High School DxD:Tom 4 – Wampir z zamkniętej klasy

From Baka-Tsuki
(Redirected from High School DxD - Tom 4)
Jump to navigation Jump to search

Ilustracje[edit]


Uważacie świat bez Boga za coś złego? Myślicie, że bez niego nie mógłby on istnieć, że zgniłby od tego zła?
Wybaczcie, że tak mówię, ale nie o to chodzi. Zarówno mi, jak i wam, żyje się dobrze tak, jak teraz.
Świat może istnieć bez Boga.

Żywot 0[edit]

Część 1[edit]

Witam wszystkich. Jestem Hyoudou Issei. Przygodę z byciem diabłem zacząłem wiosną, a teraz mamy już lato. Jak ten czas szybko leci…


Próbowałem powstrzymać krwotok nosa, zatykając go palcami.

– Ara, Asiu, twoja skóra jest taka piękna. Jak ja ci zazdroszczę.

– N-niemożliwe, Buchou, twoja jest taka biała i o wiele gładsza…

– Ufufu, dziękuję za komplement.

Rozmawiające przed moimi oczyma dwie bishoujo, jedna rudowłosa, a druga blondi, myły się, będąc całe okryte pianą mydlaną.

TAK! Buchou i Asia były nagie! Stały przede mną! Czy to Shangri-La[1]? A może iluzja? Ta cudowna sytuacja rozgrywała się przed moimi oczami. Chciało mi się z tego powodu płakać! Nie, rzeczywiście się rozpłakałem. Nie mogłem być już bardziej szczęśliwy!

Takie coś podczas kąpieli! Wiedziałem, że nie ma żadnego Boga, jednak jak tutaj mogło nie być jego cząstki? Zaraz, co ja wygaduję? Toż to prawdziwy dar z niebios! Nie, nie, to prezent od Maou-sama. Chwileczkę… przecież Maou-sama był starszym bratem Buchou!

Aby bardziej przybliżyć tę sytuację: kiedy wszedłem do łazienki, zastałem tam Asię, która już się rozbierała. Krzyknąłem „przepraszam!” i już wychodziłem, gdy nagle…

– Ise, też idziesz się myć? Ara, Asia również? – Wpadłem na Buchou. – Widzę, że wszyscy chcemy wziąć kąpiel, więc lepiej będzie, jak weźmiemy ją wszyscy razem – zaproponowała.

I właśnie w ten sposób wszyscy troje się tutaj znaleźliśmy. Normalnie powinna była to być sytuacja niemożliwa. Mimo wszystko, choć wpatrywałem się jak zaczarowany w ich nagie ciała, one nic sobie z tego nie robiły. Był to zarazem cud i spełnienie marzenia.

Nawet ja, któremu doczepiono przydomek istnego wcielenia zboczenia, nie wiedziałem, jak zachować się w obliczu takiego szczęścia! Ze wszystkich sił starałem się nie gapić na nie, jednak w rzeczywistości chciałem! Chciałem patrzeć na ich ciałka! Chciałem, aby ten obraz wyrył się na zawsze w mojej pamięci! A potem użyję go do swoich zboczonych, nocnych fantazji!

Jednak gdybym tak zrobił, z mojego nosa nie przestałaby płynąć krew, aż cała woda stałaby się czerwona. Nie chciałem, aby do czegoś takiego doszło!

Pragnąłem, aby trwało to jak najdłużej, choć patrzenie im w oczy było istną trucizną. Nigdy wcześniej nie przytrafiło mi się coś takiego, dlatego chciałem, aby ciągnęło się to dalej. Ta sytuacja z pewnością była drogocenna, choć słyszałem tylko ich rozmowę!

Gapiąc się w sufit, a uprzednio podjąwszy decyzję, usłyszałem czyjś głos… Wraz z dźwiękiem wody ktoś wszedł.

PLUSK

Ciężar zaczął działać na moje ciało, a jednocześnie najlepsze i najdelikatniejsze uczucie zaczęło pobudzać moją skórę.

Ze strachem musiałem to przyznać… Buchou weszła do wanny i była nade mną pochylona.

Uoooooooooooooooooo! Brałem kąpiel z dziewczynami, a na dodatek mogłem dotykać swobodnie ich ciałka!

– Chciałam wejść do wanny z Iseiem w taki oto sposób. – Powiedziała z uśmiechem, zwiększając przy tym nacisk swoim ciałem!

Uooooooo! Z jej włosów wydobywał się słodki zapach szamponu! Jej bliskość była zbyt wielka, mój mózg osiągnął swój limit! Ugghh! Nie mógł nadążyć z tym wszystkim!

– Hej, Ise, czyżby nie podobałaby ci się taka wspólna kąpiel?

– To nie o to chodzi! Jest świetnie!

Mimo wszystko, prawdą było, że moje ciało nie było w stanie tego wytrzymać! Byłem naprawdę szczęśliwy, ale przy takiej utracie krwi zginąłbym! Ale zaraz, chwileczkę, czy to nie było najskrytszym pragnieniem każdego faceta?

Spojrzałem na Asię, wydawała się być zajęta myciem się, lecz co jakiś czas patrzyła na mnie ze szklanymi oczyma. Czyżby była zła?

– Już same twoje słowa sprawiły, że jestem szczęśliwa. Chcę się z tobą kąpać w taki sposób każdego dnia. – Rozpieszczając mnie słownie, naparła swoim ciałem jeszcze bardziej.

Uooo!

[TRYSK]

Ogromne ilości krwi trysnęły z mojego nosa! Nie będę w stanie tego wytrzymać, jeżeli będzie to tak trwało!

– Jednak widzę, że twoje ciało tego nie zniesie. Codziennie wydaje się niemożliwe. Zatem może co trzy dni? Co pięć? Nie będzie to już taką frajdą, jeżeli będzie to co tydzień.

Próbowała w samolubny sposób wpłynąć na mój rozkład dnia! Czułem, że była samolubna! Och, dziękuję ci bardzo!

A niech to! Z racji, że znajdowała się tutaj również i Asia, nie mogłem podjąć żadnych pochopnych działań! Gdybym był bardziej odważny i posiadał bardziej zboczoną naturę, wtedy mógłbym…

– Chcesz się na mnie rzucić? – odezwała się Buchou tak, jakby czytała w moich myślach. Jak zawsze, moje myśli wydawały się być takie łatwe do odczytania. – Gdyby nie było tutaj Asi, z pewnością byś to zrobił… tak jak wtedy, gdy jesteśmy sami…

[WCHODZI]

Ktoś energicznie wszedł do wanny, przerywając wypowiedź Buchou.

– Nienawidzę, gdy zostawia mnie się na boku! Ja również chcę tej wspólnej kąpieli!

Asia? Co za wielkie słowa płynęły z twoich ust! Uoooo! Byłem pieszczony w wannie przez dwie dziewczyny, pomocy!

Wyraz twarzy Buchou zmienił się natychmiastowo, jej brwi uniosły się.

– Wynocha, Asiu. W tej sytuacji przedstawię to jasno – ten chłopak jest mój. Moja rodzina i mój podwładny. Jest moim Iseiem. Zrozumiano?

Zgadzało się. Byłem jej sługą. Pełniłem jedynie rolę zwierzątka, chociaż wkładała w to wiele wysiłku, ale może było to rzeczą normalną dla diabelskich dziewczyn. Poza tym, Buchou nienawidziła, gdy ktoś dotykał jej własność. Może była w stanie przebaczyć innemu demonowi za to, że mnie dotykał, ale kiedy chodziło o uczucia, to słyszałem, nie mogła tego znieść, zwłaszcza wtedy, gdy była to dziewczyna. Było to ponad jej możliwości.

Byłem pewien, że należałem do jej kolekcji, w końcu posiadałem rzadko spotykaną moc, więc chyba traktowała mnie jak kogoś bardzo cennego. Wydawało mi się, że obchodziła się ze mną jak ze zwierzęciem, ale teraz… musiało mi się wydawać. Tak, ponieważ chciałem, żeby tak było, to właśnie tak myślałem.

– Być może to prawda, ale on jest również i mój! – Asia także mnie adorowała.

Kiedyś drzemałem sobie spokojnie w moim pokoju, a Asia zakradła się i zapadła w głęboki sen tuż obok mnie. Kiedy się obudziłem i zdałem sobie sprawę z jej obecności, powiedziałem: „Idź do swojego pokoju”, jednak ona odpowiedziała: „Zanieś mnie…”. Tak bardzo mnie uwielbiała. Myślałem, że umrę! Tak, zaniosłem ją!

Gdy rozmawiałem z innymi dziewczynami, Asia często dąsała się z tego powodu, chyba dlatego, że nie lubiła, gdy jej Onii-chan był brany przez inne. W anime i mandze również można spotkać takie postaci jak ona. Jednak problemem było to, że było to trudną rzeczą, żeby „to” przerodziło się w prawdziwy związek. No cóż, przysięgłem sobie, że będę ją chronił, więc nie chciałem, aby tak się to skończyło.

Byłem tak szczęśliwy, że mnie tak rozpieszczała! Ach, niesamowite uczucie być wielbionym przez złotowłosą bishoujo.

Na słowa Asi Buchou zwęziła swoje oczy. Onee-sama, boję się! Czy jeszcze chwilę temu nie były przyjaciółkami!? Dlaczego doszło do takiego czegoś!?

Mała wanna stawała się polem walki dwóch dziewczyyyn!

– Asiu, zawsze jesteś adorowana przez Iseia. Tym razem oddaj go mnie. Czuję się o wiele lepiej, gdy jestem przy jego boku. Zabiera wszelkie codzienne troski. – Buchou próbowała oderwać ode mnie Asię, jednak ta uparcie do mnie przylegała! Uwaa, jej cycuszki były taaaaakie mięciuuuutkie!

– Nie, nie! – Asia potrzęsła głową i mocno się do mnie przytuliła. – Nie dam się! Również chcę być z Iseiem-san!

Ach, mniejsza o to! K-krew…!

Asia spojrzała się na mnie zamglonymi oczyma tak, jakby chciała mi coś powiedzieć. Nie patrz się tak na mnie, bo jedyną rzeczą, którą będę chciał, będzie opieka nad tobą.

Mimo że nic nie powiedziała, to twarz Buchou zadrżała. W następnej chwili chwyciła moją dłoń i…

!!

Położyła ją na swoich cyckach. Wyczuwałem niesamowitą miękkość i delikatność! Moja sparaliżowana dłoń masowała jej pierś, jednak ona nic nie mówiła!

– Czy ty robisz takie rzeczy? Moje relacje z Iseiem są takie, że możemy robić takie coś.

Przerażające! Choć mówiła w zwykły sposób, w jej słowach aż jarzyło się od nienawiści! Zaraz, cycki Buchou, cycki, cycki, cyyyyckii!

Przyglądająca się temu wszystkiemu Asia drżała. Nadąsała policzki tak, jakby nie mogła już tego znieść ani chwili dłużej.

Po czym chwyciła moją drugą dłoń…

!!

I położyła ją na swojej piersi! Asiaaaaaaaaaaaa? Jaką wspaniała osobą jesteś… Nie, zaraz! Robisz coś, czego nie powinnaś! Jaką zboczoną dziewczyną się stałaś! Bezdyskusyjnie musiały to być wpływy Buchou i Akeno-san! Mimo to byłaś naprawdę niewinną dzieeewczynką!

T-tyle urosnąć!

– Ise, czyje piersi są lepsze? Z pewnością w kwestii wielkości przegrywam, ale poza tym nie odstępuje od piersi Buchou ani na krok!

– Ara, Ise kocha duże. Mówił już setki razy, że kocha moje, prawda Ise?

Podczas gdy ja trzymałem dłonie na ich piersiach, one się kłóciły.

……

KAP

Niemożliwe. Chyba coś mi strzeliło w nosie.

KAP, KAP, KAP

…I oto to. Ogromne ilości krwi kapały z mojego nosa, a woda w wannie stawała się coraz bardziej czerwona. Z krwią dookoła, zacząłem tracić przytomność.

– Hej, Ise!

– Ise, chwileczkę!

… Czułem się spełniony.

Mimo to moje ciało nie mogło już dłużej tego wytrzymać. Jeżeli dziewczyny nie będą wiedziały, jak zatrzymać krwawienie, to umrę! Proszę o kogoś zaradnego!

Część 2[edit]

Następnego dnia.

Był środek nocy, a ja pędziłem do klienta, wypełniając obowiązki diabłów. Byłem w trakcie wykonywania świetnej roboty!

Podczas dnia miałem zbyt mało krwi i to było problemem. Moje życie z Buchou i Asią było zabawne, fakt, ale dawały one mi zbyt wiele bodźców. Gdybym był jakimś playboyem, z pewnością mógłbym zadowolić obie naraz.

Jednak pochodziły one ze światów o różnych systemach wartości. Podczas tej kąpieli mogło dojść do seksu. Myślę, że gdybym zaczął się do nich dobierać z tym zamiarem, całe domostwo mogłoby trafić szlag, a my byśmy skończyli bez żadnego potomstwa.

Buchou lubiła mnie traktować tak, jak to robiła z pozostałymi podwładnymi, a Asia musiała myśleć o mnie jak o swojej rodzinie… i wielbiła mnie jak starszego brata. Nie powinienem był kłaść swoich brudnych łap na kimś z rodziny, w dodatku mieszkającego ze mną pod jednym dachem! Jednak ostatnio wszędzie przykładają wielką wagę do kontaktów cielesnych. Mimo to te bodźce były zbyt silne… Jeżeli się do tego nie przyzwyczaję, to nigdy nie będę mógł stworzyć haremu! W takim przypadku nie będę mógł nawet spełnić marzenia o byciu królem haremu! Miałem przed sobą jeszcze długą drogę! Ble, w porządku. Teraz musiałem skupić się na niewinnym wykonywaniu roboty! Jeżeli będę się starał, to awansuję! Będę najlepszy! Będę dawał z siebie wszystko, celując przy tym w bycie wysokoklasowym diabłem!

Poruszałem się za pomocą roweru, jednak już się do tego przyzwyczaiłem, a moje kontakty z klientami również były dobre.

– Yo, demonie-kun. Sorry za dzisiaj.

Spojrzawszy na klienta, westchnąłem. Był to czarnowłosy mężczyzna, z wyglądu badass, na oko miał z dwadzieścia lat. Był cudzoziemcem, więc nie mogłem powiedzieć, ile naprawdę miał lat. Mimo że nie był Japończykiem, to nosił tylko yukatę[2]. Rany, ostatnimi czasy było tak gorąco.

Uważałem go za przystojniasia. Być może był bardziej atrakcyjny niż nasz Przystojny Książę, Kiba. Mimo wszystko ta aura wydobywająca się z jego ciała była w stylu „złego kolesia”, tak więc była kompletnie inna niż ta Kiby, jednak dziewczyny, które lubią taki typ kolesi, z pewnością zakochałyby się w nim od pierwszego wejrzenia.

A, i każdego dnia byłem wzywany właśnie przez niego. Byłem teraz wewnątrz jego posiadłości.

Byłem tym wybrańcem. Nie wiem dlaczego, ale chyba mnie lubił i choć nigdy nie miał żadnych większych próśb, to codziennie mnie przyzywał.

Wczoraj musiałem iść kupić chleb w środku nocy! A zanim to nastąpiło, powiedział: „Chodźmy na ryby!” i towarzyszyłem mu w drodze do najbliższego łowiska! A jeszcze wcześniej…! Nie chcę już tego wspominać! Ale zaraz, czy to jest tak ważne, że trzeba wzywać diabła?

Nie, naszym zajęciem jest spełnienie ludzkich życzeń, tak więc nie powinienem był narzekać. Moja pani, Rias Gremory, z pewnością by mnie opieprzyła, a ja, jako przyszły król haremu, muszę dostosować się do tych surowych reguł!

– Demonie-kun, zagrałbyś ze mną? Kupiłem popołudniu grę wyścigową, a bez wymagającego przeciwnika czuję się samotny.

Heeeej! To znowu jedno z tych życzeń! Zaraz, nie narzekać.

– Tak, z wielką chęcią.

Szczerze, był to świetny klient do kontraktów. Dawał więcej, aniżeli żądaliśmy.

Zaczął od jakiegoś obrazu, który wyglądał na dzieło znanego malarza, potem dawał biżuterię, a nawet złote samorodki. Wszyscy, włączając w to Buchou, byli tym zaskoczeni. Dzięki niemu moja wartość na pewno wzrosła!

Cóż, sądzę, że powinienem był mu podziękować. Dobra, z łatwością sobie dzisiaj z tym poradzę i zrobię krok naprzód w stronę stania się królem haremu!

Klient odpalał grę. A tak, nie zdradził mi nawet swojego imienia, może zostanie moim ulubionym klientem, zatem z czasem i tak je poznam.

– Okay, wszystko gotowe. Zaskakujące jest to, na ile sposobów można w Japonii marnować czas. Wcale nie jest tutaj tak źle. Proszę, kontroler.

– Ach, dzięki. Wiesz, w tego rodzaju grach jestem całkiem dobry.

– Heh, w takim razie będzie ubaw po pachy. Ja dopiero co zaczynam, więc daj mi trochę fory.

Tak, byłem naprawdę dobry w grach wyścigowych. Legenda szybkości, Ise. Grałem w każdym centrum gier! Fufufu, pokażę mu! Moc, którą doprowadziłem do perfekcji w strefie wojny, jaką jest centrum gier!

– NAPRZÓD!

Choć wystartowałem dobrze, moje prowadzenie stawało się coraz bardziej wątpliwe tym bardziej, im dłużej trwał wyścig. Na początku miałem ogromną przewagę, ale…

– Już sobie przypomniałem. Powinienem cię za niedługo dogonić.

Co on kurna gadał…

– Uooo, niemożliwe!

Mój samochód był powoli wyprzedzany! Nie mogło być! Żeby zostać pokonany w taki sposób przez początkującego!

– WYGRAŁEŚ!

Z łatwością dobrnął do mety! Musiał być mistrzem w krótkich trasach!

– Wygląda na to, że to moje zwycięstwo, demonie-kun.

– Nie bądź tego taki pewien!

– Och! Twoja wola walki wydaje się rosnąć. Chcesz innego wyścigu, demonie-kun…? Nie… Sekiryuuteiu?

……Ech? ……… Co on właśnie powiedział? Na jego słowa przez moje ciało przeszły ciarki.

Przełknąłem ślinę i zapytałem ze strachem:

– Kim jesteś?

Otworzył lekko usta. Patrząc na telewizor, ujawnił swoją tożsamość:

– Azazel, wódz upadłych aniołów. Miło cię poznać, Sekiryuuteiu, Hyoudou Isseiu.

– WYGRAŁEŚ!

Przegonił mój nieruchomy samochód i z łatwością wygrał, kończąc drugie okrążenie. Jednocześnie dwanaście czarnych jak smoła skrzydeł wyrosło z jego pleców.



Żywot 1: Wakacje! Stroje kąpielowe! Jestem w tarapatach?[edit]

Część 1[edit]

– To nie są żarty! – Szkarłatnowłosa bishoujo-sama w przypływie złości uniosła brwi.

Rias Gremory Buchou. Była moją panią i wysokoklasowym diabłem, moją onee-sama. W szkole pełniła funkcję przewodniczącej Klubu Okultystycznego. Potrafiła być bardzo surowa, ale po prawdzie była naprawdę miłą osobą. Była tym, kogo od dawna pragnąłem!

I właśnie ta bishoujo-sama, której jeszcze nie tak dawno uparcie poszukiwałem, pozwoliła mi na użycie swoich ud jako poduszeczki… Jak zawsze, jej udowa poduszeczka była bardzo mięciutka i powodowała u mnie niesamowity wybuch emocji, dokładnie tak jak ostatnim razem!

Przy okazji, już jakiś czas temu przywdzialiśmy nasze letnie mundurki, a nie były one długie. Oto wspaniała pora roku, w której byliśmy lekko poubierani!

– Rzeczywiście, mimo że zadecydowano, że spotkanie przywódców trzech frakcji odbędzie się w tym miasteczku, to pomyśleć, aby naczelnik upadłych aniołów tak niespodziewanie wtargnął na moje terytorium i zakłócił nasze interesy…

Buchou drżała ze złości. Och, była przerażająca…

Kilka dni wcześniej, z powodu wydarzenia, które nastąpiło pomiędzy diabłami, upadłymi aniołami i aniołami, relacje między tymi trzema grupami zostały w pewnym stopniu naruszone, w rezultacie czego wszyscy przywódcy zdecydowali się spotkać i podyskutować na temat przyszłości.

Byliśmy w to wydarzenie zamieszani… a na dodatek musieliśmy się stawić na tym spotkaniu i zdać szczegółowy raport.

Jeszcze zanim nadszedł dzień tego zgromadzenia, Azazel niespodziewanie się z nami skontaktował. Tak, z nim też nawiązałem kontrakt. Zataił przed nami swoją prawdziwą tożsamość. Prawidłowym jest stwierdzenie, że wmieszał się w interesy innych osób. Nie wspominając już o tym, że z racji iż był wodzem upadłych aniołów, temat ten otrzymał status ważnego i nie skończy się na tym, że był to tylko zwykły figiel.

Mimo wszystko rodzina Buchou nie wydawała się tym w ogóle przejmować.

– A na sam koniec próbować położyć brudne łapska na moim ślicznym Iseiu! Ceną jest śmierć! Słyszałam, że Azazel był wyjątkowo zainteresowany Sacred Gear. Z pewnością skontaktował się z nami, ponieważ mój Ise posiada Boosted Gear… Wszystko będzie dobrze, Ise. Obronię cię, Ise. – Mówiąc to, Buchou głaskała mnie po głowie.

Buchou, będąc wysokoklasowym diabłem, uwielbiała swoich podwładnych i traktowała jako część swojej rodziny. Nienawidziła, gdy ktoś dotykał lub niszczył jej mienie.

Zwłaszcza, że traktowała mnie wyjątkowo rozkosznie, była bardzo uczulona na tego typu historie.

Haa… Gdy tylko znajdzie sobie chłopaka, straci mną zainteresowanie i mnie wyrzuci… Jeżeli wcześniej nie stanę się królem haremu, to pozostanę samotny.

– Wygląda na to, że Azazel celuje w mój Sacred Gear – dałem upust moim zmartwieniom. – On jest przywódcą upadłych aniołów, prawda?

Co by mi się stało, gdybym został przez niego pochwycony? Nie byłem sobie w stanie tego wyobrazić…

Na moje słowa inny męski członek klubu, przystojny książę Kiba, przemówił:

– Słyszałem, że Azazel posiada rozległą wiedzę na temat Sacred Gear. Słyszałem także, że gromadzi posiadaczy Sacred Gear o dużych możliwościach. Jednak nie musisz się o nic martwić – tutaj spojrzał się na mnie, jakby się we mnie zatracił – ochronię cię.

… Kiba, to obrzydliwe.

– … Nie, eee… cieszę się, ale jak mam to rozumieć… jak mam odpowiedzieć na takie słowa mężczyzny, którego twarz jest jak najbardziej poważna…

– Nic dziwnego, że powiedziałem coś takiego z poważną miną. Ocaliłeś mi życie. Jesteś moim cennym kamratem. Jeżeli nie będę w stanie ochronić swojego towarzysza, nie będę mógł nazwać siebie Skoczkiem domu Gremory.

Tak, tak, rozumiałem to, ale… sam wiesz. Twój głos nie brzmiał, jakbyś rozmawiał z kamratem, przyjacielem, nie wspominając o tym, że byłem chłopakiem. Widocznym było, że mówiłeś to jak do BOHATERKI.

Nie troszcząc się o to, Kiba kontynuował:

– Nie ma żadnego problemu. Mój Sacred Gear osiągnął stopień Łamacza Ładu, ty posiadasz Boosted Gear. Jeżeli połączymy ich moce, będziemy w stanie wyjść z najgorszego kryzysu… Fufufu, wątpię, że wcześniej byłbym w stanie powiedzieć coś takiego. Dzięki znajomości z tobą moja gotowość w stosunku do towarzyszy również uległa zmianie. I mimo to wciąż nie wiem, dlaczego mi się to podoba… Odczuwam takie ciepło w okolicy klatki piersiowej.

– …O-obrzydliwe. Nie… Nie zbliżaj się do mnie! Nie dotykaj mnie!

Naprawdę, dajcie mi już święty spokój! Ostatnimi czasy pewne kręgi dziewczyn coraz bardziej o nas plotkowały i to nie na byle jakie tematy, ale bardzo nieprzyzwoite. Nie chcę już mieć z tobą nic wspólnego, tym bardziej z tymi gejowskimi plotami!

Po ataku jednego z liderów upadłych aniołów, postawa tego gościa względem mnie była… co najmniej dziwna! Przyznaj się, co planujesz poprzez bycie takim słodziasznym!? Rób to sobie ze swoimi klientkami!

– N-niemożliwe, Ise-kun…

Z łatwością się uspokoiłeś – niepotrzebne uczucia źle na ciebie wpływały! I dlaczego tak bardzo chciałeś tu być?

– Mimo wszystko, zastanawiam się, co się stało… Nie znając żadnych z ich ruchów, my również nie możemy podjąć żadnych akcji. Po drugiej stronie stoi Wódz upadłych aniołów. Nie możemy nawet się z nim skontaktować – dzieliła się swoimi przemyśleniami Buchou.

Nie mogliśmy zniszczyć stosunków między diabłami a upadłymi aniołami ze względu na nasz kaprys. Buchou była bardzo uczulona na ten temat, z ich strony nie było żadnych ruchów, więc my pozostawaliśmy bezradni.

– Azazel zawsze taki był, Rias – usłyszeliśmy nagle głos, który nie należał do nikogo z nas.

Wszyscy obejrzeli się w kierunku, z którego dochodził, a naszym oczom ukazał się… szkarłatnowłosy mężczyzna, który przyjemnie się uśmiechał.

Pamiętałem tę twarz. Zaraz, Akeno-san i reszta klęczeli. Tylko ja z Asią pozostawaliśmy zdezorientowani. Nasza nowoprzybyła, Xenovia, również wyglądała na zakłopotaną.

BAM!

Ała! Wstając, Buchou trąciła moją głowę.

– O-o-onii-sama! – krzyknęła zaskoczona.

Tak, ten niespodziewany gość był jej starszym bratem i aktualnym Maou diabelskiej społeczności. Sirzechs Lucyfer-sama – oto on we własnej osobie! Ooch, spotkać się ponownie z Maou-sama w takim miejscu!

– Azazel nie zrobi niczego głupiego, jak Kokabiel kilka dni temu. Chociaż zawsze może zrobić jakiegoś psikusa, jak ostatnio. Naczelnik przybędzie wcześniej, niż to planowane – powiedział Maou-sama.

Za jego plecami stała srebrnowłosa służka, Grayfia-san. Jej obecność nikogo nie dziwiła, w końcu była jego Królową. W pośpiechu, podobnie jak Akeno-san i reszta, klęknąłem. Asia, widząc, co robię, również uklękła.

– Odpuśćmy sobie te powitania, przybyłem w sprawach prywatnych – powiedział. Podnieście swe głowy, nie musicie być tacy pełni szacunku – zasugerował.

Wszyscy posłuchali jego słów i powstali.

– Hej, moja mała siostrzyczko. Ten pokój wygląda jak miejsce jakiejś straszliwej zbrodni. Zastanawiam się, jakim cudem to pomieszczenie może być przepełnione magicznymi kręgami, skoro zbierają się tutaj takie młode dziewczyny. – Rozglądając się po pokoju, na twarzy Maou-sama zawitał zgorzkniały uśmiech.

No cóż, rzeczywiście była to prawda. Co prawda przyzwyczaiłem się już do tego, ale wciąż ten pokój pozostawał dziwnym.

– Onii-sama, co ty tutaj robisz? – zapytała niepewnie Buchou.

W sumie to niepotrzebnie. To nie było możliwe, żeby Maou-sama, na barkach którego spoczywał los całej diabelskiej społeczności, pojawił się w ludzkim świecie i to na dodatek w szkolnym pokoju klubowym. Na te słowa Maou-sama wyciągnął rękę, trzymając w dłoni jakiś pusty druk.

– Co ty wygadujesz? – zapytał. – Zbliżają się wizyty klasowe, zgadza się? Zastanawiam się nad udziałem w nich. Bardzo chcę zobaczyć moją siostrzyczkę, która przykłada się do nauki. Ach, teraz mówiłeś o tym, choć fakt, szkolne wizyty zbliżały się wielkimi krokami. Mój ojciec był tak napalony na to, że chciał brać urlop, żeby móc przyjść. Nieważne, i tak chciał bardziej zobaczyć, jak radziła sobie Asia niż ja. A moi rodzice lubili się sprzeczać podczas takich festiwali.

– Grayfia, mam rację? To ty powiedziałaś o tym Onii-sama?

Grayfia-san odpowiedziała zakłopotanej Buchou natychmiastowo:

– Tak, wszelkie informacje ze szkoły przychodziły do mnie, a jestem odpowiedzialna za harmonogram domu Gremory, a będąc również Królową Sirzechsa-sama, zatem przekazałam tę wiadomość mojemu panu. Na te słowa Buchou westchnęła. Hm? Nie była tym zainteresowana? Czyżby nie lubiła, gdy rodzina się jej przygląda?

– Nawet jeżeli moje obowiązki jako Maou są wymagające, nawet jeżeli będę musiał zrobić sobie wolne od pracy, chciałem zobaczyć, jak moja siostrzyczka radzi sobie w szkole. Nie martw się, Otou-ue[3] również przybędzie.

O rany! Otou-san Buchou będzie obecny! Miałem okazję go spotkać, na tym przyjęciu zaręczynowym, na które wtargnąłem. Wyglądał jak diabelski dandys[4].

– N-nieprawda! Przecież Onii-sama jest Maou! Zostawiłeś wszystko i przyszedłeś tutaj! Maou nie może traktować pojedynczego diabła tak specjalnie!

Rozumiałem – z racji, że jej brat był Maou, to bez względu na więzi krwi pomiędzy nimi, nie potrafiła znieść, że była traktowana w szczególny sposób.

– Nie, nie – Maou kręcił przecząco głową – to również jest częścią mojej pracy, Rias. Właściwie to rozmyślałem nad zorganizowaniem spotkania w tej szkole. Przybyłem w celu sprawdzenia tego miejsca.

C-c-ooo? Naprawdę? Nie mogłem ukryć swojego zaskoczenia. Nie, nie tylko ja, wszyscy byli zszokowani. Chcesz zrobić to tutaj!? W tej szkole, Diabły, Anioły i Upadli Aniołowie, mają się spotkać?

– …Tutaj? Naprawdę? – Buchou otworzyła szeroko oczy. Co się dziwić, każdy zapytałby się o to raz jeszcze.

– Ach, ta szkoła wydaje się mieć przypieczętowany los. Moja siostrzyczko, legendarny Sekiryuuteiu, użytkowniku świętych-demonicznych mieczy, posiadaczko świętego miecza Durandala, młodsza siostra Maou Serafall Lewiatan jest przywiązana do tego miejsca, Kokabiel i Hakuryuukou zaatakowali to miejsce. To zjawisko, którego nie można zaliczyć do zbiegu okoliczności. Krzyżują się tutaj niezwykłe siły, to jest jak ruch falowy. Myślę, że osobą, która napędza ten ruch falowy jest Hyoudou Issei-kun, nasz Sekiryuutei. – Maou-sama spojrzał się na mnie. Ten wzrok sprawiał, że się denerwowałem…

– Jesteś Maou? Miło cię poznać, jestem Xenovia.

Osobą, która przyszła mi z pomocą, była dziewczyna z zielonym pasemkiem, nasz nowy diabeł, Xenovia. Na pierwszy rzut oka była pięknością, jednak pozory myliły, gdyż była posiadaczką legendarnego świętego miecza, Durandala. Najnowszy członek rodziny Buchou i jej Skoczek.

– Dzień dobry, Xenovio. Jestem Sirzechs Lucyfer. Słyszałem o tobie od Rias – osoba dzierżąca Durandala została wskrzeszona jako diabeł, nie wspominając już o tym, że wstąpiła w szeregi rodziny mojej siostry… Mówiąc szczerze, nie wierzyłem swoim uszom.

– Również nigdy nie myślałam, że zostanę diabłem. Zostać przywróconą do życia po stronie, którą jeszcze nie tak dawno nienawidziłam, choć muszę przyznać, czasami tego żałuję i uważam to za bardzo zuchwały ruch… Tak, i to tyle. Dlaczego zostałam diabłem? W akcie desperacji? Wtedy każda opcja wydawała mi się być dobrą opcją… Jednak czy dobrym było zostanie diabłem?

…Ach, znów przeżywała głębokie refleksje. Zawsze mówiła to, co chciała, jednak potem tego żałowała. Trudno było ją zrozumieć, zresztą jak każdą dziewczynę.

– Hahaha, świetnie, że moja siostrzyczka posiada w rodzinie tylu interesujących ludzi. Xenovia, ponieważ dopiero co stałaś się demonem, pewnych rzeczy nie będziesz w stanie jeszcze długo pojąć, jednak chcę wspierać domostwo Gremory jako rodzina Rias. Będę na ciebie liczył.

– Gdy prosi o to legendarny Maou, którego imię zostało zapisane na kartach Biblii, nie mam innego wyjścia, jak to zrobić. Nie wiem, ile będę w stanie mogła zrobić, jednak pozwól, żebym mogła zrobić tyle, na ile pozwalają moje zdolności.

Na jej słowa Maou-sama uśmiechnął się. Ten uśmiech przypominał dokładnie uśmiech Buchou.

– Dzięki.

Na to słowo policzki Xenovii stały się odrobinę czerwone.

– A teraz kontynuujmy naszą trudną rozmowę, ale w innym miejscu. Hm, jakkolwiek by nie było, mimo że przybyłem do ludzkiego świata, jest noc. Czy znajdę teraz jakiś nocleg?

Ciekawe jaki nocleg… może by coś się znalazło, ale zajęłoby to trochę czasu, zanim byśmy coś znaleźli.

Hm, zatem… coś mi przyszło do głowy. Podniosłem rękę do góry i powiedziałem:

– Ach, w takim przypadku…

Część 2[edit]

– Rozumiem. Cieszę się, że moja siostra nie sprawia żadnych kłopotów.

– Nie ma o czym mówić, Onii-san! Rias-san jest naprawdę dobrą dziewczyną.

– Tak, Rias-san jest tak wspaniała, że Ise na nią nie zasługuje.

W moim domu, w moim salonie, legendarny Maou-sama rozmawiał z moimi rodzicami. Obok niego siedziała Buchou, a za nim w stanie gotowości czekała Grayfia-san.

Nagle ja wtrąciłem się w ich rozmowę:

– W takim wypadku, może zostaniesz u nas?

Początkowo kręcił dookoła oczyma, ale może na skutek świadomości, że Buchou mieszkała w tym domu, ochoczo się zgodził:

– Okay. Chciałbym podziękować ludziom, którzy dali mojej siostrze dach nad głową.

– Nie, nie! – opierała się uroczo Buchou. Jednak nikt nie był w stanie powstrzymać Maou-sama i Grayfii-san, a po zakończeniu wszelkich diabelskich interesów, przyszliśmy do domostwa Hyoudou.

Twoja zaczerwieniona twarzyczka była taka śliczna. Z pewnością bałaś się, co mógł powiedzieć twój brat.

Tymczasowo ustaliliśmy, że Sirzechs-sama jest Onii-san Buchou i jest spadkobiercą wielkiej firmy, którą prowadził ojciec Buchou. Przedstawił się jako Sirzechs Gremory. Po podaniu nazwiska, którego już tak dawno nie używał, wydawał się świetnie bawić.

– Ta służka-san…

– Ach tak, to jest Grayfia – odpowiedział Maou-sama mojemu ojcu. – Właściwie to jest moją żoną.

– Eeeeeeeeeeeeeeeeeeeee?

Wszyscy, oprócz Buchou, dali upust swojemu zdziwieniu, ale Grayfia-san pozostała nie wzruszona i szczypała Maou-sama w policzek.

– Jestem Grayfia, służąca. Przepraszam za mojego pana, który lubuje się w takich żartach.

– Pułść, pułść, Głafia.

Wkurzona Grayfia-san i uśmiechający się, choć mający łzy w oczach, Maou-sama. Siedząca obok nich Buchou chowała twarz w rękach.

Ach, jej rodzina wydawała się być interesująca. Kto by pomyślał, że Maou-sama mówi takie żarty, choć jak widziałem, Grayfia-san była do tego przyzwyczajona. Maou-sama musiał często robić psikusy.

– Cóż zatem, Gremory-san, również wybierasz się na wizyty klasowe? – spytała moja matka.

Jej policzki były zaczerwienione. Mamo, czyżby urzekła cię piękna twarz Maou-sama? W sumie nic dziwnego, w końcu był męską wersją Buchou. Zaniemówiłem na widok, gdy ten przecierał sobie policzek po tym szczypaniu.

– Tak, zrobiłem sobie wolne od pracy i myślałem, żeby wykorzystać okazję i zobaczyć szkołę mojej siostrzyczki, a także, jak sobie radzi. W dniu wizyt mój ojciec również będzie obecny.

– Ach, Otou-san Rias-san.

– Nasz ojciec zrobił dużo dla Akademii Kuou, podobnie jak ja, więc jest to świetna okazja, żeby mógł tutaj przybyć. Chociaż szczerze myślę, że chce po prostu zobaczyć twarz Rias.

– Gremory-san! Może chciałbyś się napić sake? Mamy naprawdę wspaniałe, japońskie sake! – Otou-san przyniósł z kuchni cenną-butelkę-sakepodobną.

Heeej! Ojcze! Tak nagle proponować sake! Czy to nie było trochę niegrzeczne? Mimo wszystko, w odpowiedzi na moje niepokoje, Maou-sama uśmiechnął się.

– Świetnie się składa! Pijmy za nasze zdrowie! W końcu japońskie trunki dobrze się przyjmują w wprawionych ustach[5]!

Maou-sama okazał się być bardziej towarzyszki, niż można było to sobie wyobrazić.

Część 3[edit]

– N-niemożliwe… Nie mogę spać razem z Iseiem?

Zabawa dobiegła końca i nadszedł czas na spoczynek.

Przed drzwiami mojego pokoju, Buchou podeszła do Maou-sama z surową miną.

– Chcę z nim trochę porozmawiać. Wybacz Rias, ale tylko na dzisiejszą noc pożycz mi Hyoudou Isseia-kun.

Rozumiałem. Chciał najwyraźniej uciąć ze mną pogawędkę, będąc w łóżku. Rozstawił już futon[6] dla gości w moim pokoju.

Buchou, która spała zawsze ze mną, wydawała się być kompletnie załamana z tego powodu. Jej miłość do podwładnego kończyła się tutaj. Tak jakby zabrano jej szmacianą lalkę, z którą lubiła sypiać. To zbyt piękne.

Przypomniały mi się słowa Akeno-san. Wydawało mi się, że jej stopień zależności ode mnie z dnia na dzień zwiększał się. Buchou powiedziała mi, że jestem dla niej bardzo uroczy, jednak ja obawiałem się tego, czy uda mi się sprostać jej wymaganiom…

Jak już jesteśmy w tym temacie, to ostatnimi czasy sypiam razem z Asią i Buchou. Każdej nocy nasze ciała układały się jak kreski w kanji dla rzeki .

Mimo wszystko przez sypianie w trójkę, w jakiś dziwny sposób odczuwałem ulgę. Rozumiałem to jak to, że mąż i żona zawsze sypiają razem. Gdybym miał młodszą i starszą siostrę, to by to tak wyglądało?

Przyzwyczaiłem się do tego, że Buchou traktowała mnie jak poduszkę do tulenia. Asia, nie chcąc być gorsza, również się we mnie wtulała, dzięki czemu po każdej nocy miałem wspaniałe wspomnienia, ale… nic poza tym się nie działo… Może dlatego, że była to bardziej miłość rodzinna?

Buchou powiedziała mi, że cierpi na taką chorobę, że jeżeli nie będzie mogła ze mną spać, to umrze. Asia zaś stwierdziła, że jeśli nie będę przy jej boku, to będzie z tego powodu strasznie smutna. Czy przytulanie mnie daje tyle radości?

Przypomniało mi się to, co ostatnio przez łzy powiedział mi Matsuda:

「Wyczuwam od Iseia zapach Asi-san! Co to ma znaczyć!?」

Cóż, w sumie było to oczywiste, ponieważ każdą noc spędzaliśmy przy sobie, zatem niczym dziwnym to nie było. Na pytanie Matsudy odpowiedziałem dwuznacznie, ale czy wśród innych nie zaczną krążyć jakieś dziwne plotki o mnie?

Fufufu, bezdyskusyjnie wszyscy chłopacy z klasy byli pewni, że mam „to” już za sobą. Niech tak myślą! Przecież w tym były same pozytywy! Jeżeli nawet nie byłem w stanie „tego” zrobić!

Gdyby na moim miejscu był Kiba albo jeszcze ktoś inny, to przespałby się już z Buchou? Nie, nie, to nieprawda! Mimo że te wspaniałe okazje co chwila się powtarzały, to istniał pewien porządek rzeczy. Nie mogłem go ominąć i rzucić się jak dziki zwierz na Buchou…

[Z mojego punktu widzenia to nie jesteś żadnym Cesarskim Czerwonym Smokiem, a Cesarskim Czerwonym Prawiczkiem.]

Usłyszałem nagle głos Ddraiga.

Morda! Daj mi spokój! W międzyczasie będę robił zboczone rzeczy z Buchou, a ty będziesz się tylko patrzył!

– Ise… – Buchou czule mnie przytuliła.

Uoooo! Naprawdę mnie to ucieszyło, ale przed obliczem dwóch innych osób było to trochę krępujące!

W szkole była chłodną Buchou, ale w domu zachowywała się właśnie tak. Przywodzi to na myśl sekretarkę, która wykonuje wszelkie rozkazy ze spokojem, ale kiedy tylko wróci do domu, przed obliczem swoich zwierzątek zachowuje się jak dziecko.

– Możesz spać sam? Nic ci beze mnie się nie stanie? Bo ja nie czuję się z tym w porządku. Bez ciebie u mego boku…

– Ojou-sama, wracajmy do naszego pokoju. Będę spała w twoim pokoju. Cóż zatem, dobrej nocy, Sirzechsie-sama. – Grayfia-san odciągnęła Buchou, która coś mówiła. Została ode mnie oderwana.

– Wiem, Grayfio… – jej głos zdradzał żalem.

Ta scena wyglądała tak, jakby oddzielano dziecko od rodzica.

– Ach, eee, dobranoc, Ise-san. Również uważam to za pechowe, jednak dzisiaj będę spała u siebie. – Pochyliwszy lekko głowę, Asia odeszła w stronę swojego pokoju, przez cały czas mając na twarzy uśmiech.

Pozostała tylko nasza dwójka: ja i Maou-sama.

– Możemy już wejść do środka?

– T-tak!

Już sama jego obecność sprawiała, że byłem podenerwowany!

Jego postawa była elegancka, aura otaczająca demony z pewnością była wokół niego, ale nawet taki amator jak ja był w stanie wyczuć olbrzymie skupienie magii.

Pewnie gdyby potraktował mnie kapką swojej mocy, to nic by po mnie nie zostało. Jednak wyczuwałem ten przepych. A ponieważ był jednym z najwyższych dostojników diabelskich, mogliśmy wykonywać swoją pracę ze zwykłym spokojem.

On był Maou…

Już przez samo oddychanie tym samym powietrzem co on czułem, że pochodził z zupełnie innej klasy.

Podczas gdy ja przygotowywałem się do spania w jednym pokoju z Maou, światła zgasły i pogrążyliśmy się w ciemności.

– Słyszałem, że spotkałeś Azazela – powiedział.

– … To prawda.

– Podobno nic ci nie zrobił, ale coś ci powiedział?

– Powiedział, że spotkamy się następnym razem.

– Rozumiem… Azazel niezwykle interesuje się Sacred Gear. Twój Boosted Gear nie jest wyjątkiem. Właściwie osoba podobna do ciebie, która jest w posiadaniu Longinusa, walczy u jego boku.

– … W jakim celu?

– Tego nie wiem. Jednak Azazel jest przywódcą grupy, która ma moc do zniszczenia Nieba, Zaświatów i ludzkiego świata. Mimo wszystko nie przepada za wojnami jak Kokabiel, a to z tego powodu, że to właśnie upadli aniołowie jako pierwsi wycofali się z wojny.

Tak, szczerze mówiąc to nie chciałem mieć innego właściciela niż Buchou. Znaczy się, nawet nie mogłem się tam dostać. Jeżeli zrobiliby mi przymusowe pranie mózgu, to co bym wtedy zrobił… Odczytawszy moje obawy, Maou-sama przemówił przyjaznym tonem:

– Nie martw się. Gwarantuję ci bezpieczeństwo. Ostatecznie legendarny smok zasilił szeregi diabłów, wiec muszę go dobrze traktować. Mojej siostrzyce również nie jesteś obojętny. Nigdy nie widziałem, żeby Rias była tak radosna, nawet w Zaświatach. Jestem pewien, że bawi się dobrze każdego dnia. I że jest to twoja zasługa.

Musiał naprawdę troszczyć się o Buchou. Czułem, że w jego słowach kryły się głębokie uczucia.

– Hyoudou Isseiu-kun, opiekuj się moją siostrą, Rias.

– Tak jest.

To oczywiste, Maou-sama, będę dbał o twoją siostrę. Zawsze. Nawet gdy zostanę sam, nie zmieni to faktu, że jestem częścią rodziny Buchou.

Nawet gdy zostanę królem haremu, gdy Buchou będzie miała kłopoty, wybiegnę jej naprzeciw.

– Ja… nie , ja jestem Pionem Buchou… Rias Gremory.

– Dzięki. A właśnie, Hyoudou Isseiu-kun. Nie masz nic przeciwko, żebym nazywał się tak, jak moja siostrzyczka, Ise-kun?

– Ależ proszę bardzo! To dla mnie zaszczyt!

– Rozumiem. Zatem, Ise-kun, mógłbyś mi mówić po imieniu? Onii-san również jest w porządku.

O-onii-san? Co masz na myśli, mówiąc Onii-san…? Nie łapię tego, ale chyba spotkał mnie ogromny honor.

– Odczuwam, że to trochę niegrzeczne, mógłbym cię nazywać Sirzechs-sama?

– Nie mam nic przeciwko. Tak, mimo wszystko szkoda. Chciałem, aby legendarny smok nazywał mnie Onii-san… A tam, i tak stanie się to wkrótce, więc wszystko na razie jest w porządku.

– C-co takiego?

Wyglądało na to, że Sirzechs-sama wyciągnął jakieś wnioski. Nie miałem pojęcia, o czym rozmyślał, ale musiały to być jakieś udręki wysokiej rangi.

– Przy okazji, Iseiu-kun.

– T-tak?

– Boosted Gear może przekazać moc komuś innemu.

– Tak, zgadza się.

– Może trochę z innej beczki, ale lubisz duże piersi, prawda?

– Tak! Kocham je!

Ach, powiedziałem to tak głośno przed obliczem Sirzechsa-sama! Co za nietakt! Tak się zawstydziłem! Mimo wszystko z pewnością byłem posłuszny swoim pragnieniom!

– Nawet jako jej brat uważam, że jej piersi są dosyć pokaźne.

– Tak, piersi Buchou… mojej pani są najlepsze!

Onii-san! Jej cycki były najlepszą rzeczą na świecie! Naprawdę, były najlepsze! Dziękuję ci bardzo za jej wychowanie! Byłem cały wdzięczny!

– To pytanie typu „co, jeżeli”, ale… co by się stało, gdybyś przekazał zwiększoną moc Boosted Gear do jej piersi?... E, nie warto się o to martwić.

– ………

W tej chwili doznałem szoku, jakiego nie doznałem nigdy.

……Użyć Boosted Gear na jej cyckach…? N-niemożliwe… taka rzecz była możliwa?

Nie, ale! To nie było możliwe! Prezent dla cycków! Przetransportować moc Sekiryuuteia do cycków! To… tak właściwie to co by się stało?

Nie byłem w stanie sobie tego wyobrazić! Nie mogłem przewidzieć wyniku tego!

Niech to! Poziom myślenia Maou-sama zostawiał mnie daleko w tyle! Co za użycie mocy!

… Czyżby ich wielkość po prostu wzrosła? Nie mogło być, ta piękna para mogła osiągnąć tytuł skarbu narodowego? Nie, nie, może świeciłyby podczas macania? Uch, uchhhh, nie wiem!

Im bardziej nad tym rozmyślałem, tym bardziej mój mózg wył z rozpaczy. Właśnie teraz, tutaj, wysiliłem tak głowę, jak nigdy wcześniej. Palce moich obu rąk nieświadomie ściskały powietrze tak, jakby robiły to z cyckami.

Obraz stawał się zbyt wyraźny! Niedobrze! Nie zasnę! NIE ZASNĘ! Gdybym tak zrobił, co by się kurna stało!?

– Dobranoc, Ise-kun.

Sirzechs-sama poszedł spać, a ja siłowałem się sam na sam z myślami, nie mogąc uzyskać odpowiedzi.

Część 4[edit]

Kilka dni po wizycie Sirzechsa-sama.

Sirzechs-sama wraz z Grayfią-san zostali u mnie tylko na jedną noc.

Wyglądało to tak, jakby dogłębnie badali miasto, jednak z mojej perspektywy, perspektywy człowieka, który przez kilka dni zajmował się Sirzechsem-sama, przypominało to zwykłe zwiedzanie.

Nie, przecież to był Maou-sama! Z pewnością postrzegał to wszystko tak, jak ja nawet nie mogłem sobie wyobrazić. Grał wraz ze mną w centrach gier (najwidoczniej planuje otwarcie kilku w Zaświatach), w barze próbował wszystkich potraw (powiedział, że chce utworzyć sieć restauracji…), odwiedziliśmy kapliczkę Shintou[7] (dzięki demonicznej aurze święta moc kapliczki została zagłuszona, więc mogliśmy wejść bez żadnych przeszkód. Maou-sama mógł zrobić wszystko!), a na pierwszy rzut oka wszystko to przypominało jakby przyjechał tutaj podróżować i bawić się. Odczuwałem, że wszystko co robił, robił z powagą. Jako diabeł brakowało mi treningu, żeby być zdolnym do myślenia nawet o tym!

Przy okazji, gdybym zrobił to z piersiami Buchou, co by się stało – nie wiem, wciąż nie uzyskałem odpowiedzi… Może ją o to zapytać? Nie, to byłoby głupstwo!

「Buchou! Mogę użyć Boosted Gear na twoich cyckach?」

Idiooooooooooooooooooota! Nie możesz powiedzieć czegoś takiego!

Ale mnie to tak nęciło! Co by się stało? Cycki Buchou…

Rozmyślając nad tym od tamtego poranka, moje wakacje przemieniły się w dzień roboczy.

– Wychodzimy.

Nasza trójka opuściła dom. Co prawda dzisiaj było wolne, jednak musieliśmy coś zrobić i dlatego zmierzaliśmy do szkoły. Guuh! Oto najbardziej oczekiwany dzień ze wszystkich!

Ach, moje serce się radowało! Biło głośno! Kap, kap, kap, ślina ciekła kącikiem moich ust.

– Dzieńdoberek – powiedziała osoba ze skromnym uśmieszkiem na twarzy.

Była to Xenovia. Mieszkała sama niedaleko mnie.

Stała się diabłem pod wpływem różnych czynników i nie chciała wracać do Watykanu. W tym celu zamieszkała w tym mieście, jednak spanie w opustoszałym starym budynku szkoły najwidoczniej nie należało do najprzyjemniejszych doznań i wynajęła mieszkanie.

Jej domek posiadał również diabelską aurę. Mieszkała w naszym sąsiedztwie, ponieważ jej pani, Buchou, oraz podobna do niej Asia mieszkały u mnie. Jeżeli miała jakiekolwiek problemy, mogła do nas w każdej chwili przyjść.

Ach, a pewnie tych problemów będzie bez liku, gdyż dopiero co zaczęła żyć w kraju o zupełnie odmiennej kulturze i standardach życiowych. A tak, Asia i Xenovia były bardzo zaskoczone tym, że ludzie podczas deszczowych dni noszą parasole.

Wszystko wskazywało na to, że żadna z nich wcześniej ich nie używała. Kiedy zobaczyły jedną, wykonaną z winylu, bardzo się jej przeraziły, wywarła ona na nich głębokie wrażenie. Naprawdę, ich kultura była zupełnie inna.

– Asiu, dałaś radę odrobić pracę domową?

– Tak, a jak z tobą, Xenovio-san?

– Cóż, wciąż nie rozumiem paru rzeczy z japońskiego. Może byś mi pomogła?

– Tak! Zostaw to mnie… Ale jednak znaki kanji są trochę…

– U mnie to samo. To naprawdę przerażające, że Japończycy uczą się tego całego zestawu znaków. Zaczynam dostrzegać ich znaczenie gospodarcze.

Asia wraz Xenovią gawędziły sobie. Kiedy spotkały się po raz pierwszy, nie wyglądało to na najlepsze spotkanie, ale jakoś fakt, że obie były Chrześcijankami, spowodował, iż ich znajomość zaczęła się pogłębiać. Wśród chłopaków te dwie zagraniczne bishoujo były nazywane „cichą Asią” oraz „energiczną Xenovią”.

– Rozumiem. To również jest wolą Pana.

– Tak, wola Najwyższego.

– Amen… Auć!

Modląc się, obie otrzymały obrażenia.

– Co wy do diabła wyrabiacie…

Ile razy jeszcze będę musiał robić tę scenkę[8]?

