Date A Live:Tom 3 Rozdział 5

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Rozdział 5: Sztuczny Koszmar[edit]

Cześć 1[edit]

„Reine.”

Kotori będąc na mostku <Fraxinus> zawołała Reine która siedziała niedaleko fotela dowódczyni.

Jednakże ona nie odpowiedziała, więc Kotori zaciekawiona spojrzała w jej stronę -i wtedy przechyliła głowę.

Na monitorze obok Reine wyświetlała się twarz Many z jakiegoś powodu, co więcej zdjęcie było powiększone, a Reine przyglądał się temu zdjęciu zaniepokojonym wyrazem twarzy.

„Reine? Coś złego jest z Maną?”

„......!”

W tym momencie, Reine dopiero zauważyła obecność Kotori przy niej, popatrzyła na nią podkrążonymi oczami.

„......Kotori...... Tak coś jest.”

Powiedziała i przywróciła zdjęcie do pierwotnych rozmiarów.

„......A tak swoją drogą, jak tam Shin?”

„Hmm –Jest nieco niespokojny, ale po rozmowie z Tohką powinien być w porządku.”

„No to w porządku.”

Reine kiwnęła głową, a potem ja podniosła.

„...... Aaa, no właśnie. Analiza o która pytałaś, została ukończona.”

Na słowa Reine brwi Kotori zadrżały.

Kilka dni temu, dała on włosy i próbkę śliny Many zdobyte podczas spotkania do analizy DNA.

„Więc...... jaki jest wynik?”

„......Mana bez wątpienia jest rodzoną siostrą Shidou.”

„A więc to prawda......”

Kotori z trudnością przełknęła ślinę i załapała się ręka za klatkę piersiową.

Pomimo, że się tego spodziewała..... poczuła się niespokojnie.

„Prawdziwa siostra. Czemu więc ona należy do AST......”

„......Mylisz się.”

Powiedziała Reine, przerywając Kotori.

„...... Przeprowadziła własne dochodzenia i to nie jest prawda.”

„Co masz na myśli?”

„......Ona nie jest członkiem AST, tylko została tam przeniesiona z DEM Industies.”

„--D•E•M Industries......?”[3E 1]

Jest to jedna z największych na świecie korporacja z Anglii --Poza <Ratatoskr> jest jedyną organizacją którą może produkować Realizery. Po za AST, z jednostek Realizera korzysta również wojska i policje z całego świata, i wszystkie te jednostki zostały zrobione przez D•E•M.

Z powodu entuzjazmu odnośnie polowania na Duchy, D•E•M jest uważane za ekonomicznego rywala <Ratatoskr> do którego Kotori należy.

Oczywiście, też posiadają magików zdolnych obsłużyć Realizera –Jednakże poziom ich doświadczenia jest wielokrotnie większy w porównanie do sił specjalnych dowolnego państwa.

„Czekaj chwilę. To jeszcze bardziej komplikuje sprawę. Czemu siostra Shidou jest magikem D•E•M-u?”

„...Nie jestem pewna co do tego. Jednakże......”

Reine nagle przestała mówić, zacisnęła zęby i pięści jakby wpadła w szał.

Kotori zmarszczyła brwi zaskoczona. Pracują razem już od bardzo dawna, ale pierwszy raz widziła ją w takim stanie.

„Co się dzieje?”

„......Spójrz na to.”

Powiedziała Reine i na ekranie pojawiła się twarz Many i obszerne dane numeryczne.

„......To jest--”

„Całe jej ciało zostało zmodyfikowane prze magię. To jest zapewne przyczyna jej nadludzkiej siły. Jednakże zapłaciła za to ogromną cenę. Boję, się że nie pozostało jej więcej jak dziesięć lat życia.”

„......Co to niby ma być.....”

Realizery produkowane przez D•E•M nie są idealne. Z powodu niewystarczającej szybkości przetwarzania matematycznego rdzenia nuklearnego, musieli wspomóc się ludzkim mózgiem.

Aby zwiększyć długość fal mózgowych, trzeba wszczepić do mózgu mały implant elektroniczny. Origami i reszta AST go posiada, można to poznać poprze widoczną małą wypukłość punktową pomiędzy włosami.

Jednakże --Ciało Many zdecydowanie jest na wyższym poziomie modyfikacji.

Można by powiedzieć...... że jej ciało jest podobne co ciała Ducha.

„......Nie jestem pewna o czym myślała, kiedy poddawała się tego rodzaju operacji. Myślę...... że najlepiej będzie jak nie powiem o tym Shin-owi...... na razie.”

Powiedziała Reine, a Kotori przełknęła ślinę i zagryzła wargę.


Część 2[edit]

Następnego ranka, Shidou wszedł do klasy i zobaczył, że Kurumi już siedziała na swoim miejscu.

To była oczywista nienormalność. Mimo, że już raz to przeżył, nadal to było niemiłe doświadczenie –Dziewczyn która powinna być martwa, przychodziła do szkoły i zachowuje się jakby się nic nie stało.

Rozpoznając twarz Shidou, Kurumi uśmiechnęła się serdecznie.

„Dzień dobry Shidou-san.”

Jej wygląd był zupełnie inny niż wczoraj.

Jeśli powiedziałby innym, że tej dziewczynie wczoraj odcięli nogi i ręce i przebili brzuch to zostałby posądzony, że ma urojenia i halucynacje.

„D-Dzień dobry.”

Ale nie byłby tym zaskoczony. Shidou cicho odpowiedział.

„Jestem bardzo szczęśliwa z wczoraj. Musisz jeszcze raz mnie zaprosić.”

„Naprawdę...... szczęśliwa.”

„Ekstremalnie.”

Kurumi ponownie się uśmiechnęła. Shidou nie mógł wywnioskować czy chodzi jej o randkę czy o wydarzenia w alejce w parku.

Kurumi prawdopodobnie zauważyła, że Shidou o tym rozmyśla i powiedziała cały czas się uśmiechając.

„Ale, jestem dzisiaj nieco zaskoczona.”

„......? A czym to?”

Shidou się spytał, a Kurumi zmrużyła oczy przy odpowiadaniu.

„Myślałam, że Shidou-san nie przyjdzie dzisiaj do szkoły.”

Natychmiast go zatkało. Jednakże szybko się opanował i odpowiedział.

„W takim razie...... przepraszam za to. Czy byłoby lepiej jakby nie przyszedł do szkoły?”

„Nie. Shidou przyszedł do szkoły jak grzeczny chłopiec, naprawdę się z tego cieszę.”

Powiedziała Kurumi z niewinnym uśmiechem.

Shidou pogłaskał się po klatce piersiowej jakby chciał uspokoić swoje oszalałe serce, potem podszedł do Kurumi.

„--Kurumi”

„O co chodzi?”

„Ja --zdecydowałem, że cię uratuje.”

„......Uratujesz mnie?”

Jak tylko to powiedział, całe ciepło i radość znikło z twarzy Kurumi.

„...... Co to za dziwne rzeczy wygadujesz, Shidou-san.”

„Dość tych gierek --Nie pozwolę ci zabijać ludzi nigdy więcej. Nie pozwolę Manie ciebie zabić nigdy więcej. To jest moje postanowienie z wczoraj.”

„Proszę, nie wpychaj na siłę komuś sowich wartości. Nienawidzę ludzi wypowiadających takie pobożne życzenia.”

„Naprawdę, a to szkoda --Ale ja już zdecydowałem, przepraszam. Uratuję cię, choćby nie wiadomo co się stało.”

Shidou wypowiedział swoje oświadczenie, a Kurumi zmarszczyła brwi.

Kilka chwil później, Kurumi zrobiła wyraz twarzy jakby o czymś myślała, potem powiedziała.

„--Sprawdźmy czy to co mówisz to kłamstwo czy prawda.”

„Eee......?”

„Dzisiaj po lekcjach, przyjdź na dach szkoły.”

Powiedziała Kurumi a potem odwróciła się od Shidou.


Część 3[edit]

Kurumi stała na dachu liceum Raizen i uśmiechała się do siebie.

To był ładny dzień bez żadnej chmury na niebie. Promienie słoneczne padały na ciało Kurumi, co spowodowało pojawienie się intensywnie czarnego cienia na ziemi

Było około 09:10. Pierwsza lekcja już się rozpoczęła, melodia rozchodziła się po całej szkole, dochodziła ona pracowni muzycznej. Kurumi zaczęła poruszać się do rytmu tak jakby tańczyła. Zataczała ona koła na podłodze, tańcząc w kółko i w kółko.

„Byłoby świetnie, jeśli mogłabym się nacieszyć życiem szkolnym z Shidou nieco dłużej--”

Jeśli ktoś by na to patrzył z góry, zapewne zauważył, że coś tu jest w nie w porządku.

Tam gdzie stanęła Kurumi, znajdował się cień.

Tak –ten cień pozostawiony przez Kurumi nie znikał i pozostawał tam na stałe.

„Już prawie czas.”

I wtedy, *Łup* jej obcasy uderzyły o podłogę.

Następnie ciemność znajdująca się już na dachu zaczęła się rozszerzać.

Pochłoneła ona cały dach, potem ściany budynku, a następnie teren przy szkole, tworząc strefę ciemności ze szkoła w środku.

„--Kihihi, hihihihihihihihi.”

Jest usta przybrały kształt półksiężyca, i się zaśmiała.

„Aaa, aaa, Shidou-san, Shidou-san. Mój drogi Shidou-san. Nawet jeśli to zrobiłam, dalej chcesz mnie uratować? Dalej chcesz mi pomóc?”


„Hmm......?”

W trakcie pierwszej lekcji, czyli lekcji Historii, Shidou spojrzał przez okno.

Poniekąd, czuł, że otoczenie stało się ciemniejsze, na początku myślał, że to przez chmury na niebie.

