Date A Live:Tom 1

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Poniżej są ilustracje z powieści które były dołączone do Tom 1 - Nieustępliwa Tohka


Prolog: Przypadkowe Spotkanie -restart-[edit]

- Wstrzymał oddech

To był niesamowity widok.

Raczej byłby gdyby nie fakt, że połowa miasta znikła.

W miejscu którym się znajdował, był ogromny krater, którego prawdopodobnie nawet spadający meteor nie mógłby zrobić.

Kilka sylwetek ludzi majaczyło się na horyzoncie.

To co się stało, przekraczało wszelkie jego najdziksze wyobrażenia.

Jednakże, Shidou nie uważał tego za coś nadzwyczajnego.

- Przed oczami Shidou było coś bardziej niezwykłego.


Dziewczyna.

Dziewczyna, otulona dziwnym światłem, stała tam.

„Aaa”

Wydał z siebie cichy głos, który powoli zanikał.

Obecność dziewczyny była tak przytłaczająca, że przyćmiła wszystkie inne rzeczy.

Jej suknia niby z metalu lub tkaniny, była zrobiona z materiału, który przyciągał wzrok.

Do sukni przyczepiona była spódnica, która emanowała światłem, pięknym a zarazem tak mocnym, że można było stracić przytomność.

Jednakże, uroda dziewczyny przyćmiła nawet to.

Jej długie, czarne włosy jak smuga dymu, powiewały, wokół jej ramion i pasa.

Zimno spoglądała w niebo, jej oczy miały dziwny, trudny do opisania kolor.

Jej figura, o którą zazdrosna byłaby nawet bogini, otoczona buła znużeniem , kiedy stała z zaciśniętymi ustami.

Jego wzrok;

Jego myśli;

Nawet jego serce;

Zostały momentalnie skradzione.

To było tak...

Przesadnie;

Nadzwyczajnie;

Tak intensywnie;

Piękne.


DAL v01 000c.jpg

„Jak masz...”

Były to pierwsze słowa wypowiedziane od wybuchu przez oszołomione Shidou.

,,Nawet jeśli moje gardło i oczy zostaną uszkodzone z powodu bluźnierstwa”-pomyślał.

Dziewczyna powoli skierowała swój wzrok ku dołowi.

„...na imię?”

Jego głos, który niósł pytanie z głębi serca, wstrząsnął powietrzem.

Jednakże.

„- Nie mam”

Odpowiedziała, że smutnym spojrzeniem.

„...”

Następnie

Ich oczy się spotkały – Historia Shidou Itsuka właśnie się rozpoczęła.


Rozdział 1: Bezimienna Dziewczyna[edit]

Część 1[edit]

„Aaaa...”

Gdy się w końcu obudziłem, spostrzegłem, że moja siostra żwawo tańczy w rytmie samby, jednocześnie stąpając po moim brzuchu, klatce piersiowej i głowie, nikt poza pewną grupą ludzi, nie byłby zadowolony.

10 Kwiecień, Poniedziałek

Przecierając zaczerwienione oczy, Shidou powiedział ściszonym głosem:

'Och, Kotori, moja mała, śliczna siostrzyczko.”

„Ochhhhh!?”

Kotori nareszcie zauważyła, że jej brat nareszcie się obudził. Młodsza siostra stała stopami na brzuchu Shidou, po czym obróciła głowę, jednocześnie poprawiając swój mundurek.

Jej długie, rozdzielone w dwa warkocze włosy kołysały się, gdy przyglądała się bratu jej okrągłymi niczym żołędzie oczami.

Nawiasem mówiąc, nawet jeśli została przyłapana na chodzeniu po kimś wcześniej, wcale nie było słychać jak mówi „Co za pech” albo „Przyłapałeś mnie”.

Wyglądała na bardzo szczęśliwą, że Shidou wstał.

DAL v01 009.jpg

Z pozycji w jakiej znajdował się Shidou, był bardzo dobry widok na jej majtki.

Nie był to tylko urywek , lecz pełny widok. Nawet bezwstydni mają jakieś limity.

„Co się dzieje? Mój piękny braciszku!”

powiedziała, nie ruszając się z miejsca.

Gdyby się czasem zastanowić, Shidou nie był piękny.

„Zejdź ze mnie. Jesteś za ciężka”

Kotori zrobiła zamaszysty ukłon, a następnie podskoczyła.

Shidou odczuł uderzenie w brzuch jakby ktoś nim rzucił.

„Ała!”

„Ahahaha, Ała! Ahahahaha!”

„...”

Shidou cicho naciągnął koc na głowę.

„Ej! Dlaczego znowu śpisz!”

Kotori podniosła głos, powoli potrząsając bratem.

„Jeszcze dziesięć minut...”

„Nie ma mowy, Wstawaj wreszcie!”

Shidou usiadł, na jego twarzy zagościło kilka dziwnych grymasów wywołanych przez oszołomienie, którego doznał gdy siostra trząsła jego głową, następnie otworzył usta i zaczął jęczeć:

„U-Uciekaj.”

„Eee?”

„… Zostałem zarażony wirusem ł, jeśli nie pośpię jeszcze 10 minut, załaskocze moją siostrę na śmierć...”

„C-Co!?”

Kotorori była tak zaskoczona tak jak ktoś kto dostał ukrytą wiadomość od kosmitów.

„Uciekaj... Póki mogę się jeszcze kontrolować...”

„A-Ale co będzie z tobą!?”

„Nie martw się o mnie... Tak długo jak ty jesteś bezpieczna...”

„Nie ma mowy! Braciszku!”

„Gaaaahh!”

„Kyaaaaaaaaaaa!”

Shidou odrzucił koc na bok, wstał i z podniesionymi rękami zaczął wyć zmierzając w stronę Kotori , która uciekła z przeraźliwym krzykiem.

„…”

Shidou westchnął.

Po czym z powrotem nakrył się kocem. Spojrzał na zegarek, ciągle było jeszcze przed szóstą.

„Po co ona mnie tak wcześnie obudziła?”

Mamrocząc, nagle coś sobie przypomniał.

Jego jeszcze śpiący mózg powoli się budził, przypominając mu wydarzenia z wczorajszego wieczoru.

Wczoraj ich rodzice udali się w podroż służbową .

Z tego powodu tymczasowo przejął obowiązki w kuchni, a że miał problem ze wstawaniem, poprosił Kotori by go obudziła.

„Ah...”

Zmartwiony tym, że mogło stać się coś złego, wstał z łóżka.

Drapiąc się po głowie i jednocześnie powstrzymując ziewanie, wygramolił się z pokoju.

W tym momencie małe wiszące na ścianie lustro przykuło jego uwagę.

Jego grzywka chłopca długa z powodu braku wizyty u fryzjera od dłuższego czasu, jeszcze chwila i zasłoni mu oczy, a to nie dodawało mu uroku.

„...”

W połączeniu z pogarszającym się wzrokiem, jego wygląd był nie oszałamiający. Wzdychając, zszedł po schodach i wszedł do salonu.

„...Hmm?”

Wygląd pokoju był trochę inny niż zwykle.

Drewniany stół który stał na środku pokoju, leżał na boku i spełniał funkcje barykady. Za nim znajdowała się głowa z dwoma lekko trzęsącymi się warkoczami .

„...”

Skradając się, Shidou podszedł pod bok stołu.

Zastał tam skuloną Kotori, trzymającą się za kolana i trzęsącą ze strachu.

„Graaaaahh!”

„Kyaa! Kyaaaaaaa!”

Shidou złapał ją za ramię, a ona zaczęła krzyczeć, tracąc ze strachu władzę w nogach.

„Spokojnie, spokojnie, już mi przeszło.”

„Gyaaaa! Gyaa... ah? B-Braciszku?”

„Tak, to prawda.”

„Ty.. Ty nie jesteś już straszny?”

„Tak, wszystko w porządku. Jestem twoim przyjacielem.”

"Oh, ohhhhhh."

Kiedy Shidou mówił to, spięta twarz Kotori nabierała zrelaksowanego przybierała zrelaksowany wyraz .

Taki jak dziki lis, lub wiewiórka, która właśnie zaufała ci i otworzyła swoje serce.

„Przepraszam, przepraszam. Już robię śniadanie.”

Po tym jak podał rękę siostrze i pomógł jej wstać, Shidou odstawił stół na swoje miejsce i poszedł do kuchni.

Ich rodzice pracują w dużej firmie produkującej elektronikę, a, że oboje są jej założycielami, często nie ma ich w domu w tym samym czasie.

Gdy ich nie ma, Shidou jest odpowiedzialny za przygotowanie posiłków, robił to tyle razy, że przyzwyczaił się już do tego. Szczere mówiąc był przekonany, że w gotowaniu jest lepszy od swojej matki.

Kiedy Shidou brał jajka z lodówki usłyszał dochodzące za pleców dźwięki z telewizora. Wygląda na to, że jego siostra uspokoiła się i włączyła telewizor.

Kotori ma w zwyczaju jeść i oglądać programy o horoskopach lub wróżkach czy jasnowidzach.

Większość jasnowidzów czy wróżek miało swoje pięć minut pod koniec głównych programów, oraz oczywiście były to tylko przewidywania. Po przeleceniu wszystkich kanałów, Kotori zaczęła oglądać jakieś nudne wiadomości.

„-Wcześnie rano na przedmieściach Tenguu- ”

"Hę?"

Słysząc zawartość tych bezużytecznych wiadomości, które zwykle robiły za tło, Shidou podniósł głowę.

Powód był prosty. Słyszał wyraźnie jak dziennikarz wypowiadał znajome nazwy ulic.

„Hmm? To gdzieś nie daleko. Czy coś się stało?”

Wychylająć się zza rogu, popatrzył na telewizor.

Na ekranie były zdjęcia kompletnie zniszczonych ulic.

Budynki i drogi zostały zamienione w kupę gruzu.

Zniszczenia wyglądały jak po uderzeniu meteorytu, lub nalocie bombowym.

Shidou zmarszczył brwi ,westchnął, a następnie powiedział:

"Aaaa... Więc było to trzęsienie przestrzenne."

Po tym wszystkim, pokręcił głową.

'Trzęsienie przestrzenne' to zjawisko trzęsienia rozległego obszaru.

Była to nazwa odnosząca się do wybuchów, trzęsień, znikania i innych rzeczy które działy się z niewiadomych powodów o różnym czasie i w różnym miejscu.

Tak jak fochy potwora który niszczy ulice tylko dlatego, że ma taki kaprys, było to ogromnie niezrozumiałe zjawisko.

Pierwsze takie zjawisko wystąpiło około trzydzieści lat temu.

Wydarzyło się to w środku Azji – rejony należące do Związku Radzieckiego, Chin i Mongolii, zniknęły z powierzchni Ziemi w ciągu jednej nocy.

Dla pokolenia Shidou patrzenie na obrazy z tamtej epoki było nieprzyjemne.

Wszystko powyżej linii gruntu zostało unicestwione, absolutnie nic nie pozostało.

Straty w ludności sięgały 150 milionów. To była największa i najstraszniejsza katastrofa w historii ludzkości.

W ciągu sześciu miesięcy od tego wydarzenia, pojawiały się na całym świecie incydenty na mniejszą skalę.

Shidou nie pamiętał dokładnej liczby, ale było ich około pięćdziesięciu.

Na lądzie, polach, w oceanie, nawet na małych wyspach te wydarzenia zostały potwierdzone. Oczywiście, Japonia nie była wyjątkiem.

Sześć miesięcy po katastrofie w Azji, rejon od Południowego Tokio do Prefektury Kanagawa został zamieniony w zgliszcza, tak jakby ktoś wziął gumkę i wszystko wymazał.

No właśnie – W tym rejonie dziś mieszka Shidou.

„Ale niespodziewanie przestało się to dziać przez dłuższy czas, prawda? Więc czemu z powrotem to się dzieje?”

"Zastanawiam się dlaczego...?"

Kotori cały czas patrzyła się w ekran, a na pytanie Shidou tylko przechyliła głowę.

Po wydarzeniach w Południowym Kanto trzęsienia przestrzenne ustały na jakiś czas.

Jednakże, pięć lat temu, znowu pojawiać zaczęły się znikąd, zaczynając od odnowionego miasta Tenguu.

Co więcej większość z nich zdarza się w Japonii.

Oczywiście ludzie nie siedzieli z założonymi rękami przez dwadzieścia-pięć lat.

Zaczynając od tego, że, podziemne schrony wyrastały jak grzyby po deszczu w rejonach, które ucierpiały trzydzieści lat temu i zostały odbudowane.

Gdy nauczono się przewidywać i rozpoznawać gdzie uderzy trzęsienie przestrzenne, została utworzona drużyna szybkiego reagowania zatwierdzona przez JGSDF (Wojsko Japońskie).

Jej przeznaczeniem jest docieranie do miejsca katastrof i odbudowa zniszczonej tam infrastruktury i dróg, sposób w jaki to robią można nazwać jedynie magią.

Po wszystkim, kompletnie zniszczone ulice, w szalenie krótkim odstępie czasu są odbudowywane do stanu jak przed katastrofą.

Ich praca jest ściśle tajna i żadna informacja nie jest dostępna publicznie, ale jak widzisz gdy zawalony budynek zostaje odbudowany w ciągu jednej nocy, nie można się oprzeć wrażeniu, że to po prostu jakaś magiczna sztuczka.

Jednakże, nawet jeśli naprawy były dokonywane tak szybko, nie znaczy to, że trzęsienia przestrzenne są niegroźne.

„Nie sądzisz, że w roku ubiegłym nasz rejon, dotknęło jakby więcej trzęsień przestrzennych”

„... Hmm, tak mi się zdaje. Może jest trochę za wcześnie...”

Kotori odpowiedziała, zmieniając pozycję na sofie.

„Za wcześnie? Na co?”

"Nnn... Nieważne."

Tym razem to Shidou przechylił głowę.

Nie z powodu tego, co powiedziała, tylko dlatego, że ostatnia część została wypowiedziana nieco niewyraźnie.

"..."

Po cichu obszedł róg pokoju i udał się w kierunku sofy na której siedziała jego siostra.

Możliwe, że Kotori zauważyła go, ale im był bliżej, tym bardziej odwracała od niego swoją twarz.

„Kotori odwróć się w moją stronę na chwilę”

"..."

*brzdęk*

"Guhh!"

Kotori odwróciła się gwałtownie, trzymając ręce na głowie. Dziwny dźwięk wydostał się z jej gardła.

Widząc co się znajdowało w jej ustach, Shidou westchnął i pomyślał „Tak jak się spodziewałem”.

Nawet tuż przed śniadaniem, Kotori miała w ustach swój ulubiony rodzaj słodyczy, czyli lizaka Chupa Chups.

„Hej! Chyba ci mówiłem ci, abyś nie jadła słodyczy przed posiłkiem?”

"NNNnnn! NNNnnnnn!"

Próbując odebrać lizaka, zauważył, że Kotori nie ma zamiaru go oddać.

Shidou zmarszczył czoło na samą myśl o tym, że mógłby ją uderzyć, on naprawdę nie chciał uderzyć kogoś tak cudownego.

„…Niech ci będzie. Przynajmniej zjedź potem śniadanie!”

W końcu się poddał. Pogładził Kotori po głowie i wrócił do kuchni.

„Kocham cię braciszku!”

Shidou pomachał jej ręką i wrócił do przygotowywania jedzenia.

„Tak sobie myślę, Dziś jest ceremonia otwarcia nowego roku szklonego w gimnazjum, prawda?”

"Zgadza się~"

„Więc wracasz w porze obiadowej... Kotori jakieś życzenia odnośnie obiadu?”

Kotori intensywnie myślała, co jakiś czas mówiąc „Hmmmm”, poruszyła głową i niespodziewanie wstała.

„Zestaw Deluxe dla dzieci”

To był zestaw obiadowy dla dzieci z pobliskiej restauracji.

Shidou wyprostował się i zrobił ukłon.

„Tego tutaj niestety nie zrobię”

"Ehh~"

Odpowiedziała Kotori niezadowolonym głosem, w trakcie spożywania lizaka.

Shidou głośno westchnął i wzruszył ramionami.

„Nic na to nie poradzę, ale że jest to specjalna okazja, zjedzmy obiad poza domem”

"Naprawdę!?"

„Tak, spotkajmy się pod tą restauracją po szkole”

Powiedział, a Kotori zacierała ręce z podekscytowania.

„Nie ma już odwrotu! Obiecałeś! Musisz przyjść nawet jeśli będzie trzęsienie ziemi, pożar czy trzęsienie przestrzenne, lub ta restauracja zostanie opanowana przez terrorystów”

„Nie, jeśli będą terroryści na pewno nic nie zjemy.”

„Lepiej, żebyś przyszedł.”

„Dobra, dobra, zrozumiałem.”

Kiedy to usłyszała, podniosła ręce i energicznie zaczęła nimi wymachiwała jednocześnie wołając „Jeee”.

Shidou nawet nie pomyślał, że jest zbyt łagodny. Zresztą dziś jest specjalny dzień.

Od dzisiejszego wieczoru będą musieli jeść w domu, ale dziś jest ceremonia otwarcia w ich szkołach. Trochę luksusu na obiad nie zaszkodzi.

Kto wie, czy zestaw dla dziecka za 780 jenów można uznać za luksusowy.

"Nnnnn..."

Przeciągnął się, a następnie otworzył małe okno w kuchni.

Niebo się przejaśniało. Wygląda na to, że dziś będzie piękny dzień.

Część 2[edit]

Było około 8:15 kiedy Shidou dotarł do liceum.

Po sprawdzeniu listy z przydział do klas która wisiała na korytarzu, wszedł do klasy gdzie spędzi kolejny rok.

„Rok 2, Klasa 4”

Od czasów pierwszego trzęsienia przestrzennego, rejon od Południowego Tokio do Prefektury Kanagawa – pusty obszar gołej ziemi, został ponownie odbudowany jako testowe miasto przy użyciu nowych technologii.

Szkoła do której uczęszczał Shidou, Liceum Raizen była jednym z przykładów.

Posiadała ona przeróżne udogodnienia i technologie, ciężko było uwierzyć w to, że została zbudowana dopiero kilka lat temu, z tego powodu wszystko nadal było idealnym stanie. Z racji tego, że została zbudowana na terenie dawnej katastrofy, została wyposażona w najnowszy typ podziemnego schronu.

Z tego powodu, liczba podań o przyjęcie była bardzo duża, więc dla Shidou który złożył tu podanie tylko z powodu, że „jest blisko od domu”, musiał bardzo się postarać o przyjęcie.

"Mmmm...."

Nucąc pod noszem, przyglądnął się klasie

Było jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia lekcji, ale większość uczniów już siedziała w swoich ławkach.

Byli tam ludzie ucieszenie że są w tej samej klasie co ich przyjaciele, ludzie siedzący sami wyglądający na znudzonych i ludzie z rożnymi innymi zachowaniami... ale żadna twarz nie wydawała się mu znajoma.

Shidou obrócił głowę w stronę tablicy aby zobaczyć plan rozmieszczenia uczniów w klasie.

„- Shidou Itsuka .”

Niespodziewanie usłyszał cichy monotonny głos zza pleców.

"Że co...?"

Nie rozpoznał głosu, więc zaciekawiony obrócił się.

Smukła dziewczyna stała za nim

Włosy tej dziewczyny ledwo dosięgały ramion, a twarz wyglądała jak u lalki.

Nie było nikogo innego który, lepiej by pasował opisu „wygląda jak lalka”

Wyglądając jak szlachetnie i precyzyjnie wykonane dzieło, jej twarz nie pokazywała żadnych emocji

"Eh...?"

Shidou szybko rozejrzał się po klasie, a potem przechylił głowę.

"...Ja?"

Jako, że nie mógł znaleźć innego Shidou Itsuki w pobliżu, wskazał na siebie.

„Tak.”

Dziewczyna opowiedziała natychmiast, lekko kiwając głową w stronę Shidou.

„Skąd wiesz jak się nazywam... ?”

Spytał Shidou, przechylając głowę ze zdziwienia

„Nie pamiętasz ?”

"...Um."

Shidou odpowiedział z wahaniem.

"Rozumiem."

Dziewczyna, wyglądała na przygnębiona tą odpowiedzią , następnie udała w stronę krzesła przy oknie.

Kiedy usiadła, wyciągnęła jakąś instrukcje techniczną i zaczęła ją czytać.

„Co... się właściwie stało? ”

Shidou podrapał się po twarzy i zmarszczył brwi.

W każdym bądź razie, wychodziło na to, że ona go zna, ale czy my się kiedyś spotkaliśmy?

*plask*

"Gefhuu!"

W czasie kiedy Shidou rozmyślał, potężne klepnięcie uderzyło go w plecy.

„CO ROBISZ, TONOMACHI!?”

Wiedział natychmiast kto był sprawca, nakrzyczał na niego jednocześnie drapiąc się po plecach.

„Hej, jesteś bardzo żywiołowy, ty bestio seksu, Itsuka”

Był to przyjaciel Shidou Hiroto Tonomachi, był zadowolony, że jest w tej samej klasie, pokazywał swoje na żelowane włosy i muskularne ciało, składał ręce i lekko się przychylał kiedy się śmiał.

„...Seks... O czym ty w ogóle mówisz?”

„Bestia seksu, ty brutalu. Na chwilę odwróciłem wzrok, a ty tak zmężniałeś. Jak i od kiedy jesteś tak blisko z Tobiichi? ”

Tonomachi złapała rękoma głowę Shidou, a ten zapytał.

„Tobiichi...? Kto to?”

„Nie udawaj głupka. Przed chwilą mieliście miłą pogawędkę, czyż nie?”

Tonomachi wskazał na miejsce przy oknie.

Siedziała tam dziewczyna z którą wcześniej rozmawiał.

Tak jak by wyczuła, że się na nią gapią, dziewczyna przestała czytać i spojrzała na nich.

„...”

Shidou wstrzymał oddech i zakłopotany odwrócił wzrok od niej.

Z drugiej strony, Tonomachi się uśmiechał, i machał przyjacielsko do niej ręką

„...”

Dziewczyna nie wykazała żadnej reakcji i z powrotem wróciła do czytania książki.

„Tam, popatrz, ona zawsze taka jest, ze wszystkich dziewczyna ona jest najtrudniejsza, porównywana jest do Królowej Lodu albo do Zimnej Wojny lub do Mahyadedosu [1B 1]. Jak udało ci się z nią zaprzyjaźnić”

„Że co...? O-O czym ty mówisz?”

„Nie może być, naprawdę jej nie znasz?”

„...Hmm, była ona w naszej klasie w poprzednim roku?”

Kiedy Shidou to powiedział, Tonomachi uniósł swoje ręce i przyjął pozę „Nie mogę w to uwierzyć”, i zrobił zaskoczony wyraz twarzy. On uwielbiał udawać zachowania ludzi z Zachodu. (czyli z Europy i USA)

„No stary, to jest Tobiichi, Origami Tobiichi. Jest najmądrzejsza w całej szkole, jest tu super geniuszem. Nigdy o niej nie słyszałeś?”

„Nie pierwszy raz o niej słyszę... i ona naprawdę jest taka wspaniała? ”

„Tak wspaniała, że nie da się tego opisać. Zawsze ma najlepsze oceny, na niedawnym egzaminie próbnym zdobyła kosmiczny wynik, jeden z najlepszych w kraju”

„Coooo? Czego ktoś taki uczęszcza do naszej publicznej szkoły”

„Czy ja wiem. Pewnie z powodów rodzinnych?”

Tonomachi wzruszył ramionami i kontynuował.

„To nie wszystko. Jej oceny z WF-u są też najlepsze, jest też bardzo piękna. W ostatnim roku w rankingu 'Najbardziej Pożądana Dziewczyna – Najlepsza Trzynastka' zajęła trzecie miejsce. Jak tego można nie wiedzieć”

„Nawet nie wiedziałem, że istnieje takie coś. A ta najlepsza trzynastka? Co to za losowa liczba?”

„Ponieważ dziewczyna która ją zrobiła, zajęła trzynaste miejsce.”

„...Aaa”

Shidou z lekka się zaśmiał

„Tak przy okazji ranking 'Najbardziej Pożądany Chłopak' ma aż 358 pozycji”

„Aż tyle!? Końcówka rankingu pochodzi chyba z rankingu najgorszych, prawda? Czy twórca tego też o tym decydował”

„On nigdy nie wie kiedy odpuścić.”

„A które miejsce zajmujesz Tonomachi?”

„Zajmuje 358 miejsce.”

„A więc ty jesteś twórca rankingu!?”

„Niektóre z powodów które spowodowały zajęcie tego miejsca to: 'Jego pasja wydaje się być przesadzona', 'Jest za bardzo owłosiony', 'Jego paznokcie śmierdzą'. ”

„Tak jak myślałem, to część najgorszego rankingu.”

„Otóż nie, na ludzi poniżej nikt nie głosował. Przynajmniej z ujemnymi punktami, wygrałem w tej kategorii.”

„To już przesada! Z takim rankingiem lepiej byś daj sobie spokój. ”

„Nie martw się Itsuka. Wziąłeś udział w nim jako 'Pan. Anonimowy' dostałeś jeden głos i zająłeś 52 miejsce”

„Zła Odpowiedź!”

„Nie które z powodów to: 'Nie wygląda na to aby się interesował dziewczynami', 'Szczerze mówiąc, to on chyba jest gejem'.”

„To jest żelazny młot, który zadaje śmierć oszczercom!”

„Uspokój się. W 'Najlepsza Para Homo' ty i ja jesteśmy najlepsi.”

„WCALE NIE JESTEM Z TEGO ZADOWOLONY!”

Wykrzyczał Shidou. Był nieco zmartwiony tym, że zajął pierwsze miejsce jako para.

Jednakże, Tonomachi wcale się tym nie przejmował (lub się z tym pogodził), złączył ręce i wrócił do pierwszego tematu naszej rozmowy.

„To żadna przesada, mówiąc, że ona jest sławniejszą osobą w szkole. Itsuka twoja ignorancja zadziwia nawet mnie, wielkiego Tonomachi.”

„Kogo próbujesz udawać ?”

Jak tylko Shidou to powiedział, znajomy dzwonek którego dźwięk znał od pierwszej klasy zadzwonił.

„Ups.”

Pomyślał sobie, że nadal nie wie gdzie jest jego miejsce.

Shidou podążył zgodnie z planem rozmieszczenia uczniów napisanym na tablicy i położył swój plecak na krześle dwa rzędy od okna.

Wtedy, zdaj sobie sprawę.

"...Ah"

Wyglądało to dziwne zrządzenie losu, że miejsce Shidou było obok najlepszej osoby w tym roku.

Origami Tobiichi zamknęła książkę i odłożyła ją na bok zanim dzwonek skończył dzwonić.

Siedziała patrząc się na wprost, jej postawa była tak piękna i prosta, jakby była odmierzona linijką.

"..."

Czując się niezręcznie z jakiegoś powodu, Shidou odwrócił głowę w stronę tablicy tak jak to zrobiła Origami.

W tym samym czasie, drzwi do klasy otwarły. Weszła przez nie niewysoka kobieta z okularmi w cienkich oprawkach i podeszła do biurka nauczyciela.

Zewsząd było słychać szepty podekscytowanych uczniów.

„Wiec to jest Tama-chan.”

„To Tama-chan.”

"Poważnie? Wporzo!"

-Ogólnie było słychać głosy zadowolenia.

„Dzień Dobry wszystkim. W następującym roku będę waszym wychowawcą, nazywam się Tamae Okamine.”

Nauczyciel Wiedzy o Społeczeństwie, Tamae Okamine - zwana Tama-chan - powiedziała powoli i ukłoniła się. Jej okulary były trochę za duże, gdyż one się lekko się zsunęły i musiała je przytrzymywać się na nosie obiema rękoma.

Jej dziecięca twarz i niski wzrost mógł nie jednego wprowadził w błąd i pomylić ją z uczennicą, w połączeniu z jej spokojną naturą, przysporzyło jej ogromną popularność wśród uczniów.

"...?"

Pośrodku rozentuzjazmowanych uczniów, wyraz twarzy Shidou był drętwy

Po jego lewej stronie siedziała Origami która gapiła ewidentnie się w stronę Shidou

"..."

Przez chwilę ich oczy się spotkały. Shidou pośpiesznie odwrócił swój wzrok

Dlaczego ona się patrzyła na Shidou – nie, ona nie musiała patrzeć na niego, być może patrzyła się na coś co jest za nim, ale to nie uspokoiło Shidou.

„...C-Co właściwie się dzieje... ?”

Cicho mamrotał po nosem, wycierając pot z twarzy

Od tego momentu upłynęło około trzy godziny.



„Itsuka-. Nic ciekawego nie robisz, prawda? Chcesz iść coś zjeść.”

Ceremonia otwarcia się zakończyła, i uczniowie przygotowywali się do wyjścia. Tonomachi z teczka zarzuconą przez ramię, rozpoczął rozmowę.

Poza okresem kiedy były testy, to była rzadkość aby lekcje się skończyły tak wcześnie. Gdzieniegdzie grupki przyjaciół rozmawiały o tym gdzie pójść coś zjeść.

Shidou już prawie kiwnął głową na „tak”, ale w ostatniej chwili się wstrzymał

„Przepraszam, mam już plany na dzisiaj.”

„CO? Dziewczyna?”

„No chyba tak.”

„NIEMOŻLIWE!!”

Tonomachi ułożył ręce w znak V, unosząc jednocześnie kolano, wyglądał jak logo firmy Glico [1B 2] .

„Co u licha się stało podczas wiosennych ferii!? Nie jesteś nawet zadowolony z tego, że masz dobre relacje z Tobiichi, a teraz idziesz do restauracji z dziewczyną!?, Czyż nie przysięgaliśmy, że zostaniemy razem magikami [1B 3]”.

„Nie pamiętam takiej obietnicy... z reszta to tylko Kotori.”

Shidou odpowiedział a Tonomachi odetchnął z ulgą.

„Co to ma być do cholery, nie strasz mnie.”

„To ty wyciągnąłeś pochopne wnioski.”

„Eee tam, jeśli to Kotori-chan to żaden problem. Może być.”

„Myślę, że wszystko będzie ok...”

W momencie kiedy Shidou skończył mówić, Tonomachi oparł się łokciami o ławkę i powiedział niskim głosem.

„Hej hej, Kotori-chan jest teraz w drugiej klasie gimnazjum, prawda? Czy to jest w porządku, żeby mieć chłopaka lub coś w tym stylu w tym wieku?”

„Że co?”

„Nic nie sugeruje, ale czy Kotori-chan nie ma nic przeciwko, że będzie z chłopakiem starszym o trzy lata? ”

„...Nieważne. Niczego sobie nie wyobrażaj.”

Shidou zmrużył oczy, i zdenerwowany odepchnął twarz Tonomachiego która była coraz bliżej jego.

„Ha ha. W każdym bądź razie, nie jestem takim idiotą, żeby przeszkadzać ci w wesołym twoim spotkaniu z siostrzyczką. Mam swoje zasady.”

„Zawsze myślisz więcej, niż powinieneś.”

Tonomachi złapał się za policzki, oraz zrobił dziwny wyraz twarzy w trakcie mówienia.

„Ale chłopie, nie uważasz, że Kotori-chan jest super słodka. To musi być super mieszkać razem z nią w jednym domu.”

„Jeśli naprawdę miałbyś młodszą siostrę, to myślę, że na pewno miałbyś inne zdanie o tym.”

„Dużo razy to słyszałem. Więc to prawda, że ludzie z młodszymi siostrami, nie mają żadnych fetyszy z nimi związanych.”

„Tak, to nie są dziewczyny. To są tylko stworzenia zwane młodszymi siostrami.”

Shidou powiedział ze stanowczością, a Tonomachi uśmiechnął się potulnie.

„A więc to tak jest, hę?”

„Tak naprawdę jest. Jeśli coś nie jesteś do końca dziewczęce, to na jest to młodsza siostra”

„A co ze starszymi siostrami ?”

„...Onnashi?” [1B 4]

„Wporzo, miasto z samymi kobietami!”

Tonomachi odpowiedział śmiechem

—Nagle



UUUUUUUuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu—————



"O co chodzi!?"

Szyby w oknach gwałtownie zadrżały z powodu nieprzyjemnego dźwięku syreny który rozchodził się po ulicach.

"Co się dzieje!?"

Tonomachi otworzył okno i spojrzał na zewnątrz. Zaskoczone przez syrenę, nie zliczone ilości wron wzbiło się w powietrze.

Uczniowie znajdujący się w klasie, przerwali wszelakie rozmowy i zaczęli się gapić jeden na drugiego z szeroko otwartymi oczami.

Wraz z syreną, rozbrzmiewał mechaniczny głos który robił pauzę po każdym słowie, prawdopodobnie aby było go łatwo zrozumieć.

„- To nie są ćwiczenia. To nie są ćwiczenia. Zaobserwowano wstrząs poprzedzający. Wystąpienie trzęsienia przestrzennego potwierdzone. Wszyscy proszeni są aby udać się do najbliższego schronu natychmiast. Powtarzam -”

Natychmiastowo wszyscy w klasie zaczęli dyszeć.

- Alarm o trzęsieniu przestrzennym.

Przeczucie wszystkich się potwierdziły.

„Aj Aj, Naprawdę?”

Tonomachi powiedział suchym głosem pocąc się obficie

Jednakże, Shidou i Tonomachi o raz pozostali uczniowie nie wykazywali dużego napięcia czy niepokoju, byli względnie spokojni.

Przynajmniej żaden z uczniów nie wpadł w panikę.

Po tym jak to miasto zostało poważnie uszkodzone przez trzęsienie przestrzenne trzydzieści lat temu, dzieci takie jak Shidou uczestniczyły bardzo często w ćwiczeniach ewakuacyjnych już od przedszkola.

W dodatku to było liceum. Podziemny schron mógł pomieścić wszystkich uczniów i cały personel szkoły.

„Schron jest nie daleko. Jeśli będziemy spokojni, nic się nie stanie.”

„R-Racja, dobrze mówisz.”

Tonomachi pokiwała głową na słowa Shidou

Tak szybko jako to możliwe bez biegania, wszyscy opuścili klasę

Korytarz był już przepełniony uczniami którzy ustawiali się w linii i szli tak do schronu

Shidou zmarszczył czoło

Jedna osoba poruszała się w przeciwnym kierunku niż cała reszta – uczennica biegła w stronę wyjścia.

„Tobiichi...?”

Tak jest, to była Origami Tobiichi biegnąc przez korytarz, z powiewającą spódnicą.

„Hej! Co ty robisz! Schron jest w przeciwnym kierunku-”

"Będzie dobrze."

Origami zatrzymała się na moment, aby to powiedzieć i ponownie zaczęła biec przed siebie.

„Dobrze... co do...?”

Skołowany Shidou odwrócił głowę i dołączył do uczniów wraz Tonomachi.

Był on lekko zmartwiony z powodu Origami, może po prostu czegoś zapomniała i wróciła się po to.

Wprawdzie nawet jeśli został ogłoszony alarm, to nie znaczy, że trzęsienie przestrzenne wydarzy się natychmiast. Jeśli wróci szybko to nic się jej nie stanie.

„P-Proszę wszystkich o spokój. Wszystko w porządku, więc powoli! Pamiętacie 'okashi', 'O-Ka-Shi', Nie pchać się, nie biegać, czaszkaaaaaa! ” [1B 5]

Dobiegał z przodu głos Tamae, która kierowała uczniami.

W tym samym czasie można było usłyszeć chichoty niektórych uczniów.

„...Widząc kogoś bardziej, skołowanego niż ja, uspokaja mnie to z jakiegoś powodu.”

„Wiem, co masz na myśli.”

Shidou się lekko zaśmiał, a Tonomachi zrobił to samo.

Widząc, że nauczyciela który wydawał się całkowicie zagubiony jak Tama-chan, uczniowie zamiast czuć się zagrożeni, poczuli ulgę i napięcie opadło.

I wtedy Shidou przypomniał sobie o jednej rzeczy, przeszukał swoją kieszeń i wyciągnął z niej swoja komórkę.

„Coś nie tak, Itsuka?”

„Nic, przepraszam na chwilę”

Wymigując się od odpowiedzi, wybrał z historii połączeń „Kotori Itsuka” i zadzwonił do niej.

Jednakże – numer nie odpowiadał. Za każdym razem kiedy próbował, wynik był ten sam.

„Szlag by to. Czy udało się jej ewakuować?”

Jeśli jeszcze nie opuściła szkoły, to prawdopodobnie jest bezpieczna.

Problem był taki, że mogła wyjść już ze szkoły i udać się do restauracji.

Aktualnie, powinny być niedaleko publiczne schrony, więc to nie żaden problem... ale z jakiegoś powodu Shidou nie mógł się pozbyć złowieszczego przeczucia.

Nie zwracając uwagi na to, że alarm został ogłoszony, w głowie Shidou ciągle była wizja tego jak Kotori czeka pod restauracją jak wierny szczeniaczek na Shidou.

Słowa Kotori „Przysięgasz!” ciągle brzmiały w jego głowie.

„W-Więc, nawet jeśli przyrzekałem, że spotkam się z nią pomimo trzęsienia przestrzennego … nawet ona nie byłaby tak głupia... Tak, na pewno.”

Komórka Kotori posiadała wbudowany GPS.

Używając własnej komórki, namierzył ją i wyświetlił jej pozycje na mapie, czerwony znacznik pokazywał gdzie jest.

"..."

Widząc to, Shidou zaschło w gardle.

Znacznik pokazywał, że Kotori stoi tuż budynkiem restauracji.

„Co z niej za ogromna idiotka...”

Klnąc, shował telefon bez wyłączania ekranu, i opuścił kolejkę.

„H-Hej, gdzie idziesz Itsuka!”

„Przepraszam! Zapomniałem czegoś! Idź dalej!”

Powiedział do Tonomachiego nie odwracając się do niego, następnie pobiegł do wyjścia.

Shidou szybko zmienił buty, i o mało się nie przewracając wybiegł na zewnątrz.

Minął szkolna bramę, zbiegł na dół wzgórza na który był szkoła.

„...Ponieważ tak się stało, ewakuujemy się jak za zwyczaj...!”

Biegnąc tak szybko jak to możliwe, Shidou krzyczał.

Przed oczami Shidou rozciągał się bardzo przerażający widok.

Drogi bez aut, miasto bez jakichkolwiek oznak życia.

Na ulicy, w parku, nawet w sklepie spożywczym, nie było ani jednej osoby.

Dowody obecność ludzi cały czas tu były, ale sami ludzie znikli. To była scena jak z jakiegoś horroru.

Od czasu katastrofy trzydzieści lat temu, miasto Tenguu, było starannie odbudowywane, jednocześnie radząc sobie z trzęsieniami przestrzennymi.

Pomijając ośrodki publiczne, nawet zwykle domy posiadały własne schrony, procent domów posiadające je w tym mieście jest największy w całym kraju.

Z powodu ostatnich częstych trzęsień przestrzennych, ludzie ewakuowali się bardzo szybko.

Ale nawet jeśli...

„Czego ta idiotka uparcie tam czeka...!”

Wykrzyczał to, a potem spojrzał na komórkę cały czas biegnąc.

Znacznik pozycji Kotori pozostawał bez zmian, stała przy restauracji.

Kiedy postanowił, że karą dla Kotori będzie „dzika” ilość „plaskaczy” w czoło, cały czas

przemieszczał się w stronę z dużą prędkością w stronę restauracji.

Wcale się nie ograniczał. Gnał przed siebie na złamanie karku, tak szybko jak mógł.

Jego stopy zaczęły go boleć,a palce zdrętwiały

Zaczęło mu się kręcić w głowie, w gardle było coraz bardziej sucho i zęby zaczęły się zgrzytać.

Jednakże Shidou się nie zatrzymywał. Żadne niebezpieczeństwo ani zmęczenie nie mogło zatrzymać, myślał tylko o jednym, o dostaniu się tam gdzie jest Kotori.

Ale-

"...?"

W trakcie biegu Shidou zerknął do góry. Zobaczył jak coś się przemieszcza na skraju jego pola widzenia.

„Co to... jest”

Shidou zmarszczył brwi.

Było tam trzy... może cztery obiekty. Unoszące się na niebie, te obiekty miały kształt ludzi.

Ale, Shidou, natychmiastowo przestał się przejmować tym.

Powód-

"Uwahhhh...!?"

Shidou instynktownie zasłonił swoje oczy

Ulica przed nim nagle się wypełniła oślepiającym światłem

Zaraz po tym nastąpiła eksplozja i fala uderzeniowa zaatakowała Shidou

„Co-”

Shidou odruchowo zasłonił twarz rękami i starał się ze wszystkich sił utrzymał, ale opór był daremny.

Podmuch wiatru z siła dużego tajfunu, wywrócił go na plecy

„Eee... Co się do cholery stało...?”

Przecierając oczy, Shidou wstał.

"-Że co-?"

Widząc krajobraz który roztaczał się prze jego oczami, zapytał Shidou zdziwiony

Przed chwilą ulica jeszcze tu była, przecież zamknął oczy tylko na kilka sekund

Bez śladu, wszystko „zniknęło” bez śladu.

„Co tu jest grane, co tu się stało, to jakaś...”

Mamrotałam skołowany.

Nie ważne jakiej metafory użyjesz, to nie będzie żart.

To wyglądało jakby meteor się tutaj rozbił.

A nawet gorzej, wszystko co się tu znajdowało kompletnie znikło.

Ulica przyjęła kształt płytkiej miski.

A w rogu znajdował się krater-

W nim było coś jakby strzępy metalu.

„Co...?”

Z powodu odległości, nie był w stanie dostrzec szczegółów ale – to wyglądało jak tron króla z gry RPG.

Jednakże, nie to było najważniejsze.

Była tam dziewczyna ubrana w dziwną suknię, wydawało się, że stoi na tronie z nogą na podłokietniku.