Chichocząc, Buchou powiedziała:

– Cóż zatem, dzisiaj otwarcie części basenu, która do tej pory była niedostępna.

Tak! Dzisiaj pora na basen! Czekałem na to najbardziej, na basen!

Członkowie Klubu Okultystycznego zostali wyznaczeni przez Samorząd Uczniowski do oczyszczenia basenu. Nadeszło już lato i szkoła musiała otworzyć wreszcie basen. Buchou zgodziła się na to pod warunkiem, że to właśnie my jako pierwsi będziemy mogli z niego skorzystać. Na tę wieść czym prędzej wzięliśmy się za sprzątanie.

Kilka dni temu Buchou zakupiła kostium kąpielowy. Pokazała nam go w domu, i choć go nie nosiła, to już samo patrzenie na niego sprawiło, że nie mogłem zatamować krwotoku. Bo był niesamowity! Był ecchi[9]!

Buchou powiedziała, że „pokaże mi go na basenie”, dlatego też niecierpliwie czekałem na ten dzień! Ach, żyłem właśnie dla tego dnia! Być może trochę wyolbrzymiam, ale może zdobędę doświadczenie w te wakacje! Żegnajcie samotne wakacje!

Jeżeli już mowa o przerwie letniej, podczas jej trwania wielu chłopaków przestaje być prawiczkami. Ja też w te wakacje…

Guuah! W przeciwieństwie do zeszłych wakacji, w te będę otoczony przez dziewczyny! Jeżeli moje pierwsze seksualne przeżycia będą właśnie z Buchou, będą najlepsze! Nie, Akeno-san również była wspaniała! Achhh, nie mogłem już wytrzymać! Moja wyobraźnia sprawiała, że płonąłem od środka! Z chęcią podzieliłbym się z Kibą, który niestety nie mógł dzisiaj przyjść, gdyż miał jakąś robotę.

– Ise-san, znowu myślisz o czymś nieprzyzwoitym? – Asia pociągnęła mnie za policzek, a w jej oczach były łzy. Jednak nic nie mogło zatrzymać mojej straszliwej miny.

Część 5[edit]

Drogi dziadku w niebie.

Zaczęło się lato. Słońce obdarowywało nas gorącymi promieniami.

Nie mogłem zatrzymać płynących łez z powodu widoku, który obserwowałem. Moje łzy są wartościowe – miałem takie odczucie.

– Hej, Ise. Jak wygląda mój strój?

Buch! Krew zaczęła cieknąć z mojego nosa.

Biała skóra Buchou! Skąpy strój kąpielowy odkrywał zbyt wiele!

Drobna czerwona tkanina serwowała tak dużo! Jej c-cycki! Dało się zobaczyć nie tylko dolną część jej piersi! Urzekające nogi były również wspaniałym widokiem!

– Ara-ara, ty Buchou z pewnością jesteś już rozgrzana. Ufufu, naprawdę chciałaś tak pokazać się Iseiowi-kun. Przy okazji Ise-kun, jak wygląda mój strój?

Wraz z tymi słowami Akeno-san również weszła!

High school dxd v4 047.jpg

W przeciwieństwie do Buchou, miała na sobie mikrobikini[10] o kolorze czystej bieli! Podobnie jak ona, tkanina wyglądała na delikatną! Aach, gdy dwie onee-sama z takimi ciałkami noszą coś takiego, wielu chłopaków by na ten widok nie wytrzymało!

– Ise-san. R-również przyszłam się pokazać.

Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem Asię, która wierciła się w miejscu ze zdenerwowania.

Ubrana była w szkolny strój pływacki. Tak, gdy tylko blond bishoujo przywdzieje japoński strój kąpielowy, można było odczuć ten niesamowity przypływ mocy! Napis „Asia” na jej piersiach również był niesamowity!

– Asiu, wyglądasz ślicznie! – odpowiedziałem. – Twój onii-san jest bardzo tym wzruszony! Naprawdę ci to pasuje!

– Ehehe, cieszę się, że Ise-san tak mówi – powiedziała, uśmiechając się. – Koneko-chan również ubrała się w szkolny strój.

Ooch! Miała na sobie to, co Asia, hm! Kartka z napisem „Koneko” była równie urocza i wspaniała! Tak, oto narodziny uroczych maskotek!

– … Unikanie wzroku sprośnych oczu jest również częścią kompleksu, którego powoli się nabawiam – narzekała z rozczarowaniem.

Z rozczarowaniem? Co?

Buchou położyła dłoń na ramieniu Koneko-chan i uśmiechnąwszy się, powiedziała:

– Wybacz Ise, ale…

– Tak?


Część 6[edit]

– Tak. Raz, dwa, raz dwa.

Trzymałem Koneko-chan za ręce i pomagałem jej w wykonywaniu ćwiczenia, którego polegało na machaniu nogami.

Zaraz po przyjściu na basen, pierwszą rzeczą, którą chcąc nie chcąc musiałem zrobić, było nauczenie pływania Koneko-chan. Buchou wydała mi taki rozkaz:

「Ise, pomóż Koneko, będąc jej partnerem w pływaniu.」

Koneko-chan brała małe wdechy w przerwie pomiędzy dźwiękiem „Puwa-„ i wymachiwała nogami z nadzwyczajnym wysiłkiem. Nie wiem czemu, ale widok, kiedy daje z siebie wszystko, był nader uroczy.

– Tak trzymaj, Koneko-chan! – dodawała jej otuchy Asia. Przy okazji, ona również nie potrafiła pływać. Musiałem również jej w tym pomóc. Ale zaraz, przecież ja nie potrafiłem tak dobrze pływać.

Chciałem tylko wpatrywać się w Buchou i podziwiać jej piękne ciało w wodzie. Oczami wyobraźni widziałem już, jak jej piersi falują i wydarza się coś niesamowitego!

– Puwa-… Senpai, przepraszam za kłopotanie cię… – powiedziała to przepraszającym głosem.

– Nie, nic się nie stało. Pomaganie dziewczynie w nauce pływania jest świetną frajdą, nie mam nic przeciwko.

Zgadzało się. Wolałem uczyć pływać dziewczynę, niż jakiegoś dzieciaka. A zwłaszcza kiedy miały to być śliczna Asia i moja kouhai, Koneko-chan, to wtedy mogłem robić to przez cały dzień.

– Ups, dopłynęliśmy do końca.

Wymachiwała nogami przez całe dwadzieścia pięć metrów, lecz mimo to wciąż miała energię. Wpadła na mnie i choć było to przypadkowe, to wyglądało to tak, jakbyśmy się przytulali. Awawawa, gdyby skończyłoby się to tak, jak zawsze, czyli „… nie dotykaj mnie.”, z pewnością bym oberwał. Pozostawałem czujny, jednak jej reakcja mnie zaskoczyła.

– … Ise-senpai, nieoczekiwanie potrafisz być delikatny, mimo że jesteś zboczeńcem.

… Nie miałem pojęcia, czy to była pochwała czy też nie. Albo mi się wydawało, czy też rzeczywiście trochę się zaczerwieniła?

– C-cóż, też chciałem zrobić coś dla mojej kouhai. Zawsze sprawiam ci tyle problemów, więc raz chciałem pomóc. – Powiedziałem to, głaszcząc ją po głowie.

Spróbowałem tego, co Buchou robiła mi już setki razy. Gdybym był na jej miejscu, byłbym szczęśliwy, że senpai płci przeciwnej mnie pogłaskał.

Zaraz, nie byłem pewien, czy Koneko-chan zgadzała się na takie coś czy też nie.

PLUSK!

Usłyszałem, jak ktoś wskoczył do wody.

Na innym torze wodnym Buchou pływała z wielką elegancją! Uoooo! To moja szansa! Zanurkowałem prędko pod wodę i aktywowałem mój Boosted Gear! Przyłożyłem rękawice do mojej twarzy i przekazałem moc, która została podwojona.

[TRANSFER!!]

Moc przepłynęła do moich oczu, a mój wzrok nagle się polepszył! Widziałem o wiele więcej. Byłem w stanie dostrzec pływająca Buchou! Wiedziałem, że mój Sacred Gear znajdywał również zastosowanie w takich przypadkach!

Napotykając opór wody, podskakującymi ruchami cycki Buchou kołysały się naprawdę wyjątkowo! Ach, to właśnie to, właśnie to! Opór narodził się w wodzie! A z niego powstały podskakujące cycki! Tego zawsze pożądałem! Ten zmysłowy biust poruszał się w wodzie tak swobodnie! Co za dziwaczna metoda podskakiwania! Kurna! Buchou! Dziękuję ci bardzo! Te twoje „rzeczy” są dzisiaj dla mnie zbyt obfite! Okay, po powrocie zrobię to pięć razy! …Składuj mózgu, składuj pamięci.

Guh, wewnątrz mojej głowy zrobił się niesamowity szok. Guh! Traciłem oddech pod wodą! Spojrzałem do góry i ujrzałem Koneko-chan, która miała podniesioną rękę tak, jakby się przymierzała do uderzenia.

– … Nie powinieneś się teraz zająć Asią-senpai? – jej głos wydawał się być ponury.

Na boku zobaczyłem Asię ze załzawionymi oczyma.

– Uch, nawet ja, nawet ja…! – Asia również wydawała się być ponura.

Kaszląc, powiedziałem do Asi:

– Okay, Asiu, gotowa?

– …Tak. Oddaję się pod twoją opiekę.

I tak właśnie zacząłem uczyć pływać Asię.


Część 7[edit]

– …Ach, jestem zmęczony.

Obok wody na rozłożonym prześcieradle Asia szykowała się do snu.

Pomagałem jej w pływaniu, trzymałem za ręce, ale może z racji, że po prostu za dużo od siebie wymagała, musieliśmy powtarzać ćwiczenie wiele razy.

Trening w wodzie pochłaniał w końcu o wiele więcej energii niż taki zwykły. Asia, która nigdy nie odznaczała się siłą, musiała być kompletnie wykończona.

Koneko-chan również siedziała przy wodzie, odpoczywała w cieniu czytając książkę.

Fuu, wypuściłem powietrze i usiadłem obok Asi. Myślałem, że po staniu się diabłem moja tężyzna fizyczna wzrosła, ale tym razem byłem nieźle zmęczony. Samodzielne ćwiczenie, a pomaganie komuś innemu były w końcu dwiema różnymi rzeczami. Nie wspominając już o tym, że pomagałem dziewczynom.

Zzz…zzz…

Ktoś spał? Spojrzałem na bok i zobaczyłem słodko śpiącą Asię. Nigdy nie wydam jej za mąż.

Czerwony nietoperz nadlatywał w moją stronę, a na widok uśpionej Asi wydawał się być radosny. Był to chowaniec Buchou.

Niespodziewanie poczułem na sobie czyjś wzrok, a gdy odwróciłem głowę, ujrzałem Buchou stojącą po drugiej stronie basenu. Trzymała w dłoni jakąś małą butelkę. Czy to olejek? Balsam? Uśmiechając się, kiwnęła na mnie palcem. Jej usta poruszały się niemo.

Chodź tutaj.

Uoooooooooooooooooooo! Nie mogło być!

Wyczuwając coś instynktownie, podbiegłem do niej z boską prędkością! Po głowie chodziła mi tylko jedna, jedyna myśl! Tak, właśnie to! Nie mogło być inaczej! Smarowanie olejkiem w środku lata!

Nie mogło to być nic innego jak wcieranie olejku w ciało Buchou! Można nawet było pokusić się o stwierdzenie, że właśnie olejkowy masaż był tym, czego się pragnie! Pomyśleć, że będę mógł używać obu rąk na delikatnym ciałku Buchou tyle, ile zapragnę! Uooo! Już na samą myśl krew tryskała z mojego nosa!

– H-hyoudou Issei przybył!

Patrząc na napalonego podwładnego, który pojawił się tuż przed nią, Buchou wpierw okazała zdziwienie, jednak natychmiast uśmiechnęła się dziwacznie.

– Rany, rzeczywiście jesteś. Właśnie cię wołałam.

– Co…

Przejrzała mnie na całego. Momentalnie się zaczerwieniłem. Uwaaah, co za wstyyyyyyyyyyyyd! B-byłem pewien, że poprosi mnie o naoliwienie się!

Było to trochę smutne. Nie, nie było. W końcu mnie wezwała, to na pewno chciała, abym wykonał jakiś rozkaz. Bo byłem jej Pionem… ale oliwienie…

– Nie rób takiej miny. Dobrze myślisz, taki jest powód, dla którego cię wezwałam.

– Co takiego? – przerwałem jej.

– Diabły nie spalą się na słońcu, jednak pozostaje ono wciąż naszym wrogiem. – Wręczyła mi buteleczkę pełną cieczy. – To specjalny olejek piękności. Posmarowałbyś mi nim plecy?

– Tak! Z przyjemnością! – odpowiedziałem natychmiastowo.

Rzecz jasna! Mój mózg zrozumiał od razu tę sytuację!

Udało mi się! Takie coś istniało! Myślałem, że pozostanie to w sferze moich marzeń, ale jednak! Łzy nie przestawały lecieć z moich oczu!

– Cóż zatem, możemy zaczynać?

Spokojnie. Bez wahania Buchou odpięła swój stanik na moich oczach.

Wraz ze zniknięciem rzeczy ich podtrzymujących, nagie cycki pokazały się! Witajcie! Ile razy już się zwami kontaktowałem, cycki-sama?

Zaraz, chwileczkę! Buchou! Czy to w porządku, że obnażasz się przede mną, przed chłopakiem?

Strumień krwi, który wciąż parł na dół. Poprzez zaciśnięcie nosa jakoś zatrzymałem krwotok, ale może z powodu mojej zboczonej natury, mój wzrok utkwił na cyckach! Aachh, Buchou! Co za piękne, różowe sutki!

– B-buchou! Zdjąć tak bez niczego swój stanik, nawet ja…! Zaraz, w takim miejscu! Przed chłopakiem! Czy to naprawdę w porządku?

– Tak, skoro nie ma tutaj innego chłopaka, to nie mam nic przeciwko – odpowiedziała z uśmiechem.

Ach, skoro tak mówisz! Tak się wzruszyłem!

Chwileczkę, czyżby myślała o mnie jak o chłopaku? Byłem chłopakiem, ale czy to nie kolidowało z tym, że byłem również jej podwładnym? Uch, nie rozumiałem. Jednak już samo patrzenie było wielką nagrodą! Położyła się na brzuchu, odgarnęła włosy, a jej plecy stały się dla mnie dostępne. Aach, ta biała skóra była olśniewająca! Z racji ułożenia ciała jej ogromne cycuszki rozpłaszczyły się na podłodze. Niesamowite! Chciałem je zacząć miętosić! Zaraz, gdyby nadarzyła się okazja, to mógłbym użyć swojego Boosted Gear i przetransportować do nich moc!?

– Zaczynaj.

Właśnie dostałem pozwolenie na dotykanie ciała Buchou! Mogłem dotykać rękoma tej białej i delikatnej skóry! Może przyszedłem na świat właśnie dla tego dnia? Matko, ojcze, tak bardzo wam dziękuję! Znów wykonałem krok naprzód!

Matsuda, Motohama! Wspinam się coraz wyżej po drabinie dojrzałości! Wy jedynie możecie pełzać po ziemi! Wzniosę się dzisiaj na wyżyny! Poprzez dotykanie ciała Buchou z moich boków wyrosną skrzydła!

Po wykonaniu jednoznacznych ruchów palcami, zbliżyłem dłonie do biało-śnieżnej skóry Buchou. Łaaaaa, niesamowite uczucie, była taka miękka i gładka… Byłem pewien, że gdybym potarł trochę mocniej, to usłyszałbym dźwięk podskakujących piersi…

Nałożyłem na dłonie ten specjalny diabelski olejek i roztarłem równomiernie. A teraz wyruszmy naprzeciw tajemnicy kobiecego ciała!

Pito, nyuuuuuuuuuuuuru.

Dotknąwszy ją, próbowałem rozprowadzić balsam po całym ciele.

Ach! Niech to! Jej skóra była naprawdę wspaniała! Po tak długim kontakcie z nią, myślałem, że i moje dłonie zarażą się tą delikatnością! Nie mówiąc już o samym dotykaniu, wszystko było takie mięciutkie, że samo rozciągało się w moich rękach! Nerwy w koniuszkach moich palców odbierały zbyt dużo bodźców z powodu kontaktu z taką elastycznością!

Rozprowadzając równomiernie po całych plecach, byłem tym tak pochłonięty, że mogłem nazwać się bezużytecznym! Nie mogłem dotknąć cycków, ponieważ brakowało mi na to odwagi! Gdybym powiedział, że wyślizgnęła mi się ręka, Buchou mogła by mi przebaczyć. Jednak myśląc o poczuciu winy, które by się po tym zrodziło…

Uch! Chciałem dotknąć tych cycuszków, które się tak ładnie rozpłaaaaaaaaaaaszczyły!

Choć krążyłem palcami po jej plecach w takim stopniu, że nie miało to dla niej większego znaczenia, to gdybym zrobił to śmielej, to z pewnością by się wkurzyła. Ale ja chciałem pozostać w dotyku z tą skórą na zawsze!

– Hej, Ise.

– T-tak!

– Teraz na moim ciele nie ma już miejsca, którego byś nie dotykał. Tak jakby moje ciało było pod twoją kontrolą.

– !!

Z tymi pobudzającymi i fascynującymi słowami mój mózg przegrał! Dlaczego Buchou potrafiła mówić tak, że mogła poruszyć nawet serce zboczeńca!?

– Chcesz też posmarować moje piersi?

……

Jej słowa po prostu penetrowały moje uszy! Moim łzom nie było końca!

– T-tak! Oczywiście! A-ale czy to w porządku?

– Jak najbardziej. Tylko rób to ostrożnie. Ufufu, naprawdę lubisz piersi dziewcząt, prawda?

– Tak! Naprawdę je kocham! – Przyznałem to ze spływającymi łzami po moich policzkach.

Taka prawda! Naprawdę je lubiłem! Kochałem! Były rzeczą, które miłowałem najbardziej w całym świecie! Cycki były wszystkim! Chciałem je masować! Chciałem je possać!

Ach, moja Onee-sama! Byłem rozpieszczany przez Buchou! Było świetnie, moja Pani!

– Ise-kun ♪, też posmarowałbyś mnie olejkiem?

[ŚCISK]

Coś miękkiego i rozciągliwego przylgnęło do moich pleców! T-to uczucie! Przypominam sobie! Odwróciwszy głowę, za moim ramieniem pojawiła się twarz Akeno-san.

Nuaaaah! Akeno-san! Kiedy ty!?

Oplotła mnie swoimi rękoma jeszcze bardziej i przytulała mnie od tyłu! Uwaaa! Uczucie cycków uderzających o moje plecy przenosiło się ze skó…

Zaraz, nie wyczuwałem żadnego materiału! N-niemożliwe… bezpośredni kontakt!?

Akeno-san, zdjęłaś swój strój!?

– Ara-ara, to nie fair, że tylko ty go masz – Powiedziała do Buchou tak, jakby ją krytykowała, napierając przy tym cyckami na moje plecy!

Poruszała nimi po moich plecach tak, jak tylko chciała!

Kuh! To było celowe! Specjalnie nimi tak przyciskała! Chwileczkę, czułem nie tylko spiczastą końcóweczkę, ale całą sztywną wypukłość!

Moje ręce zatrzymały się bez niczego! Oczywiście! Gdyby i tobie coś takiego się przytrafiło, to nawet będąc w połowie spełnienia swojego życiowego pragnienia, przestałbyś! Aaaach! Cycki Akeno-san, rozciągliwe i mięciutkie! Czułem prawdziwe cycki, niesamowite! Mając na swoich plecach rozpłaszczone ogromne cycki, dało się poczuć różnicę w grubości i ciężkości!

– H-hej, Akeno. Może nie wiesz, ale Ise jeszcze nie skończył. A-a ja mówiłam ci już, żebyś go tak nie kusiła, prawda? – Buchou dźwignęła się na rękach, a jej wzrok wyglądał groźnie.

Było jasnym, że się wkurzała! Ale zaraz! B-buchou! Jeżeli się podniesiesz bez stanika…

Centralnie przed moimi oczyma jej sutki podskoczyły w powietrzu! Z najmniejszym ruchem Buchou trzęsły się!

[Pita]

Akeno-san położyła głowę na moim ramieniu. Nasze policzki stykały się i pocierały o siebie! Przez moje ciało przebiegło coś nieznanego!

– Hej, Ise-kun. Buchou jest straszna. Zazwyczaj po prostu uciekałam, jednak tym razem chcę wyzwolić u mojego Kouhaia pewną rzecz.

Boże.

Guh! Akeno-san ugryzła mnie w ucho! Akeno-san była zbyt erotyczna i tak jak spodziewałem, nie mogłem nawet się trząść!

Była naprawdę zmysłowa. Ja byłem erotycznym diabłem, więc moje ruchy były z góry ustalone!

Chciałem się upewnić, że krew nie pocieknie z mojego nosa! Jednak było to dziwne! Kropla za kropelką leciały z moich nozdrzy!

– Naprawdę, Ise-kun jest uroczy. Buchou, nie dasz mi go? W przyszłości, gdy pozostanę samotna pod twoimi rozkazami, chciałabym mieć chociaż go.

– Nie! Ten chłopak jest mój! Za nic ci go nie oddam!

– Nie spotkałam tak niezwykle uroczego chłopaka jak on. Zatem będzie w porządku, gdy od czasu do czasu będę dla niego czuła w jednoznacznych sytuacjach, prawda?

– Zakazuję! Nie chcę, aby ten Ise tutaj znał jakąś inną dziewczynę! C-cóż, jeżeli chodzi o Asię to nic nie można na to poradzić, ale… ale w twoim przypadku Ise stanie się prawdziwą bestią!

– Ara-ara, co za skrajność. Nie sądzisz, że chłopacy są najlepsi właśnie wtedy, gdy są bestiami? Gdy Buchou się waha… czystość Iseia…

– Nie oddam go! Nie żartuję!

Uoooo! Sprzeczka pomiędzy Królem i Królową o mnie, który był zwierzątkiem! Aaaach, dobrze mi z tym, że nim byłem! Proszę, nazywajcie mnie niegrzecznym kundlem! Księżniczko, Królowo-sama!

– Przy okazji, Ise-kun.

Akeno-san! Nie mów tak blisko mojego ucha! Czułem jej oddech! Nie dmuchaj na mnie! Dlaczego jesteś taka pobudzająca!?

– Ssałeś piersi Buchou?

– N-nie, nie ssałem!

– Ara-ara, szkoda cię. Naprawdę, Buchou, mimo że go rozpieszczasz, to sztywno mu bronisz – powiedziała to wyzywająco.

Choć zdawało się, że mówiła do mnie, kierowała te słowa do Buchou! Wyraz twarzy Buchou stopniowo zmieniał się w przerażający! S-straszne!

– W takim przypadku, w zastępstwie, dam ci possać m-o-j-e.

……

W tej chwili odleciałem… Co? Co właśnie powiedziałaś…?

Zanim zrozumiałem sens jej słów, Erotyczna Królowa wznowiła swoje kuszenie:

– Właśnie teraz pewna rzecz jest rozpłaszczona o twoje plecy. Pozwolę ci, żebyś wziął ją do ust. To powiedziałam, prawda? Rozumiesz?

Sutki Akeno-san po prostu tańczyły! Zrozumiałem, że całe moje ciało radowało się. Bez względu na to, jak Akeno-san drażniła się ze swoim kouhai, ze mną, robiąc to…

– Poruszając językiem, owiń go wokół wypustki, możesz ssać jak dziecko, możesz ssać dziko niczym zwierz… To będzie pierwszy raz, kiedy chłopak będzie ssał moje piersi, więc nie mogę przewidzieć, co się wydarzy…

Może to z powodu jej ciężkiego oddechu, który atakował moje ucho! B-byłem atakowany słownie!

Czy to to, o czym myślałem!? Za dużo bodźców, moje zmysły odleciały!

Hyu! Bon!

Coś przeleciało obok mnie, a z tyłu dobiegł mnie dźwięk czegoś, co pęka na kawałeczki. Ze strachem w oczach odwróciłem się i zauważyłem brak jednej z tablic informacyjnych.

Spojrzałem na Buchou, a w jej wystawionej ręce była aura demonicznej mocy! Zniszczyłaś tę tablicę!? Rzucając w tym kierunku!?

– Akeno, trochę się nie zapędziłaś? Ty, nie zapominałaś, że jesteś moją podwładną? – jej głos brzmiał podobnie do dźwięków z DOS-a. Jej wzrok był skierowany w dół! Przerażające!

– Ara-ara, jeżeli będziesz taka, będzie to kłopotliwe. Rias, nie cofnę się.

Eeeeeeeeeek! Z uśmiechem na twarzy zamknęła oczy, a potem je otworzyła! Nie wspominając już o tym, że jej głos był przepełniony złością! Jej ciało otoczyła złota aura, a iskrom towarzyszyło trzeszczenie! Buchou cała się podniosła, a Akeno-san puściła mnie!

Dwie bishoujo senpai z cyckami na wierzchu, cały czas zwiększając swoją moc, wpatrywały się w siebie nawzajem! Uwaaaa! Walka dziewcząt!?

– Nie oddam ci Iseia, Zboczona Zaklinaczko Gromów-san!

– Czy to coś złego być czułym, Ruda Dziewicza Księżniczko-sama?

– Przecież sama jesteś dziewicą!

– Ara, jeżeli tak mówisz, to Ise-kun zaraz odbierze mi dziewictwo!

– Nie! Ise powiedział, że zabierze moje!

Wraz z tymi słowami niszczycielskie dźwięki zaczęły rozbrzmiewać. Buchou i Akeno-san wzleciały w niebo i zaczęły dziewczęcą walkę o takim stopniu, że nie powinno było nazywać się to walką. Młode dziewczyny nie powinny wciąż powtarzać „dziewica, dziewica!”.

– Nienawidziłaś mężczyzn, Akeno! Dlaczego ze wszystkich ludzi to właśnie Ise cię interesuje!?

– Jeżeli już przy tym jesteśmy, to nawet ty Rias nie interesowałaś się mężczyznami! Mówiłaś, że wszyscy są tacy sami!

– Ise jest wyjątkiem! Jest uroczy!

– Dla mnie również! Wreszcie spotkałam chłopaka, dla którego żywię uczucie, że wreszcie nadeszła pora, aby posunąć się do przodu i poznać mężczyzn!

Aaach! Za nic tego nie rozumiałem, ale przerodziło się to w ogromną walkę! I chwileczkę, nie zważając na mnie wyzwalały tyle demonicznej, niszczycielskiej mocy!

Bam!

Jeden z pocisków przeleciał tuż obok mnie! Cały basen diabli wezmą!

Było źle! Jeżeli tutaj zostanę dłużej, zginę! Zabiją mnie! Chciałem je zatrzymać, ale nie mogłem! Jeżelibym się w nią wmieszał, zostanę zniszczony!

Przepraszając głęboko w sercu słowami: „Wybacz Buchou, wybacz Akeno-san!”, pobiegłem w pośpiechu w stronę pomieszczenia ze sprzętem.

Część 8[edit]

[DYSZY]

Uciekłszy z objęć śmierci, dyszałem ciężko w budynku z wyposażeniem.

Ledwo uszedłem z życiem! Onee-sama potrafiły być naprawdę przerażające! Gdybym był w stanie, to już zaspokajałbym obie naraz, mówiąc: „Fufufu, ze względu na mnie, przestańcie walczyć, kotki”.

Jednak w rzeczywistości byłem dupa. W oznakach niebezpieczeństwa podkuliłem ogon i zwiałem.

Cóż, dla tej dwójki byłem bardziej jak zwierzę, które zawsze wychwalały. Gdy nadarzyła się okazja i byłem sam, wszystko skończyło się tak, że rywalizowały nawzajem o mnie.

Mimo wszystko, ich sposób okazywania miłości do diabelskiej rodziny przerósł moje najśmielsze oczekiwania.

… Droga do zostania królem haremu wiodła pod górkę.

Zaraz, czyżby w moim świecie istniałyby tylko przerażające dziewczyny?

Wziąłem głęboki wdech, gdy nagle wyczułem czyjąś obecność. Z głębi pomieszczenia wyłoniła się sylwetka Xenovii.

– O rany, czy to nie Hyoudou Issei? – zapytała. – Stało się coś? I czemu na zewnątrz jest tak głośno?

– Lepiej teraz nie wychodzić – odpowiedziałem. – A ty co tutaj robisz?

– A tak. To pierwszy raz, kiedy jestem na basenie, więc ubranie się w strój kąpielowy trochę mi zajęło. I jak w nim wyglądam?

Nie był to tak erotyczny strój jak ten Buchou lub Akeno-san, ale było to bikini, które uwidoczniało kobiece kształty.

Ach, no w końcu ta dziewczyna miała niezłe ciałko. Świetne. Wypukłości były tam, gdzie być powinny. Jej cycki były wielkie, a włosy eleganckie.

– A-ach, myślę, że pasuje do ciebie. Zaraz, po raz pierwszy nosisz strój kąpielowy? Czy to z powodu surowych reguł kościoła, że takie rzeczy są zakazane?

– Zgadza się. Chociaż nigdy wcześniej nie interesowałam się takimi rzeczami. Choć dziewczyny wokół mnie miały dostęp do takich rzeczy, to osoby do mnie podobne wyrażały swoje niezadowolenie z powodu tego.

Rozumiałem. Bez względu na to, jak pojmowało się „walka wpasowuje się w moją naturę”, była typem człowieka, który mówił takie rzeczy.

– Jednak zmianie uległa nie tylko moja przyszłość i choć będzie to tylko mała cząstka tego, to chcę doświadczyć rozrywki, której dziewczyna powinna doświadczyć. Tak ostatnio się czuję.

Hm, naprawdę? Żadnych dziwacznych pomysłów? Jej poważna mina niczego takiego nie zdradzała.

– Hyoudou Isseiu, jest coś, o czym chciałabym z tobą porozmawiać.

– Wystarczy po prostu Ise. Jesteś w końcu moją towarzyszką.

– Zatem Iseiu, zapytam o to raz jeszcze, zrobiłbyś mi dziecko?

…………

Hm? Hmmmm? Co ta dziewczyna powiedziała przed chwilą?

– Czyżbyś nie dosłyszał? – Powiedziała, przechylając głowę i patrząc z powątpieniem. – W porządku – zrobiła pauzę, po czym przemówiła szybko – Ise, kochajmy się.

……

…………Hmmmm? Czyżby uszy mi szwankowały? Takie słowa z pewnością sprawiłyby, że każdy mężczyzna by się ucieszył, ale… Xenovia powtarzała to już trzeci raz, a ja wciąż nie wierzyłem własnym uszom.

– Ise, zróbmy dzieci.

– Eeeeeeeeeeeeeeeeeeech? Re…! – Xenovia położyła dłoń na moich ustach, z których wydobywało się wycie.

– Ciii, nie hałasuj tak, bo nas znajdą.

W takiej sytuacji nie krzyczeć – niemożliwe! Co ty do diabła sobie myślisz!? R-r-robić dzieci!

– T-tak nagle z tym wyjechałaś…

– Tak – przytaknęła. – Mówmy po kolei.

Urodziłam się i wychowywałam – zaczęła mówić – w głównej siedzibie kościoła – Rzymie. Na świat miała przyjść osoba, która będzie zdolna do dzierżenia świętego miecza. Całe dzieciństwo, dla Boga i religii, dawałam z siebie wszystko w nauce i w treningach.

Od małej wszystkie moje marzenia i cele przeplatały się z Bogiem i wiarą. Na przykład walka z diabłami była ze wzgląd na Pana, a w Watykan, który szerzył te przekonania, zawsze wierzyłam i nigdy nie zwątpiłam. I właśnie z tego powodu teraz, kiedy stałam się demonem, można powiedzieć, że wszystkie moje marzenia przepadły.

– Ach, rozumiem, ale… robienie dzieci?

Według mnie rozmowa ta trochę odbiegła trochę z tematu, jednak chciałem poznać przyczynę tej propozycji.

– Służąc Bogu odrzuciłam tę część mnie, część kobiety, prawdziwe szczęście. Moje ciało, moje serce, wszystko to poświęciłam na rzecz prawdziwej wiary i mimo to teraz stałam się diabłem. Co mam robić? Początkowo nie wiedziałam, jednak gdy zapytałam moją panią, Rias Buchou…

「Diabły to istoty, które posiadają chciwość, spełniają zachcianki chciwości, dostają chciwość i jej pożądają. Próbuj żyć tak, jak tego zapragniesz.」

– I właśnie dlatego czuję się swobodna do wyzwolenia tego, co we mnie drzemało i zdobyć w tym sprawność.

Dziewczęce szczęście…?

– A teraz moim nowym celem, moim marzeniem jest… wydanie na świat dziecka.

– Ch-chcesz zrobić coś, co dziewczyna może, mówisz? Do teraz, pod skrzydłami twojej religii, twoja cnotliwość była tak wielka, że nie mogłaś?

– Tak – przytaknęła. – Chcę, żeby z mojego łona wyszło dziecko. Do tego potrzeba mężczyzny, ale jest to świetne, prawda? Dzieci, a my w tym samym czasie będziemy mogli lepiej się poznać.

– Nie, nie, nie. R-rozumiem o co się rozchodzi, ale dlaczego ja?

– Jesteś niezadowolony z mojego wyboru? Mimo że jestem, jaka jestem, to jestem kobietą. Moje piersi nie urosną tak wielkie jak piersi Rias Buchou, ale z pewnością są większe od Asi? Myślę, że są warte zobaczenia, prawda? – Mówiąc to, gładziła swoje piersi!

Rzeczywiście sądziłem, że miała duże! I chciałem je miętosić! Masować!

– C-cóż, nawet jeżeli chciałbym zrobić coś takiego z dziewczyną… Na twoje pozwolenie z chęcią bym się na ciebie rzucił! Ale czy będę wobec ciebie w porządku? Nie jestem twoim chłopakiem, ani nawet nie planowałem dzieci w takim wieku!

Dzieci… Pewnego dnia może będę je miał.

Jeszcze nie tak dawno nie miałem powodzenia z dziewczynami, do czego się przyznałem i poddałem się, jednak po przyjęciu postaci diabła moje marzenia i pragnienia powróciły, a ja sam zacząłem znów rozmyślać o przyszłości.

– Ise, wszystko jest jak najbardziej w porządku – powiedziała. – Chyba sam tego nie zauważasz, ale z twojego ciała promieniuje aura smoka, prawdopodobnie z tego powodu, że masz w sobie Sekiryuuteia. Wyczuwam ją od tego momentu, kiedy po raz pierwszy się spotkaliśmy i, choć pomału, jej moc zwiększa się.

N-naprawdę? Nigdy takiego czegoś nie zauważyłem.

– Bardziej niż samo robienie dzieci – ciągnęła dalej – bardziej chcę, aby były to silne dzieci. Wyjątkowa moc zawarta w genach ojca, czyli inaczej oczekuję większej siły. I właśnie z tego powodu sądzę, że to właśnie ty najbardziej się do tego nadajesz. Moc legendarnego Sekiryuuteia. Mimo że dzieci nie odziedziczą po tobie Sacred Gear, to może przejdzie na nich cząstka aury? To dobra okazja. Z pewnością jest to wola Pana… Uch!... Niechcący się pomodliłam i otrzymałam obrażenia, ale tak to już jest. Świetnie się składa, bo nikogo tutaj nie ma. Spróbujmy teraz. Im szybciej, tym lepiej.

BURUN!

W jednej chwili, bez żadnych skrupułów, Xenovia zaczęła się przede mną rozbierać. Jej piersi zaraz będą na wieeeeerzchu! Podskakiwały jak dwa melony!

S-s-sutki… Sutki były pięknym różem. Z racji, że wcześniej ofiarowała się Bogu, oznaczało to, że nikt ich jeszcze nie dotykał, zgadza się…? W zastępstwie Boga zaoferowałeś je mnie! Hm, ta dziewczyna!

Kap

Wraz z tymi myślami powróciło również krwawienie z nosa. Dzisiaj wszystko będzie okay, bez względu na to ile stracę krwi!

Nie interesując się moją reakcją, kontynuowała dalej:

– Wiem również o narodzinach diabłów i wszystko wskazuje na to, że ciężko będzie zrobić dziecko. Zwłaszcza gdy oboje partnerzy są czystej krwi, jednak szczęśliwie my jesteśmy wskrzeszonymi demonami. Wszystko należy robić podobnie jak w przypadku ludzi, a twoje pożądanie jest wystarczająco silne. Gdybyśmy robili to codziennie, to myślę, że w przeciągu dziesięciu lat mogłabym zajść w ciążę. Nie, skoro twoja żądza seksu jest tak wielka, to w przeciągu dnia dałoby radę zrobić to kilka razy? Jeżeli tak, to myślę, że wystarczy pięć lat. Aach, co do dzieci to nie będzie żadnego problemu. Będę je wychowywała. Jednak jeżeli dzieci będą pragnęły miłości ojcowskiej, to chcę, abyś z nimi się bawił. W końcu dzieciom potrzebni są oboje rodzice.

Eeeeeeeeeeeeeeeeee!? Sama sobie tworzysz obraz swojej przyszłości!

– Niestety, nie mam żadnego doświadczenia z mężczyznami. Zamierzałam zapamiętywać wszystko, jednak teraz będę się od ciebie uczyła, ponieważ wyglądasz na kogoś z ogromną wiedzą o seksie.

Była w końcu dziewicą! Czemu wokół mnie było pełno zmysłowych dziewczyn bez żadnego doświadczenia!?

– Złap mnie. Jeżeli będziesz wykonywał wszystko poprawnie, nie będę miała nic przeciwko, żebyś robił to tak, jak lubisz. – Xenovia do mnie przyległa. U-uwaaaaaaaa!

O moją klatkę piersiową uderzały c-cycki!! Były miękkie! Kurna! Czy będzie w porządku, jeżeli popchnę ją!? Mój pierwszy raz nie jest z Buchou, a z Xenovią!?

Nikogo z nami nie było! Nie, czy damy temu radę?! W końcu byłem prawiczkiem!

Jeżeli mężczyzna zostanie przytulony w tym miejscu, to jego myśli odlecą! Wreszcie nadeszła ta chwila, moja ceremonia! Aach, Matsuda, Motohama! Jestem tak daleko od was! Będę robił w wakacje takie rzeczy z dziewczynami! Bo przecież wakacje są właśnie od tego, żeby licealiści mogli doświadczyć swoich pierwszych seksualnych przeżyć!

Przygotowując się mentalnie, a w głębi siebie przepraszając szczerze Buchou, chciałem pchnąć Xenovię w dół…

Klik

Niespodziewanie otworzyły się drzwi. Patrząc do tyłu…

– Ise? Co to ma znaczyć? – Wymuszając uśmiech, Buchou stanęła w drzwiach. Jej ciało okrywała warstwa czerwonej, demonicznej aury.

– Ara-ara, to nie fair, Xenovia-chan. Przecież to ja miałam odebrać cnotę Iseia. – Akeno-san uśmiechała się, ale otaczała ją przerażająca aura!

– Chlip… Ise-san… Ty… Mimo że ja… – Asia, która również próbowała coś powiedzieć, trzęsła się z nerwów!

– … Żadnych okazji do ataku – powiedziała Koneko-chan z na wpół otwartymi oczami.

– Coś nie tak? Ise, róbmy dzieci – powiedziała Xenovia, na twarzy której widniała nieświadomość zaistniałej sytuacji.

Gah! Moje ramiona zostały chwycone przez Buchou i Akeno-san, które zaczęły ciągnąć mnie na zewnątrz!

W tych rękach drzemała niezwykła siła!

– Buchou! Musiał być jakiś powód ku temu!

– Wiem, to mój błąd. To moja wina, że spuściłam oczy z ciebie, w końcu twoje hormony buzują. Ale wiesz, Ise, zastanawiam się, co miało znaczyć to „róbmy dzieci”? – Buchou uśmiechała się słodko! Przerażająca! Była zbyt przerażająca!

– Zobaczmy. Chcę usłyszeć o tym z punktu widzenia mężczyzny. Zastanawiam się, co musiało się stać, że doszło do rozmowy o dzieciach? – Na twarzy Akeno-san widniał zwyczajny uśmiech, jednak dało się wyczuć spod niego o wiele więcej!

Gun! Nagle zaatakowało mnie przelotne uczucie! Patrząc na moje stopy, moim oczom ukazała się mała dziewczyna z niezwykłą siłą, która ciągnęła mnie za nogi!

– …Branie podejrzanego.

Koneko-chan! Co ty planujesz?! Co?! Patrząc uważniej, byłem niesiony przez dziewczyny!

– Tak, rozumiem. Wpierw muszę wygrać przeciwko Buchou, Vice-Buchou oraz Asi. Trudne wyzwanie. Jednak im więcej przeciwników, tym większy zapał.

Heeeeej! Czemu do diabła mówiłaś coś takiego sama do siebie!?

Xenovia poruszała ustami, mówiąc tak dziwne rzeczy, ale…

Było coś, na co musiałem odpowiedzieć.

– Ise, gdy nadarzy się okazja, chcę zrobić z tobą dziecko, więc pamiętaj o tym. Przygotuj się na to.

– Puść mnie! Xenoviaaaaaaaaaaaaaaaa! Ratuuuuj!

W taki sposób dowiedziałem się o szczegółach przyszłości planowanej przez Xenovię.

Mimo że sam tak sobie mówiłem, to moja dusza zboczeńca nie mogła odmówić.


Ach, ile dzisiaj się działo… Po opuszczeniu basenu zmierzałem w stronę kampusu.

W porównaniu do dni, gdy nie miałem powodzenia z dziewczynami, było to istne niebo. Jednak czym było to uczucie zmęczenia?

Nagie ciałka dziewczyn, właśnie tego pragnąłem! Nie wspominając już o skórze Bishoujo-sama! Cycki! Obraz tych podskakujących cycków był już w moim mózgu, ale zastanawiałem się, dlaczego rzeczy, które działy się po tym, tak bardzo mnie zmęczyły.

Zamknąwszy oczy, odtworzyłem obraz melonów Buchou oraz Akeno-san… Był to wspaniały widok, ale zaraz po nim powróciły wspomnienia „rozstrzygającej bitwy pomiędzy Buchou i Vice-Buchou”, a ja skuliłem się ze strachu. Wkurzone onee-sama były przerażające… Tak, nie chciałem wchodzić im w paradę.

Jednak problemem była również Xenovia. Kto by pomyślał, że odważy się zrobić coś takiego… Nie dało się jej zrozumieć, ale odkąd do nas przyszła, jej zuchwałość wzrosła. Ale było to na swój sposób urocze, podobnie jak Xenovia.

Wychodząc ze szkoły, obok oczu mignęło mi coś srebrnego. Stał przy bramie szkoły.

– …

……

Przez chwilę wydawało mi się to sceną z filmu.

Niesamowity bishounen[11] patrzył na budynek szkoły. Miał srebrne włosy, podobnie jak Grayfia-san, ale ten bishounen-kun wydawał się mieć intensywniejszy odcień włosów, nawet bardziej, dominował ciemny odcień.

Był obcokrajowcem, więc z wyglądu nie mogłem powiedzieć, ile miał lat, ale strzelam, że był w moim wieku? Młodszy? Nie…

Stał tak i po prostu podziwiał naszą szkołę. Już samo to zachowanie wydawało się dla mnie iluzją. Futo, chyba zdał sobie sprawę z mojej obecności, bo skierował wzrok w moją stronę. Te błękitne oczy wydawały się być jak z obrazka.

Uśmiechając się jak anioł i krocząc w moją stronę, powiedział:

– Hej, to dobra szkoła.

– Eee… tak jakby – odpowiedziałem z wymuszonym uśmiechem.

Kim on był? Uczęszczało tutaj wielu uczniów zza oceanu, więc może był jednym z nich? Nie mogłem sprawić, żeby moja opinia w szkole została zniszczona.

Podczas gdy ja rozmyślałem nad odpowiedziami do jego pytań, z jego ust wypłynęły słowa, których nigdy w życiu bym się nie spodziewał:

– Jestem Vali, Hakuryuukou. Smok Wymycia.

……

……… Co on właśnie powiedział?

– To nasze drugie spotkanie, hm, Smoku Walijski, Sekiryuuteiu, Hyoudou Isseiu.

M-musiał kłamać. Czułem, jak moja lewa ręka wprost płonęła. Rozumiałem, że Ddraig nie pozostawał na to obojętny. Hej, hej, Ddraigu, to faktycznie on?

Rozwiążesz sprawę z „ostatecznym rywalem” w tym miejscu? Zaraz, nie byłem na to gotów. Jeżeli mamy tutaj walczyć, Buchou i reszcie może coś się stać.

Nie czułem żadnego ciśnienia, lecz dziwiło mnie to przeczucie śmierci.

Gdybyśmy się na to zdecydowali, nie skończyłoby się na tym, bo nie tylko moja twarz, ale i również całe ciało na to reagowało. Czy było to tym, co odczuwali moi poprzedni senpai, będący obdarowani Ddraigiem i Sacred Gear?

Czy to nazywa się „przeznaczeniem”? Nie zadzieraj ze mną! Wciąż nie udało mi się zrobić z Buchou żadnych ecchi rzeczy! Jeżeli mam umrzeć, to dopiero po tym, jak się z nią prześpię!

Co robić?

Będąc silnie skoncentrowanym, Smok Wymycia obdarował mnie uśmiechem i powiedział:

– Zgadza się. Na przykład, gdybym zaczął robić coś magicznego Hyoudou Isseiowi…

W tym samym momencie, w którym jego dłoń zbliżała się do mojego nosa…

Zaaa!

Dwa miecze zostały pchnięte w stronę jego szyi.

Kiba i Xenovia pojawili się natychmiastowo. Kiba dzierżył swój święty-demoniczny miecz, a ona Durandala. Oba ostrza były skierowane w stronę Smoka.

Nie wyczułem w ogóle ich obecności. Z ich boską prędkością nadbiegli mi z pomocą?

Święty-demoniczny miecz oraz święty miecz Durandal. Oba emitowały intensywną aurą. Oczy ich posiadaczy okazywały jedno, okazywały przerażenie.

– Nie mam pojęcia, co zamierzasz, ale nie uważasz, że twój żart zaszedł trochę za daleko?

– Nie mogę ci na to pozwolić, Hakuryuukou.

Głosy Kiby i Xenovii brzmiały tak, jak programów pracujących na DOS-ie.

Mimo to, nie ruszając się, on…

– Będzie lepiej, jak przestaniecie. Czyż wasze dłonie się nie trzęsą?

Tak jak powiedział, ich dłonie się trzęsły. Miecze, które można było nazwać przerażającymi – ściskając z całych sił święty-demoniczny miecz i święty miecz, ich wyraz twarzy pozostawał poważny.

– Dobrym jest chwalić się. Nieznajomość różnic sił pomiędzy sobą, a przeciwnikiem jest tego silnym dowodem. Pomiędzy mną, a wami jest ogromna przepaść. Wy, nie będąc w stanie wygrać przeciw takiemu Kokabielowi, tym bardziej nie wygracie ze mną.

Przeciw takiemu Kokabielowi…

Był przywódcą upadłych aniołów a my, rodzina Gremory, mimo ścisłej współpracy, nie mogliśmy z nim zwyciężyć. Już samo wspominanie o tym powodowało, że dostałem dreszczy i pociłem się. Był on przeciwnikiem, z którym nie wiem, czy wygrałbym, będąc nawet w trybie zbroi. Musiał posiadać ogromną moc, że mógł gardzić Kokabielem i mówić „takiemu”…

– Hyoudou Isseiu, jak myślisz, na jakim poziomie jest twoja siła? – zapytał nagle.

Siła? Moja? Nie mam pojęcia. Powiedziano mi, że moc Sekiryuuteia jest wszechpotężna, często się jej obawiano, jednak nie wiedziałem, jaka była jej aktualna siła. Trzeba było wziąć też pod uwagę fakt, że ja sam byłem niedoświadczony.

– Licząc od samej góry, twój stan niekompletnego Łamacza Ładu, byłaby to cyfra cztery. Z pomiędzy tysiąca a tysiąc pięciuset. Nie, dla tak zboczonego posiadacza nie powinna być ona jeszcze niższa?

Myślałem niepewnie o przeciwniku, którego prawdziwego motywu nie znałem. Co on chciał mi zakomunikować?

– Na świecie istnieje pełno silnych ludzi. Nawet Szkarłatny Szatan, Sirzechs Lucyfer, nie załapałby się do pierwszej dziesiątki.

Było tak wielu silniejszych od niego? Naprawdę, nie mogłem sobie tego wyobrazić.

Smok Wymycia podniósł jeden palec.

– Mimo wszystko pierwsze miejsce jest już wybrane. To stała pozycja.

– Kto to zatem jest? Mówisz, że to ty?

Wzruszył ramionami i odpowiedział:

– Jakoś się dowiesz. Ale powiem ci, że to nie ja. Hyoudou Isseiu, jesteś wartościowym stworzeniem. Będzie lepiej, gdy go jeszcze wychowasz, Rias Gremory. – Jego wzrok powędrował za mnie. Moje oczy również tam powędrowały i ujrzały stojącą Buchou.

Ooch, to była nieprzyjemna mina. Wokół Buchou stały Asia, Akeno-san i Koneko-chan. Asia wydawała się być bardzo zmartwiona, a Akeno-san i Koneko-chan zdawały się być gotowe do walki.

– Hakuryuukou, co to ma znaczyć? Mając powiązania z upadłymi aniołami, kontaktowanie więcej niż to wymaga…

– Dwa Niebiańskie Smoki – przerwał Buchou – tak są nazywane te smoki. Smok Walijski i Smok Wymycia. W przeszłości ci dwaj nie prowadzili kolorowego życia. Ciekawe jak ty skończysz?

Buchou, co się stało? Chyba zamartwiała się o mnie…

– Nie szukam dzisiaj walki. Przyszedłem po prostu zobaczyć szkołę, w której ostatnio byłem. Przywędrowałem do Japonii jako eskorta Azazela, ale jest to naprawdę nudne. Nie będę tutaj walczył z Czerwonym, nie wspominając już o tym, że mam wiele do roboty. – Powiedziawszy to, obrócił się na piętach i zaczął się oddalać.

Mimo że on odszedł, oznaki niepokoju pozostały. Kiba i Xenovia schowali swoje miecze do pochw, ale na ich twarzy nie było widać śladu ulgi. Asia, która mnie objęła, bez słów chwyciła mnie za dłoń. Dzięki, Asiu. Chyba ciśnienie już trochę opadło.

Azazel i Smok Wymycia. Osoby, których przenigdy nie chciałbym spotkać razem.

Część 9[edit]

Będąc już w swoim pokoju, usiadłem na podłodze z plecami opartymi o łóżko.

……Hakuryuukou.

Smok Wymycia, uzupełnienie Smoka Walijskiego, który rezyduje w mojej ręce… tak słyszałem. Będąc rywalami z przeznaczenia, mój Boosted Gear i jego Divine Dividing, walka wyglądała na nieuniknioną. W chwili naszego spotkania Ddraig nie pozostał obojętny. Złość… nie, myślę raczej, że po prostu rwał się do walki.

Jak tylko zrozumiałem to, coś we mnie zapłonęło. Jeżeli przeciwnik przyszedł by wtedy w celu walki, Ddraig z pewnością zmusiłby mnie do wejścia w niekompletny tryb Łamacza Ładu.

Kilka dni temu, podczas starcia z Kokabielem, nie odczuwałem w jego stronę żadnej wrogości, jednak tym razem było inaczej. Zbliżył się do mnie z wyraźnym zainteresowaniem. Myślę, że Ddraig również to odczuł.

… Przeznaczenie. Szczerze? Nigdy nie rozumiałem takich rzeczy. Wszystko widzę tak, jakbym zupełnym przypadkiem został obdarowany Boosted Gear. Moi poprzedni senpai, którzy również stanowili miejsce rezydowania Smoka, podążali ścieżką przeznaczenia i uczestniczyli w odwiecznym starciu Smoka Walijskiego i Smoka Wymycia – tak tłumaczył to Ddraig.

Moje otoczenie również pokazało, że w jakiś dziwny sposób będzie przy mnie trwało, również z tym drugim, Smokiem Wymycia.

Zupełnie tego nie rozumiałem. Co to kurna miało być?

Byłem Hyoudou Issei, przeciętnym diabłem. Dlaczego zostałem wciągnięty w tak niebezpieczne rzeczy? Nie byłem z nimi w żaden sposób powiązany! Bo mnie interesowały takie rzeczy jak przeznaczenie!

Mimo wszystko czułem, że nic na to nie mogłem poradzić. Koniec końców przyjdzie mi z nim walczyć? Nie. Nie żywiłem w stosunku do niego żadnych uraz. Raczej byłem mu wdzięczny za pokonanie Kokabiela. Ach, jednak pracował dla upadłych aniołów, odebrał mi powód, dla którego mogłem possać cycki Buchou. Nie mogłem mu tego przebaczyć!... Zastanawiałem się, co się stało.

Wszystko wskazywało na to, że moja droga do stania się wysokoklasowym diabłem była bardzo wyboista. Aby podnieść swój status, patrząc ogólnie, były na to trzy sposoby:

Pierwszym z nich było kontynuowanie swojej pracy, zawieranie ciągłych kontraktów z ludźmi i stopniowe zwiększanie swojej wartości. Było to tym, co zawsze robiłem. Nawet ci, którym dobrze szło, nie byli w stanie tego osiągnąć. Moim zdaniem podnoszenie swej rangi poprzez ten sposób było dosyć trudne. Było trudne, gdy nie mogłeś nawiązać kontraktu z dużą ilością osób. Idealnie pasowały tutaj takie osoby jak na przykład prezydent i jemu podobne, które zostawiły jakiś ślad na kartach historii. Jednak ja nie wyczuwałem w tym miasteczku obecności żadnych wielkich szych… Nawet w normalnych warunkach cały ten system kontraktów działał krucho, ale ze względu na diabelską tradycję nie mogliśmy tego zaprzestać.

