Editing Chrome Shelled Regios PL: Tom 1 Prolog
Jump to navigation
Jump to search
Warning: You are not logged in. Your IP address will be publicly visible if you make any edits. If you log in or create an account, your edits will be attributed to your username, along with other benefits.
The edit can be undone. Please check the comparison below to verify that this is what you want to do, and then save the changes below to finish undoing the edit.
Latest revision | Your text | ||
Line 3: | Line 3: | ||
Wszyscy wstrzymali oddech, zatrzymując w gardłach nagły przypływ przerażenia. |
Wszyscy wstrzymali oddech, zatrzymując w gardłach nagły przypływ przerażenia. |
||
+ | „...” |
||
− | <p style='text-indent:12pt'>– ...</p> |
||
Tak samo było z Niną. |
Tak samo było z Niną. |
||
Line 13: | Line 13: | ||
Cała ziemia była wyschnięta i pokryta pęknięciami, których ostre krawędzie wznosiły się ku górze. |
Cała ziemia była wyschnięta i pokryta pęknięciami, których ostre krawędzie wznosiły się ku górze. |
||
− | Jej wzrok |
+ | Jej wzrok skupiał na sobie wielki czarny kształt. |
− | Przypominał on górę równie wysoką jak wieża. |
+ | Przypominał on to górę równie wysoką jak wieża. |
Jednak wszyscy w autobusie wiedzieli, że to nie była góra. |
Jednak wszyscy w autobusie wiedzieli, że to nie była góra. |
||
− | + | „To... Peligi.” Wymamrotał człowiek siedzący w środkowym rzędzie. Obserwował czarny kształt przez parę okularów. Nina zauważyła ogromne krople potu spływające po jego twarzy i wyraźny ruch jabłka Adama, kiedy przełykał ślinę. |
|
Przyjrzała się mrocznemu kształtowi. |
Przyjrzała się mrocznemu kształtowi. |
||
− | + | To nie była góra, to miasto. |
|
− | To, co wyglądało jak wierzchołek góry, było w rzeczywistości szczytem wieży, na którym powiewała na wietrze postrzępiona flaga. Nina nie mogła dostrzec |
+ | To, co wyglądało jak wierzchołek góry, było w rzeczywistości szczytem wieży, na którym powiewała na wietrze postrzępiona flaga. Nina nie mogła dostrzec herbu znajdującego się na fladze, na którym powinna znajdować się nazwa miasta, więc nie mogła być pewna, czy tamten człowiek mówił prawdę. |
− | Silny podmuch wiatru uderzył w bok autobusu, |
+ | Silny podmuch wiatru uderzył w bok autobusu, niosąc ze sobą kamienie. |
+ | „Hej!” |
||
− | <p style='text-indent:12pt'>– Hej!</p> |
||
− | Przerażeni i zaskoczeni pasażerowie |
+ | Przerażeni i zaskoczeni pasażerowie spadli z foteli, i złapali się za głowy. |
− | + | Wstrzymali oddech, jakby starali się ukryć. |
|
− | Nina |
+ | Nina nie złapała się za głowę, ale wstrzymała oddech i znów spojrzała na miasto, starając się wyczuć jakąś reakcję nadchodzącą z góry. |
− | |||
− | Jednak to miasto było już martwe. |
||
+ | To miasto było już martwe. |
||
− | Autobus zatrzymał się, a jego nogi z chrzęstem opadły na kolana. |
||
+ | Nieruchome nogi autobusu padły na kolana. |
||
− | Budynki w mieście również były pozbawione życia. Wszystkie umiejscowione na obrzeżach naznaczone były licznymi pęknięciami wyglądającymi niczym przeraźliwe rany. |
||