Jednakże, jak to było widać przez okno, niebo było czyste, żadnej chmury czy czegoś innego.

„......Nie mów mi.”

Szybko spojrzał w kierunku Kurumi. Jako, że powiedziała coś niepokojącego dziesięć minut temu, mogła coś zrobić......

Jednakże, Kurumi siedziała nieruchomo i słuchała wykładu nauczyciela z poważna twarzą.

„Chyba się za dużo martwię......”

Lekko westchnął i wrócił do poprzednie postawy.

Czas po zakończeniu lekcji będzie miał bardzo ważne znaczenie. Shidou wziął głęboki oddech aby się uspokoić.


Część 4[edit]

Nacisnęła zardzewiałą klamkę i popchnęła drzwi. Z drzwi odleciało kilka kawałków starej farby jednocześnie przeraźliwie piszcząc.

„.....Tsk.”

Kotori cmoknęła językiem, kiedy weszła na dach budynku.

Obecnie znajdowała się w jednym z opuszczonych budynków w południowej części Tenguu.

To nie tak, że eksploracja ruin jest jej hobby. Udanie się do takiego miejsca miało konkretny powód.

Wtedy,

„--Witaj, Kotori-san.”

Dziewczyną która czekała na nią to była Mana.

No właśnie. Kiedy Kotori rano się obudziła, w okno w pokoju Kotori była wepchnięta kartka, z podanym czasem i miejscem, jak również z imieniem Many.

Kotori nie ukrywała swojego niezadowolenia i puściła focha.

„......Naprawdę. Co to za miejsce. Jeśli chciałaś się ze mną spotkać, powinnaś przynajmniej przygotować ciastka i herbatę.”

„Przepraszam –Jednakże, wierze, że w naszym interesie powinno być to, że unikanie zatłoczonych miejsc.”

„......Więc, o co co dokładnie chodzi?”

„Chciałam po prostu z tobą porozmawiać”

Następnie Mana wyciągnęła coś z kieszeni, i rzuciła to w kierunku Kotori.

„To jest......”

Kotori zmarszczyła brwi jak zobaczyła co Mana jej rzuciła. To był wysoce czuły miniaturowy mikrofon którego używa <Rataroskr>. A dokładnie to był ten który Shidou wczoraj zgubił.

„--Organizacja <Ratatoskr>.”

„......”

Na słowa Many, Kotori zadrżały brwi.

„Słyszałam pogłoski o niej. To jest organizacja która nie używa siły ano broni do eliminowania Duchów, tylko przekonuje je rozmową. --Kiedy pierwszy raz o tym usłyszałam, myślałam, że to jakaś miejska legenda.”

Mana posłała ostre spojrzenie Kotori.

„--Nie mów mi, że ty i Braciszek......”

Kotori włożyła interkom do kieszeni i lekko zmieniła pozycję patyka lizaka w ustach.

„......To wszystko wyjaśnia, ta wczorajsza wiadomość to była twoja sprawka.”

To prawda, zanim potwierdzono fakt, że Shidou zgubił interkom, <Ratatoskr> odebrał dziwną wiadomość. To był poniekąd głos Shidou, ale potwierdzeniu imienia Kotori i obecnej sytuacji, łączność się urwała i nic już nie było słychać od tego momentu.

Kotori cmoknęła językiem. Była zbyt lekkomyślna i nie uważna, i z racji tego potwierdziła istnienie organizacji <Ratatoskr>, Manie.

Mana lekko wzruszyła ramionami.

„To nie jest żaden problem, zmienić głos, przy użyciu Terytorium.”

„A więc to tak zrobiłaś.”

Kotori podrapał się po głowie.

„Wiec, jaki masz zamiary. Specjalnie mnie tu ściągnęłaś, czyli chcesz coś ode mnie, prawda?”

Mana cały czas się patrzyła na Kotori.

„--Nie zgłosiłam tego nigdzie.”

„......Hmm?”

„W zamian za to, proszę usuń Braciszka z <Ratatoskr> natychmiast.”

Słowa Many wzburzyły Kotori.

„Co to ma znaczyć?”

„Nic wielkiego --Kotori czemu wysłałaś Braciszka na tak niebezpieczną misję. Nie mówię tutaj choćby o braku Realizera, ale on nawet nie miał nawet odpowiedniej broni. Jak mogłaś mu pozwolić za spotkać się z takim Duchem.”


„Jak już wcześniej powiedziałaś, zajmuje się on przekonywaniem Duchów i oczekujesz, że będzie wymachiwał bronią przed ich nosem? Czym to się niby rożni od seryjnego gwałciciela? Nie mów mi, że jesteś masochistką?”

Kotori odgryzła się na stwierdzenie Many, a ona coraz bardziej się gapiła na Kotori i jej ton głosu stał się bardziej stanowczy

„Proszę, nie rób sobie żartów. Czy ty w ogóle przejmujesz się Braciszkiem? Jeśli by mnie tam nie było to Braciszek zostałby zabity przez <Zmorę>.”

„.............”

Kotori nie miała powodu aby ujawniać więcej informacji i nic nie odpowiedziała.

Jednakże wyglądało na to, że Mana źle zrozumiała reakcje Kotori, ponieważ zacisnęła zęby i powiedziała.

„--Kotori-san --Nie, Kotori Itsuka, to smutne, ale zostałaś zdyskwalifikowana jako siostra Braciszka. Nie jesteś godna zajmować się Braciszkiem.”

„......”

Twarz Kotori zadrżała i patyk od lizaka stanął na dęba.

„Eee, A co niby ma znaczyć, że jestem zdyskwalifikowana jako siostra?”

„Nie mam wyboru, ale muszę zabrać Braciszka ze sobą.”

Słowa Many spowodowały, że Kotori się zbulwersowała.

„Niezły żart. Chcesz aby, Shidou był pod opieką takiej złowrogiej organizacji jak D.E.M?”

Powiedziała Kotori i wzruszyła ramionami, a Mana miała zaskoczony wyraz twarzy.

„......Skąd o tym wiesz?”

„Wiem o tym bo mam wspaniałych przyjaciół. Jeśli chodzi o zdobywanie informacji jesteśmy na tym samym poziomie.”

Mana głęboko westchnęła.

„--Cóż skoro już to wiesz, nie ma sensu dalej tego ukrywać. To prawda, nie jestem członkiem AST. Zostałam przydzielona przez DEM do współpracy z nimi.”

Po tym jak to powiedziała, jej ton głosu się zaostrzył.

„Ale to mówienie, że DEM jest złą organizacją, nie mogę tego puścić płazem. Przygarnęli mnie po tym jak doznałam amnezji i dali powód do życia. Jestem im za to wdzięczna.”

„......Naprawdę? Wygląda na to, że nie jesteś szalona.”

„Co za chamstwo. Co ty niby mi tu sugerujesz?”

Kotori wyczuła życzliwość w słowach Many.

„Nie mów mi, że nie wiesz nic...... o swoim ciele? ”

„O moim ciele? O czym ty mówisz?”

Mana przechyliła głowę zdezorientowana, a Kotori zatrzęsła się i przełknęła ślinę

„......Co z tym......”

Mimo, że nie było to poza Kotori przypuszczeniami...... a co jeśli obawy Reine są prawdziwe. Kotori zmarszczyła brwi, podeszła do Many położyła rękę na jej ramieniu.

„Ej, co ty chcesz zrobić?”

„......Nie mówmy o tym teraz. Powinnaś opuścić DEM, <Ratatoskr> weźmie pełną odpowiedzialność za twoje zdrowie. Więc --”

„Eee.....? Co to za niespodziewanie rzeczy mi tu mówisz......”

Kiedy Mana chciała się spytać Kotori, komórki Many i Kotori jednocześnie zadzwoniły.

Zniecierpliwiona Kotori odebrała połączenie.

„--Słucham, o co chodzi?”

„D-Dowódczyni! W Liceum Raizen mamy odczyty fal duchowych o ogromnej sile!”

„Co to ma być......?”

Kotori spojrzała na Manę. Widząc jej wyraz twarzy, wygląda na to, że otrzymała podobne informacje.


Część 5[edit]

Shidou wziął głęboki wdech i powoli wypuścił powietrze.

Powietrze w jego płucach zostało całkowicie wymienione, czuł się jakby całe jego ciało się zrestartowało.

„......Wspaniale.”

Była 16:30, rozległ się dźwięk uczniów przygotowujących się do wyjścia z klasy i pójścia na zajęcia klubowe.

Tak jak się tego spodziewał, nie miał dziś żadnej okazji aby porozmawiać z Kurumi. Po ostatniej lekcji, Kurumi nawet nie spojrzała na Shidou, tylko natychmiast wyszła z klasy.

„......Wszystko w porządku Shin?”

W tym momencie z interkomu w prawym uchu, usłyszał ekstremalnie śpiący głos Reine.

„Tak, jestem nadzwyczaj...... spokojny.”

„To dobrze. Jednakże bądź ostrożny.”

„--Dobrze.”

Kiedy przełykał ślinę, coś dziwnego zauważył.

„Reine-san? Zauważyłem, nie słyszę głosu Kotori......”

„......Aaa, Kotori musiała coś zrobić na poza sterowcem.”

„Czemu musi robić coś na zewnątrz, kiedy teraz jest bardzo ważny czas?”

„......Kotori to rozumie również. Ale po wielu rozmyśleniach, stwierdziła, że szanse na sukces mogą być zwiększone...... jeśli coś by się stało w trakcie operacji mogłoby być to kłopotliwe.”

„Eee......? Czy czegoś nowego się dowiedziała?”

„......Proszę skup się na Kurumi teraz. Ona jest przeciwnikiem którego nie pokonasz jak będziesz rozproszony.”

„......R-Racja.”

