Psycho Love Comedy PL: Tom 2 Rozdział 2

From Baka-Tsuki
Revision as of 20:57, 19 February 2015 by Sacredus (talk | contribs)
Jump to navigation Jump to search

Dzień 2 Czyściec – Koniec spokoju, początek kłopotów / "Unbreakable Breakdown"

04:30 Pobudka

05:00 Poranne prace karne

09:30 Pakowanie bagaży i sprzątanie

Wasze cele i serca mają być czystsze niż przed dotarciem tutaj!

10:40 Gotowanie w plenerze

Spróbujcie tylko kogoś zranić, a skończycie jako składnik curry.

14:00 Spacer pośród morza drzew

Nie wahajcie się popełnić samobójstwa, jeśli chcecie.[1]

16:30 Konkurs łapania piranii

19:30 Przyprawiający o zawał test odwagi

Uważajcie, żeby samemu nie zmienić się w ducha.

20:30 Wielka zabawa w mieszanej kąpieli

22:00 Wyłączenie świateł

PsyCome V2 137.jpg


Nadszedł poranek drugiego dnia, równie słoneczny jak poprzedni.

Tuż po pobudce na uczniów czekały prace karne na świeżym powietrzu. W ich skład wchodziły: zbieranie śmieci z lasu, pranie ubrań przy wodospadzie, pielenie urwiska podczas wspinaczki, naprawa mostów linowych nad rzekami i masowanie nóg Kurumii. Dopiero po ich zakończeniu przyszedł czas na śniadanie, które stanowiły wczorajsze resztki.

W porównaniu z nimi menu nauczycieli i komitetu dyscyplinarnego...

– Witajcie, pierwszoklasiści. Dziękuję za trud, jaki włożyliście w prace karne.

Uśmiechając się promiennie, podeszła do Kyousuke i postawiła na stole trzymany w ręku porcelanowy talerz.

Spoczywały na nim świeżo upieczone rogaliki, na wpół usmażony omlet i sałatka z szynką, co było dość wytrawnym połączeniem.

Takie luksusowe jedzenie bazujące na zachodniej kuchni serwowano w formie bufetu na białym stole w kształcie krzyża.

Oczywiście żaden z pierwszoklasistów nie mógł tknąć tego nawet palcem.

– W-Wygląda na smaczne. – Kiedy Maina wypowiadała te słowa, z jej łyżki spadło coś przypominającego ryż, a Kyousuke zaburczało głośno w brzuchu.

– Oj, ojoj. Młoda damo, mogę się do ciebie przysiąść?

Syamaya uśmiechnęła się i usiadła obok Mainy, naprzeciw Kyousuke.

Ten siedział pomiędzy Renko i Eiri, które już od samego rana prowadziły dysputę na temat wielkości biustu.

Co prawda, obie zerknęły na dziewczynę, która do nich dołączyła, ale natychmiast wróciły do swojej rozmowy, jakby nic się nie stało.

Syamaya powiedziała ze spiętą miną: – S–Sądziłam, że przyjemniej mnie przywitacie... Cóż, nieważne. – Wzięła elegancki łyk cappuccino, a potem zwróciła się do wystraszonej Mainy: – Przy okazji, wciąż o to nie spytałam. Mogę wiedzieć, jak się nazywasz?

– Eeeeee?! A, t–tak... Mainya Igarachi.

– Mainya Igarachi, naprawdę słodkie imię. Ufufu.

– Eeee?! N–Nyie... Myai... Minima... Maniya Igarachi... Maina Igarashi! Auau.

– Oj, rozumiem. Najmocniej przepraszam. Przy okazji, dobrze się czujesz? Chyba masz problem z płynnym wysłowieniem się.

– Podobnie jak ty z myśleniem.

– Co proszę?

– Nic.

Syamaya rzuciła Eiri ostre spojrzenie, która zdążyła już odwrócić wzrok.

Po chwili odchrząknęła i wróciła do rozmowy: – Kamiya, powiedz, dobrze ci się spało? Dla mnie było niezwykle gorąco i bez przerwy się budziłam. Przez to moja skóra...