„Ta dziewczyna – czego ona tam jest? ”

Widział ją niezbyt dokładnie, ale jej czarne długie włosy i spódnica emanowały dziwną poświatą.

Bynajmniej był pewien, że to była dziewczyna.

Dziewczyna spokojnie rozglądała się po okolicy, nagle zwróciła twarz w stronę Shidou.

"Un...?"

Ona go zauważyła... Prawdopodobnie. Było zbyt daleko, więc dokładnie tego nie wiedział.

Kiedy Shidou nad tym rozmyślał, dziewczyna zaczęła się przemieszczać.

Chwiejącym ruchem ręku złapała rękojeść wystającą z tyłu tronu i powoli wyciągnęła to.

To był- Ogromny miecz z szerokim ostrzem.

Wydawało się, że ostrze świeci się jak tęcza lub gwiazda, to było ciekawe ostrze.

Dziewczyna zamachnęła się mieczem zostawiając smugę bladego światła.

I wtedy-

"Eh...!?"

Dziewczyna stała przed Shidou i z impetem wykonała poziome cięcie mieczem.

Shidou natychmiastowo opuścił głowę. Nie, dokładnie mówiąc ręce na który się podpierał, zwiotczały mu, w rezultacie całe ciało upadło na podłoże.

"Co-"

Smuga po ostrzu przeszła przez miejscu, gdzie przed chwilą była głowa Shidou.

Oczywiście, odległość była z duża, że miecz zadał mu cios.

Jednakże, tak naprawdę-

„...Haaah-”

Shidou odwrócił głowę, mając szeroko otwarte oczy.

Domy, sklepy, drzewa, znaki i inne rzeczy które były za Shidou, w tej samej chwili zostały przycięte do jednakowej wysokości.

Sekundę później, rozległ się dźwięk destrukcji, podobny do odległego pioruna.

„Eee...!?”

To było poza zdolnością pojmowania Shidou. Serce coraz mocniej mu biło

- Co to wszystko znaczy ?

Jedyną rzecz jaką rozumiał, to było to, że gdy nie obniżył głowy, to zostałby wyrównany do tej samej wysokości co rzeczy za nim.

„P-Przestań mnie oszukiwać...!”

Czołgając się tak jakby stracił nogi, odczołgał się do tyłu. Muszę jak najszybciej i jak najdalej uciec z tego miejsca....! Jednakże.

„Ty też ...”

„...!?”

Wielce zmęczony głos dochodził znad jego głowy

Jego wzrok odzyskał pełna sprawność po wybuchu.

Przed nim stała dziewczyna, której chwilę temu tam nie było

Właśnie, to był ta sama dziewczyna która stała w środku krateru przed chwilą

„Ah-”

Samowolnie, jego głoś wydobył się z ust.

Ona był w wieku Shidou, może nie co młodsza.

Czarne włosy sięgające do kolan oraz jej twarz były piękne i dostojne

Pośrodku oczu które tajemniczo lśniły, był coś jak kryształ które odbijało różne kolory we wszystkich kierunkach.

Jej ubiór był bardzo dziwny. Wyglądał jak suknia księżniczki, była zrobiona z materiału , ciężko było powiedzieć czy to jest tkanina czy metal.

Dodatkowo, wewnętrzne części spódnicy i reszty był zrobione z tajemniczej powłoki świetlnej, która wyglądała jakby nie miała fizycznego stanu.

W rękach trzymała ogromny miecz, był on tak samo długi jak jej wzrost.

Nienormalność sytuacji.

Osobliwość jej wyglądu.

Unikalność jej istnienia

To były rzeczy które zwróciły uwagę Shidou.

Jednakże.

Tak, jednakże.

To co zwróciło jego największą uwagę

„---”

Natychmiastowo.

Strach o własne życie, nawet potrzeba oddychania, poszły w niepamięć, w momencie kiedy się patrzył na tą dziewczynę.

Tak to było przytłaczające.

Dziewczyna była, wręcz przeogromnie... Piękna.

"Jakie masz ..."

Oszołomiony Shidou wypowiedział pierwsze słowa od wybuchu.

Nawet jeśli moje gardło i oczy zostaną uszkodzone z powodu bluźnierstwa, pomyślał.

Dziewczyna powoli skierował swój wzrok ku dołowi.

"...na imię?"

Jego głos, który niósł pytanie z głębi serca, wstrząsnął powietrzem.

Jednakże.

"- Nie mam"

Odpowiedziała, że smutnym spojrzeniem.

„---”

I wtedy oczy Shidou i tej dziewczyny spotkały się pierwszy raz.

Jednocześnie, bezimienna dziewczyna, z ekstremalną melancholią, robiąc wyraz twarzy jakby się miała rozpłakać, wzięła swój miecz ze świstem.

„Czekaj, czekaj, czekaj!”

Z powodu tego dźwięku jego serce znów zaczęło kołatać. Shidou krzyczał w desperacji.

Dziewczyna popatrzyła ze zdziwieniem na Shidou

„... Co?”

„C-Co chcesz zrobić...!?”

„To oczywiste – zabić cię szybko”

Słysząc jak spokojnie dziewczyna odpowiedziała, jego twarz zrobiła się niebieska ze strachu.

„C-Czego...!”

„Czego...? Czy to nie oczywiste?”

Kontynuowała dziewczyna ze znudzoną twarzą.

„-Czyż, nie jesteś tutaj aby mnie również zabić”

"Że co...?"

Nie spodziewając się takiej odpowiedzi, Shidou opadła szczeka.

„Nie ma mowy, abym to zrobił”

„-Co?”

Dziewczyna patrzyła na Shidou z mieszanką zaskoczenia, podejrzenia i zmieszania.

Jednakże, niemal natychmiast, dziewczyna zwróciła swą twarz w stronę nieba i popatrzyła w dal.

Shidou również spojrzał do góry-

"Cooo...!?"

Jego oczy otwarły się jeszcze bardziej niż wcześniej, a oddech prawie ustał.

Zobaczył kilka ludzi ubranych w dziwne latające kombinezony - dodatkowo trzymali karabiny w rękach, jak również masa obiektów podobnych do rakiet zostało wystrzelonych w stronę Shidou i dziewczyny.

„Cooooooooooo!?”

Instynktownie, wydał z siebie krzyk.

Jednakże – po kilku sekundach, nic się nie stało.

„Eee...?”

Wydobył z siebie dźwięk, zaskoczony.

Rakiety, które zostały wystrzelone wcześniej, teraz lewitowały w powietrzu kilka metrów przed dziewczyną, tak jakby trzymała ją niewidzialna ręka.

Dziewczyna westchnęła z poirytowania.

„..Te rzeczy są bezużyteczne, czy oni się kiedyś nauczą”

Mówiąc to dziewczyna podniosła rękę którą nie trzymała miecza i zacisnęła ją w pięść.

Po tym jak to zrobiła, wszystkie rakiety zgniotły się jakby zostały skompresowane i wybuchły tam gdzie były.

Siła wybuchu była strasznie mała. Tak jakby cała energia wybuchu została wessana do wewnątrz

Rozumiał poniekąd zdziwienie ludzi unoszących się w powietrzu.

Jednakże, nie przestali oni atakować. Rakieta za rakietą były wystrzeliwane.

„-Hmpf”

Dziewczyna znowu westchnęła, a wyraz twarzy miała taki jakby zaraz miała się rozpłakać

To był ten sam wyraz twarzy kiedy mierzyła mieczem w Shidou przed chwilą.

„---”

Widząc to, Shidou poczuł jak jego serce kołacze się jeszcze bardziej niż wtedy kiedy był na granicy życia i śmierci.

Co to był za dziwna widok.

Co to była za dziewczyna nie miał pojęcia. Kim byli ludzie w powietrzu też nie miał pojęcia.

Jednakże, fakt, że dziewczyna była silniejsza od tych latających ludzi, był oczywisty.

Dlatego jedna myśl nie dawała mu spokoju:

Ona jest najsilniejsza.

-Więc dlaczego przyjmuje taki wyraz twarzy?

„...Znikajcie, znikajcie. Wszystko i wszyscy... Po prostu zniknijcie...!”

Mówiąc to, skierowała swój miecz ku niebu, który zalśnił takim samym tajemniczym blaskiem co jej oczy.

Zmęczona i z żalem, bez entuzjazmu zamachnęła się mieczem.

W przeciągu chwili – wiatr zawył.

„...C-Co...!”

Fala uderzeniowa rozchodziły się po okolicy, wraz z każdym ruchem miecza.

Ludzie w powietrzu, robili uniki i wycofali się ze swoich pozycji.

Chwilę później, z innego kierunku, wiązka światła o dużej mocy w została wystrzelona w stronę dziewczyny.

„...!”

Odruchowo zakrył swoje oczy.

Tak jak się spodziewał, wiązka światła, uderzyła w niewidzialną ścianę nad dziewczyną i się rozproszyła. Wyglądało to jak fajerwerki eksplodujące na nocnym niebie, rozpryskujące się na wszystkie strony, błyszcząc przy tym wspaniale.

W czasie gdy wiązka światła cały czas ścierała się z niewidzialna ścianą, ktoś wylądował za plecami Shidou.

„C-Co się do cholery tu dzieje...”

Od pewnego czasu Shidou nie mógł zrozumieć co się w ogóle dzieje.

Wydawało mu się, że to jest po prostu zły sen.

Jednakże – widząc postać która wylądowała, ciało Shidou zesztywniało.

Miała ze sobą jakąś maszynę czy coś podobnego

To była dziewczyna ubrana w dziwny kombinezon bojowy

Na plecach miała duży plecak odrzutowy, a w reku broń która wyglądała jak torba do golfa.

Powód dla którego Shidou zamarł w bezruchu był prosty. On rozpoznał tą dziewczynę.

„Origami...Tobiichi...?”

Wymamrotał jej imię które tego rana powiedział mu Tonomachi.

Dziewczyna z mechanicznym wyglądem była jego koleżanką z klasy Origami Tobiichi.

Origami rzuciła spojrzenie na Shidou.

„Shidou Itsuka...?”

Odpowiedziała, wypowiadając jego imię i nazwisko.

Nawet mimo tego, że była zaskoczona, jej wyraz twarzy wcale się nie zmienił, no może trochę, ale ton jej głosu był zmieszany.

„...Hej, C-Co to za kombinezon? ”

Zrozumiał, że to głupie pytanie, ale było już za późno aby się wycofać.

Przytłoczony przez to co się stało, nie wiedział czy powinien się o to martwić.

Nagle Tobiichi szybko spojrzała za Shidou, w stronę dziewczyny w sukni.

W sumie.

„-Fmph”

Dziewczyna zamachnęła się mieczem tak samo jak poprzednie w stronę Origami.

Origami natychmiast odskoczyła, unikając fal uderzeniowych, i szybkim tempie zbliżyła się do niej.

Z przodu broni którą trzymała Origami, pojawiło się ostrze ze światła.

Celując w dziewczynę, Origami zaatakowała ją z całą swoją siłą.

„-Ugh”

Dziewczyna zmarszczyła brwi lekko, zatrzymując uderzenie własnym mieczem.

-W tym momencie

Z miejsca gdzie miecze dziewczyny i Tobiichi się skrzyżowały powstała potężna fala uderzeniowa.

„Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!?”

Wydajać żałosny krzyk, zwinął się w kulkę i udało mu się jakoś wytrzymać podmuch.

Origami również została odrzucona, a potem obie dziewczyny gapiły się na siebie z odległości, z brońmy wymierzonymi w przeciwnika.

DAL v01 053.jpg

„...”

„...”

Shidou znajdował się pomiędzy nimi, ostre spojrzenie tajemniczej dziewczyny i Origami krzyżowały się ze sobą.

To była krytyczna sytuacja. Nawet najmniejszy powód mógł spowodować, że zaczną walkę ponownie.

„…”

Shidou z drugiej strony czuj się zaniepokojony.

Pot spływał po jego czole, pomyslał sobie, że musi uciekać z tego miejsca, więc powoli zaczął się odczołgiwać w bezpieczne miejsce.

Nagle i niespodziewanie jego komórka w jego kieszeni zaczęła dzwonić.

„--!”

„--!”

To był powód

Dziewczyna i Origami odbiły się od ziemi w prawie tym samym czasie, walcząc w zwarciu przed Shidou.

„Gyaaaaaaah!”

Przytłaczające ciśnienie wiatru, zdmuchnęło Shidou, który po uderzeniu w ścianę zemdlał.


Część 3[edit]

„-Jak wygląda sytuacja?”

Ubrana w koszulę i szkarłatny mundur który wisiał na jej ramionach jak płaszcz, młoda dziewczyna weszła na mostek i zadała pytanie.

„Dowódczyni”

Mężczyzna czekający obok fotela kapitana zasalutował, zrobił to wzorcowo, tak jak opisano w podręcznikach musztry.

Dziewczyna nazwana dowódczyni, tylko się popatrzyła a potem kopnęła mężczyznę w w stopę.

„Ała!”

„Pomiń grzeczności i wyjaśnił mi sytuacje.”

Powiedziała do mężczyzny który miał udręczony a jednocześnie ucieszony wyraz twarzy, następnie usiała w fotelu kapitana.

Mężczyzna wyprostował się natychmiast.

„Tak. Zaatakowali jak tylko 'Duch' się pojawił.”

„AST?”

„Wygląda, że to oni.”

AST, Anti Spirit Team. (Oddział do walki z Duchami)

Noszą mechaniczne pancerze aby walczyć z Duchami, łapią Duchy, zabiją Duchy; są silniejsi od zwykłych ludzi, ale nie dorównują poziomem Duchom; są jak współcześni magicy.

Inaczej ujmując – w rzeczywistości nawet bycie na poziomie super-człowieka, to za mało aby na poważnie konkurować z Duchami

Siła Duchów to zupełnie inna liga.

„-Potwierdziliśmy dziesięć ludzi. W tym momencie, śledzimy tego który walczy.”

„Daj to na ekran.”

Na słowa dowódcy, przekaz na żywo pojawił się na wielkim monitorze który był na mostku.

Na szerokiej drodze, pomiędzy dwoma blokami przedmieścia walczyły przy użyciu dużych mieczy.

Kiedy miecze ścierały się ze sobą, fala światła zrobiła wyrwę w powierzchni i budynek się zawalił. Trudno było sobie wyobrazić, że to naprawdę się dzieje.

„Jest całkiem dobra. Ale z Duchem za przeciwnika, prawdopodobnie nic nie zdziała ”

„Jest tak jak mówisz, ale my również nic nie zdziałamy”

„...”

Dowódczyni podniosła nogę i stanęła obcasem na stopie mężczyzny.

"Guhgii!"

Ignorując to że mężczyzna miał bardzo szczęśliwy wyraz twarzy, cicho westchnęła.

„Rozumiem to, i nie musisz mi o tym przypominać. Męczy mnie to, że tylko możemy się przyglądać.”

„Więc, chcesz powiedzieć, że...”

„Tak. Okrągły Stół wreszcie się zdecydował. Wdrażamy na plan od teraz.”

Słysząc te słowa, załoga na mostku, przełknęła ślinę tak głośno, żeby to słychać w cały pomieszczeniu.

„Kannazuki.”

Dowódczyni poprawiła swoją pozycje na siedzeniu, podniosła swoją małą prawą rękę z drugim i trzecim palcem wyprostowanym. Wyglądało to jakby prosiła o papierosa.

„Tak jest.”

Mężczyzna szybko włożył rękę do kieszeni i wyciągnął z niej małego lizaka. Usunął opakowanie szybko a zarazem ostrożnie.

Następnie uklęknął przed dowódczynią i powiedział „Smacznego” a następnie włożył lizaka między jej palce.

Ona włożyła go ust, a patyk od lizaka zaczął poruszać się w górę i w dół.

„...Teraz sobie myślę gdzie jest nasza 'tajna broń' ? Nie odbiera on telefonu. Ciekawe czy udało mu się ewakuować do schronu?”

„Niech no to sprawdzę - że co?”

Mężczyzna odwrócił głowę, zakłopotany.

„Co się stało?”

„No więc.”

Mężczyzna wskazał na ekran. Dowódczyni spojrzała na niego - „aha” powiedziała

Na polu bitwy między Duchem a członkiem AST było widać chłopaka w szkolnym mundurku.

„...W samą porę. Przejmijcie go.”

„Rozkaz.”

Mężczyzna wykonał kolejny ukłon.



Rozdział 2: Czas rozpocząć Trening[edit]

Część 1[edit]

- Upłynęła chwila czasu

Słyszałem głos w głowie który odbijał się echem.

- Ostatecznie, w końcu się spotkaliśmy ×××.

Głos był przepełniony nostalgią i ciepłem.

- Cieszę się, ale jeszcze trochę. Poczekaj jeszcze trochę.

Kto ty jesteś, spytałem się, ale nie dostałem odpowiedzi.

- Nie opuszczę cię ponownie. Zdecydowanie nie powtórzę tego samego błędu ponownie.

Dlatego...

Tajemniczy głos zamilkł.


Część 2[edit]

„...Ha!”

Shidou odzyskał świadomość...

„Ułaa!”

Głośno zakrzyczał

Oczywiście. Zobaczył jak kobieta której nie znał, przytrzymywała jego powiekę otwartą i przy pomocy małej latarki w kształcie długopisa świeciła mu w oko.

„Mmm? Obudził się”

Powiedziała kobieta dziwnie śpiąca twarzą, monotonnym głosem

Wydawało się, że sprawdza ruch gałki ocznej u nieprzytomnego Shidou, więc jej twarz była wyjątkowo blisko. Mógł poczuć jej lekki zapach, prawdopodobnie to był zapach jej szamponu.

„K, KT-KT-KT-KT-KTO TY JESTEŚ?”

"...Mmm, aha."

Kobieta będąc nadal roztargniona, wstała nudno odrzucając grzywkę na bok.


Kiedy dystans między nimi się zwiększył, wreszcie mógł zobaczyć ja w całości.

Była ubrana coś podobnego do munduru i miała około 20 lat.

Miała niedbale ułożone włosy, oczy podkreślone grubą kreską makijażu i pluszowy miś z bliznami, wystawał z jej kieszeni w mundurze. To były po krotce jej cechy charakterystyczne.

„Jestem Oficerem Doradczym, Reine Murasame. Niestety ale Oficer Medyczny jest nieobecny- ale be obaw. Pomimo że nie mam dyplomu, znam się na pierwszej pomocy.”

„...”

Wcale go to nie uspokoiło.

Ponieważ, kobieta która przedstawiła się jako Reine widocznie była w gorszym stanie niż Shidou.

W rzeczywistości zaczęła się się chwiać w na stojąco.

Shidou wstał i przypomniał sobie co powiedziała Reine.

„-Tutaj?”

Zapytał, przyglądając się otoczeniu.

Shidou spał na łóżku polowym. Otoczone było białym parawanem, który służył jako odgrodzenie od reszty. Wyglądało to podobnie jak u szkolnej pielęgniarki.

Jednakże sufit, nie był ukończony. Było widać gdzieniegdzie plątaninę kabli i rur.

„G-Gdzie jest to tutaj...”

„...Aha, to jest gabinet oficera medycznego na pokładzie <Fraxinus>. Byleś nieprzytomny, więc cię tu przenieśliśmy.”

„<Fraxinus>...? Byłem nie przytomny..., co-”

Właśnie, Shidou uczestniczył pośrednio w walce pomiędzy tajemniczą dziewczyną i Origami, a potem zemdlał.

„Eee, mogę ci zadać kilka pytań? Działo się dużo rzeczy których nie rozumiem”

Powiedział Shidou drapiąc się po głowie.

Jednakże Reine nie odpowiedziała, tylko odwróciła się od Shidou.

„Ah- Poczekaj chwilę”

„...Chodź za mną. Jest ktoś kogo ci chcę przedstawić. ...Wiem, że masz dużo pytań, ale ja jestem w zła w wyjaśnianiu. Jeśli chcesz poznać szczegóły powinieneś zapytać tą osobę.”

Mówiąc to odsłoniła kurtynę. Za nią było nieco więcej miejsca. Stało tam w sześć łóżek w rzędzie a w tyle pokoju znajdowały się jakieś bliżej nie sprecyzowane narzędzia medyczne.

Reine odwróciła się w stronę czegoś co przypominało drzwi i chwiejnym krokiem ruszyła w ich stronę.

Nagle się potknęła i uderzyła głową w ścianę.

„! N-Nic ci nie jest?”

„...Uuuu.”

Nie upadła, ale oparła się o ścianę jęcząc.

„...Przepraszam. Ostatnio nie spałam za dużo.”

„O-Od jak dawna nie spałaś?”

Shidou spytał Reine, po chwili namysłu pokazała mu trzy palce.

„Trzy dni. To oczywiste, że jesteś śpiąca.”

„...Chyba gdzieś około trzydziestu lat?”

„Te jednostka są zbyt odległe od siebie!”

Shidou był przygotowany na odpowiedź „około trzech tygodni” ale to kompletnie go zaskoczyło.

Oczywiście nie wyglądała na swój wiek.

„...Więc, to prawda, nie pamiętam kiedy ostatnio spałam. Cierpię na ekstremalną bezsenność.”

„A jak to...”

„Yyy, przepraszam czas na moje lekarstwa”

Reine nagle zaczęła przeszukiwać swoje kieszenie i wyciągnęła z jednej pudełko tabletek.

Otwarła je i wsypała sobie ust tak jakby je były je piła.

„Hej!”

Bez żadnego wahania, zaczęła gryźć całą masę tabletek, odgłos chrupanie wydawał zabawne dźwięki.

„...O co chodzi, czego tak krzyczysz.”

„Ile tego zjesz! W ogóle co to za lekarstwa!?”

„... To wszystko są tabletki nasenne.”

„Przecież umrzesz od takiej ilości! To nie są żarty”

„.. Ale one ledwo co działają.”

„Co ty za ciało masz!”

„Myślę że, słodkie i cudowne, więc jest dobrze”

„Czyli zamiast wody masz oranżadę!?”

Po głośnej wymianie zdań, Shidou wziął głęboki oddech.

„... Mniejsza o to. Chodź za mną.”

Reine włożyła swoja puste pudełko do kieszeni i raz jeszcze chwiejnym krokiem udała się do drzwi a potem je otwarła.

„...”

Shidou szybko ubrał buty, wybiegł za nią z pokoju.

„Co to jest...”

Ściany i podłogi miały kolor metaliczny, z jakiegoś powodu przypominało to Shidou wnętrza statków kosmicznych z różnego rodzaju filmów SF lub korytarz z łodzi podwodnej z jakiegoś filmu.

„...Co ja tu robię?”

Szedł przed siebie, kierował się tam gdzie widział plecy Reinie, która szła niestabilnym chodem, tak jak w filmach każdy krok wydawał echo.

Po chwili przechadzki doszli co celu.

„...To tutaj.”

Na końcu korytarza były drzwi z małym elektronicznym panelem, Rei się zatrzymała i coś powiedziała.

Następnie, z panelu było słychać piknięcie i drzwi płynnie się przesunęły.

„...Tutaj, proszę wejdź.”

Reine weszła do środka. Shidou wszedł za nią.

„...To jest....”

Zaczął się rozglądać po tym co zobaczył po drugiej stronie drzwi.

Wyjaśniając jednym zdaniem, to było miejsce podobne do mostka na statku. Podłoga miała kształt półowalny na środku stał fotel, wyglądał on na fotel kapitana.

Co więcej, idąc dalej łagodnie pochylonymi schodami z obu stron podwyższenia, prowadziły one na niższy poziom., gdzie członkowie załogi siedzieli przy stanowiskach i pracowali na czymś co wyglądało jak skomplikowana konsola.

Świeciło tam się przyciemnione światło, monitory rozmieszczone były tu i tam, generowały poświatę, zapewniającą o ich obecności.

„...Przyprowadziłam go.”

Reine potrząsała swoją głową gdy to mówiła.

„Dobra Robota.”

Wysoki mężczyzna który stał przy fotelu kapitana, wykonał ukłon jak lokaj. Jego falujące włosy i nos nie wydawały się japońskie. Był młody i wyglądał jakby był żywcem wyjęty z noweli BL (Boy Love – Miłość chłopięca)

„Witam jest zastępcą dowódczyni, Kannazuki Kyouhei. Miło cię poznać ”

„O-Ok...”

Drapiąc się po policzku, Shidou lekko skinął głową.

Przez chwilę Shidou myślał, że Reine rozmawia z tym mężczyzną.

Jednakże - był w błędzie.

„Dowódczyni, Oficer Murasame powróciła”

Powiedział Kannazuki, z fotelu kapitana które stało tyłem do nich, można było usłyszeć ciche skrzypienie kiedy on się obracał

Wtedy.

DAL v01 000e.jpg

„Witaj, Witamy cię w <Ratatoskr>”

Głos osoby zwanej „dowódczynią” brzmiał trochę za słodko, nareszcie mógł dokładnie się przyjrzeć młodej dziewczynie w szkarłatnym mundurze który wisiał na jej ramionach.

Na włosach miała przypięte dwie duże czarne kokardy. Miała mała, smukła figurę, oczy jak żołędzie, a w ustach lizak Chupa Chupa.

Shidou zmarszczył brwi. Nie ważne jak na to popatrzyć -

„...Kotori?” . Tak jest, bez względu jak to wyglądało lub brzmiało mimo kilku mniejszych różnic Ta dziewczyna bez żadnych wątpliwości był słodką siostrzyczką Shidou – Kotori Itsuka


Część 3[edit]

„-Shidou, Itsuka.”

Mamrotała cichym głosem aby nikt tego nie słyszał, jego twarz ciągle widniała w umyśle Origami.

Bez wątpienia, to był on. Nie było mowy, żeby pamięć płatała figle Origami.

To było trochę żenujące, że spotkali się tylko raz i przez to nie miała sposobności aby się dokładniej przedstawić.

Od rozpoczęcia nauki w liceum, próbowała rożnych sposobów aby się do niego zbliżyć, ale zawsze kończyło się to porażką.

A teraz, sytuacja stała się jeszcze bardziej napięta.

„Czego, on był w tym miejscu?”

Nie mogła zrozumieć, czego wyszedł na miasto po ogłoszenie alarmu ostrzegawczego przed trzęsieniami przestrzennymi.

Jak również- zdecydowanie wszystko widział.

Origami w specjalnym wyposażeniu i Ducha.

„Starszy Sierżant Tobiichi, przygotowania są zakończone!”

„...”

Po usłyszeniu mechanicznego głosu Origami smutny wyraz twarz nagle zniknął.

Natychmiastowo się skupiał na swoich rozkazach.

Polecenie zostało przesłane przez przewody w kombinezonie Origami, doszły do jednostki sterującej plecakiem odrzutowym a ona aktywowała przyczepiony Realizer.

Obłożona wyposażeniem które nie nadaje się latania z nim. Origami lewitowała w powietrzu.

Baza JGSDF w Tenguu.

W hangarze który znajdował się w narożniku bazy, zgodnie z poleceniami mechaników wylądowała w swoim osobisty doku, po dokonaniu tego, zwróciła broń na swoje przeznaczone miejsce i ostatecznie biorąc głęboki wdech wyłączył Realizer.

W tym samym czasie cały ciężar ekwipunku i stresu z całego dnia którego zwykle nie doświadczała „spadł jak kamień z serca”

Usłyszała jak maszyna się uruchamia, a następnie plecak odrzutowy został odłączony od jej kombinezonu.

Jednakże, minęło ponad trzy minuty, zanim Origami mogła się w ogóle poruszyć

Tak się dzieje za każdym razem po uzyciu jednostki CR. Powrót z trybu super-człowieka do stanu normalnego, powodował uczucie ogromnego ciężaru ciała.

Bojowa jednostka Realizer. Zwana potocznie jednostką CR

To był nazwa taktycznego ekwipunku który używał „magicznej” technologii: Realizer która została pozyskana po wielkim trzęsieniu przestrzennym trzydzieści lat temu.

Przetwarza on obliczenia komputerowe i zniekształca prawa fizyki, robiąc je możliwymi do uzyskania.

W skrócie, pomimo kilku ograniczeń, ta technologia zamienia marzenia w rzeczywistość. Nazwane zostało to systemem który wytwarza tak zwaną „magię” za pomocą nauki.

Jednocześnie, to jest jedyny sposób w jaki ludzie mogą walczy z Duchami.

„Usunąć się z przejścia! Żołnierz na noszach!”

Usłyszała wrzaskliwy głos z prawej strony

Popatrzyła w stronę wrzasków i zauważyła członka drużyny ubranego w ten sam kombinezon co ona, lezącego na noszach.

„...Cholera,szlag byto, ta suka...! Przysięgam, że ją zamorduje...! ”

Leżała ona na noszach, bandaże na czole by przesiąknięte krwią, ciągle przeklinając została przeniesiona dalej.

„...”

To nie jest żaden problem, aby mógł sobie poprzeklinać z takim zapałem. Po chwili Origami wrócił do swoich zajęć.

W rzeczywistości, jeśli ktoś został ranny w trakcie używania Realizera, może został wyleczony w mgnieniu oka, pod warunkiem, że nie są to jakieś ekstremalnie poważne obrażenia.

Kiedy Origami złamała nogę, następnego dnia już mogła chodzić.

„--”

W trakcie głębokiego wdechu, Origami popatrzyła się na lekko do góry.

Przypomniała sobie dzisiejszą bitwę.

- Nieszczęście które zniszczy świat, Duchy.

To była anomalia, z którą na nawet grupa super-ludzi takich jak Origami nie mogła sobie z nią poradzić.

Pojawiają się znikąd, sieją spustoszenie, są potworami w rankingu katastrof naturalnych.

„...”

Ostatecznie nawet dzisiaj, bitwa zakończyła się zgubieniem Ducha, ale bardziej to wyglądało na to, że Duch po prostu odpuścił sobie dalszą walkę.

To, że zniknął, nie znaczy, że nie żyje.

To znaczy, że Duch uciekł do innego wymiaru.

W historii zdarzały się takie przypadki, że wydawało się, że AST przepędziło Ducha, Origami oraz inni członkowie biorący udział w walkach bezpośrednio wiedzą, że Duchy wcale nie uważają ich za zagrożenie, i kiedy znikają to tylko z powodu zachcianki lub kaprysu Ducha.

„...”

Jej wyraz twarzy wcale się nie zmienił

Jednakże, Origami mocno zacisnęła zęby.

„Origami”

Głos dochodzący z wnętrza hangaru, przerwał Origami rozmyślania.

„...”

Powoli odwróciła twarz w stronę głosu. Jej ciało prawdopodobnie jeszcze się nie przystosowało i czuła, że jest bardzo ciężkie.

Podstawowa wersja Realizera w kombinezonie bojowym, uruchomiona wytwarza przestrzenną osobliwość o promieniu kilku metrów wokół użytkownika.

Ta osobliwość to esencja działania Jednostki CR. Jest to przestrzeń gdzie myśli użytkownika zamieniała się w rzeczywistość.

Może to być na przykład złagodzenie wszelki zewnętrznych uderzeń, albo siła grawitacji może zostać dowolnie ustawiona.

Tak długo jak osobliwość jest aktywna, członkowie AST mogą być super-ludźmi.

Właśnie dlatego, zaraz po wyłączeniu Jednostki CR, jest ciężko się poruszać.

„Wspaniała robota.”

Stała tam kobieta ubrana w ten sam kombinezon co Origami, no oko miała 25 lat i trzymała ręce na biodrach.

DAL v01 073.jpg

To była Kapitan Ryouko Kusakabe. Oficer dowodzący AST do którego należała Origami.

„Zrobiłaś świetną robotę odpędzając tego ducha... Dałam surowe upomnienie Tomonarze i Kagayi. Co one sobie myślą, uciekają i zostawiają Origami samą z Duchem.”

„Ja wcale go nie odpędziłam.”

Origami odpowiedziała, a Ryouko wzruszył ramionami.

„Cóż, muszę to zaraportować do dowództwa. Jeśli nie przedstawimy jakiś pozytywnych rezultatów, zmniejszą nam budżet”

„...”

„No weź, Nie rób takiej miny. W gruncie rzeczy ją cię chwalę. W sytuacji kiedy miejsce Asa jest wolne, robisz wspaniałe postępy. Ponadto jeśli nie ty, to liczba ofiar zamiast kilku była ny o wiele większa.”

Wypuściła z siebie powietrze.

„Ale wiesz co,”

Ryouko złapała za głowę Origami i obróciła ją w swoją głowę.

„Trochę tam przesadziłaś – Czy naprawdę tak śpieszno ci umrzeć?”

„...”

Ryouko cały czas intensywnie wpatrywała się w Origami.

„Czy ty pojmujesz z jakim naprawdę przeciwnikiem walczysz? To są potwory, do ciężkiej cholery.

Huragan z inteligencją – Rozumiesz? W ramach swoich możliwości, ograniczaj zniszczenia do minimum, w ramach swoich możliwości, rób tak aby się wycofywały jak najwcześniej.

To twoje zadanie. Nie wystawiaj się bezmyślnie na niebezpieczeństwo.”

„-Mylisz się.”

Origami odpowiedziała, patrząc się Ryouko prosto w oczy, jednocześnie lekko otwierając usta.

„Obowiązkiem AST jest likwidowanie Duchów”

„...”

Ryouko zmarszczyła brwi.

Jako kapitan AST powinna rozumieć znaczenie nazwy „Anti Spirit Team” lepiej niż Origami

I tak właśnie było, więc powiedziała

„-Nie jesteśmy w stanie nic zrobić poza ograniczaniem zniszczeń.”

Jednakże, mi tego że Origami zrozumiała to, powtórzyła jeszcze raz.

„-Ja to zrobię, pokonam Duchy.”

„...”

Ryouko westchnęła i puściła głowę Origami.

„Nie myślałam, że usłyszę co prywatnie myślisz. Myśl co chcesz – Jednakże jeśli sprzeciwisz się rozkazom na polu walki, zostaniesz usunięta z drużyny.”

„Zrozumiałam.”

Odpowiedziała krótko Origami, jej ciało wreszcie się przystosowało, wstała i poszła przed siebie.


Część 4[edit]

„-Więc, to jest potwór którego nazywamy Duchem, a to jest AST. Są oni oddział JGSDF – Anti Spirit Team. Wpakowałeś się w naprawdę kłopotliwą sytuacje.

Jeśli byśmy cię nie wyciągnęli z stamtąd, prawdopodobnie umarłbyś ze dwa albo trzy razy. A teraz następna rzecz-”

„C-Czekaj chwilę!”

Shidou podniósł głos, próbując przerwać Kotori która zaczęła swoje ekspresowe wyjaśnienia.

„O co chodzi? Po tylu kłopotach, dowódczyni osobiście udziela ci wyjaśnień. Jeśli zamierzasz płakać, to przynajmniej zrób to z godnością.

Jest jak jest. Na pocieszenie mogę ci dać pozwolenie na polizanie spodów mój stop.”

Lekko podniosła podbródek i wpatrywała się w Shidou z wyższością, potok złośliwości który w ogóle nie był w stylu Kotori wpływał z jej ust.

„Na-Naprawdę!?”

Przepełniony radością głos dochodził od stojącego obok Kotori, Kannzukiego. Kotori natychmiast odpowiedziała „Nie ty” i uderzyła łokciem w splot słoneczny.

”Gah...!”

Widząc co się dzieje otworzył szeroko usta z zaskoczenia.

„Ko-Kotori... Czy to ty? Byłaś bezpieczna?”

„Co się dzieje, zapomniałeś jak wygląda twój młodsza siostra, Shidou? Wiedziałam, że byłeś kiepski w zapamiętywaniu, ale nie spodziewała się, że aż tak bardzo. Może już czas zarezerwować miejsce w domu spokojnej starości.”

Po twarzy Shidou spłynęła struga potu.

Uszczypnął się w policzek. To bolało.

Kochana siostrzyczka Shidou nigdy nie nazwała by go inaczej niż „braciszkiem”.

Drapiąc się w tył głowy, Shidou zaczął mówić zakłopotany.

„...Poniekąd, jestem tak zdezorientowany, że czuje się jak by moja głowa była częścią 'Crocodile Panic' [1C 1]. Co tu się w ogóle dzieje? Albo gdzie ja jestem? Co to za ludzie? Ponadto-”

Kotori powtarzała „Okej, Okej”, trzymając uniesioną dłoń uciszyła Shidou.

„Uspokój się. Jeśli nie będę rozumieć o co się pytasz, to ci nie odpowiem.”

Mówiąc to, Kotori, wskazała na ekran na mostku.

Widać było na nim dziewczynę z czarnym włosami którą Shidou spotkał wcześniej, jak również ludzi ubranych mechaniczne kombinezony.

„Umm... powiedziałaś...Duchy?”

Shidou spytał się drapiąc się w policzek. Przypomniał sobie jak je Kotori nazywała we wcześniejszych wyjaśnieniach.

Pojawiają się losowo na świecie, potwory nieznanego pochodzenia.

„Tak. Ona nie jest z tego świata. Po prostu pojawia się w tym świecie, i nie z własnej woli, czy czegoś podobnego, wszystko w około zostaje zniszczone.”

Z impetem, Kotori złączyła swoje dłonie, a potem rozdzieliła, symulując eksplozje.

Shidou zrobił grymas, cały czas trzymając ręce na policzku.

„...Przepraszam, skala jest trochę za duża, więc trudno mi to zrozumieć.”

Słysząc to, Kotori wzruszyła ramionami w stylu „dalej tego nie rozumiesz?”, i westchnęła.

„O czym mówię to trzęsienia przestrzenne lub bardziej fenomen który tak nazywamy, jest następstwem pojawienia się Duchów w naszym świecie.”

„Cze...”

Shidou niekontrolowanie zmrużył powieki.

Trzęsienie ziemi w otwartej przestrzeni. Trzęsienie Przestrzenne.

Ekstremalnie nieprzewidywalny fenomen który niszczy nasz świat.

I powodem który stoi za tym jest ta dziewczyna-?

„Więc...rozmiar zniszczeń jest różny. Od kilku metrów do ogromnej dziury na pół kontynentu”

Prawdopodobnie mówiła o pierwszym trzęsieniu przestrzennym trzydzieści lat temu – to które uderzyło w Azję.

„Miałeś szczęście, Shidou. Jeśli byłoby nieco większe tym razem, został byś unicestwiony natychmiastowo.”

„...”

Było rzeczywiście tak jak mówiła. Shidou skulił się ze strachu.

Widząc to Kotori, zmrużyła oczy.

„Po za tym, czego wszedłeś na zewnątrz kiedy alarm został ogłoszony? Jesteś idiotą? Chcesz umrzeć ?”

„Nie, to nie tak... ponieważ byłaś, zobacz tutaj.”

Shidou wyciągnął swój telefon komórkowy z kieszeni i pokazał pozycję Kotori na mapie. Znacznik znajdował się przed wejściem do restauracji, co było do przewidzenia.

„Hm? O to chodzi.”

Kotori wyciągnęła swój telefon z kieszeni.

„Eee...? Cały czas masz go przy sobie?”

Shidou patrzył w tą i z powrotem na ekran swojej oraz Kotori komórki.

Ponieważ Kotori tu była, był kompletnie przekonany, że zgubiła swój telefon przed wejściem do restauracji.

Kotori wzruszyła ramionami i głęboko westchnęła.

„Zastanawiałam się czego wszedłeś na zewnątrz kiedy alarm został ogłoszony, więc to był powód. Czy ty mnie masz za idiotę, ty głupi bracie ”

„A-Ale... Eh, co to jest-”

„To proste, to jest powód dla którego, jesteśmy przed wejściem do restauracji. ”

"Że co...?"

„W porządku. Myślę, że szybciej będzie jak ci to pokaże. - Wyłączyć zasłonę.”

Następnie, mostek natychmiastowo się rozświetlił.

Ale to nie tak, że światło zostało włączone. To wyglądało tak jakby czarna kurtyna zasłaniać sufit została niespodziewanie zdjęta.

W rzeczywistości, niebieskie niebo zewsząd ich otaczało.

„Co-Co się stało...”

„Nie rób hałasu. To tylko widok tego co jest na zewnątrz”

"To jest widok... na zewnątrz"

„Mmm. Jesteśmy teraz 15000 metrów nad Tenguu. W kwestii położenia, jesteśmy odkładnie nad restauracją w której mieliśmy się spotkać.”

„Gdzie my jesteśmy...”

„Tak. <Fraxinus> jest sterowcem.”

Kotori założyła rękę za rękę i się uśmiechnęła ironicznie. To wyglądał jak dziecko chwalące się swoją ulubioną zabawką. Nie - bardziej dokładnie to było jak matka która przedstawia swoje dziecko

„S-Sterowiec...? Co to w ogóle jest. Czego w ogóle tu jesteś?”

„Czy nie powiedziałam, żebyś wysłuchał moich wyjaśnień po kolei? Nawet kurczak, może zapamiętać jak zrobić trzy kroki.”[1C 2]

„Uuuu...”

„...Jednakże to, że można to miejsce namierzyć przy użyciu nadajnika GPS ze zwykłej komórki, zostało kompletnie przeoczone. Spoczęliśmy na laurach po włączeniu Niewidzialności i Uniku przez Realizera. Musimy temu jakoś zaradzić, ale tym zajmiemy się później.”

W trakcie mamrotania którego Shidou nie rozumiał, Kotori chwyciła się za podbródek.

„O-O czym ty mówisz?”

„Nie martw się tym. Nie oczekuje, że to zrozumiesz, Shidou. Szczerze mówić twój mózg przegrałby z mózgiem kraba[1] w konkurencji cena za gram.”

„...”

„Dowódczyni. Zupę z kraba nie jest robiona z mózgu, tylko wnętrzności”

Kropla potu spłynęła po twarzy Shidou, kiedy Kannzuki powiedział to tak spokojnym głosem.

„...”


Kotori poruszała palcami, robiąc gest znaczący aby podszedł, wtedy Kannzuki się się pochylił.

