Haken no Kouki Altina PL: Tom 3 Rozdział 1

From Baka-Tsuki
Revision as of 01:04, 13 May 2016 by Sacredus (talk | contribs)
Jump to navigation Jump to search

Rozdział 1: Miasta i dyliżans

Część 1

Wojskowy wóz, sunący przez ciemną głuszę i oświetlający sobie drogę jedynie parą lamp oliwnych wiszących na przodzie pojazdu, dotarł do fortecy we wnętrzu wielkiej góry. Pod rzędem czarnych dział, znajdujących się w połowie wysokości zbocza, powoli otworzyły się wielkie wrota, wokół których rozświetlono pochodnie. Szybko pojawili się także silni żołnierze z pikami, którzy trzymali akurat straż.

Fort Volks, który jeszcze przed dwoma miesiącami należał do Księstwa Varden i cieszył się opinią twierdzy nie do zdobycia, dostał się w ręce Armii Marie Quatre, zostając częścią Cesarstwa Belgarii.

Woźnica wziął do ręki lampę oliwną, po czym przekazał nią ustalonymi wcześniej znakami swoją tożsamość. Strażnik odczytał przesłaną w ten sposób wiadomość, zdał raport swojemu przełożonemu i parę chwil później pojawił się dowódca strażników, który zasalutował Regisowi, kładąc prawą dłoń na lewej piersi.

– Dziękujemy za pańską ciężką pracę, sir strategu.

– A ja za pańską.

Siedzący przy woźnicy Regis spuścił głowę w panice. Nie mógł znieść, żę stary weteran, w dodatku szlachcic, pełnił taką kompletnie nieznaczącą rolę jak strażnik, podczas gdy on, prosty mieszczanin, był nazywany „strategiem, który zdobył Fort Volks” i ceniono go w całym cesarstwie.

To przecież było zwycięstwo Altiny… – pomyślał.

Wóz zatrzymał się wewnątrz wydrążonego tunelu. Regis podziękował grzecznie woźnicy, wziął szybko swój bagaż, a następnie ruszył w stronę swojego pokoju, narzekając pod nosem, że w forcie jest o wiele za dużo schodów.

– Hmm?

– W końcu wróciłeś, Regisie.

Haken no Kouki Altina - Volume 03 - 013.jpg

W pewnym momencie wpadł na schodzącą w dół księżniczkę, która dowodziła tą armią.

– Ach, Altina.

W obecności innych osób Regis, mając na uwagę ich status społeczny, nazywał ją księżniczką. Użycie mniej formalnego zwrotu mogłoby odbić się na morale żołnierzy, jednak Altina nalegała, aby używał jej przezwiska, kiedy tylko jest to możliwe.

Zwykle ludzie nie mieli problemów w rozmowie z 14-letnią dziewczyną, jednak księżniczka była tak piękna, że Regis czasem się zapominał. Miała długie, czerwone włosy, oczy o tej samej ognistej barwie oraz cerę bladą jak porcelana, której nie zniszczyły nawet treningi szermierki, oraz ponętne, różowe usta, które akurat były wydęte w grymasie.

Nie, nie, nie myśl o tym – skarcił się Regis, po czym ruszył w stronę Altiny.

– Znowu byłeś w mieście?

– Tak, ale bez obaw. Nie przepuściłem żadnych pieniędzy.

– Przestanę się martwić, jak oddasz mi te, które ci pożyczyłam.

– Eee, cóż… niedługo.

– Doprawdy? Nie było cię tak długo, że prawie zapomniałam, jak się nazywasz.

– Przecież to były jedynie trzy dni, prawda?

– Nie chodzi tylko o te trzy dni! Nie uprzedziłeś mnie o swoim wyjeździe.

– Cóż…

Gdyby powiedział jej o tym, pewnie zaczęłaby wymyślać powody, aby zatrzymać go w twierdzy. Z drugiej strony gdyby pojechali razem, musiałby zabrać żołnierzy jako obstawę dla dowódcy. Jako że niedługo mieli odbyć długą podróż, najlepiej było wymknąć się, zostawiając księżniczkę w forcie.

