Date A Live:Tom 3 Rozdział 2

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Rozdział 2: Zaproszenie od Ducha[edit]

Część 1[edit]

W momencie kiedy Tama-chan-sensei wyszła z klasy po skończeniu lekcji, Shidou natychmiast wyciągnął komórkę z kieszeni i zadzwonił do Kotori.

Chwile później kiedy dźwięk oznaczający nawiązanie połączenia został odegrany, usłyszał Kotori w komórce.

„Halo, Słucham, Braciszek?”

Jej przyjemny głos był zupełnie inny od sarkastycznego tonu z rana. To była normalna Kotori, nie będąca w trybie dowódczyni.

„Hej Kotori.”

„Naprawdę? -Czemu dzwonisz w takim czasie? Jeśli zadzwoniłbyś 10 sekund wcześniej, nauczyciel skonfiskowałby mi komórkę, wiesz?”

„Przecież powinnaś mieć włączony tryb cichy.”

„Akurat dzisiaj zapomniałam-”

Kotori powiedziała smutno.

„Więc, o co ci chodzi? ”

„Sss, no właśnie. Prawdę mówiąc......”

Mówiąc to Shidou spojrzał na Kurumi.

Nawet jeśli powiedziała coś szokującego takiego jak „Jestem Duchem” kiedy się przedstawiała, Kurumi była otoczona przez morze ludzi i pytań. Nie tylko uczniowie z klasy czwartej, ale również uczniowie z innych klas przyszli zobaczyć piękną przeniesioną uczennicę. Identycznie było kiedy Tohka przyszła pierwszy raz do szkoły.

W tym momencie przypadkowo nawiązał kontakt wzrokowy z Kurumi, ona popatrzyła w jego kierunku i lekko się uśmiechnęła. Shidou natychmiast się zaczerwienił i wstrzymał oddech.

„Braciszku?”

„Aaa......dziś do klasy została przeniesiona uczennica....powiedziała ona.”

„Co takiego?”

„Jestem Duchem.”

„............”

Kiedy Shidou skończył mówić, Kotori nie odpowiedziała.

Było tylko słychać szelest ubrań, przypominała to dźwięk zmieniania kokardek na włosach.

„--Opowiedz mi to ze szczegółami”

Kotori powiedział z zupełnie innym tonem niż przed chwilą.

„Nawet jeśli chcesz abym opowiedział ci to szczegółowo...to było jak mówię. Po prostu kiedy się przedstawiała powiedziała 'Jest Duchem' …..Pomimo, że nie mam podstaw aby tak twierdzić, czuję, że powiedziała to do mnie.”

„Czy to czasami nie twoja wyobraźnia?”

„......”

„Zapomnij o tym. Osoba która zna taki termin jak Duch, nie jest zwyczajną osobą. Przeprowadzę dochodzenie odnośnie jej.”

„Ok...Zrób to, proszę.”

Kiedy tylko Shidou się rozłączył, zabrzmiał dzwonek oznajmiając rozpoczęcie lekcji.


Część 2[edit]

W rogu bazy Tenguu. Wewnątrz pokoju obserwacyjnego gdzie obserwowano odczyty i mierzono fale duchowe w rejonie południowego Kanto.

„......Niemożliwe.”

Dowódczyni oddziału AST Ryouko Kusakabe zmarszczyła brwi i wydała dźwięk niezadowolenia.

„To chyba jakaś pomyłka?”

Mężczyzna obsługujący centralną wieżę kontrolną – Starzy Sierżant Ashimura odwrócił się do niej i przetarł pot z czoła.

„Jest mi bardzo przykro. Ale precyzja urządzeń obserwacyjnych, nawet skali kraju jest jedna z najlepszych.”

„...Na to wychodzi.”

Ryouko sprawdziła ponownie cyfry na ekranie, aby mieć pewność, że nie ma pomyłki. Potem westchnęła jakby chciał pozbyć się frustracji.

Na ekranie były wyniki skanu pewnego człowieka

Nie, użycie słowa człowiek byłoby kłamstwem.

Mimo wszystko te cyfry wskazywały na potwora który może zniszczyć świat.

„......Duch który przeniósł się do szkoły ten żart nawet nie jest śmieszny.”

No właśnie, dziś o 09:00 Origami przesłała wiadomość do bazy.

Żądała dochodzenia, ponieważ, uczennica która się dzisiaj przeniosła stwierdziła, że jest Duchem.

Nawet jeśli w to wątpiła, przeprowadziła rutynowy skan tej dziewczyny-

Ryouko przetarła pot z czoła, pomimo że klimatyzacja była włączona, jej skóra zrobiła się wilgotna.

Oczywiście miała ku temu powód. Aby się przenieść trzeba podać adres zamieszkania i zaświadczenie z poprzedniej szkoły, jak również inne dokumenty które są potrzebne.

Niebezpieczna kreatura która może zniszczyć całą ulicę kiwnięciem palca, może ukryć się przed skanowaniem, posiada wiedzę jak działa społeczeństwo ludzkie i jak ją efektywnie wykorzystać. Takie coś na pewno napawa niepokojem.

„Dowódczyni, Czym pani się zajmuje?”

Ryouko usłyszała zza pleców dziwne przywitanie.

Tylko jedno osoba mogła takich słów użyć. Odwróciła głowę, a tam stała Mana, tak jak się tego spodziewała.

„Hmm?”

Mana miał poważny wyraz twarzy i zmarszczyła brwi niezadowolona.

„--Wreszcie... się pojawiłaś <Zmoro>. ”

„<Zmora>?”

Ryouko zapytała zaskoczona. Mana westchnęła ciężko.

„Kryptonim <Zmora> -Ten którego ścigam, najbardziej brutalny Duch.”

„Najbardziej brutalny...Duch?”

Ryouko cała się zatrzęsła, a Mana pokiwała głową.

„Ten Duch zabił przynajmniej dziesięć tysięcy ludzi na chwilę obecną. Jeśli doliczymy ofiary do których nie ma pewności czy ona je zabiła, liczba ich będzie kilka razy większa.”

„Dziesięć, dziesięć tysięcy......! Niewiarygodne, czego nie ogłoszono ewakuacji? Z resztą trzęsienie przestrzenne o takiej skali... ”

„Mylisz się.”

Mana próbując przerwać Ryouko zabrzmiała nieco melancholijnie.

„Trzęsienia przestrzenne <Zmory> nie różnią się od trzęsień innych Duchów. Mimo, że nie możemy powiedzieć, że o braku ofiar z tego powodu, to liczba ich nie sięga nawet stu.”

„Więc, jak to...”

„Powód jest prosty -zabiła ich własnym rękoma. Dziesięć tysięcy ludzi.”

„...................”

Ryouko wstrzymała oddech.

<Księżniczka> i <Pustelniczka> które pojawiają się w Tenguu, nawet jeśli spowodowały kilka trzęsień przestrzennych, nigdy nie zaatakowały nikogo, a jeśli tylko to AST w samoobronie.

