Hyouka PL: Tom 2 Rozdział 4

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Rozdział 4 – Krwawa Bestia.[edit]

Następnego dnia.

To był kolejny cudowny dzień ze świetną pogodą w całym kraju. Idealny dzień na spokojne zajęcia. W telewizji, której trochę rano obejrzałem, pokazywali ludzi wyjeżdżających nad morze i w góry. Ach. Opalona skóra, roześmiane twarze – właśnie takie coś nazywam wakacjami!

I oto jesteśmy na spotkaniu. Ściśnięci w kącie sali z naszymi ławkami.

I znowu, tak czy inaczej nie miałem żadnych lepszych preferencji. W rzeczywistości możliwe nawet, że takie spotkanie bardziej mi pasowało. Gdybym miał być wolny, wtedy preferowałbym zapewne zabicie czasu w klimatyzowanej kawiarni, sącząc kawę z gorącego kubka. Na taką okazję wystarczyłaby jedynie czarna kawa z tym jej gorzkim smakiem.

- Oreki, przestań fantazjować! Mamy tutaj myśleć nad rozwiązaniem!

Moja świadomość wróciła na spotkanie. Nawet bez mówienia tego każdy wiedział, że naszym dzisiejszym programem było rozwiązanie sprawy filmu „Tajemnica (tytuł roboczy)”. Choć dyskutowaliśmy sobie sami, to nie wykraczaliśmy zbytnio poza zakres naszych obowiązków, jako „obserwatorów”. I właśnie wtedy, jedyne co, to słuchałem w ciszy, jak Satoshi podsumowywał całą sytuację.

- … Innymi słowy to, co Haba-senpai powiedział, było poprawne – ten zamknięty pokój był raczej nie do ruszenia, jako, że nie tak łatwo włamać się do tego szczelnie zaryglowanego pomieszczenia. A zwłaszcza do zewnętrznego niedostępnego pokoju, który niemalże krzyczał: „uważaj, bo ci się uda”.

Zewnętrzny niedostępny pokój, do którego odnosił się Satoshi, był drugim zamkniętym pomieszczeniem, o którym wspominał wczoraj Haba. Jako, że wejście do prawego korytarza było cały czas obserwowane przez Sugimurę, to nikt nie był w stanie wkraść się tam perfekcyjnie bez bycia zauważonym.

Chitanda pokiwała głową i powiedziała nieśmiało:

- Więc nie da się tam włamać? Ale skąd możecie być tego aż tak pewni?

- Cóż, widzisz, Chi-chan… - Ibara przejęła na siebie rolę wyjaśnienia tego. – To jest pod pretekstem tego, że takie drugie zamknięte pomieszczenie w ogóle istnieje. Gdyby dało się tam włamać, musieliby nakręcić jakikolwiek fragment przedstawiający, kiedy i w jaki sposób ktoś się włamał. W takim wypadku obsada powinna zająć ten trzydziesto sekundowy przerywnik czymś, co pokazywałoby jak zabójca zdołał się włamać. Ale my niczego takiego nie zobaczyliśmy w filmie. Jako, że film jest bardzo prosty, to nie ma po prostu wystarczającego pola manewru, aby wstawić coś ekstra.

- Och, rozumiem. Więc po prostu chodzi oto, że w filmie nigdzie nie zostało wspomniane czy zabójca w ogóle zdołał się wkraść podczas tego krótkiego momentu, kiedy Sugimura-san akurat nie obserwował holu, tak? Ibara przytaknęła i kontynuowała.

- Poza tym tak samo się to przedstawia w przypadku sprawy Sugimury-senpai próbującego uciec z zasięgu wzroku Senouchiego-senpai i innych. Dlatego nawet nie pomyślałam, że Hongou-senpai mogłaby rozważyć możliwość istnienia drugiego zamkniętego pomieszczenia. To po prostu Haba-senpai za dużo myślał. Zamiast tego, lepiej byłoby oprzeć się na tym, komu udało się wejść prawym korytarzem. Daj już sobie z tym spokój, Ibara. Jaka to zabawa, jeśli wszystko, co musisz zrobić to pomyśleć? Jednakże Ibara szybko uśmiechnęła się nazbyt skromnie i pomachała ręką pokazując, że odwołuje swoje poprzednie słowa.

- Nie tam, to prawdopodobnie również by nie przeszło. Przecież nakręcili część, w której ewidentnie widać Sugimurę-senpai stojącego nad holem, co znaczy, że obserwował korytarz przez cały ten czas.

Cisza. Spotkanie zmierzało do martwego punktu.

Zauważając sytuację patową, Chitanda nagle przemówiła.

- Przy okazji, prawie zapomniałam… - po czym wyjęła coś z torebki, którą nosiła na ramieniu. – Proszę, weźcie trochę.

To, co nam dała, było jakimiś słodkościami zapakowanymi w niewielkie, eleganckie opakowania z angielskimi słowami napisanymi na nich. Wyglądało na to, że podarowała nam cukierki z whiskey.

- A cóż to? – powiedziała na wpół zdumiona Ibara, która nagle została skonfrontowana z takim luksusem. Chitanda uśmiechnęła się łagodnie.

- To próbki z nowego przepisu. Wysłali nam je cukiernicy w ramach prezentu na festiwal Bon. A że my raczej nie jemy słodyczy, to…

Po zdjęciu wieczka okazało się, że każde malutkie opakowanie zawiera po około dwadzieścia dosyć sporych cukierków z whiskey.

- Z racji tego, że dostałam je, jako prezent, to nie krępujcie się i jedzcie je.

Po czym podała mi jeden z tych cukierków. Rozpakowałem go i włożyłem do ust, a już po pierwszym kęsie poczułem silny zapach aromatu migdałów i whiskey.

- I jak? – spytała Chitanda.

- … Mocne.

Ktoś mógłby się upić. Po tym, gdy ujrzałem, jak bardzo Chitanda wychodzi z siebie, aby dać nam te cukierki, zacząłem się zastanawiać czy nie wziąć kolejnego, jednakże skończyło się na tym, że musiałem odmówić.

Gdy już każdy z nas dostał cukierka, zacząłem, co nieco myśleć.