– Czemu wyjechałeś, nic mi nie mówiąc…

– Pojechałem do miasta załatwić parę spraw. Poza tym masz obowiązki w twierdzy, prawda?

– Dobrze, rozumiem. Ale następnym razem masz mnie uprzedzić.

– Eee, dobrze.

Altina od zdobycia fortu zachowywała się jak samotne dziecko.

Nie byłoby nic dziwnego, gdyby Regis się w niej zakochał, ale miał niską samoocenę, nigdy nie myślał za wiele o płci przeciwnej, a także dzieliła ich zbyt wielka różnica w statusie społecznym.

Nietypowe zachowanie księżniczki było zapewne spowodowane zbliżającym się spotkaniem z księciem Latreille.

Jakim potworem musi być drugi książę, skoro na wspomnienie o nim mająca tak silną wolę Altina robi się tak słaba? – pomyślał Regis.

– Będzie dobrze. Latreille nie cieszy się najlepszą sławą, więc nieważne, jak słabą masz pozycję, wciąż jesteś lepsza od niego.

Po całym cesarstwie krążyły plotki, że Latreille, aby zająć pierwsze miejsce w kolejce do tronu, otruł swojego starszego brata, Augusta, który jakoś pomiędzy lipcem i sierpniem nagle podczas kolacji zaczął wymiotować krwią i stracił przytomność – od tamtej pory był bardzo chorowity, przez co w ogóle nie opuszczał swojej posiadłości.

Gdyby Latreille zaatakował jeszcze Altinę, jego reputacja sięgnęłaby dna, a z pewnością wolałby tego uniknąć, dlatego Regis bardziej obawiał się ataku ze strony szlachciców popierających pierwszego księcia.

Altina przechyliła głowę, mówiąc:

– Hmm? Czemu wspominasz o Latreille?

– He?

– Naprawdę okrutnie postąpiłeś, mężczyzno, opuszczając mnie tak bez żadnego słowa.

– Cóż, jestem mężczyzną, który traktuje swoją pracę bardzo poważnie.

Ech, bohaterowie książek pewnie jakoś ukoiliby serce niewiasty, ale dla mnie to po prostu niemożliwe - pomyślał Regis.

Altina zmieniła temat:

– Przy okazji, rezydencja Augusta niedawno została podpalona.

– Słyszałem o tym z informacji, jakie zebrałem na ulicy. Według oficjeli cesarstwa stoją za tym zwykli bandyci i w żadnym razie nie była to próba zamordowania księcia.

– Zamordowania?

– Według strażników stali za tym rabusie, którzy próbowali ukraść cenne obrazy zebrane w rezydencji. Przywódca straży, Baudouin, złożył dymisję przez ten incydent.

– Co tam posiadłość, nawet pałac złapał ogień. Na szczęście August jest cały.

Altina zajmowała czwarte miejsce w kolejce do tronu i chciała zostać cesarzową, dlatego bezpieczne wyjście z kłopotów pierwszego księcia nie było dla niej dobrą nowiną… ale pewnie w ogóle nie brała tego pod uwagę i po prostu cieszyła się z tego, że jej starszemu bratu nic nie jest.

Co by było, gdyby chciała jego śmierci? – Regis porzucił szybko tę myśl i wrócił do rozmowy.

– Generał dywizji, Baudouin, jest szlachcicem popierającym Latreille, dlatego przyjęcie jego rezygnacji bez żadnego śledztwa jest zaskakujące.

– Hmm? Co masz na myśli? Jako dowódca straży musi ponieść odpowiedzialność za brak przygotowania na atak bandytów.

– Cóż… Pomyśl o tym. Nieważne, jak cenny jest obraz, rabusie nie obraliby za cel rezydencji księcia Augusta, prawda? Nie wygląda to jak porzucenie zwykłego pionka po nieudanej próbie zamordowania księcia?

Altina się skrzywiła.

– Regisie, za bardzo to komplikujesz, nic nie rozumiem.

– Naprawdę? Przyglądając się temu wszystkiemu, powinniśmy być przygotowani na najgorsze.

– Jesteś absolutnie pewny swojej dedukcji?

– Oczywiście. Podobnie jak otrucie sprzed pół roku, także i ten incydent miał swój początek w pałacu. Po prostu zmienili trochę scenariusz, zamiast dramatu otrzymaliśmy historię godną powieści przygodowej.