Jednakże, jeśli potwór mogący zniszczyć ziemię, zacznie zacznie zabijać ludzi z własnej woli...

...to będzie to przerażające. Jako członek AST może sobie to łatwo wyobrazić.

„---Więc jakie przygotowania musimy zrobić?”

„Eee.”

Mana co nieco się przeciągnęła.

„Jeśli Duch się pojawi. Nie pozostaje nam nic innego jak go zabić.”

„To prawda...... Ale czy nie powinniśmy ewakuować mieszkańców. W końcu ta sytuacja jest-”

„Nie masz się o co martwić. Zostaw to mnie -Zajmowanie się tym Duchem, jest tym w czym jest najlepsza.”

„Czekaj, gdzie idziesz!”

Ryouko złapała Manę za ramię kiedy ta chciała pośpiesznie wyjść.

„Jakiś problem? Czy nie lepiej będzie się tym zając jak najwcześniej.”

„......Po pierwsze ja tu jestem dowódczynią. Nie działaj na własną rękę.”

„............”

Mana rozważała coś przez chwilę, po chwili uniosła lekko rękę.

„Rozumiem, będę wypełniać twoje rozkazy.”

Jednakże, spojrzała na Ryouko jakby ją osądzała.

„Ale proszę nie zapomnij, została przeniesiona tu przez [Zrzeszenie] i mam pozwolenie z Głównego Dowództwa na samodzielne akcje.”

„......Rozumiem.”

Ruoko zrobiła znudzony wyraz twarzy i puściła rękę Many.


Część 3[edit]

Wskazówki zegara wiszącego nad tablicą, wykonały pełny obrót już trzy razy.

Dla Shidou rozpoczęła się godzina wychowawcza po której wraca do domu. Równo z dzwonkiem do klasy weszła Tama-chan-sensei, otwarła on dziennik i zaczęła przekazywać informacje.

Normalna i nieekscytująca scena. Jednakże w tej chwili Shidou był dręczony przez niewytłumaczalną panikę

Poniekąd przypuszczał jaki to może być powód...

„............”

Kurumi korzystając z szansy kiedy nauczyciel się rozkojarzył, odwróciła się do Shidou, nawiązała kontakt wzrokowy i pomachał ręką

„Hej.”

Czuł, że byłby to nie uprzejme nie odpowiedzieć. Shidou zrobił wymuszony uśmiech i pomachał jej również.

„............”

Tohka i Origami które siedziały obok Shidou, zupełnie poważnie, wpatrywały się w niego tak intensywnie, że mogły by one tym wywołać zapalenie skóry.

„...C-Co ja mam teraz robić?”

Shidou westchnął zrozpaczony. Tama-chan zamknęła dziennik.

„To wszystko na dzisiaj. --Aaa, jeszcze jedna rzecz, ostatnio w dzielnicy, wydarzyły się przypadki zaginięć. Niech wszyscy chodzą grupami, a przynajmniej niech próbują oraz pamiętajcie aby wrócić do domu przed zmrokiem, ok?”

„......Hmm?”

W odpowiedzi na słowa Tama-chan-sensei które wyglądały jakby były skierowane do dzieci, Shidou umiósł brwi.

Teraz kiedy wspomniała o tym, przypomniało mu się, że coś o tym słyszał w porannych wiadomościach. Jego uwagę zwróciło nazwa miasta Tenguu która tam padła.

Wszystko będzie w porządku jeśli to jest Shidou, ale może to być kłopotliwe w przypadku Kotori.

…...Cóż, jeśli to byłaby moja siostra, to zmartwienia byłyby większe.

Kiedy Shidou tak sobie rozmyślał, padło polecenie aby wstać, następnie wstał i ukłonił się. Potem rozległy się dźwięki przesuwanych krzeseł i rozmów między uczniami.

Było już po lekcjach. Ale -Shidou miał jeszcze coś do zrobienia.

Shidou wziął miniaturową słuchawkę z kieszeni i włożył ją do prawego ucha.

Chwilę po tym usłyszał z niej entuzjastyczny głos.

„--Już czas. Jesteś gotów Shidou?”

To był młody głos, miał duża siłę perswazji, siostra Shidou, Kotori Itsuka w trybie dowódczyni.

Pomimo, że nie mógł tego potwierdzić, zapewne elita z mostku <Fraxinus> jest w pełni gotowa do spotkania z Duchem.

„Nie wierzę, że to naprawdę jest Duch -Szczerze mówiąc myśle, że to tylko urojenia Shidou.”

„......Ej.”

W odpowiedzi na żart Kotori, Shidou zrobił skośne oczy.

Ale nie bez powodu. Tak po prawdzie mówiąc, sam Shidou również w to powątpiewał. Duch który przeniósł się do szkoły, trochę to abstrakcyjne.

Wyniki obserwacji Kurumi przez Kotori został wysłane na komórkę Shidou w czasie przerwy śniadaniowej.

Wniosek był taki -Kurumi jest naprawdę Duchem.

„--Hej można to uznać za dobrą rzecz. Inni już zostali o tym powiadomieni. Jeśli alarm nie rozlegnie się, AST też nie będzie robić hałasu. Czy nie jest to sytuacja na którą liczyliśmy. W tej chwili skup się polepszeniu stosunków z innymi i pozwól się jej w tobie zakochać.”

„......Hmm, myślę...że masz rację.”

Powiedział Shidou bez przekonania.

Było tak jak powiedziała Kotori, ale motywy działania Kurumi się wciąż nie jasne i Shidou czuł się zdezorientowany.

„Co się z tobą dzieje, co to za tchórzliwa odpowiedź. Będziesz się CAŁOWAŁ z kolejnym Duchem i masz jakieś wątpliwości co do tego.”

„N-Nie, nie o to chodzi......to nie tak że ma jakieś wątpliwości...”

„Dobrze. Niestety wygląda na to, że nie mamy już czasu na pogaduszki.”

„Eee?”

Kiedy Shidou to powiedział, ktoś poklepał go po ramieniu.

„Shidou-san, Shidou-san.”

„Aaa...!”

Z racji, że było to niespodziewane, Shidou się przeraził.

„Przeprasza, przestraszyłam cię?”

Obok niego stała dziewczyna -Kurumi z pokornym wyrazem twarzy.

„To-Tokisaki......”

„Możesz do mnie mówić Kurumi.”

„Aaaaha......Więc Kurumi.”

W odpowiedzi na to Kurumi uśmiechnęła się.

„Możesz oprowadzić mnie po szkole? Oddaje się pod twoją opiekę.”

„Aha.”

Shidou wyglądał jak by chciał uspokoić swoje serce które przyśpieszyło niesamowicie, kładąc rękę na klatce piersiowej.

…...Cudowny wygląd, postawa, która emanuje elegancja, Eleganckie ruchy. Wszystkie pięć zmysłów Shidou akcentowały jej osobę.

To było jakby mózg i oczy odrzucały wszystko poza Kurumi, pozostawiając te rzeczy poza polem postrzegania.