Drugim sposobem było dokonanie czegoś wielkiego. Dobrym tego przykładem mogła być bitwa, która miała miejsce kilka dni temu z przywódcą upadłych aniołów w roli głównej. Ostatnim razem również zostałem doceniony przez Buchou. Wszystko wskazywało na to, że dużo się liczyło… Cóż, on był przywódcą naszych wrogów i jeżeli nawet pokonałbym go w ramach żartu, to zostałbym doceniony.

Mimo wszystko ze świeczką szukać ludzi, którzy stali się wysokoklasowymi diabłami dzięki temu sposobowi. Chyba wiadomo czemu? Walka z ważnymi osobistościami z grona upadłych aniołów była mniej więcej niemożliwa ze względu na możliwość zburzenia panującego statusu pomiędzy trzema frakcjami. Zapewniano nas, że żadna taka walka nie będzie miała już miejsca, więc doświadczyliśmy czegoś naprawdę rzadkiego.

Trzecim i ostatnim sposobem była aktywność w Rating Game. Nawiązując do tego co powiedziała mi Buchou, była to najszybsza droga do stania się wysokoklasowym diabłem. Nawet więcej, powiedziano mi, że jeżeli celuję właśnie w to, to powinienem to osiągnąć poprzez gry.

Zaświatowa gospodarka wydaje się być wciąż żywa dzięki tym grom. Bez względu na wszystko, zasługi w grach o tym decydują. Ranga każdej szanującej się rodziny jest właśnie określona przez osiągnięcia w Rating Game.

Rodzina tego pieczonego kuraka, Raisera Feneksa, zawdzięcza swoją pozycję dzięki grom.

Wielu wskrzeszonych, podobnie jak ja, dzięki swej aktywności w Rating Game zostali zauważeni i dopuszczono ich do grona wysokoklasowych diabłów, a oni sami stali na równi ze swoim panem. Dostawali potem od Maou-sama diabelskie pionki i mogli mieć własnych podwładnych, tym samym stając się Królami.

Cóż, istniała reguła, która mówiła o tym, że muszą wciąż brać udział w walkach swego pana, z którym teraz byli na równi. Wśród diabłów, dla pana, fakt, że są diabelską rodziną, nigdy się nie zmieni. Nawet gdybym został Królem, w grach Buchou wciąż pełniłbym funkcję Piona.

Ja wraz z resztą w najbliższej przyszłości z pewnością będziemy brali udział w oficjalnych rozgrywkach. Jeżeli dobrze zapamiętałem, to Buchou zaraz po skończeniu liceum rozpocznie poważne przygotowania. Pozostał niecały rok.

Przypuszczając, że stałbym się wysokoklasowym diabłem, to, czy byłem słaby w grach, nie miało żadnego znaczenia, gdyż rozgrywki przebiegały wedle upodobań diabłów. I gdyby nawet udałoby mi się zostać królem haremu, to nie mając żadnej siły zostałbym wyśmiany przez otoczenie. Byłbym również źródłem problemów dla mojej pani, Buchou. Jedynym rozwiązaniem było w jakiś sposób stać się silniejszy. A tymi, którzy mieli cię zauważyć, byli Maou-sama, Wielcy Królowie-sama, Arcyksiążę-sama i tym podobni, jednym słowem – ważne osobistości.

Podsumowując wszystko, pierwszym, co musiałem zrobić, było zostać wysokoklasowym diabłem. W tym celu musiałem robić wszystko to, co robić mogłem i zwiększać stopniowo swoją wartość w grach, w których mamy zacząć brać udział za rok.

Było dużo rzeczy do zrobienia. Jedną z nich był pojedynek z Hakuryuukou…

Ach, ale gdybym go pokonał, to moja wartość wzrosłaby? Nie… Jednak jako Sekiryuutei była to rzecz jasna, więc musiałem to zakończyć… Smoku Wymycia, naprawdę sprawiasz wiele problemów…

– Wciąż rozmyślasz? – Nagle przed moimi oczyma ukazała się odwrócona do góry nogami twarz Buchou.

Leżała na moim łóżku i czytała jakiś magazyn. Patrzyła mi w oczy. Jeżeli miała jakiś czas wolny, spędzała go w moim pokoju.

– Ach, nie, jakby to ująć… – Podrapałem się po policzku.

Buchou zeskoczyła z łóżka i usiadła obok mnie.

– Wierzę w ciebie – powiedziała. – Jeżeli ma do czegoś dojść, to wierzę, że zwyciężysz przeciwko Hakuryuukou – jej twarz uśmiechała się.

B-buchou… Wdzięczne słowa i uśmiech mojej Onee-sama rozwiały wszelkie moje obawy. Buchou! Uch, moja twarz zaczęła robić się ciepła! A z oczu zaczęły napływać łzy.

Buchou klepnęła się w uda. Ten znak…!

– Chodź tu.

…B-buchou!

Udowa poduszeczka! Moja oaza spokoju! Podczas gdy z moich oczu płynął potok łez wdzięczności, natychmiastowo położyłem głowę i byłem pieszczony przez Buchou. Głaskała mnie czule po głowie. Aach, moja Onee-sama!

– Przepraszam, że popołudnie było takie, jakie było. Chciałam dla ciebie dobrze, ale zamiast tego przestraszyłam cię.

Martwiła się o to, hm.

– N-nie, ja też przepraszam. Nie byłem w stanie sprostać wymaganiom Buchou i Akeno-san… A-ale cieszę się, że mogłem naoliwić Buchou!

Prawda. Nawet więcej, dzięki tobie byłem zadowolony na wiele sposobów. Byłem szczęśliwy.

– Powtórzymy to jeszcze kiedyś. W końcu lato jest długie.

– Tak! Zostaw to mnie!

W porządku! W pooooorządku! Będę mógł znowu naoliwić ciałko Buchou! Nie mogło być większego szczęścia! Rozmyślałem tyle nad tym spotkaniem z Hakuryuukou, ale dzięki zboczeniu, które kontrolowało mój umysł, znów byłem ożywiony.

Może to z tej ulgi stopniowo odczuwałem coraz większe znużenie… Udowa poduszeczka Buchou… jak przyjemnie…

I w taki sposób moja świadomość powędrowała do krainy snów.



Żywot 2: Wizyty klasowe czas zacząć[edit]

Część 1[edit]

– Ise, Asia-chan, przyjdę później wraz z Otou-san.

Moja matka już od samego ranka biegała podekscytowana. Wszystko w porządku, w końcu nie mówiła tego przed wejściem, ale mimo wszystko bardziej niż mnie, chciała zobaczyć, jak w szkole radzi sobie Asia. Powiedziała nam nawet, że ojciec wziął urlop specjalnie z tej okazji. Cóż, w końcu rodzice traktowali Asię jak własną córkę, zatem nic dziwnego, że to ją chcieli oglądać. Asia odpowiedziała „Tak!”, a na jej twarzy zawitał szeroki uśmiech. Bardzo cieszyła się z tego dnia i wyczekiwała go ze niecierpliwieniem.

Nazywali to wizytami klasowymi, ale bardziej przypominało to dzień otwarty. Normalną rzeczą było, że przychodzili rodzice, ale również niczym dziwnym nie było, że pojawiali się tutaj uczniowie gimnazjum[12], którzy obserwowali, jak przebiegają lekcje. Całkiem możliwą rzeczą było, że uczniowie ci przyjdą w towarzystwie swoich wychowawców, w końcu wstęp był wolny dla wszystkich.

Nie tylko nasi rodzice, ale również Kouhai gimnazjalnego oddziału Akademii Kuou będą mogli przyjść, zatem my, jako licealiści, zawsze nadmiernie denerwujemy się z tego powodu, w końcu nikt nie chciałby palnąć jakiegoś głupstwa przed swoim kouhai.

– …Nie jestem tym zainteresowana – powiedziała z westchnieniem Buchou.

Z jakiegoś nieznanego mi powodu nie lubiła wizyt klasowych. I choć jej ojciec i Sirzechs-sama mieli przyjść, to zdawała się nienawidzić tego, jak rodzina przygląda się jej w szkole. W przypadku gdyby dwójka mężczyzn o szkarłatnych włosach przyszła na lekcje, stałoby się to gorącym tematem do rozmów.

Łączę się z tobą w bólu.

Tym razem oprócz mnie była jeszcze Asia, więc będę jak gdyby nic uczęszczał na zajęcia lekcyjne.

Po odłączeniu się od Buchou przy szkolnym wejściu, nasza dwójka udała się do klasy. Chwilę po tym, jak zająłem swoje miejsce, podszedł do mnie Matsuda z Motohamą.

– Twoi rodzice przychodzą, Ise? – zapytał Matsuda.

– Tak, jednak oboje powiedzieli, że przychodzą dla Asi.

– Ach, rozumiem – kiwnął głową. – Gdyby Asia-chan była moją córką, też za wszelką cenę chciałbym przyjść.

Zgadzało się. Jeśli miałbym młodszą siostrę taką jak Asia, skupiałbym swoją miłość tylko na niej. Nie, w istocie samej ona była jak moja siostra. A ja kierowałem swoją miłość w jej stronę.

– Takie coś przydarza mi się po raz pierwszy, więc nie mogę skryć swojego podniecenia. – Asia wydawała się być naprawdę podekscytowana.

Tak, jeżeli mogę ją taką widzieć, to był to wystarczający widok.

– Ise. – Zanim zdałem sobie sprawę, Xenovia już przy nas była.

By być szczerym, trzeba napomnieć o tym, że Xenovia była popularna wśród chłopaków. W końcu także reprezentowała klasę „bishoujo”. I może również dlatego, że jej zdolności fizyczne były bardzo imponujące, jej popularność wkradała się między dziewczyny.

– O co chodzi, Xenovia?

– Bardzo przepraszam, że wygadywałam wtedy takie rzeczy.

Tak, w rzeczy samej przestraszyłem się tego. Zaczęła nagle mówić o robieniu dzieci. Nie, jeżeli mogę robić zboczone rzeczy, to proszę, pozwól mi je robić. Xenovia jako partnerka – nie mam nic przeciw! Jednak kolejność rzeczy została zachwiana.

– Myślę, że tak nagłe przejście do takich rzeczy było naprawdę wielkim szokiem.

Tak, tak, dokładnie tak. Najpierw powinniśmy pogłębić nasze relacje do tego stopnia, że moglibyśmy pozwolić sobie na zboczone rzeczy.

– Dlatego też… – Wyjęła coś z kieszeni… Zaraz, to jest!? – Powinniśmy poćwiczyć, używając tego.

Otworzyła przede mną rzecz zamkniętą w paczuszce – była to prezerwatywa. Oczy wszystkich z klasy były skierowane w naszą stronę.

– …I-idioooooooooooooooooooooooootKAAAAAAAA! C-co ty pokazujesz publicznie przed ludźmi!?

Byłem w gównie. Chyba rzecz jasna, w takiej sytuacji!

O-ona! Niezbyt dobrym pomysłem było pokazywanie tego przedmiotu licealistom, którzy w końcu przechodzili przez „ten” wiek! Nawet bardziej, po co ona to przyniosła do szkoły!?

Nagle w klasie zrobił się zgiełk. Hej, oni to zobaczyli! I to na mnie skupiali swoją uwagę!

– W świecie, którym żyłam, toczył się spór o używanie tego, jednak w Japonii bardziej wygodnym będzie, jeżeli będziemy postępować zgodnie z tutejszymi wzorcami.

To nie miało znaczenia! Zrób coś z tą atmosferą! Wszyscy w klasie patrzyli się na nas dziwnym wzrokiem!

– Żeby wszyscy patrzyli się tak na mnie i ciebie… Dla mnie to nic złego, ale należało pomyśleć o miejscu i czaaaaasie!

W odpowiedzi Xenovia przechyliła głowę i wydawała się nie za bardzo rozumieć, o czym mówiłem. Niedobrze! Ona, podobnie jak początkowo Asia, żyła nadal w swoim własnym, odizolowanym świecie!

– Dobrze by było, jakbyście z Asią również tego używali. Wszelkie niespodzianki mogą zaboleć was oboje. Relacje damsko-męskie są naprawdę trudne do zrozumienia.

Z tymi słowami Xenovia wręczyła jedną sztukę Asi, na twarzy której malowało się zakłopotanie, jednak z „pomocą” przyszła jej zboczona okularnica Kiryuu, która zaczęła jej szeptać do ucha.

Nagle twarz Asi przybrała kolor dojrzałego buraka.

– Uuch…

Ach! Asia, będąc cała czerwona na twarzy, zemdlała!

– Co, co? Czyżby Hyoudou znowu stawał się czymś niesamowitym? – zapytała Kiryuu z zainteresowaniem i święcącymi oczyma. – Ale zastanawiam się, czy to będzie w porządku. Jeżeli prześpisz się z Xenovią, Asia może…

– Kiryuu-saaaan! Proszę, przestaaaaań!

Ooch! Nagle Asia, która poderwała się do góry, zakryła usta Kiryuu. Wydawała się być niesamowicie zakłopotana, ale z jakiego powodu?

– Rany, Asiu – przemówiła Kiryuu – przecież ci już mówiłam, racja? Jeżeli pierwsza nie zaczniesz działać, Hyoudou będzie ci sprawiał same kłopoty. Wokół niego kręci się wiele godnych ciebie przeciwniczek. Jeśli dalej będziesz się obijała, to zanim się zorientujesz, on zostanie przez nie pożarty. A tego byś nie chciała, prawda? Mężczyzna o zapachu innej kobiety.

– Auć! Dlaczego Kiryuu-san wciąż mówi mi takie rzeczy…

– Martwię się o ciebie. Zgodzisz się z tym, że jestem twoim jedynym sojusznikiem, prawda? Rozumiem, że jesteś taka, a nie inna, ale czasami musisz robić to, co należy zrobić! Nawet ty, Asiu, jesteś wystarczająco dojrzała, aby cię zjeść!

– J-jestem wystarczająco dojrzała, aby mnie zjeść? – zadała mi pytanie.

Um… no, teraz naprawdę, to o co chodzi? Nie łapałem nic z ich rozmowy…

– T-tak. Może nadajesz się do zjedzenia? – odpowiedziałem niepewnie.

– Czy to nie wspaniałe, Asiu! Zostaniesz zjedzona! – wypowiedź Kiryuu była przepełniona emocjami.

Co? Co?! Hej, nie ignorujcie mnie!

– Niech toooooo! Asia-chan zostanie zjedzona!

– To będzie coś wspaniałego… Musimy zwołać naszą radę i podjąć stosowne środki zapobiegawcze!

Motohama i Matsuda również dziwnie wyglądali. Obaj mocno się trzęśli!

– Coś złego dzieje się ze światem, jeżeli Ise jest popularny! – wykrzyczał Matsuda.

Rany, nic nie rozumiem.

– Pokaż mi swoją dłoń. – Kiryuu chwyciła moją dłoń, a jej okulary zaświeciły. – …Jest bardzo dobrze, mocno obciąłeś swoje paznokcie.

– N-naprawdę?

Dlaczego interesujesz się moimi paznokciami?

– Słyszałam, że ci mężczyźni, którzy obcinają swoje paznokcie, nieźle zabawiają się z kobietami. Tak, robią to po to, aby macać kobiety. Mając długie paznokcie mogłoby to być trochę niewygodne.

– T-to nieprawda! To przypadko…

Mówiąc te słowa, przypomniało mi się. Moimi paznokciami zajmowała się Buchou. Mówiła mi, że tylko ćwiczy, czy coś takiego…

Może miało to głębsze znaczenie, ale wysunąłem zbyt pochopne wnioski.

– Ise, ty pieprzoooony draaaaaaniu!

– Zapadnij na jakąś chorobę albo coś!

– Przerażające. Tego można było się spodziewać po bestii. Tylko w tej najważniejszej chwili nie zaraź niczym Asi, bo jej czystość zostanie skażona.

Cała ich trójka po prostu ze mnie kpiła! Uuch, niech ich! Co to miało znaczyć, w końcu nie miałem nawet pojedynczej dziewczyny!? Co to za magiczne sztuczki, bo czułem się być tym złym gościem!

…Zaraz, czy ja naprawdę stawałem się popularny…? Serio, nic nie rozumiałem.

Matsuda, Motohama i pozostali chłopacy z klasy patrzyli na mnie zazdrosnymi oczyma. Jednak ja nie miałem dziewczyny. Mogłem zrozumieć, dlaczego Buchou i Akeno-san tak mnie traktowały, bo z mojego punktu widzenia wyglądało to tak, że droczą się ze swoim podwładnym i kouhai. Czułem się jak zwierzątko. W końcu miały dobrą zabawkę i walczyły o nią…

A Xenovia… była wyjątkowa, więc nie mogłem jej do tego zaliczać. Gdyby zapytać dlaczego, odpowiedziałbym, że była zainteresowana tylko tym, co we mnie żyło.

Asia. Mieszkaliśmy razem i była dziewczyną, z którą miałem najlepsze stosunki. Poznałem ją w mniej więcej „rodzinny” sposób. Chyba nie było innej możliwości – jeżeli mieszka się pod jednym dachem, musiało się tak stać. Myślałem o niej jak o młodszej i ślicznej siostrzyczce. Naprawdę mnie cieszyło, że mogła znaleźć we mnie oparcie.

Czy wspólne zakupy można było nazwać randką? Chodziliśmy dużo po sklepach z ciuchami, ale chyba daleko temu było do randki.

Koneko-chan. Dziwnym by było, gdyby coś do mnie czuła.

…Tak, bardziej niż popularność, to dziewczyny wyłoniły się z następstwa mojego starego życia. Czy to nie było w ogóle inaczej, niż w haremie, którego tak bardzo pragnąłem?

Harem, w moim wyobrażeniu, to możność robienia czegokolwiek by się chciało z wcześniej wymienionymi dziewczynami i zabawiania się tyle, ile by się chciało. Gdybym był w stanie wykonać eksperyment, to dostosowałbym wszystkich ludzi, którzy na mnie patrzyli!

Moje obecne życie w porównaniu z poprzednim, w którym na próżno szukać pojedynczej dziewczyny, było zupełnie inne; różnica była kolosalna, można było to przyrównać do nieba i ziemi. Będąc świadomy różnicy, radowałem się już z samej rozmowy z dziewczynami. Takie życie mnie satysfakcjonowało.

Nie, z takim nastawieniem nie będę w stanie stworzyć haremu! Okay! Uzyskam moc, która pozwoli mi na zdobywanie dziewczyn całymi garściami!

…Z drugiej strony, po tym, jak kogoś szczerze pokochałem, teraz było dla mnie trudnym wyciągnąć choć trochę rękę w stronę dziewczyn. Reynalle, moja pierwsza dziewczyna, była upadłą anielicą, która oszukała i zabiła mnie.

Może to właśnie z tego powodu nawet taki zboczeniec jak ja stał się taki. Nie żebym się bał dziewczyn, ale gdzieś w głębi mego serca skrywa się lęk przed tym, że dostanę od nich kosza. Buchou, Asia, ja wiem, że dziewczyny z klubu by takiego czegoś nie zrobiły. Ale im bardziej się w to angażuję, tym moje obawy rosną.

…Zostanę znienawidzony przez Buchou i resztę? Czasami zadaję sobie takie pytanie. Po tak długim czasie wreszcie dobrze układa mi się z dziewczynami. Nie chcę zostać znienawidzony. Dlatego właśnie koniec końców nie chcę robić niczego dziwnego, bo nie chcę do tego dopuścić. Nie chcę, aby znów mi się to przydarzyło…

– Ise-san nie jest złą osobą. Nie dokuczajcie mu. – Asia stanęła w mojej obronie.

– Uuch, Asiaaaaaaaaaaaaaa! Tylko na ciebie mogę liczyć!

– Będę ufała Iseiowi-san aż do końca świata.

Co za dobra dziewczyna! Uparcie we mnie wierzyła! Aach, nasza Asia-chan była moim sprzymierzeńcem! Naprawdę mnie to cieszyło, Asiu!

– …Asia… wyznać coś takiego wśród zamieszania… nieźle… – wymamrotała coś niezrozumiałego Kiryuu. Dałbym sobie rękę uciąć, że było to coś złego o mnie.

– Dokładnie tak. Bez względu na to, jak nieprzyzwoicie się zachowuje, Ise jest osobą szczerą. Z pewnością jego pożądanie seksualne jest tak szczere jak on sam – powiedziała Xenovia.

Nie wiem, jakoś poczułem, że robili sobie ze mnie jaja, ale z perspektywy dziewczyn na pewno było to najlepsze wsparcie, jakie mogły zaoferować.

– Nadszedł czas na stosunek płciowy, ale…

– Właśnie z tego powodu nie mów takich rzeczy przed ludźmi… – W odpowiedzi złapałem się za głowę, a następnie walnąłem pięściami w ławkę. Xenovia aż do tej pory zdawała się nic nie pojmować.

Część 2[edit]

Lekcje jakoś się zaczęły, a do klasy zaczęli wchodzić rodzice moich klasowych znajomych.

Język angielski. Nauczyciel rodzaju męskiego, który wyglądał na bardziej podnieconego niż zwykle, wyciągał jakieś prostokątne rzeczy z torby i wręczał je uczniom. Hm? A to co? Czy takie coś powinno zdarzać się podczas lekcji angielskiego?

Dla diabłów, które potrafiły mówić w każdym języku, lekcja angielskiego była do tego idealnym momentem. Fufufu, pokażmy im to również dzisiaj, równie szybko i płynnie.

Ale co do pisania – dajcie mi święty spokój. Było to dla mnie niemożliwym.

Tak sobie o tym myśląc, przyjrzałem się temu, co rozdawał nam nauczyciel… Um, czy to modelina?

Widząc moją zakłopotaną minę, anglista powiedział do mnie z uśmiechem:

– Spróbuj stworzyć z tej modeliny coś, co lubisz. Na przykład zwierzę. Albo osobę. A nawet dom. Co tylko sobie wyobrazisz, co właśnie siedzi w twojej głowie. W takiej sztuce również tkwi angielski.

Nie rozumiem, o co ci chodzi, Sensei! Czemu nie możemy mieć zwykłej lekcji angielskiego!? Pozwól pokazać moim rodzicom, jak potrafię pięknie mówić po angielsku! Nie chcę bawić się modeliną!

Let’s try!

Żadne „let’s try!”! Gdzie do cholery na angielskim rzeźbi się z modeliny!?

– N-nie jest łatwo.

Co!? Asia-chan już coś robiła!? Jak zawsze jej zdolność do przystosowania się do nowych rzeczy była zaskakująca!

– Asia-chan, dasz radę!

– Asia-chan, ale ślicznie wyglądasz, lepiąc z tej modeliny!

Usłyszawszy znajome głosy, odwróciłem głowę i ujrzałem moich rodziców, którzy dopingowali Asię. Ooch, kiedy wy… Mimo że ich syn był tuż obok, obiektyw kamery był zwrócony w stronę Asi… Tato… Asia, rozpoznawszy głosy moich rodziców, z radością powróciła do lepienia. Naprawdę wyglądała na ich córkę. Ach, przez to byłem bardziej niż szczęśliwy. Moja mała siostrzyczka, Asia-chan. Nie mogło być lepiej. Omiotłem spojrzeniem całą klasę i zauważyłem, że wszyscy byli zajęci ugniataniem modeliny. Czy to naprawdę w porządku, żeby robić coś takiego na angielskim? [LEPI LEPI]

A co tam, nie będę gorszy. Co on powiedział, że możemy zrobić? Wszystko, co przyjdzie nam na myśl? Nie przestając ugniatać, zamknąłem oczy, a do mojej głowy od razu napłynęły dzikie myśli. Pierwszą rzeczą, którą sobie wyobraziłem, była…

– Ise ♪.

Była naga Buchou, która uśmiechała się w moją stronę.

Aach, Buchou, moja Onee-sama. Wyobrażenie ciebie jako pierwszej było dowodem na moje przywiązanie i prawdziwość moich intencji. Fufufu, pamiętałem dokładnie te piersi i sutki. Świetnie pamiętałem te cycuszki, ich rozmiar, jędrność oraz miękkość.

Powiedziała mi, że pozostało niewiele części jej ciała, których nie dotykałem. W rzeczy samej, było to prawdą. W pewnym stopniu dotknąłem każdego skrawku jej ciała. Było gładkie i mięciutkie, a jednocześnie jędrne.

Gdy zauważyłem, jak z mojego nosa wypływa czerwona ciecz pożądania, zabrałem się za odtwarzanie Buchou z modeliny. Zamknąłem oczy, a mając przed nimi obraz nagiej Buchou, poruszałem rękoma.

Aach, cycki Buchou! Jej przepiękna talia! Śliczna pupcia! Jej uda były dla mnie idealne! Widok tego wszystkiego pozostanie na zawsze w mojej pamięci! Pamiętałem każdy szczegół! Nic dziwnego. Każdego dnia wracam do tych myśli podczas „tego”.

– H-Hyoudou-kun…

Poczułem nagle czyjąś dłoń na ramieniu. Otworzyłem oczy, odwróciłem głowę i ujrzałem nauczyciela. Z jakiegoś nieznanego mi powodu, z wielkim zaskoczeniem na twarzy, cały się trząsł.

Co? Chyba patrzył tym zdzwionym wzrokiem na moje ręce. Również na nie spojrzałem i… moim oczom ukazała się wspaniała figurka Buchou.

– Ooch! – z klasy dobiegały okrzyki podniecenia.

Ha, nawet lepiej, patrzyli na mnie z podziwem! Niesamowite. Przede mną stała mini Buchou! Kształt cycuszków, pośladków, ud – wszystko było idealne!

J-ja to zrobiłem…? Poruszałem tylko rękoma, mając w głowie obraz Buchou! Ludzie, patrzcie, cud!

– W-wspaniałe… Hyoudou-kun, nie wiedziałem, że jesteś tak uzdolniony… Dobrze dokonałem, wybierając tę klasę. Raz jeszcze dokonałem odkrycia czyjegoś ukrytego talentu… – powiedział Sensei ze łzami w oczach.

Serio, żeby drzemała we mnie taka moc… Ha, jeżeli nawet sam się dziwiłem, to przecież czymś łatwym było rozwijać talent powiązany z moją naturą zboczeńca.

– T-to Rias-senpai? Kurna! Tak jak myślałem, Ise, ty draniu! Z naszą senpai…!

– Niemożliwe! Rias-oneesama z takim potworem…!

Wokół mnie rozległy się krzyki oburzenia, jednak w tym samym momencie ktoś z klasy rzucił propozycję:

– Pięć tysięcy!

– Nie, sześć!

– Dam siedem! Poznam całe ciało Gremory-senpai!

– Nie róbcie sobie żartów! To ja ją kupię! Będzie mi dotrzymywała towarzystwa dzisiejszego wieczoru! Osiem tysięcy!

Lekcja angielskiego, która początkowo polegała na lepieniu z modeliny, teraz przekształciła się w zupełnie coś innego. W dom aukcyjny, w którym licytowano wykonaną przeze mnie figurkę Buchou.

Część 3[edit]

Przerwa obiadowa.

– Świetna robota – powiedziała z uśmiechem Buchou dotykając statuetki z modeliny. Ostatecznie nie sprzedałem jej nikomu. Nie mogłem, w końcu była to figurka przedstawiająca Buchou.

Gdy wraz z Asią wyszliśmy na zewnątrz, aby kupić sobie coś do picia, przypadkiem natknęliśmy się na Buchou i Akeno-san, które stały przy automacie z napojami.

– Ara-ara, tego właśnie można było się spodziewać po Iseiu-kun, który ma styczność z ciałem Buchou każdego dnia. – Na twarzy Akeno również widniał uśmiech, a ona sama była zaskoczona jakością figurki.

Nie, wbrew temu, co myślisz, nie robiłem „tego” codziennie z Buchou… Kiedy ja sam natrafiałem na ciało warte uwagi, jego obraz na zawsze wypalał się w mojej pamięci.

– Zrobiłbyś również jedną dla mnie? Jeżeli byś chciał odtworzyć moje ciało, to zdjęłabym ciuszki. Mógłbyś mnie dotykać.

Nie mogło być lepiej! Nie mogło!

– Poważnie, Akeno-san! – Próbując to powiedzieć, Buchou i Asia złapały mnie za policzki.

– Nie próbuj tego.

– Nie próbuj tego.

Dziewczyny z mojego domu naprawdę nie miały serca.

– A właśnie, Buchou, Sirzechs-sama przyszedł?

Na moje pytanie złapała się za czoło i westchnęła.

– Tak – odpowiedziała. – Przyszedł wraz z moim ojcem.

Jej ojciec także tutaj był. Byłem ciekaw, do jakiego typu wizyty klasowej można było to zaliczyć.

– Ach, Buchou. O, wszyscy tutaj są. – Przed nami pojawił się Kiba.

Hm? Czyżby również przyszedł kupić coś do picia?

– Ara, Yuuto, herbaty?

– Nie. – Na pytanie Buchou wskazał palcem na korytarz. – Doszły mnie słuchy, że czarownica urządza fotograficzną imprezę, więc przyszedłem popatrzyć.

Na jego odpowiedź, popatrzyliśmy się na siebie z Buchou.


Kaccha! Kaccha!

Lampy błyskowe nie przestawały błyskać. Chłopak z aparatami w ręku nie przestawał fotografować czegoś w kącie korytarza.

Było tutaj tak wielu ludzi, że nie miałem pojęcia, czego robili zdjęcia. Nawiązując do słów Kiby, „Wiedźma” była obecna, ale… Jakoś udało mi się wyjść przed tłum, a mój wzrok powędrował przede mnie… Tak, szybko się przekonałem. Im bardziej posuwałem się do przodu, tym bardziej charakterystyczny strój rzucał mi się w oczy.

Niezła bishoujo-chan miała na sobie strój jakiejś postaci z anime. Jeżeli dobrze zapamiętałem, było to chyba „Magic Girl Milky Spiral 7 Alternative”. Mil-tan, o sercu dziewicy, a ciele rosłego mężczyzny, był wielkim fanem tego anime.

Ach, kiedy przyjrzałem się uważniej, naprawdę przypominała postać z tej serii. Kręciła cały czas jakimś kijem lub czymś kijopodobnym. Gościu z aparatem fotografował ją, będąc podnieconym jak małe dziecko. Ja również chciałem pstryknąć sobie fotkę. Jej spódniczka była naprawdę krótka, więc czasami jej majteczki…

Sekundę później stała przy mnie Buchou. Kiedy tylko ujrzała „Magiczną Dziewczynę”, spanikowała.

– Dlacze…

Z powodu jej wielkiego zamieszania również się pogubiłem. Żeby Buchou była zaskoczona w taki sposób…

– Hej, hej, ty! Ty, co robisz sobie zdjęcia w publicznym przejściu! – Z tymi słowami mój przyjaciel z samorządu uczniowskiego, Saji, wyskoczył zza tłumu.

Dziewczyny, które najprawdopodobniej również były z samorządu, szły za Saji’m.

– Hej, hej, rozejść się, znikać mi stąd! Dzisiaj mamy wizyty! Nie róbcie żadnych scen!

Saji wykonywał swoją robotę tak, jak należało. Ogromny tłum zaczął się rozchodzić. Chłopak z aparatami pod wpływem Saji’ego, choć z wielkim trudem, odszedł.

Pozostała nasza grupka, Saji oraz cosplayowa dziewczyna.

– Proszę, nie zakładaj takiego rodzaju kostiumów. Zaraz, czyżbyś była rodzicem? Mimo wszystko istnieją tutaj pewne reguły co do stroju.

– Ech, ale to jest mój mundurek☆.

Saji pouczył naszą Mil Kiss, ale ona w ogóle nie zdawała się tym przejmować. Na taką reakcję reprezentant samorządu uczniowskiego zagryzł zęby, ale zauważywszy Buchou, pochylił głowę i przemówił: – Och, Rias-senpai, dobrze, że przyszłaś. Właśnie oprowadzałem Maou-sama i twojego Otou-san. – Saji odwrócił swoją głowę do tyłu, a naszym oczom ukazali się szkarłatnowłosi mężczyźni pod przewodnictwem Sony Sitri-kaichou.

– Co się stało, Saji? Zawsze ci powtarzałam, żeby wszystko załatwiać sprawnie… – zaczęła mówić surowa Kaichou, ale wkrótce po tym, jak zobaczyła Mil Kiss, zaniemówiła.

– Sona-chan! Mam cię☆! – Wraz z tymi słowami radośnie przylgnęła do Kaichou.

Ooch, znajoma naszej przewodniczącej? Jak można było się spodziewać, Saji nie wiedział, jak zareagować.

…Hm? Właśnie to zauważyłem, ale hmmm? Hmmm? Jakoś obie były do siebie podobne… Myślałem o tym z wielkimi wątpliwościami.

Sirzechs-sama przemówił bez niczego:

– A, to ty, Serafall. Też przyszłaś.

…Serafall…? Chyba gdzieś już słyszałem to imię…

– To Lewiatan-sama.

…Przez dłuższą chwilę trawiłem słowa Buchou. Nic z tego nie rozumiejąc, znów się odezwała:

– Ta osoba jest jedną z czterech obecnych Dai-Maou, Serafall Lewiatan-sama. Jest także starszą siostrą Sony.

– Eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee? – rozległ się mój krzyk.

Nic dziwnego! Bez jaj! To musi być kłamstwo! Super piękność, która pojawiała się w moich snach?!

Naprawdę była prawdziwą pięknością! Mimo że była onee-sama Kaichou, jej uroda dorównywała urodzie Buchou! Jednak wyobrażałem sobie bardziej taką fascynującą, nabuzowaną onee-sama! I urzekającą! Z dużymi cyckami! Rozkładająca sama swoje nogi! Wyobrażałem sobie damską Maou-sama ze lśniącymi ustami, z których wypływały pobudzające słówka!

…Nigdy nie przeszłoby mi przez myśl, że będzie to dziewczyna odgrywająca cosplay i mówiąca w tak uroczy sposób… Mimo wszystko prawdą pozostawało, że była piękna.

High school dxd v4 109.jpg

– Serafall-sama, dawno się nie widzieliśmy.

– Ara, Rias-chan☆. Kopę lat~☆. Jak leci?

Jakim przesłodkim tonem mówiła! Buchou zdawała się być zakłopotana.

– D-dobrze, dziękuję. Przyszłaś ze względu na Sonę?

– Tak☆. Sona-chan jest naprawdę niegrzeczna. Nie powiedziała mi o dzisiejszym dniu! Rany! Onee-chan była tym tak zszokowana, że chciała zaatakować Niebo!

Z tak błahego powodu zaatakowałabyś Niebiosa!? Nie miałem nawet pojęcia, czy mówiła poważnie, czy żartowała!

– Ise, powitaj ją – powiedziała Buchou.

Zrobiłem to, co mi rozkazała. Pochyliłem głowę i powiedziałem:

– M-miło poznać, jestem Hyoudou Issei, podwładny Rias Gremory-sama, jej Pion! Oddaję się pod twoją opiekę!

– Mnie również miło☆. Jestem Maou Serafall Lewiatan☆. Nazywaj mnie Lewi-tan☆. – Kręcąc się na boki, zrobiła gest pokoju[13].

Cosplayowa dziewczyna… Nie, Maou Lewiatan-sama!…… Co do cholery, co się dzieje!!!!!

– Hej, Sirzechs-chan, czy ten chłopiec to ten Smok-kun? – zapytała.

Zwróciła się do Sirzechsa-sama per „chan”! Czy takie coś można wybaczyć?! Zaraz, w końcu oboje byli Maou-sama, więc to chyba było w porządku…?

– Tak, oto osoba, w której mieszka Smok Walijski. Oto Hyoudou Issei-kun – odpowiedział Sirzechs-sama, nie mówiąc nic o „chan”. Czyżby zawsze tak do niego mówiła?

– Ara-ara, wujaszku Gremory.

– Tak, Serafall-dono. To kolejny strój z powieści. Poniekąd, jako Maou, myślę, jak to jest, ale…

– Ara, wujaszku☆, to ty nie wiesz? Taka jest moda w tym kraju.

– Heh, chyba rzeczywiście. Wykazałem się ignorancją.

– Hahaha, Tou-ue, nie dawaj temu wiary.

I tak sobie rodzina Gremory i Lewiatan-sama rozmawiali.

– B-Buchou, ten luźny nastrój przerasta moją wyobraźnię, ale Serafall-sama jest…

– Wybacz – powiedziała, widząc moje oszołomienie. – Zapomniałam powiedzieć… Nie, wolałam nie mówić, ale wszyscy czterej Maou-sama są tacy. Prywatnie są naprawdę nonszalanccy – westchnęła głęboko.

Niemożliwe! Czy Maou-sama mogli tacy być?

Twarz Kaichou miała kolor dojrzałego buraka! Wyglądało to tak, jakby ze względu na jej starszą siostrę, jej sposób mówienia i zachowanie, kompletnie się zawstydziła! Zauważywszy to, Lewiatan-sama spojrzała ze zmartwieniem w jej twarz.

– Sona-chan, co jest? – zapytała. – Jesteś cała czerwona, wiesz? Myślę, że powinnaś być bardziej wesoła ze względu na to, że doszło do długo oczekiwanego spotkania z twoją onee-sama, ze mną. „Onee-sama!”, „So-tan!” – wraz z tymi okrzykami ściskanie się w sposób yuri, takie coś by mi odpowiadało, Onee-chan!

……Naprawdę trudne. Czy to była Lewiatan-sama!?

Kaichou odpowiedziała z niezadowoleniem i drgającymi powiekami:

– … O-Onee-sama. To jest moja szkoła i pełnię tutaj funkcję przewodniczącej samorządu uczniowskiego… Bez względu na nasze spokrewnienie, zachowanie Onee-sama jest trochę… Nie mogę zaakceptować takiego stroju.

– Niemożliwe, Sona-chan! Mówiąc coś takiego sprawisz, że twoja Onee-chan będzie smutna! Nie wiesz, że twoja Onee-chan jest znana jako Magiczna Dziewczyna? Tym święcącym kijem wymazuje wszelkie anioły!

– Onee-sama, bądźże poważna. Jeżeli moja Onee-sama będzie się tak wyróżniała, to to małe państwo zostanie zniszczone wiele razy.

Ona nie była Mahou shoujo, ale bardziej Maou shoujo[14]! Maou shoujo, Serafall-sama była przerażająca!

– Hej, Saji – powiedziałem cicho. – Kiedy jeden z przywódców upadłych aniołów zaatakował nas, Kaichou nie wezwała swojej siostry… Z tego co teraz widzę, nie są one w dobrych stosunkach?

– Jest zupełnie przeciwnie. Zupełnie. Podczas rozmowy Serafall Lewiatan-sama skupia się na swojej młodszej siostrzyczce, jak ją zwykła nazywać, tak bardzo, byłoby to czymś strasznym. Gdyby się dowiedziała, że jej siostrzyczka została zraniona przez upadłych aniołów, nie wiadomo, jakby na to zareagowała. Z pewnością byłoby to natychmiastową wojną. Dobrą decyzją było jej nie wzywanie, a wezwanie Lucyfera-sama. Mimo wszystko również spotykam ją po raz pierwszy, ale…

Ach, rozumiem. Zaraz, czy Maou-sama się na to zgadzała!? Ach, Saji również był oszołomiony.

– Uch, nie zniosę tego!

Ta spokojna i opanowana Kaichou uciekła z załzawionymi oczyma.

– Chwileczkę! Sona-chan! Nie zostawiaj swojej Onee-chan za plecami! – Maou-shoujo pobiegła za nią.

– Nie biegnij za mną!

– Nieeee! Nie opuszczaj swojej sioooostry! So-taaaaaaaan!

– Prosiłam cię już tyle razy, byś nie dodawała tego „tan”!

…Gonitwa sióstr Maou. Moja prośba – nie niszczcie tej szkoły przez swój humor.

– Tak, dom Sitri jest taki spokojny, prawda, Ria-tan?

– Onii-sama, nie dodawaj „tan” do zdrobnienia mojego imienia i nazywaj mnie…

Teraz przyszła pora na zawstydzającą rozmowę wśród domu Gremory. Heh, Buchou nazywają w domu Ria.

– Niemożliwe… Ria-tan. Choć dawniej zawsze za mną chodziłaś i mówiłaś „Onii-sama, Onii-sama”… To ten buntowniczy wiek, co…? – Sirzechs-sama doznał szoku. Czułem, że się z nią trochę przekomarzał.

– Rany, Onii-sama! Dlaczego przypominasz o moim dzieciństwie…

BŁYSK!

Otou-sama Buchou zrobił jej zdjęcie, kiedy ta była wkurzona. Miała minę pełną emocji.

– Ładna minka, Rias. Dobrze, że unosisz się tak pięknie… Cieszę się podwójnie za żonę, bo nie mogła dzisiaj przyjść.

– Otou-sama! Raaany!

Rodzina Maou-sama była tego pełna, hm? Więcej niż sam spokój, nie dało się dostrzec różnic pomiędzy taką, a normalną, ludzką rodziną. Cóż, jeżeli pomiędzy nimi doszłoby do sprzeczki, ten mały kraj zostałby zmieciony.

– Maou-sama i jego rodzina mają interesujące podobieństwa – powiedziała z uśmiechem Akeno-san.

– Podobieństwa?

– Maou-sama i reszta są cały czas zabawni. A twoja siostra bez wyjątku jest poważną osobą. Ufufu, z pewnością przez to, że jej lekkoduszny brat został Maou-sama, nie mogła nie stać się poważną osobą. Musieli naprawdę cierpieć, Buchou i Kaichou, rodzina Maou-sama. A, a tam…

– O rany, Ise.

– O-Otou-san.

Może zwiedzali szkołę? Mama i tata pojawili się, kiwając rękoma.

– Hyoudou Issei-kun, ci ludzie są twoimi rodzicami? – zapytał mnie ojciec Buchou.

– Tak, to oni.

– Rozumiem. Tak.

– Stanął przed moimi rodzicami. – Miło was poznać. Jestem ojcem Rias. – Wyciągnął rękę w stronę mojego ojca.

Dowiedziawszy się, że ten gentleman o szkarłatnych włosach był Otou-sama Buchou, wyrazy twarzy moich rodziców zmieniły się z radości w ciemny kolor zdenerwowania. Nic dziwnego – jeżeli tak nagle spotkali ojca Buchou, to co się dziwić.

– J-j-j-j-ja, dziękuję! Ach, um, jestem ojcem Hyoudou Isseia! Opiekujemy się Rias-san, um, to jest

– Nie, ja też. Dziękuję bardzo za opiekę nad Rias. Myślałem, żeby jakoś wam podziękować, jednak wraz z Sirzechsem byliśmy pochłonięci pracą, więc nie nadarzała się żadna sposobność. Wygląda na to, że to spotkanie jest błogosławione szczęściem. To honor, by was dzisiaj spotkać.

– N-niemożliwe! Ja również powiedziałam ojcowi Isseia, żeby cię przywitał… Nie, nie, mówiłam o tym mojemu mężowi.

Mamo! Dziwnie mówisz! Nigdy nie używałaś takich słów, i oto teraz mamy tego efekty! Uwah, gorzej być nie mogło! Twarz Buchou również była czerwona! Czuła się podobnie jak ja! Spotkanie rodziców było zbyt zawstydzające!

– Tak, pragnąłbym porozmawiać w spokojniejszym miejscu. To miejsce rzuca się zbytnio w oczy. No i przede wszystkim nasze dzieci się wstydzą, prawda?

Ooch, tego można było się spodziewać po ojcu Buchou! Mógł odczytać panujący tutaj nastrój! W porównaniu do niego, mój ojciec nie był nerwowy!? Otou-sama Buchou wyciągnął rękę w kierunku Kiby.

– Kiba-kun.

– Tak?

– Wybacz, że o to proszę, ale mógłbyś zaprowadzić nas do cichszego miejsca?

– Tak. Proszę za mną. – Pokłonił się moim rodzicom i zaczął iść korytarzem.

– Cóż zatem, Rias, Hyoudou Issei-kun. Wrócę, gdy trochę sobie porozmawiam. Sirzechs, mogę pozostawić tobie resztę?

– Tak, Otou-ue.

Sirzechs-sama pozostanie z nami, hm? Cóż, dopiero co wymienili pomiędzy sobą powitania. Tym razem był to czas rodziców.

– Ise, wraz z mamą wrócimy po rozmowie.

– Aach, Otou-san nie mów nic głupiego, okay?

– Pozostaw to mnie.

Naprawdę wątpiłem w to, że rozumiał, o co mi chodziło. Wraz z Kibą opuścili nas.

– Rias – przemówił brat Buchou.

– O co chodzi, Onii-sama?

– Chciałbym o czymś porozmawiać. Wybacz, Ise-kun, pożyczę moją siostrzyczkę na trochę. Akeno-san, mogłabyś iść również z nami?

– Tak – odpowiedziała Akeno-san.

O czym będą rozmawiali? Cóż, pewnie będzie to coś istotnego dla wyskoklasowych diabłów. Nie będą brali takiego niskoklasowca jak ja, prawda?

– T-tak, w porządku…

Sirzechs-sama odszedł wraz z Buchou i Akeno-san. Wraz z Asią pozostaliśmy sami. Wymieniliśmy się spojrzeniami.

– No to, wracamy do klasy?

– Tak.

I tak wróciliśmy na lekcje.

Część 4[edit]

– Ara, Asia-chan, wyglądasz świetnie na tym filmie!

Moja matka była w transie patrząc na Asię w telewizji.

– Hahaha! W końcu obserwowanie rozkwitu córki jest powinnością rodziców!

Pijąc sake, ojciec Buchou śmiał się ochoczo. Ta osoba, po napiciu się alkoholu, stawała się zupełnie kim innym… Mimo że wcześniej był takim dandysem! Po obiedzie w domu Hyoudou, nadszedł czas na zachwycanie się nad dzisiejszymi wizytami klasowymi. Uczestnikami tego zdarzenia byli moi rodzice, ojciec Buchou i Sirzechs-sama. Pijąc sake, komentowali wideo, które wspólnie nagrali.

Dziewczyny siedziały na drugim końcu pokoju z czerwonymi twarzami i modliły się „Kończ się szybko, kończ się szybko!”.

Nagrali również mnie! Nie róbcie mi żadnych zdjęć, gdy rzeźbię z modeliny! Nie miałem pojęcia, o czym rozmawiali w szkole, ale najwyraźniej przypadli sobie do gustu! Naprawdę, co się wydarzyło? – To jest… piekło, jakiego jeszcze nikt nigdy nie widział… – Buchou cała się trzęsła, a jej twarz była tak czerwona, jak nigdy wcześniej.

– Proszę popatrzeć! Nasza Ria-tan podnosi rękę i odpowiada na pytanie nauczyciela! – komentował zawzięcie Sirzechs-sama.

Ooch! Buchou schowała twarz w dłoniach!

– Nie zniosę tego! Onii-sama, ty głupku!

Aach! Buchou, nie będąc w stanie wytrzymać, uciekła!

[Supan!]

Sirzechs-sama został znokautowany papierowym wachlarzem Grayfii-san!

– Buchou! – Pobiegłem za nią.


Część 5[edit]

Siedziała przed drzwiami mojego pokoju. Nadąsała policzki w niezadowoleniu. Zastanawiałem się, co ją tak zdenerwowało…

– B-Buchou, chciałabyś wejść do mojego pokoju?

Kiwnęła głową nie wypowiadając słowa. Jakoś stała się nagle normalną dziewczyną.

Po wejściu do pokoju wskoczyła na łóżko i leżała cicho z głową zwisającą w dół. Była to sytuacja, w której było trudno powiedzieć cokolwiek. Usiadłem na podłodze i starałem się znaleźć odpowiednie słowa.

– Moja mama, tata oraz twoja rodzina z pewnością się dogadują.

– ………

Uch, nie słowa. Nie, czułem, że trwanie w takiej ciszy było bardziej nieprzyjemne, więc bez niczego ciągnąłem dalej:

– To spotkanie… Zdaje mi się, że jest dobre. Moi rodzice również wydają się dobrze bawić. Twój ojciec… jest również powód, dlaczego byli w tak dobrym nastroju, ale…

– …Wiem. Cieszę się, że nasi ojcowie rozmawiają ze sobą tak radośnie.

Ach, dostałem odpowiedź. To dobrze.

– Hej, Ise.

– Tak?

– Cieszysz się, że mnie spotkałeś?

… Tego się nie spodziewałem. Buchou kontynuowała:

– Bo ja się cieszę, że spotkałam Iseia. Życie bez ciebie byłoby niemożliwe. Już samo myślenie o tym jest wielkim horrorem. Zajmujesz dużo miejsca w moim sercu, wiesz?

Jesteś dla mnie taka czuła… Jako sługa otrzymałem pochwałę!

– To dla mnie zaszczyt! – odpowiedziałem. – Również się cieszę, że spotkałem Buchou! Przyznaję to bez bicia!… Ale kiedy pomyślę, że Buchou pewnego dnia znajdzie sobie chłopaka… Nie mogę tego wytrzymać… myśli, że odejdziesz gdzieś daleko…

Buchou podniosła głowę i powiedziała:

– Ara, nie znajdę sobie chłopaka. Muszę nawet powiedzieć, że słyszeć to z twoich ust jest trochę lekkim szokiem.

– Ech? Ale przecież musisz mieć męża?

– Prawda. W celu przedłużenia domostwa znalezienie męża jest bardzo istotne.

…? Nie, znów tego nie pojmowałem.

– Zdecydowałam, że sama stworzę sobie męża. Gdybym musiała już mieć męża, sama sobie go wyhoduję, według własnych upodobań. Tak będzie szybciej. Hej, Ise.

– Haah, rozumiem.

Nie rozumiałem tego za bardzo, ale Buchou sama chciała stworzyć sobie męża. Gdybym miał jedno życzenie, to chciałbym być na tym miejscu, ale to samo w sobie było niemożliwe. Przyszły mąż Buchou… Ciekawe jaki mąż by powstał, gdyby to ona się tym zajęła?

Niee, to ja nim chciałem być!... Ale to chyba niemożliwe.

– Myślałam już nad całym ślubem, wiesz? W stylu japońskim byłoby dobrze. Wesele byłoby gdzieś w Japonii. Jeżeli już mowa o pięknym miejscu to…

Już miała to wszystko obmyślone? Nie, chcę ją poślubić!

– ……

Moje usta nagle zostały zamknięte. Owinęła ręce wokół mojej szyi z chuu[15]… Otrzymałem całusa od Buchou!? Uoooooooo! Znów całowałem się z Buchou!

T-te usta! By móc znów ich posmakować! To taki delikatny i czuły kontakt!

Był to mój drugi pocałunek z Buchou! Zrobiłem to! Drugi całus od Buchou! Um, a to nagroda za co? N-nie, detale na bok! Ch-chcę pozostać w tym uczuuuuciu!

Nasze języki splotły się, a robiąc to zostałem odciągnięty do tyłu, a pocałunek, który mógł przerodzić się w coś głębszego, przepadł! Pełno śliny zwisało pomiędzy naszymi ustami, a Buchou wydawała się bardzo żałować tego przerwania.

Uoooo! Tyle śliny pomiędzy naszymi ustami! Czułem, że zaraz umrę z powodu wzruszenia! Nie, w porządku było umierać! Ach, tak jak już myślałem, nie! Jeżeli miałbym umierać, to przed śmiercią chciałbym trochę więcej takich „języczkowych” akcji z Buchou! Nie chciałem, aby uczucie tego lizania z Buchou kiedykolwiek wyleciało z mojej głowy! Było naprawdę niesamowite!

– …Uch.

Tą, która mnie odciągnęła, była Asia, której oczy były załzawione.

– Hej, Asia – przemówiła Buchou. – Nie przerywaj mi, kiedy pieszczę się z Iseiem. Wydawał się tak bardzo cieszyć z tego długo oczekiwanego francuskiego pocałunku, którego tak pragnął… Bardzo ciężko jest stworzyć dobrą okazję, wiesz?

B-Buchou! Twój sposób na bycie czułą w stosunku do podwładnych był wspaniały! Jestem taki szczęśliwy! Dziękuję ci bardzo! Jednak wskutek tego, że te wszystkie bodźce były zbyt mocne, mój mózg chyba wybuchnie!

– … Po prostu… Buchou-san gra nie fair…

– Kto pierwszy, ten lepszy. Nauczyłam się tego podczas walki przeciwko Akeno.

Czegoś ty się nauczyła, Buchou! Uooooo! Buchou i Asia wpatrywały się w siebie! Raz jeszcze mój pokój stał się miejscem walki dziewczyn! Ostatnio działo się to bardzo często! Nagle srebrnowłosa służka przyszła z pomocą.

– Walka nie jest dobra. Myślę, że szczególnie przed oczami Isseia-sama coś takiego jest nierozsądne. – Mówiąc to, rozdzieliła i uspokoiła je.

– Zgadza się, nic dobrego nie wynika z walki. – Do pokoju wkroczył również Sirzechs-sama. Czyżby skończyli już oglądać film? – Wymknąłem się na chwilkę. Muszę o czymś znowu porozmawiać. Rias, to kontynuacja naszej rozmowy za dnia.

Rozmowa? Czego będzie ona dotyczyła? Ach, wtedy, co Buchou i Akeno-san zostały zabrane przez Sirzechsa-sama?