– Znowu cytujesz jakąś książkę?

– Ach, nie. Nieważne, jak było naprawdę, musimy być przygotowani na wszystko, prawda? Tym bardziej że jedziemy do samej stolicy.

– No tak. Przezorny zawsze zaopatrzony w naostrzony miecz.

– Tak, chociaż to powiedzenie nie miało opisywać odwagi.

– Ach, racja.

Kiedy tak sobie rozmawiali, z oddali dotarł do nich odgłos szczękania zbroi. Jego źródłem był stawiający twarde kroki, umięśniony mężczyzna o bystrym wzroku i z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy – bohater, przywódca czarnych rycerzy, margrabia Jerome Jean de Beilschmidt.

– Co wy wyprawiacie?

– Składam raport o rezygnacji generała dywizji, Baudouina.

– Baudouin? Generał dywizji? Nigdy o nim nie słyszałem.

– Ponieważ dopiero niedawno mianowano go dowódcą cesarskiej straży, jednak po ataku bandytów na jedną z rezydencji wziął na siebie odpowiedzialność i podał się do dymisji.

– A, dowódca straży w stolicy, ten śmieć, który był dobry jedynie w wysyłaniu żołnierzy na śmierć, zgarniając całą chwałę dla siebie.

Jerome był generałem, weteranem wojennym, który opuścił stolicę, gdzie spadła na niego krytyka ze strony żołnierzy próbujących przypisać sobie całą chwałę za zwycięstwa, co zresztą stanowiło normę wśród walczących na pierwszej linii.

– Zostawmy już tego śmiecia. Jak sprawy?

– Wszystko przygotowane.

Wszyscy udali się do biura dowódcy Fortu Volks.


Germania wydrążyła fort wewnątrz góry, więc o żadnej elegancji nie mogło tam być mowy. Ściany miały kolor biały, a meble czarny. Jedyne dekoracje stanowiły prosta waza na kwiaty oraz flaga zaprojektowana przez Altinę, na której widniała tarcza na zielonym tle. Pośrodku pomieszczenia stał prosty stół, a przy nim zasiadali księżniczka (mająca na sobie rękawice oraz nagolenniki ze swojej zbroi), strateg Regis, generał Jerome oraz będący już w kwiecie wieku rycerz Evrard.

Po tym, jak Regis zdał raport z informacji zebranych w mieście, rozległo się pukanie do drzwi.

– Tu Eric Michael de Blanchard.

– Wejść.

– Tak jest!

Do środka wszedł młody, niemający jeszcze szesnastu lat rycerz o dłuższych blond włosach, doskonale wyglądający w mundurze; spokojnie można by go nazwać idealnym przykładem „ładnego chłopca” – nawet głos miał wyższy, jak u dziewczyny. Pomiędzy nim a Evrardem, jego dziadkiem, praktycznie nie dało się dostrzec rodzinnego podobieństwa. W końcu stary rycerz na głowie miał łysinę, posiadał gęstą, czarną brodę i był potężnie umięśniony.

Regis spojrzał na Altinę i wyjaśnił jej sytuację, a następnie wziął od Erica przyniesione dokumenty i powiedział:

– Zgłaszasz się jako ochotnik do eskorty dla Altiny. Otrzymałeś także rekomendację od Evrarda, tak?

– Tak! Proszę mi pozwolić pełnić tę rolę!

– Bezpieczeństwo jej wysokości poza fortem będzie w twoich rękach. Liczę na ciebie.

– Przysięgam na życie, że nie spadnie jej włos z głowy! – Eric zacisnął mocno wargi i zasalutował.

Altina na ten widok się uśmiechnęła.

– Powierzam się w twoje ręce.

W tym momencie Evrard, który sam zarekomendował wnuka do tej roli, zrobił ponurą minę.

– Chciałem bronić jej wysokości swoim własnym mieczem.

– To byłby problem, w końcu jesteś dowódcą straży fortu.