*Chrząknięcie*

„......!”

Shidou powrócił do rzeczywistości kiedy usłyszał to chrząkniecie. Odwrócił się i zobaczył Tohkę która patrzyła się na niego z założonymi rękoma.

„O-Odnośnie tego......”

Czuł się jakby został przyłapany, więc próbował się wytłumaczyć.

„Cóż więc! Pośpiesz się i chodźmy Mmm, jest taka szczęśliwa.”

Zanim skończyła mówić Kurumi odwróciła się i poszła wzdłuż korytarza przed siebie lekkim krokiem

„H-hej!”

„Shidou powinieneś się pośpieszyć.”

„--Shidou, Kurumi jest teraz ważniejsza. Pośpiesz się i idź za nią. Stan psychiczny Tohki nie jest krytyczny. Kup kilka bułek z żółtego ziarna i daj je Tohce kiedy będziesz w domu, to powinno załatwić sprawę.”

Usłyszał głos Kotori w prawym uchu.

Popatrzył na prawo i zobaczył niezadowoloną Tohkę...... ale nie miał innego wyboru. Powiedział jej „Przepraszam” i pobiegł za Kurumi.

„No to od czego zaczniemy?”

Kurumi która czekała nie za daleko od klasy, przechyliła głowę i spytała się.

„Aha...... no właśnie.”

Kiedy Shidou był na straconej pozycji Kotori się odezwała.


15000 metrów nad Tenguu, Sterowiec <Fraxinus> sekretnej organizacji <Ratoskr> unosił się nad miastem.

Pojawiające się losowo niebezpieczne istoty które mogą zniszczyć świat – Duchy.

Członkowie <Ratatoskr> prowadzą bitwę o to aby one się zakochiwały w Shidou i zostały pozbawione swoich mocy, a jest to ekstremalnie trudne zadanie.

Na mostu <Fraxinusa> zebrało się trzydziestu członków razem z dowódczynią Kotori. Każdy na swoim stanowisku bojowym wykonując powierzone mu zadania.

„Ulubienie na poziomie 45,5, brak zmian.”

„Stan psychiczny zielony, stabilny.”

„Długość fal duchowych 150. Różnica od ostatniego skanowanie 3,4”

„-Hmm, więc wszystko jest w porządku?”

Spytała się Kotori która siedział na fotelu dowódczyni na środku mostka. Kokardki którymi związały włosy były czarne. Wojskowy mundur na jej ramionach był rdzawoczerwony. Nie ważne jakby na nią spojrzeć przypominała dziewczynę która jest tak bardzo zafascynowana filmami, że przebiera się za postacie z nich.

Jednakże, śliczna dziewczyna totalnie nie pasująca do mostka sterowca, po pobieżnym przyglądnięciu się swoim podwładnym, rozsiadła się wygodnie w fotelu i spojrzała na ekran.

Na wielkim ekranie było widać Kurumi Tokisaki -Ducha.

Na ekranie w czasie rzeczywistym wyświetlane były przeróżne dane dotyczące Kurumi.

No właśnie wyglądało to na jakby było żywcem wyjęte z erotycznej gry randkowej.

W tym momencie Kurumi na ekranie przechyliła głowę i jej piękne usta się poruszyły.

„Więc, gdzie zaczniemy?”

„Aaa,......No właśnie.”

W odpowiedzi na pytanie Kurumi można było usłyszeć głos Shidou.

To można było zrozumieć bez dalszych akcji. Jego głos był zakłopotany tym niespodziewanym pytaniem. Kotori westchnęła i przybliżyła mikrofon do ust.

„Shidou wstrzymaj się na chwilę. Niech nasza strona spojrzy na sytuację.”

Jak Kotori skończyła mówić, nowe okno pojawił się na ekranie.

To był plan liceum Raizen, z zaznaczoną pozycją Shidou. Rożne klasy i pomieszczenia były tam oznaczone. Pozycję Shidou i Kurumi przedstawione były jako czerwone kropki. Również na mapie były ścieżki do różnych miejsc wraz z ich długością

Pierwsze miesjce do którego pójdą to-

① Dach.

② Gabinet pielęgniarki.

③ Kawiarnia.

Które wybrać.

„-Wspaniałe możliwości.”

Rozległ się głos zza fotela na którym siedziała Kotori.

Stał tam wysoki młody mężczyzna z ręka na brodzie. To był zastępca dowódczyni Kyouhei Kannazuki.

„To wspaniale, że zostawiasz nam decyzję, jaką trasą podąży. Jeśli zostanie poprawnie wytyczona, to może przynieść bardzo pozytywne wyniki.”

„Masz rację -Wszyscy, głosujecie! Pięć sekund!”

Chwilę później na monitorze przy fotelu pojawiły się wyniki.

„Hmm, dach wydaję się popularnym miejscem.”

„Oczywiście, dach może być nazwany najlepszą miejscówka na odpoczynek dla młodzieży. Miejsce gdzie wolność odczuwasz całym ciałem jak również posiada niezłe widoki! Nie ma lepszego miejsca niż to! ”

Kiedy Kotori mamrotała sobie pod nosem, <Łamacz Wymiarów> Nakatsugawa głośno wykrzyczał.

„Ale......dach jest zwykle zamknięty, prawda? Ponieważ jest tam zbyt niebezpiecznie.”

Siedząca obok niego <Oddana kochanka> Minowa powiedziała trzymają się ręką za brodę

„Eee......Naprawdę?”

Nakatsugawa zaprotestował, a Kotori odchrząknęła zanim powiedziała.

„To nie problem. W szkole mamy dużo pomocników, mogą oni otworzyć drzwi na dach zanim Shidou z Kurumi tam dotrą.”

„W-Właśnie! Więc dach nadal jest najlepszy-”

„Nie tak prędko!”

<Kiepski Małżonek>, Kawagoe siedzący po prawej stronie mostka zaprotestował.

„Jak możecie pominąć gabinet pielęgniarki? Łóżka ustawione w rzędzie i do tego oddzielone zasłoną chroniącą przez wzrokiem ludzi. Czyż to nie jest jedno z tych ekscytujących miejsc w szkole!”

„C-Co jest z tobą! Nie jesteś czasami za bardzo zboczony! Dach jest idealnym miejscem......!”

„Ooo.....najpierw wytrzyj krew cieknącą z nosa, zanim zaczniesz protestować Nakatsugawa-kun?”

„Ha......!”

„I co z tego?”

Słuchając słownych przepychanek między frakcją dachu i frakcją gabinetu pielęgniarki, Kotori popatrzyła na wyniki głosowania jeszcze raz.

„Skoro o tym mowa, kto głosował na ③?”

Spytała się Kotori, ręka w górze natychmiast się pojawiła.

„...To ja.”

Kobieta która wyglądała na potwornie zmęczoną i mająca podkrążone oczy była ta osobą, a nazywała się Reine Murasame Oficer Doradczy, jedna z najbardziej zaufanych ludzi Kotori.

„Reine? Co za niespodzianka. Może powiedzieć mi powód?”

