Mahouka Koukou no Rettousei PL: Tom 1 Rozdział 2

From Baka-Tsuki
Jump to navigation Jump to search

Obudziwszy się drugiego dnia swego licealnego życia, Tatsuya stwierdził, że niewiele się zmieniło. Mimo że zaczął chodzić do szkoły średniej, wcale nie oznaczało to, że świat zacznie się inaczej kręcić. Jako że zamierzał umyć się porządnie nieco później, opłukał twarz i założył swoje codzienne ubranie. Zszedł po schodach do jadalni, gdzie zastał Miyuki szykującą śniadanie.

– Dzień dobry, Miyuki. Wcześnie dziś wstałaś.

Pora była na tyle wczesna, że próżno było wypatrywać wiosennego słońca.

Mieli jeszcze mnóstwo czasu, zanim wyjdą do szkoły. Pierwsza lekcja zaczyna się o ósmej. Dojazd do szkoły zajmuje pół godziny, więc najlepiej byłoby wyjść o siódmej trzydzieści, tak że biorąc pod uwagę czas potrzebny na przygotowanie, zjedzenie śniadania i posprzątanie po nim, wciąż mieli godzinę zapasu.

– Dzień dobry, bracie, proszę, częstuj się.

– Dzięki.

Przyjął podaną mu szklankę soku i grzecznie podziękowawszy, opróżnił ją jednym haustem, po czym oddał naczynie w jej wyciągniętą dłoń. Miyuki świetnie znała swego brata.

Nawet na niego nie patrząc, w momencie, gdy miał do niej powiedzieć: „To ja wychodzę”, przerwała swoje zajęcie i odwróciwszy się, powiedziała:

– Bracie, tak właściwie to chciałabym dzisiaj wyjść wraz z tobą.

Powiedziawszy to, podniosła koszyk pełen kanapek. Zdaje się, że należałoby powiedzieć, iż „skończyła robić śniadanie”, a nie „zaczęła robić śniadanie”.

– Jak dla mnie to żaden problem, ale… zamierzasz wyjść w mundurku?

Spytał, patrząc na szkolny mundurek wystający spod fartucha, zupełne przeciwieństwo jego koszulki.

– Nie powiedziałam jeszcze trenerowi o moim przyjęciu do szkoły, no i nie będę mogła ci dłużej towarzyszyć w twoich treningach, bracie.

Taka była jej odpowiedź. Powodem, dla którego tak wcześnie przebrała się w swój mundurek, była chęć zaprezentowania się w nim Tatsuyi.

– Rozumiem, Miyuki, nie musisz przechodzić takiego samego treningu jak ja, Jestem pewien, że mistrz ucieszy się na twój widok. Chociaż mam nadzieję, że nie zacznie szaleć z tej radości.

– Jeśli tak się stanie, proszę, obroń mnie, bracie.

Tatsuya uśmiechnął się na widok słodko mrugającej do niego Miyuki.


***


W nieco chłodnym, lecz równocześnie orzeźwiającym, porannym powietrzu, młoda kobieta sunęła w górę pagórkowatej drogi na swych łyżworolkach z trzepoczącą spódniczką i powiewającymi na wietrze włosami. Bez odpychania się od ziemi, by przyspieszyć, wspinała się na łagodne, lecz dość długie wzgórze wbrew sile grawitacji. Poruszała się z prędkością sześćdziesięciu kilometrów na godzinę.

Tatsuya dotrzymywał jej kroku.

Mimo że biegł, z każdym krokiem pokonywał dystans około dziesięciu metrów. Jednakże nie wyglądał na równie zrelaksowanego jak siostra.

– Może powinnam zwolnić?

Spytała Miyuki, obracając się i jadąc tyłem na jednej nodze.

– Nie, gdybyś zwolniła, to nie byłby trening.

Odpowiedział Tatsuya bez utraty tchu mimo ewidentnego zmęczenia.

Żadne z nich nie miało w butach jakiegoś urządzenia napędowego.

Nie trzeba mówić, że osiągnęli swą prędkość dzięki magii.

Przez Miyuki została użyta do zmniejszenia siły grawitacji, by jej ciało mogło podążać do celu podróży zgodnie z nachyleniem wzgórza. Tatsuya dzięki magii zwiększył swoje przyspieszenie, jak i zmniejszył czas hamowania w momencie ruchu oraz zastosował magię, która wstrzymała ruch do góry, aby nie pozwolić na zbyt wysokie skoki.