Sirzechs-sama, widząc moją pytającą twarz, powiedział do mnie coś, co wyjeżdżało poza granice mojej wyobraźni:

– Porozmawiajmy o drugim Gońcu.

W rzeczy samej. Drugi Goniec, który został wskrzeszony jeszcze przede mną i Asią.

Część 6[edit]

Następnego dnia w szkole.

Stałem na parterze starego budynku szkoły przy pomieszczeniu, które było „zapieczętowaną klasą”.

Zebrał się tutaj cały klub. Nawet z zewnątrz pokój ten był skrzętnie zamknięty, więc nie dało się nic dojrzeć. Wyjaśnienie, do czego był używany, pozostawało przemilczane, ale… nawiązując do rozmowy, to był tutaj zamknięty Goniec Buchou.

Drugi Goniec… Przez długi czas pozostawał on tajemnicą dla mnie i Asi. Podobno pozostali, z wyjątkiem nowej Xenovii, wiedzieli o tym. Goniec ten był już w szeregach Buchou zanim stałem się diabłem, ale przez różne okoliczności nie mógł wziąć udziału w Rating Game przeciw Raiserowi oraz w walce przeciwko Kokabielowi.

Wracając do rozmowy, to podobno był w posiadaniu niebezpiecznej umiejętności i siły wyższe nakazały jego zapieczętowanie, gdyż Buchou nie była w stanie kontrolować jego mocy. Czym on tak dokładnie był? Czyżby naprawdę stwarzał takie niebezpieczeństwo?

Zeszłej nocy Sirzechs-sama podczas rozmowy w moim pokoju powiedział, że wskutek walki przeciwko Feneksowi i Kokabielowi Buchou otrzymała wysoką ocenę od Czterech Maou, domostwa Wielkiego Króla Baela, domostwa Arcyksięcia Agaresa i innych szanowanych diabłów. Zapieczętowanie drugiego Gońca zostało zniesione, gdyż brano pod uwagę możliwość, że teraz była już w stanie go kontrolować. I właśnie w ten sposób znaleźliśmy się przed „zapieczętowaną klasą”, jednak…

Taśma z napisem „NIE WCHODZIĆ” i z magicznymi pieczęciami mocno oklejała wejście.

– Dzieciak jest tutaj – powiedziała Buchou. – Goniec spędza tutaj cały dzień. Jego poziom mocy obniża się mocno w nocy i, ogranicza się to tylko do tego budynku, może opuszczać ten pokój, jednak odmawia opuszczania tego pomieszczenia. – Skończywszy mówić, zapukała do drzwi i zaczęła tworzyć magiczny krąg.

Czyżby usuwała pieczęć? Gdyby ktoś siedział zamknięty przez pół dnia w tak ciasnym miejscu, nie oszalałby? Ja bym nie wytrzymał. Gdyby mi pozwolono chodzić swobodnie po starym budynku szkoły w nocy, to z pewnością radośnie bym wybiegł z tego pokoju.

– Cz-czy ta osoba jest hikikomori[16]?

Na moje pytanie Buchou skinęła głową i westchnęła. Naprawdę? Hikikomori? Kiba ściągnął taśmę, a Akeno-san pomogła Buchou w usuwaniu pieczęci.

– Dzieciak wewnątrz tego pokoju jest najlepiej zarabiającym demonem z nas wszystkich – powiedziała Akeno-san.

Poważnie! Najlepiej zarabiający… Jak on niby zarabia?

Akeno-san mówiła dalej, niby odpowiadając na moje pytanie:

– Przyjmuje przez komputer specjalne kontrakty od ludzi. Szczerze mówiąc, jest to osoba, która nie chce się z nami widzieć. Tacy ludzie inaczej negocjują i inaczej zawierają znajomości. Rozwiązują wszystko przez komputer. W zawieraniu kontraktów przez komputer, pośród nowych służących, dzieciaki zgarniają ich najwięcej.

Niesamowite! Negocjowanie przez komputer! I przez niego nawiązuje kontrakty z ludźmi!

– Cóż zatem, teraz otworzę drzwi.

Magiczne pieczęci poznikały i przed nami były teraz zwykłe drzwi. Buchou otworzyła drzwi…

– NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE! – !! rozległ się niezwykle piskliwy krzyk. C-co to kurna było?

Buchou nie była tym zaskoczona, tylko westchnęła i wraz z Akeno-san weszła do środka.

– Dzień dobry. Dobrze widzieć cię pełnego energii.

– D-d-dlaczeeeeego?

W środku zachodziła taka wymiana zdań. Sądząc po głosie, była to osoba młoda, pewnie z gimnazjum, ale… dziewczyna? Albo młody chłopak? Nie mogłem tego stwierdzić, ale mogłem powiedzieć, że osoba ta była niesamowicie zdezorientowana.

– Ara-ara, pieczęć została zdjęta, wiesz? Możesz teraz stąd wyjść. No, to wyjdziemy stąd wspólnie? – usłyszałem łagodny głos Akeno-san. Wyczuwałem w nim empatię i uczucie. Czułem, że próbowała delikatnie nawiązać kontakt.

Jednakże…

– Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeee! Tutaj jest dobrzeeeee! Nie chcę stąd wychodzić! Nie chcę spotykać się z luuuudźmi!

……Czy to nie był poważny przypadek hikikomori?

Wymieniłem spojrzenia z Asią i oboje przechyliliśmy swoje głowy. Również na twarzy Xenovii widniało jedno wielkie zapytanie. Tylko Kiba i Koneko-chan pozostawali nieporuszeni. Kiba uśmiechał się gorzko, a Koneko-chan westchnęła.

Postanowiłem zajrzeć do środka. Wszedłem trochę głębiej do pomieszczenia. Zasłony z powodzeniem nie przepuszczały żadnego światła. Ciemność. Pokój był urządzony w dziwny sposób, wyglądał jak dziewczęcy. Szmaciane lalki również znalazły tutaj miejsce. T-trumna? W kącie pokoju stała pojedyncza trumna, taka, która jest używana za granicą. Buchou i Akeno-san stały wewnątrz pokoju. Czyżby Goniec był tuż za nimi? Podchodząc bliżej, ukazała się… bishoujo o szlachetnym wyglądzie, złocistych włosach i czerwonych oczach, które sprawiały, że wyglądała jak lalka. Siedziała na podłodze i sprawiała wrażenie, jakby chciała uciec od Buchou i Akeno-san. Bardzo się trzęsła. Chwileczkę, była ubrana w nasz szkolny mundurek! Nawet więcej, była bardzo śliczna!

– Ooch! Dziewczyna! I na dodatek z zagranicy!

Wspaniale! Kolejna złotowłosa bishoujo, druga po Asi! Jestem taki szczęśliwy! Będą dwie blond bishoujo! Nie mogła mnie spotkać większa radość! Cieszyłem się, jednak Buchou pokręciła głową i powiedziała: – Wygląda jak dziewczyna, ale bez wątpienia jest to chłopak.

……Co? Przez chwilę nie wierzyłem własnym uszom. To były takie absurdalne słowa. B-Buchou, proszę cię, nie żartuj. Przecież to dziecko wygląda jak bishoujo!

– Nie, nie, nie, bez względu na wszystko to jest dziewczyna, Buchou! … Ech? Naprawdę?

– Ma takie hobby, aby ubierać się w damskie ubrania – powiedziała spokojnie Akeno-san.

Ubieranie się w damskie ubrania? To co, ten dzieciak nie nosił tego damskiego mundurku ze względu na to, że był dziewczyną, ale przez to, że mu się to podobało?

– Cooooooooooooooooooooooooooooooooooo!? – krzyknąłem głośno.

Złotowłosa bishoujo… nie, złotowłosy, ubrany jak dziewczyna, chłopak zapiszczał na mój krzyk:

– Eeeeeeek! Przepraszam, przepraaaaaaszam!

Bez jaj! On był chłopakiem!? Nie, nie, nie, bez względu na to, jak się na to popatrzyło, ta część niego było bardziej bishoujo niż niektóre dziewczyny! Naprawdę tego nie pojmowałem! Nawet jego głos był dziewczęcy! Był wzrostu dziewczyny!

– Uwaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! – Złapałem się za głowę i upadłem na podłogę! To było bezsensowne! On był chłopcem, mimo że był tak śliczny! Czy Bóg nie miał litości? Zaraz, przecież nie było żadnego Boga! To było bezlitosne!

Z pewnością źle utożsamiał się ze swoją płcią! Wewnątrz brzucha swojej matki musiał napotkać jakieś dodatkowe przeszkody! Uwaaaa, nie mogę!

– Czy to w porządku mieć tak okrutne życie… Przecież on wygląda dokładnie jak bishoujo… a jest mężczyzną… i ma penisa…

– …Wypowiadanie wulgaryzmów jest zabronione. – Koneko-chan już była w pokoju!

Wybacz, Koneko-chan. Ale to jest naprawdę okrutna historia!

– To bardziej okrutne niż samo jego hobby noszenia kobiecych ciuszków! Pasują tak do niego, że kiedy usłyszałem tę bolesną prawdę, doznałem zbyt wielkiego szoku! Mimo że jest hikikomori, to lubi nosić damskie ubrania! Czy one są po to, aby je komuś pokazywać!?

Na mój krzyk młody transwestyta odparł:

– A-a-a-ale damskie ubrania są super śliczne.

– Nie mów, że są taaaaakie! Kurna! Mimo, że jesteś chłopaaakiem! Rozbiłeś błyskawicznie moje marzenie na kawałeczki! J-ja już sobie wyobrażałem ciebie i Asię, dwójkę blond bishoujo Gońców! Oddaj je! Oddaj moje marzenie!!

– …Twórczość i marzenia ludzkie szybko przemijają.

– Koneko-chaaaaaaan! To wcale nie jest śmieszne!

To było okrutne! Myślałem, że była to dziewczyna, a to był chłopak przebrany za dziewczynę!

– P-p-p-przy okazji, kto to jest? – zapytał Buchou.

– To moi nowi podwładni, którzy dołączyli do mnie, kiedy ty byłeś tutaj – odpowiedziała, wskazując na mnie, Asię i Xenovię. – Pion, Hyoudou Issei; Skoczek, Xenovia; i podobnie jak ty, Goniec, Asia. Wszyscy troje powiedzieliśmy „miło cię poznać”, ale ten dziewczęco ubrany chłopak-kun odpowiedział tylko z przerażeniem:

– Eeeeek! Liczba członków zwiększyła się bardzo!

Nie, czy on miał fobię na punkcie ludzi? To straszne.

– Możemy wyjść? Okay? Wiesz, że to naprawdę dobrze, że nie jesteś już zapieczętowany? – powiedziała łagodnie Buchou. Jednak…

– Nieeeeeeeeeee! Niemożliwe, żebym wyszedł na zewnątrz! Boję się! Boję się świata! Nawet gdybym wyszedł, to będę sprawiał innym tylko same kłopoty!

Wkurzyłem się. Nie mogłem również przebaczyć mu tego, że był chłopakiem o takiej twarzy! Podszedłem do niego, złapałem go za ramię i powiedziałem:

– Hej, Buchou powiedziała, żeby wyjść…

W tym samym momencie, w którym próbowałem go pociągnąć.

– Eeeeeeek! – Wraz z jego krzykiem, przestrzeń przede mną stała się biała.

………Hm? Co? Mimo że powinienem był trzymać teraz go za oba ramienia, to go tutaj nie było. Siedział natomiast w kącie po drugiej stronie pokoju i trząsł się. Hm? Dlaczego? Przecież złapałem go za ramię… – Dziwne. Coś przed chwilą…

– …Coś się stało.

Asia, Xenovia i ja byliśmy zaskoczeni tym tajemniczym zjawiskiem, ale pozostali tylko westchnęli. Kiba i reszta dobrze o tym wiedzieli.

– Nie denerwuj się! Nie denerwuj się! Proszę, nie bij mnieeeeee!

Jak zawsze, dziewczęcy chłopak-kun krzyczał. Co on zrobił?

Akeno-san, zauważywszy moją dezorientację, zaczęła tłumaczyć:

– To dziecko posiada Sacred Gear, który pozwala mu, kiedy tylko znajdzie się w stanie pobudzenia emocjonalnego, na zatrzymanie upływu czasu w polu swojego widzenia na pewien, określony czas.

……Zaraz, zatrzymywanie czasu? Serio? To dziecko, które przypominało bardziej idiotę, posiadało tak potężny Sacred Gear! Posiadał taką zdolność. Właśnie dlatego, przez krótką chwilę, odczuwaliśmy złość. Po prostu nas zatrzymał i sobie uciekł, hm. Mówiąc uciekł, miałem na myśli, że cierpiał na poważną chorobę, która nie pozwalała mu opuścić tego pokoju. To dało się wytrzymać.

– Z racji, że nie jest w stanie kontrolować swojego Sacred Gear, z rozkazu Arcyksięcia i Maou, Sirzechsa-sama, został zapieczętowany – powiedziała Akeno-san.

Mógł zatrzymać upływ czasu. To naprawdę przerażająca zdolność. Jeżeli nie mógł tego kontrolować, to mógł stanowić zagrożenie dla towarzyszy. Niech zgadnę, właśnie taki był powód? Buchou objęła chłopca i powiedziała do nas:

– Ten chłopiec to Gasper Vladi. Jest moim Gońcem. Jak na razie, jest uczniem pierwszej klasy Akademii Kuou… Zanim został wskrzeszony, był na pół człowiekiem, na pół wampirem.


Żywot 3: Mam kouhai[edit]

Część 1[edit]

– Zabroniony Widok Balor?

– Tak – przytaknęła Buchou. – Tak nazywa się Sacred Gear, w posiadaniu którego jest Gasper. Jest bardzo potężny.

– Zatrzymywanie czasu, czy to przypadkiem nie łamie zasad?

– Tak, to prawda – odpowiedziała Buchou – ale twoje dublowanie mocy i dzielenie mocy Hakuryuukou też jest przeciw regułom, wiesz?

R-racja, ale… mimo wszystko, zatrzymując czas można łamać zasady tyle, ile się chce.

– Jedynym problemem jest to, że nie jest w stanie tego kontrolować i właśnie z tego powodu pozostawał zapieczętowany aż do tej pory. Nieświadome aktywowanie Sacred Gear było postrzegane jako duży problem. Dokładnie tak, jak myślałem.

– Jakby nie patrzeć, Buchou, byłaś w stanie sprawić, aby osobnik z tak potężnym Sacred Gear stał się twoim podwładnym, i to z pomocą jedynie pojedynczego pionka.

Na moje słowa Buchou wydobyła z powietrza książkę, zaczęła wertować jej strony, zatrzymując się na jednej z nich, i odwróciła ją w moją stronę.

Spojrzawszy na to, była to stronica objaśniająca Diabelskie Pionki.

– To pionek mutacji.

– …Mutacji?

Na moje pytanie odpowiedział Kiba:

– Różni się od zwykłych Diabelskich Pionków; ciała, które normalnie wymagają więcej niż jednej figury szachowej, mogą zostać wskrzeszone z pomocą jednej – to taki pionek, który jest za to odpowiedzialny.

– Buchou była w posiadaniu takiego pionka – powiedziała Akeno-san.

– Zazwyczaj – ciągnął dalej Kiba – w przypadku wysokoklasowych diabłów, jeden na dziesięciu posiada taką figurę. Jest to nieprawidłowość, która pozostała po czasach, kiedy system Diabelskich Pionków był dopiero wdrążany, jest to pewnego rodzaju błąd, ale prawdopodobnie dla zabawy nie wyeliminowano go. Gasper-kun jest tym, na którego taki pionek został zużyty.

Och, czyli Buchou użyła rzadkiej figury na Gaspera.

– Problemem jest umiejętność Gaspera – powiedziała Buchou.

– Co masz na myśli?

– Posiada rzadko spotykany Sacred Gear i wszystko wskazuje na to, że jego moc wzrasta właśnie wtedy, kiedy on nie jest tego świadom. Może właśnie z tego powodu jego moc wzrasta co dnia… Z poprzedniej rozmowy możemy wywnioskować, że w przyszłości istnieje możliwość, iż osiągnie on stan Łamacza Ładu.

………!

Ł-Łamacza Ładu? Nawet w najbardziej sprzyjających okolicznościach jest to niebezpieczna rzecz, prawda? Jeżeli znajdzie się taki gość, który osiągnie to i nie będzie w stanie tego kontrolować… Już nie mówiąc o tym, że chodzi o Sacred Gear, który zatrzymuje czas!

Może zrozumiała wszystko z mojej zaskoczonej twarzy, gdyż złapała się za czoło i powiedziała ze zmartwioną miną:

– Tak, to sytuacja krytyczna. Jednak, jako że mój awans został uznany, wszystko wskazuje na to, że zostałam oceniona jako zdolna do kontrolowania Gaspera. Może to z powodu, że doprowadziłam Yuuta i Iseia do stanu Łamacza.

Pozostawiając kwestię Kiby na boku, mój Łamacz był ograniczony i niekompletny. Ach, doszły mnie słuchy, że zostałem nieźle doceniony, gdy skopałem tyłek Raiserowi. Moja pani Buchou została doceniona bardziej, niż sądziłem.

I mimo że Smok Wymycia przyszedł nam z pomocą, to byliśmy w stanie doprowadzić do końca konflikt z Kokabielem, nie powodując przy tym większych zniszczeń. I właśnie dlatego według wielkich szych Buchou mogła być teraz w stanie kontrolować Gaspera.

– …Uch, m-mimo wszystko nie chcę, abyście o mnie rozmawiali… – Obok mnie stało kartonowe pudło, z którego przemawiał. Kopnąłem je bezszelestnie. – Eeeeeek! – rozległ się krzyk. Do kogo należał? Rzecz jasna do Gaspera-kun.

Z racji że niezmiernie bał się świata zewnętrznego, wszedł do tego pudła. Ten chłopak… Nienawidził tak bardzo wszystkich miejsc poza tamtym pokojem.

– Wydawanie osądów na podstawie umiejętności, może po Akeno będzie następny. Mimo że mówię, że jest na pół wampirem, to pochodzi z wampirzej rodzinny o czystej krwi i dobrym rodowodzie, a z powodu że jest na pół człowiekiem, posiada Sacred Gear. Niesie pomoc zarówno swoimi wampirzymi mocami, jak jest również świetny w używaniu magii. Gdyby tak nie było, jako Goniec nie pochłonąłby całego pionka. Wow, ten wampirzy hikikomori-kun był niesamowity. Ach, ale jak ze światłem i tym podobnym?

– Buchou, wampiry mają słabość co do słońca, prawda? Nic mu nie jest?

Buchou kiwnęła głową i odpowiedziała:

– W jego żyłach płynie krew wyjątkowych wampirów znanych jako Dzienni, którzy mogą poruszać się za dnia, więc nie ma z tym żadnego problemu. Mimo wszystko, może tego nie lubić.

Dzienni? Heh, są takie wampiry.

– Nienawidzę światła słonecznego! Lepiej byłoby, gdyby słońce znikłooooooooooooo! Rozumiem, rozumiem. Również dla diabłów słońce było naturalnym przeciwnikiem. Mimo wszystko będąc uczniami tej szkoły nie byłoby dobrze, jeżeli za dnia nie chodzilibyśmy na zajęcia.

– Nie chodzisz na lekcje, prawda? Jeżeli nie zaczniesz kontrolować swoich mocy i nie otworzysz się, nie wyniknie z tego nic dobrego, wiesz? – powiedziałem spokojnie, ale on krzyknął:

– Nie! Mi jest wygodnie w tym kartonowym pudle! Powietrze i światło na zewnątrz są moimi przeciwnikami! Proszę, dajcie mi żyć jako chłopiec, który żyje w kartonieee!

……Okropność. Zastanawiam się, co jest z nim nie tak.

– A właśnie, nie potrzebuje krwi? Jest w końcu wampirem, tak?

– Z racji, że jest na pół wampirem – zaczęła odpowiadać Buchou – nie istnieje potrzeba, żeby często ją pił. Jeżeli dostarczysz mu ją raz na dziesięć dni, to nie będzie żadnego problemu. Choć wszystko wskazuje na to, że on sam nie lubi jej pić.

– Nienawidzę krwiiiiiiiii! I ryb teeeeeeeeeż! A także wątróóóóóbki!

Jeżeli jesteś wampirem z tak różnorodnymi upodobaniami, to co ty człowieku zrobisz!?

– ……Wampir do niczego – powiedziała Koneko-chan. Jak zawsze nie okazywała żadnej litości.

– Uwaaaaa! Koneko-chan jest pooooooooodłaaaa!

Chociażby z tego powodu, że oboje chodzili do pierwszej klasy, nie będzie dla niego litościwa? Co? Nawet jeżeli ja byłem starszy, to również i dla mnie nie będzie miła?

– Na razie, do mojego powrotu, pozostawiam Gaspera wam, Ise, Asia, Koneko, Xenovia. Wraz z Akeno idziemy w miejsce, gdzie ma się odbyć spotkanie trzech frakcji. A, Yuuto, Onii-sama chyba chce usłyszeć o twoim Łamaczu Ładu, tak więc idziesz z nami.

– Tak jest, Buchou.

Buchou również nie miała lekko. Zaraz, Kiba został wezwany przez Maou-sama. Czyżby chodziło o święty demoniczny miecz?

Ach, jeżeli dobrze zapamiętałem, miecz ten, z racji że ten Łamacz Ładu był niemożliwy do osiągnięcia, był nieprawidłową formą Sacred Gear. Cóż, chęć zbadania tego nie wydawała się niczym dziwnym.

– Ise-kun, wybacz, pozostawiam Gaspera-kun tobie.

– Tak, spokojna głowa, Kiba. W końcu są tu jeszcze Asia, Xenovia i Koneko-chan, więc coś się nam uda wykombinować. Chyba.

Szczerze mówiąc, to nie byłem pewien… Wampirzy hikikomori. Bardzo martwiłem się o naszą przyszłość.

– Gasper-kun, powinieneś zacząć się przyzwyczajać do świata zewnętrznego, wiesz? – powiedziała Akeno-san w stronę kartonu.

– Akeno-oneesamaaaaaaaaaa! Proszę, nie mów takich rzeeeeczy!

– Ara-ara, twardy orzech do zgryzienia. Ise, pozostawię to tobie.

– Tak, jeżeli prosi mnie Akeno-san, to dam z siebie wszystko!

Nie mogłem zawieść oczekiwaniu Buchou i Akeno-san!

– Tak, zatem Ise, powinnam gruntownie go zdyscyplinować? Słaby mężczyzna to zły mężczyzna. Od małej chciałam zawsze zmierzyć się z wampirem. Pozostaw go mnie. – Z tymi słowami Xenovia pociągnęła za sznur przywiązany do kartonu Gaspera

Zmierzyć się z… zaraz, chcesz zniszczyć Gaspera?

– Eeeeeeeek! N-n-n-nie ma mowy! Nie chcę walczyć z posiadaczką Świętego Miecza Durandala! Zostanę zniszczooooooony!

– Nie krzycz, Gasper. Jeżeli chcesz, to mogę przygotować krzyż i wodę święconą, a także potraktować cię czosnkiem.

– Eeeeeeeeeeeeeeeeeek! Nie czosneeeeek!

Być może był to jego niefart, żeby spotkać Xenovię. Nawet bardziej, Xenovia-san, jeżeli chciałabyś egzorcyzmować diabła, to ty również byś oberwała. Martwię się o przyszłość…

Część 2[edit]

– Hej, zacznij biegać. Jeżeli jesteś Dziennym, to powinieneś dać radę biegać za dnia.

– Eeeeeeeeeek! Nie ścigaj mnie, wymachując Durandalem!

Gdy zastał nas wieczór, nasz wampirek był ścigany przez posiadaczkę świętego miecza.

High school dxd v4 145.jpg

Patrząc z perspektywy kogoś zupełnie z zewnątrz, było to polowanie na wampira. Durandal wydawał z siebie niebezpieczne dźwięki, emitując cały czas świętą aurę. Gasper desperacko uciekał. Cóż, to z powodu, że gdyby dał się jej złapać, to zostałby natychmiast zniszczony.

Xenovia najwyraźniej trenowała go, zaczynając od treningu fizycznego pod banderą „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Była panienką pełną energii jak zawsze. Panienka ta, wymachująca cały czas legendarnym orężem i ścigająca wampira, zdawała się być wesoła.

Gdy głębiej się nad tym zastanowię, to po tym, jak się już tutaj zaaklimatyzowała, to sama powiedziała, że zarówno z tego, co robi, jak i również z tego, co robić musi, czerpie przyjemność.

Pod tym względem pewnie była podobna do Asi, gdy ta również zadomowiła się w naszym mieście. Z racji że obie żyły dość skromnie jako Chrześcijanki, styczność z Japonią i jej kulturą, w której przejawiał się prawie całkowity brak religii, musiała być dla nich czymś zupełnie nowym.

– Mimo że honorem było spotkanie Gońca-san, którym jestem i ja, to nawet nie spojrzeliśmy sobie w twarze… Chlip…

Asia była pełna żalu, a jej oczy były załzawione.

W domu wielokrotnie powtarzała, że „chce spotkać się z drugim Gońcem-san”, że przewiduje spotkanie z nim. I mimo że nadeszło to długo oczekiwane spotkanie, to ze względu, że w maksymalnym stopniu nienawidził ludzi, nic nie dało się zrobić. Cóż, byliśmy diabłami.

Bardziej niż samo nie spojrzenie w twarz naszej Asi… Kurna! Tego nie mogłem odpuścić. Jednak musiałem to znieść. Mimo że był moim senpai jako demon, to pozostawał moim kouhai w szkole. Ja, jako jego senpai, musiałem wytłumaczyć mu parę rzeczy.

Koneko-chan, trzymając w dłoni czosnek, wraz z Xenovią ścigały Gaspera.

– …Gya-kun, jeżeli zjesz czosnek, będziesz zdrowszy.

– Nieeeeeeeeeeeeee! Koneko-chan mi dokuczaaaaaaaaaaaa!

Czy ci dwaj pierwszacy dogadywali się…? Słyszałem, że Koneko-chan potrafiła być bardzo irytująca, ale… czy ona robiła mu krzywdę? Nazywała go nawet „Gya-kun”.

– Och, och, już są przy tym. – Wraz z tymi słowami pojawił się Saji.

– Och, to ty, Saji.

– Yo, Hyoudou. Doszły mnie słuchy, że jest u was podwładny hikikomori, którego pieczęć została ściągnięta, więc przyszedłem rzucić na niego okiem.

– Ach, jest tam. Ten, którego ściga Xenovia.

– Hej, hej, Xenovia-san, ona na poważnie wymachuje tym mieczem. Czy to w porządku? Och, chwileczkę! To dziewczyna! Na dodatek blondynka! – Saji zdawał się być szczęśliwy.

– Wybacz, że to powiem, ale ten chłopak to transwestyta.

Na moje słowa Saji stał się kompletnie przygnębiony. Chyba złamałem mu serce.

– Cóż, to oszustwo – powiedział. – I z racji że ma na sobie damskie ubrania, to chyba po to, by komuś je pokazywać, tak? I jest jeszcze hikikomori. Tutaj występuje zbyt wiele sprzeczności. Naprawdę trudna sprawa.

– Zgadza się – odpowiedziałem. – To niezrozumiały, transwestyczny nawyk. Również ja nie mogę zarzucić niczego stwierdzeniu, że jest mu w tym stroju do twarzy. A ty, Saji, co właściwie robisz?

Był ubrany w dres, na dłoniach miał bawełniane rękawiczki i trzymał małą łopatę, jakiej używa się do klombów.

– To, co widzisz. Zajmuję się klombami. Jest to rozkaz Kaichou z tamtego tygodnia. Hej, ostatnio w szkole dzieje się tak dużo, nie? A na dodatek Maou-sama i reszta również tutaj zdecydowała się przyjść. Robotą Piona samorządu uczniowskiego, mnie, jest zadbanie o to, by szkoła wyglądała pięknie.

Nadymał policzki i zachowywał się jak jakiś bohater, jednak mimo wszystko nie zajmował się dość… dziwnymi pracami? Ble, lepiej się nie odzywać.

[Za Za…]

Gdy skończyliśmy rozmawiać, w pobliżu nas dało wyczuć się czyjąś obecność. Kiedy odwróciłem wzrok w stronę, skąd pochodziła… nie mogłem uwierzyć własnym oczom.

– Heh. Widzę, że podwładni rodzin Maou bawią się.

Mężczyzna ubrany w yukatę, od którego biło zło… Rozpoznałem go.

– Azazel…!

– Yo, Sekiryuutei. Minęło trochę czasu od tamtej nocy.

Wszyscy wpatrywali się w niego z niedowierzaniem, w końcu pojawił się tak niespodziewanie. Wraz z jednym słowem wypowiedzianym przeze mnie, atmosfera kompletnie się zmieniła.

Giiii!

Xenovia trzymała swój miecz w pogotowiu. Może dlatego, że wyczuła tę atmosferę, Asia schowała się za mną, a ja aktywowałem swój Boosted Gear, niby starając się ją chronić. Dlaczego przywódca upadłych aniołów przyszedł do takiego miejsca!?

Saji, będąc w szoku, wyjął zdeformowaną jaszczurkę. Był to jego Sacred Gear.

– H-Hyoudou, przez „Azazela” rozumiesz…!

– Naprawdę, Saji. Kontaktowałem się z tym gościem już wiele razy.

Azazel uśmiechnął się gorzko widząc naszą reakcję. Nie wspominając o pragnieniu krwi, to nie wyczuwałem od niego żadnej chęci do walki.

– Nie mam ochoty walczyć – powiedział. – Hej, co to za postawy, niskoklasowe diabły-kun. Powinniście wiedzieć, że mimo waszej dużej przewagi liczebnej nie wygralibyście ze mną? Nawet ja nie mam zamiaru dokuczać niskoklasowym demonom. Przechadzając się, po prostu wpadłem na pomysł, że odwiedzę miejsce, gdzie są diabły. Czy jest tutaj obecny posiadacz świętego demonicznego miecza? Przyszedłem się z nim zobaczyć.

– Jeżeli chodzi ci o Kibę, to go tutaj nie ma! Jeśli celujesz w niego, to nie pozwolę ci na to!

W końcu Kiba stał się posiadaczem bardzo rzadkiego Łamacza Ładu, to pewnie planował złożenie mu oferty.

– …Naprawdę. Nie będąc w stanie zwyciężyć przeciwko Kokabielowi, tym bardziej nie wygracie w walce ze mną. Rozumiem, posiadacza świętego demonicznego miecza tutaj nie ma. Co za nuda. – Rozciągając szyję, zbliżył się do nas.

Nie wyczuwałem żadnej wrogości. I właśnie dlatego było to przerażające. Z tego wszystkiego trzęsły mi się ręce.

Przeciw Kokabielowi nie byliśmy w stanie zrobić niczego. A teraz przyszedł do nas przeciwnik jeszcze wyższej klasy… w tej chwili nawet nasza natychmiastowa śmierć była możliwa.

Nie chciałem odejść na drugi świat chwilę po tym, jak zobaczyłbym rozpostarte czarne skrzydła… Jeżeli mam umierać, to chcę przynajmniej zrobić coś zboczonego z Buchou!

Azazel wskazał na jedno z drzew.

– Chowa się tam wampir – powiedział.

Gasper kryjący się w cieniu drzewa spanikował. Podchodząc do niego, przywódca upadłych aniołów powiedział:

– Jesteś posiadaczem Zabronionego Widoku Balor, prawda? – zapytał, choć pewnie znał odpowiedź. – Jeżeli nie jesteś w stanie używać go właściwie, to może on stanowić zagrożenie dla innych. Jako Sacred Gear typu wsparcia będąc w stanie wspierać drużynę w jej brakach powinno być okay, ale… Jeżeli już przy tym jesteśmy, to wiedza diabłów na temat Sacred Gear za bardzo nie poszerzyła się. Jeżeli aktywuje się go za pomocą pięciu zmysłów, a wytrzymałość posiadacza nie jest wystarczająca, zacznie działać, stanowiąc przy tym wielkie zagrożenie.

Spoglądał w twarz Gaspera… Spoglądał mu w oczy. Jak tylko Azazel zbliżył się do niego, ten zaczął się cały trząść. Chyba była to oczywista reakcja z jego strony. Mimo wszystko nie wyczuwałem od upadłego anioła niczego dziwnego, ani żadnych złych zamiarów. Jego twarz była pełna zainteresowania. Może właśnie z powodu tego, że inni również to wyczuwali, to nie wiedzieli, co zrobić. Patrząc na to z boku wyglądało to tak, jakby Gasper był atakowany przez upadłego anioła, ale…

Azazel odwrócił się w naszą stronę i wskazał na Saji’ego. Będąc przerażonym, Saji przyjął posturę do walki. Jednak…

– Czy to Lina Absorpcji? Jeżeli właśnie ćwiczyłeś, spróbuj jej użyć. Połącz ją z tym wampirem. Jeżeli aktywuje swój Sacred Gear, jego moc będzie przez ciebie pochłaniana, to nie będzie działał tak bardzo na oślep.

Na jego słowa Saji zdawał się być zakłopotany.

– …M-mój Sacred Gear może wchłaniać moc Sacred Gear przeciwnika? Myślałem, że po prostu absorbuje jego siły i osłabia go…

– Naprawdę – zaczął mówić rozbawiony słowami Saji’ego Azazel – to z powodu tego, że ostatnimi czasy posiadacze Sacred Gear nie próbują dowiedzieć się, jakie są prawdziwe moce ich Sacred Gear. Lina Absorpcji ma w sobie moc jednego z Pięciu Legendarnych Smoczych Królów, Więziennego Smoka, Virtra. Cóż, zostało to odkryte dzięki niedawnym badaniom. Lina ta może połączyć się do dowolnego obiektu i rozpraszać jego moce. Na krótki czas można odłączyć linę od właściciela i podłączyć ją do innej osoby.

– Cz-czyli moja lina… na przykład, mogę podłączyć ją do Hyoudou albo kogoś innego? I wtedy moc przepływałaby na Hyoudou?

– Tak, wraz z twoim rozwojem, liczba lin będzie rosła. Jeżeli tak się stanie, ilość absorbowanej mocy również wzrośnie.

– ………

Saji zaniemówił. Jeżeli Azazel mówił prawdę, to Sacred Gear Saji’ego był niesamowity, prawda?

Nie, nie, przecież ten gościu to przywódca upadłych aniołów! Szef odwiecznych wrogów diabłów! Jasnym było, że to zła osoba…! Takie myśli chodziły mi po głowie, ale nie wyczuwałem żadnej wrogości.

Martwiłem się tym, co powiedział nam Kokabiel:

「Ma bzika na punkcie kolekcjonowania Sacred Gear.」

Czy to miało z tym jakiś związek?

– By ulepszyć Sacred Gear najszybszym sposobem będzie wypicie krwi osoby, która ma w sobie Sekiryuuteia. Gdy wampir napije się krwi, da mu to moc. Cóż, resztę pozostawię wam.

Przywódca upadłych aniołów-san powiedziawszy tak dużo, rzucił nam spojrzenie i zaczął oddalać się. W pewnej chwili zatrzymał się i skierował swoją twarz w moją stronę.

– Przepraszam za Valiego – powiedział. – Nasz Hakuryuukou skontaktował się z tobą na własną rękę. Jestem pewien, że byłeś tym bardzo zaskoczony, prawda? Nie jest normalną osobą, ale z pewnością nie chciał by tak natychmiast doprowadzić do końca sporu pomiędzy Białym, a Czerwonym.

– A co do ciebie, nie przeprosisz za to, że wielokrotnie się ze mną kontaktowałeś bez zdradzania swojej tożsamości? – powiedziałem nieświadomie. Mimo wszystko byłem naprawdę zaskoczony. Żeby klient był przywódcą upadłych aniołów, nawet kiepskie kawały mają swoje granice.

Jednak na twarzy Azazela zawitał figlarny uśmieszek, a on sam odpowiedział:

– Cóż, to moje hobby. Nie przeproszę. – Powiedziawszy to, odszedł od nas.

……

Zostaliśmy sami. Wymieniliśmy się spojrzeniami, ale nie wiedzieliśmy, jak na to wszystko zareagować. Saji, westchnąwszy, powiedział:

– …Na razie, to ja użyję swojego Sacred Gear na naszym świeżaku-kun. W takim stanie niech użyje swojej mocy. W zamian za to, następnym razem będziesz pomagał mi z klombami.

Na jego słowa wszyscy przytaknęli, a trening Sacred Gear Gaspera rozpoczął się.

Saji połączył język Liny Absorbcji do Gaspera i zaczął wysysać jego moc. Tak jak powiedział Azazel, pochłanianie było możliwe… Naprawdę, posiadał dobre informacje na temat Sacred Gear.

W następnej chwili, piłka do siatkówki, którą rzuciliśmy, wraz ze znalezieniem się w zasięgu wzroku Gaspera, zatrzymała się. Przedmioty mogły zostać całkowicie zatrzymane jedynie na kilka minut. W przypadku piłki wyglądało to tak, że pozostawała zawieszona w powietrzu. Gdyby był to żywy organizm, zastygłby on w bezruchu.

Ludzie, którzy zostali zatrzymani, przez ten dany czas, pozostając przez cały czas w nieświadomości, nie pamiętali nic z okresu, w którym byli zatrzymani. Wiedziałem to, gdyż sam tego doświadczyłem. Wyczuwałem złe zamiary, ale nie w takim stopniu, o którym wiedziałem.

Nie było żadnego problemu z przedmiotami, które znajdowały się w zasięgu jego wzroku, ale bez bicia trzeba było przyznać, że jego Sacred Gear był potężny. Im bliżej niego się znalazłeś, tym dłużej zostawałeś zatrzymany, a im dalej – tym większy zasięg miała moc zatrzymania, ale krócej działała.

Z racji że Gasper nie był w stanie używać efektywnie swojego Sacred Gear, to jedynie określone przedmioty mogły zostać zatrzymane. Chyba przybliżyłem już całą sytuację. Ponieważ wciąż niemożliwym dla niego było używanie tego świadomie, zdarzały się przypadki, kiedy się na kogoś spojrzał, a część ciała tej osoby zostawała zatrzymana.

Poważnie, przepraszam za nieświadome aktywowanie.

Gdy do takiego czegoś dochodziło, Gasper krzyczał „Przepraszaaaaaaaaaaaam!” i uciekał, gdzie pieprz rośnie. Złapanie i próby przyniesienia go z powrotem również stanowiły nie lada wyzwanie.

Byłoby dobrze, jeżeli mógłby zatrzymać jedynie piłkę, która się do niego zbliżała, ale było to dla niego bardzo trudne. To mogło być… o wiele bardziej trudne, niż sobie myślałem. Umiejętność Sacred Gear była jedną sprawą, ale trening jego właściciela, Gaspera, był trudnym orzechem do zgryzienia.

Jednak zostałem poproszony o to przez Buchou. Musiałem przy nim trwać. Sprawię, że stanie się wyśmienitym użytkownikiem czasu! Wmawiałem sobie to, żeby podnieść się na duchu.

– I jak? Jakieś postępy?

Buchou przyszła nas odwiedzić, a miała dla nas kanapki. Chyba zamartwiała się o Gaspera, którego moc była wsysana, a on sam wciąż powtarzał „Eek, eek!”.

Zrobiliśmy sobie małą przerwę i zajadaliśmy się kanapkami. Kuh! Tajemniczy składnik robił swoje i były super pyszne!

– Buchou, pychota!

– Fufufu, dziękuję. Nie miałam zbyt dużego wyboru i musiałam zrobić tylko jakieś proste.

Mimo wszystko były wyśmienite! Nawet Saji mruczał pod nosem „pyszne!”.

Akeno-san i Kiba, których z nami tutaj nie było, pewnie byli z Maou-sama.

Buchou była zaskoczona na wieść o przyjściu Azazela, ale odpowiedziała:

– Słyszałam, że posiada rozległą wiedzę na temat Sacred Gear. Doradzał na ich temat… Może miał wolny czas, że dał wam rady… – zaczęła dumać.

Po zjedzeniu dwóch, nie, trzech kanapek zrobionych przez Buchou, Saji powiedział:

– Rias-senpai, będę wracał do mojej pracy z klombami.

– Saji-kun, dziękuję za dotrzymanie moim podwładnym towarzystwa. Masz moje podziękowanie.

Skurczybyk Saji, po usłyszeniu słów Buchou, zaczerwienił się.

– T-to nic wielkiego. Jesteś drogą przyjaciółką Kaichou, a ja sam dowiedziałem się dużo na temat mojego Sacred Gear. Ale muszę zająć się klombami, więc… – Saji był dobrą osobą. Miał niewyparzoną gębę, prawda, ale spędził z nami dzisiaj dużo czasu. – Do zobaczenia, Hyodou. Pracuj ciężko.

– Tak, dzięki.

Kiedy również i ja podziękowałem, Saji oddalił się od nas. Gdy zniknął z zasięgu naszego wzroku, Buchou zwróciła się do Gaspera, który odpoczywał w cieniu drzewa:

– Gasper, wciąż możesz trenować, prawda? Kiedy Saji-kun wyssał twoją moc, ustabilizowała się ona na idealnej wartości. Przez resztę czasu również będę przy tobie.

Ooch! Buchou! Traktowała w końcu dobrze swoje sługi. Jednak co najważniejsze, będzie tutaj z nami! Robiła to dla mnie nawet teraz.

– D-d-dam z siebie wszystkooooo. – Na słowa Buchou Gasper wstał.

W porządku. Także i ja dotrzymam mu towarzystwa do końca dnia!

I właśnie w taki sposób trening Gaspera trwał aż do nocy.

Część 3[edit]

Noc dnia następnego.

Zajmowałem się swoją robotą diabła. Nawet teraz nie mogłem teleportować się do klienta przez magiczny krąg, ale mimo to praca przebiegała bez problemów.

Spotkanie trzech potęg zbliżało się, lecz my, podwładni, byliśmy zobowiązani do wykonywania swoich obowiązków. W końcu w jednym mieście było dwóch Maou-sama, więc nie mogliśmy robić tego, co nam się podobało.

– Co? Czy dzisiaj to ty, Ise-kun? – były to słowa młodego mężczyzny, mojego klienta, który nazywał się Morisawa-san. Powiedział to z zawiedzioną miną i opuszczonymi ramionami.

Był klientem Koneko-chan, a także i moim. Dzisiaj była moja kolej. Wzrok Morisawy-san powędrował w dół. Zdawał się martwić przedmiotem, który był u mego boku.

……Obok mnie stało wielkie kartonowe pudło.

– Co to?

– Oto jedyne w swoim rodzaju mówiące kartonowe pudło.

Bęc!

Gdybym lekko je kopnął, dałoby się usłyszeć krzyk „Eeeeek!”. Tak, był to Gasper, pudełkowy chłopiec. Buchou i reszta stwierdziła, że najlepszym rozwiązaniem będzie, jeżeli zostanie zabrany na diabelską robotę. Przywiązałem to pudło do tylnego siedzenia mojego roweru i pedałowałem z nim aż tutaj. Chciało mi się płakać. Szczerze powiedziawszy, był używany w subtelny sposób, ale tak długo, jak nie przeszkadzał, wszystko było okay. Będę miał ze sobą to pudło…

– Co, co? Co jest w środku? – Zapytał Morisawa-san, zbliżając się do pudła, zanim zdążyłem to zauważyć! Nagle otworzył je i…

Idiota.

– ……

– ……

Ich wzrok spotkał się.

– Fue…

Osoby z antropofobią, kiedy tylko ktoś będzie się w nich wpatrywał, zaczną płakać. Gasper dzielnie znosił to przez chwilę.

– Z twarzy wygląda jak bishoujo, ale w rzeczywistości jest to chłopak. Ma takie hobby, żeby wskakiwać w damskie ciuszki – wytłumaczyłem Morisawie-san.

Jeżeli będzie wiedział od początku, że to chłopiec, to dozna mniejszego szoku. Złapał mnie jednak silnie za oba ramiona i powiedział:

– Ten śliczny dzieciak, nie ma mowy, żeby był dziewczyną! Bardzo dobrze, że jest chłopaaaaakiem!

………!

Co do cholery było z tym jego nalegającym głosem!? Co? Nie protestował przeciw temu, że Gasper był chłopakiem? Naprawdę! Jego oczy świeciły się!

– Możesz wejść! Onii-san nie jest straszny, wiesz? Zabawmy się wspólnie! – słowa Morisawy-san były skierowane w stronę Gaspera. Jego sposób mówienia oraz samo zachowanie były naprawdę zboczone!

– Uuuuuuuuwaaaa… Chlip… – Gasper trząsł się. Zdawał się być wystraszony. Nawet ja bałem się Morisawy-san!

Z drżącymi dłońmi, Morisawa-san wyciągnął ręce w stronę Gaspera…

– Nieeeeeeee! – rozległ się krzyk Gaspera.

Nagle moje zmysły zostały… zatrzymane.

……

Kartonowe pudło zniknęło.

– Co do…? – Morisawa-san również nie pojmował tego, co się z nim stało.

A odpowiedź była prosta – zatrzymanie czasu. Gasper musiał tak się przestraszyć, że nieświadomie aktywował swój Sacred Gear.

Czas dla naszej dwójki przez pewien okres przestał płynąć. Rozglądając się dokładniej po pokoju, w kącie dostrzegliśmy pudło. Hm, tam się ukryłeś. Zbliżyłem się do niego i przemówiłem do zamkniętego kartonowego pudła:

– Gasper, przepraszam, Morisawa-san był trochę straszny, prawda?

– Chlip……Fueeeeee – płakał.

Poddaję się. W takim stanie nie będzie z niego pożytku w pracy.

– Znów go zatrzymałem… Idiota, idiota, idiota, idiota… Jestem idiotą. Zatrzymywanie nie jest niczym dobrym… ale mimo że tego nie chcę…

Gasper… z racji że Buchou powierzyła ciebie mnie, musiałem coś zrobić. Jednak kiedy tylko był przestraszony, to nie mógł niczego robić. Ja również, kiedy on znajdywał się w takim stanie, nie mogłem niczego mu powiedzieć.

Część 4[edit]

– Gasper, proszę cię, wyjdź. To moja wina, że nalegałam, żebyś poszedł wraz z Iseiem – przepraszała Buchou, stojąc przed drzwiami pokoju Gaspera. – Myślałam, że pracując wraz z nim, coś z tego wyniesiesz…

– Fueeeeeeeeeeeee!

Zamknął się w pokoju i płakał tak głośno, że słychać go było w całej okolicy. Nienawidził ludzi, nie potrafił kontrolować swojego Sacred Gear, a innym sprawiał same kłopoty – to zdawało się być jego problemami. Ale mimo wszystko to Morisawa-san go przestraszył.

Buchou opowiedziała mi kilka rzeczy.

Ojciec Gaspera pochodził ze szlacheckiej wampirzej rodziny, ale z racji że jego matka była człowiekiem, jego krew nie była czysta. Podobno wampiry nienawidzą wśród siebie takich „kundli” bardziej niż diabły. Stosują wtedy wobec nich, nawet jeżeli jest to ich własna rodzina, dyskryminację.

Gapser już od małego był prześladowany przez swoje rodzeństwo i nawet kiedy przyszedł do ludzkiego świata, był tutaj traktowany jak potwór. Nie miał miejsca, które mógłby nazwać domem.

Posiadł jednak zarówno zdolności wampirze, jak i ludzkie, wyjątkowy Sacred Gear. Urodził się z nimi obiema i z wiekiem jego moc również rosła. Nawet kiedy chciał się zaprzyjaźnić, jakimś nieszczęsnym przypadkiem aktywował swój Sacred Gear i zatrzymywał tę osobę.

– Hej, Ise, jakbyś się czuł, gdybyś mógł zatrzymać czas? – zapytała mnie Buchou.

– ……Trochę bym się bał.

Kiedy sobie tylko o tym pomyślałem, do głowy przychodziły mi same potworności. Gdybym mógł kontrolować czas, co bym zrobił? Gdyby czas się dla mnie zatrzymał, co bym zrobił? Na pewno by mnie to wkurzało, nawet jeżeli ta druga osoba nic by o tym nie mówiła.

Ludzie, którzy zostali zatrzymani przez Gaspera, pewnie uważali podobnie. Jeżeli w sercu choć raz zrodzi się podejrzenie, to ich dalsze towarzystwo stawało się niemożliwe, a oni sami zaczynali się go bać.

Gasper doświadczał tego raz za razem. Naprawdę przykrym było, że takich krzywd doznawali ludzie, którzy posiadali Sacred Gear. Asia znajdowała się w podobnej sytuacji. Od nazywania Świętą Dziewicą do wiedźmy… Sacred Gear niby były darami od Boga, jednak… przecież jego tutaj nie było, lecz mimo to zaprogramował cały ten system, dzięki czemu Sacred Gear mogły dalej funkcjonować, nie groziło im „wymarcie”. W rzeczy samej jako bronie były one potężne, ale jednocześnie miały moc, aby sprawić użytkownikowi wiele smutku.

– J-ja… ja nie potrzebuję takiego Sacred Gear! B-bo wszystkich zatrzymuję! Tylko ich przerażam! Sprawiam, że mnie nie lubią! Nawet mnie się to nie podoba! Nie chcę zatrzymywać moich p-przyjaciół i t-towarzyszy… nie chcę patrzeć na twarz osoby, którą lubię, a którą zatrzymałem… N-nie chcę… – mówił Gasper, łkając.

Został wyrzucony z własnego domu, w żadnym świecie nie mógł zamieszkać, żył w ciągłym napięciu, a w końcu został zabity przez łowców wampirów. Przygarnęła go Buchou.

Jednak Gasper, będący obdarzony potężną mocą, która nie mogła być kontrolowana przez Buchou, z rozkazu sił wyższych został zapieczętowany. Trwał w tym stanie aż do teraz.

– Ale mamy kłopot… Żeby to dziecko raz jeszcze zamknęło się w sobie… Jako Król dałam ciała – powiedziała załamana Buchou.

Buchou zrobiła wszystko tak, jak należało. Gasper także niczym nie zawinił. To ja ich zawiodłem. Mimo że oboje pokładali we mnie swoje nadzieje i oddali mi Gaspera do towarzystwa podczas mojej pracy, nie byłem w stanie niczego zrobić.

– Buchou, czy spotkanie z Sirzechsem-sama i resztą nie rozpoczyna się za chwilę? – zapytałem.

– Tak, masz rację, ale potrzebuję jeszcze trochę czasu. Muszę być pewna, że Gasperowi nic nie jest…

– Proszę, pozostaw to mnie. Na pewno coś z tym zrobię.

Buchou nie była w stanie odrzucić mojej propozycji, w końcu zebranie to było istotne.

Przywódcy trzech potęg mieli się zebrać w jednym miejscu. To wydarzenie miało wielką wagę. Jeżeli tego samego dnia wydarzyłoby się coś nieodpowiedniego, przepaść pomiędzy nimi powiększyłaby się.

– W porządku. Mam swojego kouhai, w końcu chłopaka! Coś zrobię! – oświadczyłem, wypinając pierś.

Blefowałem. Szczerze mówiąc, wątpiłem w swoje powodzenie. W tego typu sprawach byłem dupa. Jednak musiałem sprawić, żebym w oczach Buchou wyglądał cool.

– Okay, Ise. Mogę na ciebie liczyć?

– Tak!

Po usłyszeniu mojej energicznej odpowiedzi, Buchou odpowiedziała uśmiechem. Ze smutkiem i żalem spojrzała na drzwi do pokoju Gaspera i odeszła. Kiedy tylko zniknęła z zasięgu mojego wzroku, zrobiłem duży wdech i usiadłem pod drzwiami.

– Będę siedział tu tak długo, aż nie wyjdziesz!

Myślałem nad tym dużo, ale będąc kompletnym idiotą, mogłem zrobić tylko coś takiego! Usiąść! Proste i oczywiste! Od czasów starożytnych działało to na ludzi, którzy zamykali się w sobie! Chyba…!

………

Kto dłużej wytrzyma. Trwałem zaciekle w takim stanie przez ponad godzinę, ale nic się nie zmieniło. Nie było też z jego strony żadnych znaków, które świadczyłyby o tym, że miał zamiar wyjść.

……Siedząc tak bezczynnie nie pomogę mu. Spróbowałem rozmowy z nim:

– Boisz się? Sacred Gear i… nas? – powiedziałem do drzwi.

– ……

– Posiadam Sacred Gear, w którym przebywa najsilniejszy ze smoków. A jednak moje życie nie było tak niesamowite jak twoje wampirze lub Kiby. Byłem normalnym uczniem liceum.

Nie miałem pojęcia, jak bardzo do niego docierały moje słowa. Mimo wszystko wyrzućmy z siebie swoje prawdziwe uczucia. Mówiłem dalej:

– Ja… mówiąc szczerze, boję się. Używając smoczych mocy czuję, jak część mnie zamienia się w coś innego. Nie wiem zbyt wiele o diabłach, ani o tym, czym jest smok. Jednak chcę rozwijać się dalej.

Ponieważ nie pozostało mi nic innego.

– Dlaczego? – padła odpowiedź z jego ust. – P-przecież możesz stracić coś naprawdę cennego. Dlaczego ty, senpai, chcesz tak bardzo prowadzić zwykłe, proste życie?

Och, odpowiedział. To dobrze. Słyszał moją historię. Ale na to pytanie było naprawdę trudno odpowiedzieć.

– …Nie… Jestem idiotą i dlatego nie rozumiem tych skomplikowanych rzeczy. Po prostu.

– Tak po prostu?