„...Powód to nic alarmującego. To prosta eliminacja, tyle i już.”

„Eliminacja? Czemu dach i gabinet pielęgniarki się nie do przyjęcia.”

Na te słowa Reine potrzęsła głową.

„......To nie tak. Po prostu w gabinecie pielęgniarki, ona sama często tam przebywa. Jeśli chcielibyśmy teraz tam pójść, to i tak trzeba byłoby czekać około trzydziestu minut.......dach ma podobny powód. Jeśli pytasz się czemu, sceneria zachodzącego słońca......czy to nie cudowne?”

Po usłyszeniu słów Reine, Kotori lekko podniosła usta.

„-Tak ja się tego spodziewałam, całkiem niezła z ciebie romantyczka, Riene.”

Następnie przybliżyła mikrofon do ust.

„Shidou słyszałeś? Zabierz ją do kawiarni.”

„...Cóż, chodźmy zatem do kawiarni najpierw? Przyda ci się to miejsce w przyszłości.”

„Nie mam nic przeciwko.”

Kiedy Shidou to powiedział, Kurumi słodko się uśmiechnęła i kiwnęła głową.

„No to chodźmy.”

„Ooo.”

Przygnieciony przez entuzjazm Kurumi z trudnością ruszył przed siebie.

Aby dojść do kawiarni trzeba się udać na pierwsze piętro w zachodniej części budynku. Obydwoje szli przez korytarz lekkim chodem.

Uczniowie który ich mijali i wracali do domu, przypatrywali się im

-Ej -co to za piękna dziewczyna -Może została przeniesiona? A czy obok niej nie jest czasami Itsuka-kun z klasy nr 4? Aaa. Wygląda na to, że chciała aby ją osobiście oprowadził po szkole. A czy Itsuka nie jest mężem Yatogami? Słyszałem również również, że Tobiichi została oczarowana przez niego, i przyrzekła mu, że zostanie jego kochanką lub coś w stylu.

Hej, hej, nie wystarczy ci, że masz już dwie dziewczyny, chcesz jeszcze splugawić przeniesioną uczennicę? Itsuka-kun ale z ciebie napalony kobieciarz!

…...Takie rzeczy ludzie mówili.

Na twarzy Shidou pojawił się grymas niezadowolenia, próbując zignorować bolesne słowa, przyspieszył kroku.

Wtedy głos inny niż Kurumi, rozbrzmiał w jego uszach.

„Hmm.....?”

„Co się dzieje Kotori?”

„Nic takiego...tylko dwóch ludzi cię śledzi...jest możliwość, że ktoś wziął cię na cel.”

„Eee...?”

Słyszać taką nieciekawą nowinę, Shidou chciał się rozpłakać.

„Ponadto, idziesz razem z dziewczyną, czemu nic do niej nie powiesz.”

„Yyy...”

Z powodu nadmiernego skoncentrowania się otoczenia na nim, jak również dużego stresu z powodu spaceru razem z dziewczyną, zostawił Kurumi nieco z tyłu.

„Cholera...”

Kiedy to wymamrotał, spojrzał w stronę Kurumi.

Niespodziewanie- Shidou oczuł jak mu serce mocniej zabiło.

Ale był ku temu powód. Kurumi używając prawego oka nie zakrytego przez włosy, gapiła się na Shidou.

Kiedy ich oczy się spotkały, Kurumi słodko się uśmiechnęła, pokazując ze jest rozradowana od stóp do głowy. To było jakby chciała aby Shidou cały czas się na nią patrzył.

„K-Kurumi. Nie masz nic przeciwko jeśli będę szedł z przodu?”

Shidoiu zapytał piskliwym głosem, a Kurumi szeroko otwarła oczy.

„Zauważyłeś to? I nawet się o mnie martwisz, Shiodu jest naprawdę szlachetny.”

„N-nie...to nie to!”

„Proszę, nie bądź taki skromny. To moja wina, że wszyscy się gapią na nas.”

„G-Gapią......?”

Shidou poczuł jak jego policzki się zaczerwieniły -C-C-C-C-Co ta dziewczyna mówi? Gapić się? Nie rozumiem. Wyglądamy normalnie i nie warto się nas gapić, przynajmniej tak twierdził Shidou.

„Czemu się tak rozmiękczasz na jej słowa, Shidou.”

Słysząc wzdychający głos Kotori, ramiona Shidou mocno się zatrzęsły.

„P-Przepraszam.”

„...Ale, w rzeczy samej takiego Ducha jeszcze nie spotkaliśmy wcześniej. Nie tylko integruje się ze społeczeństwem -ona również opanowała do perfekcji sprawianie dobrego wrażenia.”

„Ponieważ ona jest interesującą osobliwością, dlatego musimy więcej się o niej dowiedzieć......zadamy jej kilka pytań i równocześnie zwiększymy przywiązanie do ciebie -Wygląda na to, że mamy już gotowe pytania. Poczekaj chwilę. ”

Na głównym ekranie na mostku <Fraxinus>, jeszcze raz pojawiło się okno z możliwymi pytaniami.

① „Rano wspomniałaś o Duchach, co miałaś na myśli?”

② „Do jakiej szkoły wcześniej uczęszczałaś?”

③ „Kurumi, jakie masz dziś na sobie majtki?”

„Niech wszyscy głosują!”

W akompaniamencie krzyku Kotori, wszyscy członkowie na mostku wcisnęli w tym samy czasie przycisk.

Wynik natychmiast pojawił się na monitorze Kotori.

„Żadne zaskoczenie, że wygrała opcja nr ①.”

Wybór Kotori pokrywał się wyborem reszty ludzi, następnie oparła brodę na ręce.

„Poprawna odpowiedź. Kurumi nie powinna wiedzieć, że Shidou posiada wiedzę na temat Duchów. Dobrze będzie ją trochę przycisnąć.”

Kannzuki odpowiedział.

„To prawda -Apropo głosowania, Kannazuki którą opcję wybrałeś?”

„Wybrałem ③.”

„Posłuchajmy powodu najpierw.”

Kotori się odwróciła do niego i powiedziała.

„Rzeczy które są ukryte za czarnymi rajstopami są skarbem ludzkości. Czemu w ogóle się o to pytasz?”

Kotori pstryknęła palcami, natychmiastowo pojawiło się dwóch umięśnionych ochroniarzy i złapało Kannazukiego za ręcę.

„Wyprowadzić go.”

„Tak!”

Tych dwóch ochroniarzy jednocześnie odpowiedziało i zabrało Kannazukiego razem ze sobą.

„Do...Dowódczyni! Miej litość! Litośćiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!”

Drzwi się zamknęły chwilę po tym.

Kiedy mostek był pogrążony w ciszy, Kotori westchnęła i powiedziała.

„Kurumi, jakie masz dziś na sobie majtki?...... Co o tym myślicie?”

„Oczywiście nie możemy użyć tej opcji, jest zbyt chamska aby poprawić atmosferę.”

Odpowiedziała członek załogi z niższej części mostka.