Oboje użyli prostej kombinacji magii ruchu i przyspieszenia. Dzięki prostocie nie tylko Miyuki, lecz także Tatsuya, przyjęty jako student Drugiego Kursu, mógł utrzymać ciągłą inwokację.

W tej sytuacji trudno stwierdzić, która magia była trudniejsza – ta, której Miyuki użyła na swoich łyżworolkach czy ta wykorzystywana pod czas biegu przez Tatsuyę. Na pierwszy rzut oka można przypuszczać, że dzięki kółkom odciążającym użytkownika to Miyuki ma łatwiej, jednak jeśli nie używa własnych nóg, oznacza to, że musi kontrolować wektor kierunku swego ruchu przy pomocy magii. Natomiast Tatsuya może kontrolować swój ruch przy pomocy własnych nóg. Jednakże przy każdym kroku musi na nowo aktywować magię, natomiast Miyuki nie może stracić kontroli nawet na moment. Ta dwójka przedsięwzięła zupełnie różne typy treningów.


***


Cel znajdował się w odległości około dziesięciu minut od ich domu – poruszając się z ich prędkością – na szycie niewielkiego wzniesienia.

Gdyby trzeba było określić to miejsce jednym słowem, najbardziej pasowałoby „świątynia”. Jednakże ludzie tam zgromadzeni w żaden sposób nie przypominali księży, kapłanów ani nawet akolitów. Prawdopodobnie najlepiej byłoby nazywać ich, choć to dość zuchwałe nazwy, „ascetami” bądź „kapłanami walki”.

Mimo że owiani byli atmosferą sprawiającą, że kobiety, a w szczególności młode dziewczęta, stawały się przy nich tak niespokojne, że aż nie ważyły się podchodzić, Miyuki wjechała do środka świątyni na swych łyżworolkach bez cienia wahania. Chociaż było to zachowanie niepasujące do jej zwykłej, nadmiernie uprzejmej osobowości, rozum wciąż jej powtarzał aż do zirytowania: „Tak jest lepiej”, że przestała być tak oficjalna.

Co natomiast robił w tym czasie Tatsuya? Cóż, został daleko w tyle.

No, to nie do końca prawda. Właściwie, gdy tylko przekroczył próg bramy, spotkał się z dość gwałtownym przyjęciem. Kiedy rozpoczynał trening w świątyni, pierwszym ćwiczeniem był sparing z jednym z mężczyzn, jednakże tym razem rzuciło się na niego dwudziestu początkujących i średniozaawansowanych uczniów naraz, a nie jak zwykle pojedynczo. Dość niezwykłe zdarzenie. Kiedy Miyuki stała na placu przed frontem głównego budynku świątyni, patrząc z niepokojem na swego starszego brata aktualnie pogrzebanego pod masą ludzi, usłyszała za swoimi plecami wesoły głos:

– Miyuki, dawno się nie widzieliśmy.

– Trenerze, proszę nie skradaj się tak do ludzi. Wszędzie cię szukaliśmy.

Pomimo wzmożonej czujności, ta scena powtarzała się za każdym razem, aż w końcu przestała być dla niej zaskakująca, a stała się trochę bezcelowa.

– Mówienie mi, żebym się nie skradał, Miyuki, to jakby zakazać rybie pływania. Jestem shinobim, skradanie się jest częścią tego, kim jestem.

Okryty czarną szatą mnicha, z gładko ogoloną głową wydawał się tu pasować, jednocześnie nie sprawiał wrażenia starego. Jedyne słowo, które do niego pasuje, to „powściągliwy”. Choć był ubrany jak mnich nie dałoby się go nim pomylić.

– W dzisiejszych czasach bycie ninja już nie jest profesją.

Żarliwie zaprotestowała Miyuki.

– Nie traktuj nas jak zwykłych ninja. Jesteśmy prawdziwymi shinobi. To tradycja, a nie profesja.

Odpowiedział, grożąc palcem. Delikatnie mówiąc, nie było to grzeczne zachowanie.

– Szanujemy twoje pochodzenie, więc daj sobie spokój z tą całą tajemniczością. Czemu trener jest taki...

