Psycho Love Comedy PL: Tom 3 Rozdział 4

From Baka-Tsuki
Revision as of 17:50, 29 December 2015 by Sacredus (talk | contribs) (Created page with "Akabane Eiri P: Jaki wyznaczyłaś sobie cel podczas egzaminów? O: Żadnego. P: Z jakiego przedmiotu jesteś najlepsza? O:Z żadnego. P: Co zrobisz, jeśli dostaniesz pr...")
(diff) ← Older revision | Latest revision (diff) | Newer revision → (diff)
Jump to navigation Jump to search

Akabane Eiri

P: Jaki wyznaczyłaś sobie cel podczas egzaminów?

O: Żadnego.

P: Z jakiego przedmiotu jesteś najlepsza?

O:Z żadnego.

P: Co zrobisz, jeśli dostaniesz przepustkę?

O: Kogo to obchodzi? Nie chcę pójść na zakupy podczas randki, nosić słodkich ubrań, jeść słodyczy ani przytulać pluszowych zabawek!

P: Zbierz w sobie odwagę i złóż postanowienie na te egzaminy!

O: Po co? To i tak nie ma sensu…

PsyCome V3 199.jpg



Jak tylko zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec drugiej lekcji, Kyousuke wstał z krzesła, żeby wyjść do łazienki. To spotkało się z natychmiastową reakcją Ayaki:

– Rety. Braciszku, dokąd się wybierasz?

– Do łazienki – odpowiedział.

– Idę z tobą!

Powiedziała to. – Kyousuke, słysząc tę łatwą do przewidzenia odpowiedź, stracił wszystkie siły.

Przez te dwa dni, jakie upłynęły od praktyk z gotowania, Ayaka kleiła się do niego jak jeszcze nigdy wcześniej.

Kiedy gdzieś szli, cały czas trzymała go za rękę, powtarzając bez powodu „kocham cię”, obejmowała jego rękę za każdym razem, kiedy siedzieli obok siebie, karmiła go podczas posiłków, w dodatku stosując „powiedz aaa”, i bez przerwy próbowała z nim rozmawiać.

Co prawda, zachowywała się podobnie od samego przeniesienia, jednak obecnie starała się nie odstępować go na krok, nawet na moment. Poprzedniego dnia poszła za nim nawet pod męskie prysznice. Gdyby poczekała na zewnątrz, nie byłoby problemu, ale weszła za nim do środka.

Dodatkowo nawet załatwienie swoich niecierpiących zwłoki spraw podczas zasiadania na tronie stało się wysoce uciążliwe, a to z powodu niemilknącego słodkiego głosiku dochodzącego zza drzwi sali tronowej. Tym bardziej że już doszło do sytuacji, w której Ayaka rzuciła „daj mi zobaczyć!” i próbowała zajrzeć do środka. Tłumaczyła się, że chciała tylko wziąć próbkę moczu, aby zbadać, czy jest zdrowy. Kyousuke marzył jednak jedynie o tym, aby zrozumiała, jak się czuje ktoś, kogo młodsza siostra ma ochotę wykonać taki test.

To jej ciągłe klejenie się wyssało z niego wszystkie siły. Co prawda, dalej kochał ją tak samo jak wcześniej, ale cała ta sytuacja po prostu go irytowała i miałby spory problem, gdyby znowu próbowała wejść za nim do kabiny, dlatego na wszelki wypadek spytał:

– Eee, idziesz… umyć ręce?

– Nie. Żeby ci potowarzyszyć – odpowiedziała beztrosko.

– Aha. Rozumiem.

Co prawda, nie chciał potraktować chłodno siostry, ale musiał w końcu postawić gdzieś granicę.

– Ayaka, wybacz. Możesz poczekać na mnie w klasie?

– Dlaczego

?

– Bo to krępujące?

– Nie lubisz tego?

– Szczerze mówiąc, raczej mnie to nie cieszy.

– …

Ayaka zwiesiła głowę, zrobiła straszną minę i się zamyśliła. Po krótkiej chwili z uśmiechem pokiwała głową, mówiąc:

– Rozumiem! Skoro braciszek tego nie lubi, to grzecznie na niego poczekam.

– Dzięki. Zaraz wrócę.

– Baw się dobrze! Chodzi u numer dwa?

– Jeden.

Nie pytaj celowo o takie rzeczy, dobra? – pomyślał Kyousuke, wychodząc z klasy.

Przeszedł przez wypełniony mordercami korytarz, wszedł do najbliższej łazienki i martwiąc się o zostawioną samą w klasie siostrę, jak najszybciej załatwił swoje potrzeby. Co prawda, Ayace towarzyszyły Eiri i Maina, ale w klasie mieli też osobniki, na które wypadało uważać. Kiedy miał już skierować się w stronę klasy…

– Poczekaj – ktoś go zawołał.

Przy wejściu czekała na niego oparta o ścianę, wyglądająca na zaspaną dziewczyna, która bawiła się końcem swojego kucyka.

– Eiri? Czemu nie jesteś w klasie?

– Poszłam za tobą.

– Co?! Niemożliwe. Poszedłem do łazienki, a ty…?!

– Oczywiście, że nie. Mam cię pociąć? – Ostre spojrzenie dziewczyny padło na krocze Kyousuke, który zauważając to, aż się zatrząsnął. – Tcz. – Eiri strzeliła językiem i podeszła do niego. – Musimy porozmawiać o twojej siostrze.

– He?

– Powiedz… Co o niej myślisz?

– Co chcesz przez to powiedzieć? Jest dla mnie bardzo ważna…

– Nie. Chodzi mi o jej zachowanie.

– Aaa…

Po umieszczeniu w tej szkole Ayaka z zazdrości zrobiła się strasznie napastliwa, a w dodatku nie przestawała kleić się do brata. Nigdy wcześniej taka nie była.