– Hej, hej, hej, hej, Kyousuke! Spójrz na moją skórę na twarzy! Nawet bez makijażu ślicznie wygląda, prawda? – Łuusz. – W przeciwieństwie do pewnej starszej dziewczyny jest delikatna i gładka jak u niemowlęcia! Kyousuke, pochwal mnieeee...

– To nie ma żadnego znaczenia, bo zasłania ją maska! Mówiłaś coś o malutkim dziecku? Chyba chodziło ci o twój poziom mentalny, prawda? – Syamaya z uśmiechem odpowiedziała Renko, a potem, zgrzytając zębami, wbiła widelec w parówkę, co przeraziło Mainę.

– ... – Kyousuke także się wystraszył, jednak raczej z tego powodu, że w oczach Renko i Eiri nie było w ogóle widać blasku. Przypomniał sobie także, co takiego Mordercza Księżniczka zrobiła poprzedniej nocy. – H–Hej, nie powinnyście traktować tak starszej koleżanki.

– Uśmiech.

– Pieprzyć uśmiech.

– Eiri, zobacz, piersi!

– Zaraz cię zabiję.

– Kyousuke, zobacz, piersi!

– Skończ z tymi piersiami... I nie przystawiaj ich do mnie!

– A weźcie w końcu zdechnijcie.

Widząc, że grupka Kyousuke zachowuje się jak dzieci, Syamaya westchnęła, spojrzała na Mainę i zaczęła mówić do niej jak matka pouczająca córkę: – Nieważne. Posłuchaj, Igarashi. Masz nie stać się taka jak oni, rozumiesz? Jesteś dobrą dziewczynką, więc postaraj się, aby ich niewłaściwe zachowanie na ciebie nie wpłynęło.

– Dobrze... Dz–Dziękuję bardzo.

– Proszę, nie wahaj się przyjść do mnie, jeśli będą cię trapić jakieś problemy, dobrze? – Syamaya z promiennym uśmiechem na twarzy pogłaskała Mainę po głowie.

Najwyraźniej postanowiła skupić się na niej, całkowicie ignorując Renko i Eiri.

Chociaż obecność Syamai na początku przerażała Mainę, szybko poczuła się pewniej przy tej sprawiającej wrażenie delikatnej oraz miłej dziewczynie i już po skończeniu jedzenia radośnie ze sobą gawędziły.

– Naprawdę? Kiedy prałaś pod wodospadem, nagle pojawił się wielki krokodyl? Bez wątpienia okropne przeżycie. To z pewnością był jeden z przyjaciół pana Busujimy. Nic ci się nie stało?

– Nie, ale zjadł moje pranie. Łącznie z bielizną.

– Ojej. Nie martw się, wszyscy popełniają błędy. Nie załamuj się z tego powodu, dobrze? Zaakceptuj swoją karę i wyciągnij wnioski. Po wielu niepowodzeniach i sesjach dyscyplinowania... Ważne, żeby uczyć się na błędach.

– Eeeee.... Nie zostałam jeszcze ukarana. To znaczy, że mnie to nie minie?

– Nie mam pewności. W końcu część odpowiedzialności za to spada na pana Busujimę, więc jeśli ta bielizna nie była w misie, nie powinnaś mieć żadnych problemów.

– E? Nosisz takie majteczki, droga koleżanko?

– W żadnym razie! Przecież to totalne bezguście!

– Co nazywasz bezguściem, Syamaya? – Zza pleców dziewczyny dobiegł dziecięcy głos.

Syamaya zbladła, zastygła bez ruchu z jogurtem na łyżeczce uniesionej w powietrze, a potem powoli się odwróciła...

– Och, p–pani Kurumiya?! T–To nie o to chodziło... Nie o to chodziło!

– Hooo? A więc o co? Chciałabym się dowiedzieć. Chodź no tu!

– Nieeeeeeeeeee!

Kurumiya złapała Syamayę za tył kołnierzyka i zaczęła ja za niego ciągnąć.