Nagle, brwi Kotori zadrżały.

„Eee!”

Kiedy Kotori zmieniała pozycję na fotelu, przez przypadek wcisnęła guzik mikrofonu i Shidou słyszał całą rozmowę.


„H-Hej...... Kurumi, jaki masz dziś na sobie majtki?”

Shidou myśląc, ze to było polecenie spytał się Kurumi.

„Majtki......że co?”

„......!”

Kiedy oszołomiona Kurumi mu odpowiedziała, Shidou dopiero zrozumiał jak bezsensowne pytanie zadał.

„N-Nie, to było--”

Pośpiesznie pomachał rękoma i uderzył w interkom na znak protestu.

„Ty idioto, to nie było żadne polecenie! Poprawną opcja to nr ① 'Rano wspomniałaś o Duchach, co miałaś na myśli?' ”

„Ha......Ha!”

„Cóż, najpierw spróbujemy wytłumaczyć to nieporozumienie! Powiedz, że to był żart i zadaj poprawne pytanie!”

„Eee...” Shidou jakby jęknął i odwrócił się do Kurumi.

„O-Odnośnie tego Kurumi.”

Jednakże patrząc na wyraz twarzy Kurumi nie mógł zrobić i przerwał w połowie zdania.

Kurumi spojrzała na Shidou i niespodziewanie lekko uniosła brzeg plisowanej spódnicy.

„......Chcesz zobaczyć?”

„Eee? N-nie jak tylko-”

To nie tak, że nie chciał ich zobaczyć, tylko nie mógł tego powiedzieć wprost.

Kiedy Shidou stał zmieszany, Kurumi się rozglądnęła w około i poszła w zacienione miejsce które służyło do przechowywania rzeczy do sprzątania.

„Ku, Kurumi......?”

Shidou złączył brwi w odpowiedzi na zagadkowe ruchy Kurumi.

Kurumi się zaczerwieniła i otworzył swoje małe usta.

„Wiesz......nie mam nic przeciwko, jeśli to ty Shidou-san.”

Mówiąc to powoli unosiła spódnicę.

„Eee...?”

Shiodu zaskoczony rozwojem wydarzeń szeroko otworzył oczy.

Jednakże, zanim Shidou pomyślał co zrobić, Kurumi wystarczająco wysoko uniosła swoją spódnicę. Uda odziane w czarne rajstopy powoli się pokazały -nawet zakazana trójkątna strefa była co nieco widoczna. Przez czarny materiał rajstop prześwitywały białe majtki.

„--!!”

Shidou natychmiast zamknął swoje oczy, złapał za spódnicę Kurumi i pociągnął ja w dół do pierwotnej pozycji.

„No, no.”

Powiedziała sceptycznie Kurumi.

„Co się stała? Jeśli to ty Shidou-san... nie mam nic przeciwko, wiesz o tym?”

„Nie, wystarczy! Chodźmy już! Teraz!”

„No, no, Shidou-san jest wstydliwy. Ale jeśli chcesz kontynuować, to czy możesz puścić moją spódnicę, najpierw?”

„......!”

Kiedy to usłyszał, Shidou otworzył oczy...... Jeśli ktoś by się temu przypatrzył z boku, wyglądało to tak, że Shidou jest jakimś super zboczeńcem który zaciąga dziewczyny do ciemnych miejsc i podnosi im spódnice.

„Prze-Prze-Przepraszam...!”

Pośpiesznie puścił spódnicę i wziął recę do siebie. Kurumi zachichotała się tak jakby się nic nie stało.

„Shidou nie panikuj, najpierw wyprostuj się.”


W momencie kiedy usłyszał polecenie Kotori, Shidou nienaturalnie zakaszlał. Następnie kontynuowali podróż do miejsca docelowego.

„No właśnie Kurumi.”

„Mmm, o co chodzi?”

„Czyż nie powiedziałaś rano 'Jestem Duchem?' Kim dokładnie są Duchy? ”

Kurumi słysząc pytanie Shidou stanęła w miejscu zadziwiona przez chwilę, ale bardzo szybko wrócił na jej twarz uśmiech.

„Nie udawaj głupka Shidou-san. Przecież wiesz dokładnie kim są Duchy.”

„............”

Na ta odpowiedź Shidou wstrzymał oddech.

„Kto w ogóle jest.”

Powiedziała zaskoczona Kotori podobnie jak Shidou.

„Przekonana, że Shidou zna prawdę o Duchach......Co to się w ogóle wyrabia?”

Shidou nie musiał zgadywać co się teraz zapytać i zapytał się w imieniu Kotori.

„S-Skąd ty wiesz, że ja wiem...?”

„Mmm, to jest—sekret.”

„Eee?”

„Powodem dla którego przyszłam do tej szkoły byłeś ty Shidou-san. Dlatego tu jestem, bo wiem o to tobie, i dlatego cię szukałam. Nie było dnia kiedy bym o tobie nie myślała. Więc... teraz jestem bardzo szczęśliwa.”

Kończąc zdanie, policzki Kotori były lekko różowe.

„..................!!”

Shidou czuł jak jego policzki płoną, a z uszu mimo że tego nie mógł zobaczyć za pewno wydobywała się para.

Czego, czego tak jest. Czy to flirtowanie czy zakochana dziewczyna, ta sytuacja to zupełnie inny wymiar. Osoba znana jako Kurumi już jest zbyt piękna aby to opisać -to uczucie zniewoliło Shidou.

To była jak wtedy w gimnazjum, kiedy spróbował whisky które tata zostawił na biurku w gabinecie, uczucie upicia alkoholowego. Zdawało mu się, że się przewróci jak tylko zrobi jakiś krok.

„Hej, czyż sytuacja się nie odwróciła!”

„Ha...”

Głos Kotori sprowadził Shidou na ziemię.

„Cóż...chodźmy dalej.”

Shidou głęboko westchnął, kiedy ruszył przed siebie starał się ukryć przed wzrokiem Kurumi.

Powód był taki...... że kiedy utrzymują kontakt wzrokowy między sobą czuł się jakby był sparaliżowany,

„...Nie rozsypuj się tak łatwo mi się teraz. Nie mamy wyboru, musimy atakować. --Nie obchodzi mnie jeśli to będzie tchórzowskie zagranie. Nie możemy pozwolić jej kontrolować sytuacji.”

„Z-Zamknij......”

„Tak......to frustrujące dać się wodzić za nos. Spróbujmy się z nią zmierzyć.”

Kiedy Kotori skończyła mówić, na głównym ekranie wyświetliły się nowe opcje.

① „Twoje włosy są naprawdę piękne.” Pogłaszcz ją delikatnie po włosach jakby nic się nie stało.”

② „Uważaj!” Udaj, że się potknąłeś i upadnij na nią.

③ „Tędy pójdziemy.” Chwyć ją za rękę swobodnie.

Patyk od lizak w ustach Kotori stanął dęba.