– Nie chcę widzieć raz jeszcze płaczącej Buchou. Podczas Rating Game wszyscy przegraliśmy. Zostałem pokonany i pobity do takiego stopnia, że nic nie pamiętam. Nie chcę być żałosny… ale nawet wtedy miałem przed oczami obraz płaczącej Buchou. – Mocno zacisnąłem pięści. Wspominanie tego było dla mnie wielką hańbą. – …To było coś. Wyryło mi się na zawsze w pamięci. Nie wspominając o tym, że moi towarzysze byli pokonywani jeden za drugim. Na końcu pozostałem tylko ja… Nawet teraz widzę to w swoich snach. Sen, w którym biegam samotnie po polu walki. Znajduję w końcu płaczącą Buchou, ale nie mogę niczego zrobić…

Giii

Wraz z tym tępym dźwiękiem drzwi uchyliły się.

– …Nie byłem przy tym obecny. – Jego sylwetka wyłoniła się zza drzwi, a on sam zdawał się powstrzymać od płaczu.

– Ach, rozumiem – odpowiedziałem. – Nie winię cię za to. Ale od teraz wszystko będzie inaczej, prawda?

– Ja…ja będę tylko sprawiał same problemy – odrzekł. – Jestem hikikomori, jestem niesamowicie nieśmiały… Nie potrafię używać właściwie mojego Sacred Gear…

Kładąc rękę na jego głowie, spojrzałem mu głęboko w oczy. Jego Sacred Gear znajdował się właśnie tam. Umiejętność zatrzymywania czasu.

– Nie potrafiłbym cię znienawidzić. Jako twój senpai zawsze będę się o ciebie troszczył… Cóż, jesteś moim senpai jako diabeł. Ale poza tym wyjątkiem, to ja jestem nim dla ciebie, więc pozostaw wszystko mnie. Gasper będąc zaskoczonym, zaczął mrugać. Jednak kontynuowałem:

– Użycz mi swojej mocy. Wesprzyjmy Buchou razem. Jeżeli czegoś się boisz, sprawię, że to odejdzie. Mimo że jestem taki, jaki jestem, to noszę w sobie legendarnego smoka, wiesz? – Uśmiechnąłem się, jednak Gasper zdawał się być tylko zakłopotany moimi słowami. – Chciałbyś napić się mojej krwi? – zapytałem. – Ten skurczybyk Azazel potwierdził, że to prawda, więc poprzez jej napicie mógłbyś kontrolować swoją moc.

Tak właśnie brzmiały słowa upadłego anioła. Jeżeli by tak się stało, to moja krew była niską ceną… Czy stanę się wampirem? Słyszałem, że dziewica ugryziona przez wampira również się nim staje, ale… Gasper pokręcił przecząco głową.

– Boję się – powiedział. – Boję się picia krwi bezpośrednio od żywej istoty. Obawiam się nawet mojej własnej mocy… Jeżeli wydarzy się coś więcej niż to, ja… ja…

– Tak – przerwałem mu – nie lubisz być używanym przez swój Sacred Gear. Ale mimo to zazdroszczę ci tej zdolności.

Przez te kilka słów na jego twarzy pokazało się szczere zdziwienie. Co? Co to za reakcja…

– Powiedziałem coś dziwnego? – zapytałem. – Czy zatrzymywanie czasu nie jest takie super? Gdybym posiadał taki Sacred Gear, to by dopiero się działy rzeczy. Z pewnością użyłbym go na dziewczynach z klasy, nie, z całej szkoły, w nieprzyzwoitym celu. Pewnie czołgałbym się po korytarzu i zaglądał im pod spódniczki. Ach, mógłbym zatrzymać B-Buchou, a jej cycki…! Ach, już na samą myśl o tym, że mógłbym robić z nimi to, co bym chciał, sprawia, że nie mogę powstrzymać się od ślinienia! Właśnie! Cycki Akeno-san też są dobre! Patrzenie pod ich spódniczki! Uwaa, nie mogę powstrzymać się od tych dzikich pomysłów! …Zaraz, to nie czas na mówienie takich rzeczy ze śliną kapiącą z moich ust! Aach, Gasper na pewno będzie mną zszokowany i…

Tak myślałem, ale na jego twarzy pojawił się uśmiech.

– Ise-senpai, jesteś miłą osobą – powiedział z najszczerszym uśmiechem.

Uch, mimo że był mężczyzną, to moje serce na chwilę przestało bić. Niebezpieczeństwo!

– Po raz pierwszy ktoś mi tak powiedział. Nikt nigdy mi nie mówił, że zazdrości mi. Nie podając już konkretnych przykładów… Ise-senpai, jesteś zabawną osobą.

Być może była to prawda. Przepraszam za bycie tak rozpustnym. – Rozumiem, Gasper, słuchaj uważnie… Chcę przetransportować moc Sekiryuuteia na cycki Buchou.

Słysząc moje prostackie myśli, Gasper początkowo był zaskoczony, ale stopniowo jego oczy stawały się wilgotne.

– …To niesamowite, Ise-senpai. Posiadać tak potężny Sacred Gear i móc wyjść naprzeciw takim uczuciom… To taki proces myślowy, który do mnie nie dociera. Nie wiem czemu, ale wyczuwam niektóre z twoich myśli i pragnień. Ise-senpai, twoje pożądania są przepełnione męstwem, prawda?

Hahaha, może i mi się wydaje, ale chyba robił sobie ze mnie jaja!

– Tak, właśnie tak! – zacząłem mówić. – To potężny Sacred Gear! Mogę go użyć! Użyję go, aby zaspokoić swoje seksualne zachcianki! Oświadczyłem to już również smokowi, który we mnie mieszka! Będę ssał piersi Buchou! A potem, jako nowy cel, przeleję na nie swoją moc! Nie, dobrze będzie, jeżeli uczynię podobnie z piersiami Akeno-san! Uwaaa! Mam natłok marzeeeeeeń!

Och, niedobrze. Nieświadomie zacząłem nawijać i ślinić się. Niedobrze.

– R-również czuję, że mam w sobie odwagę – powiedział Gasper. – Ale tak naprawdę to tylko trochę…

– Dobrze, dobrze, jesteś dobrym dzieckiem. Spójrz na moją prawą dłoń. – Wyciągnąłem w jego stronę rękę. – Ściskałem nią piersi Buchou, wiesz?

Na moje słowa Gasper spoglądał ze zdumieniem na moją dłoń. Fufufu, było się czym chwalić. Saji znał tę opowieść. Cieszyłem się, że również i Gasper ją poznał. Był w końcu chłopakiem.

– N-naprawdę? – zapytał z niedowierzaniem. – N-niemożliwe… Móc dotknąć swoją panią, która jest wysokoklasowym diabłem… Wokół Iseia-senpai zdarzają się tylko zaskakujące rzeczy…

– A co do przekazania mocy do cycków, to jest to pomysł Maou-sama. Myślałem nad tym, żeby przez całe życie podążać za Maou Sirzechse-sama. Jest niesamowitą osobą! Odkrywa moje ukryte umiejętności!

– Transfer do cycków… użyć w taki sposób Longinusa, który wykracza poza normy… W końcu Maou-sama jest najsilniejszy.

Zanim zdałem sobie z tego sprawę, to siedziałem w jego pokoju i wdałem się w dyskusję.

– Tego można było się spodziewać po Iseiu-kun. Tak natychmiast nawiązać przyjazną rozmowę z Gasperem. – Podczas gdy nieskrępowanie z nim rozmawiałem, pojawił się Kiba. Wszedł do pomieszczenia, niby do niego zaglądając. Czyżby się martwił? Tak jak zawsze, tak i teraz był dobrą osobą.

Dobrze wybrał sobie czas. Z racji że zebrali się wszyscy męscy przedstawiciele klubu, to musiałem coś obwieścić.

– Kiba, muszę o czymś porozmawiać.

– O co chodzi, Ise-kun?

– Ja, ty oraz Gasper jesteśmy mężczyznami.

– Zgadza się. Ale czemu tak nagle o tym mówisz? Co się stało?

– Myślałem nad sojuszem pomiędzy chłopakami z drużyny Gremory.

– To… interesujące. Co masz dokładniej na myśli?

– Wpierw zbieram moc. Potem przekazuję ją Gasperowi, który zatrzymuje całe otoczenie. Wtedy mogę sobie dotykać zatrzymanych dziewczyn tyle, ile tylko tego chcę.

– ……Znów ci po głowie te zboczeństwa. No cóż, ale nie widzę żadnego mojego udziału.

– Nie, ależ jest – odpowiedziałem. – Wchodzisz w tryb Łamacza Ładu i chronisz mnie. Przeciwnik nigdy nie śpi. To bardzo ważna kooperacja.

– Ise-kun, dla ciebie zrobię wszystko, ale… porozmawiajmy o przyszłości trochę poważniej. Twoje pomysły na używanie mocy są zbyt zboczone. Wiesz, że Ddraig będzie płakał z tego powodu?

[Kiba to dobry koleś.]

Nie mów tego takim zapłakanym głosem, Ddraig! Z racji że jestem twoim właścicielem, pomóż mi z moimi erotycznymi pomysłami!

– Kiba, ty draniu! Nie patrz na mnie z takim współczuciem! Ty przystojny skurczybyku! Ty to masz dobrze! Możesz schrupać wszystkie dziewczyny, które chcesz! A ja nie mogę nawet pojedynczej!

– …W końcu to ty, więc kiedy tylko się zorientujesz, to uzależnisz się od tego. Buchou i inni zdają się ciebie bardzo rozpieszczać, więc nie mów takich bzdur… Mówią, że spełnianie siebie to straszna rzecz.

Kiba powiedział coś głębokiego, ale ble, w porządku.

– Okay, męscy towarzysze, porozmawiajmy otwarcie… Pierwsza runda: „Rzecz, którą najbardziej lubisz u dziewczyn!”! Pierwszy mówię ja! Lubię patrzeć na cycki dziewczyn oraz ich nóżki!

Kiba i Gasper uśmiechali się oboje gorzko, ale nie protestowali. Ale nie przeoczyłem faktu, że ręce Gaspera całe się trzęsły.

Bał się. Nie nas samych, ale zatrzymania nas. Obawiał się swojego Sacred Gear, który mógł nieświadomie aktywować. Tego, co przynosił. Gdyby zatrzymał drugą osobę, ta by go znienawidziła. Z powodu tego strachu czuł się przyparty do muru.

Mimo to zabawmy się, jeżeli nawet ma to trwać tylko chwilę. Nie, chcę sprawić, aby czerpał z tego przyjemność.

– Przepraszam, ale będzie w porządku, jeżeli będę siedział w pudle?… Nie zamknę go. Po prostu, kiedy rozmawiam z ludźmi, mogę być spokojny poprzez siedzenie w nim – powiedział Gasper przepraszającym tonem.

Było to godne pożałowania, ale zgodziłem się na to. Nie mogłem temu zaradzić, bo był to pierwszy raz. Zmuszanie go do tego również nie było dobre. Lepiej będzie, jeżeli będziemy oduczać go od pudła stopniowo.

– Ach, co za spokój. To jest to. Pudło jest moją oazą spokoju…

Czy kartonowe pudło znaczyło dla ciebie tak wiele!?

…Mimo wszystko pasowało do niego… Byłem przyzwyczajony, że go w nim widziałem. Pudłowy wampir. Nie wiedziałem, jak na to zareagować, w końcu było to dla mnie coś zupełnie nowego…

– Jeżeli tak bardzo nie lubisz spotkań w cztery oczy, to co powiesz na to… – Zrobiłem dwa otwory w papierowej torbie i nałożyłem ją na jego głowę.

– T-to…

Transwestyta z papierową torbą na głowie. Z dwóch otworów wydobywała się czerwień jego oczu!

– I j-jak? Pasuje mi?

Powoli było mu coraz bardziej do zombie! Bez względu na wszystko, to nie było normalne! Naprawdę się bałem!

– Ach, ale to… Jest dobre, prawda? Chyba mi pasuje…

– Gasper, po raz pierwszy poczułem, że jesteś niesamowity.

– N-naprawdę…? Jeżeli będę to nosił, to moja wartość jako wampir może wzrosnąć…

Tak. Bardziej niż sam wampir, był to zboczeniec na pełnym gazie. Poddaję się. Wszyscy wokół mnie to sami dziwacy.

I tak zboczone męskie rozmówki trwały całą noc. Wiedziałem to, ale Kiba o dziwo również był rozpustny.

Część 5[edit]

Dzień następny, zmierzałem do pewnego miejsca.

Zostałem wezwany przez Akeno-san. Buchou powiedziała, że przyjdzie później, kiedy tylko skończy swoją pracę. Co to za praca? Pierwsze skojarzenia na myśl o spotkaniu z Akeno-san to same zboczone rzeczy, ale z racji że miała do nas dołączyć Buchou, to prawdopodobieństwo tego było zerowe.

Będąc pomiędzy nimi byłem szczęśliwy, ale było to pokomplikowane. Z najmniejszym bodźcem wszystko obracało się w walkę… Walkę o mnie, zwierzątko. Dostawałem więcej, niż na to zasługiwałem! Z punktu widzenia mężczyzny było to nieźle pokręcone.

Szedłem dalej po obrzeżach miasta… Zaraz, tutaj znajdowało się tylko jedno istotne miejsce…Tak, kapliczka.

Uwaaa! Czy ona nie była czymś złym dla diabłów? Jeszcze nigdy nie wchodziłem do świętego miejsca, ale słyszałem, że nie będzie to takie łatwe. Zdawało mi się nawet, że Buchou mówiła mi kiedyś, żeby nawet nie próbować do nich wchodzić…

Myśląc o tym, zauważyłem czyjś cień na kamiennych stopniach. Wytężyłem wzrok i… poznałem tę osobę.

– Witaj, Ise-kun.

– Ach, Akeno-san!?

Była to Akeno-san w stroju służki świątynnej.

Zacząłem wchodzić po schodach. Akeno-san, która szła przede mną, bez zatrzymywania się, powiedziała:

– Wybacz, Ise-kun, że tak nagle cię wezwałam.

– Ach, nie ma sprawy. Nie miałem żadnej roboty. Ale czym jest twoja praca? A i Buchou powiedziała, że przyjdzie później…

– Tak, wiem. Rias ma ostatnie spotkanie ze Sirzechsem-sama odnośnie zebrania trzech potęg.

Nie, strój służki świątynnej Akeno-san był najlepszy. Bardzo do niej pasował. Z pewnością była Yamato Nadeshiko[17]! A może jej przydomek, Kapłanka Gromów, wziął się właśnie z tego? Zaraz, czy my mogliśmy przebywać w kaplicy? Moim pytaniom nie było końca, ale co tutaj robiła Akeno-san?

High school dxd v4 175.jpg

– Nie powinnaś była iść na spotkanie razem z Buchou? Myślałem, że Królowa zawsze jest potrzebna…

– Grayfia-sama tam będzie, poza tym gdyby już do czegoś doszło, to poradziliby sobie nawet beze mnie. Zresztą muszę spotkać się z kimś, kto czeka na górze – powiedziała Akeno-san, a jej wzrok powędrował w górę schodów. Co? Ktoś tu jeszcze był?

Brama torii[18] była coraz bliżej nas. Jeżeli jakiś diabeł próbowałby przez nią przejść, to z pewnością by oberwał… Zawsze mi powtarzano, żeby nie wchodzić do kapliczek, ale…

– To miejsce jest jak najbardziej w porządku. Zgoda została pozyskana w niezbyt legalny sposób, ale nawet diabły mogą tutaj wchodzić. – Mówiąc to, Akeno-san przeszła przez bramę i nic się jej nie stało. Ze strachem zrobiłem to samo, ale nic się nie wydarzyło. Więc naprawdę było w porządku.

Przed moimi oczyma rozpostarła się główna część kapliczki. Wyczuwałem w niej starość, ale swoim wyglądem nie zdradzała tego.

– Akeno-san, ty tu mieszkasz?

– Tak, kapłanka ostatniego pokolenia odeszła. Rias zabezpieczyła ten chram, który nikogo po sobie nie pozostawił.

– Czy to Sekiryuutei? – dobiegł mnie głos osoby trzeciej. Odwróciłem się w bok, a moim oczom… ukazały się trzepoczące złote skrzydła o olśniewającym blasku. Przystojny młody mężczyzna patrzył się na mnie.

Miał na sobie kosztowną białą pelerynę… Nad jego głową unosiła się złota aureola. Zaraz, co, aureola!?

Uśmiechnął się spokojnie i zbliżył się, aby podać mi rękę.

– Miło cię poznać, Sekiryuuteiu, Hyoudou Isseiu-kun.

…Znał moje imię. Kim on był?

Wyczuwając moje wątpliwości, z jego pleców wyrosło dwanaście skrzydeł.

– Jestem Michał, przywódca aniołów. Rozumiem, ta jakość aury, to z pewnością Ddraig. Aż przypominają się niektóre rzeczy.

Był super wielką szychą!


Część 6[edit]

Pod przewodnictwem Akeno-san, ja i Michał… san zmierzaliśmy do głównej części chramu.

Aureola była dowodem na bycie aniołem. Buchou mi o tym mówiła. Cechą charakterystyczną aniołów były właśnie aureole i białe pióra, natomiast ich upadli bracia nie posiadali nad swoją głową tego świecącego owalu, a ich skrzydła były czarne jak smoła. Michał-san miał skrzydła koloru złotego. Wokół niego roztaczała się aura ważnej osobistości.

Wewnątrz tego dość wielkiego chramu znajdowała się spora liczba dużych filarów. Z samego centrum wyczuwałem nieznany napływ mocy, tak wielki, że aż dostałem dreszczy. Ta aura, czym ona była? Wyczuwałem niebezpieczeństwo.

– Prawdę mówiąc, myślałem nad tym, aby cię tym wynagrodzić.

Co? Czy miał zamiar mi coś wręczyć? Spojrzałem się w kierunku, który wskazywał palcem Michał-san. Unosił się tam miecz, który wydzielał świętą aurę.

…Uwaa, to musiał być święty miecz! Nawet taki ignorant jak ja, znał bardzo dobrze tę moc. Wiedziałem, co oznaczała święta aura – w końcu znałem Excalibura i Durandala.

– Oto Jerzy… gdybym powiedział Święty Jerzy, to by został lepiej przedstawiony? Oto Święty Miecz, Ascalon, w posiadaniu którego był zabójca smoków.

Wiesz, nie wiem nic o Jerzym lub Świętym Jerzym.

[To znany zabójca smoków. Cóż, powinieneś trochę się pouczyć.]

Zamknij się! I o co chodzi z tym całym zabójcą!? Czy to już z nazwy nie brzmi niebezpiecznie!?

[Grupa ludzi, którzy z zabijania smoków uczynili swoją pracę… a także termin używany dla broni, której używali.]

…Zabójcy specjalizujący się w smokach. Przerażające. Czy to znaczyło, że również i ja byłem ich celem? Coraz bardziej mi się to nie podobało…

– W ramach specjalnej uprzejmości, daję ci to, bo nawet diabeł taki jak ty, który ma moc smoka, może nim władać. Zanim weźmiesz go w swoje ręce, to myślisz, że mógłby połączyć się z Boosted Gear? – powiedział Michał-san, ale czy takie coś było w ogóle możliwe?

[Zależy od ciebie. Sacred Gear reaguje na twoje uczucia. Jeżeli będziesz tego chciał, powinno się udać.]

Hm, rozumiem. Tak, jak to powinienem był zrobić? Ale przede wszystkim, miałem jedno pytanie:

– Dlaczego mi to dajesz?

Bez względu na to, ile myślałem, zapytałem go o to. Dlaczego dawał mi tę rzecz, która wyglądała na dosyć wartościową? Nie wspominając już o tym, że dla aniołów byłem ich wrogiem. Miałem w sobie smoka, który dawno temu spowodował wiele zamieszania podczas wojny. Uważałem siebie za najgorszą dla nich istotę.

Jednak Michał-san odpowiedział z uśmiechem:

– Jest czas spotkania. Uważam to za wielką okazję, aby trzy potęgi ze sobą współpracowały. Słyszałem, że już o tym wiesz, ale podczas ostatniej wojny… straciliśmy naszego stworzyciela, Boga. Nasi przeciwnicy stracili również Maou podczas walki. Przywódcy upadłych aniołów milczą. Azazel również opowiedział się za nierozpętywaniem kolejnej wojny. Mamy wielką szansę. Szansę, aby pozbyć się niepotrzebnych walk. Jeżeli małe potyczki będą zdarzały się cały czas, to trzy potęgi wcześniej czy później zniszczą się same. Nawet jeżeli to nie zawini, to jakaś zewnętrzna siła może to przyspieszyć. Ten miecz jest prezentem ode mnie dla strony reprezentowanej przez Maou. Oczywiście posłałem również upominek upadłym aniołom. Dostałem osławione święte demoniczne miecze od diabłów, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Haa. Michał-san mówił tak skomplikowane rzeczy. Chyba chodziło o to, że to spotkanie było bardzo ważne, a on chciał zawrzeć pokój pomiędzy wszystkimi stronami.

Mimo wszystko, siły zewnętrzne? To istniały jeszcze jakieś potęgi oprócz tych trzech?

[Co do tego, są inne siły niż te, które zostały zapisane w świętych księgach. Pozostałe systemy mitologiczne również funkcjonują.]

…Co takiego? Ddraig, pierwsze słyszę o tym.

[Zazwyczaj nie opuszczają swojego terytorium, ponieważ został zawarty pakt przeciw wojnie. Mimo wszystko, nie wiemy, jakby zareagowały inne strony, gdyby odkryły, że Bóg z Pisma Świętego nie żyje. To spotkanie będzie również upewnieniem się tego, że nikt nie wypapla na zewnątrz tego, że Bóg umarł.]

???????? Nie łapię. Kurna, w ogóle nie rozumiałem, o czym mówił Ddraig.

W głowie krążyło mi multum pytań. Nie miałem zielonego pojęcia na temat wewnętrznych stosunków pomiędzy diabłami, aniołami i upadłymi aniołami.

Michał-san zaczął znów mówić do mnie, choć dręczyło mnie mnóstwo pytań.

– Doszły nas słuchy, że ten, który się nam sprzeciwił, Smok Walijski, stał się demonem. Jako symbol przywitania i współpracy wręczamy ci ten miecz. Od teraz prawdopodobnie staniesz się celem innych smoków i Smoka Wymycia. Myślałem, że dla „Najsłabszego gospodarza w historii” będzie to przydatne.

Przepraszam za bycie najsłabszym! Ale mimo to ciężko pracuję! Nic z tego nie rozumiałem, lecz wiedziałem, że dawał mi ten miecz.

Ale kurka, dlaczego ja?

– Czy to w porządku, że go dostanę? Ale dlaczego ja?

– Tylko raz trzy potęgi trzymały się wspólnie za ręce. Wtedy, gdy pokonywali białego i czerwonego smoka. Obie te istoty wtargnęły na nasze pola walki i wprowadziły je w nieład.

Słyszałem tę historię już od Ddraiga. W związku z tym, mistrzu Ddraigu, co on mówił?

[…Kto wie.]

Więc zgrywasz głupka. Ble, w porządku.

– Pragnę, aby takie braterstwo znów powróciło, dlatego pokładam swe nadzieje w tobie, w Sekiryuuteiu. To typowo japońskie, prawda?

Zacząłem myśleć, ale… skoro mówił tak szef aniołów, i to z uśmiechem na twarzy, to musiało to być prawdą.

Odwróciłem się w stronę wcześniej wspomnianego miecza. Ale zaraz, mogę go dotknąć? Czy święty miecz nie niesie zniszczenia diabłom? Nie wspominając już o tym, że był to Zabójca Smoków!

Akeno-san powiedziała do mnie, wahającego się z wyciągnięciem ręki:

– W tym chramie nastąpiło finalne dopasowanie tego miecza. Maou-sama, Azazel-sama oraz Michał-sama odprawili nad tym mieczem stosowne obrzędy, które pozwalają teraz diabłu, w którym rezyduje smok, na dzierżenie go.

Poważnie? Musiała to być prawda, skoro mówiła tak Akeno-san. Jeżeli słowa te padały z jej ust, to musiałem w to uwierzyć!

Ze strachem chwyciłem święty miecz, który unosił się w powietrzu… Nic się nie stało. Wyczuwałem świętą aurę, ale nie doznawałem żadnych obrażeń, ani nie spływała na mnie zła moc. Naprawdę było to w porządku?

[Partnerze, skup myśli na Boosted Gear. Ja zajmę się resztą. Myśl o tym, żeby miecz, który trzymasz, połączył się z mocą twojego Sacred Gear.]

Łatwo powiedzieć, no ale…

Aktywowałem swój Sacred Gear, a na mojej dłoni pojawiła się czerwona rękawica. Próbowałem połączyć moc miecza z moją mocą.

Święta aura spłynęła na Boosted Gear. Przeszła przez niego, a ja poczułem wewnątrz siebie złą moc, ale… powoli stawała się przyjazna, a ja odczuwałem, jakby była wchłaniała przez moc Ddraiga.

Kah!

Błysnęło czerwone światło… Rękawica z ostrzem, które wyrastało na przodzie tylnej części mojej lewej ręki.

– …Naprawdę się połączyły.

Niesamowite. Sacred Gear i święty miecz razem. Święty Miecz wyrastał z Boosted Gear!

Na widok tego Michał-san klasnął w ręce.

– Już czas. Muszę iść – powiedział.

Co? Już odchodzisz?

…Ach, zawsze chciałem powiedzieć coś, gdybym spotkał anioła.

– U-um, chciałbym coś ci powiedzieć.

– Czas na konferencję, powiesz mi to po niej. Z pewnością cię wysłucham. Nie musisz się martwić. – Po wypowiedzeniu tych słów, całe jego ciało pokryło się w białym świetle, które w pewnym momencie mocno zabłysło, a wielka szycha aniołów zniknęła.


Część 7[edit]

– Proszę bardzo, herbata.

– Ach, dziękuję bardzo.

Po tym, jak opuścił nas Michał-san, siedzieliśmy samotnie w kapliczce. Znajdowałem się w miejscu, gdzie mieszkała Akeno-san. Mijając wcześniej pokój o wyglądzie typowo japońskim, piłem teraz herbatę w pokoju, który wyglądał na miejsce przeznaczone do tej ceremonii.

Jak dobrze pamiętałem, zaczynało się pić po obróceniu miseczki trzy razy, tak? Raz, dwa, trzy. Gorzka.

Akeno-san patrzyła się na moje poczynania i chichotała cicho.

– Pracowałaś tutaj z Michałem…san nad tym mieczem?

– Tak, w tym chramie została przeprowadzona specjalna ceremonia dla Ascalona.

Zadbanie o spotkanie trzech potęg, a także ten miecz – Buchou i Akeno-san miały wiele roboty… Czy takie były właśnie zadania Króla i Królowej? Powinienem był również pracować, aby nie wchodzić im w drogę i być partnerem Gaspera tak, jak mnie o to poproszono.

…Byliśmy wreszcie sami. Mogłem spytać ją o to, o co chciałem. Przygotowałem się psychicznie i zapytałem o to, co trapiło mnie od czasu walki z Kokabielem:

– Mogę cię o coś zapytać?

– Tak, oczywiście.

– Jesteś córką jednego z przywódców upadłych aniołów…?

Na moje słowa Akeno-san wyraźnie spochmurniała.

– …Zgadza się. Narodziłam się jako owoc miłości upadłego anioła, Barakiela, i matki człowieka.

…A więc było to prawdą. Kokabiel powiedział do niej: „Ty, któraś odziedziczyła swą moc od Barakiela!?”. Akeno-san patrząc się na mnie, mówiła dalej:

– Moja matka była kapłanką w jednej ze świątyń. Podobno pewnego dnia ocaliła życie mojego ojca, Barakiela, który doznał poważnych obrażeń. Z przeznaczenia w tym dniu narodziłam się ja.

Akeno-san miała naprawdę pokomplikowane sprawy rodzinne… Mój dom był zbyt normalny. Uch, no niby ją o to zapytałem, ale teraz nie wiedziałem, co odpowiedzieć.

Gdy ja starałem się wymyśleć, co powiedzieć, z pleców Akeno-san wyrosły skrzydła.

……

Różniły się od naszych. Jedno było demona, a drugie czarne upadłego anioła.

– Skażone skrzydła… Skrzydło diabła i upadłego anioła, posiadam je obydwa. – Pochwyciła w dłoń czarne pióra tak, jakby nimi gardziła. – Nienawidząc tych piór, spotkałam Rias i stałam się diabłem… ale to, co się narodziło, to czarne pióra i pióra demona, odrażająca kreatura, która posiadała je oba. Fufufu, być może pasuje to do mojej osoby, w żyłach której płynie brudna krew. – Akeno-san szydziła sama z siebie. Niemożliwe, Akeno-san, proszę cię, nie mów tak… – Jak się czujesz, Ise, po wysłuchaniu tego? Nienawidzisz upadłych aniołów, prawda? Zabili ciebie i Asię, a nawet próbowali zniszczyć to miasto, nie ma więc mowy, że nie żywisz w ich stronę urazy.

Odpowiedziałem szczerze. Nie sądziłem, żeby kłamanie teraz było czymś dobrym:

– Tak, nie cierpię ich.

Słysząc to, na twarzy Akeno-san pojawił się smutek. Jednak nie zważając na to, kontynuowałem:

– Ale lubię cię, Akeno-san.

Smutek ustąpił miejsca zaskoczeniu.

– Nie będę cię już wypytywał o nic dotyczącego twoich narodzin. Chciałem tylko się upewnić, więc… właściwie to chyba niepotrzebnie pytałem i teraz tego żałuję… Naprawdę przepraszam, czasami zachowuję się tak nieczule…

– Nie o to chodzi – przerwała mi. – Mam w sobie krew upadłych aniołów. Czy możesz mi to przebaczyć? Mimo że narodziłam się ponownie jako diabeł, to fakt, że w moich żyłach krąży ich krew, nie uległ zmianie… Być może dałam ci powód, aby mnie nienawidzić?... Nie, właśnie o to chodzi. Jestem najgorszą kobietą na świecie…

– To nie ma związku. Ach, jak mam to powiedzieć. Akeno-san, jesteś dla mnie miłą senpai. Nie, um, z całą pewnością nienawidzę upadłych aniołów, ale ja myślę, że jesteś inna, Akeno-san, nawet jeśli w twoich żyłach krąży ich krew. Akeno-san to Akeno-san, jesteś wiceprzewodniczącą Klubu Okultystycznego i ani razu nie żywiłem w twoją stronę złości lub niechęci. Nawet po dowiedzeniu się o tym, że masz w sobie krew upadłych aniołów, to nie mógłbym cię znienawidzić. Nawet wiedząc to, lubię cię, więc nie ma żadnego problemu, racja? Co? Co ja kurna plotę? Wybacz, nie potrafiłem dobrać bardziej czułych słów…

Na moje słowa Akeno-san… zaczęła płakać.

Niedobrze. Czy ja ją zraniłem? C-co teraz! Spowodowałem, że dziewczyna płacze! Jednak Akeno-san otarła łzy i powiedziała z uśmiechem:

– …Powiedziałeś zabójcze słowa… Słysząc to… nie powinnam naprawdę wreszcie spoważnieć…

Co? Nie słyszałem do końca tej drugiej części, ale moje słowa były „zabójcze”? Czy powiedziałem coś naprawdę nie tak?

Akeno-san powstała, podeszła do mnie i… objęła mnie.

– A-Akeno-san!?

Akeno-san wyszeptała do mojego ucha:

– Zdecydowałam, zdecydowałam się. Ise-kun, lubisz Rias?

– Co!? U-um, t-tak, oczywiście!

– …To daremne, również jest poważna, więc bycie legalną żoną odpada. Istnieje też możliwość, że Asia-chan nią będzie… Chyba pierwszego i drugiego miejsca nie da się już odbić… Pierwsze miejsce? Drugie? A co to kurna za ranking?

Mając pytająca twarz, Akeno-san mówiła do mnie, cały czas do mnie przylegając. Z-zaraz, chwileczkę, Akeno-san! Nie będę w stanie mógł tego powstrzymać, jeżeli będziesz dawała tyle bodźców swojemu kouhai!

– Hej, Ise-kun.

– T-tak!

– Nie będę miała niczego przeciw trzeciemu miejscu.

– …trzeciemu miejscu?

Trzecie? Miejsce? Czy to miało związek z tymi dwoma wcześniejszymi? Nic nie rozumiem!

– Tak, trzecie miejsce. Myślę, że to dość stosunkowo dobra pozycja. Ale przede wszystkim pozostaje uczucie niewierności, więc będzie to trudne zadanie. Ufufu, Ise-kun, chyba nic się nie stanie, jeżeli będę cię rozpieszczała jeszcze bardziej? Moje uda będą mogły zastąpić ci uda Buchou.

…Nic z tego nie rozumiałem, ale wyłapałem końcówkę o udowej poduszeczce!

– Co? Naprawdę!?

Nie żartujesz!? Udowa poduszeczka w wykonaniu A-Akeno-san! Uwaaa, już przez samo wyobrażanie sobie tego nie mogłem się uspokoić!

– Hej, Ise-kun, mógłbyś do mnie mówić „Akeno”?

– Co? Nie mogę zwracać się do swojej senpai w taki sposób ! – …To przynajmniej jeden raz. Proszę.

Prosiła to z takimi oczyma… Przełknąłem ślinę i wymamrotałem:

– A-Akeno…

– …Jestem szczęśliwa, Ise…

Gyu

Przytuliła mnie jeszcze mocniej. Uwaa, ten głos teraz, to nie było jej dostojne „Ara, ara, ufufu”, ale głos zwykłej dziewczyny!

Powiedziała to tak, jakby się do kogoś przymilała. Nie była „Wiceprzewodniczącą Himejimą Akeno”, ale zwykłą licealistką. Wywarło to coś na moim mózgu. Ale przede wszystkim, Akeno-san była słoooooooooooooooodka!

Zaraz, to uczucie cycków, które na mnie naciskały! Akeno-san była mięciutka, tak jak się tego spodziewałem! Zostałem naprowadzony na jej uda, przygotowania do udowej poduszeczki! Uoooo, pomyśleć, że otrzymam ją trzeci raz w życiu! Nie dało się tego ubrać w słowa, bo była to moja ukochana Akeno-san!

Głaskała mnie po głowie. Było zupełnie inaczej niż z Buchou!

– Ufufu, skradłam Rias jeden z jej specjalnych przywilejów. Jakoś się czuję tak, jakbym robiła coś bardzo złego. Ise-kun, czy nie jest ci przyjemnie?

– T-tak! Jest świetnie!

Ach, uda Akeno-san były takie miękkie! Nie było lepszego miejsca do spania niż to…

– Um, zastanawiam się co by… się stało, gdyby tę scenę widziała Buchou…

– Co o… Buchou? Hej, Ise?

………………

Ten głos…

Poczułem, jak moje ciało nagle całe odrętwiało. Podniosłem się do góry i sztywno odwróciłem do tyłu. A tam stała moja pani, która emitowała najgorszą z możliwych, cały czas poszerzającą się, szkarłatną aurę, niczym dwóch niebiańskich strażników[19]. …Zostanę zabity!

Intuicyjnie o tym myślałem i wyczułem to! Bo bez względu na wszystko, miała na sobie moc zniszczenia!

– B-B-B-B-B-B-Buchou!? T-to, umm…

– To nie jest żadne nieporozumienie… Udowa poduszeczka z uda innego niż moje……!

Zun zun!

Wraz ze wściekłym krokiem zbliżyła się do mnie!

Munzu!

Boli! Złapała mnie z całej siły za policzki! Ałaaaaaaaa!

Zapytała mnie z naprawdę niskim głosem:

– Co z mieczem?

– M-mam go!

– Co z Michałem?

– P-poszedł!

– No to nie masz już co tu robić! Idziemy stąd!

Pospiesznie podążyłem za Buchou, która odwróciła się na piętach. Pochyliłem się przed Akeno-san. Przepraszam, naprawdę.

– Bardzo zazdroszczę o kandydatkę numer jeden, Rias Buchou – mruczyła coś Akeno-san, która została w tyle. Jej głos powrócił do normalności.

Nie słyszałem tego zbyt dokładnie, ale Buchou zatrzymała się za chwilę, złapała mnie za ramię i wraz ze mną odeszła. Chyba chciała, żebym jak najszybciej opuścił to miejsce.

BAC BAC BAC BAC

Dźwięki kroków Buchou, która schodziła w dół schodami chramu, były pełne wściekłości.

Ja, idąc cały czas za nią, milczałem i starałem się tylko nie zostawać w tyle.

Buchou nienawidziła, kiedy jej podwładny, ja, był dotykany przez inne dziewczyny. Wyglądało, że gdy były to Asia lub Koneko-chan to było okay, ale poza tym, nawet jeżeli była to Akeno-san, to nie mogła tego znieść. Nie, no w końcu jeżeli była to bliska jej osoba, Akeno-san, to nie cierpiała tego? Nie, nie rozumiałem w tej kwestii serca mojej pani.

Ale jeżeliby spojrzeć na to z jej perspektywy, wyglądało to na zdradę. Co powinienem był teraz zrobić!? Nie było innej opcji niż przeprosić! Ale, ale, jak miałem przeprosić!? Naprawdę tego nie rozumiałem! Jeżeli Buchou mnie znienawidzi, to umrę ze smutku!

Wytężałem z całych sił mój mały móżdżek, gdy nagle Buchou zatrzymała się. Nie odwracając się, powiedziała:

– Hej, Ise.

O co zapyta? Boję się! Jak mam jej odpowiedzieć!? Nie mogłem znaleźć odpowiedzi!

– T-tak.

Ale tego się nie spodziewałem!

– Akeno to… Akeno.

– Proszę?

– Akeno to fuku-buchou… Ale mimo to jest „Akeno”…… a ja jestem?

Co…? Co miała na myśli? Myślalem, że Akeno-san to „Akeno-san”, ale…

Właśnie dlatego Buchou była…

– Buchou… mylę się?

Kiedy jej odpowiedziałem, zdało mi się, że wzruszyła ramionami.

– ………Zgadza się. Jestem Buchou… Ale „Rias“.

O-o co chodzi? Zdawała się być bardzo przygnębiona. Czyżbym znów powiedział coś nie tak? Nie będąc w stanie znaleźć odpowiedzi, którą by chciała, odrzekłem:

– Tak, Buchou jest moją panią i wysokoklasową diablicą, Rias Gremory… um, Buchou?

Odwróciwszy się, jej twarz wydawała się być naprawdę smutna.

– …Co to za „Kandydatka numer jeden“…! Nie jestem jedyną, która jest tak daleko…!

Jej głos nie był głosem Buchou, pełnym elegancji, ale głosem zwyczajnej dziewczyny… ostatnio wszędzie je spotykałem.



GRIGORI 1[edit]

– Azazel, muszę również iść na to jutrzejsze zgromadzenie?

– Oczywiście, Vali, w końcu jesteś Hakuryuukou.

– …Hej, Azazel. Czy nie wydarzy się już żadna wojna?

– Widzisz tylko walkę. Z pewnością upodobniłeś się do prawdziwego smoka. Jesteś takim typkiem, który długo nie żyje.

– Dobrze mi z tym. Nie chcę żyć długo. Żałuję, że narodziłem się w tych czasach. Świat bez Boga… Chciałbym spróbować go pokonać.

– Naprawdę przypominasz Hakuryuukou. A po pokonaniu wszystkich siłaczy, co zamierzałbyś robić?

– Umarłbym. Nie interesuje mnie taki nudny świat.

Żywot 4: Spotkanie VIP-ów![edit]

Część 1[edit]

Wczesny poranek, ja wraz z Gasperem w lesie znajdującym się niedaleko szkoły trenowaliśmy zatrzymywanie czasu.

– Guuuu… Ise-senpai, jestem zmęczooooony… – powiedział Gasper, przecierając oczy.

– Co to za głos słopppppppppppabeusza!? Musimy spełnić własne marzenia! – Mówiąc to, powróciłem do rzucania piłek.

– Ise-san, piłki. – Asia, która nam towarzyszyła, podawała mi piłki.

Jak zawsze trening polegał na tym, że ja rzucałem nimi, a zadaniem Gaspera było je zatrzymać. Wychodziło mu to teraz raz na jakieś dwadzieścia prób. Ciężka praca popłaca. W porównaniu do pierwszego treningu był to ogromny postęp.

Jakimś cudem musiałem sprawić, że będzie w stanie używać swojego Sacred Gear. Jeżeli mi się nie uda, to nie będę w stanie osiągnąć własnego celu! Chciałem, by mógł jak najszybciej używać swojej umiejętności i z jej pomocą dotykać zatrzymane ciałka dziewczyn!

Wartości dziewczyn ze szkoły zostały już określone. Już zrobiłem harmonogram dla miejsc, w których należy zatrzymać czas, a wszystko zostało obmyślane z dokładnością co do minuty! Wiedziałem również, kiedy były same! Pozostało tylko je zatrzymać! Tylkoo zatrzyyyyyyymaaaać!

Tak przy okazji, to moimi celami były dziewczyny z dużymi zderzakami. W końcu, będąc w stanie je zatrzymać, to niech będą to tylko wielkie cycki!

Przez trening z nim nie byłem w stanie spać w nocy. Nie mogąc powstrzymać moich fantazji związanych z zatrzymywaniem czasu zamartwiałem się tym bez końca za dnia.

Nawet jeżeli przy moim boku spała Asia, a przy drugim Buchou, to nie mogłem zasnąć i już. Tak naprawdę chciałem przytulić Buchou i pobawić się jej cycuszkami, ale… Asia pewnie by się na mnie wściekła… Na drugi dzień po incydencie z Akeno-san, Buchou przez czas trwania lekcji zdawała się w ogóle mnie nie słyszeć, tak jakby nad czymś rozmyślała. Chyba naprawdę miała mnie dosyć, z powodu czego byłem bardzo smutny. Jednak po tym wróciła bez niczego do dawnego „ja”, ale i tak sprawiłem, że Buchou była smutna.

Hm? Poczułem jakiś dyskomfort w ręku, którą nie mogłem poruszać. Gasper przypadkowo zatrzymał moją kończynę.

– E-eek, przepraszaaaaam! – Położył się na ziemi i skulił się.

Uśmiechając się gorzko, powiedziałem:

– Właśnie dlatego mówiłem, że nic się nie stanie, jeżeli mnie zatrzymasz. Jesteśmy w środku treningu, a ty dopiero stawiasz pierwsze kroki, więc to nic takiego. Jeżelibyś zatrzymał całe moje ciało, no, to wtedy byłby kłopot. Ale zdarza ci się to coraz rzadziej, prawda? Zatem nie przerywajmy.

Bez złości kontynuowałem. Jednak Gasper z zakłopotaniem powiedział:

– …Jestem bezużyteczny zarówno jako człowiek, który posiada Sacred Gear, i jako wampir. Sprawiam tylko wszystkim problemy… Muszę bardziej kontrolować swoją moc… J-jestem jakąś podróbką prawdziwego stworzenia… Chlip…

Aach, znów się rozpłakał.

……Tak myśląc nad tym, to on i Akeno-san byli w tej samej sytuacji: rodzice obojga byli z różnych gatunków. Wątpiąc w sens własnego istnienia, z pewnością nienawidzili swojego życia…

Trudno było to zrozumieć, ale wiedziałem, że ci dwoje przez cały czas dźwigali swoje brzemię, z powodu czego bardzo cierpieli.


Cóż, Gasper ciągle był niezdecydowany i irytujący, ale nie mogłem go nienawidzić.

– Obaj jesteśmy w tym samym klubie, Obaj jesteśmy podwładnymi Rias Buchou i swoimi towarzyszami! Więc nie płacz i chodź tu do mnie! – powiedziałem zwykłym głosem, wypinając pierś.

Nie potrafiłem powiedzieć niczego, co wpłynęłoby na uczucia, ale chyba myślałem, że te słowa pasowały tutaj najlepiej. Gdybym stał się nieprzyjemny, to Gasper mógłby się stać nieposłuszny. Byłem jego senpai. Musiałem go poprowadzić! No cóż, jako diabeł to on był senpai dla mnie.

Na moje słowa Gasper otarł łzy i wstał, mówiąc:

– Ise-senpai, daj z siebie wszystko…!


– Tak! Zanim rozpoczną się lekcje, to wyrzucę ci co najmniej sto piłek!

– Zrozumiano! T-to założę na głowę torbę i…

– Przestań! Gdyby Asia to zobaczyła, to rozpłakałaby się!

Asia i Gasper patrzyli na mnie z niezrozumieniem. Nie mogłem pozwolić, żeby Asia zobaczyła tę papierową torbę! Wolałem być zapobiegawczy, niż potem mieć problemy!

– Dajcie z siebie wszystko! Ise-san, Gasper-kun!

– Gasper! Postaraj się, w końcu Asia-senpai, bishoujo, dopinguje cię!

– T-taaaaak! Dziękuję bardzo, Asia-senpaiiiiii!

I tym akcentem wznowiliśmy trening.

Gasper! Ćwiczmy wspólnie! A potem zatrzymujmy dziewczyny!

Jednak, myślałem sobie… nasz mistrz, chciałem osoby, która zostałaby naszym nauczycielem. Ekspert w dziedzinie Sacred Gear, a ponadto posiada wiedzę na temat smoków. Czy taki ktoś w ogóle istniał? Niespodziewanie na myśl przyszedł mi mężczyzna o czarnych skrzydłach, ale… potrząsłem dynamicznie głową i wyrzuciłem ten pomysł z głowy. Niemożliwe! Ten mężczyzna był naszym wielkim przeciwnikiem… Jednak uważałem, że jego wiedza była wielka.

Gdyby był tutaj z nami „nauczyciel”, to z pewnością stalibyśmy się silniejsi.

Część 2[edit]

– Idziemy.

Wszyscy członkowie Klubu Okultystycznego zebrali się w pokoju klubowym. Na słowa Buchou skinęliśmy głowami.

Zgadzało się, dzisiaj odbywało się zebranie trzech potęg. Dzień ten wreszcie nadszedł. Miejscem spotkania miał być pokój nauczycielski w nowym budynku szkolnym Akademii Kuou. Dzisiaj było wolne, teraz była już późna noc. Wszyscy przedstawiciele trzech frakcji już czekali.

Trzeba było również wspomnieć o tym, że cała szkoła została pokryta silną barierą i nikt nie mógł tutaj wejść. Oczywiście do czasu, aż spotkanie się nie skończy, nikt nie mógł również wyjść.

Na zewnątrz bariery ludzie aniołów, upadłych aniołów oraz diabłów pilnowali całej szkoły. Atmosfera zdawała się być bardzo napięta. Kiba przemówił:

– Gdyby jakimś trafem coś się dzisiaj wydarzyło, gdyby spotkanie zostało zakłócone, cała szkoła zamieniłaby się w pole walki…

P-przerażające! Było to zdumiewające. Poczucie rzeczywistości nie było jakieś wyjątkowo silne, ale był to ważny dzień. Musiałem odpowiednio się zachowywać!

Wyszliśmy za Buchou z pokoju.

– B-Buchou! Cała resztaaaaa!

Kartonowe pudło zostało w środku. Oczywiście wewnątrz niego siedział wampirzy hikikomori.

– Gasper, dzisiejsze spotkanie jest bardzo ważne, a ty, z racji że nie jesteś w stanie kontrolować swojej mocy, nie możesz w nim uczestniczyć – powiedziała spokojnie Buchou.

W rzeczy samej. Jeżeli Gasper podczas zebrania wskutek jakiegoś szoku zatrzymałby wszystkich, byłoby to coś strasznego. Z tego właśnie powodu pozostał w pokoju klubowym.

– Gasper, bądź grzeczny, dobrze?

– Tak, I-Ise-senpai…

– Zostawiłem tutaj moją przenośną konsolę, więc jakbyś miał ochotę, to możesz na niej zagrać, masz też trochę słodyczy, śmiało je jedz. Zostawiłem ci również papierową torbę, więc gdybyś poczuł się samotny, to załóż ją.

– T-taaaaak!

Dobrze. Skinąłem głową i poszedłem za Buchou.

Kiba z uśmiechem powiedział do mnie szeptem:

– Ise-kun, w końcu jesteś opiekuńczy.

– Pozostaw tę sprawę mnie, na pewno coś zrobię z tym moim chłopięcym kouhai… – powiedziałem to głosem pełnym pewności, ale po raz kolejny blefowałem. Nie byłem pewien tego, ile jeszcze tak pociągnę. Ale mimo wszystko chciałem zrobić coś dla Gaspera.


Część 3[edit]

Puk puk

Buchou zapukała do drzwi pokoju, w którym miało odbyć się spotkanie.

– Proszę wybaczyć. – Buchou otworzyła drzwi, a tam…

Świetny i uroczyście nakryty stół. Było wokół niego pełno ludzi, a ci, których rozpoznałem, siedzieli. Panował spokój i cisza, a każdy miał poważną minę.

Gulp

Z podenerwowania przełknąłem ślinę. Asia chwyciła mnie za kraniec koszuli w przejawie niepokoju, a ja, aby ją choć trochę uspokoić, chwyciłem delikatnie jej dłoń.

Strona diabłów. Sirzechs-sama, Lewiatan-sama. Ach, obsługiwała się Grayfia-san. Stała obok przy wózku i przygotowywała herbatę.

Aniołowie. Złoto-pierzasty Michał-san i nieznana Anielica-san. Normalni aniołowie mieli w końcu białe pióra, ale co ważniejsze, była niesamowitą pięknością. Na pewno jej uroda była anielskiej klasy! Ach, no przecież była anielicą.

Upadli aniołowie. Azazel ze swoimi dwunastoma rozpostartymi skrzydłami oraz Smok Wymycia, Vali. Patrząc na mnie, usta Azazela uśmiechały się. Ooch, dziś nie miał na sobie yukaty, ale czarną płachtę pełną ozdób. Tak jak się tego spodziewałem, nie założyłby na takie spotkanie yukaty.

Sirzechs-sama i Lewiatan-sama również mieli na sobie ubrania z licznymi ozdóbkami.

– Moja młodsza siostra i jej rodzina – przedstawił nas Sirzechs-sama pozostałym. Buchou ukłoniła się. – Byli obecni podczas ataku Kokabiela, który miał miejsce kilka dni temu.

– Słyszałem raport. Dziękuję raz jeszcze – podziękował Buchou Michał-san. Buchou, zachowując się spokojnie, ukłoniła się raz jeszcze.

– Przepraszam bardzo za Kokabiela, który spowodował wam tyle problemów – bez chwili wahania powiedział Azazel.

Usta Buchou drgnęły.

– Usiądźcie tam. – Wraz ze słowami Sirzechsa-sama, Grayfia-san poprowadziła nas do krzeseł przy ścianie. Sona Kaichou już tutaj siedziała.

Buchou usiadła obok niej. Ja zająłem miejsce obok Buchou, później po kolei siadali Akeno-san, Kiba, Asia i Koneko-chan.

Gdy wszyscy już siedzieli, Sirzechs-sama przemówił:

– Teraz, gdy wszyscy już przybyli, przedstawię warunki tego spotkania. Osoby tutaj obecne wiedzą o najważniejszym i zabronionym temacie, to jest o nieistnieniu Boga.

Co? Kaichou również o tym wiedziała?… Spojrzałem się na nią, ale nie wydawała się być jakoś szczególnie zaskoczona.

Czyżby została poinformowana o tym jeszcze przed Buchou przez swoją onee-sama, Lewiatan-sama?

Grayfia-san, tak jak zawsze, wyglądała tak, jakby również o tym wiedziała.

– Zatem, wiedząc o tym, kontynuujmy.

Tymi słowami zebranie trzech potęg rozpoczęło się.

Przebiegało ono sprawnie…

– My, aniołowie… – powiedział Michał-san.

– Zgadza się – powiedział Sirzechs-sama. – Tak byłoby lepiej. Jeżeliby tak pozostało, to trzy potęgi zeszłyby na drogę totalnej destrukcji.

– Cóż, nie ma jakieś szczególnej rzeczy, nad którą moglibyśmy się rozwodzić

Były przypadki, w których cały ten pokój mógł zostać wprost zamrożony, kiedy tylko odezwał się Azazel, ale zdawało mi się, że przywódca upadłych aniołów specjalnie tworzył taką atmosferę, co go bardzo bawiło.

Ooch, VIP-y prowadziły rozmowę, ale ja nic z niej nie rozumiałem. Nie wiedziałem, co się działo, ponieważ jako diabeł byłem wciąż nowy.

Diabły, anioły upadłe i te zwykłe – z całą pewnością były to wartościowe konwersacje, ale ja nic z nich nie rozumiałem! Nie, bez względu na wszystko musiałem umysłem pozostać tutaj, ale mój mózg… Tak… nie mogłem nic na to poradzić i spojrzałem się na cycki Buchou, która siedziała tuż obok mnie.

Ach, cycuszki Buchou… Z całą pewnością były wielkie. Moje ciało znało uczucie ich dotyku, a ja za niedługo poznam ich smak, ale… zrobienie kroku naprzód było bardzo trudne.

Buchou zauważyła, że gapiłem się na jej piersi i gorzko się uśmiechnęła. Uścisnęła moją dłoń. Jej ręka trochę drżała… czyżby się denerwowała?

Cóż, nic dziwnego – brała udział w istotnym spotkaniu i musiała zdać raport z walki. Nawet Buchou nie mogła pozostać obojętna. Wszystko wskazywało na to, że ta konferencja zapisze się na stałe na kartach historii.

Nie mówiąc niczego odwzajemniłem uścisk. Buchou, jeżeli chcesz, to użyczę ci swojej siły, kiedy tylko zechcesz.

– Ara-ara, Buchou i Ise obściskują się w połowie spotkania – powiedziała szeptem uśmiechnięta Akeno-san.

– Czerpię odwagę z ręki Iseia. To w końcu najbardziej skuteczny sposób.