Największe wyzwanie tej zagadki stanowiła ograniczona ilość informacji. Tak jak Ibara to powiedziała - jako, że film nie został nakręcony zbyt skrupulatnie, nie było zbyt wielkiego pola do manewru, aby wstawić coś ekstra. Ale od początku – czy w ogóle możliwe było rozwiązać tą zagadkę tylko po obejrzeniu filmu? Naprawdę nie mam ochoty go znowu oglądać tylko po to, aby to potwierdzić. Poza tym, w filmie nigdzie nawet nie był wspomniany fakt, że wejście do holu jak i okno wychodzące na północ są zaryglowane i obłożone deskami. Czy możliwym było nakręcić wszystkie pozostałe sceny na pojutrze (Tak! Na pojutrze!) tylko dzięki naszym obserwacjom…

Zacząłem myśleć z perspektywy wycofanej już z pisania scenarzystki Hongou Mayu, która napisała scenariusz na film zagadkowy pomimo braku jakiejkolwiek wcześniej styczności ze światem powieści detektywistycznych i pracowała nad tym tak ciężko, że dostała nieżytu żołądka z powodu nadmiaru stresu. Eba miała rację, opisując ją, jako osobę serdeczną i pilną. Zdobyła moją sympatię z racji tego, że ludzie z oddziałów filmowych nie potrafili zrozumieć scenariusza, nad którym ona tak ciężko pracowała. Zacząłem się zastanawiać jak by się poczuła, kiedy usłyszałaby od ludzi „Czy naprawdę potrafisz to rozwiązać tylko na podstawie obejrzenia filmu?”

Cóż, postanowiłem na razie odłożyć to na obok.

- … Uuuu.

Usłyszeliśmy dziwne westchnięcie.

Niezwykły widok dane mi było oglądać. Miałem przed sobą dwa opakowania po cukierkach. Satoshi również, podczas gdy Ibara miała tylko jeden. Ale czy ja dobrze zauważyłem, że Chitanda miała przed sobą sześć opakowań po cukierkach, które zjadła? I na dodatek właśnie w momencie, gdy ją obserwowaliśmy, była w trakcie rozpakowywania siódmego. Gorączkowo ruszyłem, aby ją zatrzymać.

- Sądzę, że już wystarczy. W końcu mimo wszystko są to alkoholowe cukierki.

Gdy to mówiłem, Chitanda spojrzała na siódmy cukierek, który znajdował się w jej dłoni, po czym zerknęła na opakowanie leżące obok. Akurat wtedy, gdy zastanawiałem się, co zaraz zrobi, ona niezwłocznie włożyła cukierka do buzi.

Jakby pobłażając sobie, powiedziała:

- Och, już tyle ich zjadłam. To miało taki dziwny smak, że aż mnie zaciekawił i zjadłam ich więcej.

Zżarła więcej tylko dlatego, że była ciekawa…

- Chi-chan! Nic ci nie jest?

Zauważając, jak poważna zrobiła się sytuacja, Ibara krzyknęła do Chitandy, która ledwie jej odpowiedziała z uśmiechem na twarzy.

- Wszystko ze mną w porządku, czemu pytasz?

- Ale… wyglądasz dziwnie.

- Wszystko okej, wszystko okej… Fiufiufiu…

Emm, twój śmiech jest znacznie inny niż zazwyczaj.



Ponieważ ustalony czas już nadszedł, Eba jak zwykle przybyła i stanęła w drzwiach z tym swoim beznamiętnym wyrazem twarzy. Jednakże tym razem uniosła swoje brwi.

- Ten zapach… czy to alkohol?

- Nie, to tylko cukierki z whiskey. – odpowiedział niezwłocznie Satoshi.

Tak, jakby Ebę obchodziła ta różnica. W każdym razie wyglądało na to, że straciła zainteresowanie zapachem i podała mi plik kartek.

- Oreki-san…

Ach, tak. Wstałem, aby odebrać kopię. Tym, co mi podała, był scenariusz, o który któregoś dnia poprosiłem Ebę. Pozwoli mi to dowiedzieć się jak wiele Hongou zamierzała umieścić w swoim scenariuszu.

- Byłoby lepiej, gdybym dostał to wczoraj…

Dokładnie. Byłoby lepiej, gdybym dostał to wcześniej. Uśmiechnąłem się gorzko do swoich myśli. Czyż nie zdecydowałem, że nie będę się zbytnio przejmować tym problemem? Może rozbudziłem się dość sprawnym obaleniem teorii Nakajou i Haby.

Jeśli nie muszę czegoś robić, to tego nie robię. Jeśli muszę coś zrobić, robię to szybko. Natychmiast otworzyłem scenariusz i poszukałem części wspomnianej poprzedniego dnia, aby znaleźć, czy było tu cokolwiek wspomniane o okolicy miejsca zbrodni. Nawet bez szukania, strona, na której skończyłem wertowanie książki, była tą częścią, której szukałem.



Kounosu:

- W biurze jest jeszcze jeden klucz uniwersalny, może ktoś go przynieść?


Tutaj przydałoby się cięcie przed nakręceniem sceny z otwieraniem drzwi.

Po otworzeniu drzwi jedynie mężczyźni wchodzą do środka pomieszczenia. (Dziewczyny mają stać w drzwiach tuż obok siebie.)

Kaitou-kun ma leżeć na ziemi. Choć dla obserwatora może wydać się to oczywiste, to proszę niech trzyma swoje ramię, aby uwydatnić swój ból. Jest nieprzytomny i niezdolny do wezwania pomocy.


Sugimura:

- Kaitou!


Chłopcy mają do niego podbiec.

Bez znaczenia jest, kto podbiegnie do niego jako pierwszy.

Pomagając Kaitou-kunowi wstać, Sugimura-kun odkrywa swoją dłonią krew na podłodze.


Sugimura:

- Krew.

Dziewczyny mają razem krzyknąć.

Katsuda:

- Kaitou! Psiakrew! Niech ktoś pomoże!"


Katsuda-kun podchodzi i otwiera okno. (Proszę, nie zrańcie się szkłem.)

Proszę też oto, aby poświęcić trochę czasu na nagranie tego, co jest za oknem. Upewnijcie się, że na zewnątrz nie ma żadnych śladów kroków.