+ | Budynki w mieście wyglądały tak samo. Na wszystkich umiejscowionych na obrzeżach miasta znajdowały się pęknięcia wyglądające jak jakieś przeraźliwe rany. |
||
− | Nina zauważyła, że część krawędzi miasta została odłamana, tworząc stertę odpadów. |
||
+ | Mogła zobaczyć, że część krawędzi miasta została odłamana, tworząc górę odpadów. |
||
− | Wszędzie kłębił się dym. |
||
+ | Wszędzie można było dostrzec kolumny dymu. |
||
− | Dlatego bardzo prawdopodobne było, że od ataku nie minęło wiele czasu. |
||
+ | Możliwe, że nie minęło wiele czasu, odkąd miasto zostało zaatakowane. |
||
− | Niestety z okna autobusu nie można było określić, czy ktokolwiek ocalał z pogromu. |
||
+ | Patrząc z autobusu, nie dało się określić, czy ktoś ocalał. |
||
− | Jednak bez względu na to, czy ktoś przeżył, Nina nie mogła wyjść z autobusu, aby to sprawdzić. |
||
+ | Jednak bez względu na to, czy ktoś przeżył... Ona nie mogła się tam dostać, żeby się upewnić… |
||
− | Poza miastem egzystencja autobusu była czymś bardzo kruchym i mało znaczącym. |
||
− | |||
− | Do tego Nina rozumiała, że to niemożliwe, żeby ktokolwiek w schronach mógł ocaleć. |
||
+ | Poza miastem egzystencja autobusu była słaba i nieznacząca. |
||
− | Po stracie osłony otaczającej miasto ludzie nie mogli nawet oddychać powietrzem. |
||
+ | Poza tym Nina rozumiała, że to niemożliwe, żeby ktokolwiek w schronach mógł ocaleć. |
||
− | Siedzący obok niej Harley powiedział niespokojnym głosem: |
||
+ | Po stracie osłony otaczającej miasto ludzie nie mogli nawet oddychać powietrzem. |
||
− | <p style='text-indent:12pt'>– Nina...</p> |
||
+ | Siedzący obok niej Harley powiedział niespokojnym głosem „Nina…” |
||
− | <p style='text-indent:12pt'>– Nie martw się. Jeszcze nas nie znalazły.</p> |
||
+ | „Nie martw się. Jeszcze nas nie znalazły.” |
||
− | Zdała sobie sprawę, że powiedziała to drżącym głosem. Nie mogąc nic na to poradzić, odruchowo chciała oblizać wargi, jednak powstrzymała się i ponownie skupiła swój wzrok na najeźdźcach latających nad miastem. |
||
+ | Zdała sobie sprawę, że powiedziała to drżącym głosem. Nic nie mogła na to poradzić, ale chcąc polizać sobie wargi, głośno przełknęła ślinę, wpatrując się w najeźdźców latających nad miastem. |
||
− | Wzdłuż jej kręgosłupa spłynęła strużka zimnego potu, a w ustach jej zaschło. |
||
+ | Spłynął po niej zimny pot i zaschło jej w ustach. |
||
− | <p style='text-indent:12pt'>– Harley, to świat, w którym żyjemy.</p> |
||
+ | „Harley, to świat, w którym żyjemy.” |
||
− | Powiedziała to do przerażonego Harley'a, jednak przyjaciel z dzieciństwa nie odpowiedział. |
||
+ | |||
+ | Powiedziała to do przerażonego Harley'a, jednak przyjaciel z dzieciństwa nie odpowiedział. |
||
Wyraźne kształty latających najeźdźców roztaczały wokół siebie królewską aurę. |
Wyraźne kształty latających najeźdźców roztaczały wokół siebie królewską aurę. |
||
− | + | Najeźdźcy… Byli nazywani królami natury, skażonymi bestiami. Latali nisko między zniszczonymi budynkami. |
|
− | + | „Teraz!” Ktoś nagle wykrzyknął. |
|