Pomimo, że był zaniepokojony słowami Reine, faktem było, że nie ma czasu na rozmyślanie o innych sprawach. Kurumi powinna już czekać na dachu. Shidou zaczął iść w kierunku schodów--

„......Ej!”

Chwilę później zmarszczył brwi kiedy poczuł nie przyjemne uczucie.

Shidou nie był pewny jaki jest tego powód. Jednakże zauważył natychmiastową zmianę w otoczeniu, zapanowała ciemność, jego ciało zostało zaatakowane przez zmęczenie i osłabienie bez żadnego ostrzeżenia.

Powietrze wokół niego zgęstniało, i oblepiło się wokół niego.

„T-To jest......”

Shidou o mało co nie upadł na kolana, ale wszystkimi siłami udało mu się ustać na nogach.

Uczniowie wokół niego leżeli na podłodze i zawodzili z bólu. To była naprawdę niecodzienna scena.

„Hej..... hej, ni ci nie jest?”

Shidou podbiegł do uczennicy lezącej nie daleko i potrząsnął ja za ramię. Ale ona nie dawała żadnej reakcji, prawdopodobnie straciła przytomność.

„Reine-san, co to jest......?”

„Używając szkoły jako punktu referencyjnego, ustaliliśmy silne źródło fal duchowych. Te działania są na pewno sprawką Kurumi. To jest jak pole siłowe, które osłabia ludzi znajdujących się wewnątrz.”

„C-Czego ona musi to robić......”

„Odnośnie tego, najszybciej będzie jak się spytasz sprawcy osobiście.”

Powiedziała Reine. Shidou przełknął ślinę ledwo stojąc, czuł, że poruszanie się może być ciężkie, ale nie ma obawy, że padnie na podłogę.

„Ciekawe czemu ja nie......”

„...... Nie zapominaj Shin. Masz w sobie zapieczętowane moce Tohki i Yoshino, więc twoje ciało, można tak powiedzieć, posiada ochronę Duchów.”

„Moc Duchów......”

Shidou wymamrotał, a potem szeroko otworzył oczy.

Otworzył się drzwi, obok których właśnie przechodził, wtedy krzyknął.

„Tohka!”

Tohka cały czas była w klasie. Było tam jeszcze z dziesięciu innych uczniów, każdy leżał na podłodze nie przytomny

„Ooo, Shidou......”

Tohka złapała się za głowę kiedy mówiła do Shidou. Mimo, że większość jej mocy jest zapieczętowane, nadal jest Duchem, więc jest bardziej odporna działanie mocy duchowych niż ludzie.

„Wszystko w porządku Tohka!”

„......Moje ciało wydaje się ciężkie...... co się tu dzieje......”

Powiedziała osłabionym głosem, potem lekko potrząsła głową.

„......Shin.”

Głos Reine dobiegł z interkomu. Nawet jeśli Shidou nic jej nie powiedział, to zapewne, rozumie co się tu dzieje.

„Tohka zostań tu i odpocznij. Zrobię coś z tym......!”

„Shi...dou?”

„Jest dobrze. Zajmę się tym.”

Shidou pogładził Tohkę po głowie. Wyszedł na korytarz i zdeterminowany ruszył przed siebie.

Shidou wspinał się po schodach, zmuszał swoje zmęczone nienaturalnie kończyny aby doprowadziły go do celu. Ostatecznie dotarł do drzwi na dach.

Nie były one zamknięte.

A dokładniej mówiąc, poniżej klamki była dziura jakby z pistoletu, więc zamek przestał spełniać swoje zadanie.

To na pewno był robota Kurumi, Shidou wziął głęboki oddech zanim otworzył drzwi.

„Eee......”

Złączył brwi razem. Nawet teraz kiedy dotarł na dach powietrze wcale nie było lepsze. Poczuł jak objawy zmęczenia jeszcze bardziej się nasiliły.

Spojrzał na lewo i prawo. Dookoła niego było ogrodzenie.

A na środku stała ona.

„--Witam. Czekałam na ciebie Shiou-san.”

Kurumi podniosła spódnice z Sukni Astralnej i zrobiła ukłon.


Część 6[edit]

„......”

Origami poczuła, że coś jest nie tak kiedy szła korytarzem we wschodnim budynku.

Poczuła jak w mgnieniu oka, otoczenie się zmieniło. To było tak jakby coś wypompowało z niej prawie wszystkie siły życiowe, oraz ogarnęło ją ogromne uczucie zmęczenia. Pozostali uczniowie wokół niej zemdleli i upadali na podłogę.

„Eee--”

Jeśli dalej tak będzie to ona też straci przytomność. Kiedy Origami doszła do tego wniosku, wyjęła urządzenie z kieszeni, położyła na dłoni i nacisnęła ekran palcem, a następnie powiedziała.

„Rozpoznanie głosu - AST - Origami Tobiichi.”

Natychmiast kiedy jej odcisk i próbka głosu okazały się zgodne *Bip bip*, urządzenie zapiszczało i powiększyło się.

„Podstawowa Jednostka Realizera – Aktywacja zatwierdzona.”

Powiedziała Origami i dotknęła urządzenie transmitera na czole który wyglądał jak niewielkie zgrubienie na skórze.

Natychmiast wokół Origami powstała jej osobiste Terytorium i uczucie słabości które męczyło jej ciało zelżało.

Jednakże w tym samym czasie, ból głowy który o mało nie rozsadzi mózgu zaatakował Origami.

Origami zacisnęła zęby, a chwilę potem powiedziała.

„Mechaniczna zbroja bojowa -włączona.”

Po tym słabe światło rozbłysło wewnątrz jej Terytorium i jej mundurek szkolny z Liceum Raizen został zastąpiony mechaniczną zbroją AST.

„......, ......”

Kiedy ból głowy prawie zniknął --Orgami natychmiast uklękła na kolano

To było awaryjne urządzenie które pozwala na założenie mechanicznej zbroi którą zwykle nosi w bazie. Mimo że dostałą pozwolenie na posiadanie tego urządzenia w razie jakiegoś wypadku, nie czuła się najlepiej.

To miniaturowe urządzenie zawierało w sobie podstawowy moduł Realizera. Teoretycznie pozwala na wytworzenie Terytorium. Kiedy ono jest aktywne natychmiastowa zmiana ubrań nie jest kłopotem.

Jednakże, to jest działanie doraźnie i musiała wytworzyć Terytorium bez urządzenia splatającego, a to wiąże się ogromnym obciążeniem dla mózgu...... cóż ktoś taki jak Mana zapewne nie miałby z tym żadnych problemów.

“............”

Origami uregulowała swój oddech i rozszerzyła Terytorium do standardowego rozmiaru czyli do kuli o promieniu trzy metrów.

Duchy i AST nie są to tematy dostępne publicznie. Jednakże ta sytuacja jest wyjątkowa, co więcej, Origami nie musi się niczym martwić ponieważ wszyscy i tak są nieprzytomni.

Nie była pewna co się stało w szkole. Ale --to było łatwe do zgadnięcia, to na pewno jet sprawka Kurumi Tokisaki.

„......”

Wydając polecenie w myślach, ustabilizował swoją grawitację i pobiegła przez korytarz z dużą prędkością.

W tym samym czasie z komunikatora wbudowanego w zbroję usłyszała głos Ryouko.

„--Origami? Jeśli otwarłaś kanał to znaczy, że aktywowałaś awaryjną zbroję. Obecnie na terenie szkoły wykryliśmy potężne fale duchowe. Jaka jest twoja sytuacja?”

„Szkoła jest otoczona barierą, to będzie niebezpieczne jak dłużej się będzie utrzymywać. Proszę o posiłki--”

W tym momencie, słowa Origami się urwały.

„......”

Powód był prosty, na drodze Origami pojawiła się dziewczyna która wyszła z cienia.

Nie była ubrano ona mundurek szkolny tylko w gotycką sukienką w kolorze szkarłatnym i czarnym.

„Origami-san. Gdzie się tak śpieszysz?”

Dziewczyna potem położył palec na ustach i zachichotała.

„Kurumi –Tokisaki......”

Origami przemieściła rękę w okolicę biodra i złapał za uchwyt miecza świetlnego.

„C-Co się dzieje Origami?”

„Napotkałam Ducha. Podejmuję walkę.”

„......Co? To niebezpieczne, pośpiesz się i opuść--”

Jako, że ją to rozpraszało, Origami wydała polecenie w myślach i cała komunikacja została rozłączona.

Kurumi uśmiechając się powiedziała.

„Nie pozwolę abyś przeszkadzała mi dzisiaj. Więc nie pozwolę ci pójść dalej.”

„......?”

Origami nie rozumiała co Kurumi do niej powiedziała, w związku z tym zmarszczyła brwi.

Jednakże po chwili stwierdziła, że nie ma sensu przejmować się bezsensownym bełkotem Ducha.

Origami zacieśniła uścisk na uchwycie miecza świetlnego <No Pain>, a następnie go aktywowała.


Część 7[edit]

„Shi...dou...... Shidou!”

Tohka wołała Shidou kiedy on wyszedł z klasy.

Jednakże --Shidou nie miał żadnego zamiaru aby wrócić do niej. Tohka zaczęła iść przed siebie pomimo uczucia ciężkości w nogach.

„Shidou......”

Słowa Shidou nie miały zamiaru zniknąć z jej głowy.

--Jest dobrze --Zajmę się tym.

Ekstremalnie solidne i pocieszające słowa. Shidou wypowiedział je tylko raz, a one kompletnie wygoniły samotność i zaniepokojenie z serca Tohki.

Jednakże w tym samym czasie inne zmartwienie dopadło Tohkę.

Ponieważ kiedy Shidou powiedział te słowa, dwa miesiące temu kiedy podał rękę Tohce oraz miesiąc temu kiedy wchodził do lodowego tornada po Yoshino, miała takie samo uczucie.