Opis był dość szczegółowy. Teraz rozumiem. Widząc styl, w jakim to napisała, to nic dziwnego, że była tak zestresowana. A co do zdania „Upewnijcie się, że na zewnątrz nie ma żadnych śladów kroków”, to było dokładnie tak jak powiedział Nakajou, że gdy Hongou była w tamtym miejscu, to trawa nie urosła jeszcze całkowicie. Mając na uwadze ten fakt, wychodzi na to, że Nakajou miał rację.

Podczas, gdy ja myślałem, Chitanda powiedziała do mnie:

- Czy to scenariusz?

- Ta.

Wyglądała na nieźle schlaną.

- Wygląda dobrze, bardzo dobrze. Chcę to mieć.

… Ona naprawdę się upiła. Normalnie to w porządku by było po prostu dać jej to do ręki, ale z racji tego, że w tamtym momencie martwiłem się o jej stan, to postanowiłem jej tego nie dawać. W zamian, zawołałem Satoshiego.

- Satoshi, masz może przy sobie introligator do książek?

Satoshi spojrzał na mnie oburzony.

- Tak jakby ktoś nosił takie rzeczy przy sobie.

- To może masz zszywacz?

- Tak, mam jeden. Jednakże jest mały.

Włożył swoją rękę do środka torebki ściąganej na sznurek i wyjął zszywacz. Nie każdy nosi przy sobie również takie rzeczy. Szybko spiąłem razem wszystkie strony.

- Zastanawiam się, co powinniśmy z tym zrobić?

- Stracenie tego byłoby kiepskie, więc będziesz to trzymać przy sobie…

Zgodnie z instrukcjami Ibary schowałem kopię scenariusza do swojej przewieszonej przez ramię torby. Widząc, że już skończyliśmy, Eba przemówiła.

- Więc ruszajmy. Udamy się do sali klasy 2C.

Po wyjściu z sali, jakby na zawołanie rozbrzmiała melodia. Dzisiaj był to klub lekkiej muzyki, a piosenka nazywała się… The March of the Black Queen. Zacząłem się zastanawiać, dlaczego przez kilka ostatnich dni zawsze, gdy wychodziliśmy z sali, to zaczynała lecieć muzyka. Domyślam się, że zapewne ma to coś wspólnego z tym, że wszystkie nasze spotkania odbywają się o pierwszej po południu, czyli w czasie, kiedy kluby muzyczne prawdopodobnie rozpoczynają swoje sesje treningowe w innych dniach. Prawdopodobnie, ponieważ nie słyszę zwykle muzyki z innych klubów.

- Z kim dziś się spotykamy…? – spytała Ibara idącą z przodu Ebę.

- Z Sawakiguchi. Z Sawakiguchi Misaki z działu marketingowego, która ledwie brała jakikolwiek udział w procesie filmowania. Jako, że film jest niekompletny, reklama również stanęła w miejscu.

Więc w takim razie nie powinna być raczej częścią załogi. Czy to nie jest dość mylące? Na to proste pytanie Eba udzieliła równie prostej odpowiedzi.

- Sawakiguchi było głęboko zaangażowana we wczesne etapy planowania projektu jak i również w ustalanie kierunku, jaki projekt miałby obrać. Więc może mieć jakieś dobre pomysły w sprawie zagadki.

Po czym dodała:

- A przynajmniej tak zdecydowała Irisu.

Hmm, członek pierwotnej kadry, ta? Nawet, jeśli Eba powiedziała, że Sawakiguchi może wyjść z jakimiś dobrymi pomysłami, to dla mnie jest po prostu kolejnym członkiem tej całej błazenady. Angażowanie się w ukierunkowywanie projektu to nie była jakaś ciężka sprawa. Z tego, co powiedziała Irisu i z naszych konwersacji z Nakajou i Habą wynika, że film klasy 2F nie zmierzał w żadnym innym kierunku niż do gatunku „tajemnica”. Tak jakby ktoś zaangażowany w taką działalność byłby w stanie coś wydedukować… Choć tak myślałem, to nie pisnąłem o tym nawet słowa.

Gdy mijaliśmy korytarz łączący, Chitanda nagle podniosła swój głos.

- Och! Już pamiętam!

- O-O co chodzi, Chi-chan?

Ibara zachwiała się na nogach po tym jak Chitanda praktycznie krzyknęła wprost do jej ucha. Jednocześnie Chitanda wyglądała na dość zadowoloną, jako że wysunęła swoje ręce przed klatkę piersiową.

- Ta Sawakiguchi, jest dobra w rysowaniu, czyż nie? Moje wspomnienia są dzisiaj jakieś niewyraźne. Aż sama nie mogę uwierzyć, że dopiero teraz sobie przypomniałam, kim ona jest.

Hmm? Chitanda wiedziała, kim ona jest? Eba odwróciła swoją głowę i spytała:

- Rysowanie? Sawakiguchi okazjonalnie rysuje trochę ilustracji, ale skąd ty o tym wiesz?

Chitanda uśmiechnęła się i powiedziała:

- Z sali artystycznej. Oreki-san, powinieneś wiedzieć. A mimo wszystko jesteś na tyle złośliwy, że siedzisz cicho na ten temat!

A teraz jeszcze mnie w to wciąga. Z pewnością była podchmielona. Całe szczęście, że jest tym przyjemnym typem. Emm, to gdzie my byliśmy? Sala artystyczna?

Gdy ja próbowałem sobie przypomnieć, Ibarze udało się to przede mną.

- Och, jest jedną z dziewczyn, które pożyczały z biblioteki tą dziwną książkę!

„Dziwna książka”, lichy sposób opisywania, ale przypomniał mi. Tej wiosny zostałem wplątany w quiz dotyczący sztuki i imion wielu dziewcząt. I Sawakiguchi była jedną z tych dziewczyn.

Jakby próbując sobie coś przypomnieć, oczy Chitandy błądziły w kółko i w kółko.

- Tak, ta Sawakiguchi-san. Jeśli dobrze pamiętam, jej rysunki wyglądały dość dziwnie…

Podczas gdy ja nie byłem zbyt zaznajomiony z ocenianiem czyjejś sztuki, to Ibara, jako członek klubu mangi ze swoim zainteresowaniem tymi wszystkimi wizualnymi sprawami pokiwała głową w zgodzie.