Widząc, jak dziewczyna krzycząca "Nie o to chodziło! Nie o to chodziło!" jest odciągana w jakieś nieznane miejsce, Renko się zaśmiała.

Szooko. – Maina, dobra robota. Nie mogę w to uwierzyć. Udawałaś, że ją polubiłaś, a kiedy tylko przestała uważać... Trach! Dźgnęłaś ją prosto w serce! Rety, co za chytry plan.

– Co?! N–Nie, nie, nie, nie, to nie tak! Ja tylko... Auau.

– Nieważne, czy to zaplanowałaś, grunt, że wyszło naprawdę przednio. Wystarczy mi sam fakt, że przejdzie porządną sesję dyscyplinowania.

– N–Nie... Syamaya... Ale, cóż...

Jeśli w wieku ponad dwudziestu lat nadal nosi się majtki w misie, bez cienia wątpliwości jest to totalne bezguście. Nawet jeśli wygląda się jak dziecko – pomyślał Kyousuke, zgadzając się z Syamayą i jednocześnie jej współczując.


× × ×


– Fiu... Nareszcie koniec.

Po śniadaniu Kyousuke, wycierając pot z czoła, przejechał wzrokiem po swojej posprzątanej celi oraz spakowanym bagażu. Później wyciągnął z torby broszurkę, usiadł na łóżku i zaczął przeglądać ulotkę.

Jego uwagę od razu przykuło "Pakowanie bagaży i sprzątanie". Zakład Otwarty miał trwać trzy dni i dwie noce, więc będą jeszcze korzystać z tych pokoi, dlatego dopisek "czystsze niż przed waszym przybyciem" był co najmniej nie na miejscu.

Nie powinniśmy sprzątać tuż przed opuszczeniem tego ośrodka? – Kiedy Kyousuke zastanawiał się nad tym, przeglądając broszurkę...

– Kyousuke?

Chłopak spojrzał w stronę wejścia, skąd dobiegło to zadane ostrożnym głosem pytanie.

Przy kratach stała piękna dziewczyna o rdzawoczerwonych włosach ze zwieszoną głową.

– Ej, Eiri. Co jest? Skończyłaś wcześniej sprzątać i masz trochę wolnego czasu?

– Hmmm... No... Tak? Ty chyba też masz to już za sobą. – Po udzieleniu odpowiedzi otworzyła drzwi.

Miała dziwną minę, zupełnie jakby do czegoś się zmuszała.

– Czemu jesteś taka zła?

– Zajmij się swoimi sprawami.

Eiri podeszła szybko do zdziwionego Kyousuke.

– ...

Dziewczyna usiadła obok niego na łóżku.

– ...

– ...

– Eiri?

– Co?

– Nic, naprawdę... Jak to powiedzieć... Eee...

Blisko... Za blisko. – Ich ramiona prawie się stykały.

Siedząc obok niego, milcząca Eiri wpatrywała się w ziemię i tupała stopą o podłogę.

Była to dość niezręczna sytuacja, jednak Kyousuke mógł jedynie cierpliwie czekać, aż sama zacznie rozmowę.

Parę chwil później dziewczyna zrobiła minę, jakby podjęła jakąś decyzję. Wzięła głęboki oddech i powiedziała:

– Kyousuke, przepraszam – wydusiła z siebie słabym głosem, co strasznie zaskoczyło Kyousuke.

Zauważył, że wpatrująca się w ziemię dziewczyna wygląda, jakby w każdej chwili mogła się rozpłakać.

– Wybacz... Ale o co chodzi? Nie przychodzi mi do głowy nic, za co miałabyś przepraszać.

– To nic takiego.

– To nie pomaga...

– Przepraszam...

– To też nie...

– ...

– ...

– Eeee... Eiri?

Ta odwróciła głowę, po czym ponownie zapanowała martwa cisza, a Kyousuke zaczął panikować, bo nie miał pojęcia, co robić.