Zawsze mówiono o niej, że jest przyjacielską, cnotliwą, ogólnie dobrą dziewczynką. Była także wzorowym uczniem – całkowitym przeciwieństwem swojego starszego brata. Kyousuke zawsze się nią chlubił, ale obecnie…

– Nie jest normalne?

Eiri zszokowały słowa Kyousuke, który twierdził, że rozumie siostrę.

– Zapomniałeś już, co to za miejsce? Gdzie nie spojrzeć, są tu skazani mordercy. Zdziwiłoby mnie, gdyby po wrzuceniu tutaj zachowywała się normalnie.

– Hmm...

Eiri miała rację, ale przez chwilę Kyousuke czuł, że jednak coś nie gra. Kiedy próbował to rozgryźć, dziewczyna zaczęła mówić dalej.

– Jest pewnie zestresowana. Musi cały czas zachowywać czujność, traktuje wszystkich jak wrogów… Ja też tak mam, więc ją rozumiem. Tylko że boi się zlekceważenia, więc woli się stawiać. . To też mogę zrozumieć. Ale ty stanowisz wyjątek, prawda? – Jej oskarżycielskie spojrzenie przewiercało Kyousuke na wylot. – Jesteś jej jedynym krewnym, któremu naprawdę może ufać. Chciała zobaczyć tak bardzo , że próbowała popełnić morderstwo. Może i nadmiernie się do ciebie klei, ale okaż jej trochę więcej uczucia, dobrze? Obserwując jej zachowanie w internacie, doszłam do wniosku, że tylko przy tobie może się odprężyć i nie musi ciągle na siebie uważać.

– Jej zachowanie w internacie?

– Jest w nim zupełnie inną osobą. Kiedy nie ma cię w pobliżu, cały czas milczy. Nawet mnie i Mainie nie odpowie choćby słowem, całkowicie nas ignoruje. Zdaje się, że nie czuje najmniejszej potrzeby interakcji z nami. A jak już się odezwała, pytała o rzeczy typu „Naprawdę się przyjaźnicie?”, „Jak blisko ze sobą jesteście?”, „Co myślisz o moim braciszku?”. Wszystko dotyczyło ciebie. Naprawdę zaczęłam się przez to martwić.

– Serio…

– Serio. Więc… okaż jej trochę więcej czułości, dobrze? Nami się nie przejmuj. Pamiętasz, jak spytała „Kogo lubisz najbardziej?” podczas praktyk z gotowania? Brałeś pod uwagę nasze uczucia, ale byłoby najlepiej, gdybyś przestał. Na razie to nią powinieneś przejmować się najbardziej. W końcu ma tylko ciebie, a ty przedkładasz innych nad nią. To musi ją naprawdę stresować.

– Eiri…

– Oczywiście chciałabym się z nią zaprzyjaźnić i opowiedzieć moją historię, ale na razie jest na to za wcześnie. W każdym razie póki co musisz być „dobrym braciszkiem” i ją wspierać. O tym właśnie chciałam z tobą porozmawiać. – Eiri, mówiąc to, odgarnęła włosy i podrapała się po twarzy, unikając przy tym kontaktu wzrokowego z Kyousuke.

Jej nastawienie naprawdę go uszczęśliwiło. Troszczyła się o Ayakę o wiele bardziej, niż sądził. Był jej naprawdę wdzięczny, że tak o nią dba, choć na jej własny sposób.

Dlatego właśnie…

– Masz rację. Muszę ją bardziej wspierać. Eiri, dzięki, że tak się o nią troszczysz.

– Musisz tylko bardziej się nią przejmować. Jakoś sobie ze wszystkim poradzimy. Innymi słowy… C–Ch–Chociaż mógłbyś i mi okazać trochę więcej czułości... – Po wypowiedzeniu tych słów się zarumieniła, zaczęła bawić się końcówką swojego kucyka i wydęła policzki. Może i palnęła te słowa prosto z mostu, jakby nie było to nic wielkiego, ale jej zachowanie sugerowało coś zupełnie innego. W każdym razie dała radę przekazać mu swoje uczucia.

Widząc to, Kyousuke poczuł przypływ radości i wdzięczności.

– Łał! Eiri, dzięki!

– Kiaaa!

Zupełnie jakby chciał dać ujście tym uczuciom, zaczął głaskać obiema rękami głowę Eiri, a ta z szoku całkowicie zesztywniała.

– C–C–C–C–Co ty…? C–C–C–C–Co ty robisz…?

– He? W–Wybacz, wypadek.

Kyousuke po dojściu do zmysłów wycofał ręce, ale włosy Eiri były już tak potargane, że wyglądały jak ptasie gniazdo. Dziewczyna, nie wiedząc, co ma powiedzieć, po usłyszeniu odpowiedzi chłopaka przez chwilę jedynie otwierała i zamykała usta.

– W–Wypadek… Wy–padek…

Zrobiła się czerwona jak burak, jej ramiona zaczęły się trząść i obrzuciła go pełnym gniewu spojrzeniem.

– T–Ty gnoju… Hamuj trochę te swoje dowcipy!

– He? Naprawdę przepraszam… Ale sama powiedziałaś, żeby okazać ci więcej czułości.

– Ale nie fizycznie, kretynie! Zboczeniec! Gwałciciel! – Eiri zwyzywała go, poprawiając jednocześnie włosy i cofając się. Wymamrotała pod nosem: – Mało serce mi nie stanęło… N–Nie jestem jeszcze gotowa…

– Co tam mówisz?

– Żebyś w końcu zdechnął

!

– Nie złość się. Mój błąd. Ale jestem naprawdę szczęśliwy.