Przygraniczny regiment Beilschmidt, obecnie z siedzibą w Forcie Volks, liczy sześć tysięcy zbrojnych, czyli niewiele brakuje mu do całej brygady, a sami służący w nim żołnierze zaczęli go nazywać Armią Marie Quatre. Jego struktura wyglądała następująco: dowodziła Altina, pod nią był generał Jerome, strateg Regis oraz dowódca straży Evrard. Jerome miał do dyspozycji pięciuset czarnych rycerzy oraz tyle samo najemnych jeźdźców, po tysiąc artylerii oraz żołnierzy, a także dwa tysiące najemników. Evrardowi podlegało tysiąc strażników oraz oficer eskortujący Eric. Oczywiście służyli też tam lekarze, kucharze, kowale oraz woźnicy, ale nie mieli przydzielonego oficera nadzorującego, tak więc w ogólnej hierarchii zajmowali pozycję taką samą jak Regis . Ponieważ cesarstwo było ogromne, a komunikacja w nim odbywała się za pomocą listów, nikt nie oczekiwał otrzymywania dokładnych instrukcji działania ze stolicy, dlatego właśnie to dowódca regimentu miał najwyższy autorytet w całym regionie. Tak więc winę za takie braki w obsadzie ponosił poprzedni dowódca, Jerome, który nie przejmował się swoją pracą. Przy tak zaburzonym systemie dowództwa czasem po prostu nie było wiadomo, jak zwracać się do swojego rozmówcy.

Jerome prychnął, patrząc na salutującego Erica.

– Księżniczka potrzebuje w ogóle strażnika?

– Sam tego wcześniej nie zaproponowałeś?

– Fufu. Eskortowana jest silniejsza od swojej obstawy.

– Ugh... – Eric zwiesił głowę, zaciskając jednocześnie mocno usta.

Haken no Kouki Altina - Volume 03 - 023.jpg

Altina jest od ciebie silniejsza. To chyba normalne, że tak myślimy, skoro księżniczka dorównuje w walce Jerome’owi. – Zaraz po skończeniu tej myśli Regis szybko pokręcił głową.

– Miecz księżniczki za bardzo rzuca się w oczy, zwłaszcza w stolicy będzie to przeszkadzać.

Altina wydawała się być pod wrażeniem tych słów.

– Rozumiem. Proszę, bądź moim mieczem tam, gdzie nie będę mogła wziąć mojego.

– To będzie trzydniowy festiwal z okazji dnia założenia, a jej wysokość będzie w nim brać udział jako członek rodziny królewskiej. Poruszanie się w sukni balowej z mieczem wielkości dorosłego człowieka byłoby raczej niewygodne.

– Nienawidzę sukni! Jestem żołnierzem, więc powinno być normą, że pojawiam się w zbroi i z mieczem.

– Nie mów nawet takich rzeczy.

– Ale Latreille może mieć miecz!

– Ponieważ jest głównodowodzącym pierwszej armii.

– Ja też dowodzę regimentem.

– Wiem, ale… on jest mężczyzną.

– Grrrrrr! Irytujące! Nie zaakceptuję tego!

W tamtych czasach nie istniało równouprawnienie i mężczyźni posiadali więcej przywilejów od kobiet, nawet jeśli ich status społeczny był taki sam.

Dla przykładu – gdyby szlachcicowi urodziła się najpierw córka, nie mogłaby zostać jego następcą. Pozycję tę zająłby wtedy najstarszy z jej młodszych braci. Ogólnie cała ta sytuacja wywoływała wiele problemów pośród szlachty.

Altina, wskazując Erica, powiedziała:

– Cóż, nieważne. Siadaj.

– Dobrze. – Eric po otrzymaniu polecenia zasiadł przy stole.

Regis przeszedł do kolejnego dokumentu.

– Sir Jerome, to dotyczy tej sprawy. Zapisałem dokładnie wszystko, co należy przygotować.

– Hmmp. Znowu coś kupujemy? Skąd tym razem wziąłeś pieniądze?

– Niektórzy więźniowie byli szlachcicami z Varden. To niewielka suma, ale jeżeli przegramy, i tak nie będziemy mogli jej wykorzystać.

Szlachcice schwytani podczas wojny mogli zostać wykupieni, co zresztą stanowiło ważne źródło dochodów dla wojska.

– Musi być trudno przygotować to wszystko.