- Masz rację, też to pamiętam. Nie ważne czy jej rysunki były straszne, czy pełne osobowości, ale były po prostu inne od tego, co jej koledzy z klasy robili w ramach swoich zadań.

- Może jej rysunki są po prostu abstrakcyjne? – zdecydował się odezwać Satoshi, mimo że nie był zbyt rozeznany w sytuacji.

- Coś jak manga, która na pierwszy rzut wydaje się mizerna, ale w rzeczywistości jest dobra? – powiedziała zakłopotana Ibara.

Idąca z pewnym dystansem przed nami Eba roześmiała się cicho.

- Więc widzieliście już sztukę Sawakiguchi? W takim przypadku nie będziecie zaskoczoni po tym, jak ją spotkacie.

Zastanawiałem się, co ma na myśli. Co próbowała insynuować?

Eba zatrzymała się, gdy dotarliśmy pod salę klasy 2C.



Dziewczyna w środku miała włosy spięte w kok. Choć bardziej precyzyjnym określeniem byłby raczej chiński kok. Poza dwoma chińskimi kokami znajdującymi się po obu stronach jej głowy i owiniętymi tkaniną ozdobioną wzorami ze smokami nosiła też bezrękawnik i dżinsy. Jej skóra była nieco opalona, a w ręce trzymała magazyn… który zdawał się być magazynem o astronomii. Ta pełna niezgodności dziewczyna zauważyła naszą obecność i pomachała do nas, uśmiechając się.

- Ciao! – przywitała nas po włosku.

Chitanda niezwłocznie odwzajemniła jej przywitanie bez żadnego wahania.

- Dzień dobry, Sawakiguchi-san.

Sawakiguchi westchnęła głęboko i pokręciła swoją głową w dość sztuczny sposób, co przypomniało mi o tych wszystkich przesadzonych reakcjach widzianych w amerykańskich filmach.

- Nie, chyba tego nie załapałaś. Kiedy mówię „ciao”, to ty też powinnaś mi odpowiedzieć „ciao”! Inaczej to nie będzie się ze sobą łączyć. Dobra, powtórzmy to. Ciao!

Spojrzałem z zakłopotaniem na Chitandę, która przyjęła to raczej na spokojnie.

- Och, naprawdę przepraszam. W takim razie, ciao.

O tak, naprawdę się upiła. Normalnie Chitanda spanikowałaby po usłyszeniu takiej nieoczekiwanej odpowiedzi.

Patrząc na to przez cały czas, Satoshi szepnął do mnie.

- Jest dosyć dziwaczna, co nie?

- Na to wygląda.

- A więc liceum Kamiyama posiada jeszcze dziwnych ludzi, o których nie słyszałem…

Powiedział to z takim żalem, jakby mówił o towarzyszach ze swojej paczki. Jakby słysząc, o czym mówimy, Eba uśmiechnęła się niezręcznie.

W tym samym czasie po usłyszeniu odpowiedzi Chitandy, Sawakiguchi stała się bardzo pogodna.

- Dziękuję wam za przyjście aż tutaj. Jestem Sawakiguchi Misaki.

W zamian Eba przedstawiła nas niej.

- To są ludzie z klubu klasycznego. Potraktuj ich łagodnie, Misaki.

Dokładnie. Jeśli nie traktowałaby nas łagodnie to byłbym w rozterce. Jako, że Eba nie przedstawiła nas indywidualnie, to sami musieliśmy to zrobić. Sawakiguchi najwidoczniej nie miała zamiaru zapamiętywać naszych imion lub ewentualnie słuchała wybiórczo.

Po tym jak Satoshi się przedstawił, powiedziała:

- Rozumiem. W każdym razie zajmijcie już miejsca.

- Okej.

Po tym jak już usiedliśmy, Eba wyszła. Jak tylko zamknęła drzwi, Sawakiguchi wyciągnęła swoje palce tak bardzo, że mogliśmy usłyszeć jak jej strzelają.

- Więc wy jesteście tymi, którzy pomagają nam z naszym projektem, tak? Cóż, co sądzicie o dedukcjach pozostałych osób? Były dobre?

Satoshi odpowiedział jej bez ogródek.

- Nie bardzo.

- Zostały odrzucone?

- Tak.

Usatysfakcjonowana z tej odpowiedzi Sawakiguchi pokiwała głową kilka razy.

- To nie wyjdzie, jeśli uczniowie nie będą potrafić znieść cierpienia. Młodźi w dzisiejszych czasach nic nie wiedzą o ciężkich doświadczeniach życiowych.

Ponieważ mówiła egzotycznym akcentem z udawaną powagą, to przez chwilę niemalże nie mogłem zrozumieć, że powiedziała „młodzi”. Wyglądała na taką, co lubi bredzić o różnych bezużytecznych rzeczach, jednakże ja nie jestem jakoś szczególnie uprzedzony do ludzi z takimi zainteresowaniami.

Z drugiej strony, Satoshi powiedział tryumfalnie, jakby wykopując jakiś skarb:

- Cóż, mimo wszystko jest to trudny przypadek. Jeśli ktoś mógłby po prostu usiąść i rozwiązać tą sprawę bez odpowiedniego wkopywania się w szczegóły, to nie byłoby to ani trochę interesujące.

Co rozumiesz przez „odpowiednie wkopywanie się w szczegóły”? Z tego, co wiem, to Satoshi ma dwa motta. Pierwszym jest: „Żarty muszą być tworzone na miejscu, więc nieporozumienia również muszą być rozwiane natychmiast.” Drugim jest: „Konkluzje nie mogą być wyciągnięte jedynie na podstawie bazy danych.” Czyli to nie tak, że dałby radę rozwiązać tą sprawę używając swojej bazy danych.

Sawakiguchi roześmiała się.

- Wydajecie się być dość solidni. Tak jak można by oczekiwać od ludzi poleconych przez Irisu. Cóż, jeśli moje przypuszczenia zostaną rozwiane, to liczę na to, że uda wam się ułożyć kawałki tej układanki.

- Możesz na nas polegać.

Jeśli masz zamiar składać takie słowne obietnice, to nie przychodź potem do mnie z płaczem, gdy już miarka się przebierze. Jednakże Sawakiguchi również przesadziła.

- W porząsiu! Będę na was w pełni polegać.