– Rety. Oszczędź lepiej te uczucia dla siostry, dobra? – Eiri westchnęła, patrząc na Kyousuke znów na wpół otwartymi oczami.

– W każdym razie powiedziałam, co chciałam. Idź do niej. Musi być strasznie samotna.

– Ta. Masz rację. Dzięki, że mi to wszystko uświadomiłaś.

– To nic takiego.

Eiri zrobiła nonszalancki zamach ręką, po czym odeszła. Jak zawsze zachowywała się, jakby nic jej w ogóle nie obchodziło, ale kiedy się odwracała, Kyousuke dostrzegł uśmiech na jej twarzy.


× × ×


– Długo ci się zeszło, braciszku. Nie miałeś zrobić jedynie siusiu? – Ayaka radośnie powitała wchodzącego do klasy brata.

Kyousuke przed przekroczeniem drzwi zajrzał ukradkiem do środka, żeby sprawdzić, czy jego siostra rozmawia z Mainą. Obie dziewczyny siedziały w swoich ławkach ze zwieszonymi głowami, co sugerowało, że mimo iż zostały same, przez cały ten czas nie odezwały się do siebie ani słowem.

Przypomniało mu się wtedy, jak Eiri chwilę wcześniej mówiła mu, że kiedy nie było go w pobliżu, Ayaka robiła się bardzo cicha i nie nawiązywała z innymi żadnego kontaktu. Innymi słowy, od praktyk z gotowania relacje między dziewczynami nie poprawiły się nawet o jotę.

Chociaż go to bolało, stwierdził, że musi zacisnąć zęby i skupić się przede wszystkim na dbaniu o siostrę.

– Wybacz. Nagle dostałem rozwolnienia – Kyousuke wrócił do sali sam, ponieważ Eiri po rozstaniu z nim poszła do żeńskiej łazienki.

Ayaka wlepiła podejrzliwe spojrzenie w starającego się znaleźć jakąś wymówkę brata.

– C–Co jest?

– Podejrzane.

– He?

– Naprawdę byłeś w łazience?

– Oczywiście.

– Hmmm?

Ayaka rzuciła okiem na pustą ławkę, wstała, podeszła do Kyousuke i go powąchała.

– Śmierdzi.

– He?!

Dziewczyna obwąchała dokładnie kolejno jego brzuch, klatkę piersiową, ramiona oraz ręce; Kyousuke nie miał zielonego pojęcia, jak zareagować na dziwne zachowanie siostry.

– C… Co ty robisz?

– Znowu ona. To znowu głupkobane.

– He?

– Czuję na tobie zapach głupkobane!

Ayaka, wąchając prawą rękę brata, uniosła głowę i wlepiła w niego gniewne spojrzenie.

– Co zaszło między tobą a głupkobane?

– N–Nic.

– Kłamiesz.

– Wcale nie!

– Nic się między wami nie wydarzyło, tak?

– Tak! Poszedłem jedynie do łazienki.

– KŁAAAAAAAAAAAAAAAAAAAMCAAAAAAAA! – krzyknęła Ayaka histerycznie.

Ten jej nagły wybuch gniewu wystraszył wszystkich w klasie, przez co zapanowała martwa cisza.

Po chwili pokazała Kyousuke dowód jego kłamstwa – owinięty wokół jej palca rdzawoczerwony włos.

– Braciszku. Wiesz, że miałeś to na ramieniu? – Chociaż mówiąc to, uśmiechnęła się niewinnie, z jej oczu zniknął cały blask. – To włos głupkobane, prawda? Czemu ten brud jest na twoim ciele, braciszku? To bardzo dziwne! Coś musiało między wami zajść! Braciszku!!! – Ayaka, wydając z siebie rozdzierający uszy krzyk, kopnęła stojące przed nią ławkę.

Kyousuke w końcu zrozumiał, dlaczego jego siostra była tak niestabilna psychicznie.

Ayaka złapała go za kołnierzyk i przyciągnęła do siebie, po czym ponownie wybuchła gniewem, chociaż jej twarz wyglądała, jakby miała zaraz się rozpłakać.

– Jesteś okropny. Dlaczego kłamiesz? Dlaczego coś przede mną ukrywasz? Czemu nic nie mówisz? Okropny… Jesteś okropny, braciszku. Ja tak ci ufam, ale ty… – Szloch, szloch, szloch. – Dlaczego? Dlaczego?! Dlaczego, dlaczego, dlaczego, dlaczego, dlaczego, dlaczego, braciszku?!

– Co dlaczego?

Kiedy Ayaka ponownie wybuchła, do klasy wróciła Eiri, która stanęła w drzwiach, sprawdzając przed wejściem, czemu w środku panuje taka dziwna atmosfera.

– …

Ayaka zamarła. Po chwili puściła Kyousuke i bardzo powoli obróciła głowę w stronę Eiri.

– No dobra, świnie. Zaraz będzie dzwonek, więc siad płaski na swoich miejscach.

W tym momencie za Eiri pojawiła się nauczycielka. Ayaka jęknęła, a jej ręka, którą sięgała do biurka po ołówek automatyczny, zamarła.

– Hmmm? – Kurumiya zmarszczyła czoło. – Młodsza Kamiya, coś się stało? Masz wyjątkowo upiorną minę.

– To nic takiego! Tylko drobna kłótnia kochanków.

Ayaka pomachała nauczycielce żartobliwie, zachowując się jak typowa młodsza siostra, a Eiri zamrugała oczami, wciąż próbując ogarnąć, co się właściwie tam dzieje.