Nagle *tsk* patyk od lizaka które właśnie skończyła, znalazł się w jego oku.

„Ałaaaaaaaaaaaaaaaa!”

Trzymając się za oko, Kannazuki przewrócił do tyłu

„W-Wszystko w porządku?!”

Nie wyglądała na to, że udawał. Więc Shidou spytał zaniepokojony.

Jednakże, jak tylko chciał mu pomóc, wstał o własnych nogach.

Kannazuki po upadku, wyciągnął z kieszeni chusteczkę i z ekscytacją, delikatnie zapakował patyk po lizaku, którym Kotori przed chwilą go ugodziła.

„Przepraszam, że cię zmartwiłem? Wszystko jest w porządku, to jest moja nagroda za moją pracę.”

Powiedział Kannazuki a następnie stanął na baczność.

Co to za praca jest, Shidou nie miał pojęcia i nie chciał wiedzieć.

„Kannazuki.”

„Tak.”

Kotori podniosła dwa palce, Kannazuki wziął dwa cukierki i jej podął.

„Wracając do tematu. AST to jednostka wyspecjalizowana do pozbywania się Duchów.”

Mówiąc to, Kotori wskazała na grupę ludzi, którzy byli na ekranie.

„...Jednostka wyspecjalizowana do pozbywania się Duchów... co masz na myśli mówiąc 'pozbywania'?”

Słysząc pytanie Shidou, Kotori zmarszczyła brwi jakby odpowiedź była oczywista.

„To proste. Jeśli Duch się pojawia, to oni przylatują i się nim zajmują.”

„Zajmują...?”

„Dokładnie mówiąc, unicestwiają je.”

„...!”

To nie słowa Kotori wprawiły go w osłupienie.

Shidou został zaatakowany przez uczucie które ścisnęło mu serce.

„U-Unicestwiają...?”

„Tak.”

Przytaknęła Kotori z nonszalancją.

Shidou przełknął ślinę i odgłos jego serca stał się nieznośnie głośny.

Zrozumiał wreszcie co do niego mówili. Duchy. One na pewno są niebezpiecznymi istotami.

Ale żeby je od razu zabijać.

Nagle, Shidou zobaczył twarz tej dziewczyny w myślach.


(-Czyż, nie jesteś tutaj aby mnie również zabić?)


Wreszcie zrozumiał znaczenie tych słów wypowiedziane przez tą dziewczynę.

Jak również, wiedział o co chodzi z tym wyrazem smutnym twarzy, oraz czemu wyglądała jakby się miała rozpłakać w dowolnym monencie.

„Więc, przyjmując normalny tok myślenia, ich śmierć jest dla nas najlepszym rozwiązaniem.”

Powiedziała Kotori, bez jakichkolwiek emocji.

„C-Cze..go?”

„Pytasz się, Czego?”

Ze zmieszanym wyrazem twarzy Shidou wyglądał jakby narzekał, a nie pytał się, a Kotori wyrafinowanym gestem złapała ręką podbródek.

„Nie ma w tym nic dziwnego, prawda? To są potwory. Przez pojawienie się na tym świecie powodują trzęsienia przestrzenne. One są najgorszą i najstraszliwszą trucizną.”

„Ale czy nie powiedziałaś wcześniej? Że trzęsienia przestrzenne nie mają nic wspólnego z wolą Duchów.”

„To prawda. Przynajmniej tak wszyscy sądzą, że eksplozje podczas pierwszego pojawienia się w tym świecie nie są powiązane z Duchem bezpośrednio. -Ale są znamiona destrukcji i ofiar trzęsień przestrzennych, które wynikają z ich walk z AST.”

„Ale czy to nie przecież przez to, że AST ich atakuje?”

„Być może tak jest. -Jednakże to tylko przypuszczenia. Może być tak, że jeśli AST nic nie będzie robiło. Duchy będą samowolnie siać terror i zniszczenie.”

„Tak się... prawdopodobnie nie stanie. ”

Kotori potrząsnęła głową w zaskoczeniu na zdanie Shidou.

„Masz jakiś dowód?”

„Ktoś kto mógłby niszczyć ulice dla zabawy... nie miał by takiego wyrazu twarzy.”

Coś takiego było prawdopodobnie zapewnie zbyt słabe i niejasne, aby było dowodem... ale jakiegoś powodu, Shidou wierzył w to z całego serca.

„Więc prawdopodobnie nie jest to ich intencją, prawda? Ale wciąż- ”

„To czy one to robią dobrowolnie czy nie, nie jest problemem. W tym przypadku faktem jest, że Duchy powodują trzęsienia przestrzenne. To nie tak, że nie wiem o co ci chodzi, ale nie możemy zostawić tak sobie niebezpiecznych istot o mocy bomby atomowej, tylko dlatego, że im współczujesz. Dzisiaj była tylko mała eksplozja, ale nie wiadomo czy następnym razem, nie będzie to katastrofa jak trzydzieści lat temu.”

„Nawet jeśli... to chcesz je zabić...”

Shoidou uparcie się kłócił i mamrotał przekleństwa, Kotori wzruszyła ramionami.

„Byłeś z nią tylko kilka minut, oraz ponadto to była osoba, która cię o mało cię nie zabiła, a ty nadal trzymasz jej stronę... Czy to możliwe, że coś do niej czujesz? ”

„Wcale nie. Tylko zastanawiam się czy nie ma innych sposobów.”

„Jakieś inne sposoby, mówisz”

Słysząc słowa Shidou, Kotori westchnęła.

„Więc, posłuchajmy, jakie według ciebie są inne sposoby?”

„To jest-”

Słowa zatrzymały się w gardle.

W swoim umyśle, w pełni rozumiał co Kotori mu powiedziała

Nieprawidłowość która tworzy głębokie blizny na tej planecie tylko przez pojawienie się - Duchy

Taka rzecz musi być wyeliminowana najszybciej jak to możliwe.

Jednakże, to tylko był jeden raz.

Shidou doświadczał tego. Twarz dziewczyny która miała się zaraz rozpłakać.

Shidou słyszał go. Głos dziewczyny przepełniony smutkiem.

-Ach, to było złe, to co myślał.

„...W każdym bądź razie.”

Z ust Shidou, słowa zaczęły wpływać, jakby był na fali.

„Jeśli... właściwie z nią nie porozmawiamy chociaż raz... nic się nie dowiemy.”

Strach przed śmiercią z tego zdarzenia cały czas wypalał jego wnętrzności

Szczerze mówiąc, ten strach nie jednego skłonił by do ucieczki.

Jednakże, Shidou nie mógł zostawić tej dziewczyny od tak.

Ponieważ ona jest - taka sama jak Shidou.

Słyszą co mówi Shidou, Kotori zrobiła szelmowski uśmiech.

To było jakby mówiła „Czekałam na te słowa”

„Dobrze – Pozwól, że ci pomogę”

„Że co..?”

Kiedy Shidou stał z otwartymi ustami, Kotori szeroko rozpostarła ręce.

Reine i Kannazuki oraz reszta załogi z mostka jak również ten sterowiec - <Fraxinus>, to było jakby wskazywała wszystko dokoła niej.

„Mówię ci, będziemy cię wspierać. Cała siła <Ratatoskr> będzie użyta aby ci pomóc Shidou.”

Eleganckim ruchem Kotori pokłoniła się i dotknęła palcami swoje kolana.

„O-O czym wy w ogóle mówicie. Nie roz-.”

„Pozwól, że odpowiem ci na pierwsze pytanie. Kim my jesteśmy”

Kotori podniosła głos, aby zablokować ewentualne pytania Shidou

„Ok? Aby zająć się Duchem są dwie podstawowe metody.”

„Dwie...?”

Shidou zapytał, a Kotori pokiwała głową, potem podniosła palec wskazujący.

„Pierwsza, to podejście AST. Eksterminacja przy użyciu siły ”

Następnie podniosła środkowy palec i kontynuowała.

„Ta druga to... rozmowa z Duchami. - Jesteśmy <Ratatoskr>. Jesteśmy organizacją stworzoną w celu rozwiązania problemów trzęsień przestrzennych nie przez zabijanie Duchów, ale przez rozmowę ”

„...”

Shidou złączyć brwi. Czym ona dokładnie się zajmuje, czego Kotori jest w tej organizacji, było jeszcze wiele innych pytań, ale na ten moment jedno pytanie nie dawało mu spokoju.

„...Więc, dlaczego ta organizacja będzie mnie wspierać?”

„Przyjąłeś, złe założenia. W pierwszej kolejności, organizacja o nazwie <Ratatoskr> została stworzona przez wzgląd na ciebie Shidou. ”

„Ha, haaaa...!?”

Shidou doznał nagłej zmiany nastroju i powiedział histerycznym głosem

„Czekajcie. Jestem teraz bardziej skołowany niż wcześniej. Przez wzgląd na mnie?”

„Tak.- Nie skłamie, jeśli powiem, że podstawą organizacji jest rola Shidou w negocjacjach z Duchami, żeby nie mieć z nimi problemów. Inaczej mówiąc ta organizacja nie istniałaby gdyby Shidou nie istniał.”

„Cz-Czekaj. Co przez to rozumiesz? To był powód do zebrania wszystkich tych ludzi? Ważniejsze jest czemu ja!”

Shidou powiedział w trakcie spożywania cukierka, Kotori wyszeptała

„Ponieważ jesteś wyjątkowy.”

„To nie jest żadne wyjaśnienieeeeeeee!”

Nie mogąc się powstrzymać, wydarł się na cały głos.

Jednakże Kotori niewzruszona się uśmiechnęła i wzruszyła ramionami.

„Spokojnie, zrozumiesz powód, ale jeszcze nie teraz. Mówię ci, że cała załoga i cała nasza technologia będzie cię wspierać. Chyba że wolisz stać między Duchem i AST bez przygotowania? Ale wtedy na pewno zginiesz.”

Powiedziała Kotori zimny głosem. Shidou zrobił głęboki wdech powietrza.

Shidou tylko wyśpiewywał swoje ideały i nadzieje, ale nie miały one żadnego pokrycia w rzeczywistości.

Rzeczy o których chciał powiedzieć było ich tyle, że same chciały się wydostać z gardła Shidou, ale powstrzymał się i spytał się o to co mogło ruszyć rozmowę do przodu.

„Wiec jakie metody rozmów, będziemy używać do wykonywania misji?”

Kotori się nieznacznie uśmiechnęła.

„Odnośnie tego.”

Złapała ręką za podbródek.,

„Będzie sprawiał, że Duchy się zakochają się w tobie.”

Powiedziała z dumą, jednocześnie się uśmiechając ironicznie.

Po chwili

„...Co?”

Struga potu spłynęła po twarzy Shidou i zmarszczył brwi.

„...Przepraszam, ale nie rozumiem.”

„Jak już powiedziałam, zaprzyjaźnij się z nią, porozmawiaj, poflirtuj, zabierz ją na randkę, niech się w tobie szaleńczo zakocha.”

Słysząc co Kotori mówi, Shidou złapał się za głowę.

„....I to rozwiąże problem z trzęsieniami przestrzennymi?”

Kotori położyło pojedynczy palec na brodzie i rozmyślała wydajać dźwięki w stylu „mmmm”

„Jeśli chcemy rozwiązać problem trzęsień przestrzennych bez użycia siły musimy jakoś przekonać Ducha.”

„To wydaje się sensowne.”

„Myślę, że najszybszy sposób aby Duch polubił nasz świat, czyż nie? Ten świat jest taki wspaniały~, jeśli Duch tak pomyśli, to bardzo możliwe, że nie będzie wpadał losowo w szał.”

„Rozumiem.”

„Czyż nie jest powiedziane, że jeśli się zakochasz to świat wydaje ci się piękniejszy. - Więc umów się z nią i niech się Duch w tobie zakocha.”

„Nie, myślę, że coś nie tak z tą logiką”

To było oczywiste, że logika już dawno temu wyleciała przez okno. Struga potu spłynęła po twarzy Shidou.

„N-Nie mogę, zrobić czego takiego... ”

„Cicho być, ty boidupo.”

Shidou chciał wyrazić sprzeciw, ale Kotori nie dała mu dojść do głosu i nie pozostawiła mu wyboru.

„Nie pozwolę, żeby AST zabijało Duchy~, musi być jakiś inny sposób~, ale nie podoba mi się sposób <Ratatoskr>~...? Jeśli masz być taki naiwny, przynajmniej miej jakiś umiar w tej naiwności, ty żuku gównojadzie. Co ty w ogóle możesz zrobić samemu? Znaj swoje ograniczenia. ”

"Ugghh..."

„- Nie potrzebuje pozwolenie od twojego żołądka. Ale jeśli nie chcesz zabijać Duchów... nie ma miejsca na wybór metody.”

Z jakiego powodu, Kotori uśmiechnęła się złośliwie.

W rzeczywistości był tak jak mówiła.

Bez żadnego wsparcia czy siły, nawet jeśli Shidou chciałby porozmawiać z Duchem jeszcze raz to może mu się nie udać.

Metody AST są nie do przyjęcia, ale nawet grupa Kotori prawdopodobnie chce usidlić Ducha dla własnych korzyści, co innego nie przychodziło mu do głowy.

Jednakże – było faktem to, że nie ma innych sposobów.

„..., Rozumiem”

Shidou powiedział, że skaszoną miną, a Kotori szeroko się uśmiechnęła

„-Dobrze więc. Patrząc na aktualne dane, wygląda na to, że Duch pojawi się co najmniej za tydzień. Rozpoczynamy trening natychmiastowo.”

„Co...? Trening...?”

Shidou był kompletnie zszokowany.


Część 5[edit]

Nastał kolejny dzień.11 Kwiecień, Wtorek

Było to dzień po tym jak Shidou przeżył całą serię dziwnych i nierealistycznych doświadczeń.

Na koniec dnia, Shidou poszedł do innego pokoju, w którym dostał szczegółowe wyjaśnienia na temat sytuacji w jakiej się znalazł, trwało to do późnych godzin nocnych, było tłumaczone to przez człowieka którego nie znał (szczerze mówiąc, nie pamięta nic z końcowych części), po podpisaniu kilkunastu dokumentów, dostał pozwolenie na powrót do domu.

Poszedł spać bezpośrednio po wejściu do domu, nie idąc nawet pod prysznic, zanim się spostrzegł było już rano.

Przytargał swoje ospałe ciało do szkoły i przetrwał lekcje przecierając swoje zaspane oczy i kiedy ostatnia lekcja się skończyła – rozmyślał co się stało wczoraj.

„Chodź.”

„Eh?”

Nagle.

Origami złapała za rękę Shidou, a on powiedział zdziwionym głosem.

„Cz-Czekaj...”

Jego włosy zafalowały i został wyciągnięty z klasy przez Origami.

Za nim pozostał się Tonomachi z otwartymi ustami, oraz z jakiegoś powodu grupa dziewczyn zaczęła zamieszanie.

Shidou podążał za Origami myśląc o tym jakie to plotki powstaną na temat tego wydarzenia. Przynajmniej będą lepsze niż te o 'najlepszej parze' razem z Tonomachim, pocieszał się.

Bez słowa Origami szła schodami do góry, dopóki nie doszła do zamkniętych drzwi na dach, wtedy puściła rękę Shidou.

Przytłumiony stukot uczniów opuszczających szkołę dobiegła z daleka.

Pomimo że ludzie byli mniej niż 10 metrów od nich, wyglądało na to jakby był w odizolowanej przestrzeni.

„O co chodzi...”

Nawet jeśli nie miał żadnych uczuć do Origami, to z powodu, że został przyprowadzony do takiego miejsca przez dziewczynę, czuł się nieswojo.

Nagle, bez żadnego ostrzeżenia,

„Wczoraj, czemu tam byłeś?”

Powiedziała patrząc prosto w oczy Shidou

„Więc, wyglądało na to, że moja siostra była na ulicy kiedy rozległ się alarm, więc poszedłem jej szukać.”

„Rozumiem. -Znalazłeś ją? ”

Shidou odpowiedział, wyraz twarzy Origami wcale się nie zmienił, nie była w ogóle zaskoczona, następnie powiedziała.

„-Yyy... Tak.”

„To świetnie.”

Origami kontynuowała swoją mowę.

„-Wczoraj, widziałeś mnie. ”

„Ach, tak.”

„Nie mów nikomu.”

Shidou miał zamiar zgodzić się na to co, Origami powiedziała rozkazującym tonem.

Zastanawiam się jakby zareagowała na „Jeśli nie chcesz aby się wszyscy dowiedzieli, lepiej słuchaj co mam ci do powiedzenia, hahaha.”

Ale było to do przewidzenia, że Shidou nie ma odwagi aby to powiedzieć. Powoli pokiwał głową.

„Dodatkowo, nie chodzi tylko o mnie -ale o wszystko co widziałeś wczoraj. Najlepiej jakbyś o wszystkim zapomniał.”

Ona zdecydowanie... mówiła o Duchu.

„Masz na myśli tą dziewczynę?”

„...”

Origami w milczeniu patrzyła na Shidou.

„H-Hej... Tobiichi. Ta dziewczyna- ”

Mimo że słyszał o Duchach od <Ratatoskr>, Shidou nadal się pytał.

W końcu znał tylko punkt widzenia Kotori i jej organizacji. Ludzie tacy jak Origami którzy skrzyżowali miecze z nimi, na pewno mają inne zdanie o nich.

„To by Duch”

Origami krótko odpowiedziała.

„To coś, co muszę pokonać.”

„T-Ten Duch, czy ona jest zła?”

Shidou wydukał pytanie.

Po tym jak skończył mówił, wydawało mu się, że widzi jak Origami przygryza usta.

DAL v01 000d.jpg

„-Moi rodzice zginęli 5 lat temu przez Ducha.”

„Co....!”

Niespodziewana odpowiedź zatkała Shidou.

„Nie chce aby to spotkało innych ludzi.”

„..A więc to-”

Shidou złapał się ręką za klatkę piersiową w okolicy serca.

Próbował jakoś uspokoić swoje szaleńczo bijące serce.

Nagle, niepokój ogarnął jego umysł. Drapiąc się po policzku spytał się Origami, która cały czas patrzyła się prosto na niego.

„Tak sobie myślę, Tobiichi... o Duchu i podobnych rzeczach, nie przeszkadza ci, że rozmawiamy o nich...? Nawet zapytałem się o nie...”

„...”

Origami po chwili ciszy powiedziała.

„Nie ma problemu.”

„Tak?”

„Jeśli utrzymasz to w tajemnicy.”

„... A jeśli nie?”

„...”

Ponownie, zatrzymała się na chwilę z odpowiedzią.

„To będzie problem.”

„Rozumiem... to byłoby złe... Obiecuje ci, nikomu nie powiem.”

Origami pokiwała głową na zgodę

Po skończonej rozmowie, Origami przestała się patrzyć na Shidou, zeszła schodami na dół.

„...Uff...”

Kiedy już nie widział pleców Origami, Shidou oparł się o ścianę i wzdychnął. Nawet jeśli to była zwykła rozmowa, czuł się strasznie zdenerwowanie.

„Jej rodzice zginęli przez Ducha.”

*Bęc*, uderzył głową o ścianę i mamrotał.

Duchy są nazywane katastrofą która zniszczy świat. I to -prawdopodobnie się stanie.

„....Ale ja byłem naiwny...”

Origami i Kotori pomimo rożnych spojrzeń na sytuacje, obie działały według swoich mocnych przekonań.

Ale z co Shidou?

Ostre słowa które powiedział wczoraj Kotori, czy mógłby je powtórzyć Origami ?

„...”

*Pssss* wypuścił powietrze. Nie uważał, że się źle robi, ale miał skomplikowane uczucia.

Kiedy Shidou miał już schodził na dół

"Kyaaaaaaaaaaaaaaa—!!"

Z kierunku korytarza, dosłyszał krzyk uczennicy.

„...!? C-Co się dzieje?”

Pośpiesznie zbiegł na dół i rozglądnął się, zobaczył kilku uczniów zebranych w grupę na korytarzu.

W środku tej grupy, zauważył kobietę ubraną w biały fartuch, leżała ona na podłodze.

„C-Co się dzieje?”

„Ona chyba jest nowym nauczycielem, i … nagle upadła...!”

Zapytałem i uczennica obok szybko odpowiedziała.

„Nie rozumiem co się stało, ale zaprowadźmy ją do pielęgniarki-”

Jak tylko Shidou zaczął mówić, leząca kobieta w białym fartuchu złapała się za nogę.

„Coooooo!?”

„Nie martw się o mnie. Tylko się potknęłam ”

Kobieta powoli podniosła głowę z podłogi.

„Ty jesteś...!”

Miała długa grzywkę, grube kółka pod oczami, okulary oraz rysy twarzy których nie dało się zapomnieć.

„Eee? Ty jesteś-”

To kobieta -Oficer doradczy z <Fraxinus>, Reine Murasame, powoli podniosła się z podłogi.

„C-Co ty tutaj robisz...?”

„...A co nie widać tego? Zostałam nauczycielem. Będę uczyć fizyki, jak również jestem asystentem wychowawczyni klasy 2-4.”

Reine odpowiedziała i pokazała plakietkę z nazwiskiem. Nawiasem mówiąc pluszowy miś z bliznami wystawał w kieszonki fartucha na klatce piersiowej.

„Nie, niby skąd miałbym to wiedzieć!”

Krzyknął i w tej samej chwili, Shidou dostrzegł że otaczający go uczniowie dziwnie się gapia na nich.

„W-Wszystko wygląda w porządku.”

Wyciągnął rękę i pomógł Reine wstać.

„...Mmm, Dziękuje.”

„Nie ma problemu. Odprowadzę cię i porozmawiamy.”

Zaproponował Shidou, mając na uwadze otoczenie.

Dostosował tempo do Reine i odwlekli się z miejsca wypadku.

„Umm – Oficerze doradczy Reine?”

„Mmm, wystarczy samo Reine.”

„Eee?”

„...Ja też, będę się do ciebie zwracać po imieniu. Mówią, że koordynacja i współpraca rodzi się z zaufania.”

Reinei pokiwała głowa kilka razy i spojrzała w twarz Shidou.

„Eee, ty chyba się miałeś na imię...Shintarou?”

„Pudło”

Nie było tu raczej żadnego zaufania.

„...Niech będzie Shin, to cię może trochę zaskoczyć.”

„Co to za szczodrość?! A w ogóle czemu nadajesz mi jakieś dziwne ksywy!”

Wykrzyczał, jednakże, Reine kontynuowała, nie zwracając uwagi na to co mówi Shidou.

„...Przygotowania do wzmacniającego treningu o którym Kotori mówiła wczoraj zostały zakończone. Szukałam ciebie. Dobrze się złożyło, chodźmy do pracowni fizycznej. ”

Cokolwiek by teraz Shidou powiedział nie miałoby sensu, więc dał sobie spokój, głęboko wzdychnął i zadał pytanie.

„Dokładnie co to za trening? Reine-san.”

„...Hmm. Słyszałam od Kotori, że ty Shin nie miałeś nigdy żadnej dziewczyny.”

„......”

- Moja droga siostro, czego ujawniasz historię (zerowych) kontaktów z kobietami innym ludziom?

Żyłka wyskoczyła na czole Shidou jak dwuznacznie pokiwał głową.

„... To nie tak, że cię potępiam. To dobrze jest mieć solidne zasady moralne... Ale to nie pomoże ci przy uwodzeniu Ducha.”

„Yyy”

Marszcząc brwi, jęknął.

Kiedy zbliżali się do pokoju nauczycieli, nagle.

„...Co?”

Shidou zobaczył coś dziwnego i się zatrzymał.

„...Coś nie tak?”

„Spójrz na...”

Widział on jak jego wychowawczyni szła w jego kierunku -za nią był cień małej osoby z dwoma warkoczami.

„Aha!”

Prawdopodobnie zauważyła, że Shidou się wpatruje w nią – Wyraz twarzy Kotori momentalnie rozjaśnił się.

„Braciszkuuuuuuu!”

Natychmiastowo Kotori wykonała niespodziewany atak na brzuch Shidou.

„Hagaa....!”

„Ahahaha, powiedziałeś 'hagaa!' to było świetne ahahaha! ” [1C 3]

„Ko-Kotori...!? Czemu jesteś tutaj w liceum... ”

Shidou zapytał się, próbując odkleić Kotori od swojego brzucha, zza pleców Kotori, nauczycielka Tama-chan pośpiesznie odpowiedziała.

„Itsuka-kun, twoja siostra przyszła i miałam cię o tym powiadomić przez radiowęzeł.”

„A-Aha...”

Przyglądając się dokładnej, Kotori miała buty dla gości i przepustkę przypiętą na środku jej mundurka z gimnazjum. Wygląda na to, że weszła do szkoly, zachowując wszystkie formalności.

„Dziękuje pani wychowawczyni!”

„Cała przyjemność po mojej stronie.”

Nauczycielka odwzajemnił uśmiech Kotori która energicznie machała do niej ręką.

„Ooo, co za urocza siostra.”

„No... Tak.”

Struga potu spłynęła po jego twarzy, Shidou zrobił wymuszony uśmiech i dał dwuznaczną odpowiedź.

Po tym jak nauczycielka uśmiechnęła się i pomachała na do widzenia do Kotori, poszła do pokoju nauczycieli.

„...Więc, Kotori.”

„Czego chcesz?”

Kotori otworzyła oczy i przechyliła głowę.

Tak się zachowyła jego mała śliczna siostrzyczka która Shidou znał.

„Ty... te rzeczy ostatniej nocy, <Ratatoskr>, Duchy-”

„Porozmawiajmy o tym później.”

Jej ton głosu był taki sam jak zwykle, ale z jakiegoś powodu Shidou jakby mu kamień z serca spadł.

Wtedy, zza pleców Shidou, rozbrzmiał cichy głos Reine.

„...Jesteś wcześnie, Kotori.”

„Ponieważ wyprzedziłam <Fraxinus> w połowie drogi”

Potem powiedziała że wyjaśni to później, jednocześnie wypowiadając nazwę statku płynnie bez żadnego zastanawiania się.

To uczucie było trochę nieracjonalne, Shidou dotknął ręką czoła.

Z beztroskim uśmiechem, Kotori poszła wzdłuż korytarza, prowadząc Shidou.

„W każdym bądź, braciszku, Idziemy?”

Mówiąc to, Kotori pociągnęła jego rękę.

„Cze...Czekaj, kapuje więc zwolnij.”

Dziś był dzień w którym był ciągany przez wiele dziewczyn. Myśląć o takich przyjemnych rzeczach, dotarli do miejsca docelowego.

Wschodni budynek szkoły, czwarte piętro, pracownia fizyczna.

„A teraz, wejdź, wejdź~♪”

„Nie mów tego tak 'hej-ho'! ”[1C 4]

Ponaglony przez Kotori, Shidou przesunął drzwi aby je otworzyć.

Zaraz po tym, zmarszczył czoło i przetarł oczy.

„...Hej.”

„...Co?”

Reine odpowiedziała Shidou poprzez przechylenie głowy.

„Co to za pokój?”

Pracownia fizyczna to nie był pokój do który uczniowie zwykle wchodzili, w rzeczywistości Shidou nie miał pojęcia co tam się znajduje.

I wtedy zrozumiał.

-To nie była pracownia fizyczna.

Shidou widział duża liczbę komputerów, monitorów i różnych urządzeń elektronicznych których nigdy wcześniej nie widział.

„...To jest wyposażenie pokoju?”

„Czego odpowiadasz pytaniem! Co ważniejsze to chyba była pracownia fizyczna. Co się stało z nauczycielem który tym zarządzał!”

No właśnie. Oryginalnie to było miejsce gdzie poza toaletą stary nauczyciel fizyki Beshiyouichi Chousoka (zwany żywym kamiennym kapeluszem [1C 5]) mógł odpocząć.

Teraz, tego nauczyciela nigdzie nie było widać.

„...Aha, on hmm.”

Reine złapał się za podbródek i pokiwała lekko głową.

„...”

„...”

„...”

„...”

Minęło kilka sekund.

„...Dobra, nawet jeśli będziesz tam stał, to nic nie zmieni. Proszę wejdź.”

„A co po 'hmm'!?”

Co za wspaniała umiejętność ignorancji. Tej umiejętności obecni Japończycy zdecydowanie powinni się nauczyć.

Reine weszła do pokoju pierwsza i usiadła na krześle w najodleglejszej części pokoju.

Następnie, Kotori weszła razem z Shidou.

Wtedy bardzo płynnym ruchem rozwiązała białe kokardy które spinały jej włosy i zamieniła je na czarne kokardy które wyciągnęła z kieszeni.

„-Uff.”

Kiedy to zrobiła, wyglądało na to, że aura Kotori się zmieniła.

Następnie niemrawo rozluźniła kołnierzyk przy mundurze i impetem usiadła na krześle obok Reine z kciukiem podniesionym do góry.

Z torby którą miała ze sobą, Kotori wyjęła coś co wyglądało na mały segregator.

W środku były idealnie równo ułożone rożnego rodzaju lizaki Chupa Chups.

To było osławione pudełko słodkości.

Kotori wybrała jednego, włożyła go do ust i posłała władcze spojrzenie na Shidou który cały czas stał przy wejściu do pokoju.

„Jak długo tam będziesz jeszcze stał? Robisz może za stracha na wróble? Daruj sobie. Z taką głupią twarzą żadna wrona się ciebie nie przestraszy. Z drugiej strony jest taka rażąca, że być może ludzie nie będą się do ciebie zbliżać.”

„...”

Widząc jak jego siostra zmieniła się w królowa w ułamku sekundy, Shidou dotknął ręką czoła.

Zmienienie kokard prawdopodobnie wywołało zmianę charakteru.

To było jak odwrócenie pionka w Reversi (gra planszowa), zupełnie jak Jekyll & Hyde.

„Kotori, która osobowość jest twoją prawdziwą...?”

„Jesteś nieuprzejmy. Nie będziesz popularny przez to wśród kobiet. Aha, więc dlatego wciąż jesteś dziewicą. Przepraszam, że wskazałam tak oczywistą rzecz.”

„...Ej!”

„Zgodnie ze statystykami, połowa mężczyzn która osiągnęła dwadzieścia dwa lata i nie była na randce pozostaje dziewicami do końca życia.”

„To znaczy, że mam zostało mi jeszcze pięć lat. Nie lekceważ mnie.”

„Ludzie którzy tylko mówią o swoich możliwościach lub ile czasu zostało, kończą zwykle mówiąć 'Od jutra zabieram się za to na poważnie'.”

„Yyy...”

Shidou zrozumiał, że nie wygra z nią na argumenty, zacisnął zęby i zamknął drzwi.

„...Wiec, Shin trening się zaraz rozpocznie. Proszę usiądź tutaj. ”

Mówiąc to Reine wskazała krzesło pomiędzy nią a Kotori.

„...Okej.”

Shidou od razu zrozumiał, że narzekanie nic mu nie da, zgodnie z sugestia usiadł na krześle.

„Więc, rozpocznijmy natychmiast tort... *kaszlnięcie* *odchrząknięcie* rozpocznijmy trening.”

„Powiedziałaś tortury przed chwilą, czyż nie”

„To twoja wyobraźnia – Reine.”

„Aha.”

Powiedziała Kotori, a Reine potwierdziła i założyła nogę na nogę.

„...Jakiekolwiek masz zamiary, aby się dołączyć do naszych planów musisz spełniać pewne wymagania.”

„A jakie one są?”

„...Krótko mówiąc, musisz lepiej sobie radzić z dziewczynami. ”

„Radzić z dziewczynami... że co?”

„...Aha”

Reine kiwała głową, Wygląda to tak jakby, zaraz miała usnąć na siedząco.

„...Nie tylko musisz przebić się barierę obojętności ale również żeby zdobyć ich sympatię przeprowadzenie rozmowy jest kluczowe. Możemy ci dawać wskazówki gdzie iść albo co powiedzieć.. ale jeśli dana osoba będzie zdenerwowana to się nie uda.”

„Rozmowa z dziewczyną... to nie może być tak trudne.”

„Naprawdę?”

Niespodziewanie Kotori złapała głowę Shidou i wepchnęła ją prosto w piersi Reine.

„......!?”

„...Nnn?”

Reine wydała z siebie dziwny dźwięk.

Jego policzki doznały ciepłego i miękkiego uczucia, a zapach który kręcił mu się w nosie niemal roztopił mu mózg. Shidou natychmiastowo odciągnął rękę Kotori i oddalił swoją twarz z impetem.

„Co-co-co-co-co ty zrobiłaś...!”

„Hmm, nie dobrze.”

Kotor szyderczo wzruszyła ramionami.

„Teraz rozumiesz? Jeśli coś takiego powoduje podwyższenie ciśnienia, to zdecydowanie nie jest dobrze.”

„Nie, definitywnie ten przykład jest dziwny, racja!?”

Jednakże Kotori nie miała zamiaru go słuchać, i pokiwała głowa z rozczarowaniem.

„Naprawdę jesteś smutnym prawiczkiem. Ojej, a ja myślałam, że jesteś nieco uroczy.”

„Za-Zamknij się.”

„Więc, czy to źle?, Właśnie dlatego tu przyszyłeś poniekąd.”

Mówiąc to Reine złączyła ramiona. Jej naturalnie wspaniałe piersi były jeszcze bardziej wyeksponowane.

Dokładniej one 'jeździły' po jej ramionach.

„...”

Z jakiegoś powodu, patrzenie na nie wprawiało go w zakłopotanie, więc samowolnie jego wzrok powędrował gdzieś indziej.

-Trening aby się przyzwyczaić do dziewczyn.

Słowa Reine ciagle brzmiały w głowie Shidou.

Ponadto to wyglądało na to, że bardziej to będzie trening jak unikać skołowania w erotycznych sytuacjach lub coś w tym stylu.

Korori i Reine, co w ogóle planujecie względem Shidou-

„Przełknij tą ślinę. To obrzydliwe.”

Kotori powiedziała wpół otwartymi oczami a potem oparła się łokciami o biurko.

„...! N-Nie to nie tak Kotori! Nie chciałem...”

„No dobra, czy nie mieliśmy zaczynać natychmiast?”

Reine przerwała rozmowę między Shidou i Kotori, a następnie poprawiła okulary.

„Yyy-, c-czekaj, nie przygotowałem się jeszcze...”

Mówiąc to zestresowanym głosem Shidou wyprostował się.

Nie zwracając na niego uwagi Reine wymamrotała „...Nnn” jak wtedy kiedy jej ciało dotykało Shidou.

W porównaniu do poprzedniej sytuacji kiedy 'przytulił' do niej bez ostrzeżenia, teraz jego serce biło jeszcze szybciej.

- Co jest grane? Co ona zamierza zrobić !?

Jego serce tak mocno mu biło, że nie mógł się nawet ruszyć. Robiąc minę jak bohater z mangi z lat 80, Shidou zamknął kurczowo oczy.

Jednakże, nie ważne ile by czekał, nie się nie stało.

Otworzył oczy i zobaczył jak Reinie włącza monitor który stoi na biurku.

„Eee...?”

W trakcie jak Shidou się gapił na monitor, pięknie wykonane słowo <Ratatoskr> pojawiło się na nim.

Następnie rozbrzmiała popowa nuta, piękne dziewczyny z kolorowymi włosami pojąwiały się po kolei, a logo programu które brzmiało „Rozkochaj mnie mój mały Shidou” które tańczyło na ekranie.

„T-To jest...”

„...Tak. To jest tak zwany symulator randki.”

„Czy to jest erotyczny symulator randki?”

Krzyknął Shidou ale bardziej to przypominała pisk

„Ej, co ty sobie wyobrażasz? Wygląda na to, że twoja wyobraźnia jest pierwszorzędnie odrażająca. ”

DAL v01 113.jpg

„...N, t-to...”

Nie mógł się wysłowić, ale jakoś się uspokoił skołatane serce i spróbował jeszcze raz.

„J-Ja tylko się dziwie, czy coś takiego naprawdę jest treningiem... ”

Kotori będąc cicho, spojrzała na niego tak jakby widziała coś zboczonego.

Shidou chciał aby coś powiedziała, cokolwiek. Ta cisza, ta cisza była bolesna.

„...Proszę, nie mów tego. To jest tylko pierwszy etap twojego treningu. Tego nie znajdziesz w żadnym sklepie, zostało w całości przygotowane przez <Ratatoskr>. Jest to realistyczne odwzorowanie, tego co może się stać w rzeczywistości. Przynajmniej powinno cię przygotować. Swoją drogą to jest od 15 lat.”

„Aha.. czyli nie jest od 18 lat.”

Shidou powiedział bez żadnego podtekstu, a Kotori spojrzała na na niego żalem i litością.

„Jesteś najgorszy.”

Wtedy Reine podrapała się po głowie.

„...Shin, nie masz czasami 16 lat? Nie powinieneś grać w gry od 18 lat, racja? ”

„Ale nie jest prawie to samo co powiedziałem przed chwila?!”

Wykrzyczał, ale ani Kotori ani Reine nie miały zamiaru odpowiadać.

„....Więc, Zacznijmy.”

„Ok ok.... zobaczmy”

Pomimo uczucia, że coś tu nie ma sensu, Shidou wziął kontroler do rąk ponaglony.

Granie w symulator randki kiedy jego siostra i nauczycielka patrzą, było dla pewnym rodzajem kary.

Przeskakując monolog głównego bohatera, gra poszła dalej.

Nagle ekran zrobił się czarny.

„Dzień dobry braciszku! Mamy dziś kolejny cudowny dzień!”

Razem z tekstem, piękna grafika pojawiła się na ekranie

Niska dziewczyna, prawdopodobnie młodsza siostra bohatera, była przedstawiona w pochylonej pozycji.

A raczej stała pochylona nad śpiącym bohaterem.

Bohater ze swojej pozycji ma pełny widok na jej majtki.

„Nieeeeee może być!!”

Trzymając kontroler, Shidou podniósł głos.

„...Co się dzieje Shin. Masz jakiś problem? ”

„Czyż nie powiedziałaś, ta gra odtwarza sytuacje które mogą się zdarzyć w rzeczywistości?!”

„...Zgadza się, coś się stało dziwnego?”

„Dziwne lub nie, taka chora sytuacja nigdy... by się... ”

Shidou stanął w połowie zdania, czoło zaczęło mu się pocić.

Właśnie uświadomił sobie, że to jest bardzo podobne do tego czego doświadczał wczoraj rano.

„...O co ci chodzi?”

„...O nic, już nie ważne.”

Z uczuciem, że to było bardzo nie na miejscu, Shidou wróciła do gry.

Kiedy już przeczytał tekst, kilka słów pojawiło się na środku ekranu.

„Eee...? Co to jest?”

„To są możliwe wybory. Wybierasz co zrobi bohater przez wybranie jednego z nich. Punkty przywiązania będą się zmieniać w zależności od twojego wyboru, więc bądź ostrożny.”

Mówiąc to Kotori wskazała na prawy róg w dole ekranu. Było tam coś podobnego do licznika, wskazówka pokazywała zero.

„Hmm... Rozumiem. Wszystko gra tylko muszę wybrać jeden z tych, prawda?”

Shidou popatrzył na możliwe wybory.


① „Dzień dobry. Kocham cię Ririko.” Czule przytul swoją siostrę.

② „Nie śpię już. A raczej ty mnie obudziłaś.” Wciągnij swoja siostrę do łóżka

③ „Mam cię idiotko!” Złap za nogę która stoi na tobie i zrób chwyt blokujący na kostkę


„...Co to za opcje do cholery! Które z nich są niby prawdziwe! Ja bym nie wykonał żadnej z nich! ”

„Mniejsza o to, ale czas na wybór ci się kończy.”

„Co...?”

Tak jak powiedziała Kotori, liczba wyświetlana pod opcjami malała z każdą chwilą.

„...Wychodzi na to, że muszę to zrobić. ”

Zajęczał Shidou i wybrał ① która była najnormalniejsza.

„Dzień dobry. Kocham cię Ririko.”

Czule przytuliłem moją siostrę Ririko.

Jak tylko to zrobiłem, twarz Ririko nabrała wyrazu pogardy i odepchneła mnie.

„Ej...hej, przestań. Ty zboczeńcu.”

Wskaźnik punktów spadł i wskazywał teraz -50.

„I to ma być realistyczne!”

Shidou krzyknął i rzucił kontroler na kolana.

„Aaa, jesteś idiotą. Nawet jeśli to twoja siostra, to jest oczywiste ci by się stało jakbyś ją niespodziewanie przytulił. -Jeju, dobrze, że to tylko gra, gdybyś to zrobił w rzeczywistości dostał byś cios w brzuch i zrobiła by ci się tam dziura.”

„Więc co ja mam zrobić!”

Wykrzyczał Shidou gdy słyszał to bezsensowe wytłumaczenie, Kotori zachowywała się jak tego nie słyszała.

Westchnęła i włączyła monitor przed sobą.

„Ej, co robisz?”

„Nawet jeśli to trening, potrzeba trochę napięcia ”

Na ekranie, wyświetlał się krajobraz który dobrze znał. To było wejście do Liceum Raizen.

Stał tam mężczyzna w średnim wieku ubrany w mundurek z liceum.

„...Kto to, co on tam robi?”

„Jest członkiem naszej załogi.”

Następnie Kotori wyciągnęła coś podobnego do mikrofonu i powiedziała do niego.

„-To ja. Shidou źle wybrał. Zrób to.”

„Że co?”

Mężczyzna na ekranie zrobił ukłon.

„Hej...? O-O co chodzi?”

Shidou zmarszczył brwi a mężczyzna na ekranie wyjął kartkę z kieszeni i trzymał ją na wprost kamery.

W momencie gdy Shidou to zobaczył doznał szoku, serce jakby mu stanęło.

„T-To jest-”

Widząc tą reakcje, Kotori uśmiechnęła się od ucha do ucha i była zadowolona z tej sytuacji

„Tak jest. To wiersz który napisał młody Shidou inspirowany mangą: 'Etiuda, pochwała korodującego świata'.”