– Jeżeli chodzi o siłę armii, wciąż jesteśmy słabi, tak więc musimy przygotować coś, co wynagrodzi nam jej brak.

– Mają wielką przewagę liczebną, a tego duchem walki się nie wynagrodzi.

– To wspaniale, że sir Jerome też tak myśli… Nie możemy stracić żadnych rycerzy, dlatego musimy uniknąć starcia.

– Nie mam zamiaru bohatersko poświęcić się pod wpływem chwili, więc przestań grać w te swoje gierki.

– Dziękuję. Tak zrobię.

– Eee, używanie strategii podczas starcia nie jest złe, ale pamiętaj, Regisie, na polu walki tchórze giną pierwsi.

– Dziękuję za radę, zapamiętam to sobie.

Jerome wziął dokument ze stołu, po czym wsadził go do kieszeni, nawet mu się nie przyglądając.

Altina spytała, robiąc zdziwioną minę:

– Co tam było napisane?

– Plan awaryjny na wypadek, gdyby coś poszło nie tak. Takich przygotowań nikt nie dostrzeże… Ale następnym razem, kiedy zostaniemy wezwani, będzie lepiej, jeżeli weźmiemy moich czarnych rycerzy i rozstawimy obóz pod samą stolicą.

– Też tak uważam. Tylko możemy zrobić coś tak aroganckiego na terytorium cesarstwa?

– Taka obstawa dla członka rodziny królewskiej to nic nadzwyczajnego.

– A nie jest to jedynie robienie fałszywego wrażenia?

Altina odrzuciła ten pomysł gestem ręki .

– A zabranie ze sobą zbyt małej eskorty nie stanie się przypadkiem obiektem drwin?

Te słowa jednak przyniosły efekt odwrotny od zamierzonego – oczy księżniczki wręcz zapłonęły.

– Wtedy nie bylibyśmy lepsi od szlachty. Takie marnowanie pieniędzy z podatków jest niedopuszczalne! Powinniśmy podróżować tak jak prości ludzie, w zwykłym wozie.

– Co takiego? Czy to nie oczywiste, że tak nie można? Ach, znaczy... to nie pasuje do twojego statusu, wasza wysokość.

– Regisie, sam nie podróżowałeś tak ze stolicy do Thionville? W dyliżansie, w dodatku najtańszym.

– Dlatego że kończyły się fundusze w budżecie jednostki.

– Ughh! Zdecydowałam! Jedziemy dyliżansem! Nigdy takim nie jechałam i nie mogę się tego doczekać!

– Cóż…

– W żadnym razie! Nigdy nie pozwolę na coś takiego!

Zanim Regis zdążył coś powiedzieć, Evrard zaprotestował na całe gardło, czemu przytaknął także Eric.

Za to Jerome zdawał się dobrze bawić, ponieważ wybuchł śmiechem.

– Hahah! Czemu nie? Skoro sama tego chce, pozwólcie jej stać się pośmiewiskiem.

– Co dokładnie powiedzieli ci w pałacu?

Cóż za porażka… Nie powinienem wspominać przy niej o budżecie – pomyślał Regis, łapiąc się za głowę.

Altina po usłyszeniu jego słów zamilkła na chwilę, po czym złożyła tę nierozsądną propozycję. Rodzina królewska, aby zbratać się z pospólstwem, będzie podróżować do stolicy zwykłym dyliżansem.

– Ach, czytałem o czymś takim… – W książce, jaką Regis czytał ostatnio, była podobna scena.

Altina zrobiła niepewną minę.

– Coś się stało, Regisie? Jesteś zły?

– Ach, nie. Jak się nad tym zastanowić, to wcale nie jest taki zły pomysł. Szlachta i tak weźmie nas na języki przez chociażby sukienkę czy źle dobrany kolor spinki do włosów.

Skoro i tak ich wyśmieją, czemu by nie podjąć ryzyka? W końcu marzenia Altiny nie da się zrealizować, podążając wytyczonymi wcześniej drogami.


Część 2

Dziewiąty kwietnia 851 roku.