Chciała powiedzieć „niepoważny”, ale nie dokończyła. Było to bezcelowe. Wiedziała o tym aż za dobrze. Ten fałszywy mnich – cóż, posiadający jednak kwalifikacje – Kokonoe Yakumo – jest samozwańczym shinobim. Mówiąc bardziej konkretnie – użytkownikiem ninjutsu.

Jak sam się upiera, skończył z przekraczaniem własnych fizycznych granic, aby móc skupić się na nauczaniu antycznej magii. W czasach, gdy magia stała się dziedziną nauki, a zarazem ciągle pozostawała ukryta przed opinią publiczną i traktowana jako fikcja, wyszło na jaw, że umiejętności takie jak ninjutsu zostały jakimś sposobem sklasyfikowane jako kategoria magii, a nie średniowieczna forma sztuk walki.

Właściwsze jest myślenie o tym jak o sztuce tajemnej niż fikcji.

Naturalnie tak samo jak w przypadku pozostałych systemów magii, opowieści nie pokazują całej prawdy. „Przemiana” w ninjutsu, opowiadana przez gawędziarzy, to poruszanie się z dużą prędkością oraz wykonywanie iluzji. Nie tylko ninjutsu, ale także wszystkie pozostałe formy antycznej magii polegają na podobnych sztuczkach i przemianach. Zmiana kształtu i alchemia uważane są na wielu polach antycznej magii za niemożliwe do osiągnięcia.

Kokonoe Yakumo, którego Miyuki zwie trenerem, a Tatsuya mistrzem, jest kimś, kto naucza tego typu tradycyjnej wiedzy o magii shinobich. Pomimo jego mnisiego stroju (który i tak krzyczał: „Fałszywka!”), powierzchowności i rezydencji, to jakby na niego nie patrzeć, nie miał w sobie za grosz taktu.

– Czy to mundurek Pierwszego Liceum?

– Tak. Wczoraj mieliśmy ceremonię rozpoczęcia roku.

– Widzę, widzę. Świetnie. Dowiedziałem się dziś, że zaczynasz chodzić do szkoły… ten nowy mundurek, schludny i czysty, posiada pewien ukryty urok. Niczym mający rozkwitnąć pączek kwiatu. Tak, jest naprawdę wspaniały!

Miyuki wolno cofała się przed jego szybko rosnącym podekscytowaniem. Nagle Yakumo obrócił się, podnosząc lewą rękę nad głowę. Rozległ się dźwięk uderzenia ręką w dół.

– Mistrzu, straszysz Miyuki. Proszę, mógłbyś się trochę uspokoić?

– Zachodzić mnie od tyłu, nieźle, Tatsuya.

Blokując prawą rękę Tatsuyi swoją lewą, Yakumo zamachnął się z prawej. Przesuwał ramię po łuku, a gdy jego pięść już miała dotrzeć do boku przeciwnika, nagle ją zakrył. Kiedy Yakumo bez wysiłku wykonał salto w przód, kierując kopnięcie w tył głowy Tatsuyi, chłopak zręcznie obrócił się i uskoczył.

Luka między nimi zniknęła.

Wśród widzów rozległy się okrzyki.

W pewnym momencie tych dwoje zostało otoczonych przez spory krąg ludzi.

Yakumo i Tatsuya znów się starli.

Teraz nie tylko Miyuki ściskała z niepokoju ręce.


***


Od czasu, gdy Tatsuya był w pierwszej klasie gimnazjum, a precyzyjniej od listopada po tym jak dostał się do gimnazjum, dochodziło do tej sceny każdego ranka, nim pozorny spokój mógł powrócić między ludzi. Uczniowie mogli zająć się swoimi zajęciami, a jedynymi osobami, które zostały przed głównym budynkiem, byli rodzeństwo, czyli Tatsuya i Miyuki, oraz Yakumo.

– Trenerze, proszę. Też chcesz trochę, bracie?

– Dzięki, Miyuki.

– Proszę, zaczekaj chwilkę.

Zroszony potem Yakumo z uśmiechem wziął filiżankę i ręcznik ofiarowane przez Miyuki, natomiast Tatsuya ciężko oddychając i leżąc na ziemi, podniósł rękę w uznaniu jej gestu, nim zdołał się pozbierać po doznanym bólu.

– Bracie, jesteś cały?