„Cz-cz-cz-czego to robisz...?”

Bez wątpienia wiersz który napisał Shidou w swoim notatniku w czasach gimnazjum. Przed pójściem do liceum stał się zbyt zawstydzający i powinien się go pozbyć.

„Haha, Tak sobie myślałam, że przyda się to w przyszłości więc wzięłam go sobie.”

„Co-co-co-co zamierzasz zrobić...!”

Szyderczo uśmiechając się Kotori wydała polecenie, „Zrób to”.

„Tak.”

Odpowiedział krótko mężczyzna, a potem spokojnie położył wiersz obok szafek na buty.

Więc, kiedy jakiś uczeń przyjdzie jutro do szkoły to przeczyta wiersz w który Shidou włożył całą duszę!

„Co... Co robisz!”

„Nie rób zamieszania, jesteś bezwstydny. Jeśli zawalisz sprawę z Duchem, to się tak niewinnie nie skończy. Shidou na pewno poniesie konsekwencje, ale też jest możliwość, że nam też się oberwie. -Stąd też abyś poczuł tą odpowiedzialność, dostałeś tą karę.”

„Ale to za dużoooooo! Lub raczej, chyba tylko ja zostanę ukarany?!”

Wykrzyczał Shidou, a Reinie pokiwała głową trzymając się za podbródek.

„... W rzeczy samej, to co mówi Shin ma sens. ”

„No właśnie!”

Otrzymując niespodziewana pomoc, twarz Shidou pojaśniała. Jednakże,

„... W takim przypadku, gdy Shin wybierze złą opcje, my również powinniśmy mieć jakąś karę. ”

Mówiąc to, zaczeła powoli zdejmować biały fartuch.

„Czeka... co ty robisz?!”

„...Czy nie mówiłeś, że to nie w porządku, że tylko ty będziesz zawstydzony? Więc kiedy Shin wykona błędny wybór, to ja wtedy ściągnę ze siebie jedną część ubrania.” Powiedziała Reine i bez żadnego zażenowania złączyła swoje ręce.

„Nie to miałem na myśli!”

„Mniejsza o to, kontynuuj grę.”

Kotori zniecierpliwiona kopnęła w krzesło.

Prawie płaczący Shidou poddał się i popatrzył na ekran.

Ale jeśli opcje które pojawią się później będą jak te wcześniej, nie miał przekonania czy uda mu się wybrać poprawną.

„...Hej Kotori, przez wzgląd na naukę, mogę wypróbować inne opcji z poprzedniego razu?”

„Oho, tchórzysz i myślisz jak pospolity człowiek, jak żałośnie.”

„Za-Zamknij się, to mój pierwszy raz kiedy w to gram w coś takiego, więc daj mi spokój!”

„Jeju, dobrze więc. Ale tylko ten jeden raz. -Zapisz grę tutaj.”

„O-Okej...”

Shidou zapisał grę, a następnie ją zresetował i wrócił do pierwszego wyboru.

„...”

Z ponurym wyrazem twarzy wpatrywał się w opcje... żadna nie wydawała mu się odpowiednia

Opcja nr ③ raczej nie podniesie ilości punktów. W procesie eliminacji wybrał nr ②.

„Nie śpię już. A raczej ty mnie obudziłaś.”

Wpół obudzony, wciągnąłem Ririko do łóżka i przykryłem ją kocem.

„Ej..c-co ty robisz!”

„Nic na to nie poradzę, ponieważ nie mogę ci się oprzeć.”

„!! Nie, stój! Nieeeeeee!”

„Będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze,”

Nastąpiło ściemnienie ekranu.

Późniejszy rozwój akcji był natychmiastowy.

Młodsza siostra się rozpłakała. Bohater został pobity przez ojaca. Było słychać wyraźnie świt uderzenia pasem. Bohater śmieje się histerycznie siedząc sam w ciemnym pokoju.

Napisy końcowe zaczęły przesuwać się po ekranie, a muzyka grała w tle.

„Co to jest od choleeeery!”

Krzyknął niekontrolowanie Shidou.

„Jeśli zrobisz coś takiego niespodziewanie, to oczywiste, że zostaniesz oskarżony o molestowanie seksualne.”

„Więc ③ jest poprawnym wyborem?!”

Shidou zrsetował grę i po raz trzeci wrócił od pierwszego zestawu opcji, tym razem wybrał ③.

„Mam cię idiotko!”

Złapałem siostrę za nogę i zrobiłem chwyt blokujący na kostkę - w każdym bądź razie próbowałem.

„Naiwny.”

Ona wygięła swoje ciało, uwolniła się z chwytu z łatwością, objęła swoimi nogami moje plecy a rękami chwyciła za moje nogi zakładając pięknego „Sharpshooter” (Chwyt z wrestlingu)

„Aaaaaaaałaaaaaaa...?!”

Później z powodu trwały uszkodzeń ciał, bohater została paralitykiem i do końca życia musiał jeździć na wózku inwalidzkim. -Tak o to gra się skończyła.

„Hej czy ① nie była poprawnym wyborem ostatecznie?! Oraz normalnie młodsza siostra nie powinna znać takich chwytów!”

„Hmpf.”

Jak tylko Shidou to powiedział, Kotori pociągnęła go za kołnierz i rzucił na podłogę, następnie złapała go za nogi i założyła mu „Sharpshooter”

„Ała...?!”

„Hmph, ała? Przynajmniej zawołaj mamusię.”

Powiedziała Kotori, a potem wyprostowała swoje włosy.

„H-Hej, gdzie się tego nauczyłaś- ”

„To jest samoobrona dla pań.”

Odpowiedziała bez emocji.

Wyobrażenie Shidou dostojnej pani nagle zmieniło się zawodowego wrestlera prężącego muskuły.

„Eee..., więc która odpowiedź była wreszcie poprawna?”

„Jejku, posuniesz się nawet do tego, aby się pytać twórcy o odpowiedź? Żałosne.”

Kotori wzieła kontroler od Shidou, zresetowała grę i doszła do momentu gdzie jest pierwszy wybór.

Następnie w ciszy gapiła się w ekran bez wybierania czegokolwiek.

„...? Co robisz? Jak się nie pośpieszysz- ”

Zanim Shidou skończył mówić liczba wyświetlana pod opcjami zmieniła się na zero.

„Mmm... jeszcze dziesięć minut...”

„No dalej! Wstawań już!”

Ekstremalnie normalna rozmowa została odegrana na ekranie.

Wskaźnik punktów przywiązania nie poszedł ani w dół ani w górę.

„Co...”

„Nie myślisz, że jest coś nie tak z wybieraniem dziwnych odpowiedzi?”

Kotori zaśmiała się pogardliwie i oddała kontroler Shidou.

„Zrobię specjalny wyjątek, i pozwolę ci kontynuować z tego miejsca, więc się pośpiesz i kontynuuj. Aha, od następnego wyboru będą kary.”

„Grr...”

Czując coś niewytłumaczalnego, Shidou wziął kontroler

Kontynuując grę, pojawiła się nauczycielka z obwodem w biuście ponad 100 centymetrów.

Pomimo tego, ze wydawało mu się to nierealistyczne, Shidou zignorował ten fakt i kontynuował grę.

Nagle

„Kyaa!”

Nauczycielka z krzykiem, potknęła się i wywróciła tak, że głowa bohatera wylądowała w jej piersiach.

To było do przewidzenia, kontroler został rzucony na biurko

„Niemożliwe. Takie coś...”

Zaczął mówić Shidou, ale jeszcze raz poczuł zimny pot jak po nim spływa i z ponurą miną wziął z powrotem kontroler. Czuł, że mimo iż sytuacja była inna, coś podobnego mu się przydarzyło nie dawno.

„Coś się stało, Shidou?”

„...Nie”

Cicho, kontynuował grę.

Ponownie pojawiły się opcje do wyboru


① „Po czymś takim... pani nauczycielko, zakochałem się w tobie.” Czule ją przytul.

② „T-To niebiańskie piersiii!” Złap ją za pierś.

③ „Szansa!” Załóż dźwignię na rękę.


...Ponownie, żadna z nich nie wydawała się normalna.

„Więc, to tak to wygląda...!”

Shidou mocno zacisnął pieść. To musi być podobne do poprzedniego razu.

Poczekał aż licznik poniżej opcji pokazał zero, i jakiś tekst pojawił się na ekranie.

„...,Aaaaa! Co ty robisz!? Zboczeniec! Jesteś zboczeńcem!”

Nauczycielka zapiszczała, i liczba punktów zmalało o 80.

„Co do cholery!”

Shidou zawołał, a Kotori potrząsnęła głową w pogardzie.

„Jeśli podziwiasz jej piersi przez tak długi czas i nic nie robisz, ta odpowiedź wydaje się oczywista.”

„Więc co powinienem zrobić?”

„Nie czytałeś tekstu który był przed wyborem? Ona jest konsultantem w klubie Judo, Chimatsuri Goshogawara. Musisz wykonać na niej chwyt, i przesunąć jej uwagę z jej piersi na judo.”

„Jak do jasnej anielki miałem to wiedzieć!”

„-Cóż, przegrana to przegrana. Zrób to.”

„Tak jest.”

Mężczyzna na ekranie ponownie wyjął kartkę papieru i pokazał ją do kamery.

Był na niej nieudolny rysunek postać ze szczegółowym opisem.

„To... To jest!”

„Zgadza się. To jest rękopis postaci wymyślonej przez Shidou w przeszłości.”

„Nieeeeeeeeeeeeeeee!”

Pomimo krzyków Shidou, mężczyzna włożył kartkę do losowej szafki na buty.

„Stój, Stój, stóóóóóóóóóóój!”

Shidou trzymał się za głowę krzyczał. Reine zaczęła wykonywać szeleszczące ruchy ciałem.

„..., Reine-san!”

Zapomniał o tym, że za każdym razem jak Shidou dostanie karę, ściągnie jedną część odzieży.

Cóż, Shidou był zdrowym licealistom, i było by to kłamstwem gdy powiedzieć, że nie jest z tego zadowolony... ale z jakiegoś powodu czuł się zakłopotany.

Na szczęście Reine miała na sobie jeszcze dużo ubrań. Jeśli nie zrobić więcej pomyłek to-

„...Nn”

Kiedy Shidou myślał o tym, Reine powoli przesunęła ręce za plecy następnie jej czynność spowodowała dźwięk kliknięcia, potem wsunęła ręce pod ubranie i trochę się poszamotała i przez otwór na głowę wyciągnęła biustonosz.

„Od tego zaczynasz?!”

Krzyknął Shidou a Reine podniosła głowę.

„...Czy to jest jakiś problem?”

„Nie, ale czemu zaczynasz od końca?! Albo raczej nie musisz zdejmować więcej żadnych ubrań!”

„...Hmm? To chyba będzie nie w porządku? Mogę dalej kontynuować.”

„Ty po po prostu chciałaś go ściągnąć, mam rację.”

Shidou podniósł głos, a jego krzesło zostało ponownie kopniętę.

„Nie obchodzi mnie to, pośpiesz się. Patrz, kolejna osoba się już pojawiła.”

Mówiąc to Kotori pokazała na ekran.

„Eh...”

Nie mając innego wyboru, Shidou wznowiła grę.

Ty razem na ekranie było widać scenę jak dziewczyna w wieku bohatera, zderzyła się ze ścianą na korytarzu i tak wspaniale upadła, że nogi rozłożyły się w kształt litery M i jej majtki były widoczne w pełnej okazałości.

„-!”

Przeszukując swoją pamięć, Shidou zacisnął pięści i powiedział głośno.

„To niemożliwe! Ten przypadek na pewno się nie wydarzył!!”

"...Czyż tak? Jednak myślę, że to zdarza się niespodziewanie ..."

To powiedziała Reinie, ale Shidou nigdy się to nie przydarzyło, następnie pewny siebie pokiwał głową

I znowu jego krzesło zostało kopnięte.

„To nie jest gra gdzie zgadujesz czy sytuacja jest realna czy nie. Rób to poprawnie. Jeśli popełnisz błąd przy następny wyborze -to. ”

Kotori następnie coś zrobiła na komputerze przed nią.

„...Eee?”

Shidou zmarszczył brwi gdy zobaczył film na ekranie.

- W tle był pokój Shidou. Stał tam wpół nagi.

„To... jest...”

Shidou zbladł.

W końcu, to było.

„Natychmiastowy Specjalny Atak Błyskawicyyyyyyyyyyy!”

Było widać jak Shidou robi pozę rękami przy pasie, i całą swą mocą wyrzuca je przed siebie.

Kotori wyglądała tak jakby nic innego nie mogło ją bardziej ucieszyć w tej chwili.

„Tak, to nagranie jest czasów kiedy Shidou nie zwracał uwagi czy go ktoś obserwuje... *ha* , kiedy ćwiczył swój oryginalny zabójczy cios w swoim pokoju. *haha*, nagranie... ”

Kotori nie wytrzymała i roześmiała się na cały głos.

„NieeeeeeeeeeeeeEEEeeeeeeeeeeeEeeeeeeeeeeeeeeEEeeeeeee-!”

Shidou wyrzucił z siebie najwspanialszy krzyk tego dnia.

„Kotori! Nie to! Proszę wszystko tylko nie to!”

„Haha, lepiej żebyś wybrał następną opcję poprawną... A jeśli się poddasz to wrzucę ten film do internetu. ”

„......”

Shidou bliski rozpłakanie się, wziął kontroler jeszcze raz.



Rozdział 3: Twoje imię to......[edit]

Część 1[edit]

„I co teraz powiesz!”

Shidou trzymając kontroler lewą ręką, podniósł w górę zaciśniętą prawą pięść.

Minęło dziesięć dni, od kiedy zaczął poszkolne treningi z Kotori i Reine.

Shidou ostatecznie ukończył grę w pozytywnym wynikiem końcowym.

...Ale nawet, nie chciał nawet liczyć ile razy stare rany zostały rozdrapane w tym czasie.

„...Mmm, minęło trochę czasu, ale powiedźmy, że pierwszy etap został ukończony”

„Wygląda na to, że zaliczyłeś wszystkie sceny pozytywnie. ...Ale mimo tego, to były tylko wirtualne dziewczyny. ”

Gapiąc się na napisy końcowe, usłyszał zza pleców westchnienie Reine i Kotori

„Więc, następny trening będzie... na żywych dziewczynach. Ponadto czas nam się kończy”

„...Hmm, czy on sobie poradzi?”

„Będzie w porządku. Nawet jeśli mu się nie uda, jedyne stratą będzie zaufanie społeczeństwa do Shidou”

„Czego powiedziałaś to tak swobodnie! ”

Shidou milcząco się przysłuchiwał rozmowie, ale nie mógł się powstrzymać i przerwał im.

„Ej czy ty podsłuchiwałeś? Dalej masz te paskudne nawyki. Ty podglądaczu.”

Kotori zmarszczyła brwi i zakryła ręką usta.

„To nie jest podsłuchiwanie jeśli rozmawiasz zaraz przy mnie! ”

Wykrzyczał Shidou, a Kotori z gestem "Tak, i co z tego" uniosła dłoń, jakby chciała go uciszyć.

Poniekąd, wyglądało to jakby to on powiedział coś dziwnego

„Więc, Shidou odnośnie twojego następnego treningu... ”

„...Jestem wspaniale zdemontowany, ale dawaj. ”

„Popatrzmy... Ciekawe kto by się nadał. ”

"Aha"

Shidou przechylił głowę na bok, kiedy Reine zaczęła używać konsoli przed nią, na ekranie wyświetlały się różne obrazy z kamer w szkole.

„... To jest to, spróbujmy czegoś łatwego na początek, co myślisz o niej? ”

Następnie Reine wskazała na prawą stronę zdjęcia, a dokładnie na Tama-chan.

Kotori natychmiastowo podniosła brwi-

„-Rozumiem. Dobrze, niech to będzie ona. ”

Na twarzy Kotori pojawił się złowieszczy uśmiech.

„...Shin. Następny trening został wybrany.”

„J-Jakiego rodzaju to za trening?”

Powstrzymując niepokój, Shidou zapytał, następnie Reine odpowiedziała na jego pytanie.

„Podczas misji kiedy Duch się pojawi, będziesz musiał używać miniaturowej słuchawki z mikrofonem znajdującej się w uchu oraz poradzić sobie z problemami oraz wykonywać polecenia. Chcemy abyś potraktował tej trening na poważnie i poćwiczył ze sprzętem.”

„Więc, co muszę zrobić?”

„... Na tą chwilę, idź i uwiedź nauczycielkę Tamae Okamine”

„Że co?!”

Podniosły brwi i krzyknął.

„Masz jakiś problem?”

Spytała się Kotori ucieszona z reakcji Shidou szczerząc zęby.

„Oczywiście...! To nie wchodzi w grę abym mógł...!”

„Wiesz o tym ?, że spotkasz o wiele trudniejszych przeciwników podczas swojej misji.”

„-T-Tak wiem, ale...!”

Shidou odpowiedział a Reine podrapała się w głowę.

„...Myślę, że ona jest odpowiednia na twój pierwszy raz. Bardzo prawdopodobne, że nawet jeśli się jej oświadczysz nie przyjmie tego oraz nie wydaje się aby rozpowiadało o tym na prawo i lewo...Ale jeśli ci to bardzo nie pasuje, możemy zmienić ją na jakąś uczennicę.”

„Uuuu...”

Nie przyjemna scena pojawił się umyśle Shidou Uczennica której się zwierzył Shidou wróciła do klasy, zebrała koleżanki wokół siebie i powiedziała „Hej hej, Itsuka-kun właśnie poprosił mnie o bycie jego dziewczyną~ ” „Eee~ Naprawdę~? Myślałam, że on nie interesuje się dziewczynami, to dziwne z jego strony” „Ale to bardzo dziwne~” „Niemożliwe, on jest zawsze taki niemrawy” „Naprawdę~ ahahaha.”

...Wygląda na to, że powstała nowa traumatyczna możliwość w jego głowie.

Ponadto, jeśli będzie to Tamae, wygląda na to że powyższa scena nie będzie miała miejsca. Nie ma znaczenia jak bardzo młodo wygląda, ona jest dorosłą kobietą. Prawdopodobnie to zignoruje i pomyśli że to taki uczniowski żart.

„Więc co zrobisz? W rzeczywistości porażka jest równa śmierci, więc nie ważne którą wybierzesz, dajemy ci tylko jedną szansę.”

„... Nauczycielkę poproszę.”

Kotori zapytała i zimna struga potu spłynęła plecach Shidou, a następnie odpowiedział.

„...Wspaniale.”

Reine pochyliła się i wzięła z biurka małe urządzenie podała je Shidou. Następnie wyciągnęła coś co wyglądało na odbiornik, miało to kształt słuchawek z mikrofonem i położyła to na biurku.

„Co to jest?”

„...Spróbuj włożyć to do swojego ucha.”

Jak powiedziała tak zrobił, włożył urządzenie do ucha.

Jak już to zrobił, Reine wzięła mikrofon, i prawie, że wyszeptała.

Działa czy nie, słyszysz mnie?

„Nieźle!?”

Niespodziewanie głos Reine rozbrzmiewał w u jego uchu. Z tego powodu ramiona Shidou zadrżały oraz podskoczył.

...Wspaniale, połączenie jest poprawne. Czy głośność jest w porządku?

„Umm...myślę, że tak”

Shidou odpowiedział a Reine natychmiastowo włożyła słuchawki na głowę.

„...Nn, ok. Z tej strony też nie ma problemu.”

„Ej? Usłyszałaś co powiedziałem? Bo u mnie nie ma czegoś coby wyglądało na mikrofon.”

„...To urządzenie posiada wysoce czuły mikrofon. Szumy otoczenia się automatycznie odfiltrowywane i transmituje tylko ważne dla nas dźwięki.”

„Aha...”

Shidou westchnął z podziwu, a Kotori wyciągnęła kolejny malutki gadżet z biurka.

Pstryknęła palcami i rozłożyły się skrzydła i zawisł w powietrzu jak owad

„C-Co to jest?”

„...Przyjrzyj się temu”

Reine użyła komputera przed sobą i wyświetlił się obraz na monitorze.

Było tam widać pracownię fizyczną z Kotori, Reine i Shidou w środku.

„Więc to jest...”

„Ultra mała wysoce czuła kamera. Będziemy cię obserwować ciebie i otoczenie prze nią. Tylko nie pomyl jej z moskitem i jej nie zniszcz.”

„Hę... zadziwiające to rzeczy.”

*bum*, dostał kopniaka w tyłek.

„Mniejsza o to, pośpiesz się ty głupi żółwiu. Cel jest na trzecim pietrze we wschodnim budynku. To nie daleko.”

„...Dobrze.”

Zrozumiał, że cokolwiek powie będzie bez znaczenia, więc tylko lekko kiwnął głową.

Jeśli by to przeciągał była możliwość, że zmieniły by cel na inną osobę. Shidou z niechęcią poruszał nogami i wyszedł z pracowni fizycznej.

Popatrzył na lewo i prawo -zobaczył Tamae w oddali na korytarzu.

„Nauczy-”

Zatkało go w połowie słowa.

Z tej odległości jeśli by krzyknął to by go usłyszała... ale chciał uniknąć uwagi innych studentów którzy byli jeszcze w szkole oraz innych nauczycieli

„...Chyba nie mam innego wyboru.”

Lekkim biegiem, Shidou podążył za Tamae.

Po kilku metrach, zauważyła że ktoś za nią idzie, więc Tamae zatrzymała się i odwróciła

„Oh, Itsuka-kun? Co się stało?”

„...Yyy-”

Nawet jeśli widział jej twarz prawie codziennie, w momencie kiedy miał ją potraktować jako cel do uwiedzenia, natychmiastowo zwiększyło to jego poziom stresu, przez co zaciął się mimowolnie.

-Uspokój się. Nie zapomnij treningu. Nawet jak ci się nie uda to nie zginiesz.

Usłyszał głos Kotori w prawym uchu.

„Łatwo ci mówić...”

„Co to było? Mówiłeś coś?”

Widząc jak Shidou coś mamrocze, Tamae przychyliła głowę

„Nie, nic...”

Prawdopodobnie z irytacji że Shidou wcale się nie posunął dalej w rozmowie, usłyszał głos z urządzenia jeszcze raz.

Jakiś ty jesteś bezużyteczny. -Na razie, bądź ostrożny i spróbuj powiedzieć jakiś komplement.

Słysząc słowa Kotori popatrzył na Tamae, oglądnął ją od stóp do głowy, szukając co mógłby skomplementować.

...Nie, wróć. Shidou natychmiast wycofał się z tego pomysłu. W poradniku który czytał kilka dnie temu, zamiast bezpośrednio chwalić wygląd kobiety, lepszym pomysłem zapytać o inne rzeczy, i tym podtrzymywać rozmowę. W tym przypadku pochwalenie jej ubrań lub biżuterii lub bezpośrednie docenienie jej stylu wydaje się lepsze.

Podjął decyzje i otworzył usta.

„T-Tak przy okazji, twoje ubrania... są śliczne.”

„Eee..? Tak myślisz? Ahaha, zawstydzasz mnie.”

Twarz Tamae z lekka się z czerwieniła, następnie się uśmiechnęła i podrapała z tyłu głowy.

-Ooo. Czy to nie miła odpowiedź? Shidou złapał się za ręce.

„Tak, dobrze się na tobie prezentuje!”

„Fufu, dziękuje. To jedna z moich ulubionych.”

„Twoja fryzura też bardzo ładna!”

„Naprawdę?”

„Tak, i twoje okulary również.”

„Ah, ahahahaha...”

„Dziennik klasowy też jest cudownie super ładny! ”

„Eee... Itsuka-kun...?”

Tamae była coraz bardziej oszołomiona, a jej uśmiech był lekko skrzywiony.

Przesadziłeś z tym łysolu.

Usłyszał w prawym uchu zdegustowaną Kotori.

Mimo tego, nie miał pojęcia co dalej mówić. Przez chwilę stali w ciszy.

„Hmm... To wszystko co chciałeś mi powiedzieć?”

Tamae przechyliła głowę.

Prawdopodobnie pomyślały sobie, że mało czasu zostało, więc usłyszał śpiący głos w prawym uchu.

...Dobrze więc, powtarzaj to co ci powiem.

Shidou był zadowolony z tego, następnie kiwnął głową na znak, że rozumie.

Wtedy bez myślenie o tym co słyszy powtarzał wszystko słowo w słowo.

„Yyy, Nauczycielko.”

„O co chodzi?”

„Ostatnio chodzenie do tej szkoły sprawia mi wiele radości.”

„Naprawdę? Czyż to nie wspaniale”

„O tak... to zaczęło się od momentu kiedy zostałaś naszą wychowawczynią.”

„Eee...?”

Zaskoczona Tamae otwarła szeroko oczy.

„C-Co chcesz przez to powiedzieć, jejku. Co tak nagle ”

Shidou kontynuował powtarzanie słów Reine.

„Aktualnie, od długiego czasu mam-”

„Ahaha...to nie dobrze. Rozumiem twoje uczucia, ale wiesz że jestem nauczycielką.”

Ściskając dziennik klasowy, Tamae gorzko się uśmiechnęła.

Tak jak przystało na nauczyciela i dorosłego, miała zdecydowany zamiar mu odmówić

...Hmm. Teraz powinnyśmy zaatakować.

Reine które nieprzerwanie wymyślała zdania, lekko westchnęła

Jeśli dobrze pamiętam, ona ma 29 lat -Więc Shin spróbuj tego.

Reine udzieliła instrukcji na temat następnej linii. Nie wiele myśląc Shidou powtórzył.

„Mówię poważnie. Ja poważnie chce- ”

„Umm... to mnie trapi”

„Ja na poważnie chce się z tobą ożenić!”

-Drgawki.

Kiedy Shidou powiedział o małżeństwie, wyraz twarzy Tamae lekko się zmienił.

Po chwili krótkiej ciszy, cichym głosem powiedziała.

„Naprawdę, mówisz to na poważnie?”

„Eh...eee,yyy... Tak”

Shidou odpowiedział niepewnie z powodu zmiany atmosfery, Tamae nagle zrobiła krok do przodu i złapała za rękaw Shidou.

DAL v01 145.jpg

„Naprawdę? Kiedy Itsuka-kun będziesz się mógł ożenić, Ja będę miała pona 30 lat. Nie przeszkadza ci to? Może powinniśmy pójść do naszych rodziców teraz? Jak skończysz liceum zamieszkasz razem ze mną? ”

Tak jakby stała się inną osobą, jej oczy mieniły się i błyszczały i ciężkich oddechem zbliżyła się do Shidou.

„Eee...eee, nauczycielko...?”

...Hmm, to chyba była zbyt efektywne.

Gdy Shidou zaczął się wycofywać, Renie powiedziała i westchnęła.

„Co tu się w ogóle dzieje?”

Zapytał cichym głosem tak aby Tamae tego nie usłyszała.

...Więc, panna niezamężna, 29 lat, dla kogoś takiego jak ona słowo 'ślub' to jakby śmiertelne zaklęcie. Jej koleżanki ze szkoły, zaczęły zakładać rodziny jedna po drugiej, jej rodzice zaczynają ją naciskać, trzydziestka tuz za pasem, jest ona w niepewnej sytuacji... ale mimo tego wydaje się być za bardzo zdesperowana.

Powiedział Reine lekko zmieszanym głosem co było dość rzadkim zjawiskiem.

„W porządku, teraz rozumiem, ale co ja mam zrobić...! ”

„Hej Itsuka-kun, masz trochę wolnego czasu teraz? Wprawdzie jesteś za młody aby podpisać dokumenty ślubne, ale może za to zawiązać pakt krwi. Może pożyczyć przecinak z pracowni artystycznej. Nie martw zrobię to tak, że nie bolało.”

Przyciśnięty słowami Tamae,z Shidou wydobył się dźwięk podobny do krzyku.

Posuniecie się dalej może przysporzyć denerwujących kłopotów. Wykonałeś zadanie, więc odpowiednio ją przeproś i wycofaj się.

Shidou przełknął ślinę i po przemyśleniu sprawy powiedział.

„Prz-Przepraszam! Myślę, że nie jestem jeszcze gotowy tak daleko się posunąć...! Proszę o tym zapomnieć...! ”

Krzycząć, Sihoudu z pędem oddalił się z miejsca.

„Itsuka-kun!?”

Słysząc głos Tamae zza pleców, kontynuował bieg.

Nieźle~, ta nauczycielka ma niezłą osobowość.

Słychać było beztroski śmiech Kotori. Ciągle biegnąc, Shidou podniósł głos.

„Nie rób sobie ze mnie jaj...! Czego się śmiejesz tak-”

Jak ty zaczął mówić.

„Beztro...!?”

„...!”

Z racji tego, że był skoncentrowany na rozmowie, Shidou zderzył się uczennicą która nagle pojawiła się zza rogu i upadli oboje.

„P-Przepraszam, wszystko w porządku?”

Mówiąc to, Shidou podniósł z podłogi. I...

„Eee...?!”

Serce o mało nie stanęło Shidou. Okazało się, że zderzył się Origami Tobiichi

Ale to nie wszystko. Kiedy ona upadła, wylądowała na tyłku i tak po prostu znajdowała się na wprost Shidou z nogami rozłożonymi w kształt litery M. ....Były białe.

Odruchowo odwrócił wzrok. Jednakże, Origami wcale nie przejmowała się tym.

„Wszystko w porządku.”

Powiedziała i wstała.

„Coś się stało?”

Origami zapytała się Shidou.

Nie pytała się o powód biegnięcia przez korytarz, ale prawdopodobnie dlaczego patrzy się w podłogę trzymając rękę na czole.

„Nic o co trzeba się martwić. Jestem po prostu zszokowany tym, że zdarzyło się coś o czym myślałem, że to niemożliwe...”

Ostatnia forteca upadła. Możliwości symulacji <Ratatoskr> są przerażające. Z jakiegoś powodu wydawało mu się ta gra jest całkiem dobrze zrobiona.

„Rozumiem.”

Odpowiadając jednym słowem, Origami udała się w dalsza drogę korytarzem.

W tym momencie głos Kotori rozbrzmiał w jego prawym uchu.

Wspaniała możliwość Shidou. Kontynuujmy trening z nią.

„Że co?!”

Najlepiej będzie jeśli zdobędziemy trochę danych od twoich rówieśników, zamiast od nauczycielki. Pomimo tego, że nie jest Duchem, ona jest ważnym członkiem AST. Nie myślisz, że ona będzie dobrym przykładem? Z tego co wiem, nie wydaje się aby rozpowiadał plotki w ogóle.

„Ty... nie rób sobie jaj ze mnie”

Czyż nie chcesz porozmawiać z Duchem?

"..."

Shidou wstrzymał oddech i przygryzł dolną wargę.

Przygotowując się, odezwał się w stronę Origami.

„To-Tobiichi.”

„Co?”

Origami odwróciła się natychmiastowo, wydawało się, że czekała aż ją zawoła.

Shidou był lekko zaskoczony, ale uspokoił oddech i zaczął mówić. Z powodu tego, że miał doświadczenie ze spotkania z Tamae, był teraz o wiele spokojniejszy niż wcześniej. Tak jest jeśli nie przesadzi to będzie dobrze, chyba że przesadzi.

„Twój ubiór jest cudowny.”

„Munderek szkolny.”

„...Tak jest.”

Czego wybrałeś jej ubrania, ty mrówkolwie

Nawet jeśli to była tylko nazwa robaka, czuł się jakby ktoś go okrutnie znieważył. Dziwne!

„-Ponieważ to zadziałało z nauczycielka...!” Następnie pokiwał lekko głową.

...Pomożemy mu?

Reine i Kotori prawdopodobnie były niecierpliwe, gdyż Reine ponownie zaoferowała pomoc.

Pomimo tego, że nadal się czuj nie pewnie, nie miał przekonania do prowadzenia rozmowy osobiście, więc Shidou kiwnął głową.

Słysząc wyrazy w prawym uchu, zaczął je powtarzać,

„Hej, Tobiichi.”

„Co?”

„Aktualnie... Znam cię od dłuższego czasu.”

„Rozumiem”

Rzuciła jeden wyraz, następnie Tobiichi powiedziała coś niebywałego.

„Ja ciebie też znam.”

„-!”

Shidou był tak mocno zaskoczony, że nie mógł wydobyć się z siebie żadnego dźwięku. Wydawało mu się, że jeśli powie coś innego niż słowa Renie, to będzie wszystko się wykolei.

„-A więc ty też Jestem szczęśliwy... Ponadto to, że jesteśmy razem w tej samej klasie bardzo mnie cieszy. Przez ten cały tydzień, zawsze na ciebie spoglądałem w trakcie lekcji.”

Uuu, nawet Shidou pomyślał, że to było nieprzyjemne. Pomyślał, że ten tekst jest idealny dla prześladowcy.

„Rozumiem.”

Jednakże, Origami,

„Też na ciebie patrzę.”

Patrząc prosto na Shidou powiedziała.

„...”

Przełknął ślinę. W rzeczywistości Shidou poczuł się dziwnie z powoodu, że wcale się nie patrzył na Origami w trakcie lekcji.

Próbując uspokoić swoje rozszalałe serce, powtarzał to słyszał z urządzenia w uchu.

„Naprawdę? Ale to nie wszystko. Po lekcjach zostaje w klasie i wącham twój strój do WF-u”

„Rozumiem.”

Spodziewał się że to wywoła jakiś efekt, ale Origami pozostała niewzruszona.

Raczej,

„Też to robię.”

„......?!”

-Ona to robi?! Z własnej woli ?!

Twarz Shidou zalała się potem.

Ponadto, czy zdania od Kotori i Reine nie zaczynały być coraz dziwniejsze?

Ale był tak skołowany, że to było niemożliwe aby kontynuował rozmowę własnymi słowami.

„-Naprawdę? Wychodzi na to, że pasujemy do siebie.”

„Tak.”

„Więc, jeśli ci to pasuje, czy pójdzie ze mną na randkę- chyba, że to za szybko dla ciebie”

Nie obchodził go już żaden trening ani nic innego. Nie mogąc wytrzymać, odwrócił się i wykrzyczał.

Z perspektywy Origami, on był dziwakiem który jej zaproponował randkę i przypadkowo zagrał rolę wielkiego tsukkomi.[1D 1]

...Cóż, myślę, że chyba nie powinieneś jej tego mówić.

„Chyba to wy kazaliście mi to powiedzieć! ”

Po wykrzyczeniu swojej frustracji, westchnął i odwrócił się w stronę Origami.

Origami była bezuczuciowa jak zawsze... być może to tylko jego wyobraźnia, ale wydawało mu się, że jej oczy są otwarte szerzej niż przed chwilą.

„Yyym eeee, odnośnie tego... przepraszam, to było- ”

„Nie mam nic przeciwko.”

„................Co?”

Shidou wydał z siebie dziwny dźwięk. Był kompletnie zaskoczony. Szczęka mu opadła, ręce zwiotczały. Ogólnie całe ciało było oniemiałe.

-Czekaj, co to było. Co ta dziewczyna właśnie powiedziała?

„C-Co?”

„Powiedziałam, Nie mam nic przeciwko.”

„C-cooooooooooooooooooooooo?”

„Nie mam nic przeciwko, aby pójść z tobą na randkę”

„...?!”

Pot zalał twarz Shidou. Złapał się ręką czoła i powtarzał 'uspokój się'.

Nie może być. Jeśli o tym pomyślisz na trzeźwo jest to niemożliwe. Żadna dziewczyna nie zgodziła by się chodzić z chłopakiem, przy takiej ilości odbytych rozmów z nia.

...Cóż, prawdopodobnie ty byłoby możliwe, ale on zdecydowanie nie spodziewał się takiej odpowiedzi od Origami.

-Nie, czekaj. Shidou złączył brwi. Może Origami czegoś nie zrozumiała.

„Ahaha... miałem na myśli abyś gdzieś ze mną poszła.”

„...?”

Origami lekko przechyliła głowę

„Czyli co miałeś na myśli?”

„Eh, nie...Umm, Tobiichi jak myślisz co miałem na myśli...?”

„Myślę, że miałeś na myśli randkę”

„...!”

Ciało Shidou zadrżało jakby dostał w głowę piorunem.

Z jakiegoś powodu słysząc jak Origami mówi „randka” brzmiało to wyjątkowo niemoralnie.

„Mylę się?”

„N-Nie... Nie mylisz się... Ale”

„Rozumiem.”

Origami odpowiedziała jakby nic się nie stało.

Chwilę później, Shidou żałował swojej decyzji.

-Czego, czego powiedziałem „nie mylisz się”! Nie, jeszcze mogę to zrobić, jeszcze mogę to przerobić w nieporozumienie!

Nagle.


UUUUUUUuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu—————


„!?”

W tym momencie, bez żadnego ostrzeżenia rozległ się alarm.

Jak również wtedy, Origami lekko podniosła głowę.

„-Muszę iść. Na razie”

Mowiąc to obróciła się na pięcie i pobiegła korytarzem.

„H-Hej-”

Tym razem jak Shidou ją zawołał, nie zatrzymała się.

„C-Co teraz powinienem zrobić zrobić...”

Wkrótce usłyszał głos w uchu.

Shidou, to trzęsienie przestrzenne. Na razie musimy wrócić na <Fraxinus>. Chodź tu do nas.

„W-Więc, Duch się pojawi... ? ”

Shidou zapytał, a chwile później Kotori odpowiedziała.

Tak. Przewidywana lokacja gdzie się pojawi jest tutaj – w Liceum Raizen.


Część 2[edit]

Jest 17:20.

Trzy osoby unikając innych uczniów którzy się ewakuowali, zostały przeniesione na <Fraxinus>, następnie zapoznawały się z informacjami wyświetlonymi na monitorach na mostku.

Przebrane w wojskowe mundury, Kotori i Reinie co jakiś czas wymieniały między sobą zdania i kiwały potakująco, niestety Shidou nic z tego nie rozumiał i nie miał pojęcia co znaczą cyfry na monitorach.

Jedyną rzecz jaką mógł zrozumieć to była - mapa która była na prawej stronie monitora wyśrodkowana na liceum Shidou.

„W porządku, mmm.”

Siedząc w fotelu kapitana, rozmawiając z załogą i spożywając lizaka Chupa Chups, Kotori powiedziała do Shidou.

„-Shidou.”

„Co?”

„Będziesz musiał popracować natychmiast. Przygotuj się.”

„...”

Na te słowa ciało Shido zesztywniało.

Cóż, wyobrażał sobie, że może się to stać oraz to, że będzie to wymagać jego udziału. Ale mimo tego, nie mógł ukryć swojego zestresowania, że teraz to będzie na powaznie.

„Pozwolisz mu wziąć udział w prawdziwej walce, dowódczyni? ”

Stojący obok fotelu kapitana Kannazuki niespodziewanie się spytał gapiąc się na ekran.

„Przeciwnik jest Duchem. Porażka jest równa śmierci. Czy on odbył wystarczająco dużo trenin - *plask* ”

W środku zdania, pieść Kotori uderzyła w splot słoneczny Kannazukiego.

„Kwestionujesz moje decyzje, stałeś się zbyt zuchwały Kannazuki. Za karę dopóki ci nie powiem, żebyś przestał, będziesz mówiła jak świnia.”

„K-Kwik.”

Z jakiegoś powodu, wydawało się, że Kannazuki jest to do tego bardzo przyzwyczajony Patrząc na to, Shidou przetarł pot z czoła.

„...Ale Kotori, myślę, że Kannazuki-san ma racje...”

„No no, Rozumiesz język świń? Tego można się było spodziewać po kimś kto jest na tym samym poziomie co świnie.”

„N-Nie lekceważ świń! Świnie są niespodziewanie wspaniałymi zwierzętami, wiesz!”

„Tak wiem. Kochają czystość i są silne. Powiadają, że są mądrzejsze nawet od psów. Dlatego moje podwładnego Kannazuki lub moje honorowego brata Shidou, z tak wielkim szacunkiem, nazywam świniami. Świnia. Ty świnio.”

"...Hrum."

Nie wyglądało no to jednak, że Kotori używa tego tytułu z szacunku.

Jednakże Kotori prawdopodobnie rozumiała pytanie Kannazukiego i niepokój Shidou.

Wskazała patykiem od lizaka na ekran i powiedziała.

„Shidou, wiesz, jesteś szczęściarzem. ”

„Co...?”

Spojrzał na ekran na który patrzyła się Kotori..

Numery o niewiadomym znaczeniu fruwały po ekranie, ale -na mapie po prawej, zauważył coś czego wcześniej nie było

W środku liceum Shidou wyświetlana była pojedyncza czerwona kropka oraz dużo otaczających ją małych żółtych kropek.

„Czerwona to Duch, a żółte to AST.”

„...i co tu takiego szczęśliwego jest?”

„Popatrz na AST. Zobacz, że w ogóle się nie poruszają. ”

„Aha... na to wygląda.”

„Czekają aż Duch, wyjdzie na zewnątrz.”

„Czemu? Nie zamierzają zaatakować szkoły?”

Shidou przechylił głowę, a Kotori wzruszyła ramionami.

„Przynajmniej pomyśl trochę zanim coś powiesz. Jest mi wstyd za ciebie, nawet pleśń jest nieco mądrzejsza od ciebie.”

„J-Jak śmiesz!”

„Jednostki CR, nie zostały zaprojektowane do walki w małych pomieszczeniach, zacznijmy do tego. Nawet jeśli rozwiniesz przestrzeń to jest tam duża przeszkód, korytarze są wąskie nie wspominając o ty, że masz ograniczoną widoczność.”

Mówiąc to Kotori pstryknęła palcami. Jakby w odpowiedzi na to obraz na monitorze, zmienił się w transmisje na żywo z liceum.