Buchou! To zaszczyt! Jeżeli chcesz mojego męstwa, to weź go tyle, ile tylko chcesz!

Ale co ważniejsze, Akeno i Buchou zdawały się być pogodzone, to dobrze. Łaa, miałem zamiar pogładzić jej piersi.

Konferencja trwała dalej i wreszcie nadeszła pora Buchou.

– Cóż zatem, Rias, mogłabyś opowiedzieć nam o incydencie, który miał miejsce kilka dni temu?

– Tak, Lucyferze-sama. – Kiedy została wywołana przez Sirzechsa-sama, powstała wraz z Akeno-san oraz Kaichou i mówiły o ataku Kokabiela. I w ten sposób przedstawiciele trzech potęg usłyszeli o tym.

Buchou streszczała przebieg całego wydarzenia z wielkim spokojem. Jej ręce trzęsły się, z pewnością bardziej nie mogła się denerwować.

Na skutek jej przemowy coś pomiędzy trzema frakcjami mogło ulec zmianie. Bez względu na odwagę Buchou atmosfera w tym miejscu mogła przekształcić się w bardzo nieprzyjemną. Poza tym Buchou była w podobnym wieku co ja i, co ważniejsze, była dziewczyną.

Każdy z VIP-ów, który usłyszał raport, wzdychał, marszczył brwi, uśmiechał się… każda osoba zareagowała inaczej.

– Oto wszystko. Raport wydarzenia, którego ja, Rias Gremory, oraz domostwo tutaj oto diabłów doświadczyło. – Buchou, powiedziawszy wszystko, usiadła na „Dobra robota, usiądź” Sirzechsa-sama. Świetnie, Buchou!

– Dziękuję, Rias-chan☆. – Lewiatan-sama puściła oczko do Buchou.

– No, Azazel. Po tym szczegółowym raporcie chciałbym poznać opinię Naczelnika upadłych aniołów. – Na słowa Sirzechsa-sama wzrok wszystkich utkwił na czarnowłosym upadłym aniele.

Azazel uśmiechnąwszy się z odwagą, zaczął mówić:

– Nawiązując do wydarzeń sprzed kilku dni, Kokabiel, przywódca naszej Centralnej Grupy, Grigori, zatajał wszystko przed pozostałymi przywódcami, również przede mną, i działał niezależenie od nas. Za jego usunięcie odpowiada Vali. Sąd wojskowy Grupy skazał go na wieczne zamrożenie w Kokytos. Nigdy już z niej nie wyjdzie. Szczegółowe objaśnienie tego wszystkiego zostało zawarte w dokumentach, które dostaliście, prawda? To wszystko.

Michał-san westchnąwszy, powiedział:

– Wyjaśnienie to chyba gorsze być nie mogło, ale… Słyszałem, że ty sam nie knujesz niczego przeciwko nam. Czy to prawda?

– Aach, nie interesują mnie wojny. Gdy Kokabiel ubliżył mi, nie powinniście byli również zdać raportu z tego? – odpowiedział Azazel.

Kokabiel powiedział wiele złego o swoich przełożonych. Azazel wobec wojen pozostawał obojętny. Interesowały go tylko Sacred Gear.

– Azazel – przemówił Sirzechs-sama – chcę zapytać o jedną rzecz, ale dlaczego przez ostatnie dekady wcielałeś w swoje szeregi tylko posiadaczy Sacred Gear? Wpierw myślałem, że zbierasz ludzi, aby wzmocnić się przed ewentualną walką, ostrzegłem cię nawet przed wojną przeciw niebiosom lub nam, ale…

– Tak, bez względu na to, ile upłynęło czasu, nie wszcząłeś przeciw nam walk. Kiedy dowiedziałem się, że wokół ciebie kręci się Smok Wymycia, stałem się o wiele ostrożniejszy.

Zdanie Michała-san było podobne, jak Sirzechsa-sama. Słysząc wypowiedzi tych dwóch, Azazel uśmiechnął się gorzko i powiedział:

– To wszystko ze względu na badania nad Sacred Gear. W takim przypadku powinienem wysłać wam wyniki tych badań również i wam? Nawet prowadząc te badania, nie rozpętałbym przeciw wam wojny lub czegokolwiek podobnego. Ostatnio w ogóle straciłem zainteresowanie wojną. Pasuje mi świat taki, jaki jest teraz. Surowo zakazałem moim podwładnym, żeby mieszali w politykę ludzką. Nie mam również zamiaru, aby mieszać się w sprawy religijne, ani w interesy diabłów… Niech to, czy nikt z trzech frakcji mi nie ufa?

– Racja.

– Zgadza się. – Dokładnie tak☆.

Powiedzieli zgodnie Sirzechs-sama, Michał-san oraz Lewiatan-sama. Jak bardzo nie można było ufać Naczelnikowi upadłych aniołów…?

Na te słowa Azazel podrapał się za uszami.

– Che – powiedział. – Myślałem, że jesteście lepsi niż Bóg lub poprzednie pokolenie, Lucyferze, ale sprawiacie wiele kłopotów. Potajemne badania nie za bardzo wam pasują, hm? Ach, rozumiem… Cóż zatem, pokój. Czy taki nie był pierwotny zamiar? Anioły i Diabły?

……

Pokój. Zaraz, czy to nie oznaczało, że wszyscy go pragnęli?

Na propozycję Azazela wszyscy przez krótki okres pozostawali w wyraźnym szoku.

Siedzącą obok mnie Buchou i nawet Kaichou, która była tuż przy niej, wydawały się być nieźle zaskoczone. Chyba słowa Azazela o pokoju musiały być rzeczą, którą miało się być zaskoczonym. Nie mogło być, ta propozycja… została złożona przez niego.

Cóż, nawet dla mnie, który nie za bardzo orientował się w tym wszystkim, taka propozycja złożona przez przywódcę z jednej potęg była niesamowitą rzeczą. Może byłem świadkiem historycznego wydarzenia? Michał-san zaskoczony słowami Azazela, uśmiechnął się.

– Tak – powiedział – również miałem zamiar zaproponować pokój Diabłom oraz Grigori. Nawet gdybyśmy niczego nie zmieniali i nasze stosunki pozostawałyby takie, jak były, to niosłoby to ze sobą tylko zniszczenie dla świata. Ja, przywódca aniołów, mówię to, ponieważ… pierwotna przyczyna wojny, Bóg oraz Maou, już nie istnieje.

Azazel wybuchnął śmiechem.

– Ha! Uparty Michał zaczął mówić! – rzekł. – Mimo że zawsze mówił o Bogu, Bogu i tylko Bogu.

– …Straciłem wiele rzeczy – odpowiedział. – Mimo wszystko nie widzę sensu w poszukiwaniu rzeczy, które nie istnieją. Naszą powinnością jest, aby prowadzić ludzi. My, Serafini, uważamy podobnie, że najważniejszą rzeczą jest dbanie o boże dzieci i wspomaganie ich.

– Hej, hej, mówiąc tak, staniesz się „upadłym”… Tak myślałem, ale przejąłeś władzę nad systemem, prawda? Świat stanie się dobry. Różni się całkowicie od tego, kiedy my „upadliśmy”.

Jakoś, pewnie ze względu na te wszystkie skomplikowane słowa, nie rozumiałem tego, ale brzmiało to jak międzywymiarowy żarcik.

Sirzechs-sama również wyraził swoje zdanie, które było takie samo:

– Jesteśmy tacy sami. Nawet jeżeli prawdziwego Maou nie ma tutaj z nami, to aby przedłużyć gatunek, diabły muszą przeć na przód. Nawet my nie chcielibyśmy wojny… Gdyby została rozpętana kolejna wojna, nacja diabłów zostałaby zniszczona.

Azazel przytaknął na słowa Sirzechsa-sama.

– Tak – powiedział. – Gdyby wybuchła następna wojna, trzy frakcje wzajemnie by się zniszczyły, co wpłynęłoby na ludzki świat i dobiegłby on kresu. Jeszcze przed chwilą Azazel żartował, ale teraz stał się poważny.

– Uważacie świat bez Boga za coś złego? Myślicie, że bez niego nie mógłby on istnieć, że zgniłby od tego zła? Wybaczcie, że tak mówię, ale nie o to chodzi. Zarówno mi, jak i wam, żyje się dobrze tak, jak teraz – powiedział Azazel, rozkładając ramiona. – Świat może istnieć bez Boga.

…Zdawało mi się, że z tego wszystkiego zrozumiałem tylko te słowa.

Żyłem w tym świecie bez Boga; wydawało mi się, że nie miało to większego wpływu na życie wielu ludzi. Z całej tej trudnej gadki, którą uraczył nas Azazel, jedynie słowa „Świat może istnieć bez Boga” zdawało się, że wyryły się głęboko w moim mózgu.

Po tym temat rozmowy zmienił się na możliwości wojny i tym podobne rzeczy. Z jakiegoś powodu obecne potęgi militarne i wszystkie trzy frakcje rozprawiały o obrazie wojny. W porównaniu z tym, co było jeszcze nie tak dawno, poziom napięcia wyraźnie spadł. Może zrozumieli, że nikt nie chciał wojny?

– No, to wszystko?

Na te trzy słowa Sirzechsa-sama VIP-y odetchnęły z ulgą. Cóż, wyglądało na to, że część z ważną rozmową dobiegła końca.

Hm, minęła już chyba godzina od czasu, kiedy spotkanie rozpoczęło się? Długo. Nie lubiłem zbyt bardzo długich rzeczy. Już lepiej byłoby poruszać się.

Podczas gdy Grayfia-san podawała herbatę, Michał-san skierował swój wzrok w moją stronę.

– Cóż zatem – zaczął – dyskusja z pewnością przebiegła pomyślnie, chyba w porządku byłoby, gdybyśmy wysłuchali sprawy Sekiryuuteia-dono.

Oczy wszystkich patrzyły się na mnie. Aaaa! N-nie denerwuj się. Ale co ważniejsze, Michał-san pamiętał o tym, co zaszło w chramie. Tego właśnie można było się spodziewać po przywódcy aniołów!

Sprawa, o którą chciałem poprosić Michała-san… Odwróciłem głowę w kierunku Asi i przygotowałem się. Wpierw musiałem mieć jej pozwolenie.

– Asia, mogę zapytać Michała-san o ciebie?

Była tym zaskoczona, ale zgodziła się.

– Jeżeli chcesz o to zapytać, to nie mam nic przeciwko. Ufam ci, Ise-san. – Dała mi pozwolenie z uśmiechem na twarzy.

Dlatego spytałem go:

– Dlaczego wygnaliście Asię?

Na moje pytanie skierowane do Michała-san wszyscy zdawali się być zaskoczeni. „Dlaczego pyta o to właśnie teraz?” – pewnie tak myśleli. Przepraszam. Ale bez względu na wszystko chciałem zapytać o to Aniołów. …Asia, która ufała bezgranicznie Bogu – dlaczego została wyklęta przez Kościół? W przeciwieństwie do upadłych aniołów, które zabiły Asię, odczuwałem, że po stronie zwykłych aniołów również istniała wina, której nie można było przebaczyć.

Michał-san odpowiedział z powagą:

– Mogę tylko za to szczerze przeprosić… Po śmierci Boga pozostał tylko system, który zarządzał boską opieką, łaską i cudami. System ten, mówiąc prosto, sprawiał, że występowały cuda i tym podobne rzeczy, a stworzył go Bóg. Efekty świętych rzeczy, takich jak egzorcyzmy i krzyże, są również sprawką tego systemu.

Rozumiem, obrażenia, które są zadawane diabłom, kiedy dotykamy krzyży, są dziełem tego systemu. Hm, spróbujmy zadać szefowi aniołów jeszcze trochę pytań.

– Gdy Bóg umarł, w tym… systemie wystąpiły pewne problemy… to właśnie chcesz powiedzieć?

Na moje pytanie Michał-san skinął głową.

– By być szczerym – mówił – zadaje on ogromne obrażenia tym, którzy go używają, z wyjątkiem samego Boga. Wliczając w to mnie, każdy z Serafinów był w stanie jakoś włączyć system, ale… w porównaniu do czasów, kiedy żył Bóg, boska opieka oraz łaska dla tych, którzy wierzą w Niego, nie jest zupełna… Niezbyt fortunna rzecz, ale liczba tych, którzy mogą zostać zbawieni, jest ograniczona.

No, wspomniał o tym, ale Kokabiel chyba o tym mówił. Coś o tym, że nie ma Boga i jest nałożony limit na ilość osób, które mogą zostać ocalone.

– Z tego też powodu zaistniała potrzeba, aby trzymać z dala osoby mające powiązania z kościołem, które mogą mieć wpływ na system. Jako przykład tych, którzy go mają – część Sacred Gear, Zmierzch Uzdrawiania Asi Argento wlicza się w to. Twój Boosted Gear oraz Divine Dividing również.

– Asia wlicza się, ponieważ może leczyć również upadłe anioły i diabły?

– Tak – przytaknął ponownie Michał-san. – Jeżeli wśród wyznawców znajduje się osoba mogąca leczyć upadłe anioły i diabły, będzie miała ona wpływ na wiarę osób w jej otoczeniu. Źródłem życia istot żyjących w niebie jest wiara naszych wyznawców. Właśnie z tego powodu Zmierzch Uzdrawiania jest zabronionym Sacred Gear, który ma wpływ na system. A przykładem takiego wpływu mogą być…

– Ludzie, którzy wiedzą o nieistnieniu Boga, prawda? – przerwała Xenovia.

– …tak, zgadza się, Xenovio – mówił dalej Michał-san. – Strata ciebie była dużym ciosem, nawet dla nas, ale oprócz nas, Serafini i część wysoko postawionych aniołów oraz stosowna ilość ludzi, którzy wiedzą o tym, zbliżają się do miejsca z bezpośrednim połączeniem i następuje wielkie oddziaływanie na system… Bardzo przepraszam. Nie ma innej rady, niż uczynienie ciebie i Asi Argento heretyczkami. – Wraz z tymi słowami Michał-san pochylił głowę przed Xenovią i Asią.

High school dxd v4 217.jpg

Ooch, najwyższy z aniołów przepraszał je! Obydwie wpatrywały się w niego ze zdziwieniem. W rzeczy samej, nie miały pojęcia, jak zareagować. Xenovia potrzęsła głową i uśmiechnęła się.

– Nie, Michale-sama, proszę nie przepraszać – powiedziała. – Aż do tej pory znajdowałam się pod opieką kościoła. Czuję lekkie podirytowanie, ale znając powód, nie widzę już potrzeby, aby pytać dlaczego.

– Fakt, że zostałaś wskrzeszona jako diabeł, to nasze przestępstwo.

– Wszystko jest w porządku… Początkowo trochę żałowałam, ale rzeczy, których nie mogłam robić za czasów, kiedy służyłam Kościołowi, rzeczy, które były mi bronione, teraz zabarwiają moje codzienne życie. Tymi słowami z pewnością mogłabym rozzłościć innych, ale… jestem zadowolona z mojego obecnego życia.

Właśnie tak myślała Xenovia o życiu z nami… Było w niej coś nie z tego świata, ale ogólnie była z niej dobra dziewczyna.

– Michale-sama, ja również czuję, że jestem szczęśliwa – powiedziała Asia. – Bo mam teraz wiele ważnych dla mnie osób. A także spotkałam i rozmawiałam z Michałem-sama, którego podziwiam! To zaszczyt! Na ich słowa na twarzy Michała-san zawitał wyraz ulgi.

– Przepraszam. Jestem pełen wdzięczności za wasze wyrozumiałe serca. Pozostawię Durandala tobie, Xenovio. Jesteś w rodzinie siostry Sirzechsa, tak więc będę spał spokojnie ze świadomością, że nie znajduje się on w posiadaniu kogoś, kto używałby go według własnej woli. – Azazel patrzył cały czas na Asię, która zauważyła to. Jej ciało zadrżało. – Moi podwładni zabili ją i chcieli całą sprawę przemilczeć. Słyszałem o tym cały raport.

– Zgadza się, Asia już raz umarła – powiedziałem do niego. – N-nawet mnie zabili Upadłe Anioły, ale Asię! Mogło się to wydarzyć w miejscu, którego nie znasz, ale Upadli Aniołowie, którzy cię podziwiali, zabili ją na wzgląd na ciebie.

Wiedziałem, że nie miałem prawa głosu na tym zebraniu. To, co wydarzyło się wcześniej, było kwestią Michała-san. Teraz chodziło o moją własną urazę.

Buchou ostrzegła mnie, mówiąc „Uspokój się, Ise”. Wybacz, Buchou, ale bez względu na wszystko musiałem…

– Tak, to prawda, eliminujemy tych, których Sacred Gear może stanowić dla nas zagrożenie – odpowiedział Azazel. – Patrząc na nas, jak na organizację, wydaje się to być bardziej oczywiste, nieprawdaż? Mając świadomość, że dana osoba może w przyszłości ci zagrozić, będziesz chciał się jej pozbyć. Właśnie dlatego również zginąłeś i ty. A powodem było, że człowiek bez żadnego talentu, czyli ty, mógł biegać sobie swobodnie na wolności z mocą Sekiryuuteia, której nie był w stanie kontrolować, co byłoby tragiczne w skutkach dla nas lub świata.

– Dzięki tobie stałem się diabłem.

– Nie podoba ci się taki stan rzeczy? Cóż, przynajmniej wszyscy wokół ciebie wydają się być zadowoleni z faktu, że nim zostałeś.

Mówił prawdę. Buchou, a także Sirzechs-sama i moi towarzysze cieszyli się z tego powodu. Tak jak powiedział, gdyby pozostał człowiekiem i miał w sobie moc Ddraiga, to nie mam pojęcia, co by mogło się wydarzyć. Nawet mimo że stałem się diabłem, to wciąż nie byłem w stanie jej poprawnie kontrolować, ale gdybym był dalej człowiekiem, no to byłoby naprawdę kiepsko.

– P-podoba! Wszyscy są dobrymi ludźmi i traktują mnie bardzo dobrze! A-ale!

– Nawet gdybym teraz przeprosił, to nic to nie zmieni. Dlatego też myślę nad czymś, co tylko ja mogę zrobić, abyś ty ustał na dwóch nogach.

? Nie mogłem zrozumieć jego słów. Co miał na myśli?

– Cóż zatem – mówił dalej – czas, żebyśmy wysłuchali opinii innych osób, które zdają się mieć wpływ na losy świata. Niepokonany Smok-sama. Vali, co chciałbyś zrobić ze światem?

Na jego pytanie Hakuryuukou uśmiechnął się, po czym odpowiedział:

– Do szczęścia potrzebni mi są tylko silni ludzie, żebym mógł z nimi walczyć.

…Czy ty się dobrze czujesz? Poważnie lubisz tylko walkę? Wydawało się to być nowością dla pozostałych. Wzrok Azazela powędrował na mnie.

– Sekiryuutei, a jakie jest twoje zdanie?

Nawet jeżeli o to pytasz… Odpowiedziałem, drapiąc się po policzku:

– By być szczerym, nie rozumiem tego wszystkiego za dobrze. Jakoś na wskutek tych wszystkich szczegółów w moim mózgu panuje istny chaos. W dodatku mam na głowie swojego podopiecznego demona, więc nawet jeżeli mam powiedzieć, co myślę o świecie, jakby to ująć, nie mam żadnych takich specjalnych życzeń.

Takie były moje prawdziwe myśli. Co do świata byłem obojętny.

– Jednakże jesteś jednym z tych, którzy są w stanie zmienić go. Jeżeli nie zajmiesz odpowiedniego stanowiska, to dla każdego stojącego wysoko, jak na przykład ja, będzie trudno podjąć jakiekolwiek kroki. Mimo wszystko nie wiedziałem, co odpowiedzieć.

– Hyoudou Issei, pozwól, że wytłumaczę ci to w łatwy i przystępny sposób. Jeżeli będziemy prowadzić walki, ty także będziesz musiał brać w nich udział i to na pierwszym froncie, a jeśli dojdzie do czegoś takiego, nie będziesz mógł przespać się z Rias Gremory.

– ……!

C-co takiego!?

– Jeżeli zawrzemy pokój, nie będzie powodu, by walczyć. W takim przypadku najważniejszymi rzeczami będzie przedłużenie własnego gatunku oraz dobrobyt. Będziesz mógł każdego dnia starać się z Rias Gremory o dziecko. I jak teraz? Zrozumiałeś? Jeżeli się walczy, to nie ma seksu. Jeżeli pokój, to możesz uprawiać seks cały czas. Co wybierzesz?

Po raz pierwszy w pełni zrozumiałem wypowiedź Azazela! Rozumiem! Jeżeli będzie pokój, to będę mógł robić zboczone rzeczy z Buchou! Nie, zaraz, czy ja mogłem robić z nią takie rzeczy? Znaczy się, czy byłem odpowiednią osobą?

Jednak mimo wszystko! Jeżeli będzie pokój, to pewnego dnia będę mógł zrobić to z Buchou! To dopiero!

– Wybieram opcję z pokojem! Tak, pokój! Pokój jest najlepszą opcją! Chcę robić to z Buchou! – wyrzuciłem z siebie swoje pragnienia.

Nie zwróciłem uwagi na Buchou, która siedziała obok mnie. Jej twarz przybrała kolor dojrzałego pomidora.

– Ise-kun, pamiętasz, że Sirzechs-sama jest tutaj z nami? – powiedział Kiba z gorzkim uśmiechem.

Ach… racja.

Sirzechs-sama prychnął. Oj, nie jest dobrze. Muszę szybko coś wymyślić! Coś przekonującego!

– Um… ja… dla mnie, ponieważ jestem idiotą, więcej niż połowa tego, co było tutaj powiedziane, pozostaje niejasne. Jednak mogę powiedzieć, że moc, którą posiadam, jest potężna i będę jej używał dla moich towarzyszy. Buchou, Asia i Akeno-san są również członkiniami klubu, więc jeżeli zostaną narażone na niebezpieczeństwo, to je ochronię!… Chociaż chwileczkę, wciąż jestem słaby. Ale co mogę na to poradzić? Nawet gdybym miał ryzykować własne życie, będę trwał przy boku… – Podczas gdy ja siłowałem się z tymi słowami, to uczucie zaatakowało.

…Moje ciało zostało na chwilę zatrzymane.

Zgadza się, było to uczucie, którego doznawałem będąc zatrzymanym przez Gaspera.

Część 4[edit]

– …Ara?

Kiedy wszystko powróciło do normalności, wnętrze pokoju troszeczkę się zmieniło.

Michał-san wyglądał przez okno, a Sirzechs-sama i Azazel z poważnymi minami prowadzili rozmowę.

– Och, Sekiryuutei powrócił – powiedział Azazel na mój widok.

– C-coś się stało?

Rozglądając się dookoła można było podzielić osoby się tutaj znajdujące na dwie grupy: na tych, którzy mogli się poruszać oraz na tych, którzy tego robić nie mogli. Wszystkie duże szychy poruszały się. Sirzechs-sama, Lewiatan-sama, Grayfia-san, Michał-san oraz Azazel, a także Vali zdawali się być zdolni do poruszania.

Członkowie klubu…

– Z mojej strony to chyba tylko ja, Ise, Yuuto i Xenovia są cali.

Zaraz, Buchou! Tak się cieszę, że możesz się ruszać!

Tak jak powiedziała Buchou: Asia, Akeno-san, Koneko-chan i Kaichou były zatrzymane. Żeby nawet Akeno-san…

– Ise nie jest zatrzymany, ponieważ ma w sobie Sekiryuuteia, Yuuto posiada nieprawidłowy święty demoniczny mecz, który osiągnął stan Łamacza Ładu. Xenovia tuż chwilę przed tym, jak się to stało, przywołała Durandala.

Tak jak powiedziała Buchou, Xenovia dzierżyła w dłoniach niebezpieczny miecz, który cały czas emanował świętą aurą. Zdecydowała się go teraz schować i święty miecz powrócił do szczeliny czasoprzestrzennej.

– Moje ciało zapamiętało uczucie zatrzymywania… Kiedy czas znalazł się na krawędzi zatrzymania, pomyślałam, że mogę użyć mocy Durandala, aby się przed tym uchronić i jak widzę, był to dobry pomysł.

Dziewczyna ta zapamiętała uczucie zatrzymywania czasu!? Jak zawsze zdolności jej ciała były przerażające…

– W każdym razie, Buchou, co się stało?

– Najwyraźniej…

– To zamach terrorystyczny – przerwał Azazel Buchou, która chciała mi odpowiedzieć.

…Zaraz! Zamach terrorystyczny!? Podczas tak ważnego spotkania, na którym miały zapaść decyzje w sprawie przyszłości świata!?

– Chciałbyś rzucić okiem na zewnątrz? – Azazel wskazał głową na okno. Podszedłem do niego i…

Kah! Pełno błysków! Łaaa! Co to!? Budynek wydawał się trochę trząść…

– Jesteśmy pod ostrzałem. Zawsze, kiedy jedna z potęg chce zawrzeć pokój z pozostałymi, znajdą się tacy, którym nie będzie się to podobać i za wszelką cenę nie będą chcieli do tego dopuścić. – Azazel wskazał na zewnątrz.

Kiedy skierowałem swój wzrok w kierunku, który pokazywał, znajdowały się tam ludzko-podobne istoty, które wisiały w powietrzu nad boiskiem szkolnym. Przyglądając się im uważnie, dało się dostrzec osoby, które przypominały magów, ubrane w czarne płachty i strzelające w nas czymś, co przypominało magiczne pociski.

Na szczęście atak ten zdawał się nie zadawać żadnych szkód nowemu budynkowi szkoły. Jednak z drugiej strony nie widziałem, aby ich ogień słabł. Czy to byli ci terroryści? Jaki mieli w tym cel… no raczej, oczywistym było, że chcieli przerwać to spotkanie, nie?

Azazel, który stał tuż przy mnie, uśmiechnął się bez cienia lęku.

– To tak zwani czarodzieje – powiedział. – To rodzaj magii, który został zaczerpnięty z systemu magicznego diabłów przez legendarnego czarnoksiężnika Merlina Ambrożego i odtworzony jako czarodziejstwo… Na podstawie mocy, jaką każdy z nich emanuje, strzelam, że znajdują się na poziomie średnioklasowego diabła.

Zatem faktem było, że ci goście byli silniejsi ode mnie!

– Mówiąc w skrócie, ludzie są w stanie używać mocy podobnych do mocy diabłów. Chociaż, rzecz jasna, niemożliwym jest, że mogą sami stać się nimi. Szczególnie dużo kłopotów przysparza osoba, która posiada Sacred Gear i nauczyła się magii. Cóż, ich atak nie jest w stanie zniszczyć tego budynku, z powodu silnej bariery ochronnej stworzonej przeze mnie, Sirzechsa oraz Michała, która otacza całe to miejsce. Choć przez to jesteśmy tutaj uwięzieni.

Ta osoba wiedziała dużo rzeczy. Nic więc dziwnego, że był jednym z najwyższych, ale zadziwiające było, że potrafił tłumaczyć rzeczy prostymi słowami.

– C-co więc z tym zatrzymaniem czasu, które przed chwilą się wydarzyło?

– Najwyraźniej użyli Sacred Gear albo magii, aby przelać moc na Sacred Gear tego półwampirzego dziecka i na siłę wprowadzili go w stan Łamacza Ładu. Tylko tymczasowo, ale mimo to był w stanie zatrzymywać osoby i przedmioty będące poza zasięgiem jego wzroku… Jego zdolność okazała się być całkiem spora. Cóż, chociaż jak widać, wciąż mu trochę brakuje, aby zatrzymać nas, największe szychy.

Niemożliwe! Gasper, który został w pokoju klubowym, został porwany i wykorzystany!?

– Ale przelali moc? Istnieją inne Sacred Gear z taką możliwością?

– Boosted Gear łączy w sobie prawie nieskończone dublowanie mocy i transfer mocy. Są również inne Sacred Gear z tymi mocami. Sacred Gear, który dubluje, a także transferujący Sacred Gear. Wszystkie Longinusy są po prostu połączeniem jednej zdolności z inną. W gruncie rzeczy łączą w sobie potężne moce, które nie powinny być złączone. „Może Longinusy narodziły się wskutek błędów w systemie Sacred Gear stworzonym przez Boga” – takie jest jedno z naszych zdań, zdań Grigori. Mówiąc w sposób dla ciebie możliwy do zrozumienia, faktem jest, że istnieją inne moce, które mogą używać transferu.

Wielkie dzięki za twoje wytłumaczenie w prostych słowach! …Co to, Gasper został wykorzystany, czyli tak jak myślałem!? Buchou do mnie podeszła.

– Gasper stał się bronią w rękach terrorystów… – powiedziała. – Gdzie do cholery pozyskali informacje o moim podwładnym…? Ponadto użyli jego mocy na to ważne spotkanie…! Jeszcze nigdy nie czułam się tak znieważona!

Ooch! Onee-sama emanowała czerwoną aurą! S-straszne!

– Przy okazji – wtrącił się Azazel – wojska upadłych aniołów, aniołów i diabłów na zewnątrz budynku również zostały zatrzymane. Rany, rodzina Rias Gremory jest okropna. – Położył rękę na jej ramieniu, jednak ona natychmiast ją odtrąciła.

Trącaną rękę skierował z westchnieniem w stronę okna. Nagle niezliczona ilość włóczni światła pojawiła się na niebie… Baa! Wszystkie runęły w dół, jak tylko Azazel opuścił dłoń i spadły wprost na czarodziejów.

Terroryści próbowali ratować się magiczną barierą, jednak włócznie bez problemu przeszły przez nią i było po magikach! Łaaaa! Niesamowite! Tak szybko!

Ich ciała jak powódź rozlały się po terenie szkoły! W jednej chwili stało się to potwornym widokiem! Ten ich Naczelnik był naprawdę silny! Czy to bestia, która niszczy jednym atakiem!? Zakończył to wszystko jednym ruchem i to bez żadnych widocznych przygotowań!?

– Szkoła jest okryta barierą – zaczął Azazel – ale mimo to oni pojawili się wewnątrz jej. Musi znajdować się tutaj magiczny krąg, który pozwolił im na teleportację lub jakaś osoba stąd jest połączona z bramą wewnątrz bariery, przez którą można wejść z zewnątrz. Inną kwestią jest to, że jakby zwiększyli moc Zabronionego Widoku Balor jeszcze bardziej niż przed chwilą, istniałaby możliwość, że byliby w stanie zatrzymać również i nas. Zatrzymując nas i zawzięcie ostrzeliwując budynki chcieli nas zniszczyć. Muszą mieć dużo wojsk.

Wyprzedzając spojrzenie Azazela, na terenie szkoły w rozmaitych miejscach zaczęły świecić magiczne kręgi. Wyszły z nich istoty takie same, jak grupa magików, która przed chwilą została pokonana. A może znów byli to czarodzieje!? Jeszcze więcej!? Wciąż ich przybywało!

– Będą to robić cały czas – powiedział Azazel. – Będę pojawiać się cały czas, nawet jak ciągle będziemy ich pokonywać. Mimo wszystko jeżeli tak dobrze na nas trafili i dobrali taką technikę, może to oznaczać, że mają osobę o dużej wiedzy wewnątrz nas. Czy jest tu jakiś zdrajca?

Właśnie powiedział coś naprawdę szokującego. Zdrajca? Proszę, nie mów takich okropnych rzeczy.

– Możemy stąd uciec? – zapytałem.

– Nie, nie możemy. – Azazel potrząsnął przecząco głową. – Tak długo, jak bariera osłania szkołę, nie możemy stąd wyjść. Ale gdyby została ona ściągnięta, świat ludzi mógłby odnieść szkody. Musimy poczekać, aż pojawi się ich przywódca. Jeżeli zabarykadujemy się tutaj na pewien czas, zmęczy ich czekanie i ujawnią się. Chciałbym jak najszybciej dowiedzieć się, kto jest ich mózgiem. Poza tym, gdybyśmy do nich poszli i zaczęli bezmyślnie wybijać jednego za drugim, prawdopodobnie postąpilibyśmy tak, jak właśnie chce tego wróg.

S-skomplikowane. Musimy więc tylko poczekać, aż przeciwnik pokaże swoją prawdziwą twarz!

– My, przywódcy, nie możemy wykonywać żadnych ruchów bez wcześniejszych przygotowań. Jakkolwiek, naszym pierwszym i głównym celem jest odbicie Gaspera ze starego budynku szkoły, który stał się „bazą” terrorystów – powiedział Sirzechs-sama.

Rozumiem. Czyli obecna sytuacja sprawiła, że Gasper stał się znów niebezpieczną osobą numer jeden? Gdybyśmy dostali się pod ogień nieprzyjaciela, podczas gdy Maou-sama byliby zatrzymani, to nie byłoby zbyt wesoło!

– Onii-sama, ja pójdę. Gasper jest moim podwładnym. To moje zadanie, aby go odzyskać. – W oczach Buchou dało się dojrzeć silną wolę walki. Sirzechs-sama niespodziewanie zaśmiał się.

– Wydaje mi się, że już to mówiłem – powiedział. – Rozumiem osobowość mojej młodszej siostrzyczki… Ale mimo wszystko, jak masz zamiar się tam dostać? Na zewnątrz aż roi się od czarodziejów. Zwykły teleport jest zablokowany przez magię.

– W starym budynku szkoły – mojej bazie – znajduje się wciąż niezużyta figura Wieży, która jest bezpiecznie schowana.

– Rozumiem, Roszada, co? Pewnie prędzej spodziewaliby się, że pójdziemy go im odebrać, więc taki ruch pomógłby nam dorwać przeciwnika, który ma opuszczoną gardę. Będą spodziewać się jakieś sztuczki z naszej strony.

Słyszałem o tym. Roszada – technika, która pozwalała na błyskawiczną zamianę miejsc Króla i Wieży. Podobno była to jedna ze specjalnych technik używanych podczas Rating Game.

Innymi słowy Buchou mogła natychmiast teleportować się do starego budynku szkoły! Niesamowite! Tego właśnie można było się po niej spodziewać!

Teleport, czyli nie musimy wychodzić na zewnątrz! Atak w samo centrum wroga! Przeciwnik będzie na pewno tym zaskoczony! Może nawet ten „mózg”, o którym wspomniał Azazel, nie będzie się tego spodziewać i wyjdzie z cienia!

– W porządku. Jednak pójście w pojedynkę byłoby czystą głupotą. Grayfia, możliwym jest, aby przeteleportować więcej niż jedną osobę Roszadą przez mój system magii?

– Tak, możemy zastosować prostą technikę ceremonii, jednak pozwoli nam to na transport naszej ojou-sama i jeszcze jednej osoby.

– Rias i ktoś jeszcze…

– Sirzechs-sama, ja pójdę! – krzyknąłem, podnosząc rękę do góry.

Chodziło o mojego ważnego kouhai. Wraz z Buchou musieliśmy go ocalić! Wzrok Sirzechsa-sama zatrzymał się na chwilę na mnie, ale zaraz po tym powędrował w stronę Azazela.

– Azazel – powiedział – nawiązując do plotek, prowadziłeś badania nad swobodnym użytkowaniem Sacred Gear przez pewien czas, prawda?

– Tak, zgadza się, ale co ci chodzi po głowie?

– Dałoby radę kontrolować Sekiryuuteia?

Azazel zamilkł na pytanie Sirzechsa-sama. Jednak, Naczelnik upadłych aniołów sięgnął do kieszonki na swojej klatce piersiowej i…

– Hej, Sekiryuutei – powiedział do mnie.

– J-jestem Hyoudou Issei!

– Zatem Hyoudou Issei. Weź to. – Rzucił coś w moją stronę.

Złapałem to i przyjrzałem się temu – wyglądało to jak bardzo szerokie pierścienie, które zakładało się na całą dłoń. Znajdowało się na nich wiele warstw dziwnych znaków. Ozdoba? Widząc moje zakłopotanie, Azazel powiedział:

– To bransolety, które w pewnym stopniu pozwalają na kontrolę nad Sacred Gear. Jeżeli znajdziesz wcześniej wspomnianego pół wampira, załóż mu jedną. Pomoże mu to w kontroli jego mocy.

– Ale one są dwie…?

Tak, były dwie. Jedna dla Gaspera, a druga dla…

– Ta druga jest dla ciebie – odpowiedział. – Nie udało ci się opanować mocy Smoka Walijskiego, zgadza się? W takim razie załóż jedną z nich. Będziesz mógł przejść w stan Łamacza Ładu nie płacąc żadnej ceny, ale tylko na krótki czas. Bransoleta zostanie wzięta w miejsce twojej ofiary.

…Hej! Naprawdę? Jeżeli założę to na rękę, będę mógł wejść w Łamacza Ładu?

– Jako efekt uboczny, czasowo usuniesz pieczęci, które zostały na ciebie nałożone. Moce twojego Piona zostały zablokowane, prawda?

Skąd on o tym wiedział? Zostało zużyte na mnie osiem Pionów, ale z racji że nie posiadałem siły, aby móc kontrolować tę moc, została ona ograniczona przez Buchou.

– To moje osobiste zdanie, ale jeżeli rozchodzi się o figury, to Ddraig pochłonął siedem, a ty jedną, racja? Nie, to bardziej siedem i dziewięć dziesiątych oraz jedna dziesiąta. Promocja podkłada potrzebne fundamenty, aby Ddraig mógł pokazać swoją prawdziwą siłę. Mimo wszystko, faktem pozostaje, że uwalniając moce Ddraiga, pieczęci zostaną zdjęte, prawda, Rias Gremory? – Buchou zwęziła oczy i nic nie odpowiedziała. – Użyj tego pierścienia w ostateczności – powiedział Azazel. – Nie jest on w stanie regulować zużycia wytrzymałości, więc niepotrzebnie się tylko zmęczysz, gdy nagle go aktywujesz. Będzie zżerał ogromne ilości twojej wytrzymałości oraz mocy magicznej, jeżeli przejdziesz do trybu pełnej zbroi.

Rozumiem. Z racji że nie wiedziałem, co mogło się stać, lepiej będzie, jeżeli użyję go jako ostatniej deski ratunku. Azazel znów zaczął mówić:

– Zapamiętaj to. Obecnie jesteś diabłem, który zrodził się z człowieka. Nawet jeżeli Sacred Gear jest potężny, to nie ma to znaczenia, jeżeli gospodarz jest bezużyteczny. Jeżeli przeciwnikiem będzie osoba niedoświadczona, to wystarczy tylko wykorzystać moc Ddraiga, by wygrać, ale jeżeli przeciwnik ma większą siłę lub rozumie działanie twojej mocy, jest to łatwe do obejścia. Ty sam jesteś słabym punktem swojego Sacred Gear. Źródłem twojej słabości jest niemożność opanowania mocy. Koniec końców umrzesz, jeżeli nie zapanujesz nad nią.

– R-rozumiem.

Tak, rozumiałem to nazbyt dobrze. Jednak powtarzanie tego w kółko kuło mnie w serce. Tak, wiedziałem, o co chodziło. To nie ja byłem tym wspaniałym. To Ddraig nim był.

Jednak ten upadły anioł mówił w sposób łatwy do zrozumienia i stawiał rzeczy w nowym świetle. Czyż on nie nadawał się wprost na nauczyciela?

– Azazel, jak daleko zaszedłeś w badaniach nad Sacred Gear? – zapytał z westchnieniem Michał-san, ale Naczelnik uśmiechnął się bez najmniejszego cienia lęku i odpowiedział:

– To w porządku, czyż nie? Boga, tego, który stworzył Sacred Gear, nie ma tutaj, prawda? Czy nie jest dobrze, że jest osoba, która choć trochę zna się na Sacred Gear? Słyszałem, że jest pełno rzeczy, o których nic nie wiesz, tak?

– Myślę bardziej, że problemem jest to, że właśnie ty prowadzisz te badania…

W taki sposób rozmawiali ze sobą. Cieszyłem się z tych bransolet. Dzięki nim przydam się Buchou!

Buchou otrzymała tę tak zwaną specjalną technikę od Grayfii-san.

– Ojou-sama, proszę zaczekać chwilkę.

– Szybko, Grayfio.

Podczas gdy my się przygotowywaliśmy, Azazel i Hakuryuukou pogrążyli się w rozmowie.

– Vali.

– O co chodzi, Azazel?

– Odwrócisz uwagę przeciwnika. Pojawienie się Hakuuryuukou na froncie z pewnością pokrzyżuje ich plany. I coś może przy okazji ruszy do przodu.

– Ta osoba wie, że tu jestem?

– Jeżeli pójdziesz tam, nie będą się spodziewać, że Sekiryuutei przeteleportuje się tam za pomocą Roszady.

– Nie byłoby szybciej rozsadzić całego budynku wraz z terrorystami i tym pół wampirem, który stał się źródłem naszych problemów? – zaproponował zwyczajnie Albion. Co ten drań do cholery mówi!?

– Porzuć takie pomysły, jesteśmy teraz zjednoczeni w pokoju. W najgorszym przypadku tak postąpimy, ale jeżeli możemy ocalić członka rodziny Maou, to w przyszłości zaowocuje nam to.

– Zrozumiałem.

Kah! Skrzydła ze światła wyrosły z jego pleców! Oto jego Sacred Gear.

– Łamacz Ładu.

[Smok Wymycia Łamacz Ładu!!!!!!!!!!]

Wraz z tym dźwiękiem Vali pokrył się w białym świetle! Kiedy zanikło, był w zbroi, która emanowała bielą.

…Tak więc wyglądał Łamacz Ładu.

Ten gość, który… był moim przeciwnikiem, z taką łatwością wchodził w ten stan, a ja wciąż tego nie potrafiłem. Mimo że raz mi się udało, to zapłaciłem za to wysoką cenę. Spojrzawszy na mnie, Vali otworzył okno i wyfrunął przez nie.

W tej samej chwili…

Dodododododododon!

Na zewnątrz powstała fala uderzeniowa! Kiedy spojrzałem, grupa czarodziejów była rozgniatana przez postać w białej zbroi. Zanurkował w stronę przeciwników, pozostawiając za sobą smugę światła na nocnym niebie. Widok wielkiego wojownika.

…Silny. Nawet ja natychmiast zrozumiałem, jak bardzo był potężny. Tańczył w powietrzu nie przejmując się w ogóle pociskami ciosanymi przez wrogów, które opadały bezwładnie na ziemię.

Nie mogąc niczego zrobić, czarodzieje zostawali pokonani, ale zaraz po tym pojawiał się magiczny krąg i przybywała nowa grupa. Naprawdę było ich bez końca!

– Azazel, kontynuujmy naszą rozmowę – powiedział Sirzechs-sama.

– Tak, o co chodzi?

– Co chcesz osiągnąć poprzez zbieranie Sacred Gear? Masz w swoich szeregach również posiadaczy Longinusów, prawda? Chcesz zabić Boga, mimo że go nie ma?

Azazel potrząsł przecząco głową i odpowiedział:

– To przygotowania.

– Przygotowania? To naprawdę niełatwa, pobudzająca rozmowa, mimo że opowiedziałeś się za pokojem – powiedział Michał-san w zdumieniu.

– Opowiedziałem się za pokojem, tak? Nie chcę z wami wojny. Nie chcę wojny również tutaj… Jednak samoobrona jest potrzebna. Może tak: nie przygotowuję się na atak z waszej strony.

– Zatem z czyjej?

– Ze strony Brygady Chaosu.

– … Brygady… Chaosu?

Była to nazwa, której nigdy wcześniej nie słyszałem, ale wnioskując po uniesionych brwiach Sirzechsa-sama, on również.

– Na razie potwierdziłem tylko nazwę organizacji oraz jej cele, ale mój zastępca, Semyazza, od jakiegoś czasu przygląda się jej. Podobno zrzeszają niebezpieczne osoby z wszystkich trzech potęg, wliczając w to ludzi, którzy posiadają Sacred Gear i osiągnęli stan Łamacza Ładu. Potwierdzone również jest, że wśród nich znajdują się posiadacze Longinusów.

– Jaki jest ich cel? – zapytał Michał-san.

– Zniszczenie oraz chaos. Proste, nieprawdaż? Nie lubią spokoju tego świata. Są terrorystami. Są złośliwi do potęgi.

Zatem możliwym było, że ten zamach był…?

– Przywódcą tej organizacji jest szatański smok, stojący obok Smoka Walijskiego i Smoka Wymycia.

Wszyscy zaniemówili na słowa Azazela. O co chodzi?

– …Rozumiem. Więc osoba ta wykonała ruch. Smok Uroboros Ophis[20]… Smok, którego obawiał się sam Bóg… Ten, który od początku świata utrzymuje pozycję najsilniejszego – powiedział ponury Sirzechs-sama.

Co, co? Wszyscy zdawali się być posępni. Czyżby się bali? Czy ten Ourobo-coś tam smok był taki niesamowity? Najsilniejszy, silniejszy od Valiego?

Będąc zakłopotany reakcjami tutaj zebranych, do mojego ucha doleciał głos, którego nigdy nie słyszałem.

– Tak, Ophis jest przywódcą Brygady Chaosu.

Gah! Wraz z nim na podłodze pojawił się magiczny krąg! Czy to jakiś diabeł!? Ale nie znałem tego okręgu! No nie posiadałem zbyt wielkiej wiedzy na temat demonów, ale!

– Rozumiem. Przyszedłeś! Mózg tym razem… – Sirzechs-sama mlasnął językiem. Ech? Dlaczego właśnie to? – Grayfia, szybko przeteleportuj Rias i Iseia-kun!

– Tak jest!

Grayfia-san prędko zaprowadziła nas w kąt pokoju, a na podłodze pod nami został stworzony mały magiczny krąg.

Był takiej wielkości, aby zmieścić dokładnie dwie osoby.

– Ojou-sama, życzę pomyślności w walce.

– Ch-chwileczkę, Grayfia!? Onii-sama!

Wraz z Buchou pokryliśmy się w świetle.



BRYGADA CHAOSU[edit]

Część 1[edit]

Gdy Buchou i Ise-kun zniknęli w świetle magicznego kręgu, przed moimi oczami, oczami Yuuto Kiby, rozgrywała się niemożliwa scena.

Na widok magicznego kręgu, który pojawił się na podłodze, wszyscy trzej przywódcy byli bardzo zaskoczeni. Nie, Azazel śmiał się, a twarz Sirzechsa-sama była pełna odrazy.

– Magiczny krąg Lewiatana.

Co takiego…? Nie mogłem uwierzyć, gdy usłyszałem słowa Sirzechsa-sama. Z tego, co było mi wiadome, nie był to herb Serafall Lewiatana-sama.

Nagle, co do… Szybko dostałem swoją odpowiedź.

– Można to znaleźć w starych księgach Watykanu. To magiczny krąg pierwszego Maou Lewiatana.

…Rozumiem. Słyszałem pogłoski. Wciąż istniała.

Ze światła wyłoniła się kobieta. Miała na sobie suknię z olbrzymim dekoltem.

– Miło cię poznać, obecny Maou Sirzechs-dono – przywitała go.

– Zrodzona z krwi poprzedniego Lewiatana, Cattleya Lewiatan. Co to ma znaczyć? – zapytał Sirzechs-sama.

Tak jak myślałem, była to rodzina pierwotnego Maou! Słyszałem o tym. Kiedy czterej Maou umarli i usiłowano ustalić nowych, osoby wywodzące się z rodzin starych Maou usilnie się temu sprzeciwiali.

Podobno powojenne diabły, których zasoby mocy były już na wyczerpaniu, resztą sił przepędzili wszystkie rodziny starych Maou wraz z innych wojskami w najdalszy zakątek piekła.

Po tym zdarzeniu wszystko miało się ustabilizować poprzez ustawienie nowego rządu. Mieli nimi być obecny Czterej Wielcy Maou-sama.

Cattleya Lewiatan uśmiechnęła się wyzywająco i przemówiła:

– Prawie wszyscy członkowie frakcji starych Maou zgodzili się na współpracę z Brygadą Chaosu.

…Co!? Niemożliwe! Przychodząc tutaj…

– Widzę, że wrogość pomiędzy nowymi, a starymi Maou przybrała mocno na sile. Trudno was zrozumieć – powiedział Azazel z uśmiechem.

– Cattleya, mamy brać te słowa dosłownie?

– Sirzechs, jest dokładnie tak, jak powiedziałam. To my odpowiadamy za ten atak.

– …Zamach stanu, hm?

Tak, to był zamach stanu. Bunt starych Maou przeciwko nowej władzy. Oświadczyć to w takim miejscu i o takiej porze… Co więcej, pomagali terrorystom.

– …Cattleya, dlaczego?

– Sirzechs, mamy odwrotne poglądy do tych, które zostały przedstawione na tym spotkaniu. Doszliśmy do wniosku, że skoro Bóg oraz starzy Maou nie żyją, świat powinien zostać zmieniony.

Zdecydowali się na ten zamach po odkryciu, że Bóg jest martwy, a trzy potęgi chcą pokoju. Musieli naprawdę mieć zupełnie przeciwne zdanie.

– Czy ten Ophis patrzy aż tak daleko w przyszłość? Chociaż nie wydaje się to być prawdopodobne.

Cattleya tylko westchnęła i odpowiedziała:

– Oprócz bycia symbolem mocy, ma również pozycję zbierania jej. Poprosiliśmy go o pomoc w zniszczeniu świata i odtworzenia go na nowo… To my będziemy tymi, którzy będą nim rządzić.

…Co!?

Jak coś takiego mogło się wydarzyć? Ci czarodzieje wspierali tych ludzi. Jeżeli słowa Azazela były prawdziwe, to do tych dwóch grup należało jeszcze dodać buntowników z wszystkich trzech frakcji.

…Aż tak bardzo nienawidzili pokoju? Sirzechs-sama uśmiechnął się bardzo ironicznie i powiedział:

– Zbieracie rebeliantów z naszych szeregów, którzy chcą swojego własnego świata i nowej Ziemi, którą mogliby władać. Pośrednikiem w tym wszystkim jest Uroboros Ophis.

Najsilniejszy smok, którego lękał się sam Bóg.

Słyszałem legendy, które podawały, że jest potężniejszy od Smoka Walijskiego i Wymycia. Miał podobno nieskończoną ilość mocy, podobnie jak Bóg.

– Cattleya-chan! – krzyknęła Serafall-sama. – Dlaczego to robisz!?

– Serafall – odpowiedziała z pogardą – jak śmiesz mieć czelność, i to ty, która ukradła mi pozycję Lewiatana sprzed nosa! A to w moich żyłach krąży jego krew! To ja miałam zostać Maou!

– Cattleya-chan!... Ja…ja…!

– Nie martw się, Serafall. W tym miejscu zakończysz swój żywot, a ja zgarnę tytuł Maou Lewiatana dla siebie. A po tym Ophis zostanie bogiem nowego świata. Będzie w porządku, jeżeli będzie nim tylko symbolicznie. System i prawa, wszystko zostanie stworzone przez nas. Michale, Azazelu, Lucyferze i Sirzechsie – era waszego panowania dobiega kresu.

Miny Sirzechsa-sama, Serafall-sama oraz Michała-sama wyraźnie spochmurniały na słowa Cattlei.

Jednak… ktoś zdawał się tym w ogóle nie przejmować i uśmiechał się.

– Ku… kukukukuku.

Tylko ta osoba… wyglądała naprawdę dziwnie. Uśmieszek na jego twarzy przypominał uśmieszek jakiegoś bad boya.

– Azazel, co cię tak śmieszy? – W słowach i wyrazie twarzy Cattlei dało się wyczuć złość.

– Hahaha, zamierzasz, nie, zamierzacie wspólnie dokonać zmian na tym świecie, hm?

– Zgadza się. Dokładnie o to chodzi. Azazel, ten świat jest…

– Zepsuty? – przerwał jej. – Ludzie są idiotami? Ziemia zostanie zniszczona? Hej, hej, hej, czy to właśnie nie teraz przypada największy rozkwit? – Azazel złapał się za brzuch i wybuchnął śmiechem. Powieki Cattlei drgały niespokojnie.

– Azazel, jesteś taki jak zawsze – powiedziała. – Mimo że jesteś tak potężny, to pozostajesz zadowolony obecnym światem…

– Pozwól, że ci coś powiem – znów jej przerwał. – Twój cel jest bardzo banalny i niezbyt przyjemny. A ludzie tacy, są ograniczeni do tych, którzy są nazbyt silni. Rany, dla innych to naprawdę nowość. Potomkini Lewiatana, twoje słowa brzmią jak słowa jakiegoś łotra, który balansuje na krawędzi życia i śmierci, masz tego świadomość?

– Azazel! Naśmiewasz się z nas do takiego stopnia!? – Cattleya była rozwścieczona, a z jej ciała wypływała aura. Atmosfera zmieniła się natychmiastowo w wybuchową sytuację.

– Sirzechs, Michał, zajmę się tym sam. Nie pomagajcie, okay? – Azazel powstał. Zaczął emanować mroczną aurą, niby przygotowanie przed bitwą.

– …Cattleya, nie chcesz się poddać? – ostatnie ostrzeżenie Sirzechsa-sama. Ona jednak pokręciła przecząco głową i odpowiedziała:

– Zgadza się, Sirzechs. Byłeś dobrym Maou. Ale nie byłeś najlepszym. Dlatego właśnie celuję w bycie nim.

– Rozumiem. Cóż, szkoda.

Na te słowa Azazel wskazał ręką na okno.

Don!

Cały obszar wokół okna został zniszczony poprzez podmuch światłem! Niemożliwe! Azazel rozłożył swoje dwanaście czarnych skrzydeł. Ich pióra były ciemniejsze od mroku nocy…

– Potomkini poprzedniego Maou Lewiatana, jedna z Potworów Końca. Niezły przeciwnik. Cattleya Lewiatan, jesteś ubrana stosownie na atak Armageddonem?