– Przepraszam za takie negatywne nastawienie – wydusiła z siebie. Spojrzała na podłogę i powiedziała do zdziwionego chłopaka: – Zawsze jestem taka ostra… Przepraszam. Cały czas powtarzam sobie, żeby być milszą, ale im więcej o tym myślę, tym bardziej dokuczliwa się staję… A że ostatnio jestem taka cały czas, zostawiam po sobie jedynie złe wspomnienia. Nie wspieram cię, mimo że wiem, jaka twoja obecna sytuacja jest dla ciebie ciężka. Chociaż zdaję sobie sprawę, że to niewłaściwe, ciągle przysparzam ci dodatkowych kłopotów, tracąc nerwy przez głupoty… Tak bardzo przepraszam!

– Eiri...

Mówiła słabym głosem, co zupełnie do niej nie pasowało.

Po wysłuchaniu jej słów w sercu Kyousuke zrodziło się dziwne uczucie będące mieszanką szczęścia, skrępowania i gniewu.

Kiedy siedząca obok niego dziewczyna zacisnęła dłonie w pięści i zagryzła wargi, Kyousuke powiedział:

– To ja powinienem cię przeprosić. W ogóle nie zauważyłem, że myślisz o takich rzeczach... Tak naprawdę to ja tobie jedynie przysparzam kłopotów. Poza tym tobie, Eiri, na pewno jest równie ciężko co mnie... Chcę cię wspierać tak bardzo jak ty mnie.

– Kyousuke...

Eiri na niego spojrzała, a on zawiesił wzrok na jej pełnych wahania czerwonych oczach.

– Poza tym moim zdaniem wcale nie musisz starać się być milszą. Zresztą takie zmienianie się na siłę mogłoby nie wyjść ci na dobre. Powinnaś zostać po prostu sobą i nie zaprzątać sobie głowy takimi sprawami.

– ...

Z jakiegoś powodu Eiri zamilkła, zagryzła wargi i ponownie wbiła wzrok w podłogę. Kyousuke usłyszał jedynie dochodzące od niej:

– Kyousuke... Ale ty wolisz delikatne dziewczyny jak Syamaya, prawda?

Że co?

Chłopak wlepił spojrzenie w bok twarzy Eiri.

Tupała obcasem w podłogę, a na jej twarzy był widoczny drobny rumieniec.

– Co? J–Jeśli o to pytasz... Innymi słowy...

– Nie zrozum tego źle.

Eiri spojrzała przez na wpół otwarte powieki na zaczynającego wyobrażać sobie różne rzeczy Kyousuke.

– Hee...– Wyrzuciła z płuc wstrzymane powietrze, oparła się na ręce i pochyliła w jego stronę. – Ej, Kyousuke. Ty... Kiedy zakochasz się w Renko, ona od razu cię zabije, prawda?

– Hmmm. Tak. Zginę, jeśli odwzajemnię jej uczucie.

– Naprawdę rozumiesz ten problem? – spytała krytycznym głosem, robiąc przy tym poważną minę. – Gdyby chodziło jedynie o Renko, to trudno, ale z miejsca zadurzyłeś się w dziewczynie ze starszej klasy, którą dopiero co poznałeś. Martwię się o ciebie, bo bez przerwy uganiasz się za spódniczkami. Nie mogę wyrzucić z głowy, że jak tak dalej pójdzie, szybko ulegniesz zalotom Renko i pozwolisz się jej zabić… Dlatego…

Eiri nagle się przysunęła i położyła głowę na ramieniu Kyousuke.

Mimo że miała na sobie mundurek, chłopak wyraźnie czuł na sobie krągłości jej szczupłego ciała oraz zapach szamponu dochodzący ze znajdujących się parę centymetrów od jego nosa włosów.

Dłonie dziewczyny spoczywające na jej kolanach złożyły się w pięści.

– Dlatego muszę to zrobić, prawda? Żeby ochronić cię przed kuszeniem Renko i innych niebezpiecznych dziewczyn. Nie ma wyjścia, muszę, prawda?

– … – Nie będąc w stanie wydusić z siebie żadnego dźwięku, Kyousuke przysłuchiwał się jedynie jej słowom.