Płytka dziura w kształcie miski znajdowała się na podwórku szkolnym oraz na drodze, nawet część szkoły całkowicie wyparowała. Było podobnie jak wtedy kiedy Shidou doświadczył tego pierwszy raz.

„Po pojawieniu się przed szkołą, wydaje się, że weszła do wpół zniszczonej szkoły. Nie często będzie miał takie szczęście, ponieważ teraz może nawiązać kontakt z Duchem bez przeszkadzania ze strony AST”

„Oh... Teraz rozumiem.”

Wreszcie wszystko zrozumiał.

Jednakże słowa Kotori spowodowały, że zaczął o czymś rozmyślać.

„...Jeśli duch pojawi się na otwartej przestrzeni, jak mam się do niej zbliżyć? ”

„Poczekać, aż AST zostanie całkowicie pokonane czy przemieścić do niej się w trakcie bitwy lub coś w tym stylu.”

„...”

Shidou rozumiał teraz więcej niż wcześniej, i był wdzięczny za sytuacje jaka jest teraz.

„Mmm, więc szybko ruszajmy. Nadal masz ten interkom (słuchawka z mikrofonem) w uchu?”

„Tak, mam.”

Dotknął prawego ucha. Zgodnie z oczekiwaniami interkom był tam cały czas

„Okej. Kamera będzie cię śledzić, więc kiedy będziesz w tarapatach, jako znak dotnij interkomu dwa razy. ”

„Eee... Rozumiem. Ale... ”

Shidou zmrużył oczy i spojrzał w stronę Kotori i Reine która miała własne stanowisko w niższej części mostka.

Wnioskując z ich podpowiedzi w czasie treningu, były raczej beznadziejne jako wsparcie.

Kotori prawdopodobnie zgadała o czym myśli Shidou widząc jego wyraz twarzy, uśmiechnęła się szeroko.

„Nie martw się Shidou. Mamy dużo odpowiednich ludzi w załodze <Fraxnius> ”

„Na pewno?”

Odpowiedział wątpiąco Shidou, a Kotori zarzuciła zamaszyście płaszczem i wstała.

„Takich jak,”

Z werwą wskazała na jednego z członków załogi w niższej części mostka.

„Posiadający doświadczenie z pięciu małżeństw, Mistrz Romansów <Kiepski Małżonek>, Kawagoe!”

„Ale to znaczy, że miał cztery rozwody, czyż nie?”

„Posiadający wielką popularność w nocnych sklepach na Filipinach <Prezydent> Mikimoto!”

„Ta popularność to tylko przez pieniądze, racja? ”

„Jej rywalki doświadczają nieszczęścia raz za razem. Kobieta z 02:00 <Szpilasta Dziewica>, Shiizaki!”

„Ona na pewno rzuci na nią jakąś klątwę!”

„Mężczyzna z setką narzeczonych <Łamacz Wymiarów>, Nakatsugawa! ”

„Te narzeczone posiadają wymiar Z[1D 2], prawda!?”

„Jej miłość jest tak wielka, że prawo zabrania jest zbliżać się do kochanka na mniej niż 500m <Oddana kochanka>, Minowa!”

„Czego tylko tacy ludzie tu się znajdują! ”

„...Umiejętności każdego z nich są w 100% prawdziwe.”

Można było usłyszeć jak Kotori mamrocze z niższej części mostka.

„N-Nawet, jeśli tak mówisz...”

„Mniejsza o to, pospiesz i idź już. Jeśli Duch wyjdzie z budynku, AST go otoczy.”

Shidou zaczął narzekać, a Kotori energicznie kopnęła go w tyłek .*łup(?)*

„...ała, t-ty...”

„Będzie dobrze, jeśli nie będziesz się tym przejmował. Nawet jeśli zginiesz raz czy dwa, zawsze może zacząć grę od nowa.”

„Nie rób sobie jaj ze mnie, kim ja jestem, hydraulik?.[1D 3]

„Mamma Mia[1D 4]. Brat który nie wierzy siostrze będzie nieszczęśliwy, wiesz o tym?”

„Nie chce tego słyszeć od siostry która nie słucha brata.”

Shidou westchnął i posłusznie wyszedł przez drzwi mostka.

„Powodzenia.”

„Ok.”

Pomachał lekko Kotori w odpowiedzi na jej uniesiony kciuk w górę.

Jego serce wciąż szybko biło ale -nie było szansy na to aby się wymigać od tego.

Pokonać je, sprawić że się zakochają w nim, uratować świat.

Nie brał pod uwagę takich wyniosłych rzeczy.

On chciał po prostu -jeszcze raz porozmawiać z tą dziewczyną.

Transporter był umieszczony w dolnych sekcjach <Fraxinus>, najwyraźniej używał realizera do natychmiastowego wysyłania i odbierania rzeczy w linii prostej do celu, dopóki nie ma przeszkód po drodze.

Za pierwszym razem miał uczucie podobne do choroby morskiej, ale po kilku razach można się do tego przyzwyczaić.

Po potwierdzeniu, jego otoczenie natychmiastowo zmieniło się z <Fraxinus> na tyły budynku liceum, Shidou lekko potrząsnął głową.

„Więc, teraz powinienem-”

Jak szybko zaczął mówić tak szybko przestał.

To było jak zły żart, ściany budynku zostały przecięte na wskroś, tuż przed oczami Shidou, efektem tego było to, że patrzył teraz na wnętrze budynku.

„To się wydaje niewiarygodne...”

Cóż, idealnie, wejdź do budynku.

Usłyszał przez interkom w prawym uchu polecenie od Kotori.

Shidou wymamrotał „...Zrozumiałem” jednocześnie drapiąc się po policzku, następnie wszedł do szkoły. Jeśli zmarnuje za dużo czasu, Duch może wyjść na zewnątrz, jak równeż jest też możliwość, że Shidou zostanie wykryty przez AST i zostanie pod ich 'ochroną'.

Pospiesz się, Duch jest na trzecim piętrze, w czwartej klasie od przodu

„Tak jest...”

Shidou wziął głęboki oddech i pobiegł schodami na górę.

Nie minęła nawet minuta a już był przed wspomnianą klasą.

Bez otwierania drzwi, nie mógł potwierdzić kto jest w środku, ale myśl, że to jest Duch spowodowała, że jego serce zaczęło bić jak szalone.

„Ej -to jest klasa 2-4. Czy to nie moja klasa?”

No to jest twoja klasa. Czy to nie wygodne. Nie można powiedzieć, że masz przewagę pozycyjną ale, to lepsze miejsce niż jakieś inne nieznane tobie.

Powiedziała Kotori. Ale faktem było, że dopiero co zdał do tej klasy więc nie było dla niego niczym znajomym.

Poza tym, musi porozmawiać z Duchem, zanim jakiś kaprys przyjdzie mu na myśl. Shidou przełknął ślinę.

„...Hej, dobry wieczór, co ty tutaj porabiasz? ”

Powtarzał po chichu w nieskończoność.

Zebrał się w sobie i otworzył drzwi do klasy.

Stan klasy, zabarwionej na czerwono przez zachodzące słońce, ukazał się na jego siatkówce.

„---”

Upłynęła chwila czasu.

Słowa które powtarzał nagle wyparowały mu z głowy.

„Ah-”

Czwarty rząd od przodu, drugie krzesło od okna - na miejscu Shidou siedziała dziewczyna z czarnymi włosami, ubrana w dziwną suknię, z jedną nogą na krześle.

Jej oczy emanowały iluzorycznym blaskiem, znajdowała się melancholijnym stanie i patrzyła bezwiednie się w tablice wpół otwartymi oczami.

Połowa jej ciała w był skąpana w blasku zachodzącego słońca, każdy kto się na nią patrzył nie mógł myśleć o czym innym niż tylko o niej.

Jednakże ta niemalże perfekcyjna scena, szybko się skończyła.

„-Eee?”

Dziewczyna zauważyła wtargnięcie Shidou, w pełni otworzyła oczy i spojrzała na niego.

„...!H-Hej-”

Próbując uspokoić swoje serce, Shidou podniósł rękę... bynajmniej próbował.

—Wussz

Myślał, że dziewczyna tylko tak sobie machnęła ręka, a tu struga czarnego światła, otarła się o policzek Shidou.

Chwilę później drzwi które trzymał, jak również okno w korytarzu które było za nim rozpadło się z wielkim hukiem.

„...!?”

Widząc co się stało, natychmiastowo zamarł w miejscu. Próbując dotknąć swojego policzka, wypłynęła z niego mała struga krwi.

Jednakże, nie wolno mu było być nawet oszołomionym.

Shidou!

Głos Kotori wstrząsał jego uchem aż do bólu.

Z ponurym wyrazem twarzy, dziewczyna zamachnęła ręka ponad głową, nad jej dłonią coś o kształcie kuli emitowało czarne światło.

„Czek...”

Szybciej niż jego krzyk, przemieścił się za kawałek ściany aby się ukryć

Prawie natychmiast, struga światła przeszła przez miejsce gdzie był przed chwilą, z łatwością przebiła się przez zewnętrzną ścianę budynku i rozszerzyła się na poza nią.

Struga czarnego światła cały czas była emitowana.

„C-Czekaj! Nie jestem twoim wrogiem!”

W korytarzu w którym był nagle zrobił się wielki przeciąg.

Struga światła znikła, wyglądało na to, że usłyszała jego słowa

„...Mogę wejść...?”

Z tego co widzę wnioskuje, że nie szykuje się do ataku. Jeśli chciałaby to bez problemu mogłaby zniszczyć ścianę za którą stoisz. - Z drugiej strony marnowanie czasu i denerwowanie jej jest złym pomysłem. Wejdź.

Shidou mamrotał sam do siebie, a Kotori odpowiedziała. Kamera prawdopodobnie wleciała już do klasy.

Przełykając ślinę Shidou, stanął w wejściu do klasy tam gdzie kiedyś były drzwi.

„...”

Dziewczyna wpatrywała się w niego. Zastanawiał się czy go zaatakuje, z jej oczu można było wyczytać zwątpienie i ostrożność.

„U-Uspokój się na ch-”

Podniósł ręce do góry aby pokazać, że nie ma wrogich zamiarów i wszedł do klasy.

Jednakże,

„-Stop.”

W tym samym momencie rozbrzmiał chłodny głos dziewczyny - *Pszyyt*, podłoga przed stopami została przypalona przez wiązkę światła. Shidou natychmiastowo znieruchomiał.

„...”

Dziewczyna uważnie przyglądnęła Shidouo od stóp po głowę i otwarł swoje usta.

„Kim ty jesteś”

„Yyy, jestem-”

Poczekaj chwilę.

Shidou miał właśnie odpowiedzieć, ale Kotori mu przerwała.

Monitor na mostku <Fraxinus> wyświetlał twarz Ducha, dziewczyny ubranej w świetlistą suknie.

Jej urocza twarz, usilnie wpatrywała się w prawą stronę obrazu z kamery tam gdzie stał Shidou.

Ekran był również wypełniony masą parametrów zaczynających się od „poziom przywiązania”. Reine wykorzystywała realizer do analizowania i wyświetlania stanu psychicznego dziewczyny.

We współpracy z SI wbudowaną w <Fraxinus>, rozmowa między nimi była wyświetlana w czasie rzeczywistym na dole ekranu jako tekst.

Na pierwszy rzut oka wyglądało to jak gra którą Shidou używał do treningu.

DAL v01 171.jpg

Niektórzy członkowie załogi patrzyli na ten wielki ekran z absolutną powagą.

To była wyjątkowo surrealistyczna scena.

Wtedy -Kotori nagle podniosła brwi.

„Kto ty jesteś.”

W momencie kiedy Duch powiedział te słowa do Shidou, obraz zamigotał i zawyła syrena na mostku.

„T-To jest-”

Powiedział zszokowanym głosem ktoś z załogi, okno pojawiło się na środku ekranu.


① „Jestem Shidou Itsuka. Przybyłem cię uratować!”

② „Jestem tylko bezbronnym przechodniem, proszę nie zabijaj mnie.”

③ „Zanim zapytasz kogoś o nazwisko, podaj swoje.”


„Wybór-”

Patyk od lizaka Kotori stanął prosto w poziomie.

Realizer które używa Reine w połączeniu z SI <Fraxinus> wykrywa zmiany w takich rzeczach jak tętno Ducho czy fale mózgowe i natychmiastowo wyświetla mozliwe odpowiedzi na ekranie.

Wyświetlany czas pokazywał ile zostało do momentu kiedy stan psychiczny Ducha będzie niestabilny.

Inaczej mówiąc, dobra decyzja może skutkować zyskaniem przychylnośći Ducha.

Jednakże, jeżeli popełni pomyłkę-

Kotori natychmiast przybliżała się do mikrofonu, aby zatrzymać Shidou przed udzieleniem odpowiedzi

„Poczekaj chwilę.”

„-?”

Dźwięk oddychania można było usłyszeć z głośników. Zdecydowanie dziwił się czego Kotori go zatrzymała.

Nie mogli pozwolić aby Duch czekaj w nieskończoność, Kotori odwróciła się do załogi i wydała polecenie.

„Wybierzcie opcje która uważacie za właściwą! Macie pięć sekund!”

Naraz wszyscy członkowie załogi użyli swoich konsol. Wynik wyświetlił się od razu na monitorze Kotori.

Najpopularniejsza była opcja nr ③.

„-wygląda na to, że wszyscy mamy podobne zdanie.”

Powiedziała Kotori, a załoga zgodnie pokiwała głowami.

„① wydaje się oczywiste na pierwszy rzut oka, ale kiedy przeciwnik ma wątpliwości czy nie jesteśmy czasami wrogiem, powiedzenie czegoś takiego może, się wydawać podejrzane. Poza tym jest trochę odrażające.”

Kannazuki powiedział.

„... ② jest najgorszym wyborem. Jeśli ucieknie to będzie koniec ”

Następnie z niższej części mostka Reine powiedziała.

„Zgadza się, w tym wypadku ③ jest najbardziej logiczną opcją, jeśli dobrze pójdzie może udać się nam pokierować rozmową.”

Kotori pokiwała głową i jeszcze raz zbliżała się do mikrofonu.

„...H-Hej, co tam powiedziałeś...”

Przerywając odpowiedź będąc pod baczną obserwacją dziewczyny, Shidou znalazł się w nieprzyjemnej sytuacji.

„...Jeszcze raz się pytam. Kim jesteś?”

Powiedziała dziewczyna z irytacją, z jej oczy można było odczytać zdenerwowanie.

Wreszcie usłyszał głos Kotori w prawym uchu.

Shidou. Słyszysz mnie ? Odpowiedz dokładnie tak jak ci powiem.

„O-Okej.”

-Zanim zapytasz kogoś o nazwisko, podaj swoje.

„Zanim zapytasz kogoś o nazwisko, podaj swoje....co....”

Jak tylko to powiedział, twarz Shidou zbladła.

„C-Coś ty kazała mi powiedzieć...”

Jednakże było już za późno. Kiedy tylko usłyszała głos Shidou, dziewczyna się zdenerwowała, tym razem uniosła obie ręce do góry i stworzyła świetlistą kulę.

„...”

Shidou pośpiesznie rzucił się na podłogę i odczołgał w prawo.

Chwilę później kula czarnego światła została rzucona w miejsce gdzie stał. W podłodze zrobiła się wielka dziura, i rozciągła pionowo się przez wszystkie piętra.

„...O żeż ty...”

Eh, to dziwne.

„Ty to powinnaś powiedzieć..., chcesz mnie zabić...? ”

Odpowiedział Kotori, która wydawała zakłopotana, Shidou wstał z podłogi trzymająć się za głowę.

Następnie-

„Ostatni raz się pytam. Jeśli nie chcesz mi odpowiedzieć, potraktuje cię jak wroga. ”

Powiedziała dziewczyna stojąc na biurku Shidou. Skołowany odpowiedział natychmiast.

„J-Jestem Shidou Itsuka! Jestem tutejszym uczniem! Nie mam wrogich zamiarów!”

„...”

Powiedział Shidou i jednocześnie podniósł ręce do góry a dziewczyna z podejrzliwymi oczami zeskoczyła z biurka.

„-Stój nieruchomo. Obecnie jesteś w zasięgu moich ataków.”

„...”

Shidou zasygnalizował że zrozumiał przez kiwnięcie głową pozostając w bezruchu

Dziewczyna powoli zbliżała się do Shidou.

„...Mmm?”

Lekko pochyliła się, uważnie się przypatrywała twarzy Shidou przez chwilę, a potem uniosła brwi.

„Hej, nie spotkaliśmy się już kiedyś...? ”

„Eee... w tym miesiącu – Tak mi się wydaje, dziesiątego. W mieście.”

„Aha.”

Kiedy sobie przypomniała lekko klasnęła rękami i wróciła do poprzedniej postawy.

„Pamiętam cię. To byłeś ty który powiedział te dziwne rzeczy. ”

Widząc, że nieco surowości uleciało z je oczu, zdenerwowanie Shidou zmniejszyło się.

Jednakże,

”Gi...!?”

Chwilę później, złapała Shidou za grzywkę, i był zmuszony patrzeć do góry

Dziewczyna pochyliła swoją głowę, aby popatrzeć w oczy Shidou.

„...Jeśli dobrze pamiętam, powiedziałeś, że nie chcesz mnie zabić? Hmph- Przejrzałam cię na wylot. Powiedz mi, w co grasz. Może chcesz zadać mi cios w plecy kiedy, stracę czujność?”

„...”

Shidou lekko uniósł brwi, i zagryzł mocno zęby.

Nie dlatego, że bał się tej dziewczyny.

Słowa Shidou – Nie przyszedłem cię zabić; słowa w które dziewczyna nie chciała uwierzyć

Z tego powodu, że przebywała w środowisku w którym nie mogła w nie uwierzyć

Czuł się źle, i nie mógł tego wytrzymać.

„- Ludzie są...”

Słowa mimowolnie wydobyły się z Shidou.

„...nie wszyscy ludzie chcą cię zabić.”

„...”

Dziewczyna otworzyła szerzej oczy oraz zdjęła rękę z włosów Shidou. Przez chwile pytająco wpatrywała się w Shidou, a następnie zapytała się.

„...Naprawdę?”

„Tak, naprawdę.”

„Wszyscy ludzie, których spotkałam, mówili mi, że muszę umrzeć.”

„Wcale nie ... są tacy..”

„...”

Bez słowa dziewczyna włożyła rękę za plecy.

Zmrużyła oczy i ściągnęła usta – z wyrazu twarzy można było przeczytać wciąż nie może uwierzyć w słowa Shidou.

„...Więc się pytam. Jeśli mnie nie chcesz zabić, to z jakiego powodu jesteś tutaj teraz?.”

„Yyy, to jest -mmm.”

Shidou

Kiedy Shiodu zaczął się jąkać, głos Kotori rozbrzmiał w jego prawym uchu.

„-Następny wybór, co.”

Kotori oblizała się i popatrzyła na opcje wyświetlone na środku ekranu.


① „To oczywiste, przyszedłem się tobą spotkać.”

② „To nie ma znaczenia teraz.”

③ „To tylko przypadek.”


Na ekranie przed nią natychmiast pojawiła opinie członków załogi. ① był najpopularniejsza

„Jeśli chodzi o ②, to mając na uwadze jej ostatnie reakcji jest niedopuszczalna. -Shidou, na razie powiedz jej, że po prostu przyszyłeś ją spotkać”

Powiedziała Kotori do mikrofonu, a Shidou powiedział co mu kazali.

„J-Jestem to aby się z tobą spotkać.”

Dziewczyna miała zdziwienie na twazy.

„Spotkać się za mną? Czemu?”

Gdy to powiedziała, przechyliła głowę, a na ekranie pojawiły się kolejne możliwe odpowiedzi.


① „Zaciekawiłaś mnie.”

② „Po to abyśmy się mogli pokochać.”

③ „Chcę cię o coś spytać.”


„Mmm... co powinniśmy zrobić.”

Kotori pogładziła się po brodzie, a na monitorze przed nią wyświetliła się opcja nr ②.

„Będzie lepiej jeśli uderzymy bezpośrednio, dowódczyni, Niech pokaże swoja męskość!”

„Jeśli nie powie tego wyraźnie, to go nie zrozumie! ”

Można było usłyszeć głosy załogi z niższej części mostka.

Kotori zrobiła „Hmm” i założyła nogę na nogę.

„Chyba tak zrobimy. ① lub ③ prawdopodobnie poprowadzą do następnych pytań. - Shidou, powiedź opcje nr ②: po to abyśmy się mogli pokochać.”

Wydała polecenie przez mikrofon. W tym momencie Shidou zaczął wzruszać ramionami.

„Eee... no wiesz.”

Po otrzymaniu rozkazu od Kotori, Shidou zaczął przewracać oczami i słowa stawały mu w gardle.

„Co, nie chcesz mi powiedzieć? Lub tak po prostu przyszedłeś s tu bez powodu? Albo-”

Z oczy dziewczyny zaczęła znowu płynąc groza i niebezpieczeństwo. Shidou złapał się za rękę i powiedział.

„P-Po to... abyśmy... się mogli pokochać?”

„...”

Jak tylko to powiedział, dziewczyna skrzyżowała ręce a potem rozłożyła je poziomo.

Natychmiastowo na głową Shidou przeszło fala wiatru przecinając ścianę za nim oraz ścianę zewnętrzną. Kilka kosmyków z włosów Shidou zostało ściętych i wirowało w powietrzu.

„Ułaa...!?”


„...Nie żartuj sobie ze mnie.”

Następnie jej wyraz twarzy zrobił się bardzo melancholijny.

„…”

Shidou przełknął ślinę.

W tym momencie strach który czuł opuścił go, a jego serce zabiło mocniej.

-Ah, to było to, to był ten wyraz twarzy.

Tym wyrazem twarzy Shidou gardził

To było jak stwierdzenie, że nikt ją nie kocha, pokazanie, że straciła wiarę w świat.

Mimowolnie z gardła Shidou wydostały się słowa.

„Przyszedłem tutaj.. żeby... z tobą porozmawiać.”

Wydawało się, że dziewczyna nie zrozumiała o co mu chodzi, poznał to po uniesionych brwiach.

„...Co masz na myśli.”

„Właśnie to. Ja chce z tobą porozmawiać. Nie ważne o czym. Nawet jeśli nie lubisz tego i mnie zignorujesz, to będzie w porządku. Ale chce abyś wiedziała o jedne rzeczy. Ja- ”

Shidou uspokój się.

Ostrzegła go Kotori. Jednakże Shidou nie mogło już nic zatrzymać.

W końcu, aż do teraz ta dziewczyna nie miała nikogo kto by jej podał przyjazną rękę.

W końcu, dzięki jednemu słowu mogłaby się znaleźć w całkowicie innej sytuacji, ale osoba która by to słowo wypowiedziała nie istniała aż do teraz.

Shidou miał ojca, matkę jak również Kotori.

Ale ta dziewczyna nie miała nikogo.

W takim wypadku -Shidou musiał to powiedzieć.

„Nigdy się ciebie nie wyrzeknę.”

Shidou zrobił duży krok naprzód i wyraźnie wypowiedział każde słowo.

„…”

Dziewczyna uniosła brwi i odwróciła wzrok od Shidou.

Po chwili ciszy powiedziała.

„...Shidou. Powiedziałeś, że jesteś Shidou, tak?”

„-Tak.”

„Naprawdę się mnie nie wyrzekniesz?”

„Tak.”

„Naprawdę ?”

„Naprawdę.”

„Przysięgasz, że naprawdę ?”

„Przysięgam.”

Shidou odpowiadał natychmiastowo, a dziewczyna pogładziła swoje włosy, pociągnęła nosem i odwróciła głowę.

„-Hmpf.”

Dziewczyna uniosła brwi, zrobiła szyderczy uśmiech i skrzyżowała ręce.

„Kogo chcesz omamić tymi słówkami, baka baka.[1D 5]

„Jak już powiedziałem, Ja.”

„...Ale ty to wiesz.”

Robiąc dziwne miny dziewczyna kontynuowała.

„Nie wiem co ci w głowie siedzi, ale jesteś pierwszym człowiekiem, z którym mogę normalnie porozmawiać... Aby zdobyć informacje o tym świecie możesz się do tego przydać.”

Następnie znowu pociągnęła nosem.

„...C-Co?”

„Mówię, że nie przeszkadza mi rozmowa z tobą. Ale robię to tylko aby zdobyć informacje. To bardzo ważne. Informacje są bardzo ważne.”

Wydawało się, że nastawienie dziewczyny się nie co ociepliło.

„A więc o to chodzi...”

Odpowiedział Shidou, drapiąc się po twarzy.

Można było uznać, że na ten moment pierwsze wrażenie było pozytywne.

Stojąc zmieszany, Shidou usłyszał w uchu głos Kotori.

-Dobra robota, aby tak dalej.

„Yyy...”

Dziewczyna zaczęła zamaszystym krokiem okrążać całą klasę.

„Ale, tylko spróbuj zrobić jakieś podejrzane ruchy, a rozerwę cię na pół.”

„...Okej, rozumiem.”

Słysząc odpowiedź Shidou, dziewczyna się zatrzymała.

„Shidou.”

„C-Co?”

„-Więc pytam się ciebie. Co to za miejsce? Pierwszy raz widzę coś takiego.”

Powiedziała i zaczęła stukać w poprzewracane ławki.

„Eee...yyy, to jest szkoła, a dokładniej klasa, to miejsce gdzie uczniowie w takim samym wieku jak ja uczą się. Siedzimy przy ławkach takich jak tych.”

„Co?!”

Oczy dziewczyny zabłyszczały z zaskoczona.

„Czy wszystkie ławki są zapełnione ludźmi? Nie żartuj sobie. Musi ich być około czterdziestu.”

„Nie żartuje, to wszystko prawda.”

Mówiąc to, Shidou podrapał się po policzku.

Kiedy dziewczyna się pojawia, alarm był już od dłuższego czasu ogłoszony. Więc jedynymi ludźmi jakich widzi to za pewnie jest AST. Ich liczebność za duża też raczej nie jest.

„Hej-”

Miał już zamiar zawołać ją po imieniu – Ale jego słowa stanęły mu w gardle.

„Eee?”

Prawdopodobne rozpoznała w jaki stanie jest Shidou.

Następnie, złapała się ręką za brodę i przez chwilę rozmyślała

„...Rozumiem, aby z kimś porozmawiać, to będzie potrzebne”

Potem pokiwała głową.

„Shidou -Jak chcesz mnie nazywać? ”

Powiedziała, siedząc na krześle obok.

„Co?”

Shidou nie zrozumiał co jej chodzi.

Skrzyżowała ręce, i z aroganckim tonem powiedziała.

„Daj mi imię.”

„...”

Po chwili ciszy.

-Naprawdęęęęęęęęęę!!

Krzyczał Shidou w myślach.

„J-Ja!?”

„Tak. Nie mam w planach z nikim innym rozmawiać,więc na ma problemu.”

„Oho, kolejny ciężki orzech do zgryzienia.”

Siedząc na fotelu kapitana, Kotori podrapała się po twarzy.

„...Hmm, co powinniśmy zrobić.”

Reine będą na niższej cześć mostka pokiwała głowa, jakby w odpowiedzi na to.

Na mostku ani nie odezwała się syrena, ani opcje nie wyświetliły się na ekranie.

Jeśli SI pokaże po prostu losowe imiona, to będzie ich za dużo do pokazania.

„Uspokój się Shidou. Nie spiesz się i nie mów dziwnych imion.”

Powiedziała Kotori podniesionym głosem w stronę załogi.

„Niech każdy natychmiastowo wymyśli jakieś imię i wyśle je na mój komputer!”

Po powiedzeniu tego, popatrzyła się się na swój monitor. Był tam już kilka imion od niektórych członków załogi.

„Hmm... Kawagoe! Czy Misako to imię jednej z twoich byłych żon!”

„P-Przepraszam, nie mogłem nic innego wymyślić.”

Można było usłyszeć skruszony głos z niższej części mostka.

„...Jeju, może to... Urarakane? Kimimoto, jak to się wymawia? ”

„Clarabell!”

„Masz zakaz posiadania dzieci do końca twojego życia.”

Wskazała na mężczyznę z załogi który to powiedział.

„Przepraszam! Najstarsze jest już w szkole podstawowej!”

„Najstarsze?”

„Tak! Mam trzy!”

„A ich imiona to?”

„Od najstarszego Pureblue, Fullmonty, Seraphim!”

„Zmień ich imiona, masz tydzień oraz przenieś je do szkoły w innym dystrykcie.”

„Musisz się, aż do tego posuwać!?”

„Pomyśl o uczuciach dzieci które maja takie dziwne imiona, łysolu.”

„W porządku! Ostatnio każdy tak robi! ”

*Brzdęk Brzdęk* przytłumiony dźwięk rozległ się na mostku.

Prawdopodobnie Shidou pukał w interkom.

Na ekranie było widać, jak dziewczyna ma założoną rękę za rękę i zniecierpliwiona stuka palcami w łokieć

Kotori szybko spojrzała na swój ekran, nie było tam nic pomocnego. *Ha* Głośno westchnęła.

Jej podwładni w ogóle nie miele nic sensownego do zaoferowania. Rozczarowana Kotori potrząsła głową

Dziewczyna była piękna i dobrze się prezentowała. Coś, co by do niej pasowało powinno być eleganckie i wyrafinowane oraz w starym stylu. Tak, to będzie-

„Tome.”

„Tome! Twoje imię to Tome!”

Jak tylko powiedział to Shidou czerwone światło rozbłysło w na mostku i głośnie piszczenie ** się rozległo.

„Wzór zielony, niezadowolenie!”

Powiedział jeden z załogi wyglądając na spanikowanego.

W tym momencie wskaźnik punktów przywiązania wyświetlany na głównym ekranie szybko zmalał.

Następnie w kierunku Shidou ** poleciały małe kule światła wystrzelone jakby z karabinu maszynowego.

„Ułahhhhhhh!?”

„...Kotori?”

Zapytała się Reine.

„Eee? To było dziwne. Myślałam, że jest super imię w starym stylu. ”

„...Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że ze mnie sobie żartujesz. ”

Żyła pojawiła się na czole dziewczyny.

„...! P-Przepraszam... poczekaj jeszcze chwilę.”

Spokojne myśląc o tym, Tome odpada. Kucając, wpatrywał się w dym unoszący się z podłogi, Shioudu przeklinał swoją bezsilność. Przepraszał wszystkie starsze panie w kraju, ale to nie było imię odpowiednie dla tej dziewczyny.

Z drugiej strony, nigdy by nie przypuszczał, że zostanie ojcem chrzestnym w tak dziwnej sytuacji. Pomimo starań nie mógł uspokoić rozszalałego serca, kiedy o tym myślał, obraz przed oczami zaczynał mu wirować. Jednakże, nie było mowy o tym, że tak znikąd wymyśli imię dziewczynie. Imię, imię, imię …przeszukiwał w głowie imiona dziewczyn które znał. Ale nie miał na to za dużo czasu. Dziewczyna była niezadowolona i musiał się pośpieszyć.

„--To-Tohka.”

Powiedział Shidou z zakłopotaniem.

„Yyy?”

„I jak...będzie?”

„...”

Po chwili ciszy-

„Wspaniale. Lepsze niż Tome.”

Shidou zrobił rozgoryczony uśmiech i podrapał się z tyłu głowy.

Jednakże... jeszcze większe rozczarowanie przeżywał w swoim umyśle.

Ostatecznie, wymyślił takie imię z uwagi na to, że spotkali się pierwszy raz 10 kwietnia [1D 6]. Było to zbyt proste imię.

„...Co ja robię...”

„Mówiłeś coś?”

„Nie, nic...”

Pośpiesznie pomachał ręka. Dziewczyna wydała się zaciekawiona, ale nic nie zrobiła.

Następnie, podbiegła do Shidou.

„Więc -Tohka, jak się to pisze? ”

„Aha, Tak-”

Shidou podszedł do tablicy, wziął kawałek kredy i napisał „十香”.

„Hmm.”

Dziewczyna powtarzała ruchy Shidou jeżdżąc palcem po tablicy.

„Musisz wziąć kredę aby było coś...”

Zaczał mówić, ale nagle przestał. W miejsca gdzie był jej palec były wypalone rowki, które ułoży się w 十香

„Co to ?”

„...Nic.”

„Rozumiem.”

Dziewczyna wpatrywała się przez chwilę w to co napisała a potem pokiwała głową.

„Shidou.”

„C-Co?”

„Tohka.”

„Eee?”

„Tohka. To moje imię. Czyż nie jest wspaniałe?”

„Aha...”

To był poniekąd zawstydzające. Na wiele sposobów.

Odwracając lekko wzrok, Shidou podrapał się po policzku.

Jednakże dziewczyna -Tohka, powiedziała do niego.

„Shidou.”

...Nawet on rozumiał intencje Tohki

”To-Tohka...”

Shidou wypowiedział jej imię i wydawało się, że usta Tohki zakrzywiły się góry.

"..."

Jego serce mu zakołatała.

To był pierwszy raz kiedy widział uśmiech Tohki.

Nagle,

„-...?”

Budynkiem szkoły wstrząsnęła ogromna eksplozja.

Natychmiastowo złapał się tablicy aby utrzymać równowagę.

„C-Co się... !?”

Shidou, padnij na ziemię.

Usłyszał głos Kotori w prawym uchu.

„Eh...?”

Pośpiesz się.

Nie wiedząc o co chodzi, Shidou zrobił co mu kazano i położył się na podłodze.

W kolejnym momencie *tratatatatata* głośny dźwięk się rozległ, szyby zaczęły pękać i w ścianie naprzeciwko zaczęły pojawiać się niezliczone dziury po kulach, wyglądało to jak scena z filmów o gangsterach.

„C-Co się dzieje do cholery...!”

Wygląda na to, że atakują z zewnątrz. Prawdopodobnie chcą wykurzyć Ducha z budynku. -Lub chcą zniszczyć budynek szkoły, aby Duch nie miał się gdzie ukryć.

„Co...przecież to absurd...!”

-To było poza moimi przypuszczeniami, że podejmą tak agresywną taktykę.

Wtedy, Shidou podniósł głowę.

Wyraz twarzy Tohnki wyglądał na taki sam jak na początku spotkania z Shidou, patrzyła na zewnątrz przez rozbite okna.

Nie trzeba wspominać, że kule były bezużyteczne wobec niej, nawet fragmenty potłuczonego szkła nie były w stanie jej zranić.

Jednakże, po twarzy było widać, że przeżywa ogromny ból.

„-Tohka!”

Bezwiednie wykrzyczał jej imię.

„...”

Tohka przestała wpatrywać się w widok na zewnątrz i zaczęła się wpatrywać w Shidou.

Nawet teraz przytłaczający dźwiek wystrzałów z broni można było usłyszeć, ale atak na klasę 2-4 momentalnie ustał

Przygotowując się na atak, wstał, wtedy Tohka smutno spojrzała w dół.

„Pośpiesz się i uciekaj. Jeśli tu zostaniesz ze mną, zostaniesz postrzelony przez twoich współtowarzyszy.”

„...”

Shidou nic nie powiedział tylko przełknął ślinę.

Powinien uciekać. Ale-

Masz dwa wyjścia, Uciekasz lub zostajesz.

Usłyszał głos Kotori. Po chwili wahania powiedział.

„...Jak mogę uciec, w takiej chwili jak ta...”

Ale z ciebie idiota.

„...Mów co chcesz.”

To był komplement -Dam ci jedna ważna radę. Jeśli nie chcesz umrzeć, to trzymaj się Ducha najbliżej jak umiesz.

„...Ok.”

Shidou usiadł przed stopami Tohki.

„Co-?”

Tohka otworzyła szeroko oczy.

„Co ty robisz? Pośpiesz się i-”

„Wiem o tym...! Ale teraz czas na naszą rozmowę. Takie coś nie jest warte uwagi. -Chcesz informacji na temat tego świata? Więc pytaj, nie ważne ile, jeśli będę znał odpowiedź odpowiem na wszystko.”

„...!”

Tohka bardzo się zdziwiła, a następnie usiadła na wprost Shidou.


Część 3[edit]

„--”

Origami była ubrana w kombinezon bojowy i trzymała wielkie działko obrotowe (Minigun) oburącz.

Przygotowała się i pociągnęła za spust, niewiarygodna ilość naboi została wystrzelona w kierunku szkoły.

Ponieważ aktywowała Realizera, w ogóle nie odczuwała odrzutu, mimo tego, że pierwotnie to działko obrotowe było montowane na okrętach wojennych. W wyniku ostrzału ze wszystkich kierunków budynek szkoły zaczął przypominać ser szwajcarski, był pokryty ogromną ilością dziur.

Jednakże- to nie był ekwipunek AST który używał Realizera. To była po prostu rzecz do zniszczenia budynku i wywabienia Ducha na zewnątrz.

Jak idzie? Czy Duch już wyszedł?

Przez interkom usłyszała głos Ryouko.

Ryouko była tuz obok Origami – ale w środku strzelaniny jej głos nie mógł do niej dotrzeć.

„Nie, nadal nie mogę potwierdzić.”

Bez przerywania ataku odpowiedziała.

W trakcie ostrzału Origami, otworzyła szeroko oczy i przejechała spojrzeniem przez rozwalający się budynek.

Z tej odległości normalnie nie ujrzała by niczego, ale z racji włączonego Realizera, mogła przeczytać coś napisane na kartce na tablicy ogłoszeń w środku szkoły.

Wtedy -Origami lekko zwężyła oczy.

Klasa 2-4, Klasa Origami.

W wyniku jej ostrzału ściana zewnętrzna całkowicie się zawaliła i ujrzała sylwetkę celu – Ducha.

Jednakże-

„...Hmm? Tam jest-”

Powiedziała Ryouko niepewnym głosem.

Ostatecznie, w klasie znajdował się ktoś jeszcze poza Duchem, człowiek, wyglądał na młodego mężczyznę. -Prawdopodobnie nie udało mu się dotrzeć do schronu.

„K-Kto to. Atakuje go czy nie-?”

Powiedział Ryouuko, próbując się mu przyglądnąć.

Jednakże Origami wpatrywała się w klasę tak jakby tego nie słyszała.

Czuja, że sylwetka młodego mężczyzny wydaje się jej znajoma.

„--!”

Oczy Origami szeroko się otwarły.

To było jasne -ten młody mężczyzna to był kolega z klasy, Shidou Itsuka.

„-Origami?”

Zawołał do niej Ryouko zmieszanym głosem.

Jednakże Origami nie odpowiedziała, po prostu wydała polecenie w myślach.

Polecenie dla Realizera aby zwiększył jej szybkość.

„Co robisz, Origami!?”

-To jest niebezpieczne. Proszę nie działaj na własną rękę.

Tak jak się można było tego spodziewać, inni też zauważyli anomalie. Przekaz od Ryouko i kwatery głównej przyszedł w tym samym czasie.

Jednakże Origami nic już nie powstrzyma. Natychmiastowo odrzuciła działko obrotowe, wyciągnęła miecz laserowy <No Pain> do walki z Duchami i ruszyła w kierunku szkoły.


Część 4[edit]

Siedział w wewnątrz klasy zasypywanej gradem kul, patrzył się na i rozmawiał z dziewczyną.

...Oczywiście to było jego pierwsze takie doświadczenie w życiu.

Prawdopodobnie dzięki zdolnościom Tohki niezliczone ilości naboi uderzały w szkołę jednocześnie omijając ich dwoje.

Pomimo tego, widok kul przelatujących obok ciebie nie jest codziennym doświadczeniem. Czuł, że jeśli za bardzo się wychyli to zostanie trafiony, dlatego Shidou pozostawał w idealnym bezruchu kiedy prowadził rozmowę

Treść rozmowy była niczym specjalnym.

Tohka pytała się o rzeczy o które nie miała nigdy szansy się zapytać kogokolwiek, a Shidou jej odpowiadał. Taka prosta wymiana zdań, była wystarczająca aby Tohka się z przyjemnością uśmiechnęła.

Po dłuższej chwili usłyszał głos Kotori w intekomie.

-Wartości się ustabilizowały. Jeśli to możliwe, spytaj się o to Shidou. Naprawdę potrzebujemy inofamcji o Duchach.

Po usłyszeniu tego, Shidou pomyślał chwilę i spytał się.

„Hej -Tohka.”

„O co chodzi?”

„Tak dokładnie... Kim ty jesteś?”

„Ja?”

Tohka zmarszczyła brwi, słysząc pytanie Shidou.

„-Nie wiem.”

„Nie wiesz?...”

„To prawda. Nic na nie poradzę. -Nie wiem jak dawno temu to było. Niespodziewanie urodziłam się tutaj. Tak było. Moje wspomnienia się rozmyte i nie jasne. Nie mam pojęcia kim naprawdę jestem.”

„Więc tak się to ma...?”

Powiedział Shidou drapiąc się po policzku, Tohka puściła focha i założyła ramie za ramię.

„Jest jak jest. Niespodziewanie narodziłam się na tym świecie i chwilę później grupa zmechanizowanych ludzi już tańczyła na niebie.”

„Grupa zmechanizowanych ludzi...?”

„To ci wkurzający ludzie kręcący się tutaj w około.”

Wygląda na to, że mówiła o AST. Mimowolnie Shidou krzywo się uśmiechnął.

Wtedy z interkomu wydobył się elektroniczny dźwięk podobny do dźwięku kiedy udzielasz poprawną odpowiedź w teleturnieju.

„To twoja szansa, Shidou!”

„Hę...? Na co?”

Poziom nastroju Ducha przekroczył 70 procent. Teraz jest najlepsza okazja na twój ruch.”

„Mój ruch...co chcesz aby zrobił?”

W porządku. Na tą chwilę... spróbuj ją zaprosić na randkę.

„Że co!?”

Słysząc słowa Kotori podniósł głos.

„Eee, coś się stało Shidou?”

W odpowiedzi na słowa Shidou Tohka popatrzyła na niego.

„-! Nie, nic się nie stała”

„...”