Opcje zakładały przypadkowy kontakt cielesny. To jest nieco ryzykowne... ale jej stan psychiczny jest stabilny, więc SI zdecydowała się na to. To dobre metody na zbliżenie się do siebie.

„-Niech wszyscy głosują!”

Chwilę potem spojrzała na monitor przy sobie aby zobaczyć wyniki, następnie kiwnęła głową.

„③ oczywiście jest najłatwiejszym wyborem.”

„Dobrze powiedziane, ① jest zbyt bezpośrednia, ② zbyt oczywista.”

W tym momencie nie wiadomo skąd i kiedy się pojawił obok Kotori, Kannazuki powiedział.

Złote włosy były w nieładzie, a spodnie które zazwyczaj nosił znikły, za to miał na sobie rajstopy z narysowanymi postaciami.

„No, widzę, że udało ci się uciec Kannazuki.”

„To było niebezpieczne miejsce. Co byli za goście? ”

„Są oni przygotowani do działania, kiedy zajdzie taka potrzeba.”

„A więc dlaczego próbowali mi ściągnąć bieliznę?”

„Spokojnie, to tylko tobie.”

„I co teraz?”

Kannazuki zakończył wypowiedź słowami „Ha ha ha”, następnie już poważnie powiedział.

„Jednakże....jest jeszcze jeden sposób na kontakt cielesny.”

„Powiedz nam o nim.”

„Wiec, po pierwsze, niech Shidou położy się na podłodze obok niej. ”

„Co potem?”

„Odpowiednio się ustawiając niech ogląda majtki Ducha które są pod spódnicą.”

„Znowu to robisz?”

Próba pstryknięcia palcami zastała przerwana gorączkowo machającego Kannazukiego.

„To nie koniec. Duch będzie czuł się zawstydzony z powodu że ktoś zobaczył jego majtki, prawda?”

„I”

„Wtedy wściekła nastąpi na Shidou który będzie leżał na podłodze! W ten sposób narodzi się związek między panem i sługą.”

Kotori ponownie pstryknęła palcami i dwóch osiłków znowu pojawiło się na mostku i wzięło Kannazukiego ze sobą.

„Dlaczego, dlaczego dowódczyni!”

Ignorując biadolenie Kannazukiego, Kotori powiedziała do mikrofonu.

„Shidou opcja nr ③, weź ją za rękę.”

„Zrozumiałem.”

Shidou kiwnął w odpowiedzi na polecenie Kotori......ale zanim usłyszał polecenie zdawało mu się, że słyszał jak krzyk kogoś kto był w obliczu śmierci. Nie rozumiał czemu, ale czuł, że nie powinien zgłębiać tego tematu.

"............"

Shidou świadomie przełknął ślinę patrząc przed siebie widział skrzyżowiania gdzie trzeba było skręcić w lewo aby dojść do zachodniej części budynku.

To jest idealna sytuacja. W myślach powtarzał sobie cały czas scenę kiedy weźmie rękę Kurumi z zamiarem kontynuowania przechadzki i powie „Chodźmy, to jest w tą stronę.”

Jednakże-

„Iiii...!?”

Shidou otworzył szeroko oczy zaszokowany, kiedy zbliżali się do skrzyżowania, Kurumi niespodziewanie wzięła rękę Shidou wyprzedzając jego zamiary.

„Jak to się mogło stać-”

Kotori krzyknęła zaskoczona,

Ale zmieszanie Kurumi nie mogło się równać z tym co przeżywał Shidou. Jego prawa dłoń została objęta przez miękkie, smukłe a zarazem zimne palce, które wywierały nieco siły na jego dłoń. Czuł, że z nosa trysnęła by mu fontanna krwi jakby się nie kontrolował.

„Ku, Kurumi......?”

Jednakże to nie była fantazja tylko rzeczywistość. Shidou odwrócił głowę jak robot, mówiąc z trudnością.

„C-C-C-C-C-C-C-C-C-C-Co ja ma teraz zrobić.....?”

Spojrzał na Kurumi która trzymała jego rękę, nieśmiało patrzyła się ku dołowi.

„Tego się spodziewałam, sprawiłam ci kłopot, czyż nie?”

„Nie, nie...... o to...... chodzi.”

Kiedy to usłyszał, Kurumi rozluźniła ramiona i wyglądała jakby odczuła ulgę.

„No pewnie, Shidou-san jest naprawdę delikatny.”

Kończąc zdanie, Kurumi szeroko się uśmiechnęła.

„N-Nie......”

-Nie wiedział gdzie ma się teraz patrzyć. Oczy Shidou latały dokoła, jego przytomność zaczęła mętnieć. Nie możesz Kurumi, Kurumi-chan jesteś aniołem. Takie myśli cały czas atakowały jego mózg.

„-Hej, Shidou-san.”

„O co... chodzi?”

„Mam do ciebie prośbę Shidou-san...... Wysłuchasz ją?”

To było dziwne uczucie. Tak długo jak Kurumi czegoś sobie by życzyła, chciał to wykonać, mimowolnie pokiwał głową i zgodził się.

„Aaa-”

Jednakże w tej samej chwili.

„Ej...!”

„.....Sss.”

Razem z krzykami, usłyszeli dźwięk upadających przedmiotów za ich plecami.

Wygląda na to, że zawartość schowka na materiały czyszczące wysypała się na korytarz. Miotły, wiadra, ścierki były wszędzie.

A na wierzchu góry materiałów leżało dwie uczennice, sprawczynie tego hałasu.

„T-Tohka...... Origami?”

DAL v03 117.jpg

Jedyne co mu pozostało to krzyczeć. Te dwie dziewczyny to bez wątpienia były Tohka i Origami

„No no? Co wy dwie tutaj robicie?”

Kurumi trzymająca rękę Shidou zapytała się i przechyliła głowę zdziwiona.

Tohka i Origami pośpiesznie wstały z podłogi.

„O to właśnie chodzi. Nawet jeśli Shidou chce oprowadzić Kurumi po szkole to... nadal są sprawy którymi musi się zając, nie wiesz o tym!”

„-Kurumi Tokisaki, oprowadzanie po szkole nie wymaga trzymania się za ręce. Puść ją w tej chwili.”

„Racja, zrób to!”

To był rzadki moment kiedy Tohka w pełni zgadzała się z Origami, równocześnie energicznie pokiwały głową.

„Aha......”

Kiedy o tym wspomniały Shidou, uświadomił sobie, że nadal trzyma się za rękę z Kurumi. Pośpiesznie chciał ją puścić -ale Kurumi zacisnęła mocno palce nie pozwalając mu puścić jej ręki.

Kurumi spojrzała na Shidou a potem odwróciła się do dziewczyna i zaczęła odgrywać swoją rolę.

„Prawda jest taka, że mam przewlekły przypadek anemii. Więc Shidou trzyma mnie za rękę. Proszę nie miejcie mu tego za złe.”

Jak to usłyszały, Tohka i Origami posłały one spojrzenie które pytało się „Naprawdę” w stronę Shidou.

„Eee, no cóż...... więc to jest...”