Niemogąca się uspokoić dziewczyna spytała, błądząc wzrokiem:

– To chcesz? Te wszystkie rzeczy, jakie robiliście z Renko... Jeśli nie będzie to trwać za długo, mogę z tobą zrobić to samo co ona.

– Te wszystkie rzeczy… T–To znaczy co?

– T–Takie rzeczy… Oczywiście, że nie wiem! Dlatego właśnie pytam! – rzuciła gniewnie, coraz bardziej się rumieniąc. Następnie pochyliła głowę, spoglądając na stopy, i po paru sekundach milczenia wyszeptała: – Dla przykładu… Eee… Może mógłbyś położyć głowę na moich kolanach?

– …

Czas jakby się zatrzymał.

Kyousuke podświadomie zaczął spoglądać na kolana dziewczyny.

Chociaż zwykle nosiła podkolanówki z zimowego mundurka, tym razem miała na sobie krótkie skarpety, dzięki czemu jej gładkie, piękne nogi były całe odsłonięte. Kyousuke mogła ponieść wyobraźnia, ale zdawało mu się, że jej spódniczka także jest krótsza niż zwykle…

– Mógłbyś się we mnie tak nie wpatrywać?

– Przepraszam…

Kyousuke odwrócił szybko wzrok, a Eiri odchrząknęła.

– Więc? Co powiesz? Chcesz… to zrobić? Czy może nie?

– Co?

PsyCome V2 151.jpg

– Położyć głowę na moich kolanach! – krzyknęła Eiri. Wyraźnie się wstydziła, ponieważ jej twarz była czerwona jak burak.

– Aaa… – Kyousuke trochę się wystraszył.

Dziewczyna strzeliła językiem z niezadowolenia, podparła się rękami i wychyliła się do tyłu.

– Hmmm. Chcesz spróbować się położyć?

Przesunęła swoje kolana, a dokładniej uda, w jego stronę, więc najwyraźniej nie miał wyboru.

Przełknął głośno ślinę i odpowiedział, kiwając głową:

– D–Dobra…

Oboje wyprostowali plecy, a potem wzięli głęboki oddech.

Następnie Kyousuke powoli zaczął się kłaść na wyciągniętych w jego stronę nogach.

– …

– …

Żadne z nich nie mogło wydusić z siebie ani słowa.

Kiedy już policzek Kyousuke miał dotknąć gładkiej skóry Eiri…

– Co wy robicie?

Przez kraty padło na nich ostre spojrzenie rubinowych oczu.

– …?!

– …?!

Oboje natychmiast od siebie odskoczyli i krzyknęli: – N–Nic!

Syamaya, obrzucając ich pogardliwym spojrzeniem, bez pytania weszła do pokoju.

– Co wy robiliście? – spytała głosem ostrzejszym niż wcześniej.

Kyousuke miał wrażenie, że serce za chwilę wyskoczy mu z piersi, a jednocześnie całkowicie opadł z sił. Czuł, jak Syamaya wlepia w niego wzrok, jednak bał się nawet spojrzeć w jej kierunku.

– K–Koleżanko, mamy dobry powód…

– Co planowaliście zrobić?

– He? N–Nie… My tylko, eee…

– Pytam, co mieliście właśnie zamiar zrobić!

Kyousuke był zbyt przerażony, żeby odpowiedzieć przesłuchującej go Syamai, która z każdym kolejnym pytaniem pochylała się do niego coraz bliżej.

Kiedy zaczynał mieć wrażenie, że zginie przez samą wywieraną na nim presję…

– Nic. Nic nie robiliśmy. To tylko koleżanka jest takim kryptozboczkiem, że tylko jedno jej w głowie – rzuciła ozięble Eiri.

Syamaya spojrzała na nią z gniewem w oczach.

– Co… N–Niby kogo podniecają krypty?

– Nie krypty, tylko krypto. Powinnaś także zwrócić uwagę na problem swojej nadwagi.