Pomimo że szybko odpowiedział, Tohka patrzyła się na Shidou z zaciekawieniem.

Zaproś ją wreszcie. Najlepszym sposobem aby się do siebie zbliżyli będzie właśnie to.

„...Nawet jeśli tak mówisz, w momencie kiedy ona się pojawia, już czeka na nią AST.”

„Tym bardziej powinieneś to zrobić. Jak się następnym razem pojawi. Uciekniesz z nią do jakiegoś ogromnego budynku. Oceanarium, teatr lub centru, handlowe, będzie dobre. Jeśli są tam podziemne piętra to tym lepiej. Jeśli to zrobisz, AST prawdopodobnie nie wejdzie do budynku bezpośrednio.”

„...M-mm.”

„Co tam mamrotałeś chwilę temu...! Czyli jednak planujesz mnie zabić? ”

„Mylisz się, Mylisz się! To nieporozumienie!”

Pośpiesznie powstrzymał Tohkę, który oczy nabrały dzikiego wyrazu, a świetliste kule pojawiły się nad jej palcami.

„Więc powiedz mi, co tam mów mówiłeś?”

„Yyy...”

Strugi potu przelewały się po twarzy Shidou, a w swoim prawym uchu słyszał ponaglający głos.

No dawaj, przestań się opierać. Randka! Randka!

W tym momencie załoga mostka również była podekscytowana, gdyż można było usłyszeć z drugiej strony głośne jak uderzenie pioruna wołanie.

Ran●dka

Ran●dka

Ran●dka

„Argh, już rozumiem!”

Shidou się poddał i krzyknał.

W rzeczywistości to nie było tak, że nie rozumiał powodów Kotori, wiedział, że ważne jest przygotować grunt pod kolejne spotkanie...ale wiece był lekko zawstydzony.

„Hej, Tohka.”

„O co chodzi?”

„Eee... n-następnym razem. ”

„Mmm?”

„C-Czy nie poszła byś... ze mną na randkę?”

Tohka przyjęła twarz pozbawiona wyrazu.

„A co to randka?”

„T-To jest...”

Z jakiegoś powodu, Shidou czuł się naprawdę zawstydzony i odwrócił wzrok od niej podrapał się po policzku.

Nagle usłyszał w prawym uchu nieco głośniejszy głos Kotori.

-Shidou! AST się przemieszcza!

„Co...!?”

Shidou wykrzyczał, nie obchodziło go to że, Tohka może to usłyszeć.

Momentalnie- przed klasą, dokładnie w części klasy która od pewnego czasu była na świeżym powietrzu pojawiła się Origami.

„--!”

Natychmiastowo emocje Tohki nabrały mroczne wymiaru, i wystawiła rękę prze siebie.

Bez straty chwili, z nieopisanej maszynerii w ręku Origami pojawiło się świetliste ostrze, następnie ruszyła przed siebie i zaatakowała Tohkę.

Iskry wypełniły całe pomieszczenie.

„Ku-”

„-Ale prostacko!”

Wykrzyczała Tohka, odparowując cios Origami własną ręką.

„...”

Lekko zaciskając zęby, Origami została odrzucona w tył. -Natychmiastowo poprawiła swoją pozycję i bezpiecznie wylądowała na podłodze podziurawionej przez kule.

„Szyyy- To znowu ty. ”

Lekko potrząsając ręką którą zatrzymała świetliste ostrze, powiedziała z nienawiścią Tohka.

Origami wpatrywała się w Shidou, a potem westchnęła z ulgą.

Jednakże, natychmiastowo po tym, przygotowała bliżej nieokreślony miecz, i ruszyła zaatakować Tohkę

„...”

Widząc jej stan, Tohka popatrzyła się na Shidou a potem uderzyła obcasem w podłogę.

"—<SandalphonKing of Slaughter>!"

Natychmiastowo podłoga w klasie się wybrzuszyła i wysunął się z niej tron.

„Co...”

Shidou, odwrót! <Fraxinus> cię przejmie, jeśli to możliwe, spróbuj opuścić klasę w całości!

Shidou stał oszołomiony i wtedy usłyszał krzyk Kotori.

„Łatwiej powiedzieć niż...”

Tohka wyciągnęła miecz z oparcia tronu, i w pobiegła kierunku Origami.

Fala uderzeniowa wywołana przez miecz, bardzo łatwo porwała Shidou i wyrzuciła go poza szkołę.

„Ułaaaaaaa!?”

Świetnie!

W tym samym momencie kiedy Kotori to powiedziała, ciało Shidou doznało uczucia nieważkości.

Czując się jakby lewitował, Shidou został przeniesiony na <Fraxinus>.



Rozdział 4: Randka niespodzianka[edit]

Część 1[edit]

„...Cóż, Zwykle po czym takim zamykają szkoły... ”

Shidou szedł stromą drogą prowadzącą do szkoły, jednocześnie drapiąc w tył głowy.

To było dzień po tym jak nadał imię Duchowi: Tohka.

Shidou poszedł do szkoły jak zazwyczaj, widząc szczelnie zamkniętą bramę i budynek szkoły zamieniony w kupę gruzu, westchnął nad swoją głupotą.

Był wtedy kiedy szkoła została zniszczona, więc można było przypuszczać, że będzie zamknięta … ale kiedy doświadczył tak wielu nierealistycznych wydarzeń, to było możliwe, że jego mózg mógł mimowolnie utracić kontakt z rzeczywistością.

Dodatkowo, spędził całą ostatnia noc na spotkaniu z innymi ludźmi, przeglądając nagranie wideo z jego rozmowy z Tohką oraz rozmyślając o tym, więc jego zdolność trzeźwego myślenia mogła zostać ograniczona przez brak snu.

„Ech... Przynajmniej pójdę zrobić zakupy.”

Westchnął a potem się odwrócił i poszedł inną drogą do domu.

Prawda było, że skończyły się jajka i mleko, więc wracając do domu bez nich było by nieco dziwne.

Jednakże- nie upłynęło nawet kilka minut, Shidou zatrzymał się ponownie.

Znajdował się tam znak „Nie wchodzić” na środku drogi.

„Oh, droga jest zamknięta...?”

Ale nawet bez znaku było widać droga nie była zdatna do użytku.

Asfalt był porozrywany na kawałki, betonowe ściany były rozwalone, nawet dom wielorodzinny był zburzony.

Wyglądało to jakby tu była strefa wojny.

„-Aha, to jest...”

Przypomniał sobie to miejsce, w tej strefie spotkał po raz pierwszy Tohkę.

Wyglądało na to, że ekipa naprawcza nie wzięła się jeszcze za to, katastrofalna sceneria była nietknięta od dziesięciu dni.

„......”

Kiedy przypomniał sobie wygląd dziewczyny, lekko westchnął.

-Tohka.

Duch – dziewczyna która powodowała katastrofy - nie miała imienia, aż do wczoraj.

Wczoraj po dłuższej rozmowie z nią, przeczucia Shidou zostały potwierdzone.

Ta dziewczyna naprawdę, posiadała niewyobrażalne ilości mocy.

Z tego powodu wszystkie organizacje na świecie były zgodne, że stanowi ona zagrożenie.

Widok przed nim był doskonałym dowodem na to.

Coś takiego nie może być pozostawione same sobie.

„...dou...”

Ale również, nie było mowy o tym, żeby ona mogła używać swojej mocy lekkomyślnie, jak bezmyślny i bezlitosny potwór.

„...i, dou...”

Shidou nienawidził tej melancholijnej twarzy dziewczyny. Nie mógł sobie tego darować.

„Hej, Shidou...”

...Cóż, te przemyślenia krążyły mu po głowie, więc zanim się spostrzegł był już z powrotem przy szkolnej bramie.

„...Przestań, mnie ignorować!”

„-Że co?”

Głos rozbrzmiał z przeciwległej strony zamiejskiej strefy.

Shidou przechylił głowę ze zdziwienia.

Cudowny głos przecinał chłodne powietrze.

To był głos który już gdzieś słyszał... a dokładnie, w szkole dnia poprzedniego.

...Tego głosu się nie spodziewał usłyszeć tu i teraz

„U-Umm-„

Shidou obrócił się w kierunku gdzie usłyszał ten głos który wydawał mu się znajomy.

I wtedy zesztywniał w całości

Ona była tuż przed jego oczami.

Dziewczyna stała szczycie góry gruzu ubrana w sukienkę która stanowczo nie pasowała do otoczenia

„T-Tohka!?”

W rzeczy samej, chyba że mózg i oczy Shidou płatały mu figla, to była ona, bez wątpienia to był Duch którego spotkał w szkole w poprzednim dniu.

„Wreszcie mnie zauważyłeś, ba~ka, ba~ka.”

Twarz dziewczyny, wystarczająco piękna aby wywołać dreszcze wzdłuż kręgosłupa, wyrażała niezadowolenie.

Kopnęła kawałek gruzu, i podeszła do Shidou po prawie nie uszkodzony asfaltem.

Prawdopodobne z powodu, że znak „Nie wchodzić” stał na jej drodze przewróciła go i staneła na wprost Shidou.

„C-Co tu robisz, Tohka...?”

„...Eee? O co ci chodzi?”

„Czemu jesteś w miejscu takim jak to...!?”

Shidou rozglądnął się dokoła w trakcie gdy krzyczał, i zobaczył kilku ludzi, takich jak grupa kobiet rozmawiających ze sobą oraz mężczyznę z spacerującego z psem.

Nikt nie udawał się do schronu. To znaczy, że alarm przed trzęsieniem przestrzennym nie został ogłoszony.

To znaczyło, że ani <Ratatoskr> ani AST nie wykryły trzęsień wstępnych przed pojawieniem się ducha.

„Nawet jeśli się pytasz dlaczego...”

Wyglądało na to że dziewczyna, wcale nie przejmowała się tą dziwną sytuacją. Złączyła ręce razem tak jakby nie wiedziała po co tyle krzyku robi Shidou i o co mu chodzi.

„Czy to nie ty zaprosiłeś mnie, Shidou? Na... randkę”

„Co-”

Ramiona Shidou zadrżały na jej beztroską deklaracje.

„P-Pamiętałaś...?”

„Hmm? Uważasz mnie za idiotkę czy co?”

„Nie, nie to miałem na myśli...”

„-Hmph, mniejsza o to. Chodźmy wreszcie na tą randkę. Randka randka randka randka randka.”

Tohka cały czas powtarzała „randka” z unikalną wymową [1E 1]

„D-Dobra, rozumiem, więc przestań powtarzać to słowo!”

„Ej, czemu? …Shidou nie mów mi, że z powodu, że nie znam znaczenia tego słowa, nauczyłeś mnie nieprzyzwoitego i sprośnego słowa ?”

Jej policzku się zarumieniły i uniosła brwi.

„-! W-Wcale nie, wcale nie! To całkowicie niewinne słowo!”

Shidou podrapał się po policzku mówiąc to.

Było w tym trochę kłamstwa. To słowo mogło mieć bardzo nieczyste znaczenie.

Shidou odwrócił się aby uniknąć kontaktu wzrokowego.

Kobieta wpatrywała się w niego jakby zobaczyła coś uroczego.

Również, inny ludzie gapili się z pewną dozą niepokoju w w Tohkę, z racji jej dziwnego ubioru.

„...Eee?”

Tohka zauważyła to również, więc schowała się za plecami Shidou i ostrożnie się im przyglądała.

„...Shidou, kim oni są? Wrogowie? Powinnam ich zabić? ”

„Co...Że co?”

Ramiona Shidou zatrzęsły na to jak Tohka wypowiedziała bez zastanowienia tak bardzo niebezpieczne przemyślenia.

„Nie, nie, nie, czego w ogóle tak mówisz? Przecież to zwykła kobieta.”

„O czym ty mówisz, Shidou? Te dziko błyszczące oczy... czyż nie są oni jak drapieżnicy? Nie ma mowy, że nie skupiając się na mnie... Mogą sprawiać problemy później jeśli ich zignorujemy. Myślę, że lepiej będzie ich załatwić zanim coś zrobią.”

...Cóż, to prawda że ich oczy błyszczały, ale...

Po pierwsze, musiał rozpocząć rozmowę na nowy temat.

„Nie martw się, Czyż nie mówiłem ci ? Nie ma za dużo ludzi którzy chcieliby cię zaatakować.”

„...Hmph.”

Pomimo, że Tohka nie opuściła gardy, przynajmniej przestała myśleć o zaatakowaniu ludzi.

„Mniejsza o to. Co z tą randką-”

„C-C-Chodźmy najpierw w inne miejsce. Okej?”

Shidou powiedział do Tohki, a następnie pośpiesznie ruszył przed siebie.

„Ej, Shidou, gdzie idziemy!”

Tohka szła tuż za nim, mówiła podniesionym głosem z racji swojego niezadowolenia.

Razem z Tohką, Shidou wszedł opustoszonej bocznej uliczki, i westchnął z ulgą.

„Wreszcie się uspokoiłeś. Jeju, co za dziwna osoba z ciebie. Co ci nie pasuje tutaj?”

Tohka zmrużyła oczy z rozczarowania.

„Tohka... jak się to wczoraj zakończyło?”

Było dużo rzeczy o które chciał się zapytać, ale to było pierwsze co mu przyszło na myśl.

Tohka zrobiła lekki grymas na twarzy.

„Nic ciekawego, było jak zawsze. Machali ostrzami które nic przetną, strzelali z broni która w nic nie trafia. -Ostatecznie moje ciało po prostu znikło.”

„...Znikło?”

Shidou przechylił głowę zmieszany.

Jeśli pomyśleć o tym, Kotori i inni też jakieś przeczucie odnośnie tego, ale nie bardzo rozumieli, jak to działa w ogóle.

„To jest jak przechodzenie z tego świata od innego wymiaru.”

„C-Coś takiego istnieje? Co to za miejsce?”

„Naprawdę nie wiem.”

„...Co?”

Shidou zmarszczył brwi jak usłyszał odpowiedź.

„Jak tylko się tam przenoszę, zapadam w stan podobny do snu. Z tego co pamiętam, to jest jak dryfowanie w kosmosie. -O ile mi wiadomo, to jest jak zasypanie.”

„Więc, przybywasz do naszego świata wtedy jak się budzisz?”

„To nie tak wygląda.”

Tohka potrząsnęła głową i kontynuowała.

„Po pierwsze, nie mogłam wybrać kiedy mam się tu pojawić, jestem po prostu losowo wysyłana i blokowana na tej stronę. To coś w rodzaju przymusowej pobudki.”

„......”

Shidou wstrzymał oddech.

Rozumiał, że trzęsienia przestrzenne występują kiedy Duch się tutaj pojawia, ale jeśli to co Tohka powiedziała jest prawdą, one nie pojawiają się tutaj z własnej woli.

W tym przypadku, czy trzęsienia przestrzenne nie są po prostu wypadkami?

Wymuszanie odpowiedzialności na Tohce -na Duchach -jest bezpodstawne nie ważne jak na to popatrzysz.

W tym momencie jedno pytanie kłębiło się w głowie Shidou.

Kawałek opowieści Tohki nie pasował do całości.

„...Co rozumiesz przez 'mogłam'? Dziś jest inaczej? ”

„......”

Policzki Tohki lekko zadrżały, Usta zwinęła w rulon, i popatrzyła w inne miejsce.

„Hmph, J-Jak bym to wiedziała.”

„Odpowiedź mi poprawnie. To może być coś naprawdę ważnego.”

Shidou wywierał nacisk na Tohkę.

Tak to widział -Jeśli Tohka przybyła tutaj z własnej woli, to może być powód dlaczego nie było trzęsienia przestrzennego.

Z jakiegoś powodu policzki Tohki się zaczerwieniły.

„Ale jesteś nachalny. Rozmowa jest skończona.”

„Nie, ale-”

Shidou zaczął mówić, ale Tohka uderzyła nogą w podłoże.

Kawałki asfaltu na których stała natychmiastowo się podniosły i promienie światła emanowały z nich.

„Wow...!?”

Kiedy światło trafiło w Shidou zamieniło się w fajerwerki i znikło.

„-No dalej, pospiesz się i powiedz mi co to jest ta randka.”

Tohka powiedziała z niecierpliwością.

„...Eee.”

Wobec tak bezkompromisowego tonu jej głosu, Shidou nie pozostało nic innego jak zamilknąć.

Jeśli by ją zarzucał kolejnymi pytaniami, w rezultacie mógłby zostać potraktowany tak jak wczoraj.

Shidou przez chwilę mamrotał coś po nosem a później powiedział.

„...Jak chłopiec i dziewczyna idą gdzieś razem i świetnie się bawią razem... tak myślę ”

„To jest to ?”

Tohka gapiła się na niego jak powiedział coś rozczarowującego.

„T-Tak...”

Shidou był zakłopotany tym, że nigdy nie był na randce mimo, że o tym mówił.

To co wiedział to były strzępy wiedzy w mang i telenowel i to było wszystko na ten temat.

Tohka narzekała wywijając rękami przed sobą.

„...Więc, po prostu mówiąc, wczoraj powiedziałeś, że chciałeś pójść się zabawić we dwoje?”

„C-Cóż...tak..myślę.”

Z jakiegoś powodu to było ok 20% bardziej zawstydzające niż jego wersja.

„Rozumiem.”

Wyraz twarzy Tohki nieco pojaśniał, pokiwała głową i zrobiła kilka zamaszystych kroków wzdłuż ulicy.

„H-Hej,Tohka-”

„Co, Shidou ? Czyż nie idziemy mieć trochę przyjemności.”

„-! W-Więc zgadzasz się na to...?”

„Czyż, nie powiedziałeś, że ty też chcesz?”

„Ah...Tak chce, tylko...”

„Więc pośpiesz się. Albo się rozmyśle”

Powiedziała Tohka i kontynuował marsz wzdłuż ulicy.

Wtedy Shido uzmysłowił sobie poważny problem.

„T-Tohka! Te ubrania są nie odpowiednie...!”

„Co?”

Tohka bardzo była zaskoczona tym Shidou do niej powiedział.

„Co jest nie w porządku z moim ubiorem? To moja zbroja i moje terytorium. Nie będę tolerować twoich obelg. ”

„Za bardzo się wyróżnisz...! AST na pewno cię rozpozna! ”

„Hmm.”

Wyglądała na to, że właśnie zrozumiała, że było by to problematyczne. Tohka był nie zadowolona.

„Więc co mam zrobić?”

„Cóż, musisz zmienić swoje ubrania, ale...”

Kropla potu spłynęła po policzku Shidou. Nie ma tu żadnych dziewczęcych ubrań, a zabranie ją do sklepu było by bardzo trudne.

Ponadto zawartość jego portfela nie jest zbyt wypasiona.

W czasie kiedy próbował coś wymyślić, Tohka powiedziała zniecierpliwiona.

„Jaki rodzaj ubrań będzie dobry? Po prostu mi to powiedz.”

„Eh? Yyy...”

Nawet jeśli zapytała o go rodzaj, nic mu nie przychodziło na myśl.

Nagle, znajomy mundurek, mignął mu na krawędzi pola widzenia.

„Aha...”

Uczennica która nie kojarzył szła droga ze śpiącą twarzą.

Prawdopodobnie, ta uczennica z jakiegoś powodu, nie wiedziała, że szkoła jest zamknięta, podobnie jak Shidou.

„Tohka, popatrz tam. Takie ubrania będą w porządku.”

„Hmm?”

Tohka popatrzyła w miejscu w które wskazał Shidou i złapała się ręką za brodę.

„Hmm, Rozumiem, więc to będzie odpowiednie, co?” powiedziała Tohka.

Wyprostowała palec wskazujący i środkowy z prawej ręki i złączyła je razem.

Wtedy kula czarnego światła pojawiła się nad jej palcami, skierowana w stronę uczennicy.

„Czekaj, co ty chcesz zrobić!?”

Skołowany Shidou popchnął rękę Tohki.

W tym momencie kula światła wystrzeliła z palców Tohki, musnęła włosy uczennicy i uderzyła w ścianę za nią.

Przytępione *Łup* rozbrzmiało, i kawałki ściany zostały rozrzucone wokoło.

„Eee..!?”

Ramiona uczennicy zatrzęsły się z powodu niespodziewanego zdarzenia i nerwowo zaczęła się oglądać wokół siebie.

Ale uznała, że to się jej przewidziało z powodu, że do końca się jeszcze nie obudziła, pokiwała głową i poszła dalej.

„Co robisz? Przez ciebie spudłowałam.”

„Nie to powinnaś mówić !!! To mój tekst! ”

„Zamierzałam ja ogłuszyć i zabrać jej ubrania, ale...”

Tohka przechyliła głowę, jakby się pytała czy coś złego zrobiła.

Shidou głęboko westchnął i położył swoja dłoń na czole Tohki.

„Słuchaj Tohka, Nie może atakować ludzi. Po prostu nie możesz.”

„Czemu nie?”

„Czy nie denerwuje cię to, kiedy AST cię atakuje? Posłuchaj mnie nie powinnaś robić ludziom tego czego nie lubią.”

„...Hmpf.”

Usta Tohki zwęziły się z niezadowolenia kiedy to powiedział Shidou.

Zamiast niezgadzania się z tym co powiedział, wydawało się, że był nieszczęśliwa z tego, że mówił do niej jak do małego dziecka.

„...Rozumiem. Zapamiętam to sobie.” Powiedziała Tohka, nie zmieniając wyrazu twarzy

Następnie podniosła głowę, jakby sobie o czymś przypomniała i powiedziała.

„-Nic na to nie poradzę. Będę musiała się zająć swoim ubiorem jakoś.”

Potem pstryknęła palcami.

Jak tylko to zrobiła, suknia którą miała na sobie, zaczęła się rozpływać w powietrzu... przynajmniej na to wyglądało, następnie świetlista poświata zaczęła się zbierać wokół jej ciała i formować kształt jej sylwetki.

Kilka sekund później Tohka stała ubrana mundurek liceum Raizen taki sam jak tamta uczennica.

„C-Co się stało?”

„Zdjęłam swoją sukienkę i stworzyłam nowy ubiór. Stworzyłam go z pamięci, więc detale mogą się różnić, ale to nie powinien być problem,”

Powiedziała Tohka i założyła rękę za rękę.

„Jeśli mogłaś zrobić coś takiego, to powinnaś zrobić to na samym początku!”

Krzyknął Shidou, a Tohka pomachał ręką w stylu „Rozumiem, rozumiem.”

„Bardziej mnie obchodzi, gdzie teraz idziemy?”

„O-Odnośnie tego-”

Shidou dotknął prawego ucha, jakbym szukał pomocy tam.

Wtedy wreszcie zrozumiał. Aktualnie Shidou nie miał interkomu w uchu.

I oczywiście, nie było kamery w pobliżu.

Nie ma możliwości, że załoga <Fraxinus> i Kotori dowiedział się o obecności Tohki.

Inaczej mówiąc był kompletnie sam.

Shidou odczuwał lekkie zawroty głowy.

Stres spowodował u niego bóle żoładka.

To jest duża różnica kiedy Kotori i Reine nie wspomagają go żadną przydatną radą.

„Coś się stało, Shidou?”

„...Nic.”

Shidou zrobił kilka głębokich wdechów i zaczął sztywnym krokiem iść przed siebie, chwilę później Tohka powiedziała.

DAL v01 223.jpg

„--Shidou. Idziesz za szybko. Zwolnij trochę.”

„...Aaa. Przepraszam...”

Dostosował swoje tempo do Tohki. Ich tempa były różne, więc to było normalne, że Shidou tak wystrzelił do przodu... jednakże to było dziwne uczucie.

To było zdecydowanie, tak jak się idzie z kimś razem.

Dla Shidou który nigdy nie chodził nigdzie z dziewczyną, to było nowe doznanie (Swoja drogą podskakiwanie i harcowanie Kotori przed Shidou nie miało z tym tym nic wspólnego.)

Myśląc o tym Shidou, wpatrywał się w Tohkę idącą obok niego.

To co widział to nie był potwór który może rozciąć niebo i ziemię jednym ruchem miecza, tylko to była normalna dziewczyna.

Jak tylko wyszli za bocznej alejki, trafili na główną ulicę, gdzie różne sklepy stały wzdłuż niej, Tohka uniosła brwi i nerwowo się przyglądała ludziom tam będącym.

„...Czego tutaj jest tyle ludzi. Planują atak frontalny, czy co?”

Tohka wyglądała na zaskoczoną nie nieporównywalnie większa liczbę ludzi i samochodów, w stosunku do czego poprzednio widywała. Pozostając w pełnej gotowości, powiedziała to poważnym głosem.

Wtedy nad palcami obu rąk, pojawiło się łącznie dziesięć małych świetlistych kul. Shidou pośpiesznie ją powstrzymał.

„Jak już powiedziałem. Nikt tutaj nie czyha na twoje życie!”

„...Naprawdę?”

„Naprawdę.”

Powiedział Shidou, a Tohka uważnie rozglądnęła się dookoła, chwilę później świetliste kule znikły.

Wówczas -niespodziewanie ostrożna postawa Tohki ulotniła się.

„Co to...? Hej Shidou co to za zapach? ”

„...Zapach?”

Zamknął oczy i zaczął wąchać dokoła, było tak jak Tohka powiedziała aromatyczny zapach unosił się w powietrzu.

„Aaa, to prawdopodobnie stamtąd.”

Mówiąc to wskazał na piekarnie.

„Ooochh.”

Tohka gapiła w podanym kierunku.

„...Tohka?”

„Ej, co to jest?”

„Chcesz wejść?”

„......”

Shidou się zapytał, a palce Tohki dotknęły jej ust zwiniętych w kółko. Nagle, jakby to było idealne zgrane, *guurururu*, zaburczało Tohce w brzuchu. Wygląda na to, że nawet Duchy mogą zgłodnieć.

„Jeśli Shidou chce tam wejść, to ja nie chce nie wejść.” (zastanowić się na dokładniejszym tł.)

„...Chcę tam wejść, Chcę tam wejść”

„W takim, razie nie mam wyboru! ”

Przesadnie ucieszona Tohka odpowiedziała, i tryumfalnie otwarła drzwi do piekarni.


„......”

Chowając się w cieniu za rogiem budynku. Origami gapiła się bez przerwy na chłopca z dziewczyną rozmawiających przed piekarnią i zachowując kamienną twarz lekko westchnęła

Poszła do szkoły tylko po to aby się dowiedzieć, że jest zamknięta i wrócić do domu, jednak zauważyła Shidou idącego razem z jakąś uczennicą.

Samo w to już stanowiło poważną sytuacje. W związku zaczęła ich śledzić, ak jak się śledzi kochanka.

Jednakże -był tam większy problem niż to.

Ta uczennica, Origami ją rozpoznała.

„-Duch.”

Cicho wymamrotała.

No właśnie. Potwór. Nieprawidłowość. Katastrofa która zniszczy świat.

Ta rzecz nie będąca człowiekiem, którą grupa Origami ma zamiar unicestwić, była ubrana w mundurek szkolny i szła razem ze Shidou.

„......”

Jeśli jednak na spokojnie o tym pomyśleć, coś takiego nie było możliwe.

Zanim Duch się pojawia na tym świecie, wstępne trzęsienia o nienaturalnych poziomach są wykrywane. Nie ma mowy aby oddział obserwacyjny AST przegapił coś takiego.

W tym przypadku powinien rozbrzmieć alarm jak dzień wcześniej, jak również rozkazy powinny dotrzeć do Origami.

Origami wyciągnęła telefon z torebki i sprawdziła go. Nie było żadnych wiadomości.

W takim przypadku, ta dziewczyna nie była Duchem, tylko kimś przypadkowo podobnym do niego.

„...Nie ma mowy, żeby to był przypadek.”

Cicho wypowiedziała. Nie ma możliwości aby Origami pomyliła się twarz Ducha.

„......”

Origami wcisnęła kilka przycisków na swojej komórce, otworzyła się książka adresowa i wybrała z niej numer.

Następnie.

„Starszy sierżant AST Tobiichi A-0613”

Podała swoją pozycję i kod identyfikacyjny, potem przeszła do sedna.

„Prześlijcie mi sprzęt obserwacyjny.”


Część 2[edit]

„Ej, Reine~ Jeśli nie chcesz tego, to sobie wezmę. ”

„...Mmm, okej bierz.”

Kotori wzięła widelec i wzieła nim klika malin z talerza który stał przed Reine. Następnie powoli włożyła go do ust. Delektując się słodko-kwaśnym doznaniem.

„Mmm, pycha. Czego tego nie lubisz, Reine?”

„...A nie jest kwaśne?”

Powiedziała Reine, biorąc łyk jabłkowej herbaty, z ogromną ilością cukru.

Obecnie, obie były w kawiarni na rynku Tenguu.

Kotori miała na włosach białe kokardki i ubrana była w mundurek z gimnazjum, zaś Reine bluzkę w jasnym kolorze i dżinsy.

Kotori miała iść do szkoły jak zazwyczaj, ale z powodu wczorajszego trzęsienia przestrzennego, szkoła ucierpiała i została uszkodzona w mniejszym lub większym stopniu, więc była zamknięta.

Iść prosto do domu tak wcześnie było trochę dziwne więc zadzwoniła do Reine czyby nie poszła z nią na przekąskę do kawiarni.

„...Oh, to jest idealna okazja, więc powiedz mi. ”

Reinie powiedziała jakby sobie coś przypomniała.

„C~o?”

„...Przepraszam, to takie proste pytanie, ale Kotori czemu wybrałaś go na negocjatora z Duchami?”

„Mmm...”

Słysząc pytanie Reine, Kotori zmarszczyła brwi.

„Nie powiesz nikomu?”

„...Obiecuje.”

Powiedziała Reine niskim głosem i kiwnęła głową, widząc to Kotori udzieliła odpowiedzi. Reine Murasame, jest kobietą która zawsze dotrzymuje słowa.

„Tak naprawdę, nie jestem spokrewniona z moim bratem, to bardzo pokręcona i szalona historia.”

„...Hmm?”

Reine nie wydała się ani zaskoczona ani rozbawiona, tylko lekko przechyliła głowę. Szybko przetworzyła słowa Kotori, i przyjęła pozę która zdawała się mówić 'co to ma wspólnego z moim pytaniem?'

„Za to właśnie cię kocham Reine~”

„......”

Reine zdawała się zakłopotana.

„Nie ważne~ ...Kontynuując. Ciekawe ile miałam lat wtedy. Nie pamiętam, ale braciszek został porzucony przez prawdziwą matkę i nasza rodzina go przygarnęła lub coś w tym stylu. To było tak dawno temu, że nie pamiętam już szczegółów, ale zdaje mi się, że na początku sprawiał dużo kłopotów. Do tego stopnia, że wydawało się, że może tak po prostu popełnić samobójstwo.”

„......”

Reine uniosła brwi z zaskoczenia.

„Coś nie tak?”

„Nie, proszę kontynuuj.”

„Mmm. W sumie, nie wiele można było z tym zrobić. Dla kogoś kto nie miał jeszcze dziesięciu lat, matka była absolutnie niezbędna, więc dla moje brata to było ogromne wydarzenie które całkowicie rozwaliło jego sens życia i istnienia. - Ale gdzieś po roku jego stan się ustabilizował.”

Zrobiła głośny wydech a potem kontynuowała.

„ Prawdopodobnie, z tego powodu, braciszek, jest ogromnie czuły na rozpacz innych ludzi.”

„...Rozpacz?”

„Mmm. Coś w stylu 'Myślenie, że nikt nigdy nie będzie cię kochał'. Czyli coś podobnego co on przeżywał na początku. Jeśli będzie ktoś za takim melancholijnym wyrazem twarzy, nawet jeśli będzie to kompletnie obca osoba, prawdopodobnie pójdzie jej pomóc bez namysłu.”

Dlatego jej oczy były zwrócone ku podłodze.

„Więc pomyślałam sobie 'to może być on'. - Myślę, że tylko on jest w stanie pocieszyć Ducha.”

Powiedziała Kotori, a Reine przujeła pozę 'rozumiem' i spuściła wzrok.

„...Ale, to co chce usłyszeć, nie jest emocjonalnymi powodami.”

„......”

Na słowa Reine, brwi Kotori poruszyły się z zaskoczenia.

„Więc o co ci chodzi?”

„...To jest męczące kiedy udajesz głupią. Nie wierze, że nie rozumiesz – Kim on dokładnie jest?”

Reine była w <Ratatoskr> najlepszym analitykiem. Używając specjalistycznych realizerów, mogła poprzez rozkład temperatury i aktywność fal mózgowych, mogła wychwycić subtelności rożnych emocji

-A nawet wykryć ukryte moce i tym podobne rzeczy udanej osoby.

Kotori głośno westchnęła.

„Cóż, w momencie kiedy, zostawiła braciszka Reine, wiedział, że to się stanie~ ”

„...Ah, przepraszam, wykonałam kilka analiz. Myślałam, że to byłoby dziwne wysyłać tam normalną osobę, bez solidnego powodu.”

„Mm. Nie przejmuje się tym~ Prawdopodobnie, za nie długo każdy się o tym dowie.”

Razem z dźwiękiem otwieranych drzwi i kelnerką wołającą 'Witamy', Kotori wzruszyła ramionami.

Potem wzięła słomkę z swojej filiżanki, użyła jej do wciągnięcia soku borówkowego z talerza.

Wtedy-

„Pffuufghfghghhfgh!?”

Widząc parę która właśnie weszła do środka i usiadła przedziale za Reine, sok który znajdował się w jej buzi, został wystrzelony z zadziwiającą siłą.

„......”

Wyglądało na to że, wspomniana para tego nie zauważyła, ale Reine siedząca na wprost niej znajdowała się polu rażenia, i cała ociekała sokiem.

„Przepraszam Reine...”

„...Nn.”

DAL v01 233.jpg

Kotori chicho przeprosiła, i tak jakby nic się nie stało, Reine wyciągnęła chusteczkę z kieszeni i wytarła sobie twarz.

„Co się stało, Kotori?”

„Mmm...Myślę, że zobaczyłam coś nienaukowego a raczej coś nierealistycznego.”

„Co to niby było?”

W odpowiedzi na pytanie Reine, Kotori milcząco wskazała na przedział za jej plecami.

"...?"

Reine obróciła głowę aby spojrzeć za siebie -i niespodziewanie przestała się poruszać.

Kilka sekund później, jej głowa powoli wróciła w normalnej pozycji i wzięła łyk herbaty jabłkowej.

Nagle *pfffyy*, wypluła herbatę w stronę Kotori.

„...To były zbyt zaskakujące.”

Może w taki sposób Reine pokazywała swoje poruszenie.

Ale to było do przewidzenia, ponieważ za plecami Reinie, siedział brat Kotori, Shidou Itsuka razem z dziewczyną.

A to nie wszystko. Wspomniana dziewczyna, była jedną z grupy która Kotori nazywała katastrofą, była Duchem.

„Ehh...co się tu właściwie dzieje.”

Kotori wytarła twarz chusteczką którą dostała od Reine, i spytała się jej ściszonym głosem.

Swoją drogą, chusteczka Reine miała wyhaftowanego misia na środku. Z powodu plam z soku borówkowego i herbaty jabłkowej, wyglądał teraz jak Kikaider

Następnie przeszukała swoje kieszenie aby wyciągnąć komórkę. Nie było na niej wiadomości od <Ratatoskr>. To znaczy, że nie zauważyli żadnych zakłóceń przy pojawieniu się Ducha.

Ale bez wątpienia to był Duch, Tohka. Niemożliwe, żeby było tak dużo, nieziemsko pięknych dziewczyn.

„Czy jest jakiś sposób aby Duch pojawił się niezauważony?”

„...Jaka jest szansa, że to tylko podobna osoba? ”

Kotori pomyślała przez chwilę o słowach Reine.

Natychmiast po tym potrząsła głowa.

„Jeśli to była by prawda, to braciszek wyszedłby z normalną dziewczyną. Jeśli mnie pytasz o to czy to zwyczajna dziewczyna czy Duch pojawiający się niepostrzeżenie... to myślę, że druga opcja jest nieco bardziej prawdopodobna.”

„...Rozumiem.”

To był raczej nieprzyjemny komentarz, ale Reinie bez wahania przysposobiła.

„...Ale jeśli to jest ten przypadek, to może być nieco problematycznie. Ciekawe, czy Shin sobie poradzi z Duchem samodzielnie.”

„Mmm...”

Następnie obie położyły rękę na swoich ustach i zajęczały, w tym samy czasie usłyszały rozmową z przedziału zza pleców Reine.

„Więc,mogę zjeść wszystko co jest w tej książce?”

„Tak, możesz.”

„Chleb grzybowy, Czemu nie chleba grzybowego?”

„Eh, pomyśl przez chwilę o tym, przecież zjadłaś już duża ilość w piekarni.”

„Ale ja chce jeszcze raz go zjeść. Co do licha jest z tą przyprawą... jest taka uzależniająca... jeśli zostanie ona bezmyślnie wypuszczona w świat, rezultaty będą katastrofalne... ludzie będą się trząść z powodów symptomów odstawienie i bez wątpienia będą wojny o grzyby.”

„Raczej niemożliwe.”

„Grr, mniejsza o to. Zacznijmy poznawanie nowych smaków.”

„Tak tak... ale zostało mi tylko 3000 jenów.”

„Hmm, a co to?”

„Mówię ci to ponieważ, przez twoje zakupy jedzenia moje pieniądze znikają!”

„To trudny świat. Cóż myślę, że nie ma innego wyjścia. Poczekaj tu, a ja zorganizuje trochę funduszy.”

„C-Czekaj! Co zamierzasz zrobić!”

Słysząc tą rozmowę, Kotori głęboko westchnęła.

Wyciągnęła z kieszeni czarne kokardki, założyła je na włosy.

W ten sposób Kotori zmieniała swoja osobowość. Teraz Kotori przełączyła się z słodkiej siostry Shidou na dowódczynię.

Potem wzięła komórkę i zadzwoniła do <Ratatoskr>.

„...To ja. Mamy sytuację wyjątkową – Wykonać plan operacji F-08●<Wakacje w Tenguu>”

Słysząc to, Reine się zatrzęsła.

Czekała, aż Kotori skończy rozmawiać przez telefon, wtedy powiedziała.

„...Jesteś tego pewna, Kotori?”

„Tak. W sytuacji kiedy nie możemy mu dać żadnych poleceń, nie ma innego sposobu.”

„...Rozumiem. Skoro już do tego doszło -to będzie cześć Wariantu C... Hmm, więc pora ruszać. Będę negocjować z wyprzedzeniem ze sklepami.”

„W porządku.”

Powiedziała Kotori i wyciągnęła z kieszeni lizaka Chupa Chups i włożył go do ust.


Część 3[edit]

„......”

Porównując liczby z paragonu z zawartością swojego portfela Shidou westchnął. Nie zostało mu zbyt wiele, ale na szczęście ledwo co, mógł go zapłacić.

„Chodź Tohka, idziemy.”

„Eee, już teraz?”

Powiedziała Tohka, wpatrując się Shidou, on natychmiast wstał jakby mu się gdzieś spieszyło. Jeśli zostaną tu chwilę dłużej, to pozostanie im zmywanie naczyń jako zapłata albo metoda „Jedz i znikaj”

Shidou podszedł do głównej lady, a Tohka za nim. Nie emanowała już taką wrogością do innych ludzi w lokalu jak wcześniej. Wyglądało na to, że przyzwyczaiła się do tego, że otacza ją masa ludzi.

Przez moment Shidou poczuł ulgę, jak położył paragon razem z trzema innymi rachunkami na ladzie które stanowiły wartość 90% zawartości jego portfela.

„Dzień dobry, chciałem zapłacić”

Powiedział Shidou do pracownika stojącego za ladą-

„...!?”

Zmarszczył brwi i zrobił krok w tył.

A to dlatego, że osoba który tam stała to była...

„Dziękujemy, za skorzystanie z naszej kawiarni...”

Rozpoznał on kobietę, z grubymi cieniami pod oczami i wyglądającą jakby miała zaraz usnąć.

„C-c-c-c-c-c...”

„Hmm? Coś nie tak Shidou, wróg?”

Tohka popatrzyła się na wyraźnie skołowanego Shidou.

„N-Nie, to nie jest...”

Anemicznie zaprzeczył na pytanie Tohki.

Potem Shidou wpatrywał się w pracownicę ubraną w bardzo uroczy strój kelnerki, z pluszowym misiem na ramieniu, jej śpiące oczy błyszczały.

Przez chwilę, myślał że jej błysk w oczach mówi „jeśli komuś powiesz, że tu pracuje, to zabiję cię.”, ale później zrozumiał, że to ma inne znaczenie.

„... Tutaj jest twoja reszta i paragon.”

W międzyczasie Shidou był zszokowany, a Reine szybko obsłużała go jako klienta. Podała mu paragon, jednocześnie stukając palcem w ladę.

Na odwrocie paragonu było napisane „Będziemy cię wspierać. Kontynuuj randkę jakby nic się nie stało.”

Innymi słowy, ten błysk w oko oznaczał dla Shidou żeby kontynuował randkę oraz żeby Tohka nie dowiedziała się, że się znają... prawdopodobnie.

„N-Nie martw się o to.”

Powiedział Shidou do Tohki i włożył paragon do kieszeni.

Błyszczące oczy Reine wróciły do jej standardowego śpiącego wyglądu.

Wzięła pasek kolorowego papieru z kasy fiskalnej i dała go Shidou.

„...To jest kupon na loterię w dzielnicy handlowej. Jak wyjdziecie z kawiarni, skręcie w prawo za nią i idźcie wzdłuż niej, a po chwili tam dotrzecie. Jeśli macie ochotę to serdecznie zapraszam.”

Ostatnia część wypowiedzi miała bardzo jasny przekaz.

Shidou podrapał się po policzku. Zamiast „Jeśli macie ochotę”, miała na myśli prawdopodobnie „Zdecydowanie powinieneś tam pójść.”