Cattleya odpowiedziała Azazelowi prowokującym tonem i z uśmieszkiem na twarzy:

– Tego właśnie sobie życzyłam, Naczelniku aniołów, które upadły.

Doh!

Wylecieli z pomieszczenia, a walka pomiędzy światłem i diabłem rozpoczęła się nad boiskiem szkolnym. Oboje emanowali olbrzymimi ilościami aury. To był wyższy poziom.

Nie wiedziałem, co robić, ale teraz zaszło to już daleko – powinienem był czuwać przy Maou-sama czy też raczej gonić za Buchou?

Będąc rozdartym, Sirzechs-sama powiedział do mnie:

– Kiba Yuuto-kun, wraz z Michałem będziemy cały czas wzmacniać barierę wokół szkoły, ponieważ szkody mogą być wielkie, z racji że Azazel i Cattleya robią teraz, co im się żywnie podoba. Wybacz, że proszę, ale do czasu, aż Grayfia rozgryzie teleporty tych magików, mógłbyś się nimi zająć?

Rozkazałeś mi opanować sytuację z czarodziejami. Bezpośredni rozkaz od Maou-sama. Najwyższy zaszczyt!

– Tak jest!

– Dziękuję. Cieszę się, że jesteś Skoczkiem mojej siostry. Używaj swojego Łamacza Ładu na cześć mojej siostry i swoich kamratów.

– Tak jest! Xenovio, proszę, chodź ze mną!

– Tak, również jestem Skoczkiem Rias Gremory. Kiba Yuuto, chyba jesteśmy dwoma podobnymi ostrzami. Chodźmy.

Gdy przytaknęliśmy oboje głowami, ruszyliśmy prosto na boisko i zaczęliśmy ciąć mieczami.


Część 2[edit]

– Hah!

Mój święty demoniczny miecz z łatwością przechodził przez każdą magiczną barierę i wbijał się w ciała czarodziejów.

Ilu ich było? Pokonałem już wielu z nich, ale nowi mogli pojawić się z magicznego kręgu, który cały czas był na ziemi.

– Jest ich nieskończenie wielu.

Zubaaaaaaah!

Wraz z cięciem Durandala po boisku rozeszła się ogromna fala uderzeniowa. Atak ten zabrał ze sobą wielu magików. Xenovio, proszę cię, uważaj troszeczkę na budynek naszej szkoły. Czy Durandal był tak bardzo trudny do okiełznania?

Kah! Doh! Doooooooh!

Z nieba dobiegł nas głośny ryk, a wraz z nim pojawiło się oślepiające światło. Patrząc do góry można było ujrzeć Azazela i Cattleyę walczących zaciekle.

Azazel stworzył wiele grubych i ciężkich włóczni światła, co wpłynęło znacząco na jego wzrost, i rzucił ją wprost w swoją oponentkę. Cattleya stworzyła kilka warstw obronnych magicznych kręgów i zablokowała atak.

Teren szkoły w niektórych miejscach był kompletnie zniszczony. Gdyby Maou-sama i reszta nie ochraniała swoją mocą budynku szkoły, ten z pewnością by się dawno już zawalił. Dobrze, że wszystko znajdowało się pod magiczną barierą. W innym razie nie tylko szkoła, ale także i cała okolica byłaby nieźle zniszczona.

Za każdym razem dostawałem ciarek, gdy Azazel lub Cattleya omijali swoje ataki i ten zderzał się z barierą. Według mnie Azazel był silniejszy pod względem mocy, ale Cattleya też była lepsza, niż myślałem.

Niczym dziwnym by nie było, jakby Cattleya miała ze sobą swoich podwładnych. Jednak słyszałem, że ona wraz ze starymi Maou odrzucili pomysł Diabelskich Pionków, który został przyjęty przez obecnych diabłów. Cattleya nie posiadała ani Królowej, ani Skoczka, który mógłby chronić jej osobę.

Jednak w pewnym momencie wyjęła buteleczkę zza dekoltu… Połknęła jej zawartość, co wyglądało na małego, czarnego węża. I nagle! Don! Wszystko niesamowicie zadrżało, a fala uderzeniowa rozeszła się po całym boisku.

Moc wydzielana przez ciało Cattlei wzrosła, a ona sama emanowała złowrogą aurą. Mocy tej było tyle, że dorównywała prawie Sirzechsowi-sama lub Serafall-sama… Czym do diaska był ten wąż, którego połknęła? Azazel cisnął w nią niezliczoną ilość włóczni, ale ona z łatwością je zablokowała nic nie znaczącym ruchem ręki. Co za moc! Jednak mimo wszystko dało się powiedzieć, że to Azazel był dzisiaj tym najsilniejszym!

Przed moimi oczyma rozegrała się jeszcze jedna zdumiewająca rzecz.

Azazel, który walczył zacięcie z Cattleyą, otrzymał nagle cios w bok.

Żywot 5: Smok Walijski i Smok Wymycia[edit]

Część 1[edit]

Kiedy światło zanikło, byłem w pokoju klubowym. Teleport się udał, choć narobił wiele hałasu. Jednakże…

– Niemożliwe! Przeteleportowali się tutaj!

– Pieprzone diabły!

Wnętrze było zajęte przez czarodziejów w tych dziwnych szatach! Heeeeej! Tak jak myślałem, była to baza przeciwnika!

– B-Buchou! Ise-senpai! – rozległ się głos Gaspera.

Kiedy zwróciłem wzrok w kierunku, z którego dochodził, moim oczom ukazał się transwestyczny chłopiec przywiązany do krzesła. Jego twarz ukryta była pod papierową torbą! Założył ją… Buchou, widząc że Gasper jest cały, odetchnęła z ulgą.

– Gasper! Nic ci nie jest! Tak się martwiłam!

– Buchou… już za późno… – rozpłakał się. – Będzie lepiej… gdy umrę. Proszę, Buchou, senpai… proszę, zabijcie mnie… Z powodu tych oczu, tych przeklętych oczu, z nikim nie mogę się zaprzyjaźnić… Jestem tylko utrapieniem… i tchórzem… – Łzy spływały gęsto po jego policzkach.

Myślał, że sprawił nam kłopoty przez bycie porwanym i wykorzystanym przez wroga. Buchou uśmiechnęła się łagodnie i odpowiedziała:

– Nie mów takich głupot. Przecież wiesz, że nigdy bym cię nie zostawiła, prawda? Kiedy włączyłam cię do mojej rodziny, to tak powiedziałam, tak? Zostałeś odrodzony, będziesz żył dla mnie i odnajdziesz również taki styl życia, który będzie cię zadowalał.

Jej słowa jednak do niego nie docierały. Gasper pokręcił przecząco głową i powiedział:

– …Nie potrafię go odnaleźć. Sprawiam same kłopoty, więc żebym… miał jakąś wartość…

– Jesteś moim podwładnym i częścią mojej rodziny – przerwała mu. – Tak łatwo cię nie zostawię. Nawet gdyby było to jedyne wyjście, żebyś był wolny!

– Właśnie tak, Gasper! Ja i Buchou nie zostawimy cię samego!

Zgadza się! Mój kouhai! Nawet jeżeli nie potrafiłeś używać swojego Sacred Gear, my nie…

Gan!

Na naszych oczach Gasper został uderzony przez czarodziejkę. Trzymała go za włosy i śmiała się szyderczo. Przyjrzałem się uważnie moim przeciwnikom i… wszyscy byli kobietami! Wiedźmy? Wiedźmy też są niezłe!

– Jesteście tacy głupi – zaczęła, patrząc pogardliwym wzrokiem. – Naprawdę nie potrafię zrozumieć tego, z jaką normalnością traktujecie tego pół wampira. Rzeczywiście jest tak, jak mówią starzy Maou – Gremory są tak głupi i nierozgarnięci, jak bardzo są potężni i przesiąknięci mocą. Może udałoby się tobie coś wskórać, gdybyś szybko przeprała mózg temu pół wampirowi i użyła go jako dość efektywne narzędzie? Gdybyś umieściła go na terenie wrogich ci upadłych aniołów, a on sam by stracił kontrolę nad swoim Sacred Gear, mógłby nawet wyeliminować jednego z ich przywódców. Dlaczego tak nie zrobiłaś? Czyżby powodem było to, że traktujesz swoich podwładnych jak bliskich przyjaciół?

– T-to… – próbowałem odpowiedzieć równie agresywnie, ale Buchou uciszyła mnie gestem ręki.

Dlaczego, Buchou!? Mimo że ta kobieta nie wiedziała nic o tobie, to mówiła tylko złe rzeczy! Nie mogłem jej tego przebaczyć! Bez względu na to, że jest się dziewczyną, to istnieją pewne granice, których nie należy przekraczać! Są rzeczy, które się mówi i są takie, których nie wolno mówić! Niech to!

– Ja… cenię sobie swoich podwładnych – odpowiedziała spokojnie Buchou.

Proszę, wkurz się! Nie było żadnego celu w tym, aby zachowywać spokój w rozmowie z taką osobą!

Hyuh! Bon!

Czarodziejka wystrzeliła w stronę Buchou mały, magiczny pocisk! Jej mundurek był częściowo rozerwany, a na wierzch wychodziła jej bialutka skóra… Dało się dojrzeć jej p-piersi…

– Co za pyskata dziewczynka. Nie podoba mi się również to, jak bardzo jesteś piękna, mimo że jesteś diablicą, córo Gremory – jej słowa były przepełnione zazdrością. Przystawiła ostrze do gardła Gaspera. – Jeden ruch, a dzieciak zginie. Zabawmy się trochę.

Wyciągnęła jedną ze swoich rąk i zaczęła kumulować jeszcze więcej mocy! Buchou nie okazywała najmniejszego zainteresowania tym, nie próbowała nawet tego uniknąć! Kurna! Kiedy pocisk zostanie wystrzelony, osłonię ją własnym ciałem! Stanę się jej tarczą!

Bon!

Pocisk otarł się o moją szyję. Ałł! Bolało! Ale co ważniejsza, miejsce, w które został skierowany! Celowała w twarz Buchou!? Nie wybaczę! Celować w twarz Buchou!

Byłem porządnie wkurzony, ale Buchou wyszła przede mnie i powiedziała do Gaspera:

– Gasper, proszę cię, bądź źródłem moich kłopotów. Będę na ciebie krzyczała i krzyczała w kółko! Pocieszę cię! Nigdy cię nie zostawię!

B-Buchou! Mimo że nie mówiła tego do mnie, to naprawdę mnie to wzruszyło! Tak jak się tego spodziewałem, moja pani była najlepsza! Cóż zatem, Gasper! Spowodowałeś, że Buchou powiedziała już tak wiele! Jaka będzie twoja odpowiedź!?

– Buchou… Ja… Ja…! – Gasper zalał się łzami, ale nie były to łzy smutku czy też strachu. Nawet ja mogłem zauważyć, że płakał ze szczęścia.

W porządku! Okay! W takim przypadku, Gasper, teraz pora na prezent ode mnie!

– Gaspeeeeeeeeeeeeeer! – krzyknąłem, a mój głos odbijał się od ścian. Moje uczucia! Przeleję je w słowa i dostarczę je wszystkie do twojej duszy! – Nie uciekaj! Nie bój się! Nie płacz! Ja! Buchou! Akeno-san! Asia! Kiba, Koneko-chan, a także Xenovia! Wszyscy jesteśmy twoimi przyjaciółmi! Nigdy, przenigdy cię nie zostawimy samego! Nigdy byśmy nie zrobili ci czegoś takiego! – Mówiąc to, podniosłem moją lewą rękę. – Boosted Gear!

[BOOST!!] Na moim ramieniu pojawiła się czerwona rękawica. A teraz Promocja!

– Buchou! Promuję do Królowej!

Przytaknęła, a moja moc wyraźnie wzrosła! Pozostała jeszcze jedna rzecz!

– Ascalon!

[OSTRZE!]

Wraz z tym nowym głosem, z obudowy mojego Sacred Gear wyrósł Ascalon!

Czarodziejki bacznie mi się przyglądały. Przyłożyłem czubek ostrza do mojej dłoni.

Zashu.

Udało mi się stłumić moc miecza i ciąłem po wewnętrznej stronie prawej dłoni… Boli. Ale! z rany wypłynęła krew.

– Ise…? – Buchou patrzyła niepewnie na moje poczynania. Och, proszę, nie przejmuj się tym. To prezent dla Gaspera!

– Jednak, Gasper! – przemówiłem. – Żaden z tego pożytek, jeżeli nie powstaniesz o własnych siłach. Kiedy zachęca cię dziewczyna, trzeba wstać! Czyżbyś nie posiadał wspaniałych dwóch kuuuuuuuleeek!? – Wyciągnąłem lewą rękę i wydłużyłem Ascalona, który był pokryty w krwi, w kierunku Gaspera.

Czarodziejki nie dały rady zareagować. Krew, która była na ostrzu, poszybowała prosto na usta Gaspera.

– Przełknij to. Moja krew, która żywi najsilniejszego ze smoków. I pokaż nam, że jesteś mężczyzną!

Gasper przytaknął na moje słowa z poważną miną. Oblizał wargi z krwi i w tym samym momencie, kiedy ją połknął, atmosfera w pomieszczeniu nagle uległa zmianie.

Nie dające opisać się słowami dreszcze przebiegły po moim ciele. Kiedy popatrzałem na Gaspera przywiązanego do krzesła…

Nie było go tam! Gasper nie siedział na krześle!? Zniknął!? Pozostał po nim tylko sznur. Czarodziejki również zdawały się być tym zaskoczone i zaczęły się rozglądać po pokoju. Ogarnęły wzrokiem całe pomieszczenie i…

Chichichichichichi. Rozległ się dziwny dźwięk. Tuż pod sufitem latało multum nietoperzy. Grupa czerwonookich nietoperzy zanurkowała wprost w czarodziejki.

– Kuh! Ten przeklęty wampir przemienił się!

– Niech to!

Klnące kobiety wyciągnęły ręce w stronę nietoperzy i próbowały zestrzeliwać je magicznymi pociskami, ale coś pociągnęło je do tyłu i straciły równowagę.

Bezkresna ilość czarnych rąk wyrastała z cieniów czarodziejek!

– To jego zdolność!

– Giń!

Don!

Wystrzeliły pociski w cienie, ale ręce niespodziewanie same poznikały. W międzyczasie nietoperze zbliżyły się do czarodziejek i zaczęły je kąsać.

– Chciałeś wyssać naszą krew!?

– Nie, nasza magia również zostanie wchłonięta!

Wpakowały się w niezłe gówno. Były na łasce nietoperzy i tych rąk.

To był… Gasper? Jego wampirze moce?

– Ise, to część zdolności Gaspera, które pierwotnie skrywał. Wypicie twojej krwi musiało spowodować ich uwolnienie – powiedziała Buchou.

Rozumiem, czyli tak, jak myślałem – jego moce!

– Kuh! W takim przypadku możemy tylko jedno! – Czarodziejki skierowały ręce w naszym kierunku! Celowały we mnie i Buchou!

Doshu!

Pełno pocisków zostało posłanych w naszą stronę, jednak… wszystkie zostały zatrzymane w połowie drogi.

[To bezcelowe. Widzę wszystkie wasze ruchy i ataki.]

Głos Gaspera rozległ się w całym pomieszczeniu. Czerwone ślepia nietoperzy wściekle się świeciły. Rozumiem, użył swojego Sacred Gear za pomocą ich oczu! Jednak co więcej, zatrzymał wyłącznie magiczne pociski! Dzięki mojej krwi był w stanie kontrolować swoją moc!

[Zatrzymuję was!]

Kah!

Oczy nietoperzy zaświeciły się, a czarodziejki zostały zatrzymane.

[Ise-senpai! Zakończ to!]

– Pozostaw to mnie! – Biegałem i dotykałem ich ciał! Potem, ustawiwszy się w samym środku pokoju, wykrzyczałem: – Dress Break!

Bababah! Ubrania wiedźm, które pozostawały zatrzymane, zostały rozerwane! Wystawa nagich kobiet! Mogłem patrzeć tyle, ile chciałem, dotykać tyle, ile chciałem!

Buh! Wraz z krwotokiem z nosa, na mojej twarzy pojawił się uśmiech zwycięstwa.

– Gasper, razem jesteśmy niepokonani.

[Tak!]

Mój kouhai zatrzymuje przeciwnika, a ja niszczę ich ubrania. Jesteśmy najsilniejsi. Jesteśmy nie do przezwyciężenia! Dzięki temu marzenie, którego tak bardzo pragnąłem, mogło się spełnić.

Pechi.

– Poważnie? – Westchnąwszy, Buchou puknęła mnie w czoło.

Część 2[edit]

– Przy okazji, Ddraig, kto to Ophis? – zapytałem, będąc zajęty związywaniem czarodziejek i umieszczaniem ich w magicznym kręgu.

[…Ophis. Pamiętne imię.]

No, więc kim on jest? Ten gość.

[Jest najsilniejszym ze smoków.]

Silniejszym niż ty i Smok Wymycia?

[Tak, w końcu jest potężniejszy od samego Boga. Jest jedyną istotą, której Bóg nie mógł lekceważyć. To prawdziwy potwór o nieskończonej mocy.]

Poważnie!? Jest smok silniejszy od ciebie i Albiona!?

[Jako jedyny. Jedyny, który nas przerósł. Jest najsilniejszym stworzeniem na świecie.]

Hah, to, hm, jakby to ująć… Jednak co ważniejsze, jest przywódcą bandy terrorystów.

Buchou utworzyła magiczny krąg i odesłała czarodziejki do Zaświatów. Powiedziała, że zostaną aresztowane i wsadzone do więzienia. Przy okazji mówiąc, Buchou przebrała się już w swój zapasowy mundurek.

Użyliśmy kręgu, żeby mieć na wszelki wypadek żywych świadków. Mimo wszystko wiązanie liną dziewczyn w taki sposób… Gufufu, po głowie chodziły mi same zboczone rzeczy. (!)

– Senpai, z twoją dłonią w porządku? – zapytał Gasper, który już przemienił się z powrotem w swoją normalną postać. Miał założony pierścień, który otrzymałem od Azazela i z tego też powodu nie utracił kontroli nad swoim Sacred Gear.

– Tak, nic mi nie będzie po takim drobnym draśnięciu. Mimo że wyglądam, jak wyglądam, to pewnego razu miałem w swoim brzuchu olbrzymią dziurę zrobioną przez jednego z upadłych aniołów…

– Ueeee? N-naprawdę…? S-senpai doświadczył dużo przemocy…

Serio? Jak się nad tym zastanowię, to odkąd stałem się diabłem, zdawało mi się, że żyłem w naprawdę brutalnych czasach… Nie zamartwiałem się tym, ponieważ wiodłem szczęśliwe życie z Buchou i resztą, ale czy moje szanse na pochwycenie przez szczęki śmierci były tak wysokie?

Uu, tylko mi się zdaje, tylko mi się zdaje. Nie mogę o tym tak myśleć!

– Jak tam moja krew?

– Tak, moja moc tymczasowo wzrosła, ale… powróciłem już do normalności.

Rozumiem, więc był limit czasowy. Mimo wszystko po wypiciu mojej krwi stawał się setki razy silniejszy.

– Tak. Wszystkie zostały już przeteleportowane! Cóż zatem, Ise, Gasper! Wracajmy do Maou-sama!

Buchou. Dziękuję ci za twój wielki wysiłek!

– Tak jest! – odpowiedzieliśmy z Gasperem i podążyliśmy za Buchou.

Opuściliśmy pokój i poszliśmy w stronę wejścia do budynku. Gasper cały czas przylegał do moich pleców… Ostatnimi czasy było coraz więcej dzieci, które się za mną chowały. Była Asia i był on. W każdym razie musiałem wyleczyć go z tego bycia hikikomori!

Już wychodziliśmy, gdy nagle…

Dogaaaaaaaaaaaaan!

Coś spadło wprost przed nami! Kiedy tumany kurzu opadły, naszym oczom ukazał się…

– …Tch. Więc w tych okolicznościach zdradziłeś mnie, Vali.

Był to naczelnik upadłych aniołów, który zdawał się być śmiertelnie ranny.

– Dokładnie, Azazel. – Promieniując oślepiającym blaskiem, Hakuryuukou stanął przed nami. Przy jego boku była kobieta, której nie znałem.

– Wraz z podjęciem przez ciebie decyzji o pokoju, zostało zawarte porozumienie o ataku terrorystycznym i użyciu Sacred Gear tego pół wampira. Hakuryuukou wraz ze mną zaczął szaleć, gdy znaleźliśmy do tego sposobność. Dobrze by było, gdybyśmy mogli też pozbyć się jednego z przywódców trzech potęg. Chyba nic się nie stało, jeżeli spotkanie zostało przez to przerwane.

Ooch! Ale seksowne ciuszki! Olbrzymi dekolt, który odsłaniał piersi! T-taka seksualna bezpardonowość i to w najlepszym wydaniu! Hej, jej nóżki też są niczego sobie!

– Wyczuwam zboczone spojrzenie… Czy ten dzieciak to Sekiryuutei, Vali?

– Z żalem muszę to potwierdzić. Naprawdę jest najbardziej godnym pożałowania gospodarzem.

– Przestań powtarzać godny pożałowania, godny pożałowania! Każdego dnia daję z siebie wszystko… Ale, dlaczego walczycie z Azazelem? A co ważniejsze, kim jest ta onee-chan?

Wspomniana wyżej przedstawicielka płci pięknej spojrzała na mnie z politowaniem, po czym powiedziała:

– Rozumiem. Naprawdę jest dzieckiem, któremu należy współczuć. Vali, zabijesz go?

– Mam mieszane uczucia co do tego. Szczerze powiedziawszy, to nie spodziewałem się go tutaj zastać.

Heh? Niczego nie rozumiałem. Co się kurna działo?

– Rany, straciłem swoją tajną broń… Żeby jeden z moich zrobił coś takiego… – Azazel zaśmiał się sam do siebie.

Co takiego? To Hakuryuukou naprawdę trzymał z terrorystami? Ta nee-san to również nasz przeciwnik? Vali podniósł przyłbicę swojego hełmu i odsłonił swoją twarz.

– Kiedy? Kiedy się na to zdecydowałeś? – zapytał Azazel.

– Otrzymałem propozycję, kiedy wracałem z Kokabielem. Wybacz, Azazel. Ta strona wydaje się być interesująca.

– Vali, czy Smok Wymycia poddał się Ophisowi?

– Nie, po prostu uparcie współpracuję. Złożyli całkiem interesującą ofertę. „Nie chciałbyś walczyć przeciwko całemu Asgardowi?” – kiedy mi to zaproponowali, ja, który za wszelką cenę chcę przetestować swoją moc, nie mogłem odmówić. Azazel, nie podoba ci się pomysł walki z Vallhalą – Asgardem, prawda? Nie lubisz wojny.

– Powiedziałem ci, żebyś stał się silniejszy, ale powinienem był dodać jeszcze, żebyś nie robił niczego, co może zniszczyć świat.

– To nie ma żadnego związku. Po prostu chcę walczyć po wsze czasy.

– …Rozumiem. Nie, mogłem jakoś przewidzieć, że obrócisz się przeciwko mnie. Od czasu, kiedy cię spotkałem, aż do teraz pragniesz tylko walczyć z silnymi ludźmi.

– Przygotowania i wszelkie informacje wypłynęły dzięki Hakuryuukou. To nietypowe dla ciebie, żeby zostawiać go samego, zważywszy, że znasz jego naturę. W rezultacie założyłeś sobie sznur na szyję – kobieta kpiła z Azazela.

Ignorując Azazela, który gorzko się uśmiechał, Vali uderzył się w pierś i przemówił do mnie:

– Moje prawdziwe imię to Vali. Vali Lucyfer.

…Co? Lucyfer?

– Jestem potomkiem poprzedniego pokolenia Maou Lucyfera, które wymarło. Jestem dzieckiem powstałym ze zmieszania krwi wnuka Maou i ludzkiej kobiety… Otrzymałem Smoka Wymycia, gdyż jestem na wpół człowiekiem. To czysty przypadek. Jednak narodziła się osoba, ja, która jest czysto powiązana z Lucyferem i ma w sobie Smoka Wymycia. Jeżeli istnieje coś takiego jak przeznaczenie i cuda, to może jestem ich sprawką… Żartuję. – Wraz z jego słowami z pleców wyrosło kilka diabelskich skrzydeł i kilka skrzydeł światła.

……

Demon? Hakuryuukou był…? Co więcej, wspomniał o Lucyferze… Czy to nie był stary Maou!?

– Niemożliwe, to nie może być… – Buchou również nie ukrywała swojego zdziwienia. Mimo wszystko Azazel potwierdził jego słowa: – To prawda. Jeżeli ma być jakaś istota śmiechu warta, to właśnie on nią jest. Jest najsilniejszym Hakuryuukou spośród tych, których znałem, i prawdopodobnie najsilniejszym w całej historii.

…M-mimo że tak twierdzisz… T-to on naprawdę był tak potężny… Nie wiem czemu, ale jakoś nie mogłem się w tym wszystkim połapać! A może to raczej wokół mnie było coraz więcej osób, których mogłem określić „mieszańcami”? Akeno-san, Gasper, a teraz on.

– Azazel, zdecydowałeś się? – kobieta wciąż z niego kpiła. Kim ona była? Nawet ja byłem w stanie wyczuć, że jej chęć zabijania była olbrzymia.

– …Hm, ta aura tak wzrosła, co ci dał ten skurczybyk Ophis?

– Tak – odpowiedziała z uśmiechem. - Jest smokiem o nieskończonej mocy. Dla dobra świata i jego poprawy pożyczyłam troszeczkę jego mocy, dzięki czemu mogę teraz się z tobą mierzyć. Istnieje nawet szansa, że będę w stanie pokonać Sirzechsa i Michała. Są takimi głupimi przywódcami, podobnie zresztą jak ty.

– …Jak ja. Może i jestem głupi, nie potrafię zrobić niczego bez Semyazzy. Jestem po prostu entuzjastą Sacred Gear… Ale, ale, naprawdę posunęłaś się do takiego stopnia, aby pomyśleć, że Sirzechs i Michał są idiotami? Zostawiają kogoś tak przeciętnego jak ty daleko, daleko w tyle.

– Bzdura! – twarz kobiety wykrzywiła się. – Bardzo dobrze, zadam ostateczny cios tu i teraz! Jako pierwszy krok w stronę nowego świata zniszczę ciebie, naczelniku upadłych aniołów! – Jej głos brzmiał poważnie i głośno. Jednak Azazel zdawał się tym rozkoszować.

– To… – Azazel wskazał na kobietę sztyletem, który dzierżył. – Już dawno temu przestałem być entuzjastą Sacred Gear. Ja je również produkuję. Tworzę repliki. Cóż, większość z nich to złom. Bóg, który rozwijał wszystkie Sacred Gear, to jednak był gość. Tylko za to go podziwiam i szanuję. Mimo wszystko dzieło to nie jest dokończone. A to z powodu tego, że on sam, jak i Maou odeszli, zostawiając pełno błędów, które mogą wpłynąć na równowagę w świecie, choćby takie Longinusy lub Łamacze Ładu. Cóż, jednak z drugiej strony to właśnie one sprawiają, że Sacred Gear są interesujące.

– Spokojnie, nic takiego jak Sacred Gear nie powstanie w nowym świecie. I bez takich rzeczy świat potrafi funkcjonować. Koniec końców spowodujemy, że skandynawski Odyn wykona ruch i świat będzie musiał się zmienić.

Wysłuchawszy tego w ciszy i z uśmiechem na twarzy, Azazel odpowiedział:

– Im więcej słucham, tym bardziej chce mi się rzygać na te wasze cele. Valhalla!? Bogowie ziemscy!? Chcecie poderwać wszystko do góry przez Odyna. Ale co ważniejsze, osoba, która odebrała mi przyjemność, może odejść i zniknąć. – Ostrze, które trzymał, zmieniło kształt! Rozdzieliło się na części, a na zewnątrz wydostało się światło.

– N-niemożliwe! Azazel, ty…! – Kobieta coś zrozumiała, jednak Azazel wypowiedział te słowa z wielką mocą: – Łamacz Ładu!

Cała okolica okryła się w chwilowym błysku światła. Kiedy pociemniało, przed nami stała osoba, która miała na sobie złotą zbroję…

Pancerz promieniował jaskrawym złotym światłem, a kształt tego stworzenia… przypominał smoka.

Bah! Wraz z dwunastoma czarnymi „odrzutowymi” skrzydłami, które wyrosły z pleców tej kreatury, w powietrze poszło wiele piór.

Złota zbroja, która imitowała smoka, zatrzepotała swoimi skrzydłami. Uważałem, że było to trochę… fajne? Azazel miał na sobie smoczy pancerz! W ręku dzierżył olbrzymią świetlistą włócznię!

– Badałem Smoka Wymycia i inne Sacred Gear z serii smoków i stworzyłem to, moje arcydzieło, sztuczny Sacred Gear. Upadająca Smocza Włócznia w pseudo-stanie Łamacza Ładu, Zbroi Upadającej Smoczej Włóczni!

Zza tej całej zbroi potrafiłem wyczuć moc smoka. Nie była normalna! Jego ciało emanowało wysokoklasową potężną aurą. Z łatwością pokonałby Kokabiela!

Uooo! To jak wyprzedaż Łamaczy Ładów po niskich cenach! Czy to nie było bardzo rzadkim zjawiskiem!?

[Nie, to nie jest prawdziwy stan Łamacza.]

Co masz na myśli, Ddraig?

[Spowodował, że Sacred Gear przepracował się i wymusił ponowną aktywację. W pewnym rodzaju stracił nad nim kontrolę. Po tej walce Sacred Gear będzie w wielu, wielu częściach. Czyżby te sztuczne Sacred Gear były jednokrotnego użytku?]

Chyba masz rację. Ale nie rozumiem jednego – jakim cudem emanuje smoczą aurę? Mimo wszystko wiedza Azazela na temat Sacred Gear była niespodziewanie wielka!

Nawiasem mówiąc, dopóki posiadacz pierwotnego Sacred Gear nie zginie, dopóty będzie mógł się regenerować bez względu na to, ile razy pęknie. I odwrotnie – jeżeli skradnie się Sacred Gear jakimś sposobem, posiadacze umierają.

Klejnot na mojej lewej ręce i ich większa ilość, która pojawiała się w stanie Łamacza Ładu, nie pełniły pojedynczej funkcji i potrafiły się odnowić, gdyby zostały zniszczone. Jeżeli on był bytem, który nie powinien był istnieć, z Hakuryuukou było tak samo.

– Hahaha! – zaśmiał się Vali. – Tego właśnie można było się po tobie spodziewać, Azazel! Naprawdę jesteś niesamowity!

Śmiał się w twarz komuś tak potężnemu! Czy on nie bał się niczego!? Nie, on był szaleńcem! Azazel odwrócił się do niego i powiedział:

– Vali, również i z tobą chciałbym powalczyć, ale… Cóż, zajmij się Smokiem Walijskim.

Nie rób sobie jaj! Nie chcę, aby on się mną „zajmował”!

– Ale walka z tobą wydaje się być dobrą zabawą – odpowiedział Vali.

Zatem proszę, zróbcie tak! Nie interesuje mnie nic takiego, jak odwieczny rywal i walka przeznaczenia!

– …Bazuje na smoku obdarzonym w moc, prawda?

– Tak, zapieczętowałem w tym Sacred Gear Gigantycznego Smoka, Fafnira. Skopiowałem to od dwóch Niebiańskich Smoków – Walijskiego i Wymycia. Teraz nadszedł czas, aby sprawdzić, czy się udało. Skopiował Boosted Gear? Napomniał również o smoku, którego imienia w ogóle nie kojarzę…

[Jest jednym z Wielkich Pięciu Smoczych Króli. Azazel mówił kiedyś o Vritrze, prawda? Jest również Smok Chaotycznej Karmy, Tiamat, Smok Figli, Yu-Long, oraz Śpiący Smok, Midgardsormr. Vritra został kawał czasu temu wyeliminowany i gdzieś zapieczętowany. Jeżeli słowa Azazela są prawdą, to ten sam los spotkał Fafnira. Chociaż, by być szczerym, pierwotnie było sześciu Smoczych Króli.]

Ach, pogubiłem się. Mówiąc o tym wszystkim tak nagle, to chyba nic dziwnego, że nie zrozumiem. O Tiamacie już słyszałem, ale o pozostałych nie za bardzo.

[Prawdopodobnie zobaczysz ich już za niedługo. W końcu Tiamat mnie nienawidzi.]

Uwaa, powiedział mi coś tak niedogodnego. Rany, już miałem potąd spotykania tych wszystkich smoków! Ach, a może właśnie dlatego Michał-san podarował mi tego zabójcę smoków?

– Azazel! Mimo posiadania takiej mocy, ty…!

– Cattleya, sama powiedziałaś, że zawarłaś pakt z Uroborosem.

– Badania nad Sacred Gear nie powinny były rozwinąć się do takiego stopnia…

– Z tej perspektywy grupa, która mnie zdradziła, zdaje się posiadać trochę wiedzy, zebranej podczas badań. Mimo wszystko nie widzę w tym sensu. Tylko ja i Semyazza jesteśmy najbliżej prawdy.

Ciało kobiety pokryła ciemnoniebieska aura.

– Jestem potomkinią jedynego, prawdziwego Lewiatana! Cattleya Lewiatan! Nie przegram przeciwko tak denerwującemu upadłemu aniołowi jak ty! – krzyknęła ze złością.

Ta osoba to Lewiatan-sama? C-cóż, z pewnością było jej bliżej do tej Lewiatan-sama, jaką sobie wyobrażałem. Azazel kiwnął na nią palcem.

– Chodź tu – powiedział.

– Nie gardź mną! – Z jej ciała buchnęła ogromna aura, a ona sama poderwała się do góry z ogromną prędkością!

Zan!!

Wydarzyło się to w tej samej chwili. Kobieta zanurkowała prosto w Azazela, na co on zareagował włócznią.

Bushu!

Krew trysnęła z jej ciala. Opadła bezwładnie na dół, po czym podniosła się z ziemi i klękła.

Kiedy przyjrzałem się dokładniej, to ziemia za nią również była rozerwana. Pękła na wskutek fali uderzeniowej ataku Azazela. Niesamowite, co za moc! Jednoczesny atak i obrona rozegrały się w jednej chwili.

– To jeszcze nie koniec! – Wraz z tymi słowami ramię Cattlei przemieniło się w mackopodobne coś i owinęło się wokół ręki Azazela. Na jej ciele pojawiły się podejrzane runy.

– To słowa używane do techniki samozniszczenia! – krzyknęła Buchou.

Poważnie!? To do samozniszczenia? Wyraziła chęć śmierci! Azazel próbował pozbyć się macki, ale nic nie wskazywało na to, że puściłaby go.

– Azazel! Mimo że próbujesz mnie zabić będąc w tym stanie, nie ma to znaczenia! Jesteś teraz ze mną połączony, więc na ciebie również przepłynie magia i zabije cię, kiedy ja umrę!

– Chcesz zadać takie obrażenia, nawet jeżeli ma to kosztować cię życie? Prostacki sposób, ale efektywny.

– Ise, Gasper, odsuńcie się! Zostaniemy złapani w siłę wybuchu!

– Ale Buchou! Co z Azazelem!

– Jako przywódca swojej frakcji jakoś sobie z tym poradzi! Jednak my możemy przez to zginąć!

Robiło się poważnie! Uroczo byłoby zginąć wraz z Buchou, ale nie chciałem umierać w takim miejscu, a co ważniejsze, w wyniku czyjejś walki!

Szybko odeszliśmy. Mimo że dzieliła nas spora przestrzeń, Buchou stworzyła kilka warstw magicznych barier i zaczęła szykować się na falę uderzeniową wybuchu.

– Łaaa! – rozległ się krzyk Gaspera.

Kiedy spojrzałem na niego, jakiś magiczny wzór zakrywał jego oczy.

– Przepraszam, ale zapieczętowałem je. Trochę to irytuje, gdy czas jest zatrzymany.

Vali!

– Ale wiecie – zaczął mówić, unosząc się w powietrzu – jeżeli jest się świadomym tej zdolności i tym, co ją aktywuje, to nie jest ona już taka wspaniała. Ma pełno słabych punktów. Istnieje mnóstwo technik, takich jak moja, która zapieczętowuje wzrok. A kiedy jego moc jest wysysana, zamienia się to w obosieczny miecz, który rani również jego towarzyszy.

Było tak, jak powiedział – Gasper w obecnym stanie był pełen luk, podobnie jak ja. „Potężny Sacred Gear równa się siła!” – to tylko iluzja, która istniała wewnątrz mnie.

Azazel, miałeś rację. Mimo że Sacred Gear jest mocarny, to na nic się nie zda, gdy jego gospodarz jest beznadziejny! Ja wciąż nie potrafiłem latać! Kurna! Nie mówiąc już o Gasperze! Trenowałem niewystarczająco dużo!

Obserwowaliśmy całe zajście. Azazel wciąż nie mógł oderwać macki. Nic się jej nie działo, nawet gdy próbował ją ciąć świetlistą włócznią.

– Ta macka jest specjalna, absorbuje moje życie. Nie zniszczysz jej – powiedziała kobieta ze śmiechem.

Azazel dał spokój z próbą przecięcia i wzruszył ramiona. Jednak w następnej chwili…

Bashu!

Macka odpadła od niego wraz z jego lewą ręką! Uwaa! Bez jaj!? Odciął sobie rękę!? Świeża krew trysnęła z rany, a odcięta kończyna przemieniła się w pył.

– ODCIĄŁEŚ RĘKĘ!? – Cattleya była w wielkim szoku. Jednak w jej brzuchu tkwiła włócznia, którą cisnął Azazel.

– Dam ci przynajmniej ją.

Shuwa.

Ciało Cattlei eksplodowało, po czym obróciło się w popiół, który wiatr poderwał w niebo. Obróciła się w nicość, ponieważ otrzymała zbyt dużo obrażeń od światła. Bo w końcu światło jest dla demonów istną trucizną. Bez żadnych wyjątków, nawet w tym przypadku.

Kah! Zbroja odpadła od Azazela, po którym nie było widać żalu po stracie ręki. Po prostu mlasnął językiem.

– Tch, więc znamy limit sztucznych Sacred Gear – powiedział. – Jest jeszcze tyle do poprawienia… Tak długo jak klejnot z rdzenia jest cały, mogę zrobić nowe. Chyba potowarzyszysz mi trochę dłużej, Gigantyczny Smoku-kun, Fafnirze. – Wraz z tymi słowami pocałował klejnot, który trzymał.

…I to byłoby podsumowaniem ze spotkania kobiety, która nazywała siebie Lewiatanem, oraz Azazelem. Wszystko, co pozostało, to…

Vali w białej zbroi zstąpił z nieba.

– Tego się po tobie spodziewałem, Azazel. Jednak twój pancerz zniknął. Musisz jeszcze popracować nad sztucznym Sacred Gear.

– Cóż zatem, Vali – Azazel wskazał na niego. – Co teraz? Mam to powtórzyć? Mimo że nie mam zbroi i pozostała mi tylko jedna ręka, to mogę walczyć na równi z tobą. – W jego dłoni pojawiła się włócznia, którą wycelował w Hakuryuukou.

Chciałeś nadal walczyć mimo tych ran? Co za duch! Vali patrzył się przez chwilę na niego, po czym zapytał:

– Ale nie uważasz, że przeznaczenie jest okrutne?

……? Co do…? O czym on niby bredzi?

– Z jednej strony mamy najsilniejszą istotę i legendarnego smoka jak ja, z drugiej strony zwykły człowiek, który również posiada legendarnego smoka. Mów, co chcesz, ale według mnie jest to okrutne zrządzenie losu. Mimo że jesteśmy rywalami z tymi samymi smoczymi rodzajami Sacred Gear, to przepaść nas dzieląca jest zbyt wielka.

M-masz na myśli mnie? Wskazałem na siebie. Vali przytaknął rozbawiony.

– Trochę cię poszpiegowałem – mówił dalej. – Twój ojciec jest zwykłym pracownikiem w biurze. Twoja matka czasami znajdzie jakąś robotę na pół etatu, a tak to siedzi cały czas w domu. Więzy krwi pomiędzy wami są pospolite. Wśród twoich przodków nie ma również nikogo, kto by posiadał jakąkolwiek moc. Oczywiście, nie mieli także nic wspólnego z diabłami lub aniołami. Jesteś naprawdę zwykły. Twoi przyjaciele również nie są specjalni. Byłeś kompletnie przeciętnym licealistą aż do momentu, w którym narodziłeś się jako diabeł. Jesteś nikim. To Boosted Gear nadaje ci wartość. – Zaśmiał się, a na jego twarzy widniało politowanie. – Nuda. Kiedy poznałem te pare faktów o tobie, opanowało mnie wielkie znudzeeenie. Śmiałem się. Śmiałem się z rozczarowania. „Ach, a więc to mój rywal. Poddaję się.” Gdyby twoi rodzice byli czarodziejami, to historia mogłaby potoczyć się troszeczkę inaczej. Zgadza się! Co ty na to? Możesz stać się mścicielem!

…? Nie miałem pojęcia, co on bredził. Jakby to ująć, zdawało mi się, że był mądry inaczej. W ogóle nie mogłem go pojąć. Potrafiłem zrozumieć, że różnił się od Akeno-san i Gaspera, że nie miał nic przeciwko swojemu pochodzeniu.

Bez dwóch zdań, był z niego dumny. Jeżeli niektóre osoby cierpiały z powodu tego, jakimi się urodziły, to on z pewnością zaliczał się do tych, którym taki stan rzeczy się podobał. Świat był tak skomplikowany, że mój mózg nie mógł tego wszystkiego przetrawić.

Mimo wszystko zrozumiałem jego następne słowa:

– Zabiję twoich rodziców. Jeżeli tak zrobię, twój życiorys stanie się troszeczkę barwniejszy. Gdyby zabiłaby ich taka wartościowa istota jak ja, nie uważasz, że mógłbyś się poświęcić przeznaczeniu? Tak, zrobię to. W końcu twoi rodzice żyli normalnie, dorastali normalnie, to i też umrą normalnie. To, co proponuję, jest o wiele lepsze od nudnego życia! Prawda?

………

Nie mogłem tego wyrazić. Nie mogłem wyrazić uczucia, które zrodziło się w tym momencie w moim sercu. Uczucie takiego stopnia, którego nigdy wcześniej nie odczuwałem, zaczęło się we mnie potęgować. Byłem w stanie odpowiedzieć tylko to:

– Zabiję cię, bydlaku…

Zrozumiałem. Wreszcie to do mnie dotarło. Właśnie to uczucie nazywane było „chęcią zabójstwa”.

– Tak, jak powiedziałeś… – mówiłem dalej. – Mój ojciec jest zwykłym pracownikiem biurowym, który robi od rana do wieczora, żeby utrzymać naszą rodzinę. Moja mama jest gospodynią domową, która przyrządza nam przepyszne posiłki. Wychowali mnie. I właśnie dlatego są dla mnie najlepszymi z rodziców.

Niby dlaczego moi rodzice mieliby zostać zabici przez kogoś takiego? To był głupi powód. Oni nie mieli nic wspólnego z tobą.

– …Zabić ich? Mojego ojca i matkę? Z jakiego powodu miałbyś wciągać ich w coś takiego i zabijać? Bo mnie obchodzi jakieś przeznaczenie!

Tylko jemu nie mogłem przebaczyć. Vali Lucyfer.

– Bo ci na to pozwolę.

Za nic nie mogłem mu odpuścić!

– Niech mnie diabli, jeżeli pozwolę na zabicie moich rodziców przez takiego typka jak tyyyy!

[Smok Walijski Over Booster!!]

Niby w odpowiedzi na moją złość, Sacred Gear zaczął emitować jasnoczerwoną aurę. Mając założony pierścień od Azazela, wszedłem w tryb zbroi, niczego przy tym nie musząc poświęcać.

Na klejnocie lewej rękawicy pojawiło się coś, co wyglądało jak stoper. Nie miałem nawet piętnastu minut. Mimo wszystko było lepiej niż z moimi dziesięcioma sekundami w stanie niekompletnego Łamacza Ładu.

– Popatrz, Albion, moc Hyoudou Isseia nieporównywalnie się zwiększyła. Prosta rzecz, zwana złością, była aktywatorem, ale to… Hahaha, co za smocza moc.

[Sacred Gear używa najsilniejszych emocji jako jedzenie dla mocy. Wściekłość Hyoudou Isseia osiągnęła swój limit i obróciła się przeciwko tobie. Tylko osoba szczera i uczciwa jest w stanie wydobyć prawdziwą moc smoka.]

– Rozumiem. Więc jego bliższe powinowactwo ze smokiem jest również tłumaczone przez to.

Jakbym wiedział! Mimo wszystko, jeżeli nie zrobiłbym niczego z tym gościem, to moje otoczenie zamieniłoby się w jedno wielkie nieszczęście! Na to pozwolić nie mogłem!

– Ale! Wciąż nie jesteś bystrzakiem, Hyoudou Issei! Twoja inteligencja jest niewystarczająca, aby kontrolować Ddraiga! To grzech!

– Przestań gadać o rzeczach, których za nic nie jestem w stanie pojąąąąć!

– Tak! Właśnie dlatego jesteś nazywany idiotą!

Aura buchnęła z mojego magicznego jetpacku na plecach, a ja ruszyłem wprost na Valiego! Obniżył przyłbicę i jego twarz znów skryła się w masce. Był gotów do walki! Co prawda używałem swojego Łamacza Ładu dopiero drugi raz, ale tym razem nie było mowy o nieudanym ataku, jak w przypadku walki z Raiserem!

Ale on z łatwością uniknął mojego ataku! Twoje niedoczekanie!

Odzyskałem utraconą równowagę i znów natarłem! Zmaterializowałem Ascalona i zaatakowałem nim!

Mimo wszystko moje dosyć przeciętne cięcia były niewystarczające. Vali z łatwością unikał ich.

[Vali, ten miecz ma w sobie moc pogromcy smoków. Jeden cios wystarczy, żebyś otrzymał olbrzymie obrażenia.]

– Naprawdę, Albion? Ale co z tego, jeżeli nie trafi mnie!

Było tak, jak powiedział – nie byłem w stanie go nawet lekko drasnąć. Kurna! Powinienem był nauczyć się od Kiby, jak władać mieczem! Następnym razem potrenuję i to na poważnie! W stanie Łamacza Ładu przez określoną ilość czasu mogłem używać dublowania mocy tyle razy, ile chciałem i kiedy chciałem.

[Za każdym razem, kiedy zwiększysz swoją moc, twoja wytrzymałość lub magia zostanie pochłonięta. Skonsumowana ilość będzie adekwatna do tego, jak wielkie było zdublowanie. To pierwotna zdolność mojego Łamacza. Mimo wszystko w tym czasowym stanie nie popełniłbyś wielkiego głupstwa, gdybyś wyczerpał całą moc jednym użyciem? Nawet bransoleta Azazela ma swój limit. Za każdym razem kiedy użyjesz swojej zdolności, czas przebywania w stanie Łamacza ulegnie skróceniu.]

To nawet przebywanie w tym stanie zużywa moją kondycję! Vali musi mieć jej aż za nadto!

[Twój przeciwnik, Vali, zdaje się mieć zastraszające zasoby magicznej mocy. Jako stworzenie, które razem z tobą stanowi parę, on również traci moc, kiedy używa swoich zdolności, ale gdy kondycja gospodarza smoka jest doskonała, to wtedy ilość użyć umiejętności także jest wielka.]

Tch…! Brutalna rzeczywistość! Różnica mocy pomiędzy nami była zbyt ogromna! Tak jak myślałem – byłem strasznie słaby! Nic dziwnego. Miał kompletny Łamacz Ładu. Ja z drugiej strony otrzymałem dużo pomocy i również byłem w tym stanie, tyle że mocno ograniczonym. Nie, ale co ważniejsze – nasze podstawy różnią się i to bardzo!!!

Don!

Guhah…! W jednej chwili zacząłem się dusić. Ciężka pięść wylądowała na mojej klatce piersiowej. Cios był zdecydowanie za szybki, bym mógł go dojrzeć. Co za moc! Moje nogi drżały tylko od tego! Na moim pancerzu pojawiło się pęknięcie! Jeżeli przyjmę na siebie jeszcze kilka takich ciosów, to będzie koniec!

– A więc takiego mam rywala! Hahahaha! Co za wstyd! Słabizna! Jesteś za słaby! – kpił ze mnie Vali. Ale ja naprawdę tak się czułem.

– Ise! – krzyknęła Buchou, która zdawała się brać do serca jego słowa. Zaraz, nie mogłem wyjść na frajera w oczach kobiety, którą kochałem!

Moi rodzice byli dwójką zwykłych ludzi. Ja sam narodziłem się po raz drugi jako demon i całkiem przypadkiem dostałem moc smoka.

A on wywodził się z linii starych Maou i posiadał moc legendarnego smoka.

Nie miałem żadnego talentu. Za to w nim aż od niego kipiało. Najsilniejszy gospodarz, który mógł w pełni kontrolować swój Sacred Gear. To z pewnością był Vali.

[DIVIDE!]

Z rękawicy Hakuryuukou wydobył się dźwięk, a ja poczułem nagły odpływ mocy. Czy on przejął ją!? Czy to aktywowało się przez ten cios, który przed chwilą mi zadał!?

[BOOST!]

Mimo wszystko ja nie pozostałem obojętny i również aktywowałem swój Sacred Gear, a braki w mocy zostały uzupełnione.

[Partnerze, straty mocy zastąpiłem własną, jednak… zdolność Smoka Wymycia jest dosyć dokuczliwa.]

Ddraig, co masz na myśli?

[Ten osobnik przed tobą dzieli na pół moc oponenta i to, co mu odebrał, dodaje sobie. Innymi słowy, twoja moc została ci odebrała i przekazana jemu. Kondycji nie da się odnowić. Tylko moc do samego końca.]

N-nawet gdybym ja dźwignął się z zera, to on cały czas będzie na plusie!?

[Dokładnie tak. Mimo wszystko bez względu na to, jak wspaniały by nie był, wszystko ma swoje granice. Moc, której nie jest w stanie już pomieścić, jest uwalniania przez skrzydła i pozwala na zachowanie limitu bez niszczenia ciała.]

Więc może utrzymywać maksimum mocy bez konsekwencji…

– No, dalej, dalej! – Z widoczną radością Vali wystrzelił niezliczoną ilość magicznych pocisków.

Nie zdołałem przed nimi uciec. Pocisk za pociskiem uderzał we mnie, pozostawiając po sobie olbrzymie obrażenia. Potrafiłem tylko wyobrazić sobie, jak cały jestem w ranach.

Kuh… Sam chciałem zalać go takim gradem pocisków. W przeciwnym razie nie będę mógł zatrzymać tej mrocznej rzeczy, która zrodziła się w moim sercu…!

Nie przestając atakować, Vali znów przemówił:

– Twoje ataki są takie tępe. Rzucasz się bezmyślnie do walki. W tym przypadku to się nie sprawdzi. Cóż, wielkie marnotrawienie skarbu. Swoją mocą posługujesz się bardzo niesprawnie.

Ach, naprawdę? Jeżeli tak, to ja wiem.

– W takim tempie przeznaczenie pomiędzy Hakuryuukou a Sekiryuuteiem będzie…

Gooooooooooooooooooon!

Zanim skończył mówić, z mojego napędu na plecach buchnęła moc, a ja rzuciłem się w istną zaporę z pocisków. Uderzały w każde miejsce mojego ciała.

Bolało! Ale co z tego! Co z tego!? Tylko jeden cios – jeden cios wystarczy.

Zacisnąłem z całej siły lewą pięść. Skoncentrowana moc w tym tylko miejscu wystarczy. Nie miałem żadnej obrony, pozostałem bezbronny.

Pociski uderzały w mój pancerz, który kawałek po kawałku ulegał zniszczeniu. Nie oszczędzały również mojej głowy, a maska, pod którą skrywałem twarz, również poszła w rozsypkę.

– Ruszasz do boju? On, który naprawdę mało wie, zawsze to powtarzał. Coś takiego… – Vali ruchem ręki rozłożył coś, co przypominało tarczę światła. Próbował na nią przyjąć mój cios, ale…

– Ddraaaaaig! Transportuj moc do Ascalona!

[Zrozumiano!]

[TRANSFER!!]

Dokun!

Olbrzymie ilości mocy spłynęły na moją lewą rękę. Mimo wszystko nie posiadałem żadnej wiedzy w zakresie wojowania mieczem. W takim przypadku mogłem tylko umieścić całą moc w pięści, podczas gdy Ascalon cały czas tkwił w rękawicy!

Jeżeli to tylko uderzenie, to nawet ja byłem w stanie to zrobić!

Gon!

Moja pięść posłała bez problemu w rozsypkę tarczę światła, a on przyjął na swoją twarz mocny cios.

Z powodu tego niespodziewanego ataku czy też może z innej przyczyny pozostał zgięty w pół.

Baki

Z jednego pęknięcia na jego masce porobiło się ich dziesiątki, a ona sama pękła w drobny mak. O to mi chodziło!

Pochwyciłem skrzydła Valiego, przez które miał być wydalany nadmiar mocy.

– Twój Sacred Gear z nich korzysta! W tym przypadku!

[TRANSFER!!]

Przetransportowałem całą moc w zbroję Valiego. W jednej chwili poczułem, jak opuszcza mnie cała siła. Najwyraźniej zabieg ten pochłonął duże zasoby mojej kondycji oraz magii! Ale jeżeli tak trzeba, to niech stracę!


– Zwiększę jednocześnie moc, którą pochłaniasz i tę, którą emitujesz, do takiego stopnia, że sobie nie poradzisz! – Kuh!