Nie wiedział czemu, ale czuł, że najlepiej dla niego będzie jak nie powie im prawdy więc odpowiedział wymijająco.

Natychmiastowo po tym Origami upadła na kolana.

„Origami! Co się stało?”

Shidou zszokowany nagłym zwrotem wypadków.

„Anemia.”

„............”

Twarz Shidou zadrżały, pot zaczął spływać z jego czoła.

„Nie mogę sama się poruszać.”

„............”

„Miła osoba...”

„...Ooo”

Shidou będąc pod tajemniczą presją, wyciągnął do niej swoją wolną rękę.

„Co wy obydwie wyprawiacie. To jest śmieszne!”

Tohka patrzyła się jak Kurumi i Origami trzymające jego ręce-

„-Aha!”

Spojrzała na Shidou ponownie i jej wyraz twarzy się zmienił.

„S-Shidou! Ja też mam anemię!”

„Naprawdę......?”

„Tak, prawdę mówiąc mój tyłek jest zbyt mały!”

„Nie to nie jest anemia....”

Kiedy Shidou krzywo się uśmiechnął, Tohka wyglądała zakłopotana.

„Ej, Ja też tak chce!”

Powiedziała i próbowała złapać za rękę Shidou -ale jego ręce były już zajęte, jedna przez Kurumi, druga przez Origami

„Buuuuuuu......”

Tohka wyglądała jakby się miała zaraz rozpłakać, stojąc przed Shidou, pochyliła się tak jakby miała na niego skoczyć.

„Hej, hej-- Nie mów, że--”

W tym momencie zadzwonił telefon.

„--Halo.”

Origami wyciągnęła komórkę z kieszeni i zaczęła rozmawiać.

Mimo, że rozmowa była normalna, na luzie, Origami wysłała mordercze spojrzenia na Kurumi.

„...Zrozumiałam.”

Powiedziała i zakończyła rozmowę przez telefon.

„Coś ważnego mi wypadło.”

Po tym zacisnęła uścisk na ramieniu mocniej i chwile później nie chętnie je puściła.

Natychmiast, Tohka korzystając z sytuacji złapała mocno rękę Shidou.

„............”

Origami spojrzała na Tohkę, a potem rzuciła nienawistne spojrzenie na Kurumi i odeszła.

Zanim to zrobiła wyszeptała Shidou do ucha „Strzeż się Kurumi Tokisaki.”

„C-Co......?”

„Shidou-san? Idziemy czy nie?”

„Eee? Ok...”

Po upomnieniu się Kurumi, Shidou zaczął iść mając obie ręce zajęte przez dziewczyny.

…...Nie trzeba mówić, o tym, że spojrzenia od otaczających go ludzi jeszcze bardziej się nasiliły.


Szósta po południu

Shidou który oprowadzał Kurumi po szkole, oraz Tohka która wymusiła na nim aby pozwolił jej z nim iść, opuścili teren szkoły i weszli na ulice która była zalana czerwienią zachodzącego słońca. -Oczywiście ręce Shidou były już wolne.

„To chyba wszystko. Masz jakieś pytania?”

„Nie. Dziękuje bardzo ...Było by lepiej gdybyśmy byli tylko we dwoje.”

„Ha...ha”

Shidou krzywo się uśmiechnął na słowa Kurumi.

Szczerze mówiąc, Shidou był wdzięczny, za to że Tohka była razem nim.

Pomimo, że była obciążeniem dla niego, ułatwiło to wykonywanie poleceń <Ratatoskr>, nawet jeśli poszedł do takich miejsc jak dach czy gabinet pielęgniarki, nie wytworzyła się żadna romantyczna atmosfera.

Właśnie, nawet jakby zwiększył przywiązanie Kurumi do niego, dalej miał się czego obawiać......Jakby to powiedzieć, jeśliby wszedł do pomieszczenia z taką atmosferą, to zapewne zostałby zjedzony przez nią.

Kurumi posiada swego rodzaju specjalną atrakcyjność.

Coś jak... -no właśnie coś stylu drapieżnika lub muchołówki[3B 1]

„Nie nie......”

Shidou potrząsnął głową aby odgonić te myśli. Przyrównywanie dziewczyny do drapieżnika lub muchołówki, nawet jeśli nie powiedział tego głośno było niekulturalne.

W tym momencie.

„Cóż, Shidou-san, Tohka-san, tutaj się rozstaniemy.”

Przy skrzyżowaniu Kurumi powiedziała i ukłoniła się.

„Yyy......”

„No to do zobaczenia jutro.”

Shiodu i Tohka pomachali jej na pożegnanie, a Kurumi znikła w blasku zachodzącego słońca.

„---Umm”

„Jeszcze nie czas -poniekąd, nie mogę tego znieść. Tak długo zajęło mi znalezienie go, że chce się jeszcze przez chwilę nacieszyć szkolnym życiem.”

Po wymamrotaniu tego, jej ciało zaczęło się poruszać do rytmu.

„Umm, fajnie, poczekam na ostatnią fazę aby cieszyć się tym w pełnej okazałości.”

Niespodziewanie -Kurumi która tańczyła na ulicy, wpadła na kogoś.

„--”

Kurumi skoncentrowała siłę w nogą aby się nie przewrócić. Wychodziło na to, że wpadła w plecy mężczyzny. Ów człowiek wyglądał jak pospolity przestępca. Stał on z grupą innych mężczyzn na chodniku.

„Bardzo przepraszam.”

Kurumi zrobiła ukłon i powiedziała, następnie próbowała odejść. Jednakże,

„Hej, Czekaj chwilę panienko. To twoja wina, byłaś nieuważna, chyba nie myślisz, że tak to się skończy.”

Mężczyzna na którego wpadła Kurumi zrobił złowieszczy uśmiech.

Na te słowa jego towarzysze rozdzielili się i otoczyli Kurumi.

„No, no?”

Kurumi przechyliła głowę zdziwiona, a jeden z mężczyzn powiedział.

„Hej hej, ładnie wygląda. Niezła sztuka, co nie?”

„Hej hej, jak masz na imię? Chcemy się z tobą zaprzyjaźnić!” mówił tak jak zwykle gangsterzy mówią.

„Aha” -w tym momencie Kurumi zrozumiała.

„Braciszku -nie mów, że chcesz to zrobić ze mną?”

Powiedziała Kurumi lekko się uśmiechając. Mężczyźni wokół niej byli przez chwile zszokowani, a potem śmiali się trzymając za czoło.

„Hej hej, powiedziała zrobić to. Znaczy jest napa—lona!”

„A czy to źle. Chyba też to lubisz? A tak swoją drogą, może zmienimy miejsce? Tutaj jest za dużo ludzi.”

Słowa Kurumi wywołały hałas i zamieszanie między mężczyznami, następnie poszli do bocznej alejki razem Kurumi.

Po zagonieniu Kurumi w ślepy zaułek, mężczyzna na którego Kurumi wpadła uśmiechnął się złowrogo i wyciągnął rękę.