To było łatwe do zrozumienia, nawet bez podkreślania tego.

„Shidou, co to jest?”

Tohka szczegółowo się przyglądała kuponowi z wielkim zainteresowaniem.

„Chcesz tam iść?”

„Chcesz tam iść, Shidou?”

„...Tak, nie mogę się doczekać.”

„Więc, chodźmy.”

Tohka będąc uradowana opuściła kawiarnie zamaszystym krokiem.

Shidou lekko się ukłonił Reine i pobiegł za Tohką



„-Dobra robota, Reine”

Powiedziała Kotorri ukrywająca się w cieniu lady, następnie wyszła spod niej po upewnieniu się, że ci dwoje wyszli z budynku.

„...Nie mogę się do tego przyzwyczaić, dziękuje.”

Reine podniosła kawałek falbanki stroju i powiedziała monotonnym głosem.

Tak właśnie wygląda Operacja F-08●(Wakacje w Tenguu).

<Ratatoskr> przewidział każdą możliwość i pogrupował je w ponad 1000 planów operacyjnych. To była jedna z tych możliwości.

W przypadku kiedy Duch ukryje swoją obecność i spotka się bezpośrednio z Shidou- załoga <Fraxinus> wtopi się w ludzi będących na ulicach i będzie wspierać Shidou z ukrycia.

Z tego powodu, załoga, spędziła przynajmniej jeden miesiąc, ucząc się jak się zachowywać.

„Pasuje tobie. Jest bardzo ładne.”

Powiedziała Kotori lizać lizaka, potem wyciągnęła komórkę i zadzwoniła.

„Ej, to ja. Właśnie wyszli, że sklepu... Mmm, bądź naturalny jak tylko potrafisz. Jeśli zawalisz, to obedrę cię ze skóry żywcem.”

Krótko i zwięźle przedstawiła informacje i karę, a potem się rozłączyła.

„Druga grupa jest w gotowości. -Zobaczmy, powinniśmy, wrócić na <Fraxinus>. Nawet jeśli nie może nic i powiedzieć, przynajmniej popatrzmy co tam robią.”

„Okej, zróbmy to.”

Słysząc słowa Reine zza pleców, usta Kotori się zawinęły do góry.

„Teraz -niech nasza randkabitwa się zacznie.”



„Yyy, loteria... to musi być to.”

Po tym jak Shidou i Tohka opuścili kawiarnie i szli ulicą, zobaczyli długi biały stół w czerwone krzyżyki i wielkie koło fortuny na nim.

Stało tam dwóch mężczyzn ubranych w płaszcze happi [1E 2] jeden stał przy kole fortuny, drugi wręczał nagrody. Za nimi stały nagrody, takie jak rower i worki ryżu ułożone w linie. W kolejce stało już kilka ludzi.

”...”

Shidou podrapał się po policzku.

Coś mu świtało w głowie odnośnie mężczyzny w płaszczu happi, wydawało mu się, że ludzi w kolejce widział już na pokładzie <Fraxinus>.

„Ooo!”

Na szczęście Tohka niczego nie zauważyła. Trzymając w ręce kupon na loterię który dostała od Shidou (Ona naprawdę chciała żeby to wyglądało tak, że jej ten bilet wręczył) jej oczy błyszczały z zachwytu.

„Chodź, stańmy w kolejce.”

„Mmm.”

Następnie Tohka pokiwała głową i stanęła na końcu kolejki.

Obserwując, ludzi przed kołem fortuny, jej głowa i oczy obracały się razem kołem.

Kiedy przyszła kolej na Tohka, naśladując poprzednich ludzi wręczyła on kupon pracownikowi i złapała ręka za koło. Przyglądając się temu pracownikowi, Shidou rozpoznał go jako <Kiepski Małżonek> Kawagoe.

„Czy mam tylko zakręcić tym czymś?”

Powiedziała Tohka i zakręciła kołem fortuny. Kilka sekund później, czerwona piłeczka wypadła z koła fortuny.

„Oj niedobrze. Czerwony to podręczny-”

Jak tylko Shidou zaczął mówić, Kawagoe zadzwonił głośno dzwonkiem.

„Główna Nagroda!”

„Ooo!”

„Że co...?”

Shidou zmarszczył brwi ale... widząc innego pracownika jak piszę zamalowuje czerwony markerem z pole ze złotym, zostawiając tylko napis „pierwsze miejsce” na tablicy nagród, przestał mówić.

„Gratulacje! Pierwsze miejsce oznacza, parę biletów do parku rozrywki Dreamland!”

„Eee, a co to jest Shidou!”

„...Park rozrywki? Nie słyszałem ni o nim”

Odpowiedział wątpiąco Shidou Tohce, która otrzymała bilety i była z tego powodu bardzo uszczęśliwiona.

Natychmiastowo Kawagoe zbliżyj się do nich i powiedział bez wahania.

„Na bilecie jest narysowana mapa, więc obowiązkowo tam idźcie. Powinniście pójść tam teraz!”

„...Ok...”

Shiodu zrobił krok w tył, jak by czuł się zbytnio naciskany, popatrzył na tył biletu. Była tam mapa, i cel był nie daleko.

„Czy kiedykolwiek był tutaj gdzieś jakiś park rozrywki...?”

Shidou przechylił głowę, ale to wyglądało to na polecenie od <Ratatoskr>, więc coś tam musi być.

„...Chcesz tam pójść, Tohka?”

„Yhy!”

Tohka była podekscytowana, może to dobry pomysł pójść tam i zobaczyć.

Park rozrywki był bardzo blisko. Od stoiska loterii, to było jakieś kilkaset metrów wzdłuż ulicy. Po obu stronach były budynki, i nikt by nie pomyślał, że w takim miejscu może być zbudowany park rozrywki.

Jednakże-

„Ooo! Shidou! Tam jest zamek. Idziemy tam !? ”

Tohka pokazał swoje podekscytowanie które byłe większe niż przed chwilą, kiedy stanęła przed wejściem.

Myśląc, że to jest niedorzeczne, Shidou popatrzył na przód biletu, a potem na budynek

„…”

Natychmiastowo zamarł w miejscu.

Rzeczywiście, to był mały zamek w tylu zachodnim. Na szyldzie pisało „Dreamland”

...A niżej na tablicy było napisane. „Pokój●Dwie godziny 4000 jenów~ Pokój●Cała noc 8000 jenów~”

Innymi słowy, to był 'Miłosny Hotel' do którego wstęp mają tylko dorośli.

„I-Idziemy stąd Tohka...! Przypadkowo, źle skręciliśmy, nie w tą ulicę co trzeba!”

„Yyy, To nie to?”

„Tak, zgadza się, C-Chodźmy stąd.”

„Nie możemy też, tam wejść? Ja chce tam wejść.”

„N-nie, nie, nie dzisiaj! Dobrze!?”

„Eee... Ok.”

Czuj się przygnębiony z powodu, że zawiódł Tohkę, ale to miejsce było absolutnie nie do przyjęcia. Shidou popatrzył przez chwilę w niebo na Kotori, która prawdopodobnie ogląda go z <Fraxinus>.


„Jeju, przeszedł całą tą drogę, tylko po to aby zawrócić? Co kompletny tchórz, z tego mojego brata. ”

Siedząc na fotelu kapitana <Fraxinus>, Kotori wzruszyła ramionami i westchnęła.

„...No cóż, czego się spodziewałaś. Przecież to było okrutne. ”

Powiedziała Reine z niższej części mostka podczas pracy przy konsoli.

Wyniki z dzisiejszej analizy są lepsze i stabilniejsze niż wczoraj. Mimo to, to za mało aby zostali kochankami. Analiza wykazuje, że Tohka uznaje Shidou za przyjaciela godnego zaufania.

Dlatego więc, dzisiaj spróbujemy czego bardziej poważniejszego.

„Nawet jeśli nie osiągną szczytu, nawet jeśli będzie to zwykły pocałunek, to będzie szach-mat.”

Powiedziała Kotori, spożywając lizaka a następnie wciągnęła powietrze nosem.

„Co robimy następnego.”

„Mmm, zobaczmy. Niech będzie 'parowanie' i 'labirynt' ”


„Ha... ha.”

Pomimo że nie biegli, niespodziewanie był zdyszany. Jak tylko wyszli na ulicę, na której były różne sklepy i budynki, zwolnij tempo.

„Dobrze się czujesz, Shidou?”

„Tak, to nic takiego.”

„Więc, o co chodzi?”

Tohka przechyliła głowę i spytała się.

„...przez chwilę, myślałem o siostrze, tam w niebie.”

„W niebie?”

Tohka była zaskoczona.

„Ah, ona była taka piękną siostrą...”

Myśląc, o tym, że ma rozdwojenie jaźni, Shidou westchnął.

„A więc o to chodzi...”

Widząc Tohkę niespodziewanie przyjmująca poważną postawę, nagle Shidou coś zrozumiał. Ze sposobu w jaki mówił o siostrze, można było wywnioskować, że nie żyje.

„To nie tak. Tohka ona-”

Shidou zatrzymał w się wpół zadania.

„Proszę, weź jedną.”

Nagle, dziewczyna stoją obok niego podała mu paczkę chusteczek.

Wyciągnął rękę i wziął ją, potem dziewczyna kiwnęła głową i poszła dalej.

„Shidou? Co to jest?”

„To jest paczka chusteczek-”

Powiedział Shidou i pokręcił głową.

Pudełka chusteczek rozdają na ulicy zwykle jako materiał reklamowy. Jednakże na pudełku tych chusteczek poza rysunkiem pary trzymającej się za ręce i napisem „Jeśli jesteście szczęśliwi trzymajcie się za ręce” nic nie było. Czy to jakaś sekta czy co?

W czasie kiedy Shidou nas tym rozmyślał, ze sklepu z elektroniką po prawej stronie usłyszał znajomy głos.

Na telewizorach które stały na wystawie, wyświetlany był dziwny program.

„Co...!?”

Shidou zmarszczył brwi kiedy to wypowiedział.

Było tam dużo komentatorów i wyglądało to jak normalna debata telewizyjna, ale był jeden szkopuł, każdy który tam się siedział, był widziany przez Shidou na <Fraxinus>.

Ktokolwiek, nie trzyma się za ręce na pierwszej randce, robi to źle.

Zgadzam się. Szczególnie jeśli jesteś mężczyzną, to jest oczywiste.

„......”

Nagle wokół milczącego Shidou, zaczęły się pojawiać i otaczać go pary zakochanych w niespotykanej ilości.

Co więcej, wszystkie trzymały się za ręce i od czasu do czasu powtarzały „Trzymanie się za ręce jest fajne!” lub „Czuje jakby na serca były połączone!” i podobne teksty, jakby to było celowe.

Czując lekkie zawroty głowy, Shidou złapał się za czoło.

-Poniekąd to było to.

Następnie głęboko westchnął.

Po chwili schował paczkę chusteczek do kieszeni, próbując uspokoić swoje serce, odwrócił się w stronę Tohki.

„H-Hej Tohka...”

„Co?”

Tohka przechyliła głowę pytająco. Shidou przełknął ślinę, a potem wyciągnął rękę.

„Umm, chcesz... potrzymać się za ręce?”

„Za ręce? Czemu?”

Bez żadnej urazy, jakby niewinne pytanie zostało zadane, Tohka się spytała.

Poniekąd, wydawało się bardziej zawstydzające niż bezpośrednie odrzucenie.

„...No właśnie. Sam się nad tym zastanawiam?”


W rzeczywistości to było coś czego nie mógł wyjaśnić. Popatrzył w dal i cofnął rękę-

„Mmm.”

-do siebie, ale Tohka złapała go za rękę.

„...”

„Ej? Co to za twarz. Przecież, to ty powiedziałeś, że chcesz potrzyma mnie za rękę, Shidou.”

„Aha”

Shidou potrząsł głową i zaczęli iść przed siebie.

„Mmm, to nie takie złe, to trzymanie się za ręce.”

Powiedziała Tohka, i lekko zacisnęła swój uchwyt ręki Shidou.

„...T-Tak.”

Zrozumiał, że wystarczy aby tylko dotknął jej małej, gładkiej i lekko zimnej dłoni, a twarz od razu robi się czerwona.

Jak tylko mógł, starał się nie myśleć o tym uczuciu, więc w trackie przechadzki myślał o innych rzeczach.

Wtedy, kiedy uszli już kawałek drogi, zobaczył żółtoczarny znak symbolizujący teren budowy. Mężczyzna w kasku budowlańca był zajęty pracą.

„Mmm... tędy nie przejdziemy. No cóż chodźmy...”

Shidou obrócił się w prawo, i zobaczył, że znak „Nie wchodzić” dopiero co się pojawił.

„Ej?”

Myśląc, że to wydaje się podejrzane, nie chętnie obrócił się w stronę z której przyszli.

Ale ta droga również był zablokowana przez znak.

„......” . To wszystko było podejrzane. Shidou rzucił okiem na twarze robotników.

Teraz był już pewien, rozpoznał kilka twarzy. Była to załoga <Fraxinus>.

Bez słów, Shidou zwrócił się ku wzgórzu i popatrzył na drogę tam wiodącą.

To była jedyna droga jaką mógł iść.

„...Więc mówicie mi, że mam iść tą drogą, co?”

„Hę? Coś nie tak Shidou?”

„Nie, nic... Na tę chwilę, może pójdziemy w ta stronę?”

„Mmm, okej.”

Tohka zgodziła się, mając wyraz twarzy jakby ta zwykła przechadzka sprawiała jej dużo radości.

„No to chodźmy Shidou!”

„O-Ok...”

Czują się niezręcznie Shidou, podszedł ścieżką po lewej stronie.



Rozdział 5: Bezwzględny SandalphonSlaughterer[1F 1][edit]

Część 1[edit]

Wybiła godzina 18:00.

Strugi światła zachodzącego słońca oświetlały budynki przed Dworcem Tenguu, nadając im pomarańczowy odcień.

Do małego parku w którym którego można była zobaczyć tą cudowną scenerię, szli chłopak i dziewczyna.

Chłopak niczym szczególnym się nie wyróżniał . Był normalny uczniem liceum.

Jednakże, dziewczyna-

„...Cholera...”

Ryouko Kusakabe oblizała usta kiedy zmrużyła oczy.

„Prawdopodobieństwo wynosi 98,5%. To za dużo, aby to był przypadek.”

Duchy.

Demony które niszczą ten świat.

Dziewczyna która zamieniła ten teren w zgliszcza 30 lat temu i spowodowała ogromny pożar 5 lat jak również, tamta były tej samej kategorii: Najgorszych Katastrof.

Jednakże, postać która odbijała się na jej siatkówce, w tej chwili była po prostu piękną dziewczyną.

„Pozwolenie na strzał?”

Cichy -a z drugiej strony ekstremalnie chłodny głos, doszedł Ryouko zza pleców.

Nie odwróciła się bo wiedziała, ze to była Origami.

Wyposażona w takim sam kombinezon bojowy i plecak odrzutowy co Ryouko, trzymała prawą ręka Karabin anty-Duchowy który był niż ona sama <Krzyk●Krzyk●Krzyk>.

„...Jeszcze nie. Pozostań w gotowości. Dowództwo jeszcze analizuje sytuacje.”

„Rozumiem.”

Ani nie zadowolona, ani nie rozczarowana, Origami kiwnęła głową

Ryouko i AST w liczbie dziesięciu ludzi znajdowało się kilometr od parku, AST podzieliło się na 5 par.

Park był z dala od centrum miasta a był płaski obszare który był dopiero w trakcie budowy był jeszcze dalej. W ciągu dnia przyjeżdżało tędy mnóstwo ciężarówek, pracowało mnóstwo żurawi, itp, ale w tych godzinach było już tu pusto.

Kilka godzin temu kiedy Origami odkryła Ducha, została wydane natychmiastowe pozwolenie na akcje oddziałów CR.

Jednakże, Minister obrony i Dowódcza Sztabu cały czas brali udział w spotkaniu na temat obecnej sytuacji.

Głównym pytaniem było, atakować czy nie.

Ponieważ, nie wykryto trzęsienia przestrzennego, alarm nie został ogłoszony.

Znaczyło to, że nikt nie został ewakuowany, więc jeśli Duch oszaleje teraz, to odbędzie się masowy pogrom ludności.

Z drugiej strony, to byłoby źle prowokować Ducha przez ogłaszanie teraz alarmu. To była poważna sytuacja.

Jednakże-

„To jest dobra okazja.”

Powiedziała Origami jak zwykle swoim pustym pozbawionym emocji głosem.

Tak jak mówiła Origami, to była dobra okazja.

Ponieważ teraz Duch nie miał na sobie swojej Sukni Astralnej.

Rzeczona suknia która tak jak Realizer Ryouko, sprawiała, że Duch był ostateczną i niezwyciężoną istotą, aktualnie nie miała jej na sobie.

Teraz była szansa, że ataki AST wreszcie mogłyby ją dosięgnąć.

Ale to była tylko jedna z możliwych teorii, na tą chwilę potrzebny był sposób na wykonanie krytycznego strzału za pierwszym razem. Właśnie dlatego Origami miała przy sobie specjalny karabin anty-Duchowy.

Strzelec wydaje krzyk, trajektoria wydaje pisk, a cel wydaje okrzyk agonii.

Z stąd nazwa <Krzyk●Krzyk●Krzyk> (W skrócie <KKK>).

Bez aktywnego Realizera, odrzut złamałby nadgarstek strzelcowi, taka to były potężna giwera

Jednakże Ryouko nie przypuszczała, że będzie potrzeba aby wykorzystać tą broń.

„Beztroskie dowództwo mogłoby wreszcie wydać pozwolenie na atak.”

„To będzie kłopotliwe jeśli nam go nie dadzą.”

Powiedziała Ryouko, a Origami odpowiedziała natychmiast.

„...Cóż, tak to jest jest, jeśli jesteś na froncie. Ale znaczenie 'Duch dostał atak szału po tym jak pozwolono na ostrzał, ale nie mogliśmy załatwić jednym strzałem' kontra 'Duch losowo dostał ataku szału ale o tym nie wiedzieliśmy' jest bardzo różne jeśli chodzi o kwestie odpowiedzialności.”

„To wkurzające, ale oni w ten sposób podejmują decyzje.”

„Cóż, wiele ludzi martwi się bardziej o swoje stanowiska niż o życia innych ludzi. ”

Mówiąc to, wzruszyła ramiona.

Wyraz twarzy Origami nie zmienił się za wiele, ale wyczuć można było, że jest rozczarowana.

Wtedy- głos zmieszany z trzaskami dotarł do ucha Ryouko.

„Tak tak, tu punkt alfa, jaka jest ostateczna decy- co?”

Ryouko szeroko otworzyła oczy kiedy usłyszała odpowiedzieć w słuchawce.

„-Tak jest.”

Powiedziała, a następnie zakończyła połączenie.

„...Jestem zaskoczona wydali pozwolenie na atak.”

Szczerze mówiąc to było niespodziewane. Spodziewała się zupełnie innego rozkazu, tj. pozostania w gotowości.

Czekaj- wczorajszy rozkaz ataku na szkołę, też był agresywnymi posunięciami, które normalnie nie zostałyby wydane. Prawdopodobnie było jakieś przetasowanie na górze.

Cóż, Ryouko musi tylko wykonywać swoje obowiązki. A teraz on polegał na tym, że musi powiedzieć osobie z największa szansa na powodzenie kiedy pociągnąć za spust.

„-Origami ty będziesz strzelać. Spośród drużyny, jesteś najlepsza do wykonania tego zadania. Porażka nie będzie tolerowana. Zdecydowanie musisz to zakończyć jednym strzałem.”

„Tak jest.”

Jak można się tego było spodziewać, Origami odpowiedziała bez jakichkolwiek emocji.


Część 2[edit]

W parku przy zachodzącym świetle, Shidou i Tohka byli sami.

Od czasu do czasu można było usłyszeć odgłos samochodów lub krakanie wron z odległości, pomimo tego to było spokojne i ciche miejsce.

„Oh, ten widok jest wspaniały!”

Tohka od dłuższej chwili, opierała się na barierce i obserwowała jak ulice Tenguu pogrążają się w świetle zachodzącego słońca.

Podążając drogą którą <Fraxinus> ich tutaj zaprowadził, dotarli do parku z cudownym widokiem na panoramę miasta, w momencie kiedy słońce zaczęło zachodzić.

To nie był jego pierwszy raz tutaj. To było jego sekretne miejsce które lubił.

Tym który wybrał to miejsce była... prawdopodobnie Kotori.

„Shidou! Jak się to transformuje!?”

Tohka wskazała na pociąg w oddali i zapytała się z błyskiem w oczach.

„Niestety, pociąg się nie transformuje.”

„Aha, więc to jest typ łączony?”

„Cóż, jest połączony w pewnym sensie.”

„Ohhhh”

Tohka zadziwiająco zadowolona pokiwała głową, po czym odwróciła się w stronę Shidou, i oparła się o barierkę.

Tohka na tle zachodzącego słońca, była niesamowicie piękna, jak namalowana.

„-Naprawdę.”

Jakby chciała zmienić temat, Tohka się przeciągnęła.

Nagle, na jej twarzy pojawił się beztroski uśmiech.

„To wspaniała rzecz ta randka. Naprawdę miałam dużo przyjemności.”

„......”

To było niespodziewane. Pomimo że nie widział swoich policzków, były one prawdopodobnie całe czerwone.

„Co się dzieje, twoja twarz jest czerwona, Shidou.”

„To z powodu odblasków słońca.”

Powiedział i popatrzył w dół.

„Naprawdę?”

Tohka pochyliła się w kierunku Shidou i zaczęła uważnie się mu przyglądać.

„--”

„Tak jak myślałam, jest czerwona. Czy to jest jakaś choroba?”

Powiedziała Tohka, która była tak blisko niego, że czuł jej oddech.

„N...t-to nie...”

Shidou odwrócił wzrok -a w jego głowie słowo 'randka' cały czas mu krążyło.

Jego wiedza na temat randek pochodziła z mang i filmów.

Jeśli para odwiedza tak cudowne miejsce pod koniec randki, wtedy prawdopodobnie-

Normalnie, oczy Shidou powędrowały ku miękkim ustom Tohki.

„Co?”

„-!”

Tohka nic nie powiedziała, ale czuł, że wiedziała o czym myślał więc znowu odwrócił wzrok i zrobił krok do tyłu.

Wycierają pot z czoła rękawem, Shidou szybko spojrzał na twarz Tohki.

Dziesięć dni temu jak również wczoraj, melancholijny wyraz twarz który wtedy widział znikł. Wciągając powietrze nosem, zrobił krok w kierunku Tohki.

„-Widzisz? Czy był ktoś kto by cię chciał zabić? ”

„...Mmm, każdy był miły. Szczerze mówiąc do tera nie moge w to uwierzyć.”

„Ah...?”

Tohka zrobiła krzywy uśmiech z powodu swojej samo-pogardy.

„Jest tam tyle ludzi który mnie nie odrzucają, którym nie przeszkadza moje istnienie – Ta grupa zmechanizowanych ludzi.. umm, jak się oni nazywali. A...?”

„Chodzi ci o AST?”

„Tak o nich. Wydawało by się to bardziej realistyczne jeśli wszyscy na ulicach byli by ich podwładnymi, i pracowali wspólnie aby mnie oszukać. ”

„Hej hej...”

To było bez wątpienia absurdalne ale.. Shidou nie mógł się z tego śmiać.

Ponieważ dla Tohki to było coś normalnego.

Bycie cały czas odrzucaną, było normalne.

To było takie- smutne.

„Wtedy, ja też, musiał bym być pionkiem AST.”

Powiedział Sidou, a Tohka energicznie potrząsła głową.

„Nie Shidou jest umm... zdecydowanie kimś komu wzięli rodzinę za zakładników i go szantażują.”

„C-Co to za wymysł... ”

„...Proszę, nie zmuszaj abym pomyślała, że jesteś moim wrogiem.”

„Co?”

„Nic.”

Tym razem to Tohka odwróciła się od Shidou.

Tak jakby chciała na siłę zmienić wyraz twarzy, pocierała dłońmi o twarz, a następnie odwróciła się z powrotem.

„-Ale naprawdę, dzisiaj był bardzo, bardzo istotny dzień. Świat był taki miły, taki radosny, taki piękny...Nigdy wcześniej bym co sobie tego nie wyobrażała, że tak może być.”

„Rozumiem.”

Shidou się uśmiechnął i zrobił wydech.

Jakby odpowiadając na uśmiech Shidou, zmarszczyła brwi i również się usmiechneła.

„Ci Ludzie-To AST, myślę, że rozumiem to już.”

„Co...?”

Shidou zmarszczył brwi pytająco, a Tohka przybrała lekko zasmucony wyraz twarzy.

To było nieco inne niż melancholijny wyraz twarzy którego Shiodu tak nienawidził – było one przepojone ponurym uczuciem, takim które skręcało serce.

„Za każdym razem... kiedy przychodzę do tego świata, niszczę coś pięknego.”

„--”

Shidou wstrzymał oddech.

„A-Ale, To nie ma nic wspólnego z twoją wolną wolą, tak...!?”

„...Pojawianie się i efekty tego są poza moją kontrolą.”

„Więc-”

„Ale dla mieszkańców tego świata, to nie znaczenia, destrukcja i tak ich dotyka. To dlatego AST próbuje mnie zabić, nareszcie...to zrozumiałam.”

Shidou nie mógł nic powiedzieć.

Smutny wzrok Tohki, tak go przybił, że aż miał problemy z oddychaniem.

„Shidou. Byłoby lepiej jeśli- w ogóle bym nie istniała.”

Następnie Tohka się uśmiechnęła.

Ale to nie był niewinny uśmiech który widział dziś w południe.

To było tak jak kiedy, chory pacjent uświadamia sobie, że jego koniec jest bliski- słaby i bolesny uśmiech.

Shidou głośno przełknął ślinę.

Z niewiadomego powodu zaschło mu w gardle. Czując lekki ból kiedy ślina przeleciała przez gardło, jednak w jakiś sposób udało mu się otworzyć usta.

„To nie... tak...”

Aby nadać swojemu głosu większą moc, Shidou mocno zacisnął pięści.

„Chodzi mi oto... dziś nie było, żadnych trzęsień przestrzennych, racja! Musiało się wydarzyć coś innego, niż zwykle...! Jeśli dowiemy się co to było...! ”

Jednakże Tohka tylko powoli potrząsła głową.

„Nawet jeśli, będziemy wiedzieli, to nie zmienia faktu, że to kiedy jestem tu przenoszona jest czynnikiem losowym. Ilość pojawień prawdopodobnie się nie zmniejszy.”

„Więc...! Jeśli ci tu dobrze, to nie wracaj na drugą stronę już nigdy!”

Wykrzyczał Shidou, a Tohka podniosła głowę i szeroko otworzyła oczy.

Wyglądało na to, że w ogóle nie brało tego pod uwagę, a ni o tym nie myślała.

„Coś takiego -nie jest...”

„Próbowałaś tego!? Chociaż raz!?”

„…”

Tohka zacisnęła usta i ucichła.

Shidou naciskał ręką na swoją klatkę piersiowa, jakby chciał uspokoić palpitacje serce, jego gardło zostało zalane śliną ponownie.

Powiedział to pod wpływem chwili, ale jeśli coś takiego było możliwe, to trzęsienia przestrzenne powinny się już więcej nie powtórzyć.

Zgodnie z tym co mówiła Kotori, energia wytwarzana podczas przechodzenia Ducha z innego wymiaru do tego swiata wywołuje trzęsienia przestrzenne.

Więc jeśli Tohka jest losowo przenoszona do tego świata bez respektowania jej woli, to ona powinna umieć tu zostać tak długo jak chce.

„A-Ale, wiesz o tym, że jest dużo rzeczy o których nie wiem.”

„Nie ma sprawy, wszystkiego cię nauczę!”

Na słowa Tohki padła natychmiastowa odpowiedź.

„Potrzebuje gdzieś spać, i coś jeść.”

„Ja... się tym zajmę!”

„Niespodziewane rzeczy mogą się zdarzyć.”

„Jak się zdarzą to o nich pomyślimy!”

Prze chwilę Tohka była cicho, później otworzyła usta i powiedziała.

„To naprawdę w porządku jest, abym żyła?”

„Tak!”

„W porządku będzie jak zostanę na tym świecie?”

„Tak!”

„...Jedyną osobą która mogłaby mi to powiedzieć jesteś ty Shidou. Nie chodzi mi o AST, ale nawet inni ludzie, na pewno nie zaakceptują tak niebezpiecznego stworzenia w swojej okolicy.”

„Jak bym o tym nie wiedział...!! A co tam AST!? A co tam pozostali ludźie!? Tohka! Jeśli oni cię odrzucą! Nawet jeśli wszyscy razem to zrobią! Ja cię zaakceptuje! ”

Wykrzyczał.

Stojąc przed Tohką, Shidou wyciągnął rękę przed siebie.

Ramiona Tohki lekko się zatrzęsły.

„Uścisk! Na razie wystarczy...!”

Tohka patrzyła w ziemię, i na kilka chwil zamilkła, tak jakby o czymś myślała, potem powoli podniosła głowę i powoli wyciągnęła rękę przed siebie.

„Shidou-”

Wtedy

Ich ręce się dotknęły.

„--”

Palce Shidou niespodziewanie zadrgały.

Nie wiedział czemu ale -poczuł nadzwyczajny chłód.

Jakby obcy język lizał cale jego ciało, to było nie przyjemne uczucie.

„Tohka!”

Mimowolnie wykrzyczał jej imię.

I zanim Tohka mogła odpowiedzieć.

„…”

Oburącz popchnął Tohkę tak mocno jak mógł.

Tohka będąc smukłą dziewczyną natychmiast straciła równowagę i zrobiła przewrót w tyła jak w mandze.

Zaraz po tym.

„---Aaa”

Gdzieś pomiędzy klatką piersiową a brzuchem, Shidou poczuł przeogromne uderzenie.

„C-Co ty wyprawiasz!”

Cały pokryta piaskiem Tohka skarżyła się, ale jemu było trudno odpowiedzieć.

Nie mógł oddychać.

Ciężko mu było utrzymać nawet przytomność i ustać na nogach.

Tak czy inaczej, coś czuł,że jest źle.

„Shidou?”

Powiedziała Tohka, zszokowana.

Zastanawiając się co się stało, cofnął trzęsącą rękę do siebie.

Coś tu dziwnego się dzieje.

W sumie to było nic takiego, to---


„Aaa-”

Dzięki temu, że Realizer wzmocnij słuch Origami, usłyszała jak ten dźwięk wydobywa się gardła Tohki, kiedy widziała upadającego Shidou.

Na kilka chwil jest ciało całkowicie zesztywniało, w czasie gdy leżała na placu przygotowanym pod budowę apartamentów, trzymając karabin anty-Duchowy <KKK>

Kilka sekund wcześniej.

Origami aktywowała Realizer w <KKK>, zaaplikowała wzmocnienie ataku na specjalnym nabój, który został załadowany, przymierzyła się i nacisnęła spust.

Nie było możliwości aby spudłowała.

- Jeśli tylko Shidou, by tak niespodziewanie by tego Ducha nie odepchnął.

Nabój wystrzelony przez Origami- zamiast w Ducha, trafił prosto w ciało Shidou.

„--”

Czuła jak jej palec którym pociągnęła za spust, minimalnie drgał.

'Po tym wszystkim, po prostu ja, po prostu, Shidou.'

„-Origami!”

„--”

Głos Ryouko wyrwał ją z szoku.

„Później będziesz użalać się nad sobą! Później cię zbesztam totalnie! Ale teraz- ”

Mówiąc to, Rouko wpatrywała się w park ze strachem.

„Tylko mi tu nie umieraj...!”


„Shidou...?”

Wołała go po imieniu, ale nie odpowiadał.

Tego można było się spodziewać. W klatce piersiowej Shidou była dziura większa niż rozpostarta dłoń Tohki.

Była zdezorientowana, niczego nie rozumiała.

„Shi-,dou.”

Tohka kucnęła przy głowie Shidou i szturchała go w policzki.

Ale nie było żadnej reakcji.

Ręka która wyciągnął do Tohki chwilę temu, była cała we krwi.

"U, wa, aaa, aaaa—"

Kilka sekund później, zaczęła rozumieć co się stało.

...Rozpoznała zapach spalenizny która ją otaczała.

To była ta grupa co zawsze próbowała ją zabić – to było AST

To był bardzo precyzyjny strzał. Prawdopodobnie – to była ta dziewczyna.

Jeśli zostałaby trafiona w obecnym stanie nie mając na sobie Sukni Astralnej, nawet Tohka nie wyszła by z tego bez uszczerbku.

Lecz z mniejszymi obrażeniami niż kompletnie bezbronny Shidou.

„--”

Tohka poczuła przejmujący ból głowy, kiedy położyła dłoń na oczach Shidou które cały czas gapiły się w niebo, a potem powoli zamknęła jego powieki.

Następnie ściągnęła żakiet od mundurku który miała na sobie, i delikatnie przykryła ciało Shidou.

Chwiejąc się Tohka wstała i popatrzyła w niebo.

-Ahh, Ahhh.

To było niemożliwe. Ostatecznie to było nie możliwe.

Przez moment- Tohka myślała, że może w porządku żyć na tym świecie.

Jeśli Shidou byłby tutaj, to może by jakoś się to ułożyło, tak myślała.

Prawdopodobnie byłoby trudno i uciążliwie, ale razem mogli by te przeciwności pokonać, tak myślała.

Jednkaże.

Jednakże,

Ostatecznie było to niemożliwe.

Ten świat -zdecydował się odrzucić Tohkę.

W najgorszy możliwy sposób-!

„-<Suknia Astralna●DziesiątaAdonai Melek> ..."

Z samej głębokości gardła wykrzyczała. To była jej Suknia, absolutnie najsilniejsze terytorium ochronne Tohki.

Otaczająca ją przestrzeń została ściśnięta i zniekształcona, potem otuliła ona ciało Tohki i przyjęła formę uroczystej sukni.

Lśniąca świetlista membrana zmieniła się w spódnice i wykończenia sukni- zagłada zstąpiła na ziemie.

*Trzskk, Trzskk*

Niebo zatrzeszczało się.

Tak jakby wyrażało niezadowolenie z Tohki, która nagle zmaterializowała swoją suknie astralną.

Tohka przesunęła wzrok nieco niżej.

Na wzgórzu które było płaskie, tak jakby ktoś odciął czubek z niego, byli ludzie którzy zaatakowali Shidou.

Ludzie, których uśmiercenie, było nie wystarczająca karą dla nich.

Tohka uderzyła obcasem w ziemię.

Natychmiastowo, tron z wielkim mieczem w oparciu pojawił się.

Tohka z przytupem odbiła się od ziemi, skoczyła na na podłokietnik tronu i wyciągnęła miecz z oparcie.


Wtedy.

„Aaaaa”


Jej gardło zadrżało.

„Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa”


Niebo zawyło.

„AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA———!!”


A ziemia zaryczała.

Wyglądało to jakby chciała sparaliżować swój mózg, aby nie mieć żadnych oporów.

„Jak śmiesz.”

Jej oczy przygasły.

„Jak śmiesz, jak śmiesz, jak śmiesz, jak śmiesz, jak śmiesz, jak śmiesz, jak śmiesz, jak śmiesz”

Tohka skoncentrowała się, żeby wyostrzyć swój wzrok.

„C--!?”

„--”

Tohka przyglądnęła się dokładnie w/w wzgórzu.

Stała tam kobieta w szoku z szeroko otwartymi oczami, i dziewczyna z pustym wyrazem twarzy.

Widząc tą znienawidzoną i pogardzaną twarz, Tohka zawyła.

„<Sandalphon> — [Ostateczny MieczHalvanhelev]!!”

Natychmiast, pojawiły się pęknięcia wzdłuż tronu na którym stała Tohka, a chwilę pózniej rozpadł się on kawałki.

Wtedy kawałki tronu zaczęły przyczepiać się do miecza Tohki, zwiększając jego rozmiar.

Powstał miecz o przesadnej długości, przekraczającej kilka metrów.

Jednakże, Tohka z lekkością poruszała nim, następnie wykonała cięcie w stronę w dwóch kobiet.

Światło lśniące na ostrzu miecza było coraz bardziej intensywne, w jednej chwili wystrzeliło wzdłuż linii rozciągającej się od miecza

Następnie, przerażająca eksplozja wstrząsnęła okolicą.

„C...!”

„-Aaa”

Od lewej od prawej, z gardeł obu kobiet wydobył się głos przepełniony strachem.

Jak się można było tego spodziewać, Tohka za pomocą tylko jednego machnięcia mieczem, przecięła wzgórze na pół wzdłuż jego długości.

„Ty..., potworze-!”

Krzyczała wysoka dziewczyna, machając, czymś podobnym do miecza w stronę Tohki.

Jednak nie było mowy, aby coś takiego, mogło dosięgnąć Tohkę w jej sukni astralnej. Tohka przez samo spojrzenie, zniwelowała jej atak.

„Niemożliwe-”

DAL v01 276-277.jpg

Na twarzy dziewczyny była desperacja..

Ale Tohka nie była nią zainteresowana, popatrzyła ona na drugą dziewczynę.

„-To byłaś, to byłaś.”

Powiedziała cicho.

„Mój przyjaciel, mój najlepszy przyjaciel, Shidou został zabity, przez ciebie.”

Powiedziała Tohka,a wyraz twarzy Origami po raz pierwszy lekko się zmienił.

Jednakże, to nie miało żadnego znaczenia.

Osoba która mogła powstrzymać Tohkę z [Ostateczny MieczHalvanhelev], nie było już na tym świecie.

Patrząc z pogardą na dziewczynę której oczy były przepełnione nieskazitelną ciemnością, powoli zatracała się w szaleństwie.

„-Zabić zniszczyć  zabić   wymazać zabić  wszystko. Umieraj znikajumieraj precz  umieraj  . ”

Część 3[edit]

„Dowódczyni...!”

„Wiem. Przestań robić zamieszanie. Nie jesteś małpą w porze godowej.”

Odpowiedziała Kotori, panikującemu podwładnemu, jednocześnie spożywając lizaka.

Mostek <Fraxinus>. Na głownym ekranie, wyświetlane było leżące ciało Shidou, jak również przekaz z bitwy Tohki.

Kotori rozumiała czego załoga jest zaniepokojona.

Sytuacja była absolutnie przytłaczająca, porażająco beznadziejna.

Alarm o trzęsieniu przestrzennym został właśnie ogłoszony, ale bitwa pomiędzy Tohką a AST już się rozpoczęła, zanim mieszkańcy zostali całkowicie ewakuowani.

Jednym plusem było to, że bitwa była na pustym placu budowy- ale pojedynczy atak Tohki pozbawił wszystkich optymizmu.

Wystarczyło tylko jedno machnięcie mieczem i rozległy plac budowy został przepołowiony tworząc głęboką otchłań.

Jak również nagła śmierć Shidou Utsuki, który miał być ostateczną bronią <Fraxinus> nie wygląda za dobrze.

Grupa Kotori została postawiona przed najgorszą możliwą sytuacją.

Ale,

„Cóż, brakowało mu trochę elegancji, ale myślę, że nasz rycerz zdał egzamin. Nie byłabym w stanie tego oglądać jeśli to księżniczka zostałaby trafiona wtedy.”

Powiedziała Kotori nie bardzo poważnym tonem i wyjęła patyk od lizaka z ust.

Załoga popatrzyła z strachem w oczach na Kotori.

Ale nie było co ich za to winić. Przecież ona właśnie straciła brata.

Jednakże wśród nich tylko Reine i Kannazuki inaczej się się zachowywali.

Reine monitorowała przebieg walki Tohki, zbierała dane, jak zazwyczaj.

Kannazuki był w innym stanie. Jego twarz była lekko zabarwiona na czerwono i ślinił się z otwartymi ustami.

Patrząc na niego pewno myślał coś w tym stylu „Eee.. Jak bym miał taką dużą dziurę w swoim ciele … czyż nie byłoby to wspaniałe. Tak jestem pewien było by wspaniałe. A-Ale jeśli byłbym martwym to co mi z tego.”

„Jeju.”

„Hauu!?”

Kotori wyprowadziła atak i kopnęła Kannazukiego w goleń, następnie wstała

Potem puściła focha i z na wpół otwartymi oczami ogłosiła.

„Przestańcie się obijać, weźcie się do roboty. Nie ma mowy aby to był koniec Shidou, prawda?”

Tak to była prawda

Od teraz zaczyna się prawdziwa praca Shidou.

„D-Dowódczyni! To jest...!”

Członek z załogi z niższej części mostka popatrzył na lewą stronę ekranu - coś co znajdowało się w parku zupełnie go zaskoczyło.

„-Zaczęło się”

Zmieniając pozycje lizaka, uśmiechnęła się.

Na ekran był lezący Shidou w parku, ubrany w szkolny mundurek- nagle ten mundurek zaczął się palić.

Nie znikał on z powodu że był zrobiony przez Ducha, ani też ubranie nie zapaliło się od promieni słonecznych.

Mundurek po spaleniu odsłonił piękne i cudowne ciało Shidou

I wtedy w/w członek załogi <Fraxinus> jeszcze wypowiedziała słowa zaskoczonym głosem.

„R-Rana-”

No właśnie rana. Tam gdzie się znajdowała był ogień, cała rana się paliła.

Płomienie były coraz większe, aż do momentu kiedy nie było już go widać -wtedy powoli zaczęły wygasać.

A kiedy już zniknęły, ciało Shidou było perfekcyjnie odtworzone w całości.

Wtedy-


...........paaaaaaaaaaaaaarzyyyyyy!?

Widząc płomyki które jeszcze się tliły na jego brzuchu, podskoczył.

Klepiąc się po brzuchu ze skołowaną miną, ugasił ogień.

Że co? Dlaczego?

Mostek eksplodował od zaskoczenia.