Gdy Tatsuya próbował się podnieść, Miyuki, z niepokojem wymalowanym na twarzy, uklękła obok niego, nie bacząc na swe ubranie i zaczęła wycierać mu twarz ręcznikiem.

– Tak, jestem cały.

Żadne z nich nie zauważyło ciepłego wyrazu twarzy Yakumo, gdy Tatsuya wziął ręcznik od Miyuki i po krótkiej chwili zebrał się w sobie i wstał.

– Wybacz, przeze mnie ubrudziłaś spódnicę.

Płaszcz Tatsuyi również był utytłany, ale Miyuki nie musiała mu tego mówić.

– Ach, to nic takiego.

Miyuki uśmiechnęła się w odpowiedzi, lecz zamiast zacząć wycierać swą spódnicę, wyjęła cienki tablet. Przód urządzenia był prawie całkowicie zajęty przez ekran dotykowy, na którym zaczęła wprowadzać cyfry.

To, co trzymała Miyuki, było ogólnoużytkowym CAD-em. Najpopularniejszą formą dla tego typu była bransoletka, gdyż ryzyko upuszczenia tabletu nie jest wcale takie małe. Miał on tę przewagę, że dało się go obsługiwać jedną ręką. Jako że bardziej zaawansowani magicy nie lubią mieć zajętych obu rąk, preferowali właśnie tego typu urządzenia.

Złożony wzorzec światła został wywołany przez lewą rękę trzymającą CAD-a podczas rzucania czaru.

CAD – narzędzie współczesnych czarodziejów wspomagające rzucanie czarów, zamiennik różdżek i magicznych książek, powstało dzięki magicznej inżynierii.

Te urządzenie zawierające w sobie sztuczne materiały zdolne zamienić impulsy psioniczne na impulsy elektryczne, używa psionów z rytuału magicznego do stworzenia kolekcji elektronicznych danych – sekwencji aktywacyjnej.

Sekwencja aktywacyjna jest planem działania magii. W niej znajdują się informacje równe lub większe wartością niż długie informacje, skomplikowane symbole i szybkie wykonywanie gestów razem wzięte.

Magicy wypełniają cząstkami psionicznymi ze swych ciał wynik sekwencji aktywacyjnej, poprzez CAD przesyłają to z systemu podświadomego przetwarzania magii, obecnego u wszystkich magów, do obszaru operującego magią. Tu sekwencja aktywacyjna jest rozwijana i wszystkie potrzebne parametry są dodawane w celu stworzenia magicznego rytuału. W ten sposób CAD-y pozwalają na przetwarzanie wszystkich potrzebnych komponentów magii w jednej chwili.

Nikłe chmury pojawiły się znikąd i owinęły Miyuki od jej spódnicy, przez czarne legginsy aż do jej sandałów. Cząstki pofrunęły także do Tatsuyi i oczyściły go od stóp aż do końca pleców.

Gdy cienka mgła rozwiała się, jej mundurek i jego kurtka były nieskazitelnie czyste jak nigdy przedtem.

– Bracie, chciałbyś zjeść śniadanie? Jeśli trener zechce, też może dołączyć.

Spytała lekkim tonem Miyuki, podnosząc przyniesiony koszyk, jakby nic specjalnego się nie stało. Właściwie Tatsuya doskonale zdawał sobie sprawę, że magia na tym poziomie to faktycznie „nic takiego” dla jego siostry.


***


Tatsuya i Yakumo siedzieli na werandzie, zajadając się kanapkami.

Miyuki w jednej dłoni trzymała kanapkę, drugą zaś wdzięcznie nalała Tatsuyi herbatę i podała talerzyk.

Yakumo obserwował tę scenę z uśmiechem na ustach, gdy wtem wyczuł czyjś zły wzrok. Po wytarciu rąk i ust ręcznikiem trzymanym przez ucznia, złożył razem dłonie i pokłonił się Miyuki, szepcąc coś do niej cicho.

– Możliwe, że nie jestem już w stanie pokonać Tatsuyi, używając wyłącznie walki wręcz.

Wyrażał w ten sposób nie do pomylenia z niczym innym podziw.

Gdyby byli tu obecni pozostali uczniowie, ich zazdrość byłaby gwarantowana. Właściwie to adepci czekający na Yakumo, podsłuchawszy te słowa, zaczęli rzucać Tatsuyi spojrzenia pełne zawiści i zazdrości.