Kierowca odpalił silnik. |
Kierowca odpalił silnik. |
||
Line 83: | Line 81: | ||
Nogi uniosły autobus. |
Nogi uniosły autobus. |
||
− | + | Podniósł się punkt widzenia Niny, a pojazd ruszył, jakby podskakiwał. |
|
− | Lepiej było opuścić to |
+ | Lepiej było opuścić to miasto. Autobus uciekał dalej. |
− | Nina wpatrywała się w zanikające |
+ | Nina wpatrywała się w zanikające miasto. |
− | Kiedy autobus był już w |
+ | Kiedy autobus był już w pewnej odległości od miasta, Harley westchnął „Już po wszystkim.” |
+ | W uspokajającej się atmosferze Nina zacisnęła pięści i powiedziała „….Jesteśmy tacy słabi.” |
||
− | <p style='text-indent:12pt'>– Już po wszystkim.</p> |
||
− | |||
− | W miarę jak napięcie opuszczało wnętrze pojazdu, Nina zacisnęła pięści i szeptem powiedziała: |
||
− | |||
− | <p style='text-indent:12pt'>– ...Jesteśmy tacy słabi.</p> |
||
Line 103: | Line 97: | ||
− | + | Na obrzeżach miasta ziemią wstrząsną głośny dźwięk nogi uderzającej o podłoże. |
|
− | + | Kroki zagłuszały wszystkie inne dźwięki, nawet rozszalały ryk wiejącego wiatru. |
|
+ | „Wciąż się nie poddajesz?” |
||
− | <p style='text-indent:12pt'>– Wciąż nie zamierzasz zmienić zdania?</p> |
||
+ | Dlatego głos też musiał być głośny. |
||
− | Pytanie również było bardzo głośne, ponieważ musiało przebić się przez kakofonię dźwięków. |
||
− | + | Silny podmuch wiatru rozwiał jej złote włosy. Jej twarz sprawiająca wrażenie młodszej niż jest w rzeczywistości była pełna dezaprobaty i rozgoryczenia. Swoimi zielonymi oczami wpatrywała się w chłopca stojącego na przystanku autobusowym, który wyglądał na zakłopotanego. |
|
− | Młodzieniec |
+ | Młodzieniec patrzył między nią a autobusem oczekującym na odjazd. Łańcuch, którym były spięte nogi autobusu, został już zdjęty, a sam autobus kołysał się razem z ruchami miasta. Ponieważ to, że miasto się poruszało, nie było żartem, kierowca i inni pasażerowie mogli jedynie czekać w poczekalni. Ten model autobusu został zaprojektowany tak, aby zniwelować wstrząsy, ale nie dało się nic zrobić z kołysaniem z lewej na prawą. |
+ | “Layfon!” |
||
− | <p style='text-indent:12pt'>– Layfon!</p> |
||
− | Jedyny pasażer nieznajdujący się jeszcze w poczekalni, Layfon, przestał wpatrywać |
+ | Jedyny pasażer nieznajdujący się jeszcze w poczekalni, Layfon, przestał się wpatrywać w autobus. |
− | + | Miał herbaciane włosy i niebieskie oczy. Na jego młodej twarzy malował się wymuszony uśmiech. |
|
− | + | „Nawet jeśli, nie mogę już tu dłużej zostać.” |
|
− | Layfon nie podniósł głosu, więc Leerin zbliżyła się. Nawet mając przed sobą jej oczy, w swojej przyjaciółce z dzieciństwa |
+ | Layfon nie podniósł głosu, więc Leerin zbliżyła się. Nawet mając przed sobą jej oczy, Layfon nie widział atrakcyjnej kobiety w swojej przyjaciółce z dzieciństwa. |
− | + | „Ale nie musiałeś wybierać tak odległej szkoły!” |
|
− | + | “Nawet tutaj…” I znów dźwięk ruchu miasta go rozproszył. Minął ich silny podmuch kurzu. Layfon wyciągnął rękę, żeby przytrzymać Leerin za jej ramię. |
|