„Co...D-Dowódzczyni, co to jest-”

„Czyż nie mówiłam? Jeśli Shidou umrze raz czy dwa, może zacząć grę od nowa.”

Oblizując wargi, Kotori odpowiedziała.

Załoga jednocześnie, zaczęła się pytająco wpatrywać w nią, ale ona to zignorowała.

„Natychmiast go przejmijcie -Tylko on może powstrzymać Ducha.”


Część 4[edit]

-Nic nie rozumiał.

Gładząc się po brzuchu, Shidou zmarszczył brwi.

W jego marynarce i koszuli którą miał na sobie była duża dziura, a krawat był przedarty w połowie.

Ale teraz Shidou nie przejmował się swoim zawstydzającym wyglądem.

Było coś innego, co przykuło jego uwagę.

„Czemu-ja żyje...?”

Wyszeptał i jeszcze raz dotknął żołądka.

Wtedy, miał złe przeczucie i niespodziewane odepchnął Tohkę.

Potem, dziura otwarła się w jego brzuchu – i zemdlał.

Aktualnie w jego ubraniach była dziura, a duże kałuże krwi cały czas były na ziemi. To nie był sen.

„No właśnie- Tohka...!”

Atak bez wątpienia była wymierzony w Tohkę

Ciekawy co się z nią teraz dzieje. Rozglądnął się po okolicy, szukając jej sylwetki.

Wtedy, ze wzgórza większego niż to z parkiem na którym był, czarne światło wystrzeliło -z towarzyszącym mu dźwiękiem potężnej eksplozji i rozprzestrzeniającą się falą uderzeniową.

„Ułaaaa...!?”

Zaskoczony, padł na ziemię pod naporem wiatru.

„C-Co do....!”

Zakrzyczał, a później popatrzył w kierunku eksplozji – Ciało Shidou zesztywniało.

Widok był zupełnie inny od tego co widział przed utratą przytomności.

Tam gdzie patrzył, był plac budowy, jak również góry oraz krajobraz który był niezmienny od 30 lat-

Wszystko co tam było zostało zniszczone, teren wyglądał jak po nalocie bombowym.

Nie – to było nieco inaczej. Jeśli już, to było jakby wielki miecz przecinał teren nieskończoną ilość razy, zostawiając po sobie, ostre krawędzie.

„Co...”

Mamrotał, oszołomiony

„Yyy”

Shidou poczuł jak jego ciało staje się coraz lżejsze.

To uczycie było mu już znane. To system transportowy <Fraxinus>.

W czasie jak Shidou pojąć o co chodzi, jego otocznie zmieniło się z parku na wzgórzu na wnętrze <Fraxinus>.

„Tędy!”

Powiedział głośno członek załogi <Fraxinus> czekający na niego.

„O-Ok...”

Lekko zdezorientowany, Shidou został zaprowadzony na mostek.

A kiedy na niego przybył,

„-Jak się czujesz po obudzeniu, Shidou?”

Powiedziała Kotori siedząca w fotelu kapitana w wyższej części mostka, spożywając lizaka Chupa-Chups

„...Kotori.”

Shidou lekko postukał się w dzwoniące ucho i zmarszczył brwi.

„...Chyba nie rozumiem sytuacji. Co się w ogóle stało?”

„Mmm, Shidou został zaatakowany przez AST, więc księżniczka się wkurzyła i poszła zabić AST.”

Mówiąc to, pokazywała mu gestem aby popatrzył na główny ekran na mostku.

„Co...”

Była tam Tohka machając gigantycznym mieczem, który przecinał góry, jak również członków AST odpierających jej ataki.

Nie- to nie było coś co można było by nazwać odpieraniem ataków.

Żaden z ataków AST nie dosięgnął Tohki.

Z drugiej strony, Tohka Machając mieczem z łatwością łamała formacje i poniewierała AST tak jakby nie mieli włączonego Realizera, nie ważne czy to był bezpośredni atak czy tylko fala uderzeniowa.

To było przytłaczająco jednostronne – to byo jak pochód króla.

„Ona kompletnie odpłynęła. Naprawdę nie spodobało jej się, że Shidou został zabity.”

Powiedziała Kotori i wzruszyła ramionami.

„..., Co to znaczy....! Och racja! Lepiej powiedźcie mi, czemu żyje!?”

Wykrzyczał Shidou, a Kotori szeroko się uśmiechnęła jakby coś wiedziała.

„Cóż, porozmawiamy o tym później. Teraz masz coś innego do roboty.”

Powiedziała Kotori patrząc się na obraz Tohki na monitorze.

„Coś innego -mam zrobić?”

„Właśnie. Nie chcemy ofiar śmiertelnych z powodu Ducha. ”

„...To chyba oczywiste!”

Wydarł się Shidou, a Kotori zmrużyła oczy jakby miała z tego zabawę.

„Okej, genialny Panie Rycerzu- Idziemy, zatrzymać księżniczkę. ”

Kotori patrzyła w dal za plecy Shidou mówiąc to, na następnie podniesionym głosem powiedziała.

„Obrócić <Fraxinus>! Przemieścić nad pole bitwy! Dokładność do jednego metra!”

Zrozumiano!

Kilku członków załogi, którzy wyglądali jak sternicy, odpowiedzieli chórem.

<Fraxinus> lekko się zatrząsł, wydając przytłumiony dźwięk.

„Ko-Kotori!”

„Mmm, o co chodzi Shidou?”

„Powiedziałaś powstrzymać Tohkę -czy to jest w ogóle możliwe!?”

„Co ty wygadujesz? Tu nie chodzi o to czy jest możliwe, tylko o to czy to zrobisz, Shidou.”

Kotori uniosła brwi, a Shidou został wprawiony w osłupienie.

„J...Ja!?”

„Oczywiście. Musisz się tylko zdecydować -To jest niemożliwe dla każdego, poza tobą.”

„Jak dokładnie mam …!”

Struga potu spłynęła po jego twarzy kiedy się o to pytał, a Kotori wyciągnęła lizaka z ust.

I wtedy szelmowski uśmiech pojawił się na jej twarzy,

„Naprawdę nie wiesz? Jest tylko jeden sposób aby uratować księżniczkę od klątwy.”

Mówiąc, zrobiła usta w kółko i pocałowała lizaka.


Część 5[edit]

Sytuacja przyjęła najgorszy możliwy obrót.

Dziesięciu członków AST uczestniczyło w walce z Duchem, ale co by nie zrobili, nie było nawet nadziei, że się do niego się zbliżyć.

Nikt poza Origami nie mógł zbliżyć się do granicy terytorium ochronnego Ducha.

W końcu - Żaden lew nie przejmuje się mrówkami w trakcie przechadzki.

„Uwaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa—!!”

Duch wydawał z siebie krzyk połączony z płaczem, jednocześnie machając gigantycznym mieczem.

„...”

Origami użyła plecaka odrzutowego, aby odlecieć w celu uniknięcia ataku.

Ale- fala uderzeniowa wytworzona przez miecz przebiła się przez jej terytorium obronne i bezpośrednio uderzyła w ciało Origami.

„Sss”

Przez chwilę, był nie ostrożna.

„—AAAAAAAAA!!!!!!!”

Duch krzyczał.

Skoncentrował całą swoją moc i wykonał cięcie, w stronę Origami.

-Origami!!

Zakrzyczała Ryouko. Ale było już za późno.

Miecza Ducha dotknął terytorium obronne Origami.

-To było natychmiastowe

„--”

Origami zrozumiała, że jest osąd był naiwny.

Próbowała, zgadnąć przybliżoną siłę fali uderzeniowej ale- myliła się. Moc była wyrażanie nie z tego świata.

Ale mniejsza o porównywanie do siebie, nawet wymyślanie strategii przeciw niej byłoby bluźnierstwem.

Jej terytorium.

Posiadające absolutną moc, zamek Origami.

„---”

Beż żadnego dźwięku, zostało zniszczone.

Ciało Origami zostało zrzucone z nieba na ziemię

„Aa-”

Origami!

Głos Ryouku rozchodził się z daleka.

Prawdopodobnie z powodu aktywnego realizera, uszkodzenia mózgu były nie wielkie, ale poza tym jej całe ciało zostało poważnie uszkodzone. To nie były jedna czy dwie kości złamane. Krew przeciekała przez kombinezon bojowy z ran które nie wiadomo gdzie są gdzie one są, a to sprawiało jej nie przyjemne uczucie. Poczuła, że głowa nagle zrobiła się ciężka, kiedy nią poruszyła.

W zamglonej wizji, tylko sylwetka Ducha była wyrazista. Mała dziewczyna ze smutnym wyrazem twarzy trzymała ogromny miecz.

„--To już koniec.”

Duch uniósł miecz do góry i zatrzymał się.

Ducha zaczęły otaczać, niezliczony punkciki świetlne każdy z nich miał czarną poświatę, wszystkie zbiegały się w stronę miecza jakby były przez niego zasysane.

Nawet bez wyjaśnień, to rozumiała.

Duch wykona atak z cała swoją mocą.

Jeśli przyjmie atak wtym stanie, bez aktywnego realizera, wtedy bez wątpienia umrze. Musi jakoś uciec.

Jednakże, jej ciało było ciężkie i bolało ją jak tylko próbowała się ruszyć.

Ryouko i reszta oddziału AST nie mogli już walczyć. Nie było żadnej możliwości aby zatrzymać Ducha.

Czekała aż miecz w całości rozbłyśnie ciemną poświatą.

Duch skoncentrował całą swoją siłę w rękach które trzymały miecz.

Wtedy -momentalnie.

„TooohkaaaaaaaaaaaaaaAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaaaaaa—!!”

Z nieba.

Wyżej niż był Duch.

Było słychać głośne wołanie.

„Eee-”

Mimo że jej życie wysiało na włosku, Origami wydała kilka dźwięków zaskoczonym głosem.

W końcu, ten krzyk pochodził od chłopca, którego Origami przed chwilą zastrzeliła.

„Księżniczka lewituje, wiec... Shidou zrzucimy cię tutaj. Spadochron? Nie potrzebne ci coś takiego. Nie jesteśmy za wysoko, a zresztą kiedy zbliżysz się do niej, wyhamujemy cię przy niej- Ah, nie martw się, nie martw się, ona jest dokładnie pod <Fraxinus>... Eee? Jeśli zboczysz z trajektorii? Mmm...cóż na ziemi powstanie duży, piękny i kwitnący czerwony kwiat.”

Po tym jak powiedziała Shidou jak zatrzymać Tohkę, Kotori wpatrywała się w monitor mówiąc w/w kwestie, następnie zachichotała.

„C-Czekaj! To już jest ciężka sprawa, czemu...!”

„Cóż, no wiesz, jeśli wskaźnik powodzenia jest prawie taki sam, czy to nie oczywiste, że przyjemniejszy sposób jest lepszy. ”

„Ale to będzie, przyjemne tylko dla ciebieee!”

„Aleś jesteś denerwujący. Złapać go.”

Tak jest!

Powiedziała Kotori i dwóch muskularnych mężczyzn, którzy pojawili się znikąd, wzięło Shidou pod pachy.

A potem zaczęli go ciągnąć.

„Aaa, niech cię szlag, lepiej sobie to zapamiętaj Kotoriii!”

„E tam. Zapamiętam sobie, a tobie życzę przyjemnej podróży.”

Shidou został zaciągnięty do śluzy która był w dolnej części kadłuba.

Powodzenia.

Nie mając nawet czasu na wyrażenie sprzeciwu, został wyrzucony z <Fraxinus>

„Gyahhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh—!?”


Porywisty wiatr miotał jego mundurkiem szkolnym, jak również uderzał w jego twarz.

Odczuwał nieskończone uczucie zerowej grawitacji.

Wtedy -pomimo, że z przerażenia prawie stracił przytomność, Shidou zobaczył cień w oddali.

„-!”

Rozłożył ręce aby ustabilizować swoją pozycje, potem rozpoznał dziewczynę pomimo zamglonego widoku.

Wtedy.

„TooohkaaaaaaaaaaaaaaAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaaaaaa—!!”

Z całej siły ja posiadał, wykrzyczał jej imię.

Chwilę później, poczuł jakby się jego ciało prawie nic nie ważyło.

Prawdopodobnie przez wsparcie z <Ratatoskr>. Nie zmieniało to faktu, że nadal spadał, ale jeśli tak jest-

„---”

Tohka zdaje się usłyszała głos Shidou; bez zmiany położenia ogromnego miecza, popatrzyła w górę.

Jej policzki i czubek nosa zaczerwieniły się, a oczy załzawiły. To był ogromnie niespodziewany widok.

Jego oczy spotkały oczy Tohki.

„Shi-Dou...?”

Tak jakby nie mogła pojąć sytuacji, Tohka wymamrotała.

Prędkość spadania stopniowo malała, Shidou położy ręce na ramionach Tohki. Z jej pomocą zatrzymał się i razem nią lewitowała w powietrzu.

„H-Hej Tohka.”

„Shidou czy to naprawdę ty...?”

„...Tak, myślę.”

Powiedziała Shidou, a usta Tohki zadrżały.

„Shidou,Shidou,Shidou,...!”

„Mmm,co-”

Już miał odpowiedzieć, ale kątem oka zobaczył intensywne światło.

Z miecza który Tohka zatrzymała w połowie wymachu, wydobywał się czarny blask spowijający bliskie otoczenie w ciemności.

„C-Co to jest...”

„...! Nie...! Moc-”

W tym samy czasie kiedy Tohka zmarszczyła brwi, światło w formie błyskawicy wydobyło się z ostrza i uderzyło w ziemię.

„To-Tohka, co to-”

„Nie mogę już kontrolować [Ostateczny MieczHalvanhelev] dłużej...! Muszę uwolnić jego moc gdzieś! ”

„Gdzie jest to gdzieś!?”

„--”

Bez słowa, Tohka popatrzyła w dół na ziemię.

Patrząc tam gdzie ona, zauważył Origami, leżącą tam jakby miała umrzeć w dowolnym momencie.

„...! Tohka, ty...! N-Nie może tam uderzyć!”

„W-Więc co proponujesz abym zrobiła! Stan krytyczny został już osiągnięty!”

W trakcie gdy Tohka mówiła, z miecza który trzymała wystrzeliwały czarne błyskawice, jak z karabinu maszynowego, uderzały one w ziemię.

Wtedy, Shidou przypomniał sobie.

„...Tohka, Eee, uspokuj się i posłuchaj mnie.”

„O co ci chodzi! Nie ma teraz na to czasu- ”

„Właśnie o tym mówię! O możliwości zrobienia czegoś z tym...chyba mam pomysł.”

„O czym ty mówisz!? Co mam zrobić!?”

„Yyy, cóż-”

Jednakże Shidou nie był wstanie od razu powiedzieć o co mu chodzi.

Mimo wszystko, metoda o której mówiła Kotori była niepojęta i nielogiczna i brakowało jej kontekstu.

„Pośpiesz się!”

„...!”

Shidou zebrał się w sobie i otworzył usta.

„Więc, eee...! Tohka! P-Pocałuj mnie...!”

„-Co!?”

Tohka zmarszczyła brwi.

Ale można się było tego spodziewać. W tym krytycznym czasie, powiedział coś takiego. Na pewno pmyślała, że to jakiś kiepski żart.

„P-Przepraszam, zapomnij o tym. Pomyślmy o czymś innym-”

„Co to jest pocałunek!?”

„Co...?”

„Szybko, mów!”

„...P-Pocałunek jest wtedy, kiedy dwoje ust razem-”

W środku zdaniu które Shiodu wypowiadał.

Bez żadnego zastanawiania, Tohka dotknęła swoimi ustami usta Shidou.

„---!?”

Jego oczy otwarły tak szeroko jak tylko mogły oraz wydał z siebie przytłumiony dźwięk.

Usta Tohki była takie miękkie i takie wilgotne, że nawet ignorując słodki zapach, to uczucie i dotyk sprawiło, że jego mózg wołał wniebogłosy [1F 2]. To że pocałunki smakują jak cytryna jest kłamstwem. Pocałunek z Tohką smakował jak mrożony kremowy deser (Parfait), który jadła dziś rano.

Chwilę później.

- Pęknięcia które pojawiły się na mieczu Tohki, rozchodziły się ku górze, po dotarciu do szczytu miecza, rozpłynął się on w powietrzu.

W wyniku tego świetlista cześć wewnętrznej sukni oraz spódnicy Tohki zniknęła.

„Co-”

Powiedziała Tohka głosem przepełnionym zdziwieniem.

„...!?”

Ale Shidou był jeszcze bardziej zaskoczony.

Ale nie tym, że miecz i ubrania Tohki zniknęły. Zaskoczyło go to co usłyszał od Kotori, jakby nie do końca w to uwierzył.

W ogóle, to było tak, że Tohka mówiła coś kiedy się całowali, więc czuła jak jej usta wiercą się bezpośrednio po jego ustach, co doprowadziło go do pewnego stanu chaosu, który nie mógł być w żaden sposób opisany słowami.

- Ciało Tohki zrobiło się wiotkie, i zaczęło opadać na ziemie.

Shidou nieco przyćmiony, wahał się przez chwilę, a potem przytulił Tohkę zanim jej ciało spadło.

Ich usta i ciała były złączone, następnie razem wylądowali na ziemi.

Suknia Tohki zamieniała się cząstki światła które znikając zostawiły ślad po sobie.

To wyglądało jak scena z opowieści fantasy.

Jednakże Shidou nie był tego świadomy.

Pozostali w tej pozycji jeszcze przez chwilę

„Pwua...!”

Tohka cofnęła usta jakby chciała zaczerpnąć powietrza, potem wyprostowała się.

„P...,p-p-p-p-p-p-przepraszam Tohka! Powiedzieli mi, że to jedyna metoda...!”

Shidou natychmiast odskoczył w tył kiedy Tohka się poruszyła, jednocześnie wykonując wspaniały ukłon dogeza.[1F 3]

Cóż, dokładnie mówiąc to Tohka go pocałowała, ale czuł, że to akurat nie ma teraz znaczenia.

Jednakże, upłynęło kilkadziesiąt sekund, a ona nie uderzyła go w głowę ani nawet nie powiedziała żadnego złego słowa na niego.

„...?”

Myśląc, że to jest dziwne, podniósł głowę.

Tohka stała tam po prostu z tajemniczym wyglądem na twarzy, dotykając ust palcami.

Wtedy usłyszał-

„*cmok*...!?”

Twarz Shidou zrobiła czerwona jakby miał za chwile nastąpić krwotok z nosa, ale powstrzymał to.

Suknia która Tohka miała na sobie rozpadała się na kawałki, była półnaga, już to było zawstydzające dla niego, żeby na nią patrzyć.

„--!”

Reakcja Shidou spowodowała, że Tohka zauważyła to. Pośpiesznie zakryła swoją klatkę piersiową.

„N-N-N-N-Nie Tohka, ja tylko-”

„N-Nie patrz, głupku...!!”

Pomimo tego, że nie wiedziała co to pocałunek, wydawało się, że miała pojęcie o wstydzie i zakłopotaniu. Czerwieniąc się, Tohka wpatrywała się w Shidou.

„P-Przepraszam...!”

Zmieszany, zamknął oczy.

„To za mało! Podglądasz, czyż nie!”

„W-Więc co powinienem zrobić...!”

Powiedział Shiodu i po kilku chwilach, poczuł ciepło w całym ciele raz jeszcze.

DAL v01 299.jpg

„Eee-”

Mimowolnie, otworzył oczy.

Tuż przed nim widział czarne włosy Tohki i jej nagie ramiona. Ich ciała złączyły i dopasowały się idealnie.

„...Teraz, nie będziesz mógł podglądać.”

„A-Aahha...”

Czy to naprawdę jest w porządku ? Nie mogąc się poruszyć, zaczął rozmyślać, pozostając w tym stanie przez dłuższą chwilę.

Następnie.

„...Shidou.”

Powiedziała Tohka cichym głosem

„O co chodzi?”

„Czy... weźmiesz, mnie na randkę ponownie...? ”

„Oczywiście. Kiedy tylko chcesz”

Shidou stanowczo potwierdził.



Epilog – Życie z Duchem[edit]

Część 1[edit]

„- To wszystko.”

Kotori znajdowała się w specjalnym pomieszczeniu komunikacyjnym na <Fraxinus> do którego dostęp miała tylko ona.

Siedząc przy okrągłym stole na środku pomieszczenia, Kotori przestawiła swój raport.

Ten raport był odnośnie schwytania i przejęcia Ducha

Wokół stołu wliczając w to Kotori, można było wyczuć oddechy pięciu rożnych ludzi.

Ale - w rzeczywistości na <Fraxinus> znajdowała się tylko Kotori. Pozostali uczestniczyli w spotkaniu poprzez głośniki ustawione na stole.

...Więc to znaczy, że jego moc jest prawdziwa.

Powiedział lekko przytłumionym głosem pluszak w kształcie kota który z wyglądu był brzydki, siedział on po prawej stronie Kotori.

Cóż, pomimo że aktualnie dźwięk dochodził z głośnika stojącego przed pluszakiem, w punktu widzenia Kotori i był on tak samo brzydki jak ten kot za głośnikiem.

Pozostali nie mieli przekazu wideo i słyszeli tylko jej głos, ten stan rzeczy wyszedł Kotori przypadkowo.

Z tego powodu to pomieszczenie stało dziwną bajkową przestrzenią. Wyglądało to jak dzika impreza u Alicji w krainie czarów.

„Dlatego powiedziałam, że jeśli to Shidou będzie, to wszystko zadziała.”

Kotori dumnie założyła rękę na rękę, następni mysz z płaczącą twarzą z lewej strony powiedziała cicho.

Twoje słowa nie miały wystarczającej wiarygodności. W końcu nie możesz spodziewać się, że tak po prostu uwierzymy i w moc samo-regeneracji i umiejętność absorbcji mocy Duchów.

Kotori wzruszyła ramionami.

Ale cóż, nic z tym nie mogła zrobić,

Prowadziła różne obserwacje i analizy aby potwierdzić umiejętności Shidou zajęło je to około pięciu lat.

Odbywało się to nawet w trakcie budowy <Fraxinus> i zbierania załogi. Pod względem czasu wyszło to po prostu doskonale.

Jak wygląda obecna sytuacja z Duchem?

Tym razem głos doszedł zza brzydkiego kota, a mianowicie z ekstremalnie głupio wyglądającego niebieskiego śliniącego się psa.

„Monitorujemy jej stan od czasu kiedy dotarła na <Fraxinus>- jej stan jest bardzo stabilny. Żadne nawet najmniejsze zakłócenie w czasoprzestrzeni nie zostało wykryte. Ile dokładnie jej mocy zostało, musi to zostać dokładnie zbadane, ale na pewno nie jest na poziomie mogącym samym istnieniem zniszczyć świat.”

Powiedziała Kotori i trzy z czterech pluszaków wstrzymało oddech jednocześnie.

Czyli w obecnym stanie, Duch może przebywać w tym świecie bez problemów?

Powiedział brzydki kot podekscytowanym głosem. Kotori popatrzyła na niego z obrzydzeniem i spokojnie powiedziała 'Tak'.

„W dodatku, będzie jej trudno przenieść się do innego wymiaru bez swoich mocy.”

A jaki jest jest jego stan? Zabsorbował bardzo dużo mocy Ducha. Czy coś nadzwyczajnego się zdarzyło.

Tym razem, zapytała płacząca mysz.

„Na chwilę obecną nie wykryto, żadnych nieprawidłowości ani u Shidou ani na świecie.”

Jak to? One są katastrofami które mogą zniszczyć świat. Ich moc została zapieczętowana w człowieku i żadne nieprawidłowości się nie wydarzyły...

Powiedział głupi pies.

„Czyż, nie dostaliśmy pozwolenia, aby go użyć, ponieważ dowiedziono, że nie sprawi to żadnych problemów?”

Kim dokładnie on jest? Z taką zdolnością... czy może być on Duchem?

Nie tylko pluszak miał głupi wyraz twarz, ten facet naprawdę był idiotą. Kotori westchnęła w myślach i posłusznie odpowiedziała.

„-Jego zdolność regeneracji wytłumaczyłam poprzednio. Odnoście absorpcji mocy badania są w toku. ”

Powiedziała Kotori, a pluszaki były przez chwilę cicho.

Kilka sekund później pluszak który do tej pory nic nie powiedział, wiewiórka trzymająca orzecha, cicho powiedziała.

-W każdym bądź razie, Dowódczyni Itsuka, To jest wspaniały wynik. Spodziewam się, równie wielkich rzeczy w przyszłości.

„Tak jest.”

Po raz pierwszy Kotori wyprostowała się i położyła rękę na klatce piersiowej.


Część 2[edit]

„...Ułaaaa.”

Minął weekend następujacy po tym wydarzeniu. I teraz jest już poniedziałek.

Szkoła została całkowicie odbudowana przez Siły Naprawcze, większość uczniów była już w klasie.

Pośród nich, Shidou westchnął z roztargnienia i gapił w sufit klasy.

Tego dnia.

Shidou natychmiast zemdlał po wszystkim co się wydarzyło, a jak później otworzył oczy leżał w sekcji szpitalnej <Fraxinus>.

Następnie, przeszedł szereg szczegółowych badań medycznych w jednostce- od czasu jak zemdlał nie widział się w ogóle z Tohką.

Nawet jak domagał się rozmowy z Tohką, otrzymywał jedynie odpowiedź, że uczestniczy ona w aktualnie badaniach, więc do samego końca nie mógł nawet na nią popatrzyć.

„..Ah.”

Te dziesięć nerwowych dni które mineło od pierwszego spotkania z Tohką były bajeczne, przez pozostałe nudne normalne dni – szczerze mówiąc czuł pusty i bezsilny, prawie jakby umierał.

Jednakże... była jedną rzecz, która zaprzątała mu głowę jeszcze bardziej.

Dzień w którym Shidou, pocałował się z Tohką

W momencie kiedy suknia Tohki rozpłynęła się i zniknęła – w tym samym czasie poczuł jak coś ciepłego wypełnia jego ciało.

-Co to było właściwie za uczucie?

„...”

Po cichu dotknął swoich ust.

Trzy dni minęły, ale on nadał czuł to doznanie. Shidou lekko się zarumienił

„...To była poważnie odrażające. Co ty robisz Itsuka?”

„! T-Tonomachi. Mógłbyś się tak nie skradać.”

Niespodziewanie zagadany Shidou wyprostował się.

„Dawałem znaki. Nawet zawołałem do ciebie. Jeśli zostanę samotny przez ciebie, to umrę z tego powodu.”

Mówiąc to, usiadł okrakiem na krześle który było przed Shidou, i oparł się łokciami na ławce Shidou.

„Nie widziałem nic. Swoją drogą wracaj na swoje miejsce. Wychowawczyni zaraz przyjdzie.”

„Spokojnie. Tama-chan nieco się spóźni.”

„Jeju... ona jest naszym nauczycielem. Powinieneś przestać z tą ksywą, brzmi ona jak imię dla kota lub jakiegoś innego zwierza.”

„Haha, ale to taka piękna ksywa, czyż nie? Pomimo różnicy wieku, dalej jest w polu moim zainteresowań.”

„Aha... więc oświadcz się jej. Z pewnością się zgodzi.”

„Że co? O czym ty mówisz?”

Następnie drzwi do klasy zostały żywiołowo otwarte, a ramiona Shidou nieco zadrżały.

-Natychmiastowo w klasie zapanował zgiełk

Ale to nic niespodziewanego, ponieważ Origami Tobiichi przyszła do szkoły cała w bandażach.

„...!”

Nic nie mógł na to poradzić, ale na chwile stracił oddech.

Kiedy Realizer jest aktywny, większość obrażeń jest leczona natychmiastowo. Ale to, że po trzech dniach nadal ma tyle bandaży wskazuje, że były to poważne obrażenia.

„......”

Wszystkie oczy były zwrócone w kierunku Origami, a ona szła chwiejnym krokiem w kierunku Shidou i zatrzymała się dopiero przed nim.

„H-Hej Tobiichi. Cieszę się, że dobrze się czu-”

Zaczął mówić, ale nagle Origami znikła z jego pola widzenia.

Chwilę pózniej, uświadomił sobie, że Origami wykonała głęboki ukłon.

„T-Tobiichi...!?”

W klasie zapanował hałas i wszyscy patrzyli się na Shidou i Origami.

Ale Origami w ogóle się tym nie przejmowała i powiedziała do Shidou.

„-Przepraszam. Chociaż to nie jest coś co można rozwiązać za pomocą samych przeprosin.”

Z tego co słyszał póżniej- to Origami wykonała atak wymierzony w Tohkę. Prawdopodobnie przepraszała za to.

„C-C... Itsuka, czy coś zrobiłeś Tobiichi...?”

„Nic nie zrobiłem! Jeśli bym zrobił to ja bym przepraszał!”

Shidou odpowiedział Tonomachiemu który podejrzanie się na niego patrzył.

Zresztą nie było sposobu aby dokładnie wytłumaczyć tą sytuacje. Shidou popatrzył się na Origami z powrotem.

„W-Wybaczam ci, a teraz podnieś głowę...”

Powiedział Shidou i Origami posłusznie wyprostowała się.

„Ale-”

Następnie, złapała za krawat Shidou

„--!?”

Jej chłodny wyraz twarzy wcale się nie zmienił, Origami zbliżyła do niego swoją twarz.

„Bez oszukiwania.”

„......Co?”

Zaczynając od Shidou, oczy wszystkich przyglądających się Origami otwarły się szeroko ze zdziwienia,

Jak by to było zgrane w czasie, dzwonek zasygnalizował rozpoczęcie godziny wychowawczej.

Wpatrując się w Origami i Shidou z zainteresowaniem, uczniowie wrócili na swoje miejsca.

Jednakże, Origami pozostał w pozycji z której wpatrywała się w twarz Shidou.

Wtedy bogini zbawienia się pojawiła.

„Dzieeeeeeeeeń Dobry, wszystkim. Godzina wychowawcza się zaczyna.”

Do klasy weszła nauczycielka Tama-chan.

„...? T-Tobiichi-san, co ty robisz?”

„......”

Origami w ciszy spojrzała na Tamae, potem puściła krawat Shidou i wróciła na swoje miejsce.

Niestety było ono obok Shidou, więc nie mógł odetchnąć z ulgą.

„O-Okej, czy wszyscy już siedzą?”

Widząc niespokojną atmosferę w klasie, Tamae zapytała niezwykle radosnym głosem.

Wtedy klasnęła rękoma, tak jakby sobie coś przypomniała, i kiwnęła głową.

„No właśnie, zanim rozpoczniemy lekcje, mam dla was niespodziankę! -Proszę wejdź! ”

Powiedziała a następnie zawołała do kogoś znajdującego się za drzwiami przez które weszła.

„Mmm.”

W odpowiedzi na zaproszenie dziewczyna weszła do klasy.

„Co...”

„-”

W tym samym czasie szczęka opadła zarówno Shidou jak i Origami.

„-Zostałam przeniesiona do tej klasy dzisiaj, nazywam się Tohka Yatogami[1G 1]. Miło mi was poznać.”

Ubrana w mundurek szkolny, Tohka stała i miała na twarzy wielki uśmiech.

W obliczu tej piękności, na którą samo patrzenie mogło uszkodzić wzrok, w klasie znowu zrobiło się hałaśliwie.

Ignorując wszystkie spojrzenia, Tohka wzięła kawałek kredy i napisała na tablicy swoje imię. Potem kiwnęła głowa na znak samozadowolenia.

„Cz... ty, czego ty tutaj...”

„Eee?”

Tohka odwróciła się w stronę głosu który usłyszała, następnie jej twarz bardzo rozpromieniała ze szczęścia.

„Shidou! Tęskniłam za tobą!”

Zawołała go głośno po imieniu i podeszła do prawej strony jego biurka - stała w miejscu gdzie znajdowała się Origami przed chwilą.

Jeszcze raz, Shidou znalazł się w centrum uwagi całej klasy.

Nagle wszyscy zaczęli szeptać, na temat teorii co łączy tych dwoje oraz jakie to ma powiązanie ze stanem zdrowia Origami. Szeptom nie było końca.

Pot pojawił się na czole Shidou, kiedy mówił ściszonym głosem tak aby inni uczniowie tego nie usłyszeli.

„T-Tohka...! Czemu tu jesteś?”

„Badanie i cała reszta zostały zakończone. -Wychodzi na to, że ponad 99% mojej mocy znikło.”

Odpowiedział Tohka, również ściszonym głosem.

„Cóż-wszystko się skończyło dobrze dla mnie. Świat nie będzie już płakał, z powodu samego mojego istnienia. A twoja siostra, zrobiła dla mnie wiele dobrego.”

„A-A twoje nazwisko...?”

„Jakie było jej imię? Ta śpiąca kobieta mi je nadała.”

„Jeju...”

Shidou podrapał się po głowie i położył ją na biurku.

Był zadowolony, że pozwolono Tohce wyjść na wolność, ale prawdopodobnie można było to inaczej zrobić.

Ale ten niewinny wygląd,

„Co się stało Shidou. Wyglądasz na smutnego -Aha, pewno byłeś samotny, kiedy mnie nie było, tak?”

Powiedziała to całkowicie poważnie.

Ale wystarczająco głośno aby inni usłyszeli.

Zgiełk w klasie osiągnął szczyt.

Nigdy w życiu nie czuł się tak zawstydzony jak teraz, pomimo tego Shidou zdołał wydobyć z siebie kilka słów.

„Co... nie opowiadał jakiś dziwnych rzeczy.”

„Hmpf, aleś nieczuły. Mimo tego, że goniłeś za mną jak szalony wtedy.”

Mówiąc to, Tohka złapała się za policzki i miała zakłopotany wygląd.

-!?

Poczuł jak atmosfera się zmieniła. Niektórzy uczniowie wysyłali nawet sms w ukryciu spod biurka. To nie będzie długo, zanim cała szkoła będzie znała Shidou.

Shidou spróbował jeszcze raz tylko głośniej.

„N-Nie Tohka! Mówienie takich rzeczy spowoduje tylko wszyscy źle to zrozumieją.”

„Eee? Mówisz, że to nieporozumienie? Mimo, że to był mój pierwszy raz...”

--,......!?

Uderzenie krytyczne. Prawdopodobnie Kotori i Reine nauczyły ją czegoś niepotrzebnego.

Ignorując polecenia nauczyciel, klasa oszalała..

Następnie Tohka przesunęła się lekko z prawo.

„Eh...?”

Na wprost zadziwionych oczy Shidou, coś podobne do długopisu, przeleciało tuż obok niego z niezwykłą prędkością.

"Uuu!?"

Zaskoczony popatrzył w kierunku z którego nadleciał długopis. Origami była cały czas w pozie wskazującej, że to ona rzuciła długopisem, jednocześnie miała chłodny wyraz twarzy.

„...Co?”

„...”

Oczy Tohki i Origami się spotkały.

„Co do cholery, ty tutaj robisz?”

„To mój tekst.”

Natychmiastowo sytuacja stała się krytyczna.

Jednakże, obydwie nie miały żadnego zamiaru walczyć tutaj.

Ale to było oczywiste, jedna niemal całkowicie straciła swoją moc, a druga nie ma wyposażenia i jest ranna.

„O-Okej! Stop! Koniec tego, natychmiast! Ok! Żadnych bójek!”

Nauczycielka Okamine pośpiesznie przywołała obydwie dziewczyny do porządku i jakoś udało się jej rozładować sytuacje.

Chwilę później.

„Więc, Yatogami-san będziesz siedzieć...”

Nauczycielka zaczęła szukać miejsca dla Tohki ale,

„Nie ma potrzeby. -Idź z stąd.”

Tohka groźnie popatrzyła się na uczennicę siedzącą obok Shidou - z przeciwnej strony niż Origami.

„Eee!”

Uczennica, aż spadła z krzesła, z powodu presji jaką wywarła na niej Tohka.

„Dziękuje.”

Powiedziała Tohka i spokojnie usiadła na krześle i popatrzyła na Shidou.

Ale zamiast spotkać się wzrokiem z Shidou, spotkała się z wzrokiem Origami.

„...”

„...”

W ciszy obie na siebie się patrzyły.

Shidou był przeogromnie zadowolony, że Tohka mogła dalej mieszkać na tym świecie. Również był wdzięczny Kotori i jej załodze za to co zrobili.

Ponadto, czuł ulgę, że Origami przeżyła i ma się dobrze.

To było bez wątpienia, najlepsze możliwe zakończenie.

Ale, to było...

„Uuuuuuugh...”

Otoczony dziwnymi spojrzeniami z obu stron, Shidou złapał się za głowę.



Posłowie[edit]

Miło mi was poznać, nazywam się Koushi Tachibana.

Czy „Date A Live: Nieustępliwa Tohka” przypadło wam do gustu?

Mój pierwszy pomysł: członkowie sekretnej organizacji na poważnie grają w erotyczny symulator randki, nie byłoby to czasem zbyt surrealistyczne?

Coś w stylu: „dwu-wymiarowa piękność wyświetlana jest na głównym monitorze na mostku, dowódca, cały spocony z niepokojem wybiera odpowiedź, dziewczynie jednak się ona nie spodobała i wtedy 'C...Co...!?' bip,bip! Alarm, alarm!. Trzymaj się Rodry! Jej poziom przywiązania się zmniejszył! Lekarza! Lekaaaaaarza!”

Z tą podstawą, poprzez testowanie rożnych wariantów, powstała ostateczna opowieść. Byłbym szczęśliwy, gdyby wam się spodobała..

Nie zostało jeszcze zadecydowane ile tomów zostanie wydane, ale na pewno będzie ich kilka. Na następnej stronie powinna być zapowiedź kolejnego tomu, możecie tam spojrzeć. („ta strona znajduje się w sekcji ilustracji”)

Również moja inna opowieść 'Soukyuu no Karma' jest kontynuowana, więc jeśli ten tom was zainteresował, byłbym szczęśliwy jakbyście rzucili okiem również na nią.


Ta opowieść powstała poprzez ciężką prace wielu ludzi.

Pierwszym z nich jest ilustrator Tsunako-san. Byłem zdumiony tym jak wykonał wygląd postaci. Z taką jakością, bez wątpienia zasługuje aby pokazać je publicznie.

Jeśli opowieść dobrze się sprzeda, to może będzie możliwość to zrobić... prawda, hmm (mrugnięcie okiem).

Dziękuje mojemu edytorowi i pozostałym zaangażowanym w ten projekt, za ciężką pracę przy nim.

Zrozumiałem jedną podstawową rzecz, książki nie da się zrobić jeśli pracuje przy niej tylko jedna osoba.

Jeszcze raz chciałbym podziękować wam za to, że kupiliście tą książkę.

Spotkajmy się jeszcze raz przy drugim tomie Dal, lub przy ósmym tomie „Soukyuu no Karma”.

Koushi Tachibana


Przypisy[edit]

Rozdział 1:

  1. Mahyadedosu to wysokopoziomowe zaklęcie w grze „Dragon Quest Monsters: Joker”, w angielskiej wersji ma nazwę „C-C-Cold Breath” (Z-Z-Zimny Oddech)
  2. Glico jest to duża firma, logo wygląda mniej więcej tak
  3. Pochodzi z 2ch (Japońskie forum), jeden z memów, mówiący, że „Jeśli jesteś dziewicą po przekroczeniu 30 lat, to zostajesz magikiem
  4. To jest łamigłówka słowna "Onnashi" (女市) to rozbicie za zgłoski „Starsza Siostra” (姉), więc Shidou mówi coś rodzaju „...Starszasio stra?” (znaczy to, że nie uznaje istnienia takiego słowa). Ponadto wymowa jest prawie identyczna jak „onnaji” co znaczy „to samo”. Jest pewnego rodzaju zabawa konstrukcją językową, bez znajomości języka japońskiego, jest ciężka do zrozumienia.
  5. Jest regułka do zapamiętania co robić podczas ewakuacji. „Okashi” to zlepek początków słów „osanai, kakenai, shaberanai” (nie pchać się, nie biegać, nie rozmawiać), ale Tame-sensei przeinacza ostatnie słowo i mówi „sharekoube” (czaszka)

Rozdział 2:

  1. Automat do gier. Przykładowy film na Youtube tutaj
  2. Mówi się, że kurczak zapomina rzeczy po trzech krokach, więc Kotori ,ma na myśli to, że pamięć Shidou jest krótsza od pamięci kurczaka.
  3. Mike Haggar
  4. 'Wejdź' to po japońsku 'hairou' które brzmi podobnie do 'hej-ho' które wypowiada siedmiu krasnoludków.
  5. Narzędzie z serialu 'Doraemon' które jeśli nosisz to nikt cie nie zauważa. Brak oficjalnego tłumaczenia. Po japońsku to jest 'ishikoro boushi'.

Rozdział 3:

  1. Rola w japońskiej komedii która polega na krytykowaniu innych
  2. Wymiar Z jest trzecim wymiarem, następnym po wymiarach X i Y
  3. Chodzi o Mario z gier Nintendo.
  4. Powiedzonko Mario
  5. Baka znaczy głupek.
  6. Tohka/Touka/Tooka tak się wymawia 十香 i 十日, oznaczają dziesiąty dzień miesiąca

Rozdział 4:

  1. Tohka wypowiada to mniej więcej jak „Ranka”
  2. Wikipedia

Rozdział 5:

  1. Wikipedia
  2. Tu było odwoła nie do mecha anime GaoGaiGar, gdzie główny bohater miał cios ostateczny zwany „Piekło i Niebo”, ale wołanie do „Piekła i Nieba” kiepsko brzmi, więc zostało zastąpione wołaniem „Wniebogłosy”
  3. Rodzaj japońskiego ukłonu, wyrażającego szczere i głębokie przeprosiny.

Epilog:

  1. 夜刀神 => 夜 (Noc) 刀 (Miecz) 神 (Bóg), więc jest to coś w stylu "Nocny miecz Boga".