– Ojej. Ufufu. Wybacz mi, proszę! Nie zrozumiałam od razu, ponieważ myślałam nad tym, jak musi być ciężko żyć z tak rozległymi równinami na klatce piersiowej. Proszę, wybacz mi, deseczko. Ufufu.

– Nie musisz się zamartwiać, grubokoścista koleżanko. Po prostu nie zalega na mnie zbędny tłuszcz.

Pomiędzy uśmiechającymi się Eiri i Syamayą zaczęło iskrzyć.

Ta druga powoli skrzyżowała ręce na piersi, wypinając swój biust – chociaż nie zrobiła tego w tak przesadny sposób, jak Renko miała w zwyczaju. Eiri natomiast położyła dłoń na biodrze, demonstrując swoją doskonałą figurę.

Walka wisiała w powietrzu. Dziewczyny wpatrywały się w siebie tak intensywnie, że wyglądało to, jakby za chwilę miały skoczyć sobie do gardeł.

Mimo że Kyousuke był przerażony, próbował znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji.

– Ej, nie bijcie się, dobrze? Zarówno duże, jak i małe piersi są atrakcyjne. ABCDEFG, wszystkie są dobre! Możemy na tym skończyć? Nie kłóćcie się. Miłość, pokój i cycuszki! Dobrze? Rozumiecie?

– Fuck off.

– Eee?

Obie dziewczyny pokazały Kyousuke środkowy palec za wtrącenie się. Widząc, jak wlepiają w niego pełne żądzy krwi spojrzenia, aż go zamurowało.

– Wracając do mojego pytania. Co wy robiliście?

– Przecież odpowiedzieliśmy, że nic. Jesteś aż tak głupia?

I tak rozpętała się kolejna kłótnia.

Płaską Eiri i hojnie obdarzoną Syamayę dzieliła przepaść jeszcze większa niż pomiędzy nią i Renko.

– J–Jak możesz zwracać się tak do starszej koleżanki? Naucz się lepiej dobierać słowa! Poza tym nie macie nawet po co zaprzeczać, bo wszystko widziałam! Musiało cię dotknąć to, że Kamiya woli delikatne damy takie jak ja, dlatego postanowiłaś użyć tego cherlawego ciałka i doprowadzić do kontaktu intymnego. Wyraźnie widziałam, jak próbowałaś zniewolić jego serce! Stuprocentowo klasyczne zachowanie typowe dla zakochanej złośnicy.

– He? J–Jak długo tam stałaś?

– Ufufu. Sama nie wiem.

– Odpowiadaj!

– To ty powinnaś natychmiast odpowiedzieć. Co takiego zamierzałaś zrobić po tym, jak położyłby głowę na twoich kolanach?

– Hę? P–Po? Jak to po tym… A co jeszcze trzeba później zrobić?

– Jak to? Przecież to oczywiste. Zacząć od ●●, zarówno ●●, jak i ●●, ●●●●● zupełnie jak ●●●. Następnie wziąć ●● i włożyć do ●●●● albo ●●●●…

– Pani Kurumiyo, niech pani posłucha, co ona mówi!

– Aaa! Nie, nie! Nic takiego nie zrobiłam! Przysięgam na Boga! Jestem niewinna! Wrobiono mnie!

– Ja nic nie zrobiłam. Sama z tym wyskoczyłaś.

Syamaya odwróciła się przerażona, jednak nigdzie nie dostrzegła Kurumii, więc rzuciła pełne wyrzutu spojrzenie uśmiechającej się zwycięsko Eiri.

– Więc co koleżanka teraz zamierza? W rozmowie z panią Kurumiyą obiecuję nie pominąć ani jednego niestosownego słowa, które opuściło twoje usta. Wszystko zależy od twojej odpowiedzi.

– …

Słysząc groźbę Eiri, Syamaya zagryzła mocno usta, rozluźniła dłonie zaciśnięte do tej pory w pięści i nonszalancko pogładziła włosy.