„Cóż...zrobimy to bez zbędnych ceremonii.”

Ale -ta wyciągnięta ręka nie dotknęła Kurumi, powoli opuszczała się w dół.

„Ej? Co robisz. Jeśli nie chcesz, to pozwól mi--”

Powiedział jeden z towarzyszy, ten który stał przed Kurumi, wypowiedział słowa w panice.

„N-Nie! Moje ciało......!”

„Twoje ciało?”

W tym momencie pozostali mężczyźni również to zauważyli.

Cień od stóp Kurumi zaczął gwałtownie się wydłużać i niezliczone ilości biały rąk wydostały się niego -wciągając mężczyzn do wewnątrz cienia.

„...! C-Co się dzieje......!”

„Aaaaaaaaaaaaa...!” wszyscy zaczęli krzyczeć.

Jednakże było już za późno.

„Ha ha ha”

Kurumi złowieszczo się uśmiechnęła kiedy białe ręce wciągały za nogi ludzi, którzy powoli znikali wewnątrz cienia.

„Cóż, te śmieci nie były warte zjedzenia... ale za nie długo zjem główne danie, czemu by coś nie przekąsić aby się przyzwyczaić do lokalnego smaku -Przepraszam.”

Kurumi złączyła razem ręce i *Paf*

Natychmiastowo wszystkie krzyki ustały.

Kurumi zamknęła oczy tak jakby delektowała się posiłkiem i westchnęła.

-W tej samej chwili.

„...No no.”

Niespodziewane uczucie rozeszło się po całym jej ciele, brwi Kurumi zadrżały.

Uczucie które było jakby gigantyczny potwór połknął cię na raz bez przeżuwania, tak to bło to uczucie.

Tego uczucia już nie raz doświadczała.

Barriera współczesnego magika, wytworzona przez maszynę zwaną Realizerem -Terytorium

A to Terytorium było szczególne i nie można tego było pomylić z niczym inny – to była ta dziewczyna.

„Jak zwykle, jeden krok do tyłu?”

Młoda dziewczyna pojawiła się przed Kurumi, potwierdzając jej przypuszczenia.

Miała włosy związane w kucyk oraz wygląd uczennicy z gimnazjum.

Nawet jeśli była ubrana w normalną bluzę i spódnicę, otaczająca ją atmosfera dawała wrażenie drapieżnej bestii która złapała swoją ofiarę.

„Wygląda na to, że znowu wyszłaś na żer <Zmoro>.”

„No no, jesteś Mana Takamiya, prawda?”

Kurumi lekko przechyliła głowę i powiedziała, a Mana niezadowolona westchnęła.

„Nawet jeśli godne jet to pochwały, że zapamiętałaś moje imię i nazwisko, twoja postawa wywołuje u mnie wymioty.”

„W takim razie przepraszam.”

Kurumi skinęła głowa w geście przeprosin.

„Jednakże imiona są bardzo ważne. Byłabym nieszczęśliwa jakbyś mnie nazywała dalej <Zmora>. Mogę cię prosić abyś mnie nazywała Kurumi Tokisaki?”

Kiedy Kurumi skończyła, Mana zmarszczyła brwi zirytowana.

„Dlatego, że to ważne, nie życzę sobie abyś się do mnie zwracała po imieniu. Jak również, dlatego, że to ważne nie będe się zwracać do ciebie po tym imieniu.”

„To będzie trudne.”

„Zamknij się duchu.”

Mana jeszcze mocniej wpatrywała się w nią.

Kurumi poczuła chłód na skórze.


Część 4[edit]

Po tym jak pożegnali się z Kurumi, Shiodu towarzyszył Tohce podczas zakupów składników na obiad w pobliskim supermarkecie.

W prawej ręce miał ciężka plastikową torbę, szedł przy Tohce, ulicą która była ciemniejsza niż kiedy szli do supermarketu.

„Cóż -dobrze, że dziś poszliśmy na zakupy, opłacało się.”

To prawda, dziś w supermarkecie była promocja i wiele rzeczy można było kupić o 30% taniej.

„Shidou! Co dziś zrobimy na obiad? Może hamburgery?”

Powiedziała podekscytowana Tohka. Przez ostatnie tygodnie przyzwyczaiła się do zgadywania co będzie na obiad.

„Ja również jestem za hamburgerami!”

W tym momencie głos Kotori dobiegł z interkomu.

Shidou lekko się zatrząsł, a końcówki ust nieco się uniosły.

„I co ja mam zrobić. Jest jeszcze duszona ryba z marchewką i Sanshoku donburi!”

„Eee, pomimo że to złe nie jest, czy nie możemy mieć dziś hamburgerów?”

„Czekaj, co ty mówisz. Skoro i tak mamy rożnego rodzaju mięsa, nie bądźmy wybredni i użyjmy tego aby zrobić jakieś ciekawe danie.”

Tohka i Kotori powiedziały swoje kwestie jednocześnie.

Shidou usłyszał dźwięk butów sportowych pocierających o asfalt i w odwrócił głowę w tym kierunku.

„Hmm?”

A stała tam dziewczyna z kucykiem i pieprzykiem pod okiem, była w tym samym wieku co Kotori i miała oczy szeroko otworzone.

Ubrana była w bluzę i spódnicę. Jej białe sportowe buty miała na sobie czerwone kropki, z jakiegoś powodu przypominały...... plamy krwi.

„......?”

Shidou nie rozpoznał twarzy, a przynajmniej tak mu się wydawało, potem przechylił głowę.


Nie wiedział czemu, ale wyczuł małe podobieństwo... jak również to że gdzieś ją już spotkał.

W momencie kiedy Shidou spostrzegł, że dziewczyna patrzy się na niego, oglądnął się dookoła, pewno zauważyła coś szokującego a on był na linii jej wzroku.

Jednakże, nic tam nie było. Ulica wyglądał również normalnie, słupy telefoniczne stały w równych odstępach, kosze na śmieci przy domach, nie było nic co mogło przykuć jej uwagę

A to znaczyło, że obiektem jej zainteresowań był Shidou-

W głowie Shidou zapanowała pustka.

„Braciszek.”

Wypowiedział drżącym głosem dziewczyna.

„Braciszek?”

Shidou się spytał, ale dziewczyna nic nie powiedziała tylko pobiegła w jego kierunku i przytuliła się do niego.

„Co......”

Tak po prostu objęła go rękami, była głęboko wzruszona kiedy tak się do niego przytulała. Pomimo tego, że Shidou był ofiarą, a sprawcą ta dziewczyna, jeśli zmienili by trochę pozycję i zostali zauważeni przez policję…... Na sto procent Shidou byłby tą osobą która zostałaby aresztowana.

Jednakże, jego myśli zostały przerwane przez nią

Dziewczyna która oparła głowę o klatkę piersiową Shidou powiedziała.

„Braciszek......!”

„Ha......Ha?”

W tym samym momencie rozległ się głos na ulicy, jak i na mostku <Fraxinus>, pięknie rezonując ze sobą.


Przypisy[edit]