–Hmm… - Kurumiya położyła palce na brodzie. – Nieważne. Słuchać, świnie! Natychmiast siadać! Zrobimy sobie małą kartkóweczkę. Zakres materiału będzie równie szeroki jak na egzamin końcowy, więc lepiej dokładnie przemyślcie swoje odpowiedzi. Dzwonek obwieścił początek zajęć akurat w momencie, w którym Kurumiya dotarła do pulpitu. – …? Eiri obrzuciła jeszcze raz rodzeństwo pytającym wzrokiem, po czym ruszyła na swoje miejsce. Ayaka w odpowiedzi na jej gest uśmiechnęła się sugestywnie, a Kyousuke najpierw odwrócił spojrzenie, a potem zwiesił głowę. Jeśli chodzi o kartkówkę, jej wyniki były naprawdę tragiczne.

× × ×


– Głupkobane, co robiłaś z braciszkiem podczas przerwy?

Zaraz po zakończeniu lekcji Ayaka podeszła do Eiri, która kończyła jeszcze robić notatki, co było wyjątkowo rzadkim widokiem. Ta przestała na chwilę pisać, spojrzała na nią i po chwili niezręcznej ciszy odpowiedziała:

– Zamieniliśmy parę słów i otarliśmy się ramionami w korytarzu.

Po udzieleniu odpowiedzi natychmiast wróciła do pisania, ale Ayaka uderzyła ręką w jej długopis.

– Kłamiesz, prawda?

– He? Oczywiście, że nie.

Ayaka pokazała niezadowolonej z przerwania jej w środku zadania Eiri dowód kłamstwa – trzymany pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym lewej ręki , należący do niej rdzawoczerwony włos.

– Głupkobane, to twój włos, prawda? Był na ramieniu braciszka.

– …

Eiri spojrzała na Kyousuke.

– Och, naprawdę? Jak się tam znalazł? Niebywałe.

– Taaak, bardzo niebywałeee. Za bardzo

.

Zauważając, że Eiri udaje ignorancję, Ayaka zmarszczyła czoło, pomachała trzymanym włosem i powiedziała ostrym głosem:

– Braciszek nie miał tego na sobie przed pójściem do łazienki! Jeśli zamieniliście ze sobą tylko kilka słów, to czemu twój włos się na nim znalazł? Nie powinno go tam być, prawda?

– Nie powiedziałam przypadkiem, że otarliśmy się ramionami na korytarzu?

– Och, a więc to tak było… W życiu! Głupkobane, włosy ci aż tak wypadają? Mam zacząć nazywać cię łysobane?

– A co, jeśli tak?

– Niemożliwe! Nie zmieniaj tematu!

– Sama zaczęłaś… – rzuciła z poirytowaniem Eiri.

Ayaka pochyliła się do niej i powiedziała:

– Jest też zapach.

– Zapach?

– Tak. Na piersi braciszka był twój zapach. – Mówiąc to, powąchała Eiri. – Śmierdzi! – Burknęła, krzywiąc się. – Cuchnie tak bardzo, że da się to porównać jedynie z świńskim odorem, wiesz?

– Co żeś powiedziała?

– Och, wybacz. To nie śmierdzi jak świński odór, po prostu nim jest. Śmierdziel!

– Tcz. – Eiri strzeliła językiem, patrząc na zatykającą nos Ayakę.

Kyousuke nie mógł już dłużej na to patrzeć.

– Ej, stanowczo przesadzasz! Pohamuj się trochę.

Szloch, szloch. – Braciszek nie broni mnie, tylko staje po stronie głupkobane?

– C–Cóż…

Widok załzawionych oczu siostry sprawił, że chłopak nie mógł wydusić ani słowa. Dzięki ostremu spojrzeniu, którym obrzuciła go Eiri, przypomniał sobie, co mu powiedziała podczas przerwy, dlatego w końcu pokręcił głową.

– Nie. Oczywiście, że jestem po twojej stronie.

– Braciszku…

Słysząc odpowiedź brata, Ayaka się uspokoiła, a na jej twarz zawitał uśmiech.

– Więc dlaczego kłamiesz?

– He?

– Skończ w końcu z tym „he”, dobra?! Coś między wami zaszło i mnie okłamujecie, prawda? Stoisz po mojej stronie, ale nie chcesz, żebym wiedziała, że byłeś z głupkobane? Ale wiesz, że to sobie przeczy? To bardzo kłopotliwe. – Ayaka zrugała brata, choć przez cały ten czas uśmiech nie zniknął z jej twarzy.

Kyousuke aż zlał się potem.

– N–No więc… Eee…

W tym momencie usłyszał znajomo brzmiący głos.

– Przepraszam za najście.

Chłopak spojrzał w stronę wejścia. Do klasy zaglądała piękna, wyglądająca jak jedna z tych zachodnich lalek dziewczyna o złotych lokach i szmaragdowych oczach.

– Co koleżanka tu robi?

– Ufufu. Przypadkiem byłam akurat na patrolu. Witam wszystkich.

Na ramieniu miała żółtą opaskę z napisem „Komitet dyscyplinarny”. Chociaż twierdziła, że jest na patrolu, Kyousuke po raz pierwszy widział, aby ktokolwiek ze starszych klas pojawił się w starym budynku, dlatego zaczął się zastanawiać, po co tak naprawdę tam przyszła.

– I jeszcze ta dziwka przylazła – rzuciła z irytacją Ayaka.

Mimo to Syamaya nie przestała się uśmiechać.

– Witam ponownie, siostro pana Kyousuke. Nazywasz się… Ayaka, tak?

– Nie mów mi po imieniu, bo jeszcze uszy mi zgniją.

– Oj, ostra jak zawsze… No cóż, nieważne. – Syamaya rozejrzała się po klasie i odchrząknęła. – Nigdzie nie widzę Hikawy… Idealnie. W takim razie pora wykorzystać okazję, żeby to zakończyć. Ufufufu. – W oczach uśmiechniętej dziewczyny pojawił się dziwny błysk.