– Hoo. T–Trudno. Chciałaś jedynie pozwolić mu odpocząć na swoich kolanach, nie mając przy tym żadnych niestosownych intencji. Tym razem przymknę na to oko. Tylko pamiętaj, że nie ulegam twojej groźbie, zrozumiano? Jedynie moje wypełnione miłością serce przebaczyło twój akt rozpusty. Zapamiętaj to sobie.

– Tak, tak, jasne – rzuciła Eiri, wzruszając ramionami.

Syamaya rzuciła jej ostre spojrzenie i przygotowała się do wyjścia.

– Kamiya, to samo tyczy się także ciebie. Posłuchaj uważnie. Jedynie ja jestem aż tak wyrozumiała. Inni członkowie komitetu od razu by cię zabrali… Nie skarż mi się później, jeśli zostaniesz poddany dyscyplinowaniu.

Kyousuke, który po tym, jak dziewczyny go skrzyczały, wycofał się w kąt celi, spojrzał na Syamayę.

– Inni członkowie? Zdyscyplinowany?

– W rzeczy samej. W przeciwieństwie do normalnych uczniów takich jak ty członkowie komitetu dyscyplinarnego mogą nosić broń. W zależności od sytuacji jesteśmy upoważnieni do wymierzania kar w imieniu nauczycieli.

– Co…

Syamaya odpowiedziała zszokowanemu Kyousuke z delikatnym, kojącym serca uśmiechem.

– Nie martw się jednak. Nie zezwolę, żeby coś takiego miało miejsce. Tę jedną rzecz mogę ci obiecać, nawet gdybym miała postawić na szali mój stanik. Przy okazji, to mój ulubiony.

– Naprawdę?

– Oczywiście. Albo może razem z moją koszulką…

– Nie o to mi chodziło…

Syamaya zachichotała.

– Tylko żartuję. Nie będzie dyscyplinowania, ponieważ jestem pacyfistką… Chcę jedynie się z tobą zaprzyjaźnić. W końcu niecodziennie poznaję kogoś tak wyjątkowego. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze układać – powiedziała z uśmiechem, a następnie wyszła.

Dopiero kiedy odgłos jej kroków przestał być słyszalny, Kyousuke westchnął z ulgą.

– Było blisko… Jak dobrze, że nas nie ukarała. Ej, Eiri.

Myślał, że już po nim, jednak zaskakująco Syamaya okazała się o wiele lepsza od innych członków komitetu dyscyplinarnego oraz nauczycieli pokroju Kurumii i nie stanowiła zagrożenia.

– Hmph. Tak łatwo ją sprowokować. Już rozgryzłam, jak z nią pogrywać. Chociaż to trochę dziwne. Czyżby została mianowana przewodniczącą komitetu dyscyplinarnego jedynie ze względu na jej sławę? – Eiri zaczęła poprawiać swój kucyk.

A jednak piersiaste i płaskie dziewczyny prowadzą ze sobą wojnę. Z Renko też jej się nie układa…

– Kyousuke, naprawdę tak bardzo chcesz zginąć?

– Czytasz mi w myślach?!

– Gapisz się prosto na moje piersi, więc to oczywiste, że domyśliłam się, co ci chodzi po głowie, ty wyznawco cycków! Wiedziałam, jednak nie mogę być dla ciebie milsza… Mam tego dość. Kretyn! – Eiri odwróciła się szybko i wściekła wyszła z pokoju.

– Rety, znowu się pogniewała. Chociaż tak jest chyba lepiej…

Kiedy Eiri starała się być milsza, zaczął trochę panikować.

Kyousuke poczuł ulgę, choć trochę doskwierała mu samotność. Sprawdził jeszcze raz swoje rzeczy, po czym wyszedł z pokoju.

Idąc przez korytarz, przypomniał sobie plan zajęć. Było tuż po dziesiątej, więc następny punkt planu stanowiło gotowanie w plenerze. Chociaż z pewnością przygotowywanie curry na świeżym powietrzu stanowiło dość oklepany punkt drugiego dnia obozów, jednak na pewno nie zostanie pominięte.

  1. Morze drzew i samobójstwo to odniesienie do Aokigahary [1]