− | + | “Nic na to nie poradzę. Jedynym miejscem, gdzie dostałem stypendium, jest Zuellni. A pieniądze z sierocińca nie mogą być na mnie wydane, prawda?” |
|
− | + | “Musiałeś się zmuszać do wyboru tak odległego miejsca? Są bliższe miasta, do których mogłeś pojechać. Jeśli w przyszłym roku ponownie przystąpisz do egzaminów, może dostaniesz stypendium w lepszej i bliższej szkole, prawda? Więc możesz tu zostać ze mną…” |
|
− | Nieważne, jakie słowa nadeszłyby potem, nie |
+ | Nieważne, jakie słowa nadeszłyby potem, nie zmieniłyby determinacji Layfona. Żeby to podkreślić, pokręcił powoli głową. |
− | + | „Nie mogę wstrzymać wyjazdu.” |
|
− | Leerin wstrzymała oddech. |
+ | Leerin wstrzymała oddech. Nie mógł znieść widoku bólu w jej lśniących oczach, więc spojrzał na swoją rękę na jej ramieniu. Była surowa i szorstka jak u starca. |
− | + | „Już zdecydowałem i nie zmienię zdania. Zresztą nikt by tego nie chciał, nawet ja. Jej Wysokość pragnie, bym doświadczył zewnętrznego świata. Poza tym nie życzy sobie mojej obecności tutaj.” |
|
+ | „Ja tego pragnę!” |
||
− | <p style='text-indent:12pt'>– Ale ja jej pragnę!</p> |
||
− | Tym razem zdecydowany |
+ | Tym razem zdecydowany silny ton słów Leerin zmusił Layfona do wstrzymania oddechu. |
− | + | „Ja tego chcę. Czy to nie wystarczy?” |
|
− | Dla Layfona widok płaczącej Leerin był zbyt |
+ | Dla Layfona widok płaczącej Leerin był zbyt ciężki. Próbował znaleźć jakąś odpowiedź, jednak nie był w stanie. Poczuł ból zmuszający go do wyznania swoich uczuć. |
Wargi Layfona zadrżały, tak samo wargi Leerin. |
Wargi Layfona zadrżały, tak samo wargi Leerin. |
||
Line 153: | Line 147: | ||
Oboje próbowali wymyślić coś, co mogliby powiedzieć. |
Oboje próbowali wymyślić coś, co mogliby powiedzieć. |
||
− | W końcu zdali sobie sprawę, że nie ma na to odpowiednich słów. Nieważne, kto chciał, aby Layfon został, nic nie mogło zmienić rzeczywistości jego wyjazdu. Sam Layfon |
+ | W końcu zdali sobie sprawę, że nie ma na to odpowiednich słów. Nieważne, kto chciał, aby Layfon został, nic nie mogło zmienić rzeczywistości jego wyjazdu. Sam Layfon chciał opuścić miasto, więc nic nie mogło zmienić zakończenia. |
− | Nie dało się nie zranić Leerin i przekonać |
+ | Nie dało się nie zranić Leerin i przekonać ją do jego decyzji. |
Za nim zabrzmiał dźwięk gwizdka. |
Za nim zabrzmiał dźwięk gwizdka. |
||
Line 161: | Line 155: | ||
Jakby chciał ich rozdzielić, wcisnął się między echo kroków miasta a ryk wiatru na przystanku autobusowym. |
Jakby chciał ich rozdzielić, wcisnął się między echo kroków miasta a ryk wiatru na przystanku autobusowym. |
||
− | To było ostrzeżenie mówiące, że autobus za chwilę |
+ | To było ostrzeżenie mówiące, że autobus za chwilę odjeżdża. |
Kierowca dmuchający w gwizdek wsiadł do autobusu i uruchomił silnik. Wibracje, inne niż te spowodowane ruchem miasta, rozeszły się po autobusie. Pasażerowie czekający w poczekalni wzięli swój bagaż i skierowali się do pojazdu. |