- Sawakiguchi-senpai, prawdopodobnie musisz to źle znosić. Czy dział marketingowy zrobił jakiś progres? Musi być ci ciężko, kiedy projekt jest jeszcze nieukończony, prawda? – powiedział szczerze i na spokojnie Satoshi.

- Racja. – Sawakiguchi przyjęła posępny wyraz twarzy i skrzyżowała ramiona. – To prawda, że nie możemy zrobić żadnych reklamowych plakatów. Ale wymyślimy coś.

- Więc co jest problemem?

- Czy to nie oczywiste? – westchnęła głęboko. – Wciąż potrzebujemy tytułu. Nic nie możemy zrobić bez tytułu. Nie możemy nawet wybrać jakiejś pasującej czcionki. Normalnie tytuł byłby dodany, kiedy film zostałby skończony, ale aktualnie mamy taki problem, że film nie jest skończony.

To zrozumiałe. Każdy zaangażowany w reklamowanie mógłby zrobić jakieś banery bądź reklamy na festiwal kulturowy, ale to musi być naprawdę żałosne nie móc nic zrobić z powodu braku tytułu.

Po chwili Sawakiguchi uśmiechnęła się do Satoshiego.

- W każdym razie, musimy zrobić coś ze scenariuszem. Zanim usłyszycie moją teorię, to odpowiem na każde wasze pytanie, więc walcie śmiało.

Nawet, jeśli nas do tego zachęciła, to skończyłem na tym, że wzdrygałem się przed jej zbytnim entuzjazmem. Jednakże Chitanda nie wyglądała jakby w jakimkolwiek stopniu miała coś przeciwko temu.

- Więc zaczniemy. Sawakiguchi-san, byłaś zaangażowana w wybieranie tego, co klasa zrobi na festiwal, prawda?

- Cóż, tak. Byłam zaangażowana. – powiedziała zmieszana Sawakiguchi.

- Zdecydowaliście, aby zrobić film z gatunku tajemniczych i powierzyliście Hongou napisanie scenariusza, prawda?

- Tak.

Chitanda rozłożyła swoje ciało na ławce.

- Jak o tym zadecydowaliście? Proszę, opowiedz mi o tym.

O co ona próbowała pytać? I przy okazji, co to miało wspólnego z głównym tematem? Choć była elokwentna jak zazwyczaj, to nie myślała stosownie. Niezwłocznie ją zganiłem.

- Przestań gadać takie głupoty.

Chitanda odwróciła głowę w moim kierunku.

- Ale mnie to ciekawi!

I odwróciła się do Sawakiguchi. Jej już się nie da pomóc. Na szczęście Sawakiguchi nie odebrała tego źle i uśmiechnęła się, po czym machnęła ręką.

- Jeśli już ma być jakaś zależność, to można powiedzieć, że wszyscy byli zaangażowanie w proces wybierania. I nie mówię tego jako figury retorycznej.

- Co przez to rozumiesz? – spytał zaintrygowany Satoshi.

- Nic specjalnego. Kiedy grupa nie ma zbyt wielu członków to najlepszym sposobem na załatwienie rzeczy jest bezpośrednia demokracja.

- … Więc wszyscy dostali kwestionariusze do wypełnienia?

- Szybko myślisz. – lekko klepnęła Satoshiego po ramionach.

- Liczby to sprawiedliwość, a ja wierzę, że największa radość płynie z wyboru większości, czy coś w tym stylu. Jako, że nie doszliśmy do żadnych wniosków po debatach, to zdecydowaliśmy o różnych rzeczach poprzez kwestionariusze.

Wciąż miałem wątpliwości, czy obecne rezultaty są wystarczające, aby przekonać tą mniejszość, ale wspominając to, co powiedziała Irisu, to celem klasy 2F było po prostu skończenie projektu. A mogą to zrobić, jeśli zdecydują się na coś dobrego. Więc w sumie decydowanie poprzez kwestionariusze mogło być rozsądne.

- Emm, a czy to obejmowało też wybranie Hongou-san na scenarzystkę? – spytała ponownie Chitanda.

Sawakiguchi myślała przez chwilę, po czym uśmiechnęła się gorzko.

- Ach, to zupełnie inna sprawa. Jako, że Hongou była jedyną zdolną wykonać to zadanie, to nawet nie kłopotaliśmy się z wotum zaufania dla niej.

- Zrobiła to na ochotnika?

- Nie, była zanominowana do tej roli. Jednakże nie pamiętam, kto ją nominował.

Po usłyszeniu tego Chitanda podniosła swoje brwi i wyglądała, jakby była smutna. Nie miałem bladego pojęcia dlaczego, jako, że nie wiedziałem, jakimi uczuciami kierowała się Chitanda, zadając to pytanie.

Gdy zatraciłem się tak w swoich myślach, dostrzegłem, jak Sawakiguchi wzięła coś, co znajdowała się obok jej stopy. To był worek. Tak jak torba ściągana na sznurek, znajdował się w rękach dziwnej osoby. Sawakiguchi włożyła rękę do środka.

- Hmm? Myślałam, że interesuje was, w jaki sposób zdecydowaliśmy o wszystkim? W każdym razie… macie.

Wyjęła notes.

- Nie wiem czy przyda wam się, ale tak czy siak to przyniosłam.

Chitanda otworzyła podany jej notes. Był pełen słów i cyfr, których zrozumienie zajęło mi trochę czasu.

Numer 4 – Co powinniśmy zrobić?

- -Wystawę sztuki - - 1
- Przedstawienie - - 5
- Nawiedzony dom - - 8
- Film - - 10

Wybrano film



Numer 5 – Jaki film powinniśmy nakręcić??

- Taiga drama[1] -- 1
- Komedia absurdu -- 8
- Komedia slapstickowa -- 3
- Tajemniczy -- 9
- Twarda fikcja-- 2
- Wstrzymanie się od głosu -- 1

Wybrano tajemniczy.



Wraz przerzucaniem kolejnych kartek odkrywało się przed nami coraz więcej szczegółów.


Numer 31 – Czego powinien użyć morderca?

- Noża (napad z użyciem noża) -- 10
- Młota (pobicie na śmierć) -- 3
- Liny (uduszenie) -- 8
- Pozostałe:
Podpalenie-- 1
Zrzucenie z dużej wysokości -- 2

Zarekomendowano nóż (Hongou zachowuje prawo do veto)


Numer 32 – Ile powinno być ofiar?