Shidou zdecydowanie uratuje każdego. Jednakże jeśli będzie musiał poświecić swoje życie, to on zrobi to bez wahania.

Ten który uratował Tohkę -był prawdziwym mężczyzną.

„Ała......”

W tym momencie Tohka straciła równowagę i upadła na podłogę pociągając stoliki i krzesła za sobą

Aby wstać ponownie, przekierowała wszystkie swoje siły w nogi.

--To nic nie da, to nic nie da w ogóle. To nie czas na leniuchowanie teraz.

Nawet jeśli tylko na sekundę, to musi się pośpieszyć i stanąć obok Shidou.

„Shidou......shidou......shidou......!”

Niespodziewanie kiedy tak krzyczała, Tohka poczuła dziwne uczucie w głowie.

„C-Co......?”

Mówiąc to --Tohka przypomniała sobie to uczucie.

W poprzednim miesiącu kiedy Yoshino przywołała Anioła i strzeliła promieniem światła w Shidou.

Jeśli dalej tak będzie to Shidou zginie. Natychmiast jak o tym pomyślała, energicznie potrząsnęła głową –i Suknia Astralna oraz Anioł się zmaterializowały.

„......To jest......!”

Tohka spojrzała na swój wygląd –Pomimo, że nie było to idealne, ale wyglądał tak jak poprzednim razem, zmaterializowała się na niej Suknia Astralna jako cienka świetlista błona.

Jej ciało zostało uzdrowione do niewyobrażalnego stanu.

Tohka podskoczyła i pewnie wylądowała na nogach.

„W porządku chodźmy...... Pora ruszać!”

Zacisnęła pięści i wyszła z klasy.

„Shidou! Gdzie poszedłeś Shidou--”

Pomimo tego, że krzyczał nie usłyszał odpowiedzi. W tym wypadku, będzie musiała przeszukać każde pomieszczenie z osobna. Tohka pobiegła wzdłuż korytarza.

Jednakże, natychmiast po tym.

„--!?”

Tohka wstrzymała oddech i zatrzymała się.

Powód był prosty. Coś z drugiego korytarza przypominającego kulę z czarną smugą lecieło wprost na Tohkę

„Co......Kto!”

Zawołała Tohka, z głębi korytarza pokrytego cieniami dobiegały odgłosy kroków.

Chwilę później, pojawił się sprawca tych dźwięków.

„......Ty jesteś--”

„Jak się miewasz Tohka-san. Czy mogę cię prosić abyś mi po towarzyszyła przez chwilę?”

Dziewczyna była ubrana uroczystą suknię i miała pistolet w ręce –Kurumi Toksiaki uśmiechnęła się gdy to powiedziała.


Część 8[edit]

„Kurumi...... Co ty w ogóle robisz? Czemu utworzyłaś w ogóle to pole siłowe......?”

Na dachu Liceum Raizen, Shidou rozłożył ręce szeroko i spytał się Kurumi.

Wychodziło na to, że Kurumi jest ucieszona reakcja Shidou w związku z czym jej uśmiech się poszerzył.

„Czy to nie jest wspaniałe? To je moje <Miasto Pożerające Czas> to pole siłowe które kradnie czas każdej osobie znajdującej się wewnątrz niego.”

„Kradnie......czas?”

Kiedy powiedział to zaskoczony, Kurumi uśmiechnęła złowieszczo i podeszła do niego powoli.

Jednocześnie, eleganckim ruchem odsłoniła włosy, i pokazało się jej lewe oko które jest zazwyczaj zakryte.

„Co......”

Patrząc na nie Shidou zmarszczył brwi.

To była oczywista osobliwość. Była tam nieorganiczna złota tarcza i wskazówki.

No właśnie -To oko Kurumi wyglądało jak zegar.

Co dziwniejsze, wskazówki poruszały się w przeciwnym kierunku niż w normalnym zegarze.

„To jest--”

„To jest mój [Czas życia]. Innymi słowy możesz zobaczyć ile jeszcze będę żyła.”

Powiedział i zakręciła się.

„Mój Anioł ma wspaniałą moc...... ale cena za to jest ogromna. Za każdym razem kiedy używam jego mocy, duża ilość mojego [czasu] jest zużywana. W związku z tym muszę go uzupełniać z zewnątrz.”

„Że co......”

Na słowa Kurumi, Shidou zadrżał.

Jeśli to prawda, to ludziom który zemdleli w polu Kurumi życie po prostu jest z nich wysysane przez nią.

Kurumi spojrzała na Shidou z wyrazem twarzy mającym ślady samotności .

Jednakże szybko został zastąpiony przez uśmiech. Kurumi użyła palca aby podnieść głowę Shidou za szczękę.

„Relacje między Duchami i ludźmi dobrze wiesz jakie są. Na nieszczęście, wszyscy istnieją tylko jako moje pożywienie. Nie ma wyjątków.”

Uniosła brwi, jakby chciała to akcentować i zwrócić uwagę Shidou na to, potem kontynuowała.

„Poza tobą. Shidou-san ty jako jedyny jesteś wyjątkowy. Naprawdę wyjątkowy.”

„......Ja?”

„Mmm, Jesteś najlepszy. Jesteś jedynym powodem dla którego przyszłam do tego miejsca, aby stać się jednością z tobą.”

„Co.......?”

Shidou mocno zmarszczył brwi.

„Aby stać się jednością...... o co ci chodzi?”

„To znaczy dokładnie to co powiedziałam. To nie znaczy, że cię zabiję czy coś. To nie ma żadnego znaczenie. --Po prostu, chcę cię zjeść.”

To czy słowo [zjeść] było powiedziane dosłownie czy było metaforą -nie miał żadnego pojęcia, ale za to poczuł dziwne uczucie zimna w żołądku.

Jednakże, nie może teraz być przestraszony. Shidou zacisnął pięści i powiedział.

„Jeśli chcesz tylko mnie, to tylko mnie weź na cel! Czemu to robisz?”

Wykrzyczał Shidou, Kurumi wydawał się zadowolona i powiedziała.

„Hmm, to już czas uzupełnić mój [czas] --jak również.”

Kurumi posłała ostre spojrzenie Shidou.

„--Zanim cię zjem, czy możesz odwołać to postanowienie które złożyłeś dziś rano?”

„Dziś rano......?”

„--Że mnie uratujesz i inne niedorzeczne rzeczy które wtedy powiedziałeś.”

„......”

Pod wpływem przeszywającego wzroku Kurumi, Shidou przełknął ślinę.

„--Hej Shidou-san jesteś przestraszony, racja. Mówię ci o swoich powodach, a ty mi z taką deklaracją wyjeżdżasz? Wciągam w to niewinnych ludzi, powinnam być dla ciebie bardzo odrażająca. Bycie uratowaną, ja nie posiadam na to kwalifikacji, rozumiesz to?”

Kurumi przesadnie gestykulowała rękami

„Więc odwołaj to co powiedziałeś, co więcej przyrzeknij, że tego więcej nie powiesz. Jeśli to zrobisz to zlikwiduje pole siłowe, wiesz? Od samego początku moim celem byłes tylko ty, Shidou-san.”

„Co......”

Shidou szeroko otworzył oczy. Warunki były proste. Można było łatwo z nich wywnioskować, że Kurumi chce oszukać Shidou.

„......Kurumi jest poważna odnośnie tego.”

Prawdopodobnie wyczuwając, że Shidou się waha, Reine powiedziała do niego przez interkom.

„...... Analizując jej stan psychiczny nie wykrywamy ani śladu kłamstwa. Shin jeśli się zgodzisz na to, Kurumi zapewne usunie pole siłowe.”

W tym samym czasie kiedy Reine to powiedziała, Kurumi zrobiła taki uśmiech przez który można było dostać gęsiej skórki.

„Hi hi hi. Lepiej będzie jak usunę pole siłowe wcześniej. Może być za póżno, jeśli będę zwlekać z jego usunięciem, wiesz?”

„......”

Shidou i Kurumi wymienili się spojrzeniami.

Dla Shidou wycofać swoje poprzednie słowa, nie było żadnym problemem w ogóle.

Z drugiej strony, jeśli tego nie zrobi nie zliczona ilość żyć w polu siłowym, może być w niebezpieczeństwie.

Tu nie było miejsca na rozum. Shidou zdeterminowany otworzył usta i powiedział.

„......Zlikwiduj pole siłowe.”

Kurumi westchnęła, wyglądała na to, że doznała ulgi.

„Więc, powiedz to. Że nigdy nie będziesz mnie chciał już więcej ratować.”

Shidou mocno przełknął ślinę i powiedział

„Odnośnie tego...... nie mogę.”

„Że co......?”

Natychmiast po tym jak Shidou wypowiedział te słowa, Kurumi zrobiła zaskoczony wyraz twarzy. To był wspaniały wyraz twarzy, Shidou nigdy nie widział, aż do dzisiaj takiej miny.

„......No, no, no.”

Jednakże Kurumi szybko zmieniła wyraz twarzy na niezadowolony.

„Czy ty mnie nie słuchałeś? Jeśli cofniesz swoje poprzednie słowa, zlikwiduje pole siłowe.”

„......Zrób to w tej chwili!”

„Więc......”

„Nigdy nie cofnę tych słów!”

Shidou krzyknął i potrząsnął przecząco głową.

Ponieważ nawet jeśli by to zrobił, to by się nic nie zmieniło.

Jeśli by to zrobił, Shidou nie mógłby już więcej wyciągnąć pomocnej ręki w stronę Kurumi.

„--Nie lubię ludzi którzy nie słuchają innych......!”

Wykrzyczała Kurumi i zrobiła kilka kroków wstecz, oddalając się od Shidou.

I wtedy wyciągnęła prawą rękę na głowę.

Powietrze wokół tej wyciągniętej ręki zaczęło drżeć.