Kierowca dmuchający w gwizdek wsiadł do autobusu i uruchomił silnik. Wibracje, inne niż te spowodowane ruchem miasta, rozeszły się po autobusie. Pasażerowie czekający w poczekalni wzięli swój bagaż i skierowali się do pojazdu. |
||
Line 167: | Line 161: | ||
Usta Layfona przestały drżeć. Zabrał swoją rękę z Leerin, by podnieść bagaż leżący u jego stóp. |
Usta Layfona przestały drżeć. Zabrał swoją rękę z Leerin, by podnieść bagaż leżący u jego stóp. |
||
− | + | Miał ze sobą wszystko, co posiadał. Reszta rzeczy zostanie rozdana dzieciom w sierocińcu lub wyrzucona. |
|
− | |||
− | <p style='text-indent:12pt'>– Muszę już iść - powiedział Layfon, patrząc w zaczerwienione oczy Leerin. Nawet gdyby to uczucie było prawdziwe, nie mogłaby tego zmienić. Leerin także przestała się trząść.</p> |
||
+ | „Musze już iść.” Powiedział Layfon, patrząc w czerwone oczy Leerin. Nawet gdyby to uczucie było prawdziwe, nie mogła tego zmienić. Leerin także przestała się trząść. |
||
− | Wpatrywała się w niego ze łzami w oczach. |
||
+ | Wpatrywała się w niego ze świeczkami w oczach. |
||
− | <p style='text-indent:12pt'>– Ponieważ decyzja została podjęta, chcę zacząć wszystko od nowa. Nie mogę wrócić do sierocińca ani do Jej Wysokości. To konsekwencje moich czynów. Spłaciłbym je bez względu na cenę, jaką przyszłoby mi zapłacić, jednak nikt tego nie chce, wolą, żebym zniknął. Ale nawet jeśli to może zostać rozwiązane moim wyjazdem...</p> |
||
+ | „Ponieważ decyzja została podjęta, chcę zacząć od nowa. Nie mogę wrócić do sierocińca ani do Jej Wysokości. To konsekwencje moich czynów. Spłacę to, nieważne ile musiałbym zapłacić. Jednak nikt tego nie chce, wolą, żebym zniknął. Ale nawet jeśli, to może zostać rozwiązane moim wyjazdem…” |
||
− | Nie mógł mówić dalej. Nie chciał palnąć jakiejś bzdury, ale nawet gdyby powiedział prawdę, zabrzmiałaby tylko jak wymówka. Nienawidził siebie za takie zachowanie. |
||
+ | Nie mógł mówić dalej. Nie chciał palnąć jakiejś bzdury, ale nawet jeśli powiedziałby prawdę, to zabrzmiałaby to tylko jak wymówka. Nienawidził się za takie zachowanie. |
||
− | <p style='text-indent:12pt'>– Nawet jeśli naprawdę nie podjąłem decyzji.</p> |
||
+ | „Nawet jeśli naprawę nie podjąłem decyzji.” |
||
− | Dodał po cichu: |
||
− | + | Dodał po cichu. „Chociaż naprawdę chcę w pewnych sprawach zacząć od nowa…” |
|
− | + | „Wystarczy!” Leerin mu przerwała. Layfon złapał mocno swój bagaż, bojąc się na nią spojrzeć. |
|
− | Kierowca |
+ | Kierowca znów zadął w gwizdek. Tym razem odjazd był blisko. |
+ | „Pójdę już.” |
||
− | <p style='text-indent:12pt'>– Pójdę już.</p> |
||
Przygnębiony odwrócił się plecami do Leerin. |
Przygnębiony odwrócił się plecami do Leerin. |
||
+ | „Poczekaj!” |
||
− | <p style='text-indent:12pt'>– Poczekaj!</p> |
||
Jej głos go zatrzymał. |
Jej głos go zatrzymał. |
||
− | To, co stało się potem, |
+ | To, co stało się potem, było krótką ulotną chwilą. |
− | Leerin złapała i przytrzymała ramię Layfona, zmuszając go, aby się odwrócił |
+ | Leerin złapała i przytrzymała ramię Layfona, zmuszając go, aby się odwrócił przybliżając, swoją twarz do jego. |
− | Minęła jedynie chwila, a ich |