- 1 osoba -- 6
- 2 osoby -- 10
- 3 osoby -- 3
- Pozostałe:
4 osoby -- 1
Wszyscy -- 2
Około stu -- 1
- Nieważny głos -- 1

Zarekomendowano dwie osoby (Hongou zachowuje prawo do veto)




Zrozumiałem po szybkim spojrzeniu. To była kolekcja wyników kwestionariuszy. Ibara, która również już na to wpadła, odwróciła się, aby zapytać Sawakiguchi.

- Możemy to pożyczyć? To może być ważne.

- Oczywiście. I tak już o tych rzeczach zdecydowaliśmy, co nie?

Więc to, czy możemy to pożyczyć nie było wcale problemem, ta? Pewnie widząc, że Irisu wybrała nas, abyśmy ustalili poprawność redukcji, to musiała uznać za trywialne pożyczenie nam takich rzeczy. Co do licha dzieje się w głowie Chitandy? … To była prawdziwa tajemnica.

Prawdopodobnie była po prostu pijana.

Chitanda zamknęła notes i ostrożnie przysunęła go do swojej klatki piersiowej.

Następnie spytała:

- To może zabrzmieć niezręcznie, ale czy mogłabym spytać cię o coś jeszcze?

- Spoko.

- Sawakiguchi-san, czy jesteś blisko z Hongou-san?

To pytanie zabrzmiało znajomo. Jeśli dobrze pamiętam, Ebę też o to spytała.

Sawakiguchi wyglądała na dość zakłopotaną, odpowiadając:

- Emm, byłyśmy jedynie koleżankami z klasy i to wszystko.

Mając takie informacje każdy byłby w stanie ustalić, jakim typem osoby była Hongou Mayu. Nie trudno było się domyślić, że nie była w zbyt bliskich stosunkach z taką dziwaczną osobą (według Satoshiego) jak Sawakiguchi.

Chitanda opuściła głowę, nie ukrywając swojego rozczarowania.

- Rozumiem…

- Chcielibyście się jeszcze o coś spytać? - Sawakiguchi spytała się Chitandy i naszej pozostałej trójki.

Tak jak i reszta, nie miałem niczego szczególnego, o co mógłbym spytać. Wyczuwając, że w końcu doszliśmy do głównego tematu, Sawakiguchi odrobinę pochyliła się do przodu.

- W porządku! Teraz usłyszycie moją teorię. Jeśli będziecie chcieli zasugerować, że to nie ma racji bytu, to wtedy… wiecie, co mam na myśli? – uśmiechnęła się, mówiąc to złośliwym tonem.



- Wiecie. Kiedy usłyszałam, że poszukiwania mordercy zaczęły się zaraz po tym, jak skończyliśmy filmowanie, to zaczęłam się zastanawiać, czy oni naprawdę chcą podążać tą drogą.

Rozpoczęła tym swoją mowę, jednocześnie patrząc na nas z zakłopotaniem.

- … Co przez to rozumiesz? – spytała Ibara.

- Cóż. Jeśli zamierzamy zrobić coś na festiwal kulturowy, to czy nie byłoby lepiej gdybyśmy zrobili to z hukiem? To byłoby dość nudne, gdyby tylko jedna osoba umarła.

- Haba może się ekscytować jak idiota i mówić: „Teraz to jest krwawa tajemnica!” jednakże jak dla mnie nawet, jeśli mi powiesz, że to jest film zagadkowy, to ja i tak wyobrażam to sobie, jako coś zupełnie innego. Sądzę, że Hongou musi myśleć tak samo. Prawdziwe historie zawsze się tak zaczynają.

Coś zupełnie innego?

Jakby szukając czegoś lub kogoś, obróciła się i powiedziała:

- Ty, tam.

Mówiła do mnie.

- Co normalnie mógłbyś skojarzyć z pojęciem „tajemnicy”?

Tak jakbym mógł odpowiedzieć od razu po tak niespodziewanym pytaniu. Co mi się kojarzy z tajemnicą, ta? Jako, że książki, które przeczytałem raczej nic by nie powiedziały Sawakiguchi, to zdecydowałem się wymienić jakieś bardziej znane tytuły.

- Coś jak „Morderstwo w Orient Ekspresie”?

Podniosła brwi, pokazując, że ta odpowiedź jej nie usatysfakcjonowała.

- Ty z pewnością jesteś maniakiem.

- Ale myślałem, że to dość znany tytuł? – odpowiedziałem błyskawicznie.

Sawakiguchi podniosła swój palec i zaczęła nim machać, mówiąc jednocześnie „Tut, tut, tut”.

- Właśnie dlatego powiedziałam, że jesteś maniakiem „kryminałów”. Nie rozumiesz? Jakie tytułu znajdziesz pod gatunkiem „tajemnicze”, gdy wejdziesz do wypożyczalni filmów?

Nie miałem pojęcia, co Sawakiguchi chciała przez to powiedzieć. Po obejrzeniu się zrozumiałem, że inni mają to samo.

Sawakiguchi podniosła swój głos w irytacji.

- W kwestionariuszu, kiedy zadecydowano, że zrobimy film zagadkowy, nikt nie wspominał nic o kryminale. Dlaczego tego nie rozumiecie? Kiedy ktoś wspomina o tajemnicy, to zazwyczaj kojarzy to z takimi tytułami jak „Piątek, trzynastego” lub „Koszmar z ulicy Wiązów", prawda?

Widzę, że najwyraźniej się pomyliłem, myśląc inaczej.

… Nie, chwila!

To nie jest film zagadkowy! Tytuły, które Sawakiguchi wymieniła to bardziej krwawe horrory z monstrualną ilością seryjnych zabójców i niewinnych ofiar… Innymi słowy, to horrory, a nie tajemnice.

Jednakże niespodziewanie ktoś zgodził się z Sawakiguchi. Był to Satoshi, który jej przytakiwał jakby z głębi serca.

- Ach, dokładnie, to był słaby punkt.

Czy próbował żartować razem z nią? Wyglądał, jakby czekał na odpowiedni moment, aby to zrobić.