Miyuki promieniała, jak gdyby te słowa odnosiły się do niej samej.

Jednakże Tatsuyę tak niewyszukane komplementy nie były w stanie poruszyć.

– Dość trudno być zadowolonym z tych słów, biorąc pod uwagę rozmiar mojej porażki sprzed chwili.

Yakumo roześmiał się, słysząc komentarz Tatsuyi.

– To przecież całkiem naturalne. Jestem w końcu twoim mistrzem i zmierzyłem się z tobą na polu, gdzie mam przewagę. Masz dopiero piętnaście lat. Gdybym przegrał z kimś, kto nie jest jeszcze prawdziwym mężczyzną, uciekliby ode mnie wszyscy moi uczniowie.

– Myślę, że powinieneś być szczerszy, bracie. Nasz trener rzadko kiedy kogoś chwali. Powinieneś być z siebie dumny.

Wtrąciła Miyuki upominającym tonem, jednak jej usta wykrzywione były w uśmiechu.

– Chyba sprawiałbym wtedy dość egoistyczne wrażenie.

Miyuki i Yakumo śmiali się wesoło i nawet Tatsuya nie był na tyle uparty, by nie dołączyć do nich. Tatsuya zmienił wyraz twarzy ze zgorzkniałego na lekko skrzywiony, a atmosfera się rozluźniła.


***


Ogólnie rzecz biorąc, zarówno transport w drodze do pracy, jak i szkoły, jest obecnie realizowany przez minitrolejbusy, które jeżdżą według precyzyjnego harmonogramu.

Koncepcja długich pociągów jest już przeszłością.

W ostatnim stuleciu drastycznym zmianom zostały poddane nie tylko pociągi, ale także wszystkie główne formy transportu publicznego. Duże pojazdy, które mogły pomieścić kilkadziesiąt osób w wyznaczonych siedzeniach, wyszły już z użycia z wyjątkiem niektórych przypadków ekspresowych tras dalekobieżnych.

Mały pojazd zwany „szafą” będący niewielkim samochodem prostego kształtu, mieszczący dwie lub cztery osoby, połączony z systemem centralnego sterowania stał się najpowszechniejszym środkiem transportu. Zarówno moc, jak i energia dostarczane są przez tory, więc ich rozmiar był o połowę mniejszy niż samobieżnego pojazdu mieszczącego tę samą liczbę pasażerów.

Ludzie ustawiają się w kolejkach na platformach, by wsiąść do „szafy”, która pobiera cel podróży z biletu lub przepustki i wyrusza wzdłuż torów.

Tory podzielono na trzy prędkości, system zarządzania kontroluje kierunek ruchu i przechodzenie pojazdów z torów wolnych prędkości na tory dużych prędkości. Pojazd przesuwa się z torów dużych prędkości na tory wolnych prędkości, gdy pojazd zbliża się do miejsca przeznaczenia i dokuje na stacji końcowej.

Choć podobne to do zmiany pasu ruchu na autostradzie, to jednak taka skomplikowana operacja możliwa była dzięki postępowi technologii sterowania, co pozwoliło na bezpieczne przemieszczanie się tuzinów pojazdów potrzebnych do transportu tej samej ilości osób, jak robiły to większe pojazdy w przeszłości.

Dla średnich i długodystansowych przejazdów między miastami „szafy” są przekształcone w przyczepy, które biegną wzdłuż toru czwartej szybkości. Większy rozmiar przyczepy pozwala pasażerom podróżować w większym komforcie, posiadają również więcej udogodnień. Mimo tego pojazdy te są rzadko stosowane przy regularnych dojazdach.

Podczas codziennych dojazdów do szkoły nie ma już możliwości przeżycia romantycznego banału z przeszłości, gdzie dwie osoby spotkały się przez przypadek w pociągu.

W zamian zagrożenie obmacywania w pociągu zostało skutecznie wyeliminowane.

„Szafy” nie zawierają mikrofonów czy kamer bezpieczeństwa.

Nie można opuścić pojazdu w trakcie ruchu, by bariery awaryjne mogły oddzielić siedzenia. Taki był społeczny konsensus, że prywatność jest pożądana.

Dzisiejsze pociągi mają ten sam poziom prywatności co prywatny samochód.