Tydzień wcześniej Syamai mocno się od nich oberwało, a w dodatku tamto nieporozumienie wciąż nie zostało wyjaśnione, więc pewnie myślała, że specjalnie tak okrutnie ją potraktowano. Kyousuke wątpił, aby taka psychopatka jak ona łatwo im odpuściła.

– Panie Kyousuke, sporo myślałam o tym, co zaszło ostatnio. Odkąd powiedziałeś, iż mnie nie lubisz, całymi nocami myślałam. Chciałam odpuścić, ale po prostu nie mogę się poddać. Zdecydowałam w końcu, że nawet jeśli będę się narzucać, zrobię wszystko, żebyś stał się mój! Nawet jeżeli to jedynie moje pobożne życzenia, nawet jeżeli będę sprawiać ci kłopot… Na swój sposób pragnę być przy tobie!

Syamaya wyraziła swoje uczucia i weszła do klasy. W rękach miała białą, metalową walizkę, podobną do tych, w których nosi się instrumenty. Na jej boku był wygrawerowany wspaniały wzór.

– Aaa – krzyknęła Ayaka na widok tej walizki.

– Cholera… – Eiri zbladła i desperackim głosem krzyknęła w stronę Kyousuke i pozostałych uczniów: – To broń, uciekajcie!

– …?!

Wszyscy uczniowie w klasie zamarli.

Syamaya postawiła walizkę na podłodze i zaczęła ją otwierać.

Kyousuke, zdając sobie sprawę z zagrożenia, rzucił się przed siebie, odepchnął ławki stojące mu na drodze i skoczył na Syamayę.

– Uoooooooooooo!

– Kiaaa!

Kiedy już miała wyjąć broń z walizki, została przygwożdżona do ziemi, a jej ręce wykręcone do tyłu.

– Aaach, panie Kyousuke… Za ostro. Proszę, nie bądź taki brutalny! Zacznij delikatniej. Nie mogę uwierzyć, że zaczynasz to robić… i to publicznie. Co prawda, jestem kryptomasochistką, ale takie branie znienacka mnie przerasta . Przecież nawet jeszcze nie trzymaliśmy się za ręce! Możemy najpierw połączyć się w jakiś inny sposób?!

– Najpierw chcesz nas zastrzelić, a potem zaczynasz bredzić od rzeczy?!

– Co? Zastrzelić? O czym mówisz?

– Przecież w tej walizce…

Kyousuke spojrzał na metalową walizkę.

– Ach. – Syamaya zrozumiała, o co mu chodzi. – Nie. Służy, co prawda, do przenoszenia broni, ale użyłam jej jako pudełka śniadaniowego, bo nie mogłam znaleźć innego odpowiednio dużego pojemnika.

Kyousuke zajrzał do walizki. W środku znajdowały się starannie przedzielone ściankami kanapki, smażony kurczak, jajka i kulki mięsne.

– …

Co prawda, napięcie w klasie nieco zelżało, ale nikt nie śmiał odezwać się nawet słowem.

W końcu zawstydzona Syamaya, dziwnie się wiercąc, powiedziała:

– Eeee, panie Kyousuke, skoro już nieporozumienie zostało wyjaśnione, mógłbyś mnie puścić? Jeżeli utrzymasz ten rodzaj intymnego kontaktu, ja… zacznę się dziwnie zachowywać. Ha… Haa… Panie Kyousuke, masz tak silną rękę, to takie przyjemneeee. Aaaach, zapomnij o jedzeniu, najpierw zjedz swoją kochaną Syamayę!

– Nie, dzięki.

– Tcz.

Kyousuke zeskoczył z niezadowolonej z tego faktu Syamai.

Kiedy osoby w klasie zrozumiały, że było to jedynie nieporozumienie, wróciły do swoich wcześniejszych zajęć, mrucząc pod nosami.

– Co, u licha?

– Ale się spietrałem.

– Nie rób takiego szumu o głupoty!

– To broń, uciekajcie! Ja pierdo…

– A zdechnij!

– Czemu deski zawsze tak wszystko wyolbrzymiają…

– Kusukusu – zarechotała Ayaka. – Głupkobane, ale wstyd. Brawo.

– Zamknij się! To jej wina!

– Rumienimy się? Kusukusu. Przy okazji, jak długo masz zamiar się do mnie kleić? Puszczaj, bo jeszcze twój świński odór na mnie przejdzie!

Eiri wcześniej objęła Ayakę, żeby zasłonić ją przed atakiem, teraz jednak ta odwdzięczyła się jej odepchnięciem.

– Kiaa!

W tym momencie Maina wychyliła głowę sponad swojego biurka, żeby rozejrzeć się po klasie.

– Ufufu. Naprawdę przepraszam, że tak wyszło. Zrobiłam jedzenie dla was wszystkich! Jedzenie samych resztek jest niezdrowe, wiecie? Co prawda to trochę zbyt śmiały krok jak na mnie, ale naprawdę chcę, aby Kyousuke miał o mnie lepszą opini… Mała poprawka. Poświęciłam całą noc na przygotowaniu tego jedzenia, aby móc was wszystkich uszczęśliwić.

Syamaya wzięła walizkę do rąk i pokazała ją Kyousuke.

Było tam o wiele więcej jedzenia, niż mogliby zjeść we czwórkę.

– Sama zrobiłaś to wszystko?

– Oczywiście! Naprawdę świetnie gotuję. Gwarantuję, że smakuje równie dobrze, jak wygląda. Ostrożnie wybierałam wszystkie składniki, a mięso jeszcze wczoraj sobie żywo biegało i zostało przyrządzone dopiero zeszłej nocy, więc jest naprawdę świeżutkie.