--Natychmiastowo.


Uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu--


Przeszywający dźwięk rozległ się w całym mieście.

„--Alarm na trzęsienie przestrzenne.....?!”

Na twarzy Shidou pojawił się strach. Ten dźwięk słyszał już tyle razy, że wywoływał w nim irytacje, oznajmiaj on wszystkich, że zbliża się katastrofa pożerają świat –Trzęsienie Przestrzenne.

Natychmiast pomyślał, że kolejny Duch materializuje się w mieście.

Trzęsienie przestrzenne występuje kiedy Duch na pojawia się na Ziemi z powodu tarcia między czasoprzestrzeniami dwóch wymiarów.

Jednakże --Maniakalny uśmiech Kurumi zaprzecza tej możliwości.

No właśnie --To trzęsienie przestrzenne zostało wywołane przez świadomą decyzję Kurumi.

Shidou nie wiedział, że Duchy posiadała taką możliwość.

A obecna sytuacja to potwierdzała.

„*Chichot*, i co teraz zrobisz? Wiesz co się stanie jeśli trzęsienie przestrzenne nastąpi w miejscu w którym wszyscy są pod wpływem mojego pola siłowego?”

„......!”

Shidou odebrało mowę jak usłyszał to co powiedziała Kurumi.

Normalnie alarm rozbrzmiewa kiedy zostaną zauważone oznaki zbliżającego się trzęsienia przestrzennego, informuje od mieszkańców aby udali się po najbliższego schronu. Jednakże –teraz kiedy wszyscy wewnątrz pola siłowego są nieprzytomni, nie mogą tego uczynić, sprawę również pogarsza to, że są w epicentrum trzęsienia przestrzennego.

Nagle.

Znikąd, w głowie Shidou powstało pytanie.

Wychodzi na to, że Kurumi, nie zauważyła zmiany wyrazu twarzy Shidou, i oblizała swoje palce, pokazując w ten sposób swoje zwycięstwo.

„Shidou, co teraz zrobisz? Boisz się mnie? Nienawidzisz mnie? Czy może jedno i drugie? Słabi są ofiarami! Silni są łowcami!”

„.............”

Czemu. Jego serce było jako oszalałe, oddech był szybki i chaotyczny, ale w duchu był niewiarygodnie spokojny.

Trapiło go jedno pytanie.

--Czemu Kurumi chce aby Shidou odwołał swoje poprzednie słowa?

Chwilowo odstawmy to na bok. Nieważne co powiedział, słowa to tylko słowa. Celem Kurumi jest [zjedzenie] Shidou, w tym wypadku nie powinna tego po prostu zignorować.

Więc dlaczego, tak bardzo jej na tym zależy?

--Łowca o którym wspomniała to zapewne ona sama czyli Kurumi. Ofiarą zapewne jest on sam czyli Shidou.

„......Shin.”

Głos Reine rozbrzmiał w jego prawym uchu.

„......Stan psychiczny Kurumi się zmienił. Dane...... wskazują, że się ciebie boi.”

„Eee......?”

Shidou powiedział tak aby Kurumi tego nie usłyszała, jego brwi lekko się uniosły.

--Kurumi boi się Shidou?

Te słowa brzmiały nierealistycznie, i skołowały Shidou na kilka sekund -potem nagle zrozumiał.

„A więc to tak?”

Shidou lekko westchnął i spojrzał na Kurumi jeszcze raz.

Jak na osobę która wywołuje strach w ludzie, na Ducha.

Jednakże--

„Więc, Shidou co zamierasz? Jeśli nie cofniesz tych słów, będzie tu dużo rannych i zabitych, wiesz?”

Kurumi odwróciła swój wzrok o Shidou, trzymając kurczliwie prawą rękę w górze.

Wtedy *Piiiiiiiii* przeraźliwi pisk rozległ się.

To było jakby powietrze płakało.

Jest pewna rzecz o której musi powiedzieć Kurumi, pewna sprawa o której musi ona wiedzieć. Jednakże najpierw musi zatrzymać trzęsienie przestrzenne.

Oczywiście, odwoływanie słów nie wchodzi w rachubę.

Shidou przez chwilę się gorączkowo się zastanawiał, wtedy przypomniał sobie co Kurumi powiedziała wcześniej.

„......Kurumi.”

„Co? Wreszcie się zdecydowałeś się odwołać to co powiedziałeś?”

Kurumi się uśmiechnęła, a Shidou ignorując jej słowa, powiedział.

„Mówisz, że twoim celem jest zjeść mnie...... tak?”

„Masz rację. To byłoby bez sensu jakby cię zabiła. Będzie żył w jedności ze mną. To nie jest takie złe.”

„............”

Słysząc to Shidou miał już całkowitą pewność. Powiedział spokojnie do Reine.

„......Reine-san. Jeśli-- ,to przeżyje?”

„...? Jeśli pytasz o swoje zdolności regeneracyjne, dopóki nie zdarzy się coś dziwnego, powinieneś przeżyć...... ale co ty chcesz zrobić?”

„Tylko to.”

Shidou zaczął biec do krawędzi dachu i wspiął się na wysokie metalowe ogrodzenie.

Kiedy tak stał na krawędzi, spojrzał na Kurumi.

Kurumi była zdezorientowana tym zrobił Shidou.

„......Co ty chcesz zrobić?”

„Zatrzymaj trzęsienie przestrzenne, bo jak nie to ja--”

Shidou wskazał na plac szkolny.

„To ja skoczę i zabiję się......! ”

„Co!?”

Wychodzi na to, że Kurumi się tego nie spodziewała więc krzyknęła.

„Co ty właśnie powiedziałeś......? Czy ty jesteś szalony?”

„Bardzo mi przykro ale jestem śmiertelnie poważny. Nie mogę cofnąć tego co powiedziałem rano, jak również muszę cię uratować.”

Kurumi wydawała się niezadowolona i przechyliła głowę. Shidou nie zwracając na to uwagi kontynuował.

„Jednak, nie mogę ci pozwolić abyś wytworzyła tutaj trzęsienie przestrzenne. Więc--”

„Więc bierzesz się na zakładnika? Co to za prostackie myślenie. Czy ty jesteś kryminalistą którego ściga policja?”

Na słowa Kurumi, Shidou się uśmiechnął. Pomyślał o filmach i wiadomościach zza granicy, kiedy kryminalista celuje sam w siebie. Ostatni z ostatnich, ostateczny i szalony czyn który wykonują ludzie nie mający już żadnego wyjścia.

Jednakże, jako że celem Kurumi jest Shidou, nie jest to do końca bezsensowne działanie.

No właśnie, Kurumi przeniosła się do szkoły aby spotkać się z Shidou. Jego życie ma dla niej wartość. Taka możliwość była bardzo prawdopodobna.

Jednakże Kurumi tylko zmarszczyła brwi i westchnęła.

„......Myślisz, że takie groźny na mnie działają? Jak chcesz to skacz!”

„Aaaa”

Shidou wymamrotał i skoczył z ogrodzenia.

Był oszołomiony wysokością ale nie czuł wcale strachu. Może dlatego, że endorfiny zalały jego mózg w związku z czym strach się ulotnił.

„--!”

„......Shin!?”

Usłyszał głos Reine.

„......”

Przytomność jego umysłu była na skraju odpłynięcia. Czuł się jak na kolejce górskie która pędziła z ogromną prędkością. Nie mógł oddychać, jego kończyny były bezwładne. Czuł, że nie panuje już nad swoim pęcherzem.

Jednakże w połowie drogi do ziemie, Shidou poczuł jakby ktoś go złapał.

„Eee?”

Z tego powodu z Shidou wyszedł dziwny dźwięk –Górna cześć ciała Kurumi wystawała z cienia na ścianie i trzymała Shidou tak jak się trzyma księżniczki na rękach.

„Ooo......Kuru--”

Shidou już chciał zawołać Kurumi po imieniu, a wtedy całe jej ciało wyszło z cienia i pionowo uniosła się do góry a potem wylądowała na dachu szkoły. Potem mocno upuściła go na ziemię.

„Ała......”

Shidou głęboko westchnął.

„Myślałem, że tam umrę......”

„......Oczywiście, żebyś umarł.....!”

Kurumi prawie, że zaryczała.

„Nie mogę w to uwierzyć! Co ty do cholery sobie myślałeś! O czym w ogóle ty myślałeś? Jeśli by mnie tu nie było to byś naprawdę zginął!”

„J-Jakby.......to powiedzieć......dziękuje.”

„Myślisz, że czym jest twoje życie! ”

„Nie, nawet jeśli tak mówisz......”

Kiedy Shidou to powiedział, wyraz twarzy Kurumi się zmienił i szaleńczo podrapała się po głowie.

„Aaaaaaaaaaa, naprawdę jesteś idio—tą......!”

Shidou wstał i spytał się Kurumi.

„Kurumi, czemu mnie uratowałaś?”

„......Ponieważ......jeślibyś zginął, to bym nie osiągnęłabym swojego celu.”

„Naprawdę. Więc jednak mam jakąś wartość jako zakładnik?”

„......”

Shiodu wskazał palcem Kurumi.

„A teraz proszę zatrzymaj to trzęsienie przestrzenne! I usuń to pole siłowe! Jeśli tego nie zrobisz, popełnię samobójstwo, przegryzając sobie język!”

„T-Takie groźby--”

„Myślisz, że żartuje?”

„Ech.....”

Kurumi zrobiła skruszony wyraz twarzy i pstryknęła palcami.

Następnie, przeszywający dźwięk w okolicy zamilkł. A razem z tym ciężka atmosfera wokół szkoły również znikła.

„Cóż –Cóż w tym przypadku. Ostatecznie chcę tylko Shidou-san. Nie mam problemu z tym w ogóle.”