Istnieją jednoosobowe „szafy” z środkami bezpieczeństwa i każdy może jeździć dwumiejscową „szafą” samotnie (jazda czteromiejscowym pojazdem w dwie lub mniej osób podnosi opłatę), lecz Tatsuya i Miyuki nigdy nie podróżowali oddzielnie, dzisiaj również jechali do szkoły razem.

– Bracie, mam do ciebie pewną sprawę...

Tatsuya, który czytał wiadomości na ekranie swojego terminala, usłyszał jej niepewne słowa i spojrzał na nią pośpiesznie. Jego siostra rzadko mówi z taką niepewnością, więc to musi być coś złego.

– Wczoraj wieczorem dostałam telefon od tych ludzi.

– Ci ludzie? Ach, czy ojciec znów zrobił coś, co cię zezłościło?

– Nie, po prostu radośnie świętowali przyjęcie ich córki do szkoły. Bracie, czy oni...?

– Ach, jest tak jak myślałaś. Nie różni się to od normy.

Słysząc słowa brata, jej głowa opadła, a twarz spochmurniała. W chwilę potem spod długich włosów, które skrywały wyraz jej twarzy, dało się wyraźnie usłyszeć dźwięk gniewnego zgrzytania zębów.

Rozumiem. Nieważne, jak na to spojrzeć, to była ulotna nadzieja. W końcu nawet nie zadali sobie trudu, żeby wysłać do ciebie e-maila. Ci ludzie są... ci...

– Uspokój się.

Gdy Miyuki walczyła ze złością, która nie może być wyrażona słowami, siedzący obok niej Tatsuya mocno uścisnął jej rękę. Temperatura wewnątrz samochodu nagle spadła i aktywowała grzejniki poza sezonem. Ciepły wiatr wiał po całej teraz już cichej kabinie.

– Przepraszam. Poczułam się smutna.

Po upewnieniu się, że niekontrolowany przepływ magii ustał, Tatsuya puścił Miyuki. Klasnął lekko w dłonie, patrząc siostrze w oczy i uśmiechnął się łagodnie, pokazując jej, że nie stało się nic złego.

– Zignorowałem wolę ojca, aby pomagać w firmie i poszedłem do liceum. Nie spodziewałem się żadnych gratulacji. To część jego natury, tyle rozumiesz, prawda?

– Żeby moi rodzice zachowywali się tak żałośnie dziecinnie, to tak niesamowicie denerwujące. Jeśli chciał oddzielić mnie od mojego brata, powinien dać mi znać, zanim pójdzie rozmawiać z naszą ciocią, ale on nie ma nawet na tyle odwagi. Kiedy przestaną myśleć, że mogą używać mojego brata, jak im się podoba? To normalne, że piętnastoletni chłopak idzie do liceum, prawda?

Myśl o powiadomieniu ciotki spowodowała, że przypomniał sobie o silnym dyskomforcie, ale – Tatsuya nigdy by nie pomyślał o opuszczeniu Miyuki, tylko dlatego, że ktoś tak rozkazał – przemilczając to, twarz Tatsuyi nieumyślnie stała się pustą maską, gdy cynicznie się roześmiał.

– To nie jest obowiązkowa edukacja, więc tak właściwie nie jest to ode mnie oczekiwane. Zarówno ojciec jak i pani Sayuri zatwierdzili moją pełnoletniość, więc jestem pewien, że po prostu starają się znaleźć sposób, bym był dla nich przydatny. Jeśli myślą, że mogą w ten sposób sprawić, że będę mieć u nich dług, to też powinienem pokazać swoje prawdziwe intencje.

– Jeśli tak mówisz, bracie.

Miyuki skinęła głową, choć zrobiła to dość niechętnie, i Tatsuya odetchnął z ulgą. Miyuki nie znała całej prawdy o zaangażowaniu Tatsuyi jako Magicznego Inżyniera pracującego dla „Four Leaves Technology”, w której ich ojciec zajmuje stanowisko kierownika sekcji rozwoju. Robił wiele rzeczy w swoim wolnym czasie, więc dezinformowanie jej, że miał rozsądną pracę, było prostym zadaniem. Gdyby wiedziała, że tak naprawdę był traktowany jedynie jako element sprzętu do odzyskiwania próbek badawczych, to całkiem możliwe, że mogłaby sparaliżować cały system transportu. Pomimo jego obaw pociąg jechał równo, gdy zmienili tory na wolniejsze.