– To nie ludzkie mięso, prawda?

– ………Oczywiście, że nie.

– Co to za dziwnie długa pauza?! Skoro to o koleżance mowa, nie mogę wziąć tego za żart!

– Ufufu. Nie martw się. To kurczak, nie ludzkie mięso. Pożyczyłam go sobie z grzęd w Ogrodzie Czyśćca. A to nie było proste, bo strażnicy to wyjątkowo brutalne osoby…

– To musi być wbrew zasadom. Jeśli wyjdzie na jaw, czekająca cię kara raczej nie będzie delikatna…

– Tak właściwie to już wyszło. Wcześniej wezwano mnie na dywanik i powiedziano, że czeka mnie taki sam los jak tych kurczaków. Opiekun komitetu dyscyplinarnego, pani Miduchi, to numer jeden, jeśli chodzi o dobre serce w tej szkole, jednak rozzłość ją, a stanie się najstraszniejszą osobą w tym zakładzie. Przez pewien nieszczęsny incydent sprzed paru dni przez całe trzy doby byłam bita, tracąc przytomność z bólu ponad tysiąc razy.

– Straszne… Cud, że to przeżyłaś.

Jednak mimo odbycia takiej kary dalej sprawiała problemy, więc jej przyszłość raczej nie malowała się w różowych barwach.

Nie przejmując się słowami troski Kyousuke, Syamaya się zaśmiała.

– Ufufu. Tym razem mogę naprawdę zginąć, ale nie mam nic przeciwko temu! Jeśli uda mi się cię uszczęśliwić, moje życie będzie spełnione. Tak bardzo cię kocham, panie Kyousuke. Dla twojego szczęścia bez wahania oddam życie. Proszę, przyjmij jedzenie, które dla ciebie przygotowałam i przyprawiłam moją miłością do ciebie! Dzięki temu będę mogła spocząć w pokoju…

Oczy Syamai wręcz błyszczały, kiedy podawała mu walizkę.

Jej ciężar był większy, niż Kyousuke przypuszczał, zarówno jeśli chodzi o wagę fizyczną, jak i w przenośni dla jego serca. Biorąc ją do rąk, bardzo uważał, żeby jej nie upuścić.

– Bardzo dziękuję.

– To ja powinnam dziękować. Teraz mogę już bez żadnych zmartwień stawić czoła śmierci. Żegnaj, panie Kyousuke, spotkamy się po drugiej stronie. Mógłbyś jednak na pożegnanie czule mnie objąć? Zwykłe przytulenie mi wysta…

Trzask!

Walizka powędrowała w powietrze, a znajdujące się w niej drugie śniadanie wysypało się na podłogę.

– …

Syamaya znieruchomiała, a Kyousuke wstrzymał oddech.

To wydarzyło się tak nagle, że nie wiedzieli w ogóle, co się stało.

W końcu także i walizka upadła na ziemię, do góry nogami, przez co kanapki oraz reszta jedzenia, które w niej zostały, także wylądowały na podłodze.

Syamaya i Kyousuke zamarli.

Wtedy…

– Rety, braciszku! Nie daj się oszukać! Ta dziwka jest w końcu wyjątkowo podłą, totalnie zdeprawowaną osobą, nazywaną Morderczą Księżniczką. Prawie cię wcześniej zabiła, pamiętasz? A co, jeśli to było zatrute? Rany, tak niewiele brakowało! – Ayaka westchnęła z ulgą, ocierając pot z czoła.

Wcześniej zaatakowała z boku, wykopując walizkę w powietrze.

– Co ty…

– Nie powiedziałam? Obroniłam braciszka przed złymi pazurami dziwki. Musisz bardziej na siebie uważać! Nieważne, jak są śliczne… Jeśli nie będziesz ostrożny, to cię zabiją, wiesz? Rozumiesz?!

Ayaka wlepiła gniewne spojrzenie w Kyousuke.

– N–Nieważne, to…

– Ni… ułam… – ledwie wydusiła z siebie Syamaya.

– Co?

Kiedy Ayaka odwróciła się w stronę Syamai, ta uniosła do tej pory zwieszoną głowę.

– Nie zatrułam tego! Powiedziałam przecież, że dodałam do jedzenia tylko jeden specjalny składnik. Mój ●●● miłości!

Wydaje mi się, czy przed „miłością” użyła bardzo niebezpiecznego słowa?

– Hej – Ayaka podeszła do Syamai. – Nie dodawaj dziwnych rzeczy do jedzenia! To nie trucizna? Jedzenie czegoś zanieczyszczonego twoją miłością może zbrukać nawet kogoś takiego jak braciszek! Jak masz zamiar to zrekompensować, pieprzona dziwko?!

– P–Pieprzona dziwko?! Jak śmiesz! Nie tylko zmarnowałaś jedzenie, w przygotowanie którego włożyłam tyle pracy, ale jeszcze jesteś bezczelna! Toleruję cię jedynie dlatego, że jesteś siostrą pana Kyousuke, ale wszystko ma swoje granice i zaraz się zezłoszczę! Domagam się przeprosin.

– Odmawiam. To ty powinnaś przeprosić.

– Co?! Ja?!

– Próbowałaś otruć braciszka, prawda?

– Nawet mi to przez myśl nie przeszło. Nie zatru…

– Więc to zjedz.

– Co?

– Sama to zjedz. Jeśli to zrobisz, będę skłonna przyznać, że nie zatrułaś jedzenia i nie chciałaś skrzywdzić mojego braciszka. – Ayaka z uśmiechem na twarzy wskazała leżącą na ziemi walizkę.

Syamaya była w szoku.

– Chcesz, żebym zjadła jedzenie z ziemi?