Haken no Kouki Altina - Volume 03 - 002.jpg

Dyliżans ciągnięty przez cztery kasztanowe konie sunął powoli przez mgłę. Był to model podobny do tego, który codziennie podróżował pomiędzy Tuonvell i Fortem Sierck. Posiadał trzy rzędy siedzeń, po cztery miejsca każdy (czyli mieścił dwanaście osób), a na jego dachu umieszczano bagaże.

W pierwszym rzędzie siedzieli Regis, Altina, Clarissa oraz Eric.

Clarissa była dwa lata starszą od Regisa osobistą pokojówką księżniczki, która towarzyszyła jej od czasów, kiedy ta mieszkała jeszcze w pałacu. Dziewczyna miała swoje brązowe włosy zarzucone za plecy, a na czas podróży zamiast swojego mundurku nosiła niebieską, jednoczęściową sukienkę, czerwony pas zawiązaną w biodrach oraz biały szal na ramionach. Wyglądała tak elegancko, że spokojnie można było wziąć ją za szlachciankę, a nie za prostą pokojówkę.

Od prawej miejsca zajmowali kolejno: Regis, Altina, Clarissa oraz Eric. Mężczyźni siedzieli po bokach, aby w razie zagrożenia bronić dziewczyn – i to mimo faktu, że Regis był tam najsłabszy.

Altina z gorzkim uśmiechem na twarzy spojrzała na pas swojego stratega.

– Cóż to się stało, że wziąłeś swój miecz?

– Czułem się nieswojo bez niego, więc poszperałem wczoraj za nim w moim pokoju – odparł Regis, klepiąc ostrze swojej broni.

– Dobrze. Żołnierz bez miecza to żaden żołnierz. Zastanawiałam się, co się z nim działo po tym, jak zastawiłeś go w lombardzie.

– Uuuch. Wybacz, że cię zmartwiłem.

Zastawiłem miecz, żeby kupić książki, ale Altina na szczęście pożyczyła mi pieniądze i kazała spłacić natychmiast wszystkie długi.

– Dbasz o niego?

– Trzymanie broni nie ma sensu, jeśli się nią nie zajmuje…

– Nawet ja oliwię swój miecz.

Miecz Altiny nazywał się Grand Tonnerre Quatre. Był stworzony z Tristei i według legend pierwszy cesarz, L’Empereur Flamme, otrzymał go w prezencie od wróżek. Każda broń w starciu z tym ostrzem roztrzaskiwała się na kawałki. Nie dało się go w żaden sposób zarysować, wygiąć, a tym samym i złamać, podobno także w ogóle nie rdzewiał. Był jednak większy niż Altina, dlatego wrzucono go na dach dorożki wraz z całym pozostałym bagażem.

Co do samej tristei, badający ten materiał uznali, że jest jakimś naturalnym stopem, a wyniki ich prac posłużyły do stworzenia nowego materiału, który był tak doskonałej jakości, że w Wielkiej Brytanni wprowadzono go do masowej produkcji.

Regis, wyciągając swój miecz z pochwy, poczuł niewielki opór, ale ostrze wyszło z niej gładko i już po chwili zabłysło na słońcu.

– Jest w świetnym stanie.

– Och, to doprawdy nieoczekiwane. Sądziłam, że całkowicie o nim zapomnisz. Mam teraz o tobie lepsze zdanie.

– Zapomniałem o nim. Chociaż widziałem, jak Eric go polerował.

– Oddaj moje zmarnowane uczucia! Cofnij czas!

– Przecież się nie da…

Altina wychyliła się za Clarissę i spojrzała na Erica.

– Tak nie można! Nie rozpieszczaj go!

– Przyjąłem! Ale monsieur Regis wyglądał na bardzo zajętego, więc skoro nie mogłem mu pomóc w innych kwestiach, zająłem się przynajmniej jego mieczem. Naprawdę tak źle postąpiłem?

– Wiem przecież, że jest zajęty, ale… – Altina spojrzała na Regisa. – W takim razie mogłeś mnie o to poprosić. Czemu to był Eric?

– He? Eee… Tak na logikę nie wydaje ci się dziwne, gdyby oficer piątego stopnia prosił generała dywizji o konserwację broni?

– Czemu miałoby być? I tak nie mam nic do roboty.