+ | Minęła jedynie chwila, a ich usta były już blisko siebie. |
Chwilę później Layfon poczuł jej usta na swoich. |
Chwilę później Layfon poczuł jej usta na swoich. |
||
− | Po tej krótkiej chwili, kiedy Layfon był jeszcze oszołomiony |
+ | Po tej krótkiej chwili, kiedy Layfon był jeszcze oszołomiony, Leerin odskoczyła. Jej uśmiech był sztywny, ale beztroski wygląd był mu doskonale znany. |
− | + | „Ale masz przysyłać listy. Nie uważam, żeby wszyscy chcieli, żebyś zniknął.” Powiedziała, po czym uciekła. Patrząc na nią biegnącą w spódnicy, Layfon zdał sobie sprawę, dlaczego poczuł się tak dziwnie. |
|
− | + | (Ach, rozumiem…… To dlatego, że założyła spódnicę…) |
|
− | Pełna życia Leerin nie lubiła nosić spódnic, ale dziś miała |
+ | Pełna życia Leerin nie lubiła nosić spódnic, ale dziś miała ją na sobie. |
− | + | Było też to słodkie i delikatne uczucie tamtej chwili, kiedy poczuł jej usta. Jakby po to, żeby poczuć ich ciepło, które na nich pozostało, Layfon przyłożył palec do swoich ust. |
|
− | + | (Jaki naiwny.) |
|
Drwiąc z siebie, szybko ruszył w kierunku autobusu. |
Drwiąc z siebie, szybko ruszył w kierunku autobusu. |
||
Line 219: | Line 211: | ||
Napiszę, kiedy dojadę. |
Napiszę, kiedy dojadę. |
||
+ | Tak. Zdecydowanie. |
||
− | Tak. Podjął już decyzję. |
||
− | Autobus ruszył. |
+ | Autobus ruszył. Chcąc spojrzeć ostatni raz na miasto, w którym żył do tej pory, Layfon usiadł w ostatnim rzędzie. |
Line 229: | Line 221: | ||
− | Regiosy są powszechne na świecie. Ich istnienie jest czymś tak normalnym, jak oddychanie powietrzem. Niezliczone budynki są budowane na przypominającej odwrócony talerz powierzchni. Wydaje się, że najwyższe stoją na środku i im bliżej krawędzi, tym są niższe. Poniżej, blisko talerza, znajdują się wielkie metalowe nogi. |
+ | Regiosy są powszechne na świecie. Ich istnienie jest czymś tak normalnym, jak oddychanie powietrzem. Niezliczone budynki są budowane na przypominającej odwrócony talerz powierzchni. Wydaje się, że najwyższe stoją na środku i im bliżej krawędzi, tym są niższe. Poniżej, blisko talerza, znajdują się wielkie metalowe nogi. Precyzyjnie stawiając kroki, miasto oddaliło się, jak gdyby chciało się znaleźć jak najdalej od autobusu. |
− | Layfon wciąż wpatrywał się w budynek przypominający |
+ | Layfon wciąż wpatrywał się w budynek przypominający wierzę, który stał w samym środku miasta. |
Powiewała na nim wielka flaga, na której znajdował się smok z ciałem lwa próbujący zgnieść zębami miecz, który jednak pozostał nienaruszony. |
Powiewała na nim wielka flaga, na której znajdował się smok z ciałem lwa próbujący zgnieść zębami miecz, który jednak pozostał nienaruszony. |
||
Line 243: | Line 235: | ||
| Wróć do [[Chrome_Shelled_Regios:Volume1_Illustrations|Ilustracje]] |
| Wróć do [[Chrome_Shelled_Regios:Volume1_Illustrations|Ilustracje]] |
||
| [[Chrome_Shelled_Regios_PL|Strona Główna]] |
| [[Chrome_Shelled_Regios_PL|Strona Główna]] |
||
− | | |
+ | | Dalej to [[Chrome_Shelled_Regios_PL:Tom1 Rozdział1|Rozdział 1]] |
|- |
|- |
||
|} |
|} |