AnoHana: Tom 1 Rozdział 8

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Rozdział 8 - Moja Droga Menmo[edit]

- Łoo.. Tak. W końcu, złapałem go!

Pokój był tak samo ciemny i cichy jak zawsze, tak cichy, że mogłem usłyszeć tykanie zegara… dzień już minął.

Nie jadłem nic od świtu do nocy - przeminęły dwadzieścia trzy godziny.

W końcu złapałem Dialgę. Z całą moją mocą, inteligencją osoby dorosłej i pomocą rzadkich książek oraz technologii, wreszcie go złapałem.

Ale oczywiście nie miałem nic przeciwko graniu cały dzień w gry, ostatnio przechodziłem przez każdy dzień w taki lub inny sposób. Mówiąc na ten temat, Matsuyuki wykazał się błyskotliwością powierzając mi odpowiedzialność za Nokemony.

Wysłałem krótką wiadomość do Hisakawy. Nie miałem obowiązku meldowania się Matsuyukiemu. Mimo wszystko nie był przywódcą.

„Łapanie Dialgi: Sukces”

Napisałem tylko tyle i wysłałem. Muszę coś zjeść… Chyba zostało jeszcze trochę okrągłego chleba w lodówce… Nieco się nad tym zastanawiałem.

- Mmm?

Mój telefon zadzwonił: dostałem wiadomość.

Nigdy nie kontaktowałem się z tatą przez smsy, co dopiero z przyjaciółmi. Więc na tę chwile nie potrafiłem odgadnąć kto to przysłał.

To Hisakawa. Otworzyłem i przeczytałem…

„Menma Odnaleziona. Łapanie Zawiodło.”

Mój rozum opuścił mnie na chwilę: nie pojąłem.

Oddychając głęboko jeszcze raz spojrzałem na wiadomość. Nie mogłem się powstrzymać od wołania jak na alarm.

- Menma… odnaleziona?!

Nie wcześniej jak skończyłem mówić znienacka coś zaczepiło się o moją szyję. Moja górna część ciała nagle zadrżała, oddychałem z trudnością.

- Co? Wołałeś Menmę?!

- !!

Ten miodowo słodki głos. Powoli wezwałem wszystkie zmysły mojego ciała, aby potwierdzić sytuację, w której się znalazłem.

Do mojej szyi przylegał mały, biały nadgarstek. Na uchu poczułem ciepły, mleczny oddech…

- Ach… ach. Ach…

Nie mogłem się ruszyć.

Po uczuciu zaskoczenia poczułem radość, po radości czułem… co to było? Mój nos się nadął. Gdybym odwrócił teraz głowę z pewnością bym się rozpłakał.

Wczoraj spotkaliśmy się tak nagle, że nie mogłem pojąć umysłem co się właściwie wydarzyło. Ale teraz, po jakimś czasie, miałem możliwość pomyśleć i uporządkować myśli… nawet jeśli to była anormalna sytuacja, w pewnym sensie mogłem ją zaakceptować.

Spotkanie Menmy to dla mnie kolejna szansa… Je-stem-tu-.

- Hej. Jintan?

Wyczuwałem jak Menma wpatruje się w mój prawy profil. Przewiesiła głowę przez moje ramię patrząc na mnie swymi lazurowymi oczyma. Potrafiłem nawet poczuć kolor jej oczu.

Było coś, co od zawsze pragnąłem zrobić i co przećwiczyłem multum razy. Racja… Po pierwsze, muszę od tego zacząć.

- Jin-tan? Słyszysz co mówię… Ach!

Poluzowałem uścisk Menmy i wyprostowany usiadłem twarzą bezpośrednio do niej.

Wtedy powoli uniosłem prawą rękę.

- Heh?

Zdumiony, cudowny wyraz twarzy Menmy odbił się w mojej siatkówce, powodując energiczne bicie mojego serca. Niemniej jednak, musiałem to zrobić i nie przestawałem. Przyłożyłem prawą dłoń do mojego czoła.

Była to poza „moja droga Menma”, którą powtarzałem mnóstwo razy!

- M… moja. M… moja droga!!

To był najlepszy moment, w którym mogłem zademonstrować „moja droga Menma” po tylu latach.

- Yooł, ayoo, dziękuję wszystkim za czekanie!

- … eh?

Zamarłem. Słowa „moja droga Menma”, które pragnąłem wypowiedzieć, zostały tak po prostu przerwane. Menma roześmiała się.

- Ten zwrot „yo”, nie był złym „yo” - był koszmarnym „yo”! Musisz powiedzieć to w ten sposób: dłoń zwiniętą w rurkę przykładasz sobie do ust i mówisz!

Menma zaczęła przykładnie prezentować „yo”. Zawsze myślałem, że moje „moja droga Menma” mogłaby zwyciężyć z tym „yo”…

- Rzeczywiście… nie mogłem z tym wygrać.

- Eheh?

Moje przeprosiny nie wypaliły. Mimo to uśmiechnięta twarz Menmy ogrzewała moje serce kawałek po kawałku.

- Ahahahaha?!

Menma nagle spostrzegła Nokemony na kołdrze.

Złapałem Dialgę jednak Menma nadal tu była.

Wygląda na to, że pomyliłem się z jej życzeniem. Przede wszystkim było to życzenie, o którym ja sobie pomyślałem, a nie to, które miała na myśli Menma.

Skupiona wgapiała się w Nokemony. - Tu. To wybrzuszone miejsce na rękę jest super!

Ciągle do siebie mówiła, przepełniona radością.

Może to tylko halucynacja. Niemniej jednak Menma przede mną to prawdziwa Menma, którą znałem. Ta sama Menma ekscytująca się Dialgą.

Zatem cicho złożyłem obietnicę.

- Na pewno pomogę ci spełnić życzenie.

- Tak? Za cicho. Co powiedziałeś? Możesz powtórzyć?

- …Nie. Yo.



Powrót do Rozdział 7 - Noc Meiko Strona Główna Idź do Rozdział 9 - Pojawiła się