Biiiiiiiin!

Wszystkie klejnoty na jego pancerzu zaczęły bezładnie świecić naprzemiennie to na biało, to na żółto, niebiesko lub czerwono. Gdy to się stało, olbrzymia smocza moc, którą wyczuwałem w jego ciele, nagle zniknęła!

Zmusiłem go do użycia zdolności jego Sacred Gear.

Potrafił absorbować moc przeciwnika i używać jej jako własnej. Mimo wszystko limit mocy zależał wciąż od możliwości gospodarza. Kiedy udźwignięcie jej stawało się niemożliwe, zostawała wydalana przez skrzydła światła.

To co w takim razie stało się, gdy jednocześnie użył tych dwóch umiejętności?

Skradł mi tak wiele mocy, że nie mógł jej poradzić i jednocześnie wyrzucał ją. W rezultacie Zbroja Łuskowa Smoka Wymycia przestała funkcjonować!

[…! Coś podobnego…! Vali, natychmiast wracaj do walki…!]

Vali zareagował na głos Albiona i próbował się bronić poprzez skrzyżowanie rąk, ale…

Bagan!

Zacisnąłem lewą pięść, która dźwigała w sobie moc Ascalona, i z łatwością przedarłem się przez jego obronę, wliczając w to dwie rękawice, i zadałem potężny cios w jego brzuch. Poświęcająca na biało zbroja nie wytrzymała i pękła.

Czy to moc zabójcy smoków!? Normalnie tak, jakby pancerz był z papieru!

Goboh

Z jego ust wypływa krew. Cofnął się, trzymając się za miejsce, w które uderzyłem. Gdy krew spłynęła po jego wargach, Vali uśmiechnął się, jakby sprawiało mu to przyjemność.

– Haha, niesamowite! Pokonałeś mój Sacred Gear! Jeśli chcesz to potrafisz! Właśnie tego się spodziewałem, mój rywal…

Gan! Mój bezlitosny prosty zanurzył się w jego twarzy.

– …Dosięgłem cię i uderzyłem. Tylko w twoim przypadku nie będę zadowolony, jeżeli moja pięść cię nie dosięgnie!

W porządku! Odpłaciłem mu się za tę głupią rzecz o moich rodzicach! Mimo wszystko, Ddraig mlasnął językiem.

Ponieważ mówiłem w myślach do siebie, Vali zyskał trochę czasu, a jego zbroja powróciła do wcześniejszego stanu. Niemożliwe – popękane części znów były całe! T-to co, nie byłem w stanie go pokonać!?

[Bitwa nie skończy się, aż któryś z was straci możliwość dalszej walki. W twoim przypadku się to nie sprawdzi. Nie posuniesz się ani o krok do przodu. Niemożliwym jest dla ciebie, abyś go pokonał, biorąc jeszcze pod uwagę, że nałożone są na ciebie limity. Jedynym rozsądnym wyjściem byłaby ucieczka, ale uciekać też nie możesz, prawda?]

Oczywiście! Nie było mowy, żebym zostawił Buchou! A jeśli nawet, to niby gdzie miałem uciec wewnątrz tej bariery!?

[To co zamierzasz? Różnica mocy jest zatrważająca. Z tą bransoletą mogłeś czegoś próbować, ale z limitem czasowym nie ma o czym gadać… Poddasz się?]

…Co mam robić? Nagle coś mnie olśniło… Powinienem był to przetestować? Nie, to był test. Mimo wszystko za niedługo skończy mi się czas i przegram. Musiałem coś zrobić!

– Hej, Ddraig, Sacred Gear reaguje na uczucia i rozwija się, tak?

[Tak, zgadza się, ale… Czemu pytasz?]

Podniosłem przedmiot leżący przy mojej stopie – klejnot Smoka Wymycia. Wyleciało to z jego pancerza, gdy go zaatakowałem. Mimo to jego zbroja wydawała się być już cała, nawet kryształy były na swoich miejscach. Z upływem czasu klejnot ten stanie się zwykłym śmieciem. Ale powinno było być w nim choć trochę mocy Hakuryuukou.

– Przekazuję ci moją myśl… Spróbujmy!

Przesłałem do Ddraiga rzecz, którą sobie wyobraziłem! Bardzo się na tym skupiłem! Jeżeli byłoby to możliwe, to…

[… Partnerze, to naprawdę niebezpieczne. Ale zarazem interesujące! Możemy zginąć, ale podjąłeś już decyzję?]

– Nie mogę zginąć, nie odebrałem jeszcze dziewictwa Buchou… Jeżeli będzie bolało, to dam radę! Żebym tylko dzięki temu stał się lepszy od tego drania!

[Fuhahahahhahahahahahha! Nieźle! W takim razie, ja również się na to piszę! To nie pasuje za bardzo do mojego charakteru, ale jestem przecież Cesarskim Czerwonym Smokiem, który uchodzi za potęgę! Pokażmy im, że wspólnie przeżyjemy i ich jeszcze przewyższymy, Partnerze! Nie! Hyoudou Isseiu!]

– Tak!

– Co zamierzasz? – zapytał zaintrygowany Vali.

– Smoku Wymycia! Albionie! Vali! Wezmę waszą moc!

Rozgniotłem klejnot Sekiryuuteia, który był na spodniej części mojej ręki, a okruchy wrzuciłem prosto na kryształ Smoka Wymycia!

Twoja moc wymycia! Wszczepię ją w swój Sacred Gear!

Podczas walki przypomniał mi się pewien obraz. Była to walka z Kokabielem. Wtedy to Kiba osiągnął podobnie niemożliwą fuzję świętości i demoniczności.

Srebrna aura wystrzeliła z mojej prawej ręki i omiotła mój prawy bok. Czy to sprawka klejnotu?

Dokun

Coś we mnie pękło, przez moje całe ciało przebiegł trudny do ubrania w słowa ból, źródłem którego był kryształ w mojej prawej ręce!

Guh… Ach…

– Ugaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

Boli! Boli! Boooooli! Kurwa! Co to ma być!?

– Nugaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!

Ach, ach, ach.

High school dxd v4 289.jpg

Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaach!

Moje myśli rozpłynęły się w wszechogarniającym bólu.

Owwowowow! W porównaniu z bólem, który zadała mi włócznia światło, to… Guh, ach, gaaaaaaaaaaaaaaaaaah!

– Chcesz wchłonąć moją moc? – zapytał zaskoczony Vali, gdy połapał się w moich zamiarach.

[Co za bezmyślność. Ddraig, jesteśmy stworzeniami sobie przeciwnymi. To, co robisz, to nic więcej niż akt samozniszczenia. Zamierzasz w ten sposób unicestwić się?]

Albion zdawał się pozostawać obojętny.

[Guuuuuuuuuuoh!]

Ddraig wył w agonii. Zatem smoczy cesarz zamieszkujący mój Sacred Gear również zasmakował bólu? Mimo wszystko krzyk ten zawierał w sobie również śmiech.

[Albion! Jesteś jak zawsze oporny na wszelkie zmiany! Przez stulecia pozostawaliśmy uwięzieni w gospodarzach i walczyliśmy ze sobą! Powtarza się to za każdym razem!]

[Zgadza się, Ddraig, to nasze przeznaczenie. Nawet jeżeli nasi właściciele są inni, sposób, w jaki prowadzimy walkę, pozostaje ten sam. Ty zwiększasz moc, ja ją kradnę. Strona, która bardziej efektywnie używa Sacred Gear zadaje ostateczny cios i zakańcza to. Tak właśnie zawsze było i będzie.]

Ddraig roześmiał się na jego słowa i bez cienia strachu odrzekł:

[Dzięki spotkaniu z tym gospodarzem – z Hyoudou Isseiem – nauczyłem się czegoś. Że wszystko jest możliwe dzięki głupiej zawziętości!]

Głupota jest w porządku! Jeżeli nie potrafię wygrać dzięki moim umiejętnościom, to stanę się najlepszy właśnie dzięki niej!

– Odpowiedz na moje uczuuuuuuuuciaa!

[Moc Smoka Wymycia została wchłonięta!]

Moja prawa dłoń pokryła się w oślepiającym białym świetle! Czysta aura tego samego koloru otoczyła całą rękę!

Wtem… pojawiła się biała rękawica.

– Hehehe, więc to jest Dividing Gear?

Chociaż patrząc na to z drugiej strony, biała ręka niezbyt komponowała się na tle czerwonej zbroi.

[Niemożliwe! Coś takiego jest niemożliwe!]

Albion zdawał się być zszokowany.

– Nie, choć jest to mała część mocy, to jest to możliwe. Mój przyjaciel złączył ze sobą świętość oraz demoniczność i jest w stanie tworzyć coś takiego, jak święte demoniczne miecze. Prawdopodobnie udało mu się to osiągnąć z powodu zachwiania równowagi spowodowaną brakiem Boga. Cóż, jeżeli posłużyłbym się słowami tych gości z góry, to były to błędy programu? Właśnie je trochę wykorzystałem.

Albion wciąż nie mógł w to uwierzyć. By być szczerym, ja również byłem zdesperowany.

– Tak, było to bardzo bezmyślne, ale przeżyłem.

Ddraig westchnął na moje słowa.

[Mimo wszystko z pewnością ukróci to twój żywot. I to o dużo, mimo że jesteś diabłem, który powinien żyć prawie nieskończenie wiele lat.]

– Nie mam zamiaru żyć dziesiątki tysięcy lat. Ale z racji, że chcę zrobić wiele rzeczy przed śmiercią, to myślę, że tysiąc lat by mi starczyło.

Pachipachipachi.

Vali zaklaskał w ręce. Co to miało znaczyć?

– Interesujące. W takim razie odłożę żarty na bok! By być najsilniejszym, przepołowię ciebie i całe twoje otoczenie za pomocą mocy Hakuryuukou!

Vali wzniósł się do góry i rozłożył szeroko ręce. Jego skrzydła stały się o wiele większe.

– Przepołowisz? Co masz na myśli mówiąc, że przepołowisz moje otoczenie?

– Przeraża mnie twoja ignorancja! – wybuchnął śmiechem. – Chyba nic się nie stanie, jeżeli umrzesz bez tej wiedzy!

Nie wiem czemu, ale poczułem się urażony! Ten typek w bardzo szorstki sposób robił ze mnie skończonego idiotę!

[Połowa Wymiaru!]

Będąc otoczonym przez oślepiająca wprost aurę i wraz z głosem z klejnotu, Vali wyciągnął rękę w stronę drzew, które znajdowały się pod nim.

Guban!

Ich grubość została zmniejszona w jednej chwili o połowę! Ooch! Naprawdę zostały przepołowione!?

Gubababababan!

Większa ilość drzew została pomniejszona! Kurna, nie niszcz mi tutaj krajobrazu otaczającego stary budynek szkoły!

– Sekiryuuteiu, Hyoudou Isseiu. Pozwól, że ci to wytłumaczę – przemówił Azazel. Oo, Naczelnik. Proszę, tłumacz. W taki sposób, że nawet ja to pojmę. – Ta umiejętność przepoławia całe otoczenie. Innymi słowy, jeżeli Hakuryuukou potraktuje cię poważnie, to biust Rias Gremory również temu ulegnie.

………

——————

…………

Tak? Myśli mi pouciekały, a w głowie miałem same „?”.

Nie mogłem tego zrozumieć. Nie potrafiłem pojąć tych słów, które zniszczyły mój światopogląd do samych podstaw. Zupełnie tego nie pojmowałem. Jednak niezwykła furia wyrastająca z mojego serca zapanowała nad całym ciałem.


Piersi zostaną zmniejszone. O połowę.


Piersi Buchou zostaną pomniejszone.


Automatycznie odwróciłem głowę i popatrzyłem w jej stronę. Gdy ujrzała moją reakcję, zadrżała w lęku. Tak, piersi Buchou. Te fantastyczne piersi. Piersi, które kochałem.

Mój świat. Moje wszystko. Moje… One będą przepołowione…? Jej piersi…?

……

– Nie…

Tak, podjąłem decyzję.

– Ty kurwa ze mną nie zadzieraj!!

Zabiję go. Z całą pewnością zabiję Valiego! – Ty skurwysynie! Buchouuuuuuuuuuu! Chcesz przepołowić piersi mojej Buchouuuuuuuuuuuuuuuuuuu!

[BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST!!]

Dźwięki z klejnotów zaczęły się powtarzać.

– Tego ci nie podaruję! Jesteś jedyną osobą, której nie przebaczę! Skopię ci dupę! Zniszczę cięęęę! Valiiiiiiiiii!

[BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST BOOST!!!!!!!!!!]

Moje otoczenie wybuchło! Po skrawku ziemi, na którym stałem, pozostał wielki krater!

Całe moje ciało zostało otoczone przez ogromne ilości aury, jakiej nigdy wcześniej nie doświadczyłem.

– Ahahaha! Co to kurna ma być!? Z całą powagą! Jego smocza moc podskoczyła nagle do góry, bo piersi jego pani mogą stać się mniejsze! - Azazel nie potrafił powstrzymać się od śmiechu.

To wcale nie było zabawne! To wcale kurwa nie było zabawne! Nawet zamiana miejsc niebios i ziemi nie byłaby dla mnie tak istotna! Tak! To był najgorszy z możliwych kryzysów!

I właśnie dlatego nie można było mu tego przebaczyć! Zmniejszyć piersi mojej Buchou!? To nie mogło ujść płazem! Te piersi były moje! Bo pozwolę na ich zmniejszenie! Jeszcze się nimi nie nacieszyłem wystarczająco! Ani nawet nie possałem ich sutków! Nie trzymałem ich jeszcze między swymi palcami!

Nie zabieraj mi moich marzeń, bydlaaaakuuuu!

Po raz kolejny zdałem sobie z tego sprawę. My nigdy się nie porozumiemy. Ja marzyłem o podwojeniu wielkości piersi Buchou! On zaś powiedział, że je pomniejszy!

Wyciągnąłem palec w jego stronę! Drzewa w oddali zostały zmiecione przez falę uderzeniową, która przez to powstała!

– A tylko mi próbuj tknąć Rias Gremory! Zniszczę cię doszczętnie! Do takiego stopnia, że już nie będziesz mógł zostać wskrzeszony! Ty maniaku przepoławianiaaaaaa!

Chmury na nocnym niebie zostały rozwiane przez mój krzyk. Księżyc, który do tej pory był przez nie zasłaniany, pojawił się w swej pełnej krasie.

– Dzisiaj spotykają mnie same niespodzianki. Kto by pomyślał, że z powodu kobiecych piersi na wierzch wyjdzie tyle mocy! Ale, ale, to naprawdę interesujące! – Vali zbliżył się do mnie. Jednak tym razem nie byłem wolny.

Bach! W mgnieniu oka odskoczyłem z tego miejsca i kopnąłem Valiego w bok!

– Co za szybkość! Czyżbyś mnie w niej przerósł?

Ha! Bądź tym zaskoczony, ile tylko chcesz! Bo ja odpuszczę! Bo ja kurna odpuszczę temu gościowi! Jeżeli tak zrobię, to piersi nie tylko Buchou, ale również Akeno-san zostaną pomniejszone!

– To za piersi Buchou! – Wymierzyłem cios prawą pięścią w jego brzuch. Jednocześnie w moich myślach te dwie cudowne półkule podskoczyły!

[DIVIDE!!]

Równocześnie aktywowałem moc Hakuryuukou i poczułem, jak aura otaczająca Valiego drastycznie zmalała.

– Guhaa! – Splunął żółcią z ust.

Jednak ja nie przestawałem i kontynuowałem swój atak.

– To za piersi Akeno-san!

Cios w twarz! Okay! Jego hełm pękł całkowicie! A tym razem w moich myślach podskoczyły półkule mojej pięknej senpai!

– To za wciąż rosnące piersi Asi!

Miejsce, z którego jego skrzydła światła brały początek, zostało zniszczone! W mojej głowie piersi Asi urosły!

– To za piersi Xenovii!

Energicznym kopniakiem posłałem go do góry! W moich myślach piersi Xenovii były pieszczone!

– A na koniec! Za piersi Koneko-chan, które by zniknęły, gdybyś je przepołowił!

Rzuciłem się na niego z diabelską prędkością! W myślach widziałem płaczące piersi Koneko-chan!

– Gahah! – Vali wymiotował krwią. Tak, zasłużyłeś sobie na to!

Dagan!

Vali uderzył w ziemię. Jednak moja złość nie opadła. Zbliżyłem się do niego i oświadczyłem:

– Koneko-chan! Ona bardzo się martwi o swoje małe piersi! I ty chcesz je jeszcze pomniejszyć!? Na to nie pozwolę! Nie zabieraj temu dziecku tego, co ledwo ma! Potrafisz zrozumieć ten ból!? Ty pieprzony maniaku przepoławiania!

Kurna! Nie mogłem opanować swojej złości! Uderzyć go raz jeszcze!?

W przeciwieństwie do mnie, który był mega wkurwiony, Vali po prostu się uśmiechnął, na pierwszy rzut oka z radości. Cholera, to obrzydliwe!

– Interesujące… Naprawdę, interesujące.

[Vali skończyłem analizować jego moc przepoławiania. Porównując z twoją metodą kontroli, powinieneś dać radę.]

– Rozumiem. W takim razie się go w ogóle nie obawiam.

Niemożliwe. Żadnych efektów! Nawet jeżeli myślałem, że odniosłem sukces! Że zadałem mu tyle bólu!

– Albion, myślisz, że jest wart, aby pokazać mu Juggernaut Drive Hakuryuukou?

[Vali, to niezbyt dobre miejsce na to. Jeżeli bezmyślnie wszedłbyś w ten stan, klątwa Ddraiga mogłaby zostać usunięta.]

– Wszystko wyjdzie w praniu, Albion. – powiedział. – Ja, który zaraz się przebudzi, w wyjątkowej sprawiedliwości…

Co? Zaczął coś gadać.

[Nie działaj pochopnie, Vali! Czy naprawdę chcesz być na łasce mojej mocy!?]

Albion był zły? Nie miałem pojęcia, co się działo, ale załatwię go, zanim on zdoła wyprowadzić nowy atak! Kiedy przymierzałem się do zadania ostatecznego ciosu…

Przemieszczając się po nocnym niebie, zaczęła zlatywać do nas jakaś sylwetka. Szybko znalazła się pomiędzy mną a Valim. Był to mężczyzna w zbroi, w której z powodzeniem mogli chodzić dowódcy z „Romansu Trzech Królestw[21]”.

– Vali, przyszedłem po ciebie – powiedział radośnie.

– A więc Bikou, co cię tutaj sprowadza? – Vali powstał, ocierając krew z ust.

– Czy to nie okrutne? – zapytał mężczyzna. – Pokonałem daleką drogę i przybyłem do tego wyspiarskiego kraju, ponieważ mój partner znalazł się w opałach. Wiesz, że z twojego powodu awanturują się? Złączyliśmy swe siły przeciwko bogom północy. Powinieneś był uciec i powrócić, gdy tylko akcja zakończyła się niepowodzeniem. Cattlei nie udało się zabić Michała, Azazela i Lucyfera, tak? W takim razie twoja rola jako obserwatora również dobiegła końca. Wróć ze mną.

– …Rozumiem, więc już czas.

O czym oni kurna dyskutowali?

– Kim jesteś? – zapytałem, wskazując na nieznajomego.

– Jest potomkiem Walczącego Zwycięskiego Buddy[22] - odpowiedział mi Azazel.

Hm? To mi nic nie mówiło.

– Pozwól, że przedstawię go za pomocą imienia, które nawet ty znasz. Son Goku. Pieprzona sławna małpa z „Wędrówki na Zachód[23]”.

………Ech? Eeeeeeeeeeech?

– S-S-Son Gooooku!?

Byłem tym tak zaskoczony, że moja złość zniknęła w trymiga! On pochodził ze sławnej opowieści!

– By być dokładnym, to jest on małpą-youkai, która odziedziczyła moce po Son Goku. Mimo wszystko koniec świata naprawdę się zbliża, jeżeli dołączyłeś do Brygady Chaosu. Nie, dla Smoka Wymycia jesteś Son Goku. Dobrze żeście się dobrali.

Na słowa Azazela roześmiał się, po czym odpowiedział:

– Różnię się od tego z pierwszego pokolenia, który został Buddą. Żyję i robię to, na co mam ochotę. Nazywam się Bikou. Miło cię poznać, Sekiryuuteiu – przywitał się ze mną, jakby nigdy nic.

Zakręcił kijem, który nagle pojawił się w jego rękach, i wbił go w ziemię.

Nagle ciemność rozlała się po ziemi. Swym zasięgiem objęła Valiego i Bikou i kompletnie ich pochłonęła. Chcieli uciec! No bez jaj! Muszę im wpoić moją ideologię piersi!

– Hej, hej, chwileczkę! Bo ja wam kurna pozwolę uciec!

Próbowałem złapać Valiego, ale…

Kah! Moja zbroja poszła w rozsypkę, a działanie pierścienia, który pomagał okiełznać moją moc, dobiegło końca. Stan Łamacza Ładu, który był wspierany przez bransoletę, przepadł! – Azazel! Nie masz jeszcze jednego!? Nie mogę pozwolić im uciec!

– Oczyszczenie takich rzeczy pożera ogromne ilości czasu – odpowiedział. – Nie mogę produkować ich na skalę masową. A nawet gdybym mógł, możliwość osiągnięcia pełnego stanu Łamacza znika, jeżeli pierścienie będą używane zbyt często. Należy korzystać w nich w krytycznych sytuacjach.

– Właśnie teraz jest taka sytuacja! – krzyknąłem. – Zrobił sobie ze mnie jaja! Nie mogę mu pozwolić uciec!

…Nagle ogarnęło mnie ogromne zmęczenie… Nie czułem żadnej siły w nogach, ani też nie potrafiłem zacisnąć pięści.

– Jeżeli w jednej chwili posiądziesz taką siłę – zaczął tłumaczyć – to twoja kondycja zostanie cała zużyta. Przy twoich obecnych możliwościach masz ograniczone możliwości składowania mocy, a dłuższa walka jest niemożliwa.

Tak to tłumaczył… ale czy Vali przez cały czas nie pozostawał w pancerzu?

…Rozumiem. To właśnie była ta przepaść między mną, a nim. Nie miało to znaczenia, że na jakiś czas mogłem posiąść moc, która przerastała go.

– Ja, jako Hakuryuukou, zostałem wchłonięty przez osobę powiązaną ze starym Maou. Przeciwnikami nie są tylko anioły, upadli aniołowie i demony. Nadejdzie dzień, kiedy zmierzę się z nimi, ale wtedy będzie lepiej, niż dzisiaj. Każdy z nas stanie się silniejszy… – urywając w połowie, Hakuryuukou rozpłynął się w ciemności wraz z Son Goku.


((:High_School_DxD_-_Tom_4_Koniec_przedstawienia}}

Nowy żywot[edit]

– Od dzisiaj będę konsultantem Klubu Okultystycznego. Mówcie mi Azazel-sensei. Może też być Naczelnik. – Przyodziany w znoszony garnitur, Azazel siedział pośród nas w pokoju klubowym.

– Co ty tu robisz…? – Łapiąc się za czoło, Buchou znajdowała się w ogromnym zakłopotaniu.

– Hah! – odpowiedział. – Zostałem poproszony o objęcie tej funkcji przez młodszą siostrę Serafall! Och, cóż, to z powodu tego, że jestem zajebistym gościem. Zaliczyłem nawet szkolne panienki!

– Tak nie wolno! To zabronione! Dlaczego niby Sona miałaby zrobić coś takiego?

– Jesteś bardzo uparta, Rias Gremory. Siostra Serafall przekazała mi, że taka jest wola Sirzechsa. Właśnie dlatego mnie o to poprosiła.

Zostałeś naszym doradcą przez coś takiego!? Intencje naszej Przewodniczącej nie dawały się zrozumieć!

– Zaraz, co z twoją ręką? Czy nie straciłeś jej? – Wskazałem na rękę Azazela…sensei. Byłem w stu procentach przekonany, że ją odciął.

– A, to – powiedział, machnąwszy ręką. – To sztuczna ręka, którą stworzyłem podczas badań nad Sacred Gear. To uniwersalna kończyna, która może używać mocy światła lub strzelać małymi pociskami. Zawsze chciałem się zaopatrzyć w takie cacko. Założyłem ją sobie, aby upamiętnić poniesioną przeze mnie stratę ręki.

Bashu!

Jego dłoń została wystrzelona. Kilka razy zakręciła się w powietrzu! Ooch, jest mechaniczna!

– Warunkiem, pod jakim pozwolono mi pozostać w tej szkole, to sprawić, aby niedojrzali posiadacze Sacred Gear rodziny Gremory dorośli. No cóż, mój zasób wiedzy jako entuzjasty Sacred Gear jest w końcu pożyteczny. Już o tym słyszeliście, ale istnieje dziwna organizacja, która zwie się Brygadą Chaosu. Jako przyszła zapora przeciw nim Smok Walijski i twoja rodzina musi stać się znana. Co ważniejsze, jestem ekspertem, gdy rozchodzi się o przeciwstawienie się Smokowi Wymycia. Z informacji na jego temat, w których jestem posiadaniu, wiem, że posiada własną drużynę. Nazywamy ich tymczasowo Drużyną Hakuryuukou. Kilka osób zebrało się wokół dwójki, którą już znamy – Vali oraz Son Goku.

– Czy Vali i reszta znów uderzą na to miejsce? – zapytałem.

– Nie powtórzą tego – odpowiedział, kręcąc przecząco głową. – Przytrafiła im się bardzo rzadka okazja zabicia przywódców trzech potęg, ale nie udało im się. Ich obecnymi przeciwnikami są Niebiosa oraz Zaświaty. Wszystkie upadłe anioły znajdujące się pod moją komendą połączyły siły z diabłami. Zaświaty nie poddadzą się tak łatwo. Serafini w niebie również nie pozostaną obojętni. Co więcej, mamy również pasożytujące silne święte bestie w niebie oraz demoniczne w piekle.

– …Więc to wojna?

– Nie, wciąż pozostaje to przy randze potyczki. Można powiedzieć, że zarówno oni, jak i my, znajdujemy się w okresie przygotowań. Nie martwcie się, nic takiego jak wojna nie przytrafi się do czasu, aż nie skończycie uniwersytetu, nie wspominając o liceum. Cieszcie się w pełni swoją młodością i życiem szkolnym… Mimo wszystko mamy do czynienia z długo oczekiwanymi przygotowaniami. Wy też uczynicie przeróżne przygotowania, prawda?

– No cóż… – Przechylając głowę w zakłopotaniu, starałem się znaleźć odpowiednie słowa, ale nic nie przychodziło mi do głowy!

– Sekiryuutei, za bardzo się nad tym nie zamartwiaj. Tak czy tak posiadając wodę zamiast mózgu, nie zrobisz żadnych postępów, jeżeli będziesz się zamartwiał. Twoim wrogiem do gorzkiego końca pozostaje Hakuryuukou Vali. Nie zapominaj o tym pojedynczym fakcie.

Rozumiem. Moim przeciwnikiem był ten gość. Będzie lepiej, jeżeli w pełni to zrozumiem.

– Byłeś w stanie przez pewien czas atakować Valiego, ponieważ połączyłeś miecz zabójcy smoków, który dostałeś od Michała, z mocą twojego Boosted Gear. A Vali nie pokazał wszystkiego, co potrafi. Jeżeli dałby z siebie wszystko, przegrałbyś. Można powiedzieć, że byłeś w stanie walczyć z powodu zgodności. Gdybyś miał do czynienia z przeciwnikiem typu nie smoczego, a posiadałby on taką moc jak Vali, zostałbyś zabity.

Było dokładnie tak, jak powiedział Azazel, nie poszłoby mi tak dobrze, gdyby nie ten miecz.

– A, potrafisz używać mocy Hakuryuukou? – zapytał.

– Nie, w ogóle nie działa.

W wielkich bólach udało mi się uzyskać moc „przepoławiania mocy przeciwnika”, ale od tamtego momentu klejnot, który został umieszczony w rękawicy, nie pojawił się. Czy był on tylko jednorazowego użytku?

– Przy moim boku staniesz się silniejszy. W końcu jestem upadłym aniołem z kupą wolnego czasu. – Na jego twarzy zawitał figlarny uśmieszek pewności siebie.

Chyba nie mam innego wyjścia, niż mu zaufać. Cóż, od teraz moja siła zależała tylko i wyłącznie od treningu.

Wtedy to też wskazałem na Gaspera i powiedziałem:

– Załóżmy, że jesteśmy atakowani po raz kolejny. Nie moglibyśmy wykorzystać w jakiś sposób zatrzymywania Gaspera?

– S-S-S-Senpai! – pisknął Gasper ze łzami w oczach. – C-c-co ty móóówisz!? Hiiiiiii!!

– Nie warto – odpowiedział Azazel. – Nie mamy pojęcia, jakie osoby znajdują się w Brygadzie Chaosu.

Arara, musiało boleć. Vali także powiedział, że Gasper ma mnóstwo słabych stron.

– Przepraszam! Przepraszam! Jestem taki bezużyteczny! Na nic się nie przydaję! Jestem niepotrzebnym śmieciem! Reprezentuję poziom niższy niż poziom morza, a sam celuję wyżej niż Everest! Proszę, nie porzucajcie mnieeeee! – Płacząc, schował się w pudle. Hej, hej, musisz z tego wydorośleć!

– Zgadza się – powiedział Azazel, po czym skierował swoje słowa do Kiby: – A ty, posiadaczu świętego demonicznego miecza, jak długo jesteś w stanie walczyć w stanie Łamacza Ładu?

– Obecnie mój limit to jedna godzina – odpowiedział.

– Niezbyt dobrze. Wymaganym minimum jest, żebyś mógł używać go bez przerwy przez przynajmniej trzy dni.

Ooch, jaki surowy. Wyraz twarzy Kiby wskazywał na lekkie podenerwowanie.

– A j-ja jestem w stanie utrzymać się przez dziesięć sekund i to pod ograniczonymi warunkami… – powiedziałem nieśmiało.

Naczelnik przymknął swoje oczy.

– Musisz rozpocząć trening od samego początku – powiedział. – Hakuryuukou potrafi wytrzymać w stanie Łamacza przez jeden bity miesiąc. To jest właśnie ta różnica, która was dzieli.

Jeden miesiąc – to potężna i widoczna gołym okiem różnica. Ale teraz widziałem mój cel, było łatwo to pojąć.

Następnie wzrok Azazela padł na Akeno-san.

– Wciąż nas nienawi… nie, wciąż nienawidzisz Barakiela?

Było to imię jej ojca. Rozumiem, był on podwładnym Azazela.

Akeno-san odpowiedziała ostro:

– Nie zamierzam mu przebaczać. To jego wina, że moja matka zmarła.

– Akeno, kiedy upadłaś tak nisko, żeby zostać diabłem, on tego nie komentował.

– Oczywiście. Ta osoba nie zajmuje takiej pozycji, żeby mogła mi cokolwiek powiedzieć.

– Nie to miałem na myśli. No cóż, to może być bardzo bezmyślne, że wkraczam w twoją przestrzeń relacji dziecko-rodzic.

– Nie uważam tej osoby za mojego ojca! – krzyknęła Akeno-san.

– Rozumiem. Ale nie uważam za coś złego, że dołączyłaś do rodziny Gremory. Zastanawiam się, co by sądził Barakiel, gdyby taki stan rzeczy był inny?

Akeno-san nie odpowiedziała na to. Na jej milczącej twarzy widniało zakłopotanie. Wtem Azazel skierował swój wzrok na mnie.

– Hej, Sekiryuutei – zaczął mówić – mogę mówić ci Ise? Ise, twoim marzeniem jest stworzyć harem, tak?

– Tak, zgadza się…

To właśnie harem był moim ostatecznym celem! Moim marzeniem!… Jednak nagle poczułem, że marzenie to było daleko, daleko poza moim zasięgiem. Bo odkryłem, że w relacjach damsko-męskich byłem do dupy…

– Nauczyć cię co nieco o haremach? Mimo że wyglądam, jak wyglądam, to w przeszłości udało mi się stworzyć setki haremów. Nic nie stracisz, jeżeli posłuchasz o tym.

…Co!? Naczelniku!

– P-p-p-poważnie!?

– Tak, poważnie. Jesteś prawiczkiem?

– T-tak!

– W porządku, poduczę cię trochę w sprawach kobiet. Lepiej być mężczyzną, który prawidłowo chwyta w swoje sidła nawet te piękne. Powodem, przez który stałem się upadły, było to, że pomacałem sobie piersi ludzkiej kobiety. Nie idę na żadne kompromisy, jeżeli chodzi o kwestie ero.

– U-upadłeś przez coś takiego? Ech? Poważnie?

Buchou przytaknęła na moje pytanie z miną, która zdradzała jej poirytowanie.

– Naprawdę. Według legendy, przywódcy Grigori byli kuszeni przez ludzkie kobiety i upadli przez przekazywanie im wiedzy z niebios.

Azazel uśmiechnął się na te słowa.

– Też byliśmy wtedy młodzi – powiedział. – Ślepo wierzyliśmy, że „Bóg jest wielki!” i „Bóg jest wspaniały!”, a wyróżniała nas nasza czystość. Hahaha, kiedy przegraliśmy przeciw tym kobietom i koniec końców uprawialiśmy z nimi seks, straciliśmy prawictwo i swoje miejsce w niebiosach.

Niesamowite! Wszyscy przywódcy upadłych aniołów byli zboczonymi ludźmi! To wykraczało daleko za bycie złymi ludźmi!

– Ach, jakoś zacząłem sympatyzować upadłym – powiedziałem.

– Ooch, naprawdę jesteś uczuciowy, czyż nie? Zgadza się, jeżeli jest się mężczyzną, żyje się w stanie łaknienia! Pożera się kobiety! Przesypiając się z nimi, siła napłynie wraz z pewnością siebie. Powinienem przygotować ci twój pierwszy raz. Przedstawię cię paru pięknym upadłym anielicom. One też pewnie będą zadowolone z faktu, że mogą uprawiać seks z legendarnym smokiem.

Piękne upadłe anielice!? Nagle przypomniała mi się Reynalle… Nie, nie, nie spotkam już żadnej takiej złej kobiety jak ona! Przynajmniej chciałem w to uwierzyć. Ale z drugiej strony nie sądziłem, żeby takie coś znów się powtórzyło.

– Uoooo! Naprawdę!? Będę miał swój pierwszy raz!? Będę podążał za tobą, sensei!

Zgadza się! Ta osoba to mój nauczyciel! Azazel-sensei! Mój nauczyciel! Wielki nauczyciel, który będzie nauczał mnie o Sacred Gear i kobietach!

– Och, rozumiem. W porządku, w takim razie udamy się w „rozprawiczającą” podróż.

Co to, brzmiąca-jak-marzenie podróż!? To lepsze niż podróż ze szwedzkim stołem! Piszę się na to! Piszę się na to z całą pewnością! Jeżeli będzie jakakolwiek opłata, to zaoszczędzę i zapłacę! Pozwólcie mi uczestniczyć w tej podróży przez wieczność!

Widząc moje świecące oczy, Buchou wkurzyła się.

– Z-zaczekaj chwilkę, Azazel! Nie podsuwaj Iseiowi takich dziwnych pomysłów!

Gyuh.

Buchou objęła mnie, niby upewniła się, że nie będę zadawał się z Azazelem.

– Chyba jest w porządku, czyż nie? W takim wieku to jest nawet zdrowe, aby „zapoznać się” z jedną lub dwiema kobietami. A może nie chcesz, by twój podwładny znał inne kobiety?

– To do mnie należy, co Ise zrobi ze swoją czystością! – powiedziała ze złością do Azazela, po czym skierowała swoje słowa do mnie: – Ise, co to ma znaczyć, że chcesz pozbyć się swojej czystości gdzie indziej po tym, jak wcześniej ochroniłeś czystość innej osoby!?

Poważnie!? Moim prawictwem zarządzała Buchou!?

– Ise-san, chcesz mnie zostawić i odejść gdzieś daleko…?

Asia-chan!? Czy ty źle rozumiesz tę wycieczkę!? Przecież zawsze będę z tobą!

– Ara-ara, Ise-kun. Będę czuła się samotna, jeżeli pojedziesz na coś takiego.

Akeno-san! Nie pokazuj mi miny pełnej smutku! Bo nie będę w stanie odejść!

– …Ise-senpai, jesteś najgorszy.

Ał! Przepraszam, Koneko-chan! Ale ona nie była bynajmniej zła! Śmiała się!

– Jeżeli to wszystko zależy od Buchou, to niełatwo będzie zrobić dziecko… Muu.

Xenovia, ty naprawdę się tym przejmujesz!?

– Jesteś taki popularny, Ise-senpai! Jako hikikomori podziwiam cię!

– Nie, nie możesz już o mnie mówić, że jestem chory, prawda?

Do „dyskusji” włączyli się jeszcze Gasper i Kiba. Nie rozumiałem nic, ale proszę cię, Gasper, wyrośnij wreszcie z tego pudła! A ten przystojny koleś niech umrze!

Obserwując to całe zajście, Azazel-sensei zaśmiał się serdecznie.

– Hahaha! Co ja widzę! – powiedział. – Rozumiem, rozumiem. Zgadza się. Smoki z natury formują małżeństwa poligamiczne. Nie wymagasz zatem moich nauk. Cóż, to miejsce stało się ważne dla reprezentantów trójstronnego przymierza. Naczelnik Upadłych Aniołów, młodsza siostra Maou, wsparcie ze strony nieba oraz legendarny smok. Niech nasza współpraca się dobrze układa. Naszym obecnym celem jest, aby Sekiryuutei udoskonalił swój Łamacz Ładu. A zadaniem reszty jest wzmocnienie się. Powinniście trenować podczas letnich wakacji.

Letnie wakacje. Zgadza się, pierwszy semestr kończy się lada moment.

Mimo wszystko przerażającym było, jak Naczelnik wpasował się w między nas, zanim my zdaliśmy sobie z tego sprawę. Nawet jeśli do tej pory był przywódcą wrogiej organizacji. Nasza przyszłość nie zapowiadała się tak szaro.

– Musimy stać się również silniejsi.

Azazel zgodził się ze słowami Buchou. – Nic się nie stanie, jeżeli będzie się silniejszym. Więc, nawiązując do rozmowy, za kilka dni odbędzie się spotkanie młodych diabłów, prawda? Słyszałem, że nazwisko Rias Gremory pojawiło się wśród innych nazwisk młodziaków, którym zapowiada się obiecujący debiut.

– Tak, rody szlachetne i stare rodziny spotykają się wspólnie z młodymi. Wydaje się to być zwyczajem.

– Czy w porządku wydaje się myślenie o rozgrywkach, kiedy nastąpił atak terrorystyczny? – zapytałem.

Czy to naprawdę przystawało, gdy pojawiła się taka dziwna organizacja? Na moje pytanie odpowiedział mi sensei:

– Ja, po prawdzie, zalecam to. Walki w rozgrywkach będą dobrym doświadczeniem dla młodych diabłów, którzy nie mają żadnego doświadczenia bitewnego. A to z powodu tego, że obecne pokolenie demonów jest przemieszane ze wskrzeszonymi ludźmi, upadłymi aniołami i demonicznymi bestiami. Ich przeciwnicy sprawiają im wiele kłopotów. Zostało stworzonych wiele pól bitew, a w odpowiedzi na to powstała niezliczona ilość sposobów walki. Nie ma żadnych korzystnych warunków dla treningu młodych. Niespodziewanie, Sirzechs i reszta patrzyli daleko w przyszłość, gdy tworzyli te gry. Sprawili, że młodzi walczą ze sobą, a ich moc rośnie. Pasuje to do nich, w końcu są grupą, która jest chciwa. Szczwane z nich lisy!

Naprawdę nie rozumiałem, co mówił, ale najogólniej rzecz ujmując, mówił, że zyskują doświadczenie bitewne tak długo, aby nie przegrać z terroryzmem. Z pewnością stworzyłoby to kupę problemów, gdyby taki niedoświadczony świeżak został rzucony prosto na pole walki.

– Nie martwcie się, nauczę was, jak używać swoich mocy oraz mocy Sacred Gear. A podczas tego wyjazdu mają zostać ustalone jakieś pojedynki. Głęboko wierzę, że odbędą się one w stylu Rating Game. Wypytałem o to już Sirzechsa.

Azazel-sensei, tobie to chyba naprawdę podobały się te przygotowania… Czy to rzeczywiście było takie zabawne?

– Kukuku, mamy Boosted Gear, który przeszedł przez nieznaną ewolucję. I święty demoniczny miecz. Co więcej, mamy też Zabroniony Widok Balor. Skieruję swoje badania w ich stronę i zagłębię wiedzę na temat ich rozwiniętych form.

Uwaa! Sensei uraczył nas swoimi dziwnymi przemyśleniami i śmiechem! Czy mieliśmy być królikami doświadczalnymi!?

Z tym mnóstwem trudności bałem się bardzo o przyszłość… Co stanie się z Akademią Kuou i Klubem Okultystycznym?



Akademia Kuou, koniec pierwszego semestru[edit]

Licealny Oddział Akademii Kuou, Klub Okultystyczny

Nauczyciel-opiekun: Azazel (Naczelnik Upadłych Aniołów)

Przewodnicząca: Rias Gremory (Król), trzecia klasa; pozostała jedna figura (Wieża)

Wiceprzewodnicząca: Himejima Akeno (Królowa), trzecia klasa

Pozostali członkowie:

Toujou Koneko (Wieża), pierwsza klasa

Kiba Yuuto (Skoczek), druga klasa

Xenovia (Skoczek), druga klasa

Asia Argento (Goniec), druga klasa

Gasper Vladi (Goniec), pierwsza klasa

Hyoudou Issei (Pion), druga klasa


GRIGORI 2[edit]

– Wybacz za kontaktowanie się z tobą w taki sposób, Semyazza. Właśnie dlatego będę tutaj przebywał przez jakiś czas.

[Zrozumiałem. Mimo wszystko Azazel, nie wszyscy podwładni odnoszą się chętnie do tego pokoju…]

– W porządku, to nie ma znaczenia. Pozostawiając tę kwestię na boku, to martwię się o ciebie. Urodzi ci się dziecko, prawda?

[Azazel. Ja, ja…!]

– Opiekuj się dobrze tą diabelską żoną. Jest dobrą kobietą. Zaszła tak daleko, choć mogła zostać zabita. Twoje dziecko stanie się pomostem łączącym Diabły i Upadłe Anioły.

[Czułbym się osamotniony, gdybym to tylko ja był znienawidzony… Ale żebyś ty…!]

– Nie płacz, mój przyjacielu. Jestem przyzwyczajony do bycia znienawidzonym. Pozostaw mi również kwestię Akeno. Wezmę na siebie to brzemię z pomocą moich dwunastu skrzydeł, a ty pozostań cicho i chodź za mną, Semyazza!

– Tak jest, panie!


VALHALLA[edit]

– Oto mój raport od Michała-dono, Odynie-sama.

– Młodziaki powróciły do początku. Trzeba mieć tupet, aby podawać się za Boga, ten przeklęty Michał!

– Co powinniśmy zrobić? To dla nas wielka niespodzianka, że biblijny Bóg jest martwy.

– Naprawdę, z tym młodziakiem Michałem, z tym fałszywym Lucyferem i tym zboczonym Azazelem to wszystko przypomina raczej zebranie dzieciaków.

– Zatem powinniśmy nauczyć tych dzieciaków, jacy my, Asgard, prawdziwi bogowie, naprawdę jesteśmy?

– Freyr, nie będę w stanie odpowiedzieć na wojnę, w której pogrąży się cały świat po takim długim czasie moim starym ciałem. Jednak szczerość tych dzieciaków jest interesująca. Z chęcią będę oglądał Rating Game diabłów.

– Wydają się być interesujące, prawda?

– Naprawdę to wszystko wygląda zabawnie. Konflikt młodzików, którzy utracili swojego Boga. Cóż zatem, ciekawe co zrobią teraz?

Specjalny żywot[edit]

Dzień przed rozpoczęciem wakacji. Zaraz po zakończeniu.

– Cześć.

– Cześć. Trochę ci się pewnie narzucimy.

Akeno-san i Xenovia przyszły do mojego domu, taszcząc ogromne bagaże.

– Ise-kun! – Zaraz po powitaniu, objęła mnie! Owaah! Tak nagle! – Właśnie co przybyłam. Ise-kun, ja…

Nie patrz się na mnie z takimi szklanymi oczyma… Wypiąłem klatę!

– …Akeno i Xenovia będą mieszkały z nami… T-to był pomysł Onii-sama. Koneko również planuje przyjść, tyle że później – powiedziała Buchou z żalem w głosie.

Nawiązując do historii posłyszanej przeze mnie, z pomysłem tym wyskoczył Sirzechs-sama, niby żebyśmy zacieśnili związek naszej rodziny.

Podobno Buchou opierała się temu pomysłowi do końca, ale moi rodzice zgodzili się na to i teraz Akeno-san oraz Xenovia wprowadzały się.

Tak więc, zaraz jak Akeno-san przybyła do mojego domu, przylgnęła do mnie jak klej i nie chciała puścić.

High school dxd v4 329.jpg

Uu, cieszę się, cieszę, ale miny Buchou i Asi wykrzywiały się w grymasie bólu… a chyba bardziej dawały mi ciarki…

Akeno-san, czy tobie ta sytuacja czasem się nie podoba? Uczucie twoich piersi jest takie wspaniałe, ale…

– Ise-kun♪, będę spała z tobą w nocy. Ufufu♪, chcę przynajmniej choć raz pobawić się z tobą w łóżku.

– Poważnie!? Uoooo! *Krwawienie z nosa*

– Asiu, możesz użyczyć mi swojego pokoju? – Xenovia zapytała Asię, ale ta patrzyła na mnie i Akeno-san ze łzami w oczach. Ooch, chyba będzie na mnie później krzyczała!

Buchou z westchnieniem złapała mnie za policzek. To boli, to boli, onee-sama…

– Mimo wszystko ten dom stał się trochę mały, nieprawdaż? Dlatego też zdecydowałam. Przebuduję go podczas wakacji. Skontaktuję się z bratem.

Eeeech!? Co się teraz stanie z domostwem Hyoudou…?

Z tym i owym pierwszy semestr dobiegł końca.

Wakacje! Zabawa przez cały dzień, ile tylko chcę! Ponieważ mieszkam wraz z Buchou i resztą, mogą mi się przydarzyć różne rzeczy… Nawiązując do planu – cóż, ten plan może się nie powieść, ale…

W końcu byłem podwładnym Buchou, podopiecznym zwierzaczkiem Akeno-san i starszym bratem Asi.

Niech to! Nawet jeśli wakacje to najważniejsza pora roku, podczas której każdy licealista ma możliwość stracić swoje prawictwo!

Nie chcę słyszeć przechwałek chłopaków z klasy, którym się to uda! Nie sądzę, aby było to możliwe, ale jeżeli Matsuda i Motohama mnie w tym uprzedzą, to ja nie chcę już żyć.

Ach, to „mufufu” kolorowe życie… Zostało zastąpione treningiem!

Bo mimo wszystko musiałem stać się silniejszy. Musiałem zbliżyć się do Valiego, nawet troszeczkę. Jeżeli chciałem przetrwać jako diabeł, to wzmocnienie się było wymagane. Jeżeli chcę haremu, to wpierw muszę posiadać siłę.

Ale! Podczas wakacji chcę seksu z Buchouuuuuu!

– Piersi występują w różnych kształtach i rozmiarach, dlatego też upodobania co do nich są wskutek tego różnorodne.

Jesienne czytanie! Tutaj na przykład opis książki. Mogę zostać wezwany do odpowiedzi.


Trochę już minęło. Z tej strony Ishibumi.

Wampirzy hikikomori Gasper w końcu się pojawił! Tajemniczy Goniec, który został zapowiedziany w tomie pierwszym, wreszcie się ujawnił! Będąc transwestytą, hikikomori i wampirem jest dobrym materiałem. Naczelnik Upadłych Aniołów został doradcą Klubu Okultystycznego! Umieściłem go tam, gdyż chciałem silną i fajną postać, która będzie mogła co nieco wyjaśnić. W końcu posiada pozycję trenera, tak więc nie będzie uczestniczył w Rating Games. Zajmuje pozycję edukacyjnego "Rycerza Figuranta". Jest on dla nielicznych czytelników płci żeńskiej razem z Kibą.

Rywal - Vali. Jest postacią, która zdumiewająco niszczy ustalony zdrowy rozsądek, jednak dlatego też staje się kontrastem dla zwykłego licealisty jakim jest Ise. Tym razem został pobity, gdyż naruszył tabu (piersi) Iseia. Cóż, Vali sam ponosi za to winę.

Akeno również poważnie włączyła się do rywalizacji o Isseia w tym oto czwartym tomie. Rias także nie może pozwolić sobie na nieostrożność. Obie onee-sama będą robiły to i owo wokół Isseia!? Xenovia też!? Asia będzie odczuwać niepokój. Marzenie życia razem jest burzliwe i pełne dramatu.

W tym tomie naszym bohaterom zakończył się pierwszy semestr. Następny tom jest wakacyjną historią, a w kolejnym rozpocznie się drugi semestr.

Od teraz Ise będzie walczył ze swoim rywalem, Valim, a Bouchu stanie w szranki z innymi młodymi diabłami w Rating Games. Myślę, że naszkicuję, jak razem stają się silniejsi.

Jak zostało napisane w posłowiu pierwszego tomu, planowałem od początku wprowadzić mitologię nordycką. Brygada Chaosu i grupa Isseia będą rzadko wchodziły w bezpośrednie kontakty ze sobą, jako że głównie spotykać się będą z tymi od Hakuryuukou Valiego.

Strona Białego posiada jakieś legendarne postacie oprócz Son Goku!? Po jego stronie stoi pełno gości, którzy niszczą ustalony zdrowy rozsądek.


Teraz podziękowania. Tom czwarty w końcu się ukazał. Miyama-zero-sama, mój główny redaktor H-sama, od teraz oddaję się również w waszą opiekę!

Następny tom będzie historią Koneko + trening + gorące źródła + Rating Game. Po wygranej nad Akeno, loli jest następna!? Ponieważ było kilka bitew w czwartym tomie, chciałbym wmieszać je w rozgrywki i pokazać wam dużo walki w następnym. Planowana premiera piątego tomu przypada na zimę. Będzie to przed feriami zimowymi, ale proszę spodziewać się ciepłej i gorącej letniej bitwy.

Tak więc, do piątego tomu. </noinclude>


Odnośniki tłumacza[edit]

  1. Synonim mitycznej, orientalnej utopii żyjącej swoim rytmem z dala od zgiełku świata.
  2. Rodzaj lekkiego stroju (kimona), wykonanego z bawełny. Noszony jest w czasie letnich świąt, festiwali i różnorodnych imprez. Jest podstawowym ubiorem w kurortach z gorącymi źródłami.
  3. Tata.
  4. Mężczyzna o wyszukanym sposobie ubierania się i dość swobodnych obyczajach
  5. Tutaj znajdowało się coś w stylu „japoński alkohol schodzi dobrze w sprawnych ustach”.
  6. Futon – pikowany materac do spania o wym. 180x90 cm grub. 5-30cm. Rozkładany na noc na tatami – trzcinowej macie na podłodze, zwijany na dzień. Przykrywa się go prześcieradłem, pod głowę poduszeczki wypchane trawą morską.
  7. Shintō lub kannagara-no-michi to tradycyjna religia Japonii oparta na mitologii japońskiej, charakteryzująca się politeizmem i różnorodnością przejawów i kultów. Wierzenia shintō nie mają wspólnego kanonu, organizacji, ani świętych ksiąg.
  8. Jest to odwołanie do rodzaju skeczu o nazwie manzai (Wikipedia).
  9. Zboczony.
  10. Chodzi o taki mocno skąpy strój kąpielowy. Przykład (+18)
  11. Męska wersja bishoujo.
  12. W Japonii nazywa się to szkołą średnią I stopnia lub niższego stopnia.
  13. Chodzi tutaj o dwa wyciągnięte palce (✌).
  14. Mahou shoujo = magiczna dziewczyna.
  15. Jest to japońska onomatopeja na całowanie.
  16. Choroba cywilizacyjna polegająca na odizolowaniu się od społeczeństwa na kilka miesięcy lub lat. Osoby dotknięte tą dolegliwością zamykają się najczęściej w domu, unikając bezpośrednich spotkań z ludźmi. Polega to m.in. na tym, że dana osoba po powrocie ze szkoły spędza cały czas w swoim pokoju, traktowanym jako swoją twierdzę, nie kontaktuje się z rodziną, najbliższymi.
  17. Termin oznaczający wyidealizowaną japońską kobietę.
  18. Chodzi o charakterystyczne wejście do chramów shintou (przykład).
  19. Two Guardian Deva Kings – jest to odwołanie do buddyzmu i Czterech (Wielkich) Niebiańskich Królów. Każdy z nich sprawuje opiekę nad jednym z kierunków świata. Niestety, nie jestem w stanie wyjaśnić szczegółowo, co miała oznaczać ta metafora.
  20. Ophis jest greckim słowem oznaczającym węża.
  21. Znana historyczna powieść, napisana w XIV wieku przez Luo Guanzhonga.
  22. Znaki kanji 闘戦勝仏 (とうせんしょうぶつ) – jeden z tytułów Son Goku, który pochodzi z oryginalnego chińskiego tekstu.
  23. Chińska baśń napisana w XVI wieku przez Wu Chengena i uznawana za jedną z czterech klasycznych powieści chińskiej literatury.


Wróć do strony głównej Rozpocznij czytanie tomu piątego