– Tak, dokładnie. Chociaż jest brudne, ale i tak nie ma żadnej różnicy, bo wcześniej zostało zanieczyszczone twoją miłością. Czy może nie chcesz tego zrobić, ponieważ wcześniej je zatrułaś?

– …

Z oczu Syamai znikł cały blask, podczas gdy Ayaka, chichocząc, zrobiła krok w jej stronę.

– Rozumiem.

– Co?

– Jeżeli ta drobna zniewaga ma oczyścić moje imię, niech będzie. Jakieś tam godność i duma są niczym w porównaniu do mojej miłości do pana Kyousuke.

Syamaya bez wahania uklęknęła, osłaniając kolano końcówką swojej spódniczki, odrzuciła swoje złote loki do tyłu, a potem wzięła do ręki leżący przed nią kawałek smażonego kurczaka.

Ayaka z niedowierzaniem przyglądała się, jak wyciera go z brudu.

– No więc…

– Ja to wezmę.

Ktoś stojący nad nią wyciągnął jej mięso z ręki.

– Co?! – krzyknęły jednocześnie Syamaya i Ayaka, a potem spojrzały w górę, żeby sprawdzić, kto zabrał kurczaka.

– Pan Kyousuke?

Syamaya zamarła.

Kyousuke zjadł wyrwany jej z rąk kawałek mięsa, uśmiechnął się i powiedział:

– Naprawdę dobrze gotujesz. Niesamowite. Świetnie smakuje, chociaż już dawno wystygło. Dzięki za jedzenie.

– P–Panie Kyousuke… Nie powiedziałeś, że mnie nie lubisz?

– Właściwie to nie. Przerwano mi w pół zdania… i to w wyjątkowo złym momencie. Stąd to nieporozumienie. Naprawdę bardzo przepraszam. Także za moją sio…

– Nie przejmuj się. Nie musisz przepraszać. – Syamaya, wstając, weszła mu w środek słowa. – Pan Kyousuke powiedział, że moje jedzenie jest smaczne… i że choć trochę mnie lubi... To mi w zupełności wystarczy.  Ufufu. 
PsyCome V3 229.png

Syamaya położyła rękę na piersi, uśmiechając się przy tym radośnie. Wyglądała zupełnie jak zwykła, zakochana po uszy dziewczyna – co było jakże dalekie od jej wizerunku Morderczej Księżniczki.

– Koleżanko…

Kyousuke widział to kątem oka.

– …

Kiedy zjadł tamten kawałek kurczaka, Ayaka zwiesiła głowę. Wyglądała, jakby w każdej chwili nagromadzone w niej negatywne emocje mogły wybuchnąć… Jednak czuł, że w tamtej sytuacji po prostu nie mógł stanąć po jej stronie.


× × ×


Po tym, jak Syamaya wzięła swoją walizkę i wyszła z klasy, mówiąc, że pokój kar ją wzywa, Kyousuke spojrzał na milczącą przez cały ten czas siostrę.

– Ej, Ayaka... – W końcu zwrócił się do siedzącej ze zwieszoną głową dziewczyny, ale chociaż próbował zapanować nad nerwami, ton jego głosu był ostry niczym brzytwa. – Tym razem stanowczo przesadziłaś. Możesz jej nie ufać i czuć do niej wstręt, bo jest mordercą, ale przynajmniej... Tak nie wolno mówić. Każdy poczułby się zraniony po tym, co jej powiedziałaś i zrobiłaś. Mordercy są w końcu takimi samymi ludźmi jak my. Rozumiesz?

– ...

Brak odpowiedzi zdenerwował Kyousuke jeszcze bardziej. Położył dłonie na ramionach Ayaki i użył jeszcze ostrzejszego tonu głosu.

– Zresztą nie chodzi tylko o Syamayę. Tak samo traktujesz Eiri i Mainę. Wiem, że jesteś strasznie zestresowana przez zamknięcie w takim miejscu, że nie możesz tak łatwo zaufać osobom, które kogoś wcześniej zabiły, ani tolerować dokuczających mi osób . Pamiętaj tylko, że takie agresywne zachowanie w stosunku do innych jedynie ich do ciebie zniechęci i nikt później nie będzie chciał się z tobą zadawać. Rozumiesz? Tak jak kiedy byłem na wolno...

– Nie... wiesz...

– He?

– Nic nie wiesz! – krzyknęła Ayaka, zrzucając z siebie ręce brata, a potem spojrzała na niego i krzyknęła z taką energią, że przy każdym słowie jej kucyki podskakiwały w górę: – Nie wiesz, dlaczego jestem zestresowana, dlaczego obraża mnie sam widok tych ludzi, dlaczego tak się złoszczę! Nic nie wiesz! Kompletnie nic!

Zachowywała się jak uparte dziecko, które odmawia słuchania, tego co się do niego mówi.

Jednak miała po części rację; chociaż znał ją całe swoje życie, nie potrafił zrozumieć jej zachowania.

– Nie wiem! Nie mam pojęcia, dlaczego jesteś zła! Czemu nie powiesz mi tego wprost?! Wtedy...

– Niby jak mam to powiedzieć?! – Ayaka rzuciła mu zawiedzone spojrzenie. – Zapomnij. – A potem odwróciła głowę. Kyousuke poczuł, jak krew zaczyna w nim wrzeć.

– Zapomnij?! Jeśli masz coś do powiedzenia, wyduś to w końcu z siebie!

– Nie.

– Mów.

– Nie.

– Powiesz to!

– Nie znaczy nie!

– Masz to powiedzieć! Nie rozumiesz, co do ciebie mówię?!

– Nie, nie, nie!

Ayaka uparcie odmawiała odpowiedzenia przesłuchującemu ją bratu.

– Oboje za bardzo się nakręciliście.

– ...

– ...