Aby zaprzestał dalszego żartowania, powiedziałem:

- Satoshi, jesteś poważny?

Satoshi powinien teraz obstać przy swoim motcie: „Żarty muszą być tworzone na miejscu, więc nieporozumienia również muszą być rozwiane natychmiast” i przestać natychmiast. To właśnie dlatego zdziwiła mnie jego odpowiedź.

- Czemu pytasz?

Naprawdę był poważny?

- Czy próbujesz powiedzieć, że „Piątek, trzynastego” powinien być zaliczany jako film zagadkowy?

- Nie. Ale również nie zdziwiłbym się, gdyby tak było.

- Wytłumacz, o co ci chodzi, Fuku-chan. – zażądała siedząca za nim Ibara.

- W porządku. Problem leży po stronie semantycznego używania słowa „tajemnica”. To prawda, że zagadki zawierają w coś z kryminał, zasadniczo historię z mordercą i detektywem. Ale z drugiej strony elementy na ciebie również mogą być wliczane. W takim wypadku, nawet horrory można zaliczyć do filmów zagadkowych… tak jak „Piątek, trzynastego”. – odpowiedział Satoshi, kiwając głową i odchrząkując.

Ibara nie wyglądała na jakoś szczególnie przekonaną. Satoshi rozluźnił trochę swój wyraz twarzy.

- Mayaka, byłaś kiedykolwiek w księgarni?

- Ta, ale nie za często.

- Chodź poszukać magazynów pod sekcją „tajemnica”. Komiksy też się nadadzą. Zobaczysz, o co mi chodzi. Możesz również spojrzeć na asortyment na „Letnim Jarmarku Tajemnic”. Zobaczysz, że kryminały to nie jedyne książki wymienione pod „tajemnicą”.

Hmm…

Tak jak Ibara, nie byłem zbyt przekonany, jednakże wiem, skąd mu się to wzięło. Prawdą jest, że znaczna część prac medialnych zawierających słowo „tajemnica” mogłaby zostać wydana w pokrwawionym stylu. Ale jako, że kryminały rzadko zawierały w sobie taki rozlew krwi, to raczej właściwym się wydawało, że taka „poplamiona krwią” czcionka nie sugerowałaby kryminału. Normalnie nikt nie skojarzyłby słowa „tajemnica” w taki sposób. Tok myślenia Sawakiguchi Misaki był po prosty zbyt oryginalny.

Cóż, aktualnie problemem było to, w jaki sposób ta konwersacja była powiązana z głównym problemem.

Z pomocą Satoshiego, Sawakiguchi przemówiła, wypinając swoją pierś:

- Oto mi właśnie chodziło. Jakby o tym pomyśleć to przecież z tego, co słyszałam, to jesteście ekspertami w dedukcji – i właśnie dlatego zostaliście zmyleni przez wasze własne instynkty. Więc jak rozumiem, dowiecie się jak film powinien się skończyć? Zasadniczo nikt inny wcześniej nie wszedł do pokoju, w którym umarł Kaitou, co znaczy, że w grupie znalazła się jakaś siódma osoba. Poza tym, Hongou szukała jeszcze jednej osoby do filmu poza tą pozostałą szóstką.

To był pierwszy raz, kiedy o tym usłyszałem. Mimo to, sposób, w jaki Sawakiguchi o tym mówiła… Czy to możliwe, że to… W porę wypowiedziała moje wątpliwości.

- Gdy wszyscy zaczynają nabierać podejrzeń do siebie, co zmierza do tego, że każdy traci zaufanie do siebie nawzajem, wtedy pojawia się zabójca. Choć nie wiem, jak wiele osób mógłby zabić, to bardzo prawdopodobnym jest, że na końcu wszyscy umierają. Więc moglibyśmy zaaranżować, że przeżyłaby jakaś para i zabiłaby mordercę. W ostatniej scenie ta para mogłaby pokonać mordercę a potem pocałować się w blasku słońca. A co do tytułu… Co sądzicie o tym, aby był po angielsku? … „Krwawa Bestia”, lub coś w tym stylu. Przyprawia o gęsią skórce, co nie?

Moje wątpliwości okazały się bezbłędne. Jednakże Sawakiguchi nie wyglądała jakby żartowała. Nawet dodała: „To powinno przekonać wszystkich”. Zachowywała się tak, jakby to horror był prawidłową odpowiedzią. Była zbyt zaślepiona w swoje wartości, żeby zaakceptować jakieś inne wyjaśnienie.

Nie mogąc ukryć swojego zakłopotania, Ibara odparła:

- A-ale senpai, co z niedostępnym pomieszczeniem? Drzwi były zamknięte.

- A czy to ma jakieś znaczenie, że był zamknięty? – odpowiedziała rzeczowo Sawakiguchi.

- …!

- Póki morderca ma nadnaturalne zdolności, to mógłby po prostu przejść ścianę. Acha! A co myślisz o tym? Przeklęta dusza. Hmm, okultystyczny film też byłby dobry.

R-rozumiem.

… Właśnie zrozumiałem jak bardzo nieskazitelne to wyjaśnienie było. Kto by pomyślał, że sprawa zamkniętego pokoju, która przez te wszystkie dni kłopotała całą naszą czwórkę może być rozwiązana tak łatwo? „A czy to ma jakieś znaczenie, że był zamknięty?” Nigdy nie padły mądrzejsze słowa.

Ibara, Chitanda i Satoshi wyglądali, jakby chcieli coś powiedzieć, ale ja nie miałem zamiaru ich już słuchać. Wyjaśnienie Sawakiguchi, że to wszystko to sprawka poltergeista, było cudowne.

Przecież to nie ma znaczenia, że drzwi były zamknięte!



Wróciliśmy do sali geologicznej.

Pierwszą, która chciała sprzeciwić się propozycji Sawakiguchi, była Chitanda.

- Myli się, definitywnie się myli Teoria Sawakiguchi-san nie oddaje prawdziwych intencji Hongou-san!

- Oczywiście. Jednakże wyglądała na poważną. Ciężko powiedzieć czy żartowała, czy nie. – Ibara również zgodziła się z Chitandą.