Kurumi głośno powiedziała jakby chciała to powiedzieć do samej siebie, potem rozłożyła obie ręce.

Jednakże Shidou, nie miał zamiaru czekać, aż zostanie zjedzony.

„Więc, wysłuchasz mnie jeszcze raz?”

„C-Czego jeszcze chcesz......?”

Powiedziała Kurumi jakby była zakłopotana. Shidou kiwnął głową i kontynuował.

„To tylko jedno zdanie. Kurumi nie dasz mu chociaż jednej szansy na uratowani ciebie?”

Kurumi szeroko otworzyła oczy i uniosła brwi.

„......Znowu to mówisz. Przestań z tym wreszcie. To jest kłopotliwe, nie ważne czy to jest zabijanie ludzi czy bycie zabijaną, kocham obie te rzeczy! Nie mam powodu aby słuchać twojej paplaniny!”

Kurumi wykrzyczała jakby chciała odmówić Shidou. Jej głos nie wywoływał już strachu, przeciwnie to ona była przerażona.

Niedawne słowa Reine ponownie rozbrzmiały w jego głowie.

No właśnie...... Kurumi jest przestraszona. Ponieważ nikt wcześniej nie próbował wyciągnąć do niej pomocnej ręki, i teraz boi się tej nieznanego gestu.

„Kurumi, czy ty...... kiedyś doświadczyłaś...... życia gdzie nie musisz zabijać, ani być celem do zabicia?”

Powiedziała cicho Shidou, a ramiona Kurumi zadrżały.

„......To jest......”

„Więc nie masz o tym pojęcia. Skąd wiesz, że lepsze jest życie w którym zabijasz i jesteś zabijana? Może, spodoba ci się spokojne życie.”

„Ale takie rzeczy--”

„To jest możliwe, jeśli mi zaufasz.”

Shiodu głośno wykrzyczał. Kurumi wydawała się przytłoczona jego obecnością i wstrzymała oddech.

„To prawda, że nie toleruje tego co robiłaś dotychczas. Nie odkupisz swoich grzechów, choćbyś próbowała do końca życia! Jednakże......! Nie miej błędnego przekonania Kurumi! Mam powód dla którego chcę cię ocalić......!”

„--”

Kurumi zrobiła kilka kroków wstecz, a Shidou kilka kroków do przodu.

„Ja, ja …... ja--”

Kurumi rozglądnęła się w panice.

„Shidou-san, czy ja...... naprawdę mogę......”

W tym momencie, kiedy Kurumi chciała coś powiedzieć

„--Nie możesz. Jak mogłaś dać się nabrać na te słowa?”

Rozbrzmiał głos znikąd.

Shidou zmarszczył brwi z zaskoczenia. Ten głos to był--

Jak chciała go rozproszyć, aby nie mógł zebrać myśli, Kurumi która stała przed nim, wydała z siebie dziwne dźwięki.

„Kurumi......?”

Shidou popatrzył na nią –i jakby go sparaliżowało.

„Aaaaaaaa........”

Kurumi otworzyła tak szeroko oczy, że o mało nie wypadły one z oczodołów, jednocześnie krzycząc z bólu.

Przypatrzył się na brzuch Kurumi i wystawała z niego krwistoczerwona ręka.

„Eee......”

Widząc to, Shidou wreszcie zrozumiał sytuacje.

Nie wiedząc kiedy, ktoś pojawił się za Kurumi --i przebił się przez jej ciało od strony pleców.

„Ja......”

„W porządku, wiem o tym, dlatego-- ”

Ręka cofnęła się z brzucha Kurumi. Natychmiastowo Suknia Astralna Kurumi znikła i ukazała jej bladą skórę.

„--Pośpiesz się i odpocznij.”

Kurumi wydało z siebie ostatnie agonalne dźwięki i upadła na ziemie jak manekin.

Wtedy jej ciało zatrzęsło się przez chwilę –a później leżało już nieruchomo.

„Co......”

Shidou nie ruszył nawet ani jednym mięśniem. Ta niespodziewana sytuacja wydawała mu się niemożliwa.

Ponieważ tą osobą która stała za Kurumi.

„No no, co się stało Shidou-san? Nie wyglądasz za dobrze.”

--była Kurumi Tokisaki we własnej osobie.

„Kuru...mi......? Czemu......”

Shidou spojrzał na Kurumi z która dotychczas rozmawiał i na Kurumi która stała tuż przed nim.

Ta druga to bez wątpienia była Kurumi.

Włosy czarne jak cienie, biaława skóra, błyszczący zegar w lewym oku, były takie same jak u poprzedniej Kurumi.

Tylko wyraz twarzy nie miał śladu zmieszania, jak to było u poprzedniej Kurumi, która leżała na ziemi. Był tam tylko kokieteryjny uśmiech.

„Naprawdę, ten dzieciak był kłopotliwy.”

Kurumi pomachała ręką która umazana krwią.

Następnie niezliczona ilość rąk z cienia się pojawiła i wciągnęła leżącą Kurumi do środka.

„To było upokarzające --Myślę, że ja z tego czasu, byłam zbyt naiwna.”

„Co--”

„Ale twoje słowa Shidou-san, były naprawdę dobre.”

Kurumi zaśmiała się jakby zrobiła komuś kawał.

Shidou stał bez słów, i był zdezorientowany.

--Nie mógł nic zrozumieć.

Shidou doświadczył istnienia dwóch Kurumi.

Kurumi zabiła Kurumi. Pierwsza Kurumi został pochłonięta przez cień.

„Eee......”

Shidou powiedział oszołomiony. Kurumi najwyraźniej to rozśmieszyło bo zaczęła się śmiać.

„Więc, pospieszmy się i zaczynajmy.”

Kiedy to Kurumi powiedziała dwie ręce wyrosły z podłogi złapały go za nogi.

„Ała......!”

„Twoja moc...... bardzo mi pomożesz, Shidou-san.”

Powiedziała Kurumi i podeszła do Shidou, a następnie wyciągnęła przed siebie prawą rękę.

Która potem delikatnie dotykała twarzy Shidou.

„Eh......”

Kurumi westchnęła.

Biała smuga przyleciała z nieba i prawa ręka Kurumi została odcięta, robiąc kilka obrotów w powietrzu zanim upadła na ziemię.

„--No no.”

Kurumi zmarszczyła brwi z powodu bólu i zrobiła salto w tył wycofując się.

W tym momencie Shidou zrozumiał jest tu jeszcze jedna osoba poza nim i Kurumi.

„Mana!”

„Tak –Widzę, że znowu wpakowałeś się w kolejne kłopoty.”

Powiedziała Mana ubrana w mechaniczną zbroja, mając w rękach dwa potężne świetliste ostrza.

Następnie przyjęła postawę gotowości i posłał ostre spojrzenie w kierunku Kurumi.

„Niczego się jeszcze nie nauczyłaś <Zmoro>.”

„Hi hi hi. Naprawdę jesteś niezła, że tak łatwo przecięłaś moją Suknie Astralną <Elohim>[3E 2]

„Przykro mi to mówić, ale twoja Suknia Astralna jest niczym dla mnie. Więc lepiej--”

W tym momencie, kiedy Mana miała kontynuować, Kurumi przesadnie rozłożyła ręce.

„Jednakże to tylko...... Ja, ta której nie możesz zabić.”

Powiedziała Kurumi i stukała nogi o ziemie jakby do jakiegoś rytmu.

„Teraz, teraz, przybądź –Zafkiel<Cesarz Czasu>[3E 3]

Natychmiast za Kurumi powoli zmaterializował się ogromny zegar.

Był on o dużo większy od Kurumi. A wskazówki tego zegara to były antyczny pistolet i muszkiet o skomplikowanym wyglądzie.

„......To jest......Anioł!”

Shidou wyrwała się z ust.

--Anioł [Zmaterializowany cud], ostateczna broń Ducha z której może być dumny.

„Ufufu......”

Kurumi się zaśmiała i zdjęła z tarczy zegara pistolet który reprezentował wskazówkę godzinną.

Potem,

Zafkiel<Cesarz Czasu> --Dalet[Czwarta Kula].[3E 4]

Kiedy to Kurumi wypowiedziała ze znaku [IV] wygrawerowanego na tarczy zegara powoli wysączył się cień, który został natychmiast wessany przez pistolet w rękach Kurumi.

Shidou skoncentrował wzrok na tym widoku.

Zauważył, że jak tylko cień wypłynął z zegara wskazówki zaczęły się poruszać z dużą prędkością w przeciwnym kierunku niż normalnie.

„Co......”

Zaskoczony głos Many dotarł do uszu Shidou. Z jego pozycji nie było możliwe określić wyrazu twarzy Many, ale zapewne powinna być taka sam jaka Shidou w tej chwili.

Kurumi umieściła lufę pistoletu pod swoją szczęką.

„Co ty zamierzasz--”

Kiedy Mana była w połowie zdania, Kurumi lekko się uśmiechnęła i bez żadnego zastanawiania się pociągnęła za spust.

  • Don* Taki dźwięk rozbrzmiał po okolicy. Głowa Kurumi odchyliła się do tyłu. Nie ważne jak to patrzeć wyglądało to na samobójstwo.

Jednakże, Shidou i Many natychmiast zostali wyprowadzenie z błędu.

„Eee......?”

Czuł, że zrobił bardzo głupi wyraz twarzy.

Z resztą każdy kto by doświadczył takiej sceny, zrobił by taki sam.

A to z powodu, że kiedy Kurumi strzeliła w siebie, jej prawa ręka która leżała na ziemi, zaczęła się unosić i poleciała w stronę Kurumi, wyglądało to to tak jakby ktoś film przewinął od tyłu.

A kiedy ta ręka dotknęła miejsca z którego została odcięta, magicznie się połączyła zresztą ciała, ręka wyglądał jakby się nic nie stało, nawet rękawiczka została idealnie odtworzona.