Znosząc wlepione w nią wściekłe spojrzenia, Eiri powiedziała spokojnie:

– Może pójdziecie porozmawiać w inne miejsce? Kłótnia w klasie sprowadzi tylko kłopoty, no i bardzo przyciąga uwagę. Tylko najpierw posprzątajcie to jedzenie z podłogi, dobrze? Wykorzystajcie tę chwilę, żeby trochę ochłonąć i...

– Kto cię pytał o zdanie, GŁUPKOBANE?!!! – Ayaka popchnęła ją z całej siły.

Eiri straciła równowagę, a upadając na ziemię, uderzyła o ławkę, przez co zrzuciła z niej wszystkie książki i zeszyty.

To wydarzyło się tak nagle, że Kyousuke przez chwilę stał jak wryty, nie mogąc pojąć, co przed chwilą zaszło.

– Co za siła... Chociaż czego innego oczekiwać po siostrze Kyousuke?

– Eiri! Nic ci nie jest?!

– Nic. Jedynie mnie zaskoczyła.

Kyousuke podbiegł do próbującej podnieść się z podłogi Eiri, po czym podtrzymując jej plecy, spojrzał na siostrę.

– Wiesz, że pewnych rzeczy nie należy robić?

– Wyjąłeś mi to z ust. Znowu bronisz głupkobane! Tak bardzo ją kochasz? Co za kiepski gust... Płaska jak deska, głupia jak but, a w dodatku można dostać niestrawności od samego patrzenia na to, co ugotowała. Nieważne, jak na to spojrzeć, ta locha jest całkowicie bezużyteczna. Co ci się tak podoba w tej dziwce?

– Ayaka!

– ...?!

Gniew, z jakim Kyousuke to wykrzyczał, zszokował Ayakę tak bardzo, że aż się cofnęła i spoglądając na niego z niedowierzaniem, wydusiła jedynie:

– Braciszku…?

Kyousuke, patrząc w jej przestraszone oczy, poczuł się winny, jednak już podjął decyzję, że w takiej sytuacji nie może być dla niej żadnej taryfy ulgowej . Pozwolił, aby gniew, który do tej pory hamował, wziął nad nim górę.

– Nie chodzi o bronienie tej czy innej osoby, rozumiesz?! Jestem zły za to, że w ogóle robisz takie okropne rzeczy.

– …

– Przeproś.

– …

– Wystarczy nawet jedno słowo, tylko natychmiast przeproś Eiri.

– …

– Przeproś!

Po tym, jak kolejny raz krzyknął, Ayaka jęknęła, w oczach stanęły jej świeczki, a po chwili łzy popłynęły już grubym strumieniem.

Kyousuke zignorował ból w sercu i spojrzał na siostrę, która opuściła głowę w geście ucieczki i ocierając oczy, wyszlochała:

– B–Braciszku…

Jednak Kyousuke jej nie odpowiedział.

– Braciszkuuuu.

Szlochała, prosząc swojego kochanego braciszka o pomoc, jednak ten jedynie patrzył na nią bez słowa, tocząc wewnętrzną walkę przeciwko chęci wybaczenia i pocieszenia jej.

Szloch, szloch, szloch, szloch, szloch, szloch, szloch, szloch, szloch, szloch.

Ayaka z płaczem przykucnęła, obejmując swoje nogi, co dla Kyousuke było wyjątkowo bolesnym widokiem.

– …

W pewnym momencie nagle przestała płakać i powiedziała ledwie słyszalnym głosem:

– Nie.

– Co?

– Nie… Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie! – krzyczała Ayaka i kręciła głową jak szalona, a brak skupienia w jej oczach sugerował, że całkiem zapomniała, gdzie się znajduje. – Braciszek nie mówi takich rzeczy… Braciszek, jakiego znam, nie zrobiłby mi czegoś niemiłego! Nie tak powinno być… Braciszek zawsze mnie osłania, broni, dba o mnie, kocha mnie, ale to… To dziwne! Zdecydowanie jest jakiś poważny, poważny, bardzo poważny problem! Nie… To nie braciszek… To nie braciszek, którego znam.

– He? O czym ty mówi…

– Nie dotykaj mnie! – warknęła Ayaka, odtrącając zmierzającą w jej stronę rękę, a potem wlepiła w brata ostre spojrzenie.

– Ayaka?

Jej oczy wręcz płonęły z gniewu i wrogości wobec niego, co zszokowało Kyousuke, ponieważ nigdy wcześniej jego kochana siostrzyczka nie okazywała mu takich emocji.

„Nie dotykaj mnie” – te słowa ugodziły go niczym nóż wbity w serce. Zabrakło mu tchu, a w głowie miał kompletną pustkę.

– …

Ayaka odwróciła wzrok od zszokowanego brata i rzuciła się w stronę drzwi.

„Czekaj” – chciał powiedzieć Kyousuke, ale słowa ugrzęzły mu w gardle.

– Rany! Ile można czekać, aż w końcu przyjdziecie do stołó… Kiaa!

Ayaka odepchnęła dziewczynę w masce przeciwgazowej, która właśnie wchodziła do klasy, i wybiegła na korytarz.

– Ajjjjć. Co, u licha? Przed tragicznym końcem ocaliły mnie moje wielkie poduszki powietrzne! Poza tym nie wolno biegać po korytarzu! Rety, to… He? Eiri, czemu siedzisz w takim miejscu? No i wiesz, że widać ci majtki? Ile śmieci na podłodze… Chwila, gdzie Ayeczka? – Renko przechyliła głowę, próbując zrozumieć, co się tam przed chwilą wydarzyło.

Od rozpoczęcia przerwy śniadaniowej minęło już trzydzieści minut.



Powróć do Rozdział 3 Strona główna Idź do Rozdział 5