Widząc jak obydwie żarliwie przeciwstawiły się propozycji Sawakiguchi, Satoshi prawdopodobnie poczuł się szelmowsko, ponieważ powiedestział:

- Więc spróbuj udowodnić, że to zła teoria. – po czym dodał z delikatnym uśmiechem - … Teoretycznie.

O Jezu, Satoshi czasem potrafi być złośliwy. Ibara zacisnęła palce. To było do przewidzenia, jako, że Sawakiguchi mniej lub bardziej zrezygnowała w tym przypadku z dedukcji. Nie ważne czy chodzi o niedostępny pokój, alibi, czy o broń sprawcy… to wszystko można było wyjaśnić faktem, że „mordercą jest poltergeist z nadnaturalnymi mocami”. Doskonałe.

Skonfrontowana z tą perfekcyjnie rozpaczliwą sytuacją, Chitanda postanowiła nie ugiąć się.

- To po prostu jest błędne.

- Właśnie dlatego powiedziałem, żebyście spróbowały to obalić teoretycznie.

- To jest złe, to jest po prostu. Ponieważ… Och!

Co to było? Wyglądała, jakby o czymś myślała.

Nie, okazało się, że po prostu zająknęła się bez celu, po czym jej wzrok zaczął ospale błądzić.

- Ach, to jak kalejdoskop. – wymamrotała.

Kalejdoskop?

… Zanim się zorientowałem, Chitanda zbladła. Choć jest skór zazwyczaj było dość blada, to tym razem była bielsza niż wcześniej. Nie zdążyłem nawet spytać się czy wszystko z nią w porządku czy nie, zanim jej ciało nie zaczęło kołysać się na lewo i na prawo, po czym w końcu płasko upadło z łomotem na najbliższą ławkę.

- Chi-chan!

Ibara próbowała jej pomóc, ale to nie miało sensu. Wkrótce usłyszeliśmy jej ciche chrapanie. Wyglądało na to, że zemdlała z powodu swojego upicia się. Prawdopodobnie nieodpowiednim było patrzeć się na jej śpiącą twarz. I pomyśleć, że zjadła siedem cukierków z whiskey zanim padła, mimo że zawierały w sobie tyle alkoholu… Uznałem, że na razie dam jej spokój.

Gdy spotkałem wzrok Satoshiego, on tylko wzruszył ramionami.

Choć nie chodziło mi o rewanż za stan Chitandy, to powiedziałem:

- A co z tobą, Satoshi? Akceptujesz teorię Sawakiguchi?

Uśmiechnął się i potrząsnął łagodnie głową.

- To prawda, że byłem zainteresowany jej śmiałym wyobrażeniem, ale praktycznie nie sposób było w to uwierzyć. Choć nie mam żadnych podstaw by obalać jej teorię.

Więc Satoshi również się jej sprzeciwiał.

Uśmiechnąłem się.

- Cóż, niestety mnie również interesuje taka wyobraźnia. - Kto by pomyślał. Ostatecznie udało jej się rozwiązać wszystko jednym prostym wyjaśnieniem. Prawdę powiedziawszy udało jej się to za pierwszym podejściem. Nie ma niczego niedorzecznego w tym, że też się tym zainteresowałeś.

- Cóż, to nie jest wolne od sprzeczności.

Po tym jak nieświadomie się wygadałem, zainteresowanie Ibary rozbudziło się.

- Więc da się to obalić? – powiedziała, podnosząc głos.

Sprzeczności lub coś w tym stylu. Choć wyjaśnienie nie było długie, postanowiłem kontynuować.

- Jeśli weźmiesz pod uwagę to, co wczoraj powiedział Haba, wtedy teoria Sawakiguchi jest błędna. Jednakże to naprawdę nie jest nic skomplikowanego.

- Nawet jeśli Hongou zemdlała w połowie pisania scenariusza, a oni chcieliby, aby druga połowa była krwawą jatką bądź okultystycznym horrorem, to potrzebowaliby mnóstwo rekwizytów. I to jest prawda. A czyż nie było powiedziane, że zabrakło im najważniejszego rekwizytu, żeby to zrealizować?

- Najważniejszego…?

Ibara wyglądała na zmieszaną.

Satoshi odwrócił się do niej i powiedział:

- No wiesz, Haba narzekał na to wczoraj pod koniec…

Po tej podpowiedzi Ibara przypomniała sobie.

- Ach! – krzyknęła i spotkała jego wzrok – Już wiem… sztuczna krew.

- Ta. Hongou w swojej instrukcji poprosiła o ilość sztucznej krwi niemalże niewystarczającej na samego Kaitou. Ponieważ Haba narzekał instrukcję Hongou, to choćby nie wiem co, znaczy to po prostu tyle, że jej instrukcje nie przewidywały filmowania jakiejkolwiek sceny z mnóstwem zabójstw. A jako, że nie chciała scen z rozlewem krwi, poprosiła o zaledwie jedną paczkę sztucznej krwi. Nie zażądała żadnych broni ani charakteryzacji. Tak jakby w jakimkolwiek stopniu było to potrzebne. W każdym razie, Sawakiguchi sama sobie to wymyśliła.

Satoshi przejął część, którą właśnie miałem powiedzieć.

- Horror z tylko jedną ofiarą byłby zbyt żałosny.

Przytaknąłem.

Być może Sawakiguchi myśląc o tym w ten sposób, była poważna. Możliwe, że była w sobie zadufana aż do takiego stopnia, że każdy inny uznałby to absurdalny nonsens. To mogłoby zadziałać, gdyby cokolwiek dobrze odgadła. Ale jako, że pracowała jedynie przy dziale marketingowym, nie była świadoma prac innych działów. I dlatego skończyła na tym, że źle myślała.

- Hmm, wyjaśnienia są po prostu nie obowiązkowe. – wymamrotała z jakiegoś powodu znudzona Ibara.

Pomyślałem, że to dość ezoteryczny sposób przedstawiania rzeczy.

Ani Satoshi ani Ibara nie mieli żadnych obiekcji. I w ten sposób, teoria Sawakiguchi została rozważona i należycie zakopana. Ale to znaczyło, że teorie trzech ambitnych detektywów zostały odrzucone.

Wszyscy usłyszeliśmy czyjeś chrapanie. Wyglądało na to, że Chitanda się jeszcze nie obudziła.


Przypisy[edit]

  1. Taiga Drama - angielska wikipedia