– W takim razie, zajmuj się tą górą dokument…

– A! Widzę zamek! To nie Fort Sierck?! – krzyknęła Altina, wstając i wskazując jakiś punkt w oddali, chcąc tym samym zmienić temat.

Była dobra w analizowaniu problemów, ale nie radziła sobie najlepiej z czytaniem i pisaniem, dlatego unikała papierkowej roboty, przez co wszystkie dokumenty, które nie wymagały jej podpisu, były zrzucane na barki Regisa – chociaż w porównaniu do tego, z czym musiał się zmagać podczas swojej pracy, nie było tego aż tak wiele…

Regis, widząc jej reakcję, po prostu wzruszył ramionami, a Eric uśmiechnął się niezręcznie.

Clarissa natomiast trwała z niewzruszoną miną, zresztą dobrze wiedziała, że księżniczka i jej strateg jedynie się ze sobą przekomarzają. W normalnych okolicznościach by się zaśmiała, jednak w obecności osób innych niż Altina czy Regis nigdy nie okazywała żadnych emocji, a oprócz Erica towarzyszyła im grupa żołnierzy, którzy siedzieli na tylnych siedzeniach. Rycerze mieli na sobie lekkie zbroje schowane pod kurtkami, a także ukryte miecze, przez co ich stroje wyglądały, jakby ledwie na nich pasowały.

Sam dyliżans został wynajęty przez cesarską armię, co było sugestią Regisa.

– Może i szlachta nas wyśmieje, jednak zyskamy respekt wśród pospólstwa. Jak dla mnie warto.

– O tym też przeczytałeś w książce?

– Tak.

– Jak myślisz, dowódca zyska przychylność obywateli poprzez podróżowanie tak jak oni?

– Oczywiście. Bez wątpienia zyskamy w ich oczach o wiele więcej, niż gdybyśmy podróżowali luksusową karocą.

– Ale wśród arystokracji panuje opinia, że poddani czują wielką dumę, widząc, jak ich władca podróżuje jakimś pięknym pojazdem.

– Tak może być w bogatych miejscach jak sama stolica, jednak jesteśmy na północy, a tereny przygraniczne do najbogatszych nie należą.

– To prawda. Kiedy życie jest ciężkie samo w sobie, trudno komuś powiedzieć „bądźmy dumni z tego, jacy eleganccy są nasi władcy”. Dla zwykłych ludzi taki widok musi być jak sól w oku.

– Niewiele osób pośród szlachty to rozumie.

– Hmm, wcześniej myślałam podobnie. Dziękuję, że mi to wyjaśniłeś, Regisie.

– Wasza wysokość nie musi, w końcu to ty, księżniczko, zaproponowałaś taką podróż. – Regis przypomniał sobie, że czytał o podobnej sytuacji dopiero po tym, jak Altina to zaproponowała.

Dyliżans powoli wjechał w gęsty las.

Po zdobyciu Fortu Volks cesarstwo odnowiło prowadzącą przez niego drogę, ale ponieważ te tereny zamieszkiwali barbarzyńcy, eskortujący rycerze byli wyjątkowo spięci.

Altina wyszeptała Regisowi do ucha:

– Co z Diethartem?

– Wszystko załatwione. Powiadomiłem Bargainheim o naszej podróży, tak więc ten las jest o wiele bezpieczniejszym miejscem niż stolica cesarstwa – odpowiedział jej chłopak.


Pierwszego dnia podróży dorożka zatrzymała się przy posiadłości margrabiego na odpoczynek. Elin wprosiła się do pokoju, który mieli zająć podróżujący, co oczywiście wywołało kolejną kłótnię z Clarissą, której nie mogła przerwać nawet Altina z jej wielkim mieczem w ręku…

Z samego rana, odkąd wznowili podróż, księżniczka aż tryskała dobrym humorem.

– Ludzie z miasta przyszli nas pożegnaaać.

– Tak. Wiele osób chciało wyrazić w ten sposób swoją podziękę.

– Zwłaszcza ci z gildii kupieckiej… Co takiego zrobiliśmy?

– Haha… – Regis zaśmiał się niezręcznie. – Cóż za oko do szczegółów.

– Czyżbyś… Zapłaciłeś im, aby nas pożegnali?!