„Co za cudowne dziecko z ciebie Zafkiel<Cesarz Czasu>.”

„......Pierwszy raz widzę tą stuczkę. Nie ma się co dziwić jak masz takie wspaniałe zdolności regeneracyjne.”

Powiedziała niezadowolona Mana. Kurumi zachichotała i potrząsła głową.

„Hi hi hi, mylisz się. Ja po prostu przewinęłam mój czas.”

„......Co?”

Mana uniosła brwi.

Jednakże Kurumi tylko się uśmiechnęła się bez lęku i uniosła w górę prawą rękę.

Potem chwyciła nią wskazówkę minutową na Zafkielu<Cesarz Czasu> czyli muszkiet.

„Umm, Mana-san, Mana-sam. Pozwól mi, cię dziś pokonać.”

Powiedziała Kurumi i przygotowała broń.

--Stała tak jakby wskazywał godzinę.

„Dobrze, zacznijmy więc. Pokażę ma moc mojego Anioła.”

„--Bardzo dobrze. Zabiję cię, jak zawsze.”

Na te słowa Many, Kurumi zaczęła się śmiać tak jakby Mana powiedziała coś absurdalnego.

„Ha ha ha, dalej nie rozumiesz? Tobie nigdy nie uda się mnie zabić.”

„W porządku. Jeśli nie mogę cię pokonać, to i tak będę z tobą walczyć. Jeśli nie mogę cię zabić, będę zabijać cię aż umrzesz. Polować na ciebie to moja misja i cel istnienia.”

„Ha ha ha, zgadza się. Taka powinnaś być. Umm, wspanial. --A więc jak to dziś będzie? Odetniesz mi głowę? Dźgniesz mnie brzuch? Albo rozczłonkujesz?”

„Hmm, znam jednego takiego potwora który może to przeżyć –Spróbujmy dziś spopielić cię tak, aby ni jedna cząstka ciebie nie została.”

„To będzie jakieś nowe doświadczenie. Bardzo dobrze. Wspaniale.”

„Jesteś szalona jak zawsze.”

„Hi hi hi, w takim wypadku myślę, że jesteśmy kwita, co nie? Teraz zabijasz mnie bez mrugnięcia okiem. Pamiętam kiedy pierwszy raz mnie zabiłaś, byłaś wtedy taka urocza.”

„Zamknij mordę. Chyba, że chcesz aby twoje usta i gardło poszybowało w powietrzu?”

„Umm, a jesteś w stanie to zrobić?”

Powiedziała Kurumi i podniosła lewą rękę z pistoletem.

Zafkiel<Cesarz Czasu> --Aleph[Pierwsza Kula].[3E 5]

Tak jak wcześniej cień z rzymskiej cyfry [I] się wysączył i został wessany do pistoletu. Kurumi.

Natychmiastowo.

Kurumi nagle znikła, a w tym samy czasie Mana została wyrzucona powietrze.

„Ahahahahahahaha! Nie widzisz mnie?”

„Tsk--”

Mana zmieniła kierunek poruszania się w powietrzu jakby się od niego odbiła i zmierzała w stronę Kurumi.

Jednakże Kurumi znikła jak mgła i natychmiast pojawiła się za plecami Many i zadała cios obcasem w jej plecy.

W tym samym czasie Mana posłała ostre spojrzenie Kurumi, której ruchy nagle stały ślamazarne. Wychodziło na to, że Mana używała swojego Terytorium aby złapać Kurumi.

Mana miała zamiar przeciąć Kurumi na trzy części, więc zamachnęła się oba świetlistymi mieczami pozioma na wysokość klatki piersiowej Kurumi. Jednak ona uniknęła cięcia zaledwie o milimetr , zrobiła salto w tył i wylądowała na zbiorniku wody.

„Jesteś niesamowita! Nadal możesz kontratakować, mimo że przyśpieszyłam swój czas!”

„......Nawet jeśli jest to interesując umiejętność, jest kiepsko ona współgra z moim Terytorium. Jak cię wyczuje, to z pewnością przewidzę twoje ruchy.”

„Hmm, w takim razie--”

Kurumi ruszyła ku Manie z prędkością za którą nie może nadążyć ludzkie oko.

Zafkiel<Cesarz Czasu> --Zayin[Siódma Kula].[3E 6]

Prawie równocześnie cień z okolicy rzymskiej cyfry [VII] został wessany przez muszkiet. Kurumi potem wycelowała w Manę i strzeliła.

„To bez sensu --Czyż nie mówiłam ci.....!”

Kula tego kalibru jest bez użyteczna przeciwko Manie która jest środku Terytorium.

Jednakże.

„Eee......?”

Shidou zaskoczony powiedział.

--Ciało Many w trakcie lotu kompletnie zatrzymało się w miejscu.

„Mana......!”

Pomimo wołań Shidou, Mana się nie poruszyła. Nie było żadnej odpowiedzi. Wyglądało na to, że czas Many został zatrzymany.

„Ha ha ha.”

Kurumi śmiała i wystrzeliła niezliczoną ilość kul w stronę Many.

Pistolet i Muszkiet Kurumi to były antyczne jednostrzałowe bronie. Jednakże, za każdym razem jak Kurumi pociągała za spust, cienie spod jaj nóg unosiły się do góry w i wchodziły do środka lufy, zajmując miejsce kuli.

Po niezliczonej liczbie sekund Kurumi wylądowała na podłodze. W tym samym czasie.

„Ałaaaaaaaaaa......!”

W Manę trafiły wszystkie wystrzelone kule, jej ciało upadło na podłogę krwawiąc.

„Ha ha ha, no no, co się stało?”

„C-Co to było......”

„Mana!”

Shidou wykrzyczał, podbiegł do Many i klęknął przy niej.

„Braciszku, tu jest niebezpiecznie. Pośpiesz się i uciekaj......”

„Co ty mówisz idiotko!”

W tym samym momencie, Shidou usłyszał zza pleców dźwięk otwieranych drzwi.

„Shidou!”

„--Shidou.”

Ludzie którzy weszli przez te drzwi zawołali do Shidou.

„Tohka --Origami......!?”

Shidou obrócił się i zawołał je po imieniu.

Chciał wiedzieć czemu te dwie dziewczyny nadal mogą się poruszać wewnątrz pola siłowego, ale jak tylko je zobaczył wszystko zrozumiał. Tohka miała na sobie Suknie Astralną, a Origami była ubrana w mechaniczną zbroję.

„Wszystko w porządku, Shidou!”

„Jesteś ranny?”

Powiedziały naraz, potem spojrzały na siebie niezadowolone przez chwilę i spojrzały z powrotem na Shidou.

Jednakże, bardzo szybko spostrzegły Kurumi i Manę klęczącą w kałuży krwi. Obydwie przeszły przed Shidou i przygotowały miecze do walki z Kurumi.

„Starszy Sierżancie Tobiichi...... Tohka-san. Nic wam nie jest. Ponadto...... Tohka-san, co jest z twoim wyglądem......”

Mana zasapała z bólu, a Tohka zaskoczona powiedziała.

„Siostro Shidou nr 2. Mogę się o to samo ciebie spytać, czemu jesteś tak ubrana? Wyglądasz jak ludzie z AST--”

Mana i Tohka spojrzały na siebie zaskoczone, jednakże śmiech Kurumi przerwał ich rozmowę.

„No no. Czy już wszyscy przybyli?”

Kiedy Kurumi to powiedziała Tohka i Origami powiedziały w tym samym czasie.

„Kurumi...... tak nagle zniknęłaś, więc tu się schowałaś!”

„Twoje ruchy są ciężkie do przewidzenia. Co ty dokładnie planujesz?”

„Eee......?”

Shidou zmarszczył brwi. O czym one w ogóle mówią.

„Ona uciekła......?”

Spytał się Shidou. Tohka odwróciła wzrok od Kurumi i pokiwała głową.

„Kurumi blokowała mi przejście...... jednakże po eksplozji zniknęła.”

Ale Origami zaprzeczyła słowom Tohki.

„To dziwne, bo Kurumi Tokisaki walczyła ze mną.”

„Co?”

Tohka natychmiastowo przybrała zszokowany wyraz twarzy --ale kilka sekund później potrząsła głową i spojrzała na Kurumi jeszcze raz.

„To smutne Kurumi. Jako, że zdecydowałaś się skrzywdzić Shidou, nie wybaczę ci tego.”

„Zgadzam się.”

Powiedziała Origami i również spojrzała na Kurumi ponownie.

Kurumi wyglądał na zadowoloną i zrobił obrót okół własnej osi.

„Ha ha ha, jak strasznie. Jestem taka przestraszona. Chcecie wykorzystać przewagę liczebną, przeciw tak słabej istocie jak ja.”

Jednakże na jej twarzy nie było żadnych oznak strachu, tylko był szelmowski uśmiech.

„Ale nic z tego. Dziś pójdę na całość. --Cóż, zgoda? [MY]”

Z powodu tego dziwnego stwierdzenia Shidou zmarszczył brwi --Jednakże w następnej chwili.

„Co......?”

Głosy Shidou, Tohki, Origami i Many nałożyły się na siebie.

Ale tego można było się spodziewać.

Cień Kurumi rozszerzył się na cały Dach.

I ze środka cienia wyszły nie zliczone ilości białych rąk jednocześnie.

A to nie wszystko, ręce stawały się coraz dłuższe, aż można było zobaczyć łokcie, a po kolejnej chwili całą sylwetkę postaci.

„Co...... to.... do....!!”

Jego głos ugrzązł w gardle.

Ale to było zrozumiałe, ponieważ te białe ręce--

Należały do [Kurumi].

W pewnym momencie zaczęło się robić tłoczno na dachu, a liczba istot tam znajdujących się była zbyt duża do policzenia.