– Nawet ja nie postąpiłbym tak niegodziwie. Przed tą wyprawą musiałem zamówić sprzęt oraz ubrania, dlatego…

– Aha.

Regis zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem wszystkie z zebranych tam osób nie otrzymały od niego jakiegoś zlecenia. Wielkie zakupy, jakich wcześniej dokonał, były zastrzykiem energii dla miasta, więc najprawdopodobniej ludzie zebrali się, aby pożegnać swojego najlepszego klienta.

– Skoro są szczęśliwi, bo zapewniliśmy im pracę, to chyba ta sytuacja wcale nie jest taka zła..

– Właśnie!

Widząc, jak mieszkańcy się uśmiechają i dziękują z całego serca Regisowi, Altina utwierdziła się w przekonaniu, że słusznie postąpili.


Abidal Evra, oficer polowy drugiego stopnia służący w przygranicznym regimencie Beilschmidt, miał trzydzieści osiem lat. Z urodzenia był zwykłym mieszczaninem, najmłodszym spośród sześciorga rodzeństwa. Jednak dzięki silnemu ciału, umiejętnościom walki zdobytym dzięki treningowi z braćmi oraz prawej osobowości zyskał sobie dobrą opinię u wielkiego bohatera Jerome’a, a swoją ciężką pracą zasłużył na zdobycie tytułu rycerskiego – innymi słowy, na wyniesienie do statusu szlacheckiego.

Po zakończeniu musztry został wezwany przez generała Jerome’a.

– Co myślisz o Regisie i Ericu?

– Pierwszy jest wspaniałym strategiem, a drugi obiecującym rycerzem, generale!

– A księżniczka?

– Popularnym dowódcą!

– Hmm. Odpowiedź w twoim stylu. No dobrze. Abidalu Evra, powierzam ci dowodzenie eskortą wyprawy do stolicy.

– Dziękuję! To wielki zaszczyt!

Abidal Evra przewidział, że tak się stanie.

Słyszałem, że księżniczka ma uczestniczyć w festiwalu z okazji dnia założenia. Generał Jerome nie może opuścić twierdzy, ponieważ jest zastępcą głównodowodzącego, sir Evrard dowodzi strażą, więc kto inny miałby otrzymać tę rolę?

Jerome jednak przerwał próżne myśli podwładnego.

– Weźmiecie dyliżans, łącznie z tobą będzie ośmiu strażników.

– Tak je…! Co? Dyliżans? Ośmiu? Jak tak mała grupa ma bronić księżniczki?

– Nie dasz rady?

– O, nie, oczywiście, że dam! Zrobię wszystko, co tylko rozkaże pan generał!

– Dobrze, to tyle. To plan zaproponowany przez Regisa, więc pewnie jest dobrze przemyślany. Możesz wrócić do swoich obowiązków.

– Tak jest! Przyjąłem, generale! – odpowiedział bez zawahania, chociaż drżała mu ręka, którą salutował.

To jakiś spisek? Chce mnie zabić razem z księżniczką? Jestem przynętą? Mam tam zginąć? – te pytania nie dawały mu spać tej nocy, tym bardziej że pozostali przydzieleni do obstawy strażnicy byli mniej uzdolnieni niż on, w dodatku wszyscy pochodzili z zapomnianych klanów.

Minęli lasy pełne barbarzyńców, a także bezpieczne Fort Sierck oraz Thionville. Eskorta powinna liczyć tysiąc zbrojnych, jak to zwykle bywało w takich przypadkach, a ich było jedynie ośmiu; dlatego nawet na ulicach miasta Abidal Evra miał cały czas spocone ręce.

Księżniczka Marie Quatre krzyknęła radośnie:

– Regisie! Czy to stacja postojowa?

– Tak. Pierwszy raz taką widzisz?

– Kiedy jechałam do Fortu Sierck, miałam ze sobą tylu żołnierzy, że nie widziałam nic poza drogą pełną dorożek.

– Cóż, to normalne.

Oczywiście! – Abidal Evra zgodził się z Regisem, ale uważał, że strateg powinien jakoś zareagować w tej sytuacji. Po prostu nie mógł pojąć, co on sobie myśli.

Część 3