Kurumi które wyszły z cienia, wszystkie miały na sobie Suknie Astralne.

„Hmm.” „No no.” „Umm.”

„No no.” „Przestraszyłam cię?”

„Shidou-san.” „I co teraz mam zrobić?” „Ha ha ha!”

„Hi hi hi.” „Wyglądasz smakowicie.”

„Więc.....?” „Zabawimy się?”

„No chodź.” „Hmm.” „Hi hi hi.”

„Umm.” „O co chodzi?”

Niezliczone ilość Kurumi mówiły i uśmiechały się.

„To jest......”

Powiedziała Mana. Kurumi która trzymała bronie rozłożył ręce i uniosła podbródek wysoko.

„Umm. I jak? Czy tu nie zdumiewające? To moja przeszłość. Moje doświadczenia. To są różne wersje mnie z przeszłości, wiesz?”

„Co--”

„--Ostatecznie [MY] to nic innego jaki moje klony. Po za tym, że są nie mają takiej samej siły jak ja, wszystko jest identyczne.”

Kurumi kontynuowała przemowę.

„Mana-san zrozumiałaś to wreszcie? To jest powód dla którego zdecydowanie nie możesz mnie zabić”

DAL v03 332-333.jpg

--Mana wstrzymała oddech, jak również Tohka, Origami i Shidou.

„To koniec, do ataku.”

„......Nie żartuj sobie ze mnie.....!”

Wykrzyczała Mana. Przy użyciu swojego Terytorium uniosła swoje ranne ciało do góry, a ekwipunek bojowy wystrzelił wielokrotne wiązki laserowe.

Przebiły one kilka ciał Kurumi wokół niej, które następnie upadły na podłogę.

Te Kurumi które uniknęły ataku, wzbiły się w powietrze, i zaatakowały Manę.

„Eee...!

Ekwipunek Many zmienił kształt i odciął głowy i ręce klonów Kurumi które zbliżyły się do niej. Dach był uścielony rozczłonkowanymi ciałami Kurumi..

Jednakże Kurumi która trzymała bronię i stała przy Zafkielu<Cesarz Czasu> załadowała Zayin[Siódma Kula] i wystrzeliła w Manę –jak poprzednio Mana zawisła bez ruchu w powietrzu.

„Mana--”

Shiodu wykrzyczał z całych sił, ale był bezsilny wobec tego stanu rzeczy.

Tohka i Origami tak można się było tego spodziewać broniły Shidou, wymachując swoimi mieczami, ale liczba przeciwników była zbyt duża. Zostały one otoczone z lewej i prawej, a z tyłu niespodziewanie wyskoczył jeden z klonów Kurumi i złapał Shidou za ręce.

Shidou został obezwładniony i przyciśnięty do ziemi.

A wszystko to w przeciągu pięciu minut.

Tohka niestety nie miał możliwości w tym stanie osiągnąć pełnej mocy, a Origami nie miała ze sobą potrzebnego arsenału.

Mana jedyna która mogła skutecznie przeciwstawić się Duchowi, została unieruchomiona przez Anioła, zwycięstwo zostało już przesądzone.

„Tohka......Origami......Mana......!!”

Przyciśnęty do ziemi Shidou, ledwo co wypowiedzia te słowa.

„Aaaa......”

„--”

Tohka i Origami tak samo jak Shidou zostały obezwładnione, obie były ranne, i z bólem oddychały.

Z swojej pozycji Shidou nie mógł zobaczyć co się dzieje z Maną. Wiedział tylko, że spadła z nieba i została zablokowana przez masę klonów Kurumi.

“Ufufu, fufu.”

W środku całej tej sytuacji Kurumi która trzymała bronie i uśmiechała się zaczęła iść w stronę Shidou

„Umm, tak długo na to czekałam. Wreszcie, mogę cię skosztować Shidou-san.”

„St..... Stój Kurumi! Nie zbliżaj się do Shidou!”

„...... Puszczaj--”

Pomimo wysiłków Tohka i Origami, nie mogły się uwolnić od trzymających ich klonów Kurumi.

Kurumi chichotał jak tak szła do Shidou. Następnie zatrzymała się.

Jej brwi zadrżały jakby sobie coś przypomniała,

„--No właśnie.”

Powiedziała i przełożyła muszkiet z prawej do lewej ręki i uniosła go wysoko.

Zaraz po tym rozległ się alarm ostrzegając przed trzęsieniem przestrzennym.

„Ej...... Kurumi co ty planujesz--”

„Umm, to samo co wcześniej, oczywiście. Nikt się jeszcze nie obudził, więc na pewno zginą.”

„S-Stój......! Jeśli to zrobisz odgryzę sobie język--”

Jak tylko to powiedział klony Kurumi które przytrzymywały Shidou przy podłodze, wsadziły mu do buzi palce i przycisnęły mu język do dolnej szczęki.

„Yyy......”

„Odgryziesz sobie język.....? Ciekawe jak teraz to zrobisz?”

Zaśmiała się Kurumi. W tym samym czasie przeszywający dźwięk, taki sam jak poprzednio, rozległ się po okolicy

„Ha Ha Ha! Abyś nie więcej nie oszukał, wyślę cię na samo dno czarnej rozpaczy!”

„Stój......!”

Nie mógł co prawda wyraźnie wypowiadać słów, ale udało mu się wytworzyć jakiś bełkotliwy dźwięk.

Kurumi zignorowała prośbę Shidou machnęła prawda ręką w dół.

Kurumi uśmiechnęła, a potem stopniowo coraz głośniej się śmiała

„--Hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha--!”

Natychmiast po tym powietrze wokół Liceum Raizen zaczęło wydawać przerażający dźwięk --jak również zaczęło drżeć.

Jednakże.

„Eee......?”

Po kilku sekundach śmiechu, nastąpiła cisza.

Kurumi rozglądnęła się zaskoczona.

Niebo w rzeczy samej było rozdzielone. Przeszywający dźwięk nadal brzmiał. Powietrze nadal drżało pomimo że eksplozja się nie wydarzyła.

Ale –coś tu nie grało.

„.............?”

Shidou zauważył pewną nienormalność i zmarszczył brwi.

Widział miejsce po przejściu trzęsienia przestrzennego. Wyglądały one jakby zostały po prostu zjedzone, i wszystko co tam było znikało bez śladu.

Ale otoczenie Liceum Raizen był nietknięte, jak również miasto nic się nie stało.

„Co do...... co tu się wyrabia......?”

Powiedziała Kurumi i przechyliła głowę zdezorientowana.

„-Czyżbyś nie wiedziała? Jeśli wytworzysz trzęsienie przestrzenne w miejscu innego trzęsienia przestrzennego o takiej samej magnitudzie, to one wzajemnie się zneutralizują.”

Nad ich głowami rozległ się głos, który wyjaśnił co się stało.

„--Ktoś ty?”

Twarz Kurumi zadrżała, przerzuciła muszkiet z powrotem do prawej ręki i popatrzyła do góry.

Shidou też podniósł głowę --a potem szeroko otworzył oczy.

Całe niebo było czerwone.

Takie miał pierwsze wrażenie.

Nad Shidou i Kurumi znajdowała się masa płomieni.

A pośrodku tych płomieni znajdowała się młoda dziewczyna.

Wyglądała jakby się przebrała za jakąś postać z filmu. Jej rękawy powiewały na wietrze, połowa ciała wyglądała jakby była złączona z płomieniami. Pas na jej biodrach też wydawała się zrobiony z ognia, a jej ubiór wygląd jak suknia kapłanki z niebiańskiej świątyni.

A na głowie miała dwa organiczne rogi. Podobne do tych jakie miały 'Oni'[3E 7]

Ale to nie był powód dla którego Shidou tak bardzo koncertował się na tej dziewczynie.

Oszołomiony otworzyła usta.

„Koto......ri......?”

Tak jest, to była siostra Shidou, dowódczyni <Ratatoskr>.

Wygląd dziewczyny przyobleczonej w płomienie –przypominał Kotori Itsuka bez względu jak na to popatrzyć.

Kotori powoli opadała na dach i popatrzyła się w kierunku Shidou.

„--Pozwól, że przez chwilę, zajmę się tym Shidou.”

„Eee......?”

Nie rozumiejąc słów Kotori, Shidou zmarszczył brwi.

„...... To jest--”

Nie wiedząc czemu, wyraz twarzy Origami pokazywał taki strach jakiego Shidou nigdy nie widział.

„--Zapal się Camael<Płonący Demon Anihilacji>![3E 8]

Wypowiedziała Kotori.

Płomienie zaczęły pojawiać wokół jej ciała, a potem uformowała kształt masywnego drąga.

Następnie Kotori złapała za drąga, a cynobrowe (odcień czerwonego) ostrze pojawiło się górze.

A wyglądało to jak -przesadnie ogromny topór.

Shidou odebrało mowę. Kotori z lekkością pomachała toporem patrząc się na Kurumi.

„A więc --Niech randkabitwa się zacznie.”


Przypisy[edit]

  1. Skrót od Deus Ex Machina (z łac. Bóg z maszyny). Zbyt łatwe i nieuzasadnione zakończenie zawiłej intrygi w sztuce teatralnej lub utworze literackim przez wprowadzenie nieoczekiwanej postaci lub wydarzenia.
  2. W języku hebrajskim zaczyny 'Bóg' lub 'Bogowie'.
  3. Nazwa anioła Kurumi to, imię jednego z siedmiu archaniołów.
  4. Czwarta litera w alfabecie hebrajskim.
  5. Pierwsza litera w alfabecie hebrajskim.
  6. Siódma litera w alfabecie hebrajskim.
  7. http://pl.wikipedia.org/wiki/Oni
  8. Jeden z archaniołów, jego imię znaczy 'Ten